sobota, 5 marca 2016

Marek Jamroz: Buch Fest – dwudniowe święto muzyki

fot. Mark Jamroz
Huczy już o tym cały Londyn, cały internet, a nawet u mnie na prowincji bardowie śpiewają o tym pieśni. Chodzi oczywiście o Buch Fest. Promotor z Londynu przyzwyczaił nas, ze na początku marca odbywał się koncert kilku wykonawców, a właściwie wykonawczyń. Muzyczny Dzień Kobiet już niemal zapisał się na koncertowym kalendarzu, a tu Buch! i niespodzianka. W tym roku rajstop ani goździków nie będzie, za to będziemy rozpieszczani jeszcze większą ilością doskonałej muzyki. Aby opowiedzieć o artystach występujących na Buch Feście, zebrałoby się materiału na całkiem spory księgozbiór traktujący o polskim rocku. Ja jedynie skromnie zarysuję ich sylwetki. Po dżentelmeńsku zakłócę nieco chronologię zdarzeń i zacznę od pań. Właściwie jedynej przedstawicielki płci pięknej, występującej na londyńskim festiwalu, Katarzyny Nosowskiej.


Nosowska

fot. Mark Jamroz
Przychodzą mi na myśl słowa: ikona, legenda polskiej sceny, i jest to jak najbardziej prawdziwe. Ale te słowa to za mało. Kasia Nosowska jest jedyna w swoim rodzaju. Znana najbardziej jako wokalistka zespołu Hey, jednak od wielu lat równolegle prowadzi karierę solową. Wydała 6 albumów, z czego większość pokryła się platyną lub złotem. Nosowska współpracowała z takimi zespołami jak Pidżama Porno, Voo Voo, Świetliki, czy Dezerter. Od 2012 roku objęła funkcję dyrektora artystycznego Męskiego Grania. Jest laureatką Paszportu Polityki, otrzymała wiele nagród rynku fonograficznego, w tym niezliczoną ilość Fryderyków. Występując na scenie, Katarzyna ma w sobie zamknięte dwie osobowości. Jej charyzmatyczny, mocny wokal, jest jest jakby kontrą do zachowania artystki na scenie. Kasia śpiewa niemal zastygła w bezruchu, sprawiając wrażenie obecności w innym świecie. To tyle w temacie pań na Buch Feście. Resztę imprezy zdominują męskie składy.


 Gabinet Looster

fot. Monika S. Jakubowska
Festiwal otworzy koncert londyńskiego Gabinetu Looster. Do niedawna kwartet, tym razem w pięcioosobowym składzie. Gabinet Looster nie trafił na line up z przypadku.Tych pięciu młodych muzyków, to nie jakaś tam sobie grupka grajków, która robi za wypełniacz. To pięć osobowości, silnych zarówno muzycznie jak i tekstowo. Od kilku lat rozgrzewają publiczność przed takimi gwiazdami jak Kult, Pidżama Porno czy Hey. Tym razem Adam, Piotrek, Rafał Robert i Bartek nie będą supportem, są jednym z wykonawców na Buch Feście. Chłopaki grają z pazurem, muzykę świeżą, żywą i buntowniczą, wierzę że piosenki: Spokojnie, Wojenka, Megafony czy Milicja wpiszą się do kanonu polskiej muzyki.


Dezerter

Po Inauguracyjnym koncercie miejscowych, czas na kolejnych gości. Będzie to grupa Dezerter. Korzenie tego zespołu sięgają początku lat 80tych, początkowo jako SS-20. Nazwa wzięta od typu radzieckiej rakiety balistycznej nie spodobała PRLowskiemu reżimowi, i aby grać muzycy musieli przyjąć inne miano, padło na Dezertera. Warszawska formacja występowała w Jarocinie i tam stała się legendą polskiej sceny undergroundowej. Trio w obecnym składzie: Robert Matera, Krzysztof Grabowski i Jacek Chrzanowski ma w dorobku 13 albumów studyjnych. Za wydawnictwo”Prawo do bycia idiotą”, Dezerter otrzymał Fryderyka.


Pidżama Porno

fot. Mark Jamroz
Po występie Dezercji w sobotę zaśpiewa wspomniana na początku Kasia Nosowska, zaś po niej zagra Pidżama Porno. To właśnie w Londynie, w zeszłym roku, pierwszy raz od 2007 roku Grabaż zdjął z kołka szapoklak i włożył go na głowę, tym samym kończąc epokę „pidżamowego nicnierobienia”. Zespół z Poznania jest jednym z najbardziej znaczących bandów polskiej sceny rockowej, a Krzysztof „Grabaż” Grabowski, jednym z najzdolniejszych polskich tekściarzy. Historia Pidżamy nie jest usłana różami. Rotacje personalne, odejścia i powroty, oraz chronologia dyskografii, która wprawia w zakłopotanie najwierniejszych fanów. Ale charyzma i siła tej muzyki jest porywająca. Spektrum treści rozpościera się od Punkowego buntu, poprzez opowieści egzystencjalne aż po niezwykłe ballady o miłości. Ezoteryczny Poznań, Kochankowie w Ciemności, Bułgarskie Centrum Hujozy, Twoja Generacja… to są piosenki na których na koncertach Pidżamy zdziera się gardło i uwalnia się od czegoś co uwiera gdzieś głęboko w głowach i w sercach.




Na tym zakończy się Buch Festu dzień pierwszy, ale pozostajemy przy twórczości Grabaża. Buchową niedzielę rozpocznie bowiem formacja Strachy na Lachy.

Strachy Na Lachy

fot. Sławek Nakoneczny
Jest to zespół z Piły, który śpiewa między innymi piosenkę o swoim mieście. Dlaczego wspominam akurat Piłę Tango? Powodów jest kilka. Płyta Piła Tango pokryła się ostatnio platyną, wydano ją niedawno na winylu, piosenka tytułowa posiada akcent nawiązujący do Buch Festu. Dla mnie jednak największym fenomenem tej piosenki jest taka jej konstrukcja słowna, że czuję się jakby słowa były pisane dla, i o odbiorcy. Strachy są nieco inną formą wyrazu dla Grabaża, który poza wspomnianym Tangiem stworzył takie hity jak Dzień Dobry Kocham Cię, żyję w Kraju, czy BTW (Mamy tylko siebie).


Maciej Maleńczuk

fot. Monika S. Jakubowska
O Strachach mógłbym pisać jeszcze długo, ale ten skromny artykuł jak i Buch Fest ma swój line up i w kolejce czeka już Maciej Maleńczuk. Bard, poeta, artysta niepokorny. Idący własną ścieżką i nie uznający kompromisów. Maleńczuk od młodych lat odrzucał próby zdominowania go przez system. Nie ujarzmił go ani PRLowski system edukacji, ani Ludowe Wojsko Polskie. Karierę muzyczną zaczął od grania na ulicy, później dołączył do zespołu Pudelsi. Na początku lat 90tych założył zespół Homo Twist. Maciej Maleńczuk solo wydał 12 albumów, od 2006 roku , kolejne wydawnictwa zyskiwały miano platynowej, bądź złotej płyty. Współpracował z Wojciechem Waglewskim w projekcie Męskie Granie, był też członkiem supergrupy Yugopolis. Maleńczuk należy do tej grupy artystów którzy są albo kochani, alebo nienawidzeni, ale takie emocje może wzbudzić jedynie wykonawca pełen autentyzmu i kolorytu a nie bezbarwny odtwórca.


Raz, Dwa, Trzy

fot. Sławek Przerwa
Trzecim wykonawcą podczas Buch Festowej niedzieli będzie zespół Raz Dwa Trzy. Muzycznie na granicy rocka i poezji. Teksty autora i wokalisty grupy, Adama Nowaka to podróż w zakamarki ludzkiej duszy i serca. Sam autor mówi o sobie „Mógłbym śpiewać o miłości, ale po co skoro większość robi to z lepszym, czy gorszym skutkiem. Piszę i śpiewam o swoich wątpliwościach na temat różnych pewności, których nabrałem do tej pory.” Zespół Raz Dwa Trzy nie mieści się w określonych ramach, czy szufladach, tak uwielbianych przez krytyków muzycznych. Przez lata wypracował sobie swój własny niepowtarzalny styl, którym zyskuje sobie rzesze fanów.


Voo Voo

fot. Adam Pańczuk

Gwiazdą która zamknie festiwal w Londynie będzie Voo Voo. Lider i założyciel zespołu Wojciech Waglewski, jest postacią legendarną na polskiej scenie. Współpracował chyba ze wszystkimi znaczącymi postaciami polskiej muzyki, nie tylko rockowej. Jego dwaj synowie, Fisz i Emade to znane postacie sceny hip hopowej. Twórczość zespołu Voo Voo przez lata ewoluowała od mrocznych w sferze lirycznej, do coraz pogodniejszych i bardziej dynamicznych klimatów. Muzyka Voo Voo jest niezwykle eklektyczna i ma swoje źródło w bardzo różnorodnych miejscach muzycznego świata. Pomimo tej różnorodności zespół wypracował rozpoznawalny dla siebie styl. Wojciech Waglewski uważa że w utworze najważniejsza jest muzyka, zaś tekst piosenki jest jakby dodatkiem.


fot. Marek Jamroz
Jak już wspomniałem, występ zespołu Voo Voo zakończy dwudniowe święto muzyki w Londynie. Buch Fest to bardzo znaczącą impreza na mapie tegorocznych wydarzeń. Myślę że w Wielkiej Brytanii nic nie będzie w stanie jej przebić. Rangę tego wydarzenia podnosi fakt objęcia patronatu medialnego przez Polskie Radio. W zeszłym tygodniu mieliśmy okazję wysłuchać w radiowej Trójce wypowiedzi organizatora festiwalu Tomka Likusa. Będzie kilka niespodzianek podczas Buch Festu. Jedna można już zdradzić, otóż Kasia Nosowska ma zaśpiewać z Grabażem. Czy bedą inne kolaboracje? Być może… Niech to pozostanie tajemnicą artystów i organizatora. Polski Wzrok również ma swój skromny udział w tym wydarzeniu. Oczywiście do kalibru Polskiego Radia nam daleko, ale również jesteśmy w gronie patronów medialnych. Przeprowadziliśmy wywiady z Krzysztofem „Grabażem” Grabowskim i z grupą Dezerter. Pozostałe gwiazdy również zostały przepytane przez niezrównanego Sławka Orwata. Najlepszy dziennikarz muzyczny w UK będzie też konferansjerem Buch Festu. Dwudniowy festiwal z londyńskim The Forum na Kentish Town, to coś więcej niż tylko koncerty. To doskonała okazja by spotkać się ze znajomymi, i powrócić do czasów gdy muzyka niosła ze sobą przesłanie, gdy brzmiała buntem i uderzała autentycznością. Dobór wykonawców gwarantuje że każdy znajdzie dla siebie kawałek muzycznego tortu z wisienką. W imieniu Organizatora i wszystkich gwiazd serdecznie zapraszamy wszystkie zainteresowane osoby.

Marek Jamroz

Buch Fest to dwudniowy festiwal, który odbędzie się 5 i 6 marca 20016 w O2 Forum Kentish Town, dokładny adres poniżej.

O2 Forum Kentish Town
9-17 Highgate Road
Kentish Town
London, NW5 1JY

Drzwi, zarówno w sobotę jak i w niedzielę otwierają się o 16.00. Muzyka zaczyna grać od ok. 17.00 a cisza nastąpi o 23.00. Pierwszego dnia, w sobotę wystąpią: Gabinet Looster, Dezerter, Katarzyna Nosowska i Pidżama Porno. Drugiego dnia, w niedzielę grać i śpiewac będa kolejno: Strachy na Lachy, Maciej Maleńczuk, Raz Dwa Trzy i Voo Voo. Bilety wciąż dostępne na www.buch.co.uk ,oraz facebookowej stronie Bucha Możliwy jest zakup karnetu dwudniowego oraz biletu jednodniowego na dowolny dzień Buch Festu. Polski wzrok zachęca też do lektury wywiadów z gwiazdami festiwalu które znajdziecie klikając poniższe odnośniki.

Kasia Nosowska tutaj i tu
Grabaż (Pidżama Porno, Strachy na Lachy) tutaj, tutaj i tu
Wojciech Waglewski (Voo Voo) tutaj
Maciej Maleńczuk tutaj
Dezerter tutaj i tu
Adam Nowak (Raz Dwa Trzy) tutaj
Gabinet Looster tutaj

Marek Jamroz - Muzyka była w jego domu od zawsze, ale zawsze gdzieś w tle. Rodzice nie kupowali płyt, tylko słuchali radia, a to co muzycznego działo się w pokoju jego starszej siostry, było tajemnicą. Na szczęście, choć dorastał w typowo śląskiej rodzinie, rodzice nie katowali go słuchaniem jakże popularnych wśród sąsiadów, niemieckich szlagierów i tyrolskich polek. Pierwsze utwory jakie Marek pamięta to piosenki z niedzielnego Koncertu Życzeń takich wykonawców jak Irena Jarocka, Urszula Sipińska Jerzy Połomski i nieśmiertelna Mireille Mathieu z przebojem Santa Maria. Po słusznie minionym okresie Fasolek i Zająca Poziomki, jego pierwszą dojrzałą muzyczną fascynacją była twórczość Jeana Michelle Jarre'a. Po skutecznej próbie przedarcia się do pokoju siostry, Marek po raz pierwszy usłyszał jego Equinoxe, Marka Bilińskiego, The Beatles i Andreasa Vollenweidera. Marek zawsze był wzrokowcem - i jak miał nie trafić po latach do Polskiego Wzroku - i prezentowane Przez Krzysztofa Szewczyka w programie Jarmark klipy "Money for Nothing" Straitsów, "Take on Me" A-HA wbijały go w fotel. W późniejszych latach osiedlowa telewizja kablowa emitowała piracko MTV (to prawdziwe, gdzie kiedyś puszczano muzykę). Marek chłonął każdy gatunek - pop, rap, rock, metal, wszystko co brzmiało. Słuchał Trójki i listy w każdy piątek, kupował "pirackie oryginały", jakby chciał się tym wszystkim udławić. Nigdy nie identyfikował się z żądną subkulturą. Jako jeden z niewielu na podwórku lubił Guns'n'Roses i nikt nie wiedział jaka przyczepić mu łatkę. W szkole średniej zaczął słuchać muzyki bardziej świadomie. Wsłuchiwał się w teksty polskich wykonawców i nieudolnie starał się tłumaczyć tych anglojęzycznych. Wtedy to kolega pożyczył mu album Meddle Pink Floyd i tak zaczęła się jego wielka przyjaźń z muzyką brytyjskiej czwórki (a później trójki). Pojawiły się też kolejne fascynacje - Metallica, Biohazard, Smashing Pumpkins, Type O Negative, Sepultura, Dżem, Ira, Kazik, Piersi, Hey ale i Turnau, Grechuta, Soyka i Grupa pod Budą. Dżem był mu zawsze bliski, bo to lokalny patriotyzm i przy ognisku śpiewało się Whisky i Wehikuł Czasu, a porem namacalnie odczuł tragedię śmierci Pawła Bergera, gdy wykonywał napis na jego płycie nagrobnej pracując jako liternik w zakładzie kamieniarskim. Później przyszedł czas emigracji. Marek wyjechał na trzy miesiące w listopadzie 2005 roku i... ten kwartał ciągnie mu się do dziś. Największą pasją Marka jest robienie zdjęć. Zaczynał, gdy jeszcze nikomu nie śniło się o aparatach cyfrowych, a na wywołanie zdjęć (o ile nie miało się własnej ciemni) czekało się parę dni. Łapanie momentów upływającego czasu i zamiana ich w obrazy zawsze było dla niego jakimś rodzajem magii. Oprócz fotografowania lubi stare polskie filmy, absurdalny humor, historię i książki. W wolnym czasie czyta co popadnie i sprawia mu to nieznośną frajdę. Jakiś czas temu zupełnie przypadkowo poznał pewnego mechanika samochodowego, który najpierw okazał się całkiem fajnym gościem, a później gościem z ogromną wiedzą muzyczną. Tym mechanikiem jest Kuba Mikołajczyk, który wraz z Mateuszem Augustyniakiem założyli portal Polski Wzrok, dzięki któremu Marek w tempie pędzącego ekspresu dostał się w sam środek najważniejszych polskich wydarzeń kulturalnych na Wyspach. Zaczął fotografować dla portalu na koncertach, co sprawia mu wielką przyjemność i dzięki czemu poznaje wielu ciekawych ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz