Nie tak dawno odwiedziłem znajdujące się w hrabstwie Hertfordshire, bliskie memu sercu miasteczko Hatfield. Z uwagi na mój kilkuletni związek z tym malowniczo położonym miejscem, była to dla mnie niejako podróż sentymentalna, podczas której dane mi było dokonać niecodziennego odkrycia. Odwiedzając bowiem jeden z tak zwanych funciaków, dostrzegłem półce produkt kosmetyczny zwany dezodorantem o bardzo swojsko brzmiącej nazwie TUSK. W obliczu tak doniosłego odkrycia nie omieszkałem wyjąć słynny już w dwóch hrabstwach mój wszędobylski fotograficzny aparat kieszonkowy i uwiecznić ów niesamowity produkt, a fotografię z radością zamieścić niniejszym w naszym tygodniku ku uciesze (jak mniemam) miejscowych ziomów. Zdając sobie sprawę z doniosłości odkrycia, które ucieszyć by mogło miliony widzów „Tele Expresu”, jest mi tym bardziej miło, że to właśnie nasza mała społeczność jako pierwsza może się dowiedzieć, że TUSK jest "dobry" na wszystko… nawet pod pachę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz