niedziela, 31 marca 2013

IVAR I LECHU zapraszają!!! 12-go kwietnia w pubie ROCKY wystąpi "1z12" - wrocławska grupa z nurtu poetyckiego z tradycjami sięgającymi końca lat 70-tych ubiegłego stulecia



IVAR i LECHU zapraszają!!! 
pub ROCKY na rogu ulic:
Gwiaździstej i Swobodnej
we Wrocławiu
12-04-2013piątek, godz. 21.00,
wstęp wolny
1 z 12 – poezja śpiewana

Repertuar zespołu to m.in. szeroko rozumiana poezja śpiewana. Wykonują teksty C.K.Norwida, L.Staffa, B.Leśmiania, J.Lechonia, K.Wierzyńskiego, A.Mickiewicza, J.Kasprowicza, J.Słowackiego, Z.Krasińskiego, S.Wyspiańskiego, J.Tuwima, Z.Herberta oraz poetów wrocławskich E.Kiestrzyń, E.M.Syski, J.Oparowskiej, Z.Fajkowskiej, B.Malinowskiej, A.Balickiej, ks.W.Buryły do których muzykę ułożył Tadeusz Poźniak.


Lata 1978-1982

Początki naszego wspólnego muzykowania sięgają końca lat 70. (1978-1982) gdy wspólnie (Marek Swierk, Tadeusz Poźniak, Jacek Basiński, Czarek Kamieńków) burzyliśmy porządek ówczesnego świata.

Lata 1998-2003

Jako 1z12 (Jeden z Dwunastu) zespół istnieje z przerwami od 1998 roku. Jako kwartet w składzie: Marek Swierk - gitary / Jan Janek Brysiak - tp. hm. / Jacek Lech - perc. / Tadeusz Poźniak - gitara voc. W latach 1999-2001 zrealizował kilka nagrań studyjnych z których jedno pt.: 'Pan ponad wszystko' przez kilka miesięcy gościło na liście przebojów rozgłośni Radio Rodzina z Wrocławia. Grupa uczestniczyła w projektach muzycznych, przeglądach oraz festynach.



Lata 2003-2009

W latach 2003 - 2009 zespół zmienił swój wizerunek i rozszerzył repertuar w mixie wokalno-aktorsko-kompozytorskim który tworzyła Ewa Dutkiewicz (śpiewająca aktorka Olsztyńskiego Teatru Lalek i Prywatnego Teatru .HEM) oraz Tadeusz Poźniak - śpiewający gitarzysta, autor muzyki do wszystkich wykonanych tekstów. W tym czasie zespół nawiązał współpracę z wrocławskimi poetami zrzeszonymi w Katolickim Klubie Literackim 'Zródło', Kołem Literatów Polskich im. Zbigniewa Herberta w Lublinie, Stowarzyszeniem Twórców i Animatorów Kultury we Wrocławiu oraz dolnośląskim oddziałem 'Civitas Christiana'.

Lata 2010-...

W roku 2010 nastąpiła kolejna odsłona zespołu czyli projekt pt.: 1z12 - Akustyczne Wrzenie. Obecnie zespół tworzą Marek Swierk git/voc, Tadeusz Poźniak muz/git/voc oraz Kajtek czyli Mariusz Janiak wzbogacający okazjonalnie brzmienie o instrumenty perkusyjne. Zespół w tym składzie występował kilkukrotnie w Klubie Literatury i Muzyki we Wrocławiu, Wieczorach Polskich (Dworzec Swiebodzki), Saloniku Trzech Muz i wielu innych imprezach otwartych.


piątek, 29 marca 2013

Radio Niebieskie Oczy Heleny w… DOMu

24 maja w łódzkim klubie DOM zagra legenda nowej fali – zespół 1984. Dołączy do nich wyjątkowy projekt „Szepty i krzyki” oraz dobrze znany w Łodzi zespół Little White Lies. To eksperymentalne wydarzenie, bo fundusze zbiera społeczność sklupiona w portalu MegaTotal.pl. Jest to alternatywa dla dużych wytwórni fonograficznych. Dzięki udziałowcom – fanom ukazało się dotąd 71 płyt i książka „Gdzie oni są?”. Co zrobić, żeby zostać udziałowcem płyty? Niewiele. Zalogować się, wybrać ciekawe projekty muzyczne i zainwestować złotówki. Czasami wystarczy kilkanaście złotych, które pomnożone przez wielość inwestorów wystarcza na realizację danego projektu. Po 71 płytach i jednej książce – współautorka książki „Gdzie oni są?” – Kasia Andrzejewska-Szuba postanowiła wystawić na MT.pl wydarzenie, które nazwała „Radio Niebieskie Oczy Heleny w DOMU”. Kasia Szuba jest menadżerem legendarnego zespołu 1984 oraz grupy iNNi. Dla niewtajemniczonych – nazwa koncertu zapożyczona jest z dyskografii zespołu 1984.

1984
Grupa powstała w Rzeszowie w 1985 roku z inicjatywy, m.in. Piotra Mizernego Liszcza. Przez ten czas
Mizernemu towarzyszyło wielu muzyków, przede wszystkim z rzeszowskiej sceny muzycznej. W 2006 roku Piotr Liszcz zaprosił do współpracy Roberta Tutę (Agresiva 69, NOT, Bielas i Marynarze). Efektem tej współpracy jest płyta „4891” wydana w 2007 roku. Obecnie muzycy ponownie zaszyli się w studiu, by zarejestrować materiał na kolejną płytę. Część materiału już będziemy mogli usłyszeć na najbliższych koncertach, m.in. właśnie na łódzkim. 1984 w swoim dorobku ma takie kąski jak: Sztuczne oddychanie, Specjalny rodzaj kontrastu, Tu nie będzie rewolucji, Radio niebieskie oczy Heleny czy Dla kogo pracujesz?.

Szepty i KrzykiSzepty i Krzyki, to tytuł płyty, którą współtworzą muzycy zespołów: iNNi oraz Projekt LR. Część tego składu zobaczymy na scenie w Łodzi i Warszawie, podczas koncertów „Radio niebieskie oczy heleny”. Na wydawnictwo złoży się nie tylko CD, ale także tomik poetycki zwizualizowany, m.in. przez Marcina Satie Novaka, Patrycję Kotecką i Annę Szałkowską. Płyta jest próbą syntezy tego co obie formacje na co dzień tworzą - od nowej fali, po industrial i electro - do tekstów Artura Szuby. Będzie to kolekcjonerska edycja, a każdy egzemplarz będzie ręcznie numerowany. Autorem okładki jest Marcin Satie Novak. Fundusze na to wydawnictwo również zebrała społeczność skupiona w portalu MegaTotal.pl. gdzie iNNi i Projekt LR już wcześniej wydali swoje płyty. O projekcie Szepty i Krzyki więcej informacji można znaleźć tutaj.



Little Whitle Lies Spotkali się raz na sali prób, żeby odreagować i narobić trochę hałasu dla zabawy. Po dwóch butelkach wina dorwali się do sprzętu i zaczęli improwizować. Ku ich zdziwieniu, bałagan jaki tworzyli kształtował się w spójną całość. Tej nocy powstał pomysł na Little White Lies – czyli minimalizm i energia w jednym. Od 2011 pracowali nad materiałem, używając jedynie gitary i automatu perkusyjnego. Przesterowane dźwięki, proste, monotonne bity, szybkie tempo, dwa ekspresyjne wokale, za1duch i erotyczne napięcie – tyle im potrzeba aby uwieść publikę. Ich debiutancki album "Devils In Disguise" nagrany i wyprodukowany przez Pawła Cieślaka (m.in. Tryp, Fonovel) w „Hasselhoff Studio”, wydany przez warszawską oficynę FYH!Records ukazał się pod koniec 2012 roku. W marcu 2013 „Devils In Disguise” otrzymało tytuł najlepszej łódzkiej płyty roku w plebiscycie Gazety Wyborczej Co Jest Grane.

I ty możesz być organizatorem, czyli zabawa w cenie biletu
Łódzki koncert jest wydarzeniem eksperymentalnym, bo jak już wspominaliśmy, jego współorganizatorami jest społeczność www.megatotal.pl Każdy zarejestrowany może dorzucić swój grosik. Udziałowiec zsilający konto wydarzenia megatotalową walutą czyli tzw. megacentami - minimum 100 (10 zł = 242 Megacenty) - wchodzi na imprezę za darmo. Organizatorzy przewidują ponadto nagrody i inne bonusy, w tym możliwość poprowadzenia imprezy.

Repeta w CDQ
Dzień później, czyli 25 maja w Centralnym Domu Kultury „CDQ” w Warszawie odbędzie się kolejny koncert. Tym razem do 1984 oraz projektu „Szepty i Krzyki” dołączy warszawska formacja „Lorien”.

Ceny biletów:W PRZEDSPRZEDAŻY - 10 zł
W DNIU KONCERTU - 15 zł, studenci po okazaniu legitymacji 10 zł

czwartek, 28 marca 2013

Klub Muzyczny PROGRESJA zaprasza na kwietniowe koncerty


Wszystko wskazuje na to, że wiosna jednak do nas zamierza dotrzeć. W Progresji niezależnie od pogody bawimy się tak samo dobrze. Sezon klubowy w pełni, a kalendarz występów wypchany po brzegi.

Jak zwykle będzie różnorodnie:

- progresywnie: Pain Of Salvation (4 kwietnia), Steve Lukather (9 kwietnia), Riverside (14 kwietnia), Warsaw Prog Day: Believe / Osada Vida / Votum (27 kwietnia

- metalcorowo: Amerykanie z For The Fallen Dreams z liczną obstawą (3 kwietnia), Bleeding Through na pożegnalnej trasie (12 kwietnia) oraz The Mosh Lives Tour (25 kwietnia)

- stonerowo oraz retrorockowo: Orchid / Witchcraft / Free Fall /Vagitarians (28 kwietnia)

- bluesowo: Blues Caravan 2013 – Bart Walker / Joanne Shaw Taylor / Jimmy Bowskill (18 kwietnia)

Poza tym spora dawka amerykańskiego death/thrashowego undergroundu w ramach trasy Rotting In Europe (6 kwietnia). Miłośnicy matematyki i łamańców rytmicznych powinni zarezerwować sobie czas 24 kwietnia - Meshuggah i Decapitated. Miłośników złotego trunku i biesiadowania zapraszamy 11 kwietnia na Beerfest oraz 13 kwietnia na występ opojów z Korpiklaani.

Do kompletu dwa półfinały Otwartych Wtorków z NuPlays.

wtorek, 26 marca 2013

Nowa płyta HEAD HUNTERS już w kwietniu! Zobacz premierowy teledysk! - patronuje Polisz Czart

Poznański zespół Head Hunters finalizuje prace nad nową płytą studyjną zatytułowaną “Koniec Jest Początkiem”. Premiera albumu, zaplanowana na koniec kwietnia 2013, przyniesie słuchaczom 9 profesjonalnie zarejestrowanych kompozycji okraszonych niebanalnymi lirykami w języku ojczystym. Premierę albumu poprzedzają opublikowane już w sieci utwory "Nic Nie Wiem" oraz "Niewiele" do którego zespół (jeszcze w starym składzie) zarejestrował teledysk. 


Na płycie znajdą się następujące utwory:
01.Zapałki
02.Niewiele
03.Nic nie wiem
04.Są dni
05.Zaplątani
06.Koniec jest początkiem
07.Dalej
08.Szkło
09.Nie ma mnie 

Produkcja: Jacek Chraplak & Ramas 
Realizacja i Mix: Jacek Chraplak w studio www.laronermma.com
Mastering: Paweł Grzybowski

Całość utrzymana w refleksyjnym energetycznym klimacie pełnym zachwiań i zaskakujących zmian klimatu i dynamiki. Po zmianach personalnych zespół, nie próżnując przystąpił do koncertowania, umacniając więzi i "dogrywając" skład, który sprawdzając się w boju, okazał się wybuchowym zestawieniem temperamentów, stylów, oraz charakterów muzycznych.

W najbliższym czasie zespół będzie można zobaczyć na żywo w następujących miastach:
06.04.2013 Poznań, “Pod Minogą”
12.04.2013 Leszno, "Fabryka Cukierków" z Chwilostan
11.05.2013 Śrem, klub "Kosmos"
08.06.2013 Kutno "Rock & Rose Fest Kutno" plener stadion

Więcej informacji: 

Head Hunters zadebiutował na Poznańskiej scenie muzycznej w roku 1996 wyraźnie rysując swój nietypowy styl muzyczny który, początkowo oscylujący w kręgach grungecore, z czasem ewoluował z każdym kolejnym wydawnictwem. Od samego początku intensywnej działalności, formacja szybko zdobyła popularność, co zaowocowało częstymi wizytami w programach telewizyjnych (Luz, Rower Błażeja) i radiowych. Zagrał wiele koncertów zarówno u boku wielkich gwiazd sceny muzycznej jak również wiele własnych, autorskich sztuk. Nieustannie eksperymentując i pracując, przez kilkanaście lat funkcjonowania formacja nagrała łącznie 9 albumów, których przekrój, sięga najróżniejszych stylów i gatunków, zawsze jednak zawierając flagowe, charakterystyczne dla zespołu i ich muzyki cechy. Przełom lat 2012/2013 to praca nad najnowszym albumem Head Hunters, zatytułowanym "Koniec Jest Początkiem". Tytuł albumu, nie przypadkowo, odnosi się do ostatnich ciężkich dla zespołu czasów, które przebył drogą pełną perypetii, co ostatecznie zaowocowało zmianami w składzie oraz początkiem nowej drogi.

Head Hunters to:
Marek "Ramas" Wojciechowski - wokal & gitara
Maciej "Olaf" Olawa - gitara & wokal
Krzysztof "Kidd" Adamski - bass & wokal
Bartosz Kilian - bębny & perkusjonalia

W kwietniu będzie gorąco - dzięki NAZARETH!

Legendarni Szkoci przyjdą do Polski w kwietniu 2013. na trzy koncerty. „God Of The Mountain Tour 2013“ jest częścią światowego tourne zespołu  Zespół gościł w Polsce także w ubiegłym roku i spotkał się z gorącym przyjęciem fanów. Zagrali wtedy pięć koncertów. Tym razem muzycy wystąpią w kolejnych trzech miastach. Koncerty odbędą się odpowiednio 20 kwietnia we Wrocławiu (Od Zmierzchu Do Świtu), 21 kwietnia w Krakowie (Kwadrat) i 23 kwietnia w Łodzi (Dekompresja). Muzycy Nazareth, są jak dobre wino, które im starsze tym lepsze. Świadczą o tym recenzje, które warto prześledzić, jak również raport z ubiegłorocznej trasy - http://trasa2012.nazareth.pl/ Zespół z pewnością kolejny raz zaskoczy fanów swoją energetyczną grą i hipnotyzującym wokalem lidera Dana McCafferty. Nie zabraknie też nowości. Nazareth będzie promował swój najnowszy singiel „God Of The Mountain“ (2013), który jest oficjalnym hymnem austriackiego zespołu na Zimowe Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym 2013 w Val di Fiemme.


NAZARETH jak żaden inny zespół, przez pięć dekad z niesłabnącą energią jest wciąż aktywny i z powodzeniem koncertuje na całym świecie. W 2008 zespół wydał nowy dobrze przyjęty album "The Newz", nagrany w obecnym składzie zespołu (Dan McCafferty-wokal, Jimmy Murrison-gitara, Pete Agnew-gitara basowa i Lee Agnew-perkusja) zaskoczył fanów bardzo heavymetalowym brzmieniem. Ostatnia płyta studyjna to "Big Dogz" (2011). W 2013 na rynku ukazał się album “Hard 'N' Heavy”, który zawiera największe przeboje zespołu z nowym masteringiem oraz płyta CD i DVD z koncertem live z Glasgow. Szkocki kwartet koncertował w naszym kraju już kilkukrotnie. W latach osiemdziesiątych supportował ich zespół TSA. Ponownie w roli supportu zobaczymy polsko-grecko-niemiecki zespół Tri State Corner, którego popularność dynamicznie rośnie na całym świecie.

Szczegóły koncertów:
www.nazareth.pl
www.nazarethdirect.co.uk

20. Kwi 2013, 19:00 Klub Od Zmierzchu Do Świtu, Wrocław
http://www.lastfm.pl/event/3501017+Nazareth+at+Od+Zmierzchu+Do+%C5%9Awitu+on+20+April+2013

21. Kwi 2013, 19:00 Klub Kwadrat, Kraków
http://www.lastfm.pl/event/3502444+God+of+the+Mountain+Tour+2013

23. Kwi 2013, 19:00 Klub Dekompresja, Łódź

http://www.lastfm.pl/event/3504758+Nazareth+at+Dekompresja+on+23+April+2013

Bilety w cenie 120 złotych dostępne w sieciach Empik, Media Markt, Saturn oraz wszystkich punktach sprzedaży Ticketpro i Eventim. W dniu koncertu cena wzrośnie do 140 zł

MATERIA Zespół najwyżej notowany w Must Be The Music!

Od kilku tygodni w sprzedaży jest już debiutancki krążek Materia, jednego z najbardziej obiecujących i najczęściej wyróżnianych zespołów metalowych w kraju (Sonisphere 2010, Jarocin 2010, Przystanek Woodstock 2011, Szansa na Sukces 2011). Po zwycięstwie w eliminacjach do Przystanku Woodstock w 2011 jeden z najbardziej znanych producentów w kraju, Andrzej Puczyński zaprosił zespół na nagranie płyty w Izabelin Studio. Na początku ubiegłego roku w podwarszawskim Izabelinie zarejestrowano 11 utworów na album zatytułowany “Case Of Noise”. Miksem płyty zajął się Waldemar Jędruszak. Po kilkunastu pierwszych koncertach na przełomie stycznia i lutego, zespół ogłosił daty wiosennych koncertów. W międzyczasie muzycy pojawili się w programie Must Be The Music, przeszli do kolejnego etapu i w dalszym ciągu mają najwięcej głosów publiczności na oficjalnym profilu programu.

Zespół opublikował również teledysk do pierwszego singla zatytułowanego “Give Me Some Free” – video można obejrzeć w serwisie Youtube oraz na oficjalnym profilu Facebook - www.facebook.com/materia.metal


Pierwsza próba miała miejsce 13 listopada 2007 roku. W skład zespołu wchodzili Tede - gitara i wokal, Michu - bas i wokal i Marcia - gary. Przez rok MATERIA tworzyła materiał. W 2009 nagrana została płyta demo pt. Vandals. W 2010 roku do kapeli dołącza wieloletni przyjaciel Adi łapiąc się za drugą gitarę. W 2011 roku zespół nagrał EP Holidays On The Angels Island. W ciągu jedynie trzyletniej pracy formacja zdołała odnotować na swoim koncie poważne osiągnięcia i istotne koncerty. Do najważniejszych i najbardziej spektakularnych wydarzeń zalicza się występ na warszawskim lotnisku Bemowo na festiwalu Sonisphere 2010 obok takich sław jak Metallica, Slayer, Megadeth czy Anthrax. Zespół wziął udział w konkursie agencji Go Ahead i został laureatem, za co w nagrodę kapela grała na scenie Red Bull na XXX Jubileuszowym Fetiwalu w Jarocinie w 2010 roku. Zespół został też dostrzeżony na Eliminacjach do Woodstocku 2009 i w półfinałach w Gdyni dostał nagrodę specjalną w postaci sesji nagraniowej w Izabelin Studio.W roku 2011 MATERIA ponownie dostaje się do półfinałów, jednak tym razem udaje się wygrać konkurs co skutkuje występem na Dużej Scenie WOODSTOCK 2011. Zespół Materia szczyci się również pierwszym miejscem na Międzynarodowym Festiwalu Rock Nocą w 2010 roku. Do osiągnięć kapeli można dołączyć jeszcze wiele pierwszych miejsc na festiwalach i konkursach między innymi w Warszawie, Wrocławiu, Hajnówce. Zespół wziął udział w trasie koncertowej w sierpniu 2012 roku i zagrał 20 koncertów na terenie całego kraju.

sobota, 23 marca 2013

Polisz Czart w Toruniu 21-23 marca 2013

Sławek Ciesielski, Jarek Lorenc, Gelo i Marek Modrzejewski...
...pARTyzant, J.Bryndal, Z. Krzywański i Gonzo - niezapomniane chwile

czwartek, 7 marca 2013

W jazzie chodzi przede wszystkim o mnie! - z Alice Zawadzki brytyjską wokalistką i skrzypaczką polskiego pochodzenia rozamwiam wspólnie z Moniką S. Jakubowską (JazzPRESS marzec 2013)


Jest wokalistką, skrzypaczką i kompozytorką, ale przede wszystkim nową gwiazdą na londyńskiej scenie jazzowej. Jej koncerty są podróżą w nieznane. Poruszają nie tylko niekwestionowanym talentem muzycznym, ale też historiami które opowiada. Serwuje w nich jazz, folk oraz improwizacje i rytmy z różnych zakątków świata. Jest zmysłowa, kobieca, a jej głos silny i pełen emocji. Krytycy muzyczni porównują ją do Björk, Kate Bush czy Tori Amos. Uczęszczała do Royal Northern College of Music w Manchesterze, gdzie studiowała klasyczne skrzypce. Jej miłość do jazzu zdecydowała o edukacji w Royal Academy of Music w Londynie, gdzie obroniła tytuł magistra z wokalistyki i kompozycji jazzowej. Nie tak dawno po raz pierwszy zaprezentowała się polskiej publiczności w Londynie. Jesteśmy przekonani, że wkrótce podbije serca miłośników jazzu w Polsce. 15-go czerwca ukaże się jej debiutancki album. Alice Zawadzki - Brytyjka z polskimi korzeniami, z których jest dumna i zdecydowanie polskim temperamentem, którego jest w pełni świadoma.

Z Alice Zawadzki rozmawiają: Monika S. Jakubowska i Sławomir Orwat
Zdjęcia: Monika S. Jakubowska



M. S. J: Może jednak spróbuję zadawać Ci pytania w języku polskim?

- Spróbuj, ale nie miej zbyt wielkich oczekiwań (śmiech).

M. S. J: Jak często rozmawiasz ze swoim ojcem po polsku?

środa, 6 marca 2013

Cały ten ZGIEŁK!

Muzyków grupy Zgiełk:
Jarka Lorenca – śpiew, gitary i teksty 
Sebastiana Kokoszewskiego – gitara basowa 
Marcina Perkowskiego – perkusja 
poprosiłem o rozmowę tuż po sukcesie utworu "Spotkamy się" w drugim tegorocznym notowaniu Listy Przebojów Polisz Czart



- Jesteście pierwszym zwycięzcą naszej listy przebojów, który został dostrzeżony przez tak szerokie grono Słuchaczy. Otrzymaliście głosy nie tylko od mieszkańców Ziemi Łódzkiej, gdzie zapewne najczęściej koncertujecie. Dzięki naszej zabawie zdobyliście sporą grupę sympatyków z najdalszych zakątków Polski. Spodziewaliście się, że wygracie tak zdecydowanie już podczas swojego debiutu w propozycjach? 

Jarek: Nie wiem jak chłopcy, ale ja w ogóle się nie spodziewałem. Jesteśmy raczej skromnymi chłopakami i wiemy ze w Polsce jest sporo dobrych zespołów. Poza tym... wiesz jak ciężko jest osobom mniej zainteresowanym poświęcić nawet parę minut na głosowanie? A co do Ziemi Łódzkiej to nie uwierzyłbyś jak mało tutaj gramy. W klubach pojawiają się wciąż te same kapele i czasem śmieje się, że to jakaś mała lokalna muzyczna mafia (śmiech). Dzięki w ogóle wszystkim za głosowanie na nas. Udało się! 

- W ubiegłym roku obchodziliście 10-lecie istnienia. Jak to możliwe, że tak dobry zespół jeszcze nie zaistniał w świadomości fanów rocka w Polsce? 

Sebastian: Na pewno centrum Polski jest specyficznym miejscem do grania. Czuć, że zmieniła się kultura słuchania. Zespół grający na żywo jest raczej przeszkodą w swobodnej rozmowie dla obecnych w klubie. Często widziałem kilkunastoosobowe grupy zawracające spod klubu, bo będzie koncert lub nie daj Bóg, trzeba zapłacić 5 zł. za bilet. Mówię tu oczywiście o zespołach lokalnych, bo hype tworzony przez media dla gwiazd odbiera ludziom rozumy. Koncert przestał być postrzegany jako wydarzenie. Zawsze jednak jak skończymy grać, podejdzie chociaż jedna osoba, która mówi, że to było wspaniałe przeżycie czy po prostu dobra muza. 


- Kiedy powstał Zgiełk i skąd pomysł na taką nazwę? 

Jarek: Zgiełk powstał dokładnie 13-go listopada 2002 roku. Bardziej wtajemniczeni pamiętają tę datę, podczas gdy ja chętnie o niej zapomnę. Szukaliśmy z Arkiem Malawko nazwy dla zespołu przez około 2 tygodnie. Pamiętam jakiej dostaliśmy głupawki z Arkiem. Któregoś pięknego wieczoru podczas powrotu do domu z próby przychodziły nam do głowy tak idiotyczne nazwy dla zespołu, że na samo wspomnienie chce mi się śmiać. Wyobrażasz sobie The Lorencstones? Pojawiły się później także inne propozycje jak Skyscrapers czy Prosektorium i w końcu... Zgiełk. 

- Historia Zgiełku dzieli się wyraźnie na dwa okresy. Arek Malawko – perkusja, Mateusz Gołębiewski – bas. Z tymi muzykami zaczynałeś swoją przygodę. Jak po latach wspominasz tamten pierwszy Zgiełk? 

Jarek: Fantastycznie i często wracam do przeszłości, kiedy mieliśmy sporą publikę w Pabianicach. Choć było w tym wiele amatorszczyzny, muzyka miała kopa i ducha. Wtedy dla mnie ważniejsza była sama muzyka. Teksty odkładałem na boczny tor i był to błąd. Muzyka różniła się nieco od tego, co robimy dziś. Ale szczerze... nigdy nie zamieniłbym tego obecnego składu za nic. Wiesz jakie to piękne, kiedy włączamy wzmacniacze, Marcin siada za bębnami i niewiele sekund dzieli nas od tego żeby powstał jakiś fajny pomysł. Czasem się wkurzam, że akurat tego nie nagrywaliśmy. Doskonale się rozumiemy i jesteśmy zgrani. Długo się znamy i pasujemy do siebie. 


Sebastian: Bo my teraz to rodzina bardziej niż zespół. 

- Podobno byłeś zakochany w muzyce Zgiełku jeszcze na długo przed tym, nim zacząłeś w nim grać? 

Sebastian: Tak właśnie było. Byłem najbardziej upierdliwym fanem Zgiełku jakiego mógłby sobie Jarek tylko wyobrazić. Nie dość, że pojawiałem się na każdym koncercie, to jeszcze przyłaziłem na próby, nękałem Jarka sms-ami: "kiedy będą nowe numery?" i jeszcze nawiedzałem go w domu. Teraz każę Jarkowi podłogę myć, jak nabrudzi buciorami i częściej słyszy ode mnie, że gra słabo niż dobrze, więc wszystko jest w normie. Ale przyznaję – jak Jarek zadzwonił do mnie, aby zapytać, czy nie chcę trochę pograć razem z nim i z Tomkiem Nowakowskim (Arek zdążył wyjechać na wyspy, a Mateusz przestał się angażować w muzykę), to chyba był najszczęśliwszy dzień mojego życia. 

- Marcinie, w jakich okolicznościach zostałeś perkusistą Zgiełku? Patrząc na Twoje dredy, nasuwają mi się skojarzenia z reggae. Grałeś wcześniej w jakiejś kapeli z tego nurtu? A tak przy okazji, czy ktoś Ci już mówił, że masz bardzo „radiowy” głos? Może powinieneś kiedyś usiąść za „sitkiem”? (śmiech) 

Marcin: Heh, dredy nie koniecznie mówią o muzyce i nie grałem nigdy reggae, a w zgiełku zostałem perkusistą dzięki tak zwanej chorobie ADHD (śmiech). Gdybym nie stukał rytmów w fotel na szkoleniu zawodowym, nie poznałbym brata naszego basisty wspaniałego. Sylwester - brat Sebastiana poznał mnie ze składem Zgiełku, który obecnie tworzymy. Długo by opowiadać, więc postanowiłem w skrócie ująć tę historię. Jeśli chodzi o sitko i mój radiowy głos… może kiedyś. Wszystko zależy od tego, jak nam dalej pisane w gwiazdach (śmiech)

- Jest Was tylko trzech. To raczej rzadki skład zespołu rockowego? Myśleliście o wzbogaceniu brzmienia Zgiełku o inne instrumenty? 

Jarek: Powiem Ci więcej. Szukaliśmy nawet nowego wokalu. Cały czas wydawało nam się, że czegoś brakuje, albo robimy coś nie tak. Kiedy przychodzili na próby kolejni pretendenci do grania - np. na gitarze  - szybko okazywało się, że tak naprawdę nie jest to potrzebne. Nigdy nie usłyszeliśmy czegoś, co by nas powaliło na kolana. Jesteśmy na takim etapie rozwoju, że albo bierzemy kolejnego członka i uczy się na początek w cieniu, albo musiałby być już świetnym muzykiem, którego pragnęlibyśmy doganiać i uczyć się od niego 

- Jak liczne macie grono fanów? Czy są takie osoby, które regularnie bywają na Waszych koncertach? 

Jarek: Nie jest to liczne grono, ale wciąż rośnie. Są za to stali bywalcy, no i nasze kochane żony. Kiedy gramy w naszych rodzinnych stronach, zawsze możemy na nich liczyć. 

- W jakich stacjach radiowych poza Polisz Czart i Radiem Wnet można było dotychczas usłyszeć Wasze nagrania? 

Jarek: Do tej pory lokalnie: Radio Łódź, Radio Parada, Radio Żak. Ale to były incydenty, a nie cykliczne granie. Raz nawet byliśmy w porannym programie „Kawa czy herbata?” w TVP. 

- W kompozycjach Zgiełku odnaleźć można elementy typowe dla rocka lat 80-tych. Jest w nich sporo hard rocka, ale doszukać się też można innych inspiracji. Jak sami określilibyście muzykę, którą wykonujecie? 

Jarek: Chciałbym myśleć inaczej, ale widocznie tak się nas słucha i dlatego grono naszych fanów to zdecydowanie starsze pokolenie lub słuchacze bardziej wymagający, gdzie liczy się tekst i dobry aranż. Z drugiej strony, nie ma się czego wstydzić, bo to piękne czasy były dla muzyki - szczególnie w Polsce. Zobacz, w 1979 roku powstaje TSA, debiutancki album Perfectu – 1981, początki Lady Pank – 1981, można tak wymieniać i wymieniać. Ja w tym czasie dopiero uczyłem się chodzić, ale już wtedy uważnie nadstawiałem ucha (śmiech). Płytę ochrzciliśmy mianem Szlachetnego Brzmienia Rocka. Choć nasza muzyka nadal ewoluuje i mamy już swoje określone charakterystyczne brzmienie, to mam nadzieję, że nie będziemy się nigdy tego określenia wstydzić. 

- W opinii kilkorga osób z mojego środowiska w utworze „Spotkamy się” Twoja barwa głosu przypomina trochę wokal Grzegorza Kupczyka. Jakiego wokalistę rockowego cenisz najbardziej? 

Jarek: To miłe. Dziękuję, choć nigdy nie kochałem się w Turbo. Lubię Ryśka Riedla, Davida Coverdale'a, Bono, Stinga i trochę inne śpiewanie - w stylu Roberta Gawlińskiego. W każdym gatunku muzycznym coś bym znalazł. Gdybyś zapytał mnie o gitarzystę byłoby znacznie łatwiej. 

- Spełniam Twoje marzenie (śmiech). Jacy to gitarzyści?

- Gdybym wrzucił tych ulubionych do jednego zbioru, wyszłaby niezła mieszanka. Nazwiska, o których za chwilę powiem nie zawsze pasują stylistycznie, ale każdy z nich miał lub ma bardzo dużo do powiedzenia. Oto moja drużyna:

Gary Moore - uwielbiam go za to, że dzięki jego brzmieniu zakochałem się w Gibsonie, za jego molowe łkanie, za "Still Got The Blues" i "The Prophet" w jego wykonaniu, szkoda że odszedł. 
Santana - za wspaniały warsztat, doskonały technicznie bez wirtuozerii, piękne melodie oparte na prostej skali.
Steve Vai - za pasję, z jaką gra na gitarze, za magię, jaką tworzy na koncercie. To nie gitarzysta. To malarz grający pejzaże w "Blue Powder", "For the love of God"
Paul Gilbert - za techniki grania na gitarze
John Petrucci - za to jak kostkuje i w jaki sposób ustawia Dealey.
Brian May - za technikę grania przy użyciu Dealey`a i za piękne melodyjne granie.
David Gilmoore - za klimat, piękno i prostotę.
Mark Knopfler - za inteligentne granie, piękne brzmienie, granie mega dynamicznie dzięki technice kciuka.
Slash - za zarąbiste riffy,
Billy Gibbons - za zajebiste riffy,
Joe Bonamassa - za świeżość w bluesie i pracowitość.




- No to mamy przy okazji lekcję gitarowych terminów dla nieco mniej wtajemniczonych (śmiech). Co uważasz Jarku za Twój największy dotychczasowy sukces? 

Jarek: Że wciąż gram i wciąż mi mało. Ważne było również wydanie płyty i tu od razu podziękowania dla firmy Sentech i Dariusza Gruszczyńskiego, który pomógł nam nadać ostateczne brzmienie Zgiełku. 

- Skąd u Ciebie umiejętność pisania tekstów w języku angielskim i czy w związku z tym nie myśleliście o zaistnieniu na rynku brytyjskim? 

Jarek: Wydawało mi się, że śpiewanie nie jest ważne i dlatego nie skupiałem się na wokalu, a tym bardziej na tekstach. Może to dlatego, że wówczas nie bardzo miałem o czym śpiewać. Później obudziły się we mnie demony. To były ciężkie, ale bardzo płodne czasy. Wówczas napisałem „Spotkamy Się”, a wiele utworów zyskało tekst. Chciałem być gitarzystą, ale wciąż nie potrafiłem oddać mikrofonu, hehe. Znam trochę angielski, bo to bardzo uniwersalny język znaczeń, daje więcej możliwości wokalnych i jest bardziej soczysty od naszego. Kiedyś nie komponowałem, a piosenki powstawały na próbach.Wokal miał wypełnić lukę gitary, a nie odwrotnie. Może to dlatego, że nigdy nie czułem się dobrym wokalistą. Pewnie i jedno i drugie.

Sebastian: Generalnie angielskie teksty to skutek uboczny nie pisania tekstów polskich. A gdyby była jakaś możliwość trafienia na wyspy, z pewnością byśmy skorzystali.


- Duży udział w powstaniu „Płomienia” miał Dariusz Gruszczyński. Jaka jest jego rola w działalności Zgiełku? 

Sebastian: Darka można opisać dwoma słowami – Dobry Wujek. Zainwestował w nas, dał nam możliwości, jakich sami nigdy byśmy nie mieli, właściwie dbał o wszystkie sprawy związane z wydaniem płyty. Chyba najważniejsze jest to, że zrobił to wszystko co zrobił, bo wierzy w nasze granie. Jesteśmy mu bardzo wdzięczni, i nawet jak ostatnio rzadziej się widujemy, to jest pełnoprawnym, czwartym członkiem zespołu. 

- „Tak wiele chcę… więcej niż mogą dać. Trudno z tym żyć […] Nie myśl o mnie źle, przecież starałem się. Znów mi się śni, lecz już dosyć mam, że nie umiem nic… nie umiem nawet żyć. Pokonam lęk. Nie dam się. Zrobię to jeszcze raz.” („Def”) Tymi słowami rozpoczyna się album. Podobną postawę wygłasza bohater krążka grupy Riverside – „Second Life Syndrome”: "Muszę stanąć o własnych siłach. Zmienić swoje życie. Uwolnić się od wspomnień. Unoszę się w ciemności. Jak daleko jeszcze do światła? Wewnątrz – kraina lęku. Na zewnątrz nie okazuję strachu. Dosyć snu bez snów […] Nie boję się." ("Volte-Face") Mariusz Duda przyznał, że ta płyta w dużym stopniu dotyczy jego przeżyć osobistych. Czy te dwa podobne treściowo fragmenty nie są kolejnym potwierdzeniem opinii, że najbardziej szczere utwory rockowe zawdzięczamy dramatycznym przeżyciom ich twórców? 

Jarek: Widzisz, kiedyś wierzyłem, że życie w totalnym dole psychicznym jest istotą płodności artysty. Tak pewnie jest przez krótką chwilę i bardzo cienka linia dzieli od przepaści i upadku. Dziś patrzę na świat innymi oczami. Jest we mnie więcej miłości, wdzięczności, zrozumienia. Moja obecna żona po raz kolejny wyciągnęła do mnie dłoń. Dziękuję jej za to. Czy wesołe teksty pasują do muzyki rockowej? Ja tego nie czuję. Mam korzenie bluesowe, więc dlatego lubię śpiewać o trudach życia. "Def" to zmagania samobójcy, któremu w końcu się udaje. Jego duma topnieje, kiedy dowiaduje się, że będzie potępiony za to co zrobił. 

- Jak to przed chwilą podkreśliłeś, Twoje teksty nie są optymistyczne. Dotykają między innymi problemu uzależnień („Za dużo pokłutych żył, za mało wiary… Nienawidzę siebie, kiedy patrzysz, jak brudny dealer ręką daje znak” – utwór „Jeszcze nie”) i wynikającej z nich samotności („Spuchnięte oczy, zmęczony wzrok, spocone dłonie, a w myślach mrok. Te same ściany co dzień i noc. Skulony w kącie, na grzbiecie koc […] Zamknięty pokój przytłacza mnie, lecz jeszcze coś daje mi znak i z całych sil znów krzyczę - Wypuście mnie, pragnę żyć i nie bać się. Demonów moc otacza mnie - pokonam je. Nic się nie liczy. Nieważny czas […] za chwilę odlot w inny świat” – kompozycja „Zniewolony”). Jim Morrison, Jimi Hendrix, Janis Joplin, Ryszard 'Skiba' Skibiński, Rysiek Riedel i wielu innych znakomitych muzyków nie poradziło sobie z tym problemem. Jak myślisz, dlaczego tak często dotyka to artystów, którzy pozostawili po sobie dzieła wybitne? 

Jarek: Ten utwór nie opowiada o uzależnieniu, ale o osobie zamkniętej w zakładzie psychiatrycznym. Te „odloty”, to kolejna porcja prochów na śniadanie, obiad i kolację. To stamtąd chce się wydostać, a najbardziej z obłędu, który zaśmieca jego umysł - demony które nie pozwalają zapaść w głęboki sen. A co do pytania, szczerze - nie wiem i mogę im tylko współczuć. Myślę, że wiem, co czuli. Zabrnęli tak daleko, że śmierć była jedynym rozwiązaniem spokoju ducha. To musieli być bardzo samotni ludzie wśród tysięcy fanów. 

- Od dawna nie słuchałem tak osobistych tekstów. Czy utwory z „Płomienia” dotyczą Twoich przeżyć? 

Jarek: Tak, to bardzo osobista płyta, choć szczerze... utwory z którymi można mnie identyfikować z tamtego okresu, to nie te przytoczone przez Ciebie powyżej. 


Sebastian: Ze swojej strony pragnę dodać tylko, że są to na pewno osobiste metafory, a nie osobiste przeżycia. 

Jarek: Dzięki Seba, lepiej bym tego nie ujął. 

- Dysponujecie moim zdaniem rewelacyjnym materiałem muzycznym, który koniecznie trzeba pokazać światu w postaci płyty. Mam na myśli Wasze kompozycje, które powstały do wierszy poetów związanych z Łodzią. Podobno jest to przekrój poezji łódzkiej obejmującej kilka dziesięcioleci? To właśnie z tego zestawu pochodzi propozycja do kolejnego notowania naszej listy - „Mówcie co chcecie”. Czy moglibyście o tym projekcie powiedzieć coś więcej? 

Sebastian: Przede wszystkim to nie przekrój poezji, tylko folkloru. Dużo wybranych przez nas tekstów nie ma autora i były to ludowe przyśpiewki na melodię polki itp. Była to głównie inicjatywa moja i mojej narzeczonej. Kiedyś jak byłem mały, moja pochodząca z Łodzi mama śpiewała mi piosenkę o fabrycznej dziewczynie. Przez lata o niej nie zapomniałem i gdzieś chciałem byśmy ten tekst przearanżowali na rockowo. Okazja ku temu pojawiła się, gdy narzeczona podjęła inicjatywę odświeżenia wizerunku „Lodzermenscha”, by łodzianie spróbowali być na nowo dumni z tego, skąd pochodzą. Okazało się, że piosenek łódzkiego folkloru jest znacznie więcej niż wspomniana wcześniej „Fabryczna dziewczyna”. Przez prawie pół roku pracowaliśmy nad materiałem pod akcję „Ja, Lodzermensz”. Opracowaliśmy 9 kompozycji, z których najstarszy tekst pochodzi z około 1905 roku. Zwieńczeniem naszej pracy był minifestiwalowy koncert połączony z wizualizacjami tworzonymi z materiałów o archiwalnej Łodzi. Okazało się, że to co zrobiliśmy podoba się ludziom. Zwłaszcza, że te folklorowe przyśpiewki połączone z rockowymi brzmieniami zyskują naprawdę ponadczasowy wymiar przy łódzkich kontekstach historycznych. 

Marcin: Ciekawa była praca z tymi tekstami. Momentami naprawdę ciężko było uwierzyć, że z tych ludowych przyśpiewek da się zrobić mocne, rockowe kompozycje. Okazało się, że się da. 

Jarek: Jestem dumny z chłopaków, że dopingowali mnie przy tekstach, które totalnie nie leżały rytmicznie i faktycznie -  okazuje się, że wystarczy otworzyć umysł, zmienić kierunek myślenia, czucia i nagle rzeczy dla mnie niemożliwe okazały się takie oczywiste. Chłopaki nie śpiewają, ale pomagali mi rytmicznie, jak wyobrażaliby sobie moje śpiewanie w danym tekście. Chyba nigdy nie pracowaliśmy tak zażarcie zespołowo nad projektem. I oto on. 


- Czym jest dla Was zwycięstwo na liście przebojów Polisz Czart i czy ten sukces ma szansę przełożyć się na wzrost Waszej popularności w Polsce? 

Jarek: Po nagraniu płyty miało wszystko się zmienić. Mieliśmy grać koncerty i sprzedawać krążek, do którego zniechęciłem się  osobiście i zaczęliśmy pracować nad nowym materiałem. Jest już sporo pomysłów i gotowych utworów na kolejną płytę. Chciałem jak najszybciej zapomnieć o „Płomieniu”. Brak „odbicia”, rezultatów kazał nam wierzyć że płyta jest słaba. Dlatego zwycięstwo na liście przebojów Polisz Czart daje nadzieje że jest inaczej.

- Cieszę się bardzo, bo z tego co wiem, ta płyta rozeszła się wśród pewnej grupy naszych Słuchaczy i odebrałem na jej temat kilka życzliwych wypowiedzi. Na koniec pytanie, które często zadaję zwycięzcom naszej Listy. Jakie jest Wasze największe marzenie? 

Jarek: Pragnę aby nazwa Zgiełk kojarzyła się - przynajmniej w Polsce - z dobrą i lubianą muzyką, Nie pragniemy sławy, tylko wyjścia z mroku i grania konkretnych koncertów. Chciałbym kiedyś zagrać na tak dużej scenie, że przebiegnięcie z lewa na prawo będzie skutkowało zadyszką, heheh. Jeszcze na koniec chciałbym podziękować swojej żonie za inspiracje i cierpliwość.

Dojrzałość i profesjonalizm już na debiutanckim krążku! Wrocławska grupa ECHOE od dziś pod patronatem medialnym Polisz Czart

Zespół ECHOE to stosunkowo nowa marka na polskiej scenie muzycznej, która wkrótce będzie synonimem dojrzałości i muzycznej wyobraźni. Połączyć tak pozornie nie przystające do siebie gatunki jak funky i prog, podać je w dynamiczny i przystępny sposób w bardzo unikalnej i sprecyzowanej formie – nie udaje się każdemu, a na pewno nie na pułapie debiutanckiej płyty, o której więcej szczegółów możecie dowiedzieć się tutaj. Wszyscy otwarci na nowe muzyczne doznania powinni nadstawić uszu bo echo(e) tego pierwszego spotkania z nimi odbijać się będzie jeszcze bardzo długo.


Zespół ECHOE powstał w 2008 roku we Wrocławiu. Od tamtej pory zagrał kilkadziesiąt koncertów głównie na terenie woj. dolnośląskiego. Po kilku znaczących sukcesach na festiwalach, takich jak Rock In Mińsk, Muzyczna Jesień, Krakowskie Juwenalia czy Fama Wrocław, zespół postanowił przygotować debiutancki album, który trafił na rynek późną wiosną 2012. Jednym z elementów promocji płyty jest nakręcony nieco wcześniej teledysk do utworu „Indiana Jones”, który podobnie jak pozostałe dziesięć kompozycji jest rozbudowaną opowieścią muzyczną, w której fabuła nasiąknięta jest emocjami i nieoczekiwanymi zwrotami akcji.

                                        Kandydatka do Listy Przebojów Polisz Czart

ECHOE porusza się płynnie w bardzo różnorodnej stylistyce od stosunkowo łagodnych, acz dynamicznych, funkowych brzmień, przez alternatywę do progresywnego rocka. ECHOE to twór do tego stopnia oryginalny, że recenzenci rzadko są w stanie znaleźć jakieś porównania - podkreślając szerokie spektrum i unikalne rozwiązania – nie tylko do innych krajowych zespołów, ale również zagranicznych. Zespół promuje pierwszy album, ale równocześnie pracuje nad pomysłami na drugą płytę.

wtorek, 5 marca 2013

Lista Przebojów Polisz Czart - NOTOWANIE 4 (UWAGA!!! Klikasz w tytuł pierwszej 20-ki i oglądasz teledysk!!!)


Link do słuchania naszej audycji:
http://www.fala.fm/ - Polonijna Platforma Radiowa z siedzibą w Toronto - Kanada

1--NZgiełkSpotkamy się
2--NAtramentWiem, wiem, wiem
36+3FrűhstűckAngel
4--NKatedraNie przejdziemy do historii
5--NMetasomaOlder
6--NWokół NiegoOkrakiem na barykadach
722+15Paweł KukizObława 
828+20Maria PeszekLudzie psy
9--NFree Men Zabijasz swe dni
1035+25LustroKrótka piosenka o wojnie
1141+30Lipali Popioły
123-9Aleks GalaUp
138-5Siła PrzebiciaRównaj w prawo
1415+1SchaderianTwilight
1523+8LuxtorpedaHymn
1636+20ViNATi Marius ZolkievkaPresto vivacissimo e-moll Op1
17--NHighlandersUrok
18--NFain Save Me
--NSiła PrzebiciaNadzieja
201-19HighlandersWspomnienie
21--NOla LepaWrak
2211-11Stara SzkołaZaczęło się zwyczajnie
2329+6Strefa CzasuJa i Ty
2425+1Aleks GalaRed Lipstick
25--NFONETYKA Warszawa-Fantom
2650+24ISCARIOTA i R. KostrzewskiCeltycki Chłód 
2727-27LustroSprzedawcy snów
28--NPrzeciwWzory
29--NPanzerhundAll we need 
--NTomasz MadziaCollision
3144+13EnejCykady na Cykladach
3249+17Duży PtakIskra
33--NLiteMotiv Gadaj mniej
3447+13VernissagEBajka
355-30AtramentFałszywy świat
369-27RazormouthGrave Robbers Confession
3733-4EnejSkrzydlate ręce
3846+8OberschlesienMamo
39--NGa-Ga Zielone ŻabkiPytamy jak
404-36KatedraNa celowniku
4110-31ZgonNowa Twarz 
4217-25Zdrowa WodaSłodkich snów kobieto
4336-7Katy CarrMała Little Flower
44--NGoodWayMarzenia
4524-21MGMGoraca krew
4630-16Zdrowa WodaSamotny ptak
4734-13Dell ArteNieskażona
4845-3Tottoos ToosCallin' Layla
492-47Atrament Wlaściwa z moich dróg
5014-36Tomasz MadziaDreaming