czwartek, 30 listopada 2017

Darek Kowalski: Magda Piskorczyk - relacja z koncertu w Hard Rock Pubie Pamela

fot. Agata Jankowska

fot. Agata Jankowska
Niedawno w Hard Rock Pubie Pamela wystąpiła pierwsza dama polskiego bluesa - Magda Piskorczyk. Pisząc o artystce z rozmysłem użyłem tego "tytułu" ... choć osobiście uważam, że biorąc pod uwagę fakt, iż w swojej twórczości nieustannie przekracza granice i wyznacza nowe trendy, określenie takie nieco uszczupla jej dorobek artystyczny. Z drugiej strony blues nieustannie ewoluuje, będąc nie tylko inspiracją, lecz chłonąc również wpływy, co powoduje znaczne rozszerzenie ram gatunku. Tuż po koncercie miałem okazję zadać Magdzie kilka pytań. Odpowiedziami na nie chciałbym się z Państwem podzielić w tym tekście. Jednym z ważniejszych wydaje mi się to, w którym spytałem o cenę, jaką trzeba zapłacić za wolność artystyczną oraz przeszkody, na jakie się napotyka, pragnąc zachować niezależność . W odpowiedzi usłyszałem: " Na pewno dość wysoką ceną jest to, że pracujesz praktycznie non stop. A granicą, którą na pewno samemu trudno przekroczyć, są masowe media. Sama byłam zapraszana czterokrotnie do The Voice of Poland. Wiedziałam, że to fajny program, który daje dużo możliwości promocyjnych.

fot. Agata Jankowska
fot. Agata Jankowska
I lubię go czasem oglądać. Tutaj jednak pojawia się kontekst granicy, której ja sama nie chcę przekroczyć. Mianowicie, wierność sobie i swojemu zespołowi. Pamiętam, jak niewiele warunków postawiłam programowi. Jednym z nich, podstawowym, było to, że będę miała możliwość grania ze swoim zespołem, z ludźmi, którzy przez lata zespół "Magda Piskorczyk" też tworzą. Nie dostałam tego zapewnienia, poprosiłam o niepisanie do mnie więcej w sprawie udziału w programie. Wolność artystyczna daje spokój ducha, choć droga do sukcesu jest dłuższa i zdaje się nieco trudniejsza". W przypadku Magdy Piskorczyk sukces ma konkretny wymiar. Trzy nominacje do Fryderyków oraz siedem tytułów "Wokalistki Roku" przyznanych w plebiscycie kwartalnika Twój Blues, świadczą same za siebie. Czy jednak zawsze droga do ich zdobycia była prosta? Okazuje się, że nie: " Piętnaście lat temu uznawana byłam przez organizatorów festiwali w Polsce za freaka. Grałam bardzo dużo za granicą, ale praktycznie nigdy na polskich imprezach masowych, bo puryści, którzy festiwalowe plakaty zapełniali nazwiskami głównie elektrycznych gitarzystów bluesowych, mówili: "przecież to, co grasz to nie jest blues". A dla mnie blues, gospel, soul zawsze jest, był i będzie mową serca, duszy". Jeśli będziecie mieli Państwo okazję uczestniczenia w koncercie Magdy , musicie z niej skorzystać.

Darek Kowalski


Autor:


Darek Kowalski - kolekcjoner i wydawca płyt. Właściciel Hard Rock Pubu Pamela oraz HRPP Records w Toruniu. Felietonista toruńskiego tygodnika TORONTO. Od siebie dodam, iż jest dla mnie niedoścignionym wzorem właściciela klubu muzycznego, któremu zależy na tym, aby ludzie, którzy postanowili spędzić swój wolny czas na słuchaniu muzyki, nie byli zatruwani miernotą, tandetą i obciachem, ale aby po wyjściu chcieli wrócić do niego jak najszybciej. Spotkałem go w Toruniu i Londynie. Oba spotkania wspominam ogromnie miło.

poniedziałek, 27 listopada 2017

Dwukrotne zdobycie 1 miejsca na Liście Polisz Czart dodało mi większej wiary w siebie - ze zwyciężczynią 31 i 33 Notowania Olą Idkowską rozmawia Sławek Orwat



Ola Idkowska to pierwszy w historii Listy Przebojów Polisz Czart wykonawca, którego ten sam utwór dwukrotnie wspiął się na sam jej szczyt. Ogrom talentu, jakim została obdarzona młodziutka mieszkanka wielkopolskiego Kórnika zauważyliśmy wraz z Tomaszem Wybranowskim już podczas pierwszego wysłuchania jej interpretacji wielkiego przeboju Anny German "Tańczące Eurydyki" wydanego notabene przez tę wielką artystkę w roku 1964 - roku moich urodzin. Sięgnąć w tak młodym wieku po tak trudną do wykonania kompozycję, to odwaga porównywalna z tą, kiedy to ktoś sięga po "Dziwny  jest ten świat" Czesława Niemena. Ola nie tylko podołała trudnemu zadania znakomicie, ale dodatkowo wniosła do swojej interpretacji pierwiastek własnego spojrzenia na ten niezwykły pomnik polskiej kultury muzycznej.

To, co jest największą siłą Oli Idkowskiej, to hipnotyczne wręcz przyciąganie uwagi widza podczas każdego jej scenicznego występu. Skoro można tę właściwość zauważyć oglądając jedynie zapisy filmowe dostępne na serwisie YouTube, to mogę się jedynie domyślać, co musieli przeżywać ci widzowie, którym dane było podziwiać Oli występy z odległości kilku metrów.

Natomiast Oli wykonanie kompozycji George'a Gershwina "Summertime", które aż dwukrotnie zdobyło pierwsze miejsce na naszej liście to kolejny popis wokalny najwyższego formatu, którym młoda Wielkopolanka zawładnęła całkowicie wrażliwymi duszami naszych Słuchaczy, o czym można było niejednokrotnie przeczytać na PoliszCzartowych eventach FB we wpisach tych osób, które rozwój jej talentu śledzą od wczesnego dzieciństwa jak i tych, którzy jej ogromne możliwości wokalne poznali dopiero niedawno dzięki naszej Liście Przebojów. Z tym większą radością zapraszam więc do lektury poniższego wywiadu, jaki Aleksandra Idkowska udzieliła mi tuż po zdobyciu drugiego numeru 1 na naszej liście przebojów.


- Czy pośród twoich żyjących i nieżyjących przodków byli jacyś muzycy, czy też twoja droga artystyczna to pierwszy taki przypadek w rodzie Idkowskich?

Ola: Moja rodzina jest bardzo umuzykalniona. Dziadkowie, mama śpiewali w chórach, moja babcia została uhonorowana nagrodą za 50 lat czynnego uczestnictwa w życiu chóru. Wujkowie i kuzynowie grają na gitarach. Dziadkowie od strony taty też byli uzdolnieni artystycznie. Moi bracia posiadają również bardzo dobry słuch, jednak przez moje godzinne ćwiczenia każdego dnia chyba ich trochę zniechęciły (śmiech).


- O ile Caroline Baran wyraźnie poszła w kierunku soul-jazzu i Beyonce'owskiego RNB, Julia Nykiś porusza się głównie w kręgu piosenki musicalowej, ty jako trzecia nastoletnia zwyciężczyni Listy Polisz Czart posiadasz głos niemal operowy, co u sporej grupy słuchaczy kwalifikuje cię do grona przyszłych gwiazd muzyki klasycznej. Czy ty także tam widzisz swoje miejsce w tzw. show biznesie, czy też zamyślasz zupełnie inną drogę artystyczną?

Ola: Tak właściwie to z klasycznych utworów nagrałam na razie tylko “Summertime” Gershwina. Śpiewam przeróżne gatunki muzyczne. Piosenkę aktorską, balladę, klasykę, utwory liryczne i oczywiście pop jednak trochę starszy... Nie chcę się ograniczać do jednego typu muzyki, jak na razie. Mam 16 lat i nie jestem do końca określona.


Śpiewam to, w czym mogę najlepiej ukazać przede wszystkim emocje, barwę głosu i skalę. Droga muzyczna jest strasznie trudna, jednak jak się coś bardzo kocha, można temu wiele poświęcić. Może właśnie ścieżka klasyczna będzie mi przeznaczona. Zobaczymy... a raczej usłyszymy (śmiech).

- Czym dla ciebie jest śpiewanie? Kiedy tak naprawdę wszystko się rozpoczęło?

Ola: Muzyka i śpiew były moją największą miłością już od dziecka. Z czasem doszła również nauka gry na fortepianie, która jest dla mnie dopełnieniem całości. Swoją przygodę z muzyką zaczynałam bardzo wcześnie. W roku 2006 jako 5-letnia dziewczynka wstąpiłam do dziecięcego chóru Tutti Santi przy parafii p.w. Wszystkich Świętych w Kórniku, w którym śpiewałam do 9-go roku życia. Nie mogłam w kościele usiedzieć bez ruchu. W dzieciństwie byłam bardzo energicznym dzieckiem, co zresztą pozostało do dziś, między innymi dlatego trafiłam do chóru.W międzyczasie zaczęłam również śpiewać w dziecięcym zespole wokalnym Triolki zdobywając swoje pierwsze wyróżnienia i nagrody w konkursach. To właśnie wtedy powstała moja pierwsza płyta z piosenkami dziecięcymi.


Swoją edukację chóralną kontynuowałam w poznańskim Chórze Dziewczęcym Skowronki, którą zakończyłam w wieku 13 lat, kiedy to postawiłam już całkowicie na śpiew solowy. Mam nadzieję, że tak pozostanie jak najdłużej.

- Kto w dzieciństwie czuwał nad emisją twojego głosu?

Ola: Swój głos doskonaliłam u Alicji Kuchowicz - nauczyciela emisji głosu i byłej sopranistki Teatru Muzycznego w Poznaniu, u której naukę kontynuuję do dnia dzisiejszego. I na pewno kształcić się będę jeszcze bardzo długo. Taką mam nadzieję.


W latach 2014-2017 kształciłam się jednocześnie w Katedralnej Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej I Stopnia oraz Artystycznym gimnazjum katedralnym przy ul. Filipińskiej w Poznaniu, którą ukończyłam z wyróżnieniem w czerwcu.

- Gdzie dziś kształcisz się muzycznie?

Ola: Obecnie jestem uczennicą Poznańskiej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej II stopnia na Solnej w Poznaniu w klasie fortepianu u Pani Magdaleny Wiśniewskiej.

- Która wokalistka jest twoją mistrzynią i zarazem największą inspiracją?

Ola: Nie mam jednej, dwóch wokalistek czy też wokalistów którymi się inspiruje. Jest ich znacznie więcej, nie jest to ktoś określony. Są to jednak wokaliści starszego pokolenia.

- Podobnie jak twoje znakomite koleżanki - Karolinka i Julka, które także zdobyły szczyt naszej listy, ty też - z tego, co wiem - możesz pochwalić się ogromną ilością nagród i wyróżnień koncertowo-festiwalowych. Spróbujesz ogarnąć to w telegraficznym skrócie?

Ola: W ciągu ostatnich lat brałam udział w wielu konkursach międzynarodowych oraz ogólnopolskich festiwalach i konkursach muzycznych. Moje najważniejsze nagrody i wyróżnienia to:


Grand Prix oraz Nagroda Publiczności podczas III Wielkopolskiego Konkursu Piosenki Żydowskiej „Piosenka może czas pokonać” w Poznaniu w 2016 roku, Grand Prix Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej „Piosenka na dobre i na złe” w Szczecinie także w roku 2016, a w tym roku Dyplom Złoty w II Wielkopolskim Konkursie Szkolnej Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej w Poznaniu. Czy mam wymieniać także nagrody niższego szczebla?

- Pamiętam, że obu twoim zwycięskim rówieśniczkom także dałem taką możliwość, więc z przyjemnością więc posłucham również twojej pełnej gamy sukcesów. Dziś jest przecież twój wielki dzień. Zaczynaj! (śmiech).

Ola: Zacznę więc od roku 2015: III miejsce w XXIII Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Obcojęzycznej we Wrocławiu i Nagroda Specjalna Prezesa Stowarzyszenia „Galiarda” w III Ogólnopolskim Konkursie Piosenki Filmowej w Poznaniu. Rok 2016 przyniósł mi II miejsce w XIII Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki Europejskiej „Nutka Poliglotka” w Warszawie, II miejsce w VI Festiwalu Piosenki Żydowskiej i Izraelskiej Shalom w Kaliszu, II miejsce w II Ogólnopolskim Konkursie Piosenki Filmowej o „Złoty Laur” w Poznaniu, Wyróżnienie w finale XIV Kaliskiego Konkursu Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej o puchar Prezydenta Miasta Kalisza o zasięgu ogólnopolskim oraz Wyróżnienie w XXIV Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Obcojęzycznej we Wrocławiu


- Co oprócz ogromnego sukcesu podczas Wielkopolskiego Konkursu Szkolnej Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej w Poznaniu przyniósł ci obecny rok?

Ola: II miejsce w XVI Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki „Dozwolone do lat 19” w Stargardzie oraz III miejsce w Międzynarodowym Festiwalu Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej Gdynia Open. Aby zakończyć listę moich sukcesów festiwalowych dodam jeszcze może, że dwukrotnie byłam jedną z 21 osób w swojej kategorii wiekowej spośród 120 uczestników przesłuchań, która uzyskała nominację w ogólnopolskich przesłuchaniach do udziału w 36 i 38 Międzynarodowym Dziecięcym Festiwalu Piosenki i Tańca w Koninie w latach m 2015 i 2017.

- Podczas wakacji tego roku miałaś zaszczyt zaśpiewać podczas XIII Letniego Festiwalu „Muzyka z Kórnika” u boku znanego poznańskiego tenora Jaromira Trafankowskiego przy akompaniamencie Trio Taklamakan oraz dwukrotnie wystąpić w ramach cyklu koncertów „Wakacyjna Promenada” przy Promenadzie w Kórniku. Jak wspominasz swoją letnią muzyczną przygodę? 


Ola: Ojej... Był to naprawdę bardzo dobry czas... Kolejne nowe doświadczenia. Stanąć u boku tak wspaniałych muzyków to zaszczyt, chciałabym ich mieć przy sobie (śmiech). Widząc tak szeroką publikę od razu dostaje się przypływ pozytywnych emocji i chęci do pracy. Miło patrzeć na uśmiechnięte twarze czy łzy wzruszenia słuchaczy.

- Brałaś w tym roku udział w Gali Utalentowanych Wielkopolan, gdzie w imieniu Pełnomocnika ds. Partnerstwa Kraju Związkowego Brandenburgia na Wielkopolskę oraz Stowarzyszenia Zamek Trebnitz - Centrum Kształcenia i Spotkań zdobyłaś nagrodę w postaci zaproszenia do udziału w międzynarodowym festiwalu w Niemczech. Kiedy to nastąpi i jak upatrujesz swoje szanse?

Ola: Owszem, miałam zaszczyt otrzymać nagrodę jaką był festiwal artystyczny na którym można było poznać na pewno wielu cudownych ludzi z całego świata. Niestety w terminie wyjazdu byłam chora, w związku z czym nie mogłam w nim uczestniczyć, czego naprawdę żałuję. Ale byłyby to na pewno niezapomniane wspomnienia.

- Udzielasz się również charytatywnie...

Ola: Tak. W roku 2015 wraz z wolontariuszami poznańskiej Drużyny Szpiku odwiedziłam dziecięcy oddział onkologiczny w szpitalu przy ul. Szpitalnej w Poznaniu, gdzie zaśpiewałam dla chorych dzieci. W roku 2016 występowałam m.in. podczas 24 finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w 2016 roku, podczas X Parafiady u Wszystkich Świętych w Kórniku, natomiast w tym roku wystąpiłam podczas noworocznego spotkania Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Poznaniu.

- Julia i Karolina mają już na swoim koncie pierwsze teledyski. Ty na razie jesteś jeszcze bez klipu na YT. Kiedy pojawi się twój pierwszy teledysk i do jakiej piosenki? Jesteś nie tylko utalentowaną wokalistką, ale także piękną dziewczyną. Nie uważasz, że dobrze zrobiony clip bardzo podniósłby twoją popularność?

Ola: Myślę, że dobrze zrobiony klip do coveru czy dobrze napisanej piosenki oczywiście podniósłby popularność. Jednak podchodzę do tego z pewnym dystansem i spokojem.


Nagranie takiego klipu wiąże się z wydatkami. Mam nadzieje, że w niedalekiej przyszłości uda mi się taki teledysk nagrać. Chciałabym, aby był to wyjątkowy dla oka obraz, ale przede wszystkim przyjemna dla ucha kompozycja.

- 25 października stanęłaś na scenie kultowego poznańskiego klubu Blue Note. Z tego co wiem, na tym koncercie pojawiło się wielu gości z Polski i zagranicy. Z Londynu przyleciał podziwiać cię jeden z najprężniej działających obecnie managerów muzycznych - czeski radiowiec i animator kultury Libor Pribramsky znany m.in. z prowadzenia wraz z Enzo Management takich bandów jak brytyjska Metasoma czy polski Pathfinder. Kto jeszcze z osobistości rynku muzycznego obserwował twój występ, jaka była frekwencja na widowni i jakie pierwsze opinie usłyszałaś?

Ola: Sam występ w Blue Note był dla mnie ogromnym wyróżnieniem.To prawda frekwencja dopisała... przybyło dużo gości, co było dla mnie dużym zaskoczeniem. Wśród gości rzeczywiście pojawił się management z Anglii  Llibor Pribramsky oraz przedstawiciela fabryki zespołów z Poznania. Ciesze się ze mogłam ich osobiście poznać.


Atmosfera była cudowna, natomiast jeśli o opinie, to mimo wszystko pozostawiłabym to fachowcom, ale mam nadzieję że im się podobało. Padły pierwsze propozycję współpracy, a życie pokaże co dalej...

- Na Liście Przebojów Polisz Czart po raz pierwszy zaistniałaś na 19 miejscu 28-go Notowania, które nazwałem I PoliszCzartowymi Mistrzostwami Polski Nastolatek, gdzie spośród 8 dziewcząt, które wystartowały zajęłaś 4 miejsce. Przypomnijmy, że znakomicie zaśpiewałaś wówczas piosenkę z repertuaru Anny German "Tańczące Eurydyki". 


Powiem szczerze, że późniejsze dwa notowania bez ciebie wskazywały, że nie wiążesz zbytnio swojej kariery artystycznej z naszą Listą. Co takiego stało się i kto tak naprawdę stoi za twoim zwycięstwem w 31 Notowaniu i to zwycięstwem w postaci imponującej ilości zdobytych punktów?

Ola: Za tym wszystkim stoją moi najbliżsi, którzy bardzo mnie wspierają. Mam tu na myśli moich rodziców, ale w tym wypadku przede wszystkim, moją ciocię chrzestną Hanię Ratajczak, której zapał i pasja w przekonywaniu znajomych do głosowania w największym stopniu przyczyniły się do obu tych zwycięstw. Ogromne zaangażowanie moich znajomych, znajomych znajomych i tak dalej (śmiech). Od niektórych słyszałam, że siadali cała rodziną przed komputerami i wszyscy na mnie głosowali. Jest to bardzo miłe.

- Jak ty sama odbierasz swój sukces na naszej Liście i jakie wiążesz z nim nadzieje?

Ola: Lista to totalne zaskoczenie. Pierwsze miejsce na liście jest dla mnie ogromną radością. Cieszę się, że to właśnie "Summertime" Gershwina znalazło się na pierwszym miejscu listy i w dodatku dwukrotnie. Oczywiście Dziękuję wszystkim którzy na mnie głosowali i wpłynęli w istotny sposób na moje miejsce. Lista Polisz Czart daje duże możliwości zaistnienia, dotarcia do szerokiego grona słuchaczy, dlatego też jest to szansa na posmakowanie kawałka świata muzycznego i początek czegoś dobrego... Przede wszystkim w moim przypadku zdobycie 1 miejsca dodało większej wiary w siebie.

- Chodzą słuchy, że zaczynasz współpracę z pewnym bardzo popularnym pianistą i kompozytorem znanym bardziej w branży metalowej. Przyznam ci się, że kiedy po raz pierwszy usłyszałem twój głos, natychmiast skojarzył mi się on z takimi wokalistkami jak amerykańska gwiazda Amy Lee z Evanescence (skądinąd podobnie jak ty także pianistka), holenderka Sharon Janny den Adel z Within Tempation, a przed wszystkim z fińska ex wokalistka Nightwish Tarja Turunen. 


Nie chcę na tobie wymuszać teraz żadnych deklaracji, ale przyznasz, że twój wokal znakomicie mógłby odnaleźć się w tym kręgu. Co ty na to?

Ola: Myślę, że w przyszłości na pewno spróbuję czegoś właśnie z tego rodzaju muzyki. Bardzo się cieszę na współpracę z Michałem. Pierwsze nagrania już niebawem. Nie będę zdradzać szczegółów.

- Jesteś rodowitą Kórniczanką i stajesz się powoli swoistą wizytówką tego pięknego i zabytkowego miasta. Przybliż proszę, dlaczego twoje miasto jest tak popularnym miejscem szkolnych wycieczek i regularnego najazdu turystów? Na chwilę z młodej śpiewaczki zamień się w uroczą przewodniczkę po najbardziej atrakcyjnych miejscach swojej małej Ojczyzny.

Zamek w Kórniku (fot. Kagor)
Ola: Zacznę może od tego że miasto Kórnik słynie przede wszystkim z przepięknego zamku należącego do rodów Działyńskich oraz Górków. Zamek niedawno był odnawiany, jest teraz całkiem biały jak z bajki. U jego boku znajduje się Kórnickie Arboretum. Największe i najstarsze w Polsce. Mamy bardzo dużo turystów szczególnie wiosną kiedy można podziwiać magnolie i inne równie urodziwe rośliny.


W pobliżu znajduje się promenada, wokół jeziora, której szlakiem można dotrzeć do Bnina. Mamy również ścieżkę zdrowia którą prawie każdego letniego dnia pokonuje z rodziną i przyjaciółmi na rowerach. OAZA - Kórnickie centrum rekreacji i sportu oraz błonie i plaża to coś dla miłośników ruchu. Przy pięknym ratuszu na rynku znajduje się kościół Wszystkich Świętych. Kórnik to małe, ale pełne atrakcji, ciekawych eventów i miejsc wartych zwiedzenia miasto.

- Masz niespełna 16 lat, a przecież osiągnęłaś już bardzo dużo. Jak spoglądasz na swoją przyszłość na scenie i jakie marzenia chciałabyś spełnić w nadchodzącym roku?

Ola: Bardzo się cieszę, że tak pan uważa. Jak spoglądam na swoją przyszłość? Bardzo trudne pytanie. Jak na razie staram się zrobić wszystko, aby być na scenie. Myślę że to jest moje marzeniem. Na pewno będę dużo pracować nad głosem, bo to jest teraz najważniejsze, a jak się moje życiowe losy potoczą...  zobaczymy.

- Drugim zwycięstwem "Summertime" w 33 Notowaniu przypieczętowałaś swój ogromny sukces na naszej liście, a wyrównując niedawne osiągnięcie Julki Nykiś zasłużenie uzyskałaś status gwiazdy Polisz Czart. Czy masz już pomysł na swój trzeci utwór, jakim obdarujesz naszych słuchaczy? Jaką niespodziankę szykujesz dla Polisz Czart w najbliższej przyszłości?

Ola: Niespodziankę szykuje... jednak nic więcej nie zdradzę (śmiech), za niedługi czas powrócę :)

- Nie tak dawno udzieliłaś wraz z mamą radiowego wywiadu mojemu znakomitemu koledze Tomaszowi Wybranowskiemu. Dziś oddajemy do rąk czytelników Muzycznej Podróży naszą rozmowę. Jak odbierasz oba te wywiady?

Ola: Z pewnością poprzez oba zwycięstwa i przeprowadzone ze mną wywiady moje nazwisko będzie lepiej zapamiętane przez większą ilość osób, taką mam nadzieję, dzięki czemu dotrę do tych słuchaczy, którzy będą chcieli wracać do moich nagrań i chętnie będą chodzili na moje koncerty. I oczywiście dzięki liście poznałam pana panie Sławku oraz pana Tomka, z czego bardzo się cieszę (śmiech). Z tego miejsca raz jeszcze dziękuję panom oraz tym wszystkim, którzy oddali na mnie swoje głosy. Zachęcam też wszystkich do dalszego głosowania i śledzenia działań listy Polisz Czart. Dziękuję za przemiłą rozmowę. Do zobaczenia. Zapraszam wszystkich na mojego Facebooka https://www.facebook.com/olaidkowska/ i na inne social media. Wszystkie informacje o mnie są na tej stronie. Możecie tam śledzić moje muzyczne i niemuzyczne działania.

niedziela, 26 listopada 2017

34 Notowanie Listy Przebojów Polisz Czart - komentarz

Z Kasią Nosowską podczas ubiegłorocznego londyńskiego Buch Festu


Gwiazdy wciąż świecą

Notowanie 34 Listy Polisz Czart pokazało pewną i niepodważalną pozycję tych bandów, których wielkość to od lat: znakomite teksty, niebanalne kompozycje oraz przemyślane aranżacje. Po raz pierwszy numerem 1 naszego zestawienia została jedna z najbardziej zasłużonych dla polskiego rocka ikon - zespół Hey. Pośród dotychczasowych PoliszCzartowych zwycięzców do ostatniego piątku największą sławą i popularnością cieszył się bezsprzecznie lider formacji Złe Psy - bardziej znany od dziesięcioleci jako gitarzysta TSA - Andrzej Nowak, który to w Notowaniu 13 z lipca 2015 roku w znakomitym stylu zdobył wraz ze Złymi Psami szczyt naszej listy piosenką "Wiara i Moc".


Poza grupą Hey odnotować trzeba wysokie lokaty także innych gigantów polskiej sceny: Kultu - 3, Sztywnego Palu Azji - 5 oraz Voo Voo - 7. Cieszy niegasnąca popularność tzw. "dobrego mainstreamu" ponieważ - poza brakiem mniej znanych formacji na listach przebojów innych dużych radiostacji - największym dramatem polskiego rynku muzycznego byłby brak wciąż zawodowo czynnych autorytetów oraz niemożność dla młodych, dobrze zapowiadających się kapel równania w górę i zaszczytnego odebrania w niedalekiej przyszłości metaforycznej "pałeczki" w sztafecie pokoleń, jak niegdyś uczyniły to takie firmy jak Lao Che czy będący w ścisłej czołówce naszego ostatniego notowania Organek.

W łagodności siła

Marek Andrzejewski w Londynie (fot. Marek Jamroz)
Bardowie i muzyka poetycka to wciąż ścisła czołówka naszej Listy. 9 lokata Agnieszki Truszczyńskiej, 10 Marka Andrzejewskiego, 12 Piotra Selima, 13 Jana Kondraka, a przede wszystkim 2 Janusza Radka to - cytując wspomniany tytuł piosenki Złych Psów - wiara i moc polskich twórców, którzy swą wielkość i popularność nie oparli na etosie jarocińskim, a wzrastając artystycznie latami w Krainie Łagodności ciągle udowadniają, iż chwytające za serca naszych Słuchaczy metafory opatrzone muzyką pozbawioną ostrych brzmień i przesterów docierają do ludzkich dusz równie skutecznie jak te podawane za pomocą wzmacniaczy i wykrzykiwania.


W kolejce do sławy

Hymen
Pośród wykonawców z naszego ostatniego TOP20 nie zabrakło również kapel niszowych i tych, o których kolokwialnie mówi się, że są "na dorobku". 20 pozycja londyńskiej formacji Rosen z polskim muzykiem - Mateuszem Bućkunem w składzie, 19 lokata Milczenia Owiec, 18-ta łódzkiej grupy Mortas, czy 15-ta czerpiącego garściami z dokonań legendarnej Joan Jett & the Blackhearts znakomitego zespołu Hymen to zdecydowanie nasza PoliszCzartowa kolejka do wielkiego sukcesu i wspomnianej "pałeczki" w sztafecie do sławy.


Wysoki poziom środka

Kasia Moś podczas koncertu w Londynie
Byłoby bardzo źle, gdyby pomiędzy wymienionymi przeze mnie na wstępie gwiazdami pierwszej wielkości, a niszowcami istniała przepaść. Na szczęście są w naszym TOP20 i tacy wykonawcy, którzy łączą ze sobą te dwa światy i o których nie można powiedzieć ani giganci, ani underground.


Mikromusic, Farben Lehre, Mela Koteluk, Kasia Moś, wspomniany Organek oraz Artur Rojek bez Myslovitz to dobrze znane już marki, które jednocześnie potrzebują jeszcze odrobinę czasu, aby dotrzeć do aktualnej pozycji Kultu, Heya czy Voo Voo.

Młodość i doświadczenie


Natalia Świtała
Na koniec pozwolę sobie odnotować dwa bardzo ważne zdarzenia w 34 Notowaniu: 16 miejsce Natalii Świtały, która pod nieobecność naszych trzech nastoletnich numerów 1 - Caroline Baran, Julii Nykiś i Oli Idkowskiej skutecznie i z fasonem broni honoru najmłodszych adeptek polskiej piosenki, które w tej przysłowiowej kolejce po sławę grzecznie i z pokorą, ale i ze świadomością już posiadanych umiejętności ustawiły się pod jej koniec i z błyskiem w oczach wyczekują teraz na swoje pięć minut, które przeniosą je o kolejny szczebel wyżej. Natomiast 17 pozycja Old Breakuot - czyli dziedzictwa wielkiego i nieodżałowanego Tadeusza Nalepy to niezbędne spoiwo czasów, w których polski rock dopiero raczkował z tym wszystkim, co świadomie lub nieświadomie z dorobku pionierów latami czerpało i czerpać będzie po wsze czasy.

26 listopada we Wrocławiu odbędzie się podwójny Jubileusz Leszka Cichońskiego. Koncert otworzy Chwilantropia!


piątek, 24 listopada 2017

Lista Przebojów Polisz Czart - NOTOWANIE 34 (UWAGA!!! Klikasz w tytuł pierwszej 20-ki i oglądasz teledysk!!!)






1 10 +10 4 Hey - 2015

2 4 +2 5 Janusz Radek - Nie mów, że dotyk

3 11 +8 4 Kult - Opowiadam się za miłością

4 5 +1 4 Organek - Mississippi w ogniu

5 - - N Sztywny Pal Azji - Luxtorpeda

5 - - N Mela Koteluk - Melodia ulotna

6 19 +13 2 Artur Rojek - Cucurrucucu Paloma

7 - - N Voo Voo - Słowa pożegnania

8 7 -1 4 Farben LehreWolność

9 9 - 6 Agnieszka TruszczyńskaNiekochanie

10 6 -4 4 Marek AndrzejewskiKiedykolwiek

11 20 +9 2 MikromusicTak mi się nie chce

12 16 +4 6 Piotr Selim - Specjalista od wzruszeń

13 18 +5 4 Jan Kondrak - Za nic do dodania

14 - - N Kasia Moś - Charlene

15 14 -1 3 Hymen - Bo tak...

16 6 +8 2 Natalia Świtała - In The Arms Of The Angel

17 26 +8 4 Old BreakoutModlitwa

18 - - N Mortas - Jeśli

19 27 +8 3 Milczenie OwiecNiewiele

20 - - N Rosen - High Tech

21 - - N Quo Vadis – Quo Vadis II

22 8 -14 4 Metasoma - Just Breathe

23 39 +16 2 Joanna Kołaczkowska & Blues Flowers - Blues o Zenonie L.

24 39 +15 2 Made In Poland – Wezwanie

25 13 -12 2 Katedra – Kiedy zgasło serce

26 - - N Standard B - Szkolne dni

27 - - N AeSPe ft Greg, FIMA, Kajetan Balcer - Jestem tu na chwilę

28 32 +4 2 Ceti – I Know

29 27 -2 2 2 Tm 2,3 – 888

30 2 -28 2 Abodus – Kokon

31 42 +11 3 Ella Skrzek – Miłość

32 30 -2 4 Naked Root - Anytime Anywhere

33 28 -5 3 Create – Ptaki

34 - - 1 Kabanos feat. Zacier - Balony

35 21 -14 4 Gabinet Looster – Spokojnie

36 - - N Lynchpyn - Damaged Goods

37 39 +2 3 Pokahontaz - Stawiam dziś

38 22 -16 4 Venflon – Tu i teraz

39 - - N Gorgonzolla - W Deszczu Wspomnień

40 17 -28 3 Kings In White ft. Tomek Grochola – Road

41 12 -29 2 Mniej Więcej – Wyrwany ze snu

42 - - N Rockasta - Caste of Titans

43 - - 1 Dr. Hackenbush - 90 procent

44 47 +3 2 Steel Velvet – Anioł

45 39 -6 2 Izabela Szafranska i Pawel Sokolowski - Ballada o cysorzu

46 - - 1 Artur Szuba & Half Light - Półsłówka

47 36 -11 3 L.U.C Feat. MC Silk, Magiera - Pożar w burdelu mego życia

48 15 -33 4 ANN - Do końca

49 - - 1 Aleks Gala - Do you wanna know

50 - - N Materia - Give Me Some Free

50 48 -2 4 Korpus – Żądło

24 listopada 2017 Anita Lipnicka wraca do Starego Maneżu!

Po olbrzymim sukcesie „Ptaśka”, który jesienią 2016 roku przez wiele tygodni nie schodził z czołówki Trójkowej Listy Przebojów, Anita Lipnicka powraca z drugim singlem, zapowiadającym jej nowy album studyjny, który ukaże się jesienią. Utwór „Z miasta” zadebiutował w rozgłośniach 14 lipca 2017 roku. „Mimo, że płyta ukaże się dopiero w listopadzie, zależało mi, aby ta piosenka zaistniała już teraz, w lecie. Jest na nią idealny czas i pora, bo mowa o pragnieniu wyrwania się z cywilizacji, o songu ku czci natury, poczuciu swobody i wolności, jakie daje nam obcowanie z przyrodą. Żyjemy za szybko, zbyt mechanicznie. Spalamy się, zatapiamy w betonie, gubimy siebie w wyścigu o nic w otoczeniu wielkomiejskich scenografii. Czas się zatrzymać. Czas wrócić do źródeł”.

Muzycznie jest to chyba najbardziej energetyczna kompozycja, w jakiej do tej pory mogliśmy usłyszeć piosenkarkę. „Z miasta “ przywodzi na myśl ducha projektów takich artystów jak Ben Howard czy wczesny Coldplay. W piosence czuć lekkość i powiew świeżego powietrza. Nowością jest również fakt, iż całe wydawnictwo sygnowane jest nazwą Anita Lipnicka & The Hats. „Po raz pierwszy od wielu lat nagrywam płytę w Polsce, bez udziału muzyków sesyjnych – mówi Lipnicka. To, co się na niej wydarzy, jest wynikiem pracy zespołowej, z grupą tych samych ludzi, z którymi od ponad dwóch lat występuję na scenie.”


The Hats tworzą: Bartosz Niebielecki – bębny, Kamil Pełka – bas, Piotr Świętoniowski – instrumenty klawiszowe oraz Bartek Miarka – gitary. Co to będzie za płyta? „Cóż, wydaje mi się, że zatoczyłam pewne koło. Zaczynałam jako wokalistka popowego zespołu w latach 90. Otarłam się o alternatywę śpiewając ponad 10 lat w duecie z Johnem Porterem. Na swoich ostatnich solowych albumach byłam poetycka i zadumana. To były płyty niebieskie. Przyszła pora na kolor zielony! Afirmację życia, celebrację prostoty bycia tu i teraz.” Nad produkcją albumu czuwa sama Lipnicka, do spółki z realizatorem dźwięku Łukaszem Olejarczykiem, z którym wspólnie wyprodukowali rok temu “Ptaśka”. „Będzie korzennie, vintage'owo, z echem bluesa, country oraz folku ze złotych lat hipisowskich. W tekstach dużo odniesień do przyrody – wszystko za sprawą krajobrazów, klimatu, jaki towarzyszy nam podczas tworzenia w środku lasu, nad jeziorem...Z daleka od zgiełku miasta.”

24 listopad 2017 (piątek), godz. 20:00
STARY MANEŻ, ul. Słowackiego 23, Gdańsk Garnizon
BILETY: do nabycia online na wwww.starymanez.pl 
oraz w kasie Starego Maneżu.

czwartek, 23 listopada 2017

Wszyscy jesteśmy specjalnej troski - z Włodkiem "Paprodziadem" Dembowskim, liderem zwycięzcy 32 Notowania Listy Polisz Czart - November Project rozmawia Sławek Orwat


- Pamiętasz jeszcze czeską dobranockę "Bajki z mchu i paproci" o dwóch zabawnych skrzatach Żwirku i Muchomorku? Czuję przez skórę, że to wtedy mógł narodzić się Paprodziad. Dobrze kombinuję? (śmiech)

Włodek "Paprodziad" Dembowski: Jeden z nich nawet czasem ze mną występuje. Pochodzimy z tej samej, równoległej rzeczywistości. Hałabała, Koralgol czy Muminki…


- Co to jest Klub Tomka Sawyera oraz wycieczki szlakiem dziury w płocie?

Paprodziad: To spacery po nieznanych zakamarkach Kazimierza i Warszawy, podczas których patrzymy na świat oczami Tomka Sawyera i przenosimy się w bajkowy wymiar. 

- November Project zrodził się na zajęciach muzykoterapii. To chyba pierwszy tej klasy zespół w Polsce, w ramach którego ludzie dotknięci niepełnosprawnością śmiało mogą konkurować na listach przebojów z całą krajową czołówką?

Paprodziad: Zespół zrodził się przede wszystkim z miłości do muzyki i z chęci niesienia pomocy osobom niepełnosprawnym w rozwijaniu swoich pasji, w dążeniu do poprawy jakości życia, w czynieniu go ciekawszym, barwniejszym i radośniejszym.

- Z czasem okazało się, że owe terapeutyczne właściwości mają wpływ nie tylko na samych niepełnosprawnych...

Paprodziad: Tak, okazało się bowiem, że każdy z nas ma jakieś słabości, niedoskonałości, wady, że nikt nie jest doskonały i że WSZYSCY JESTEŚMY SPECJALNEJ TROSKI. Często jest przecież tak, że im więcej człowiek ma, tym więcej mu brakuje. Niektórzy nasi członkowie mają na tyle „mało” że tym bardziej potrafią to docenić i taką postawą zarażać otoczenie.


- Wymień proszę wszystkich muzyków November Project i przedstaw kto na czym gra.

Paprodziad: Piernik Gitara, Sura Gałązka – klawisze, Deny Sax, Patyk gary, Dzierżyński i Mario przeszkadzajki, Kartofel electric pads, Mucha turbo tamburyn, Starszy djembe

- Jak udało ci się połączyć tak różne osobowości w jeden sprawnie działający muzyczny organizm?

Paprodziad: Różni nas wiele... poglądy, wiek, hobby, stopień sprawności, ale jednocześnie łączy nas chęć dzielenia się radością, optymizmem, empatią. Tego bowiem jest u nas pod dostatkiem. Mamy szczęście że nasza muzyka na tyle się podoba, że ludzie chcą jej słuchać, dzięki czemu stała się ona w sposób naturalny świetnym pretekstem do zarażania wszystkich pozytywną aurą.

- Wyczytałem gdzieś, że kierujesz się zasadą: „Kto się śmieje, ten się śmieje”. Jeśli dobrze rozumiem, reszta chłopaków z November Project podziela tę postawę w całej rozciągłości, bo - odnoszę wrażenie - że jest to chyba arcy radosna kompanija (śmiech)?

Paprodziad: Tak to zdecydowanie najweselszy band z jakim mam okazję pracować. Podróże z chłopakami to ciągły stand up a nawet bardziej seat up..)


- Jak według ciebie należy dziś rozumieć termin "niepełnosprawność"?

Paprodziad: Niepełnosprawny to nie tylko osoba na wózku. To przede wszystkim ktoś, kto ma przekonanie, że czegoś nie może, nie da rady, wątpi w swoje siły, nie wierzy w swoje możliwości, nie docenia swojej wartości, wstydzi się lub boi. W November Project pomagamy sobie nawzajem i nawzajem się od siebie uczymy. Każdy daje z siebie to, co ma najlepszego i tym, co najlepsze, chce się dzielić z innymi. To emanuje z nas, z naszej muzyki, z naszych tekstów i z naszych „muzykoterapeutycznych” koncertów i to jest nasza misja, którą pragniemy dzielić się ze światem. Mamy nadzieję, że kolejna płyta sprawi, że uda się nam dotrzeć do jeszcze większej ilości ludzi i że uda nam się wzniecić na świecie pandemię radości, empatii, nadziei, entuzjazmu i optymizmu!

- Kim jest Paprodziad? Jak w kilku zdaniach wyraziłbyś swoje duchowe credo?

Paprodziad: Staram się żyć świadomie, blisko natury, w zgodzie ze sobą i otoczeniem. Nie nadużywam alkoholu, nie jem mięsa, nie palę niczego poza ogniskami (śmiech). Od wiosny do jesieni chodzę boso. Unikam oglądania telewizji, unikam sieciówek, staram się wszystko kupować prosto od producenta.

Staram się kupować polskie produkty zgodnie z zasadą - myśl globalnie, działaj lokalnie. Staram się używać „barteru” zamiast pieniędzy oraz spożywać jak najmniej konserwantów. Wspieram kooperatywy. Używam ekologicznych kosmetyków - głównie firmy trawiaste.

- Udzielasz się także charytatywnie... 

Paprodziad: Wspieram fundacje i organizacje działające na rzecz pomocy ludziom niepełnosprawnym, zwierzętom, pszczołom, lasom itp.

- Jak radzisz sobie z logistyką starając się żyć ekologicznie? 

Paprodziad: Lubię podróżować autostopem, dużo spaceruję, często zbierając przy tym śmieci, przytulam się do drzew, gram w piłkę, lubię się śmiać i rozśmieszać. 

- "Lovelasy" to kwintesencja twojego drzewnego przytulania. Co chciałeś za pomocą tego songu ludziom powiedzieć?


Paprodziad: Chciałbym zarazić miłością do drzew (przyrody) i poszerzać świadomość tego jak ważnym elementem naszego życia one są. A my ich. Nierozerwalnie! Ważne, by robić to w sposób radosny, bez obrażania kogokolwiek.

- Inicjatywa „Zwierz się”. Co to takiego?

Paprodziad: To strefa na naszym festiwalu Kazimiernikejszyn, na której spotykamy się ze znanymi osobami i rozmawiamy o tym, jak pomagać zwierzętom. Jak żyć bez futer, bez parówek… Jak żyć by nie musieć ich zabijać żeby żyć..)))

- Czy taki organiczny styl życia ma również wpływ na twoje relacje społeczne i codzienne stosunki międzyludzkie?

Paprodziad: Staram się do nikogo nie żywić urazy, nie złościć, nie zazdrościć, nie niecierpliwić, nie oczekiwać, nie stresować, nie wstydzić, nie osądzać, nie żałować, nie lękać. Lubię się kąpać w rzekach i jeziorach, lubię poznawać ludzi i spać pod gołym niebem. Lubię pić świeże soki i wodę z górskich potoków. Afirmuję życie, miłość, wdzięczność, współodczuwanie i zachwyt. Staram się żyć tu i teraz. Jak coś się psuje, staram się to naprawić, a nie wymienić na nowe.


- Powiedziałeś kiedyś "nie lubię nie lubić" Da się istnieć w nieustającej syntonii? Nawet Jezusowi kiedyś puściły nerwy...

Paprodziad: Nic co ludzkie nie jest mi obce, a im wyższe stawia się cele, tym wyżej się dochodzi. Zauważyłem, że im bardziej udaje mi się przestrzegać tych zasad, które sobie wybrałem tym lepiej spokojniej i milej się żyje więc robię co mogę..))

- Nie jest tajemnicą, że dzięki tobie wielu ludzi w Polsce zostało zaKazionych Kazimierzem (śmiech). Skąd wziął się pomysł na Kazimiernikejszyn i czym to wydarzenie różni się od innych zlotów i festów? 

Paprodziad: To było na premierze płyty Dziadów Kazimierskich „Kazimiernikejszyn” w Polskim Radio, podczas której spotkałem kumpla Michała Niewęgłowskiego. Opowiedział mi o pomyśle na festiwal, ale nie był pewien, gdzie go robić i jak go nazwać. Po chwili już wiedział. Festiwal różni się od innych miejscem i treścią. Koncerty są jedynie wisienką na torcie tego, co dzieje się wtedy w Kazimierskim Parku Krajobrazowym. Biegi wąwozami, rajdy rowerowe, dzikie Paprowędrówki, cała masa wesołych gier i zabaw dla dzieci i dorosłych oraz clue czyli wykłady rozwojowe z rejonów „Nowej Świadomości”.


- Co takiego jeszcze robisz na co dzień, aby chronić naturalne środowisko i czy jest to łatwe zadanie, czy też wymaga to od ciebie jakichś poświęceń?

Paprodziad: Robię różne rzeczy. Kwiaty na koncerty zbieram na przykład ze śmietników cmentarnych. Interesuję się budownictwem ekologicznym, permakulturą i Biologią Totalną. Wraz z żoną w ogródku działkowym hoduję zioła, warzywa i owoce. Jestem fanem Ducha z Jasnej Strony Mocy i staram się czerpać z Niego inspiracje i życiową energię. Staram się też żyć zgodnie z dziesięcioma przykazaniami… Pewnie, że nie we wszystkich sprawach idzie mi tak, jakbym sobie to wymarzył, ale z roku na rok jest coraz lepiej. Jestem zadowolony ze ścieżki, którą podążam i chętnie ją polecam, dzieląc się spostrzeżeniami i doświadczeniami w swoich tekstach jak i w życiu codziennym. Tym wszystkim staram się „zarażać” Świat i tego „Wilka” staram się dokarmiać w sobie i w innych.


- Użyłeś przed chwilą terminu Biologia Totalna. W jednym z wywiadów powiedziałeś następujące słowa: "Parę lat temu powolutku zacząłem się nawracać, m.in. pod wpływem wiedzy z Biologii Totalnej; zobaczyłem, jak cudowna i Boska może być ta wiedza. I choć – nomen omen – jest zakazywana przez Kościół, to nie przeszkadza mi to, żeby próbować w tym duchu szukać tej łączności". Jak godzisz swoje wolnomyślicielstwo z drogą nawrócenia i czy podobnie jak ja, ty także zauważasz w swoich poglądach i zachowaniu kilka elementów, jakie na przełomie lat 60/70 ubiegłego stulecia przyświecały hippisom?

Paprodziad: Filozofia Chrześcijańska jest spójna z Biologią Totalną. Przynajmniej dla mnie. To prawa przyrody a Bóg mówi do nas przez przyrodę. Z hippisami łączy mnie głównie zamiłowanie do kolorowych ubrań i przyrody. Rewolucja sexualna, walka z systemem i narkotyczne odloty to już nie moja bajka. Moje „wolnomyślicielstwo” to takie w którym potrafimy sobie wyznaczać granice.

- W tej samej rozmowie powiedziałeś też: "cała era technologii jest zła", co trochę znów pachnie mi Amiszami. Naprawdę w dobie atomu można jeszcze według ciebie "zawrócić kijem Wisłę"?

Paprodziad: Teraz już bym tak nie powiedział. Technologia staje się niebezpieczna w rękach człowieka. Zwłaszcza człowieka bez zasad moralnych i bez duchowości.


- Łąki Łan, November Project, Dziady Kazimierskie, SunnyLand, Czessband i Paprodziad. Jak czasowo ogarniasz te wszystkie projekty i - jak myślisz? - dlaczego na każdym z twoich zespołów publiczność począwszy od dzieci aż po osoby starsze - to jest twoje spostrzeżenie - jest zawsze uśmiechnięta? Moc Energia Endorfina! jak mawiasz, czy jeszcze coś innego? (śmiech)

Paprodziad: Mam nadzieję że chodzi tu też o szczerość i charakterność tego, co robię i kim jestem. Dzieciakom ciężko wcisnąć ściemę. One są najlepszym papierkiem lakmusowym. Wszystko to zanurzone w życzliwym, bajkowym sosie powoduje, że chce się to konsumować.

Gabinet Looster (fot. Monika S. Jakubowska)
- Powiedziałeś kiedyś, że najbardziej zależy ci, żeby odradzać wiarę w piękny Świat. Jest w Londynie zespół o nazwie Gabinet Looster, który śpiewa przepiękną piosenkę właśnie o Ziemi. Czy chciałbyś po wysłuchaniu tego songu zobaczyć kiedyś tych chłopaków na Kazimiernikejszyn, aby pokazać światu, że nie jesteś sam w swoim pojmowaniu harmonii z naturą?



Paprodziad: Znam ten zespół. Ten przekaz i ta filozofia są coraz popularniejsze. Mam nadzieję że już niebawem uda się stworzyć na KMK specjalną strefę – scenę dla takich projektów. 

- Kiedy według ciebie powróci harmonia między człowiekiem i przyrodą i czy w ogóle jest to jeszcze możliwe?

Paprodziad: Kiedy uszanujemy swoich przodków a zwłaszcza Rodziców, kiedy odpuścimy winy wykluczonym, kiedy mężczyźni uszanują kobiecość, a kobiety męskość, kiedy staniemy w prawdzie… A kiedy to nastąpi to nie wiem ale szkoda w to nie wierzyć bo to chyba najlepsza z opcji… A przecież chcemy by było jak najlepiej….???

Autor wywiadu składa szczególne podziękowania Hani Halek za wielopłaszczyznową pomoc w realizacji powyższej rozmowy. Zdjęcia pochodzą z oficjalnego fan page zespołu November Project.