środa, 22 czerwca 2011

Jana Pietrzaka droga do świadomości (Nowy Czas nr 168)

W sobotę 11-go czerwca z programem "Potęga prawdy" wystąpił w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym w Londynie Jan Pietrzak. Po występie miałem okazję zadać twórcy kabaretu "Pod Egidą" kilka pytań:

- Jest pan symbolem narodowym. Polacy wstają tylko do Hymnu, Roty i Boże cos Polskę, i… Pietrzaka Żeby Polska była Polską. Jak się czuje Józef Wybicki naszych czasów?

-  Ja z tą pieśnią przeżyłem już wiele lat. Od 1977 roku ją śpiewam. Oczywiście, że w różnych okresach budzi ona albo mniejsze, albo większe emocje. Teraz w Polsce jest taki czas, że emocje są bardzo wielkie. Ta część publiczności, która do mnie przychodzi, znów z wielkim uniesieniem ją śpiewa. To jest część narodu, która widzi, że są zagrożenia dla Polski, wyraźne, zdecydowane. Zresztą ja o tym mówię też ze sceny. Jest cała frakcja medialno-polityczna, która Polskę chce rozdrobnić. Autonomia Śląska, Euroregiony, brak wykształcenia młodzieży w historii Polski. Jednym słowem trwa taka praca wynaradawiająca, dlatego niektórzy Polacy się tym martwią

-  Łatwo było w czasach PRL-u, gdzie 1 procent* pewnie był za władzą, albo jeszcze mniej, a reszta była przeciwko, natomiast w kraju tak spolaryzowanym jak dziś być satyrykiem…

-  Proszę pana, nie było tak jak pan mówi. W największym rozkwicie „Solidarności”, kiedy cały świat otworzył usta ze zdumienia, że jest możliwy taki bunt, było 10 mln ludzi w „Solidarności”, a 20 mln dorosłych Polaków nie było, więc pana statystyka jest błędna.

wtorek, 21 czerwca 2011

Żeby Polska... (Nowy Czas nr 168)

Jan Pietrzak w POSK-u
Rok 1981 na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Wsłuchany w największą z pieśni Jana Pietrzaka podczas pamiętnego opolskiego festiwalu i zaczytany literaturą doby romantyzmu, zbliżałem się powoli w kierunku dorosłości. Rok wcześniej uświadomiłem sobie istnienie Czesława Miłosza, który pisał o krzywdzie ludzi prostych i zniewalaniu ich umysłów. Jeszcze wcześniej czułem ciarki, gdy największy z Polaków proroczym głosem wołał na warszawskim Placu Zwycięstwa: „Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi!”. W grudniu mój sekretny schowek pod wielką szafą zestawu meblowego „Jarocin” pękał od ogromu solidarnościowej bibuły. Po zatrzymaniu rodziców mojego kolegi za posiadanie antyrządowych ulotek uświadomiłem sobie, że jeśli nawet nic więcej władzy ludowej nie zrobię, to już samym posiadaniem tych nielegalnie wydrukowanych słów wolności i tak już zagrażam całemu misternie budowanemu od zakończenia wojny systemowi, wpisując się na listę „jednostek społecznie szkodliwych”. Od tego momentu zdecydowałem się więc ową bibułą dzielić się z innymi. Aby Polska była Polską, jak śpiewał pan Janek. Dlaczego to wszystko dziś przywołuję? Nie sposób, abym pominął tamten dramatyczny czas, chcąc odnieść się do postaci człowieka, który dla mojego pokolenia za życia stał się legendą. Jan Pietrzak jest symbolem „tamtych dni”. Podobnie jak wiersze romantyków podczas zaborów, to właśnie jego pieśni i wiersze Miłosza niosły otuchę Polakom czasu „odnawiania oblicza Tej Ziemi” i kazały nie stać z boku. 

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Miło szaleć kiedy czas po temu (Nowy Czas nr 167)

Witek Węgrzyn na czele polskiej grupy
Początki karnawałowego szaleństwa w Luton sięgają 1976 roku. Ówczesne, bardzo skromne wydarzenie o zasięgu lokalnym, było jedynie częścią obchodów setnej rocznicy powstania miejscowego Borough Council i w niczym nie przypominało widowiska, którego byliśmy  świadkami w tym roku. Status międzynarodowy Luton Carnival otrzymał w 1998 roku i dzięki doskonale zorganizowanemu przez władze miasta dofinansowaniu, z czasem stał się największą jednodniową imprezą tego typu na świecie.
Spora część językoznawców doszukuje się genezy słowa „karnawał” w łacińskim określeniu wozu w kształcie okrętu. Ów carrus navalis używany w starożytnych procesjach ku czci Izydy i Dionizosa, jeśli nawet był inspiracją dla pionierów karnawałowych parad, obecnym fanom ulicznych pląsów zapewne nie kojarzy się już z niczym. Współczesna popkultura wykreowała za to zupełnie inne statki, a ich załogi od kilku lat rozgrzewają wyobraźnię milionów kinomanów.

Baaba Kulka - Baaba Kulka Polska (2011) Nowy Czas nr 167

Z twórczością muzyków Iron Maiden Gabriela Kulka zetknęła się jeszcze w szkole średniej, a jej ulubionym krążkiem był wówczas solowy album wokalisty zespołu Bruce’a Dickinsona - „The Chemical Wedding”. Zaowocowało to nagraniem przez nią w 2005 roku pierwszego ironowskiego coveru. Jej interpretacja piosenki „22 Acacia Avenue" znalazła się na szwedzkiej kompilacji „Food for Thought”, która została przychylnie odebrana przez fanów Żelaznej Dziewicy. Niniejszy album jest więc naturalną konsekwencją młodzieńczych fascynacji Gaby brytyjską legendą heavy metalu. Zespół Baaba istnieje na polskiej scenie niezależnej już 11 lat, a pierwszym owocem współpracy tej formacji z Gabrielą był utwór "ThingsImNot (Over and Over)" pochodzący z ich dobrze przyjętego ubiegłorocznego albumu „Disco Externo”. Ta utalentowana wokalistka nie tylko zaśpiewała wspomnianą piosenkę, ale także napisała do niej tekst.
Z przebogatej dyskografii grupy Iron Maiden zawierającej blisko 150 utworów, twórcy albumu wybrali tylko 10, a łączny czas całego dzieła to podobnie jak w czasach płyt winylowych niespełna 44 minuty. Siłą tego wydawnictwa jest stylistyczne odcięcie się od oryginalnego hard rockowego brzmienia przerobionych utworów, dzięki czemu polscy artyści uniknęli nudnego powielania ogranych schematów. Piosenki Iron Maiden są tu świadomie wybranym przez nich tworzywem, z którego powstała strawna dla różnorakich gustów mieszanina współczesnych trendów muzyki rozrywkowej.