wtorek, 29 marca 2016

Antoni Malewski - Subiektywna historia Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim. Część 86 - Cztery dni w Edynburgu I

Antoni Malewski urodził się w sierpniu 1945 roku w Tomaszowie Mazowieckim, w którym mieszka do dziś. Pochodzi z robotniczej rodziny włókniarzy. Jego mama była tkaczką, a ojciec przędzarzem i farbiarzem. W związku z ogromną fascynacją rock'n'rollem, z wielkimi kłopotami ukończył Technikum Mechaniczne i Studium Pedagogiczne. Sześć lat pracował w szkole zawodowej jako nauczyciel. Dziś jest emerytem i dobiega 70-tki. O swoim dzieciństwie i młodości opowiedział w książkach „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie”, „A jednak Rock’n’Roll”, „Rodzina Literacka ‘62”, a ostatnio w „Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” - książce, która zajęła trzecie miejsce w V Edycji Wspomnień Miłośników Rock’n’Rolla zorganizowanych w Sopocie przez Fundację Sopockie Korzenie. Miał 12/13 lat, kiedy po raz pierwszy usłyszał termin rock’n’roll. Egzotyka tego słowa, wzbogacona negatywnymi artykułami Marka Konopki - stałego korespondenta PAP w USA jeszcze bardziej zwiększyła – jak wspomina - nimb tajemniczości stylu określanego we wszystkich mediach jako „zakazany owoc”. Starszy o 3 lata brat Antoniego na jedynym w domu radioodbiorniku Pionier słuchał nocami muzycznych audycji Radia Luxembourg, wciągając autora „Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” w ten niecny proceder, który - jak się później okazało - zaważył na całym jego życiu. Na odbywającym się w 1959 roku w tomaszowskim kinie „Mazowsze” pierwszym koncercie pierwszego w Polsce rock’n’rollowego zespołu Franciszka Walickiego Rhythm and Blues, Antoni Malewski znalazł się przypadkowo. Po roku w tym samym kinie został wyświetlony angielski film „W rytmie rock’n’rolla” i w życiu młodego Antka nic już nie było takie jak dawniej. Później przyszły inne muzyczne filmy, dzięki którym Antoni Malewski został skutecznie trafiony rock'n'rollowym pociskiem, który tkwi w jego sercu do dnia dzisiejszego. Autor „Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” wierzy głęboko, że rock’n’roll drogą ewolucyjną rozwalił w drobny pył wszystkie totalitaryzmy tego świata – rasizm, faszyzm, nazizm i komunizm. Punktem przełomowym w życiu Antoniego okazały się wakacje 1960 roku, kiedy to autor poznał Wojtka Szymona Szymańskiego, który posiadał sporą bazę amerykańskich płyt rock’n’rollowych. W jego dyskografii znajdowały się takie światowe tuzy jak Elvis Presley, Jerry Lee Lewis, Dion, Paul Anka, Brenda Lee, Frankie Avalon, Cliff Richard, Connie Francis, Wanda Jackson czy Bill Haley, a każdy pobyt w jego mieszkaniu był dla Antoniego wielką ucztą duchową. W lipcu 1962 roku obaj wybrali się autostopem na Wybrzeże. W Sopocie po drugiej stronie ulicy Bohaterów Monte Casino prowadzającej do mola, był obszerny taras, na którym w roku 1961 powstał pierwszy w Europie taneczny spęd młodzieży zwany Non Stopem, gdzie przez całe wakacje przygrywał zespół współtwórcy Non Stopu Franciszka Walickiego - Czerwono Czarni. Młodzi tomaszowianie natchnieni duchem tego miejsca zaraz po powrocie wybrali się do dyrektora ZDK Włókniarz, w którym istniała kawiarnia Literacka i opowiedzieli mu swoją sopocką przygodę. Na ich prośbę dyrektor zezwolił do końca wakacji na tańce, mimo iż oficjalne stanowisko ówczesnego I sekretarza PZPR Władysława Gomułki brzmiało: "Nie będziemy tolerować żadnej kultury zachodniej". Taneczne imprezy w Tomaszowie rozeszły się bardzo szybko echem po całej Polsce, a podróżująca autostopem młodzież zatrzymywała się, aby tego dobrodziejstwa choć przez chwilę doświadczyć. Mijały lata, aż nadszedł dzień 16 lutego 2005 roku - dzień urodzin Czesława Niemena. Tomaszowianie zorganizowali wówczas w Galerii ARKADY wieczór pamięci poświęcony temu wielkiemu artyście.

Wśród przybyłych znalazł się również Antoni Malewski. Spotkał tam wielu kolegów ze swojego pokolenia, którzy znając muzyczne zasoby Antoniego wskazali na jego osobę, mając na myśli organizację obchodów zbliżającej się 70 rocznicy urodzin Elvisa Presleya. Tak oto... rozpoczęła się "Subiektywna historia Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim", którą postanowiłem za zgodą jej Autora udostępniać w odcinkach Czytelnikom Muzycznej Podróży. Zanim powstała muzyka, która została nazwana rockiem, istnieli pionierzy... ludzie, dzięki którym dziś możemy słuchać kolejnych pokoleń muzycznych buntowników. Historia ta tylko pozornie dotyczy jednego miasta. "Subiektywna historia Rock’n’Rolla..." to zapis historii pokolenia, które podarowało nam kiedyś muzyczną wolność, a dokonało tego wyczynu w czasach, w których rozpowszechnianie kultury zachodniej jakże często było karane równie surowo, jak opozycyjna działalność polityczna. Oddaję Wam do rąk dokument czasów, które rozpoczęły wielką rewolucję w muzyce i która – jestem o tym głęboko przekonany – nigdy się nie zakończyła, a jedynie miała swoje lepsze i gorsze chwile. Zbliżamy się – czego jestem również pewien – do kolejnego muzycznego przełomu. Nie przegapmy go. Może o tym, co my zrobimy w chwili obecnej, ktoś za 50 lat napisze na łamach zupełnie innej Muzycznej Podróży.

Bogato ilustrowane osobiste refleksje Antoniego Malewskiego na temat swojej życiowej drogi można przeczytać tutaj Cześć 1 "Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim" można przeczytać tutaj. Część 2 tutaj  Część 3 tutaj  Część 4 tutaj  Część 5 tutaj  Część 6 tutaj Część 7 tutaj  Część 8 tutaj  Część 9 tutaj  Część 10 tutaj Część 11 tuta jCzęść 12  tutaj  Część 13 tutaj  Część 14 tutaj  Część 15 tutaj   Część 16 tutaj  Część 17 tutaj  Część 18 tutaj  Część 19 tutaj  Część 20 tutaj Część 21 tutaj Część 22 tutaj  Część 23 tutaj  Część 24 tutaj   Część 25 tutaj  Część 26 tutaj Część 27 tutaj Część 28 tutaj  Część 29 tutaj Część 30 tutaj Część 31 tutaj   Część 32 tutaj Część 33 tutaj Część 34 tutaj  Część 35 tutaj  Część 36 tutaj  Część 37 tutaj Część 38 tutaj Część 39 tutaj Część 40 tutaj  Część 41 tutaj Część 42 tutaj Część 43 tutaj Część 44 tutaj  Część 45 tutaj Część 46 tutaj  Część 47 tutaj Część 48 tutaj  Część 49 tutaj Część 50 tutaj Część 51 tutaj Część 52 tutaj Część 53 tutaj  Część 54 tutaj Część 55 tutaj Część 56 tutaj Część 57 tutaj Część 58 tutaj Część 59 tutaj, Część 60 tutaj  Część 61 tutaj Część 62 tutaj  Część 63 tutaj  Część 64 tutaj Część 65   tutaj, Część 66 tutaj Część 67 tutaj Część 68 tutaj Część 69 tutaj  Część 70 tutaj  Część 71 tuta Część 72 tutaj Część 73 tutaj Część 74 tutaj  Część 75 tutaCzęść 76 tutaj Część 77 tutaj Część 78 tutaj  Część 79 tutaj  Część 80 tutaj Część 81 tutaj Część 82 tutaj  Część 83 tutaj Część 84 tutaj Część 84 tutaj

Malowidło na ścianie studenckiego hostelu w Edynburgu, w którym miałem okazję spędzić kilka nocy
Edynburg to dla mnie miejsce szczególne i zarazem niezwykłe. Jak twierdzi wielu pasjonatów podróży, stolica Szkocji to jedno z najbardziej urokliwych miejsc świata, jakie mieli okazję zobaczyć na szlakach swoich wycieczek. Przyczyny takiej opinii nie należy dopatrywać się li tylko w niezliczonej ilości średniowiecznych zabytków, jakie na każdym niemal kroku można w tym mieście zobaczyć czy też w ogromnej liczbie sfilmowanych i niesfilmowanych, zapierających oddech, pasjonujących historii i legend tej Ziemi. Edynburg skupia bowiem w sobie niemal wszystkie możliwe atrakcje krajobrazowe w jednym miejscu. Znajdują się w nim tereny górzyste, jak choćby strome wejście na edynburski zamek, które podczas pierwszych odwiedzin tego miejsca wybrałem celowo, pozostawiając znacznie łagodniejsze podejście od strony głównej ulicy nie nastawionym na tak karkołomne wrażenia i nieco mniej rock'n'rollowym odwiedzającym to miejsce turystom. W Edynburgu mieści się także przepiękne nabrzeże portowe z piaszczystą morską plażą zwane Portobello, gdzie - kompletnie się tego nie spodziewając - miałem okazję zasmakować w najlepszym jak dotychczas piwie mojego półwiecznego życia. Ów niebiański trunek nosił nazwę Stewart i nigdzie poza Portobello potem już go nie spotkałem.

Plaża w edynburskim Portobello

Szkocka stolica bardzo różni się od stolicy Anglii i  zarazem stolicy Zjednoczonego Królestwa. Przy w miarę przewidywalnym po kilku wizytach Londynie, Edynburg każdego niemal dnia zaskakuje coraz to dziwniejszymi atrakcjami jak choćby kompletnie nieoczekiwana lekcja szkockiej historii z ust - jak się potem okazało - przebranego za wyjętego niemal żywcem z filmu Braveheart wojownika - studenta, który w odróżnieniu od swoich rzymskich odpowiedników spod Koloseum nie tylko nie był nachalny, ale na dodatek kazał zaczekać kilku podobnym jak ja amatorom wspólnego zdjęcia tak długo, aby ze stoickim spokojem móc mi dokończyć mrożącą krew w żyłach celtycką opowieść z czasów Walecznego Serca. Na koniec jeszcze jedna informacja. Akcja poniższego odcinka rozgrywa się w czasie, kiedy to znałem się już z Antonim Malewskim i tylko pewne względy osobiste zadecydowały wówczas, że do pana Marka Karewicza i Antoniego Malewskiego nie dołączyłem. Podczas tych czterech dni Antoni znajdował się bowiem ode mnie - mówiąc kolokwialnie - na wyciągnięcie ręki. Dlatego też postanowiłem niniejszy felieton Tomaszowianina Roku 2015 dodatkowo zilustrować własnoręcznie wykonanymi zdjęciami z mojej wizyty w tym jakże pięknym i wyjątkowym mieście.

Sławek Orwat

Szkockie funty - nieużywane na terenie Anglii, podlegające wymianie bankowej w stosunku 1:1




Stoję na tle twierdzy. Edynburski zamek, symbol całej Szkocji
Celtycki krzyż obok edynburskiej twierdzy
Po długim „milczeniu” powracam na łamy portalu „nasz tomaszow” tym razem w nietypowej treści mojego cyklu felietonów, Subiektywna Historia Rock’n’Rolla w Tomaszowie Maz. Choć bezpośrednio będę odbiegał w nich od wątków związanych z moim ukochanym stylem muzycznym, nie tylko dla mnie ale dla całego powojennego pokolenia, jakim niewątpliwie jest rock’n’roll, jazz, blues to jednak w ich tle występować będzie (właściwie jego wystawa fotograficznych arcydzieł) postać wybitnego artysty fotografika w dziedzinie jazz, rock’n’roll – Marek Karewicz – bohatera niejednego felietonu tego cyklu. Artysta w dzieciństwie, we wczesnej młodości związany był z naszym miastem. To w Tomaszowie Maz. w zakładzie fotograficznym Tadeusza Ulikowskiego (pod słynnym kasztanem, jak mówi stara legenda - do którego Jagiełło konia wiązał jak szedł na Grunwald - vis a vis dzisiejszego Domu Towarowego Tomasz), przyjaciela rodziny Karewiczów, mały Marek zaraził się fotografią.

Edynburski zamek. Symbol całej Szkocji myślę, że i Wysp Brytyjskich
Fragment zamku w Edynburgu
Jak to się stało, że przyszło mi uczestniczyć w egzotycznej wyprawie do Szkocji, do jej stolicy, do Edynburga (mój pierwszy w życiu wyjazd, pierwszy lot samolotem do państwa zachodniej Europy zza tak zwanej, byłej żelaznej kurtyny)? Otóż latem 2013 roku (wakacje) moja koleżanka od lat, uczestniczka wspólnych imprez, jubileuszowych spotkań organizowanych przez Fundację Sopockie Korzenie w Sopocie, Maryla Tejchman umówiła mnie ze swoją znajomą, byłą mieszkanką Tomaszowa (dzielnica Ludwików), która obecnie (od ośmiu lat) zamieszkuje w Glasgow (Szkocja) - z Kingą Plich. Do naszego spotkania doszło w słoneczny, ciepły, sierpniowy dzień na tarasie tomaszowskiej restauracji, barze - Mc Donald’s. Kinga w asyście Maryli Tejchman, tydzień wcześniej zrobiła z Markiem Karewiczem wywiad w jego domu w Warszawie. Dowiedziawszy się, między innymi od Maryli, że ja poświęcam w swoich publikacjach rozdziały poświęcone Markowi, zapragnęła spotkać się ze mną.

Kinga Plich
Do czego doszło w/w restauracji Mc Donald’s. Przygotowałem dla niej swój Tomaszowski Tryptyk (Moje miasto w rock’n’rollowym widzie, A jednak Rock’n’Roll, Rodzina Literacka ’62), o których to książkach wspomniała w naszej telefonicznej rozmowie, ustalającej miejsce, dzień, godzinę spotkania. Na tym spotkaniu oznajmiła, że w najbliższych dniach po powrocie do Szkocji, zmienia miejsce zamieszkania przeprowadzając się do Edynburga. Kinga na obczyźnie poświęca swoje życie czynnie działając w polonijnych organizacjach, które przyjeżdżającym za pracą Polakom na Wyspy Brytyjskie, duchowo pomagają przez organizowanie kulturalnych spotkań, pisanie artykułów o nauce, kulturze, o zdrowym odżywianiu się, o businessie czy prawie.

Pierwszy numer Pangea Magazine
Współpracowała z polskojęzyczną gazetą GAZETA, w której zamieszczała swoje felietony, artykuły. Gazeta ta ukazuje się w całej Wielkiej Brytanii, również w Szkocji. Jestem w posiadaniu trzech pierwszych egzemplarzy. W nich ukazały się felietony, artykuły mojej Subiektywnej Historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie oraz warszawski wywiad z Karewiczem.

- Antoni, chciałam się z tobą spotkać w takiej sprawie. W przyszłym roku (maj/czerwiec) w Edynburgu, do którego po powrocie do Szkocji się przeprowadzam, chcę zorganizować w Domu Polskim spotkanie znanych, wybitnych Polaków, którzy czegoś w swoim twórczym życiu dokonali, po sobie coś zostawili rozsławiając naszą ojczyznę. Chciałam zaprosić Marka Karewicza, trwają rozmowy z gen. Hermaszewskim, myślę ściągnąć ze Stanów Wojtka Szymańskiego ale również chciałam zaprosić ciebie jako organizatora rock’n’rollowych spotkań w mieście mojego dzieciństwa, mojej młodości. A szczególnie dlatego chcę twojego przyjazdu, że w swoich publikacjach opowiadasz o ludziach, historycznych miejscach Tomaszowa, które w większości od dawna nie istnieją, że dzięki tobie młode pokolenia mogą poznać historię miasta, że mogłam dowiedzieć się o konotacjach pana Karewicza z grodem nad Pilicą.
Konkursowe logo „Wybitny Polak”
Mamy prawie cały rok do realizacji mojego przedsięwzięcia, o wszystkim, o przygotowaniach do szczególnego spotkania będę ciebie informowała przez internet czy skype – taką oto przyjemną dla mnie informację przekazała mi Kinga. Przyznam, że przez cały rok żyłem tym spotkaniem, dla mnie szczególnie egzotycznym. Byłby to mój pierwszy w życiu wyjazd, a właściwie lot na tak zwany Zachód. Co pewien okres łączyłem się z Kingą czerpiąc informacje o postępach w przygotowaniach zamierzonego przedsięwzięcia. Kinga przez okres organizowania spotkania, zerwała współpracę z GAZETĄ. Stworzyła nowe wspaniałe, kolorowe czasopismo (miesięcznik), wydawane w formacie nieco większym od A4, drukowane na wysokiej jakości papierze kredowym o gramaturze 100 – PANGEA MAGAZINE. Czasopismo wydawane jest (zamieszczane artykuły) w dwu językach; polskim i angielskim. Co mnie pozytywnie zaskoczyło? W pierwszym, drugim i trzecim numerze kontynuowany jest mój cykl felietonów Subiektywna Historia Rock’n’Rolla w Tomaszowie w wymienionych językach (polski, angielski). Priorytetem PANGEA MAGAZINE jest patronat nad konkursem Wybitny Polak w Szkocji, który stać się ma cyklicznym. „Wybitny Polak” to inicjatywa Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”, której głównym i zasadniczym celem jest kreowanie pozytywnego wizerunku Polaków, pokazanie ich dokonań oraz wyróżnienie i promocja osób, które odniosły sukces w kraju i poza jego granicami. Szkocka edycja konkursu została zorganizowana przez PANGEA MAGAZINE, pod patronatem honorowym Fundacji „Teraz Polska” i Konsulatu Generalnego RP w Edynburgu. Konkurs prowadzony jest w pięciu kategoriach: Kultura, Business, Nauka, Osobowość oraz Młody Polak.

GUEST HOUSE. Maryla Tejchman i Wiesiek Śliwiński przed wejściem do domu Teresy Elas
Pomnik na dziedzińcu zamku w Edynburgu
Nadszedł dzień, piątek 20 czerwca 2014 roku, dzień w którym nastąpił lot do Szkocji naszej, zaprzyjaźnionej czwórki: Maryla Tejchman, lider spotkania w Szkocji Marek Karewicz, jego opiekun Wiesiek Śliwiński oraz moja osoba. Wylądowaliśmy wieczorem po dwóch godzinach lotu w Glasgow, gdzie Kinga „podstawiła” nam samochód swojego kolegi, jeszcze z czasów kiedy zamieszkiwała w Glasgow i w ciągu niespełna godziny drogi znaleźliśmy się w szkockiej stolicy, Edynburg. Zatrzymaliśmy się przed klasycznym budynkiem, tak charakterystyczny dla brytyjskich miast, ulic, ELAS - GUEST HOUSE, gdzie w drzwiach powitała nas gospodyni domu, pani Teresa Elas ze swoim mężem, Piotrem. Hotel rodziny Elas stał się na okres trzech nocy naszym domem. Powitanie było w języku polskim bardzo gorące, serdeczne w stylu – czym chata bogata tym rada. Okazało się, że Marek Karewicz w latach sześćdziesiątych (1966r) bywał w tym domu. Jest bliskim znajomym ojca gospodyni, który w tamtym czasie Marka zaprosił do Edynburga. Lider naszej grupy był w bliskich stosunkach z panią Teresą.

Edynburg Dom Polski. Kinga Plich z synem i Markiem Karewiczem na tle jego fotogramów
Jeden z edynburskich kościołów
Mówiło się, że „groziło” im małżeństwo, co Marek udokumentował przywiezionymi z sobą, kilkoma, intymnymi zdjęciami z tamtej epoki. Po kolacji do późna, choć zmęczeni, za nim poszliśmy spać gospodarze raczyli nas bardzo ciekawymi informacjami, opowieściami o Szkocji, o Edynburgu, o starych i nowych Polakach żyjących na Wyspach Brytyjskich. My z kolei opowiadaliśmy o Polsce, o aktualnej sytuacji politycznej i gospodarczej, o ciężkim życiu w naszym wolnym kraju. Pani Teresa Elas jest córką byłego, polskiego żołnierza z armii Andersa, który po zakończonej wojnie osiadł na Zachodzie Europy. Na swoje miejsce pobytu wybrał Edynburg gdzie na świat w 1949 roku przyszła jego córka Teresa i później syn Jerzy. Ojciec pani Teresy amatorsko zajmował się fotografią, gdzie często uczestniczył na festiwalach piosenki w Sopocie i Opolu. Tu spotykał się z Markiem Karewiczem, co zaowocowało przyjaźnią, a w konsekwencji czego nastąpiło zaproszenie naszego artysty do stolicy Szkocji. Po 48 latach w sposób niezamierzony Marek Karewicz zamieszkał w domu, w którym drzewiej przebywał, a który mógł stać się jego stałym, własnym domem.


Edynburg.-Sobota-21-czerwca-2014

Edynburg. Dom Polski. Maryla Tejchman, Antoni Malewski oraz Rita Cosby z bohaterem
spotkania Markiem Karewiczem

Słynna edynburska Camera Obscura
Około 9.00 rano zeszliśmy (wszyscy spaliśmy na piętrze) na dół na śniadanie. Przyznać muszę że wszystkie posiłki były bardzo smaczne i obfite, jak to się mówi nie do przejedzenia. Wyczuwało się tradycyjną, polską kuchnię. W trakcie śniadania zaplanowaliśmy spacer po mieście i tuż po konsumpcji, całą czwórką ruszyliśmy w Edynburg. Pomimo szarości, architektonicznie odmiennych budynków, ulic, w odniesieniu do istniejących na kontynencie europejskim, to osobiście uważam, że gród z górującym nad miastem wzgórzem Artura, z intensywnie zieloną trawą, jest miastem pięknym. Każdy budynek, ulica to historia szkockiej kultury, historia Europy, sięgająca wczesnego średniowiecza. Spacer po mieście to spory wysiłek, ulice usytuowane są pod górę i z góry, prowadzące do najwyższego punktu miasta, na którym to widnieje edynburski zamek, co odczuliśmy na zmianę obsługując wózek z Karewiczem. Miasto dziesiątków parków zieleni, katedr, kościołów, zamków, pomników (Aleksandra Graham Bella – wynalazca telefonu, Waltera Scotta – słynny szkocki pisarz), muzeów, renomowanych uniwersytetów o dużych, europejskich tradycjach. Około 14.00 zmęczeni po spacerze wróciliśmy do Guest House na umówiony obiad. Po posiłku zaplanowaliśmy odpoczynek by na godzinę 17.00, wypoczętym dotrzeć do Domu Polskiego.

Edynburg. Dom Polski, Od lewej – Kinga Plich, Rita Cosby, prezes Domu Polskiego, jeden z działaczy organizacji polonijnych z Polakiem kombatantem II Wojny, żołnierzem Armii Polskiej generała Władysława Andersa
Tradycyjne w Szkocji czerwone drzwi kościelne
W pomieszczeniach tej instytucji urządzona była z fotogramów Marka Karewicza wystawa tematyczna, This is Jazz. Miało się tu odbyć się spotkanie (odczyt) z naszym artystą fotografikiem. Z dużym wysiłkiem, na kwadrans przed 17.00 (po ulicznych pagórkach pchaliśmy wózek z Markiem na zmianę z Wiesiem) znaleźliśmy się w Domu Polskim. Tu zaskoczyła nas kolejna przeszkoda do pokonania, niewygodne, długie z dwoma załomami schody. Niewielka sala, w której miało odbyć się spotkanie Karewicza z polonią była na piętrze. Marek z trudem pokonał nieprzewidzianą przez nas przeszkodę. Kiedy ukazaliśmy się w prześwicie drzwi, przywitała nas serdecznie, w asyście miejscowych polonijnych notabli Kinga Plich. W pomieszczeniu na piętrze przygotowana została wystawa fotogramów Karewicza. Wokół na ścianach widniały twarze najwybitniejszych muzyków ze świata polskiego i światowego jazzu (prace te w większości eksponowane były w naszym Urzędzie Miasta na wystawie Galeria w Ratuszu, którą 2010 roku zorganizowała Danusia Mec Wypart). Pozwolę sobie co niektóre, wybitne postacie wymienić; Miles Davies, Krzysztof Komeda, Duke Ellington, Gerry Mulligan, Benny Goodman, Billy Harper, Joey Baron, Urszula Dudziak czy James Brown. Wokół fotogramów zebrała się duża grupa ludzi.

Moje osobiste wspomnienia z pobytu w edynburskiej twierdzy
Wojenna pamiątka na zamku w Edynburgu
Zainteresowanie wystawą było ogromne. Przez długi czas Kinga, gospodyni spotkania, nie mogła przywołać oglądających dzieła Karewicza, by zechcieli zasiąść na swoich miejscach, chcąc oficjalnie rozpocząć spotkanie. Na sali, między innymi znalazło się dwóch starszych panów, zbliżających się do dziewięćdziesiątki. Byli to polscy kombatanci zachodniego frontu, żołnierze minionej wojny. Jak się dowiedziałem, wielu byłych, już sędziwych polonusów, zawsze przychodzi na spotkanie z ludźmi przybyłymi z kraju, by cokolwiek dowiedzieć się o swojej ojczyźnie, by zaspokoić swoją ciekawość i ugasić gorącą nostalgię za Polską. Po kilku kurtuazyjnych przemówieniach prezesów różnych organizacji polonijnych, Kinga Plich przedstawiła naszą grupę przybyłą z Polski. Otrzymaliśmy duże brawa. Szczególnie powitała autora wystawy, przedstawiając jego krótki życiorys, po czym poprosiła Karewicza na środek, przed zebrane gremium, by osobiście przybyłym przybliżył swoją twórczość, swoje artystyczne życie. Marek jak przystało na znanego w kraju gawędziarza zrobił to, jak zwykle, doskonale. Było wiele ciekawych pytań od zebranych na sali, były również wyczerpujące wypowiedzi, po których Marek otrzymywał gromkie brawa. Były też dowcipne aforyzmy, anegdoty, tak charakterystyczne dla Karewicza, z jego wojaży po świecie. W trakcie Marka opowieści podeszła do mnie Kinga prosząc, bym uzupełnił wypowiedzi artysty o sekwencje związane z naszym miastem.

Edynburg to - jak twierdzi wielu globtroterów -  jedno z najpiękniejszych miast na świecie
Szkockich wojowników w Edynburgu nie brakuje
Przedstawiłem się zebranym, opowiedziałem czym się zajmuję w swoim mieście, o tym jak powstały moje cykliczne programy Herosi Rock’n’Rolla, jak zacząłem kronikować swoją epokę w wyniku czego powstał Tomaszowski Tryptyk – tu, wziąłem do ręki trzy tytuły moich publikacji – opowiedziałem o genezie ich powstania. Również poinformowałem zebranych, że na tej sali są osoby, których życiowe konotacje, losy, związane są z Tomaszowem Maz. Tu wskazałem na stojącą obok mnie organizatorkę spotkania, Kingę Plich, bohatera wieczoru Marka Karewicza i siedzącą na widowni Marylę Tejchman. Kiedy skupiłem się na osobie Karewicza, opowiadając jak go poznałem i zaprzyjaźniłem się z nim, słychać było po schodach podwójne, przemieszczające się kroki, zbliżające ku drzwiom wejściowym. Kinga przerwała nagle moją wypowiedź, podeszła do drzwi a w nich ukazuje się piękna kobieta, szeroko uśmiechnięta, o długich blond włosach a przy jej boku mężczyzna. Był to jej życiowy partner. Kobiety rzucają się sobie w objęcia i przy gromkich, na stojąco brawach oboje nowoprzybyli zajmują miejsce na środku sali, w miejscu w którym ja z Markiem przed chwilą wystąpiliśmy.

Wycieczkowy autobus w Edynburgu
Oto dlaczego edynburski zamek był trudny do zdobycia
Ta kobieta, to znana, jak to się mówi wzięta, amerykańska dziennikarka radiowo telewizyjna Rita Cosby, trzykrotna laureatka Nagrody Emmy, która do Szkocji przybyła w historyczną, sentymentalną podróż. Jest córką Polaka, Ryszarda Kossobudzkiego, uczestnika powstania warszawskiego, żołnierza Armii Krajowej, żołnierza Armii Andersa, który po zakończonej II Wojny osiadł w Szkocji. Rita jest autorką bestsellerowej książki Cichy bohater (Quiet Hero), w której opowiada niesamowite, bohaterskie historie 15-letniego powstańca, swojego ojca Ryszarda, w czasie heroicznych walk mieszkańców w obronie Warszawy z niemieckim okupantem. Jej podróż do Szkocji to nie tylko promocja książki ale również odwiedzenie miejsc, w których jej ojciec przebywał w tym kraju zanim wyjechał do Stanów, spotkanie z ludźmi, którzy Go pamiętają, podzielić się wspomnieniami o nim jakiego zapamiętała. Rita Cosby szczególnie koncentrowała się na misji rozpowszechniania wiedzy o Powstaniu Warszawskim oraz oddaniu honoru bohaterom, ofiarom powstania. Książka jest idealnym prezentem dla Polaków w roku obchodów 70 rocznicy Powstania Warszawskiego. Od wiosny 2014 znalazła się na półkach księgarskich naszego kraju. Można ją również zakupić w księgarni przy (dawna placówka Barbary Goździk) Placu Kościuszki 22. Właśnie tu nabyłem egzemplarz dla siebie za nim wyjechałem do Edynburga. Ale o tym w następnym odcinku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz