czwartek, 3 marca 2016

Jestem strasznym człowiekiem. Nikt nie chce wiedzieć, jaki jestem naprawdę. Z Maciejem Maleńczukiem rozmawia Sławek Orwat

fot. Monika S. Jakubowska
fot. Monika S. Jakubowska
- Na samym początku grałeś bluesa, drukowałeś wiersze w "Brulionie" i prezentowałeś swoją twórczość na ulicach kilku polskich miast. Jak dziś wspominasz tamte czasy?

Maciej Maleńczuk: Wspominam je jako niezwykle twórcze i bardzo często narkotyzowane. Były to podróże, było jeżdżenie na gapę, Był to też rodzaj frontu. Miałem wrażenie, że jestem żołnierzem, rodzajem partyzanta. Starałem się nie płacić za nic.

- W roku 1981 zostałeś jednak skazany na dwa lata więzienia za odmowę pełnienia zasadniczej służby wojskowej. Stałeś się wtedy symbolem walki z panującym systemem, a na murach pojawiły się napisy "Uwolnić Maleńczuka!".

Maciej Maleńczuk: Wiesz... wspaniale jest być żołnierzem, ale pod jednym wszakże warunkiem, że walczy się w ukochanej armii. Jeżeli walczysz na froncie sztuki, to warto na nim zginąć. Nie warto jest czekać na kontrakt typu bankiet u Kulczyka, tylko warto wyjść na ulicę i nie czekać na nic.

fot. Zbigniew Warzyński
fot. Monika S. Jakubowska
- Pytany wtedy o swoją decyzję miałeś rzekomo powiedzieć: "Czy Chrystus przyjąłby kartę powołania do wojska?". Czy ta riposta świadczyła o twojej głębokiej religijności?

Maciej Maleńczuk: Zawiodę cię bardzo wielce. Ja w ogóle nie wymyśliłem tego hasła. To wszystko działo się poza mną. Na to, co wypisywano na tych plakatach, w żaden sposób nie miałem wpływu. To wymyślił sobie ktoś. Ja za to nie biorę odpowiedzialności. Ja po prostu siedziałem w wiezieniu i nie wiedziałem jak brzmią plakaty. Jak wróciłem na moje osiedle, to koledzy pytali mnie: "Maciek, czy ty całkiem zwariowałeś? Ty za Chrystusa się uważasz?" Ja bym nie użył takiego określenia. Widzę, że zrujnowałem twój światopogląd.

- Wcale nie. Muszę ci powiedzieć, że nie doszukiwałem się wcale w tym zdaniu twojej religijności, a bardziej wyrażenia idei hippisowskich, które w tym okresie były ci bliskie. Fascynowali cię przecież tacy artyści jak Led Zeppelin, The Doors, Black Sabbath czy Jimi Hendrix. 


fot. Damian Chrobak
fot. Zbigniew Warzyński
Maciej Maleńczuk: Chcesz wiedzieć coś na temat mojej religijności? Jestem satanistą, moim bogiem jest Lucyfer i dawno temu sprzedałem swoją duszę diabłu.

- Czy kultowy utwór "Synu", nagrałeś z Hasiokiem dlatego, że dostrzegłeś w nim jakąś cząstkę swojej młodzieńczej przeszłości, czy był to czysty przypadek? Z twojej biografii powszechnie wiadomo, że szkolna edukacja nie była tym, co szczególnie cię pochłaniało.

Maciej Maleńczuk: W czasach, w których ja się wychowywałem, wszyscy moi koledzy włącznie ze mną mogliby się w tej historii odnaleźć. Patologia była na moim osiedlu czymś absolutnie powszechnym. To było coś najnormalniejszego w świecie i być może dlatego tak sugestywnie udało mi się ten utwór wykonać. On nie jest tylko o mnie. On jest o wszystkich moich kolegach z osiedla i to nie jest jakiś wyjątkowy przypadek. To jest syndrom. W Polsce rocznie jest około 100 tysięcy przypadków przemocy domowej w tym zabójstw. Także w domach leje się krew. Dookoła mnie na osiedlu Kozłówek w latach 80', kiedy byłem dzieciakiem, było to powszechne.


fot. Zbigniew Warzyński
fot. Zbigniew Warzyński
- Powiedziałeś kiedyś takie słowa: "Ja Homo Twist nie robię dla sprzedaży, ale dla sztuki, dla ojczyzny. Dzięki temu ludzie mają poczuć, że jest ktoś, komu zależy na sztuce. Zwłaszcza ci, którzy jeszcze nie wyjechali do Irlandii czy Anglii. Dla nich to robię"...

Maciej Maleńczuk: ...Homo Twist nie miało czasu antenowego, natomiast Homo Twist było bardzo szanowane. Wyżyć się jednak z tego nie dało. Obecnie to ja w ogóle gram jazz. Właśnie jestem po koncercie jazzowym. Ja cały czas próbuję sobie strzelać w kolano, ale to jest właśnie cena sztuki. Powinna być nieobliczalna. Natchnienie też jest nieobliczalne i dlatego należy realizować najbardziej poje...ane pomysły, bo na tym polega sztuka. Kalkulacja, obliczanie i analiza jest mi obca.

- "Korzeń Düpą i wszystko to, co Pudel miał, niosąc tę flagę w ręku po śmierci Piotra Marka, to był to taki ciężar i taki ładunek, że Homo Twist by tego nigdy nie udźwignął. Natomiast to, co z tego zrobił Pudel i w którą stronę pociągnął, czyli Samba Mamba, Ciuchy itd... Od tej płyty wszystko się zaczęło i potem już poszli tam, gdzie chcieli. Ja mam taki charakter, że mam tylko jedno światło, a nie, że jak zmienia się flaga i jak teraz tu mi się świeci, to ja też jestem, a jak tam mi się zaświeci, to jestem też... 


fot. Damian Chrobak
Nie! Ja mam jakąś taką drogę, że tam, gdzie kocham, to jestem i gram, a nie robię tego dla pieniędzy przede wszystkim". To słowa mieszkającego od kilku lat w Londynie Artura Hajdasza, jakie wygłosił podczas prowadzonego przez mnie programu radiowego. Zgodzisz się z opinią Artura, że od albumu Psychopop rozpoczęło się odchodzenie od nurtu, jaki w muzyce Püdelsów obowiązywał od momentu powstania zespołu?

Maciej Maleńczuk: Osobiście jestem za to odpowiedzialny. To ja wprowadziłem Psychopop do Püdelsów, ponieważ cały czas Pudel rzępolił mi do ucha - dlaczego my sprzedajemy tak mało płyt, dlaczego inni sprzedają tak dużo i dlaczego innych grają w radio, a nas nie. I powiedziałem mu, że dopóki będziemy rzępolić w stylu Piotra Marka i Düpą i śpiewać usia siusia pi... mamy, ch... tatusia, to oprócz tego, że będziemy kultowi, nigdy nie zarobimy pieniędzy. Jak chcesz coś w tym kraju zrobić i wyskoczyć na powierzchnię, to zróbmy coś, co będzie miało popyt i wymyśliłem hasło Psychopop. Dzięki temu Püdelsi mogli oderwać się od tego pseudo ciężkiego grania, które reprezentowało Düpą, a tak naprawdę było to dyletanctwo, a nie ciężkie granie. Düpą grało tango, więc mówię - grajmy tango, grajmy różne gatunki, przynajmniej będzie to kolorowe i wymyśliłem hasło Psychopop i dzięki temu Püdelsi mogli stać się tym, czym byli.


fot. Zbigniew Warzyński
fot. Andrzej Winiarski
- "Ja go kocham jako człowieka. To jest facet trudny, piosenkarz, taka menda. A z drugiej strony, jest to ktoś. Ktoś w sensie osoba, bo kiedy się pojawia, to widać, że się pojawia. Można go lubić, można go nienawidzić. Ja go lubię, znam go z różnych sytuacji. Znam go z sytuacji, gdzie go nie lubiłem i nie lubię, znam go z sytuacji, gdzie go lubię i uwielbiam. Dla mnie jest to kawał artysty. Ja nie pracuję z ludźmi po to tylko, żeby się tak poocierać. Jest to człowiek, z którym mi się dobrze współpracuje, aczkolwiek trudno.” To są słowa Wojciecha Waglewskiego. Rzeczywiście jesteś człowiekiem trudnym, czy jest to tylko wizerunek stworzony dla mediów?

Maciej Maleńczuk: Jestem okropny. Mogę być tylko i wyłącznie artystą. Dzięki temu nie jestem więźniem, nie jestem zabójcą, nie jestem złodziejem, nie jestem potworem. Tylko dzięki temu. Jestem strasznym człowiekiem. Nikt nie chce wiedzieć, jaki jestem naprawdę.


fot. Damian Chrobak
fot. Monika S. Jakubowska
- Wojciech Waglewski przypomniał mi nie tak dawno twoje słowa skierowane w jednym z programów telewizyjnych do Piotra Szczepanika: "Jak pan to robi, że pan nigdy nie chciał być gwiazdą, a jest pan jedną z największych gwiazd muzyki rozrywkowej w Polsce, a ja całe życie chciałem być gwiazdą i nie jestem". I dalej Waglewski mówi o tobie w sposób następujący: "Z tego co wtedy powiedział w tym programie i jeszcze w jakimś wywiadzie, w którym stwierdził, że ma już dosyć grania rock and rolla i teraz chce po prostu być gwiazdą, można tak sądzić. O tym, że chce być gwiazdą mówił zresztą wielokrotnie i ja go bardzo za to szanuję. Chciał być gwiazdą i został gwiazdą." Zgadzasz z tym?


fot. Zbigniew Warzyński
fot. Monika S. Jakubowska
Maciej Maleńczuk: Niech mu będzie. Nie zgadzam się.

- Artur Hajdasz podczas wspomnianej audycji, po emisji utworu Homo Twist - "Taki jak ja", stwierdził jakobyś tym tekstem z roku 1995 przepowiedział swoją artystyczną teraźniejszość. "Myślę, że jest świadomy tego, co robi. Widocznie woli to robić i ja tego nie rozumiem. No cóż... nie mogę powiedzieć, że dzisiaj mu kibicuję. Spędziłem z tym człowiekiem 7 lat i był to fantastyczny czas. Dużo pracowaliśmy, dużo graliśmy, to wszystko rosło i to było coś, co w ogóle bardzo rzadko się zdarza ludziom w życiu, a już szczególnie w zespołach, które grają w trio". Zgadzasz się z sugestią Artura, że jakiś czas temu świadomie wybrałeś granie komercyjne wyrzekając się dawnych ideałów?


fot. Andrzej Winiarski
Maciej Maleńczuk: Ależ oczywiście. Przecież czym był Psychodancing? Psychodancing był naturalną konsekwencją Psychopopu. Zawsze chciałem w swojej karierze mieć okres dancingowy, ponieważ na dancingu można zagrać właściwie wszystko. Dancing ma być użyteczny, a ja mam obsesję użyteczności. Ja obecnie gram jazz, ale mój jazz jest for idiots, ma być użyteczny i ma funkcjonować. Awangarda nie ma żadnego sensu. Nie ma funkcjonalnej awangardy, a jeśli nawet jest, to z pewnością drogo kosztuje, więc dla mnie podstawą jest funkcjonalność, sprzedawalność i rola społeczna. Jeśli to wszystko się spełnia, to niech to sobie będzie i dancing. Obecnie jest pełno kapel typu Warszawskie Combo Taneczne, Warszawski Duet Sentymentalny i pełno wykonawców wykonuje utwory dancingowe z dawnych lat w nowych wersjach. Mieczysława Fogga się dręczy i innych. To wszystko ja wymyśliłem 10 lat temu, a teraz jestem już poza tym.


fot. Monika S. Jakubowska
fot. Zbigniew Warzyński
- W 2010 roku na wydawnictwie Starsi panowie oddałeś wraz z Pawłem Kukizem hołd piosenkom Starszych Panów. Słuchając tych piosenek często zastanawiam się, jak gomułkowska cenzura mogła dopuścić do obiegu teksty typu "Katuj! Tratuj! Męcz mnie! Dręcz mnie Ręcznie! Smagaj, poniewieraj, steraj, truj! Ech, butem, knutem, Znęcaj się nad ciałem mem zepsutem!" Nie uważasz, że jak na tamte czasy, była to prawdziwa rewolucja obyczajowa?

Maciej Maleńczuk: Absolutnie nie. Komunizm w ogóle nie zwracał uwagi na takie rzeczy. Komunizm zwracał uwagę na coś całkowicie innego. Takie rzeczy mogły sobie spokojnie być.

- A propos tej płyty. Jak myślisz, czy po tak poważnej przygodzie z polityką Paweł Kukiz odnajdzie się jeszcze kiedyś w show biznesie?

Maciej Maleńczuk: Paweł Kukiz przestał interesować mnie jako człowiek, a jako polityk jest beznadziejny.


fot. Monika S. Jakubowska
- W pierwszej połowie lat 90' Wojciech Waglewski występował gościnnie na płycie i koncertach Homo Twist. Ciebie można było za to spotkać na koncercie Voo Voo w Kamieniołomach w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą i na płycie Flota Zjednoczonych Sił - Najlepsi śpiewają Voo Voo. Wasze drogi zeszły się także w projekcie Nick Cave i przyjaciele oraz na koncercie z okazji 25. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych. W marcu spotkacie się w Londynie na Buch Fest. Czy możemy spodziewać się wspólnego wykonania "Kolegów", a może jeszcze czegoś więcej?

Maciej Maleńczuk: Wiesz co, pierwszy raz to słyszę. Rozumiem, że to jest jakieś takie chciejstwo?

- Jak najbardziej (śmiech).

Maciej Maleńczuk: Nie będę się wypowiadał, bo pierwszy raz słyszę o tym.

- A gdyby poproszono was o to?

Maciej Maleńczuk: Nie widzę tutaj żadnego problemu. Wiesz... nie chciałbym robić z tego jakichś negocjacji. To jest tylko piosenka. Nie ma co się kłócić o parę nut.


fot. Damian Chrobak
- Stwierdziłeś kiedyś, że dużo trudniej nagrywa się płytę całkowicie autorską niż taką, jak z Waglewskim, gdy każdy wyciąga coś z szuflady. Czy tę wypowiedź mam rozumieć, że pracę nad Kolegami można porównać do układania kostek domina, czy też najzwyczajniej w świecie spotkałeś się z kolegą, bo kolega jest od tego i wypada czasem spotkać się z nim, a przy okazji powstał album?

Maciej Maleńczuk: Nie pamiętam. To było tak dawno temu... Nie przykładam do tego jakiejś większej wagi w tym sensie, że nas coś skłoniło. Po prostu był taki moment, ktoś coś zaproponował. Dogadaliśmy się, ale właściwie to, co zrobiliśmy, była to działalność poboczna każdego z nas. Znalazło się tam też kilka moich piosenek, których gdzie indziej nie szło sprzedać, a tam się jakoś sprzedały.

- Jakiś czas temu utworami "Vladimir" i "Sługi za szlugi" wypowiedziałeś się w temacie agresji Rosji na Ukrainę. Znasz może reakcję Kremla na tę artystyczną prowokację i czy zamierzasz ten temat kontynuować?


fot. Zbigniew Warzyński
fot. Monika S. Jakubowska
Maciej Maleńczuk: Nie znam reakcji Kremla na tę sytuację. Zamierzam nadal kontynuować swoją obecność w mediach, w tym również jako komentatora wydarzeń politycznych i jeśli coś nie będzie mi się podobało lub będę miał ochotę wypowiedzieć się na tematy społeczne, będę to robił.

- Jesteś autorem hymnu i zagorzałym kibicem Cracovii. Skąd u ciebie zamiłowanie do tego klubu?

Maciej Maleńczuk: Jestem z Krakowa i mam to we krwi.

- W Krakowie jest jeszcze Wisła...

Maciej Maleńczuk: Wisła to policyjny klub. Nie wyobrażasz sobie chyba, że będę kibicował psom.

- Jaki repertuar wykonasz w Londynie?

Maciej Maleńczuk: Wykonam historyczne pieśni z całej przestrzeni swojej kariery piosenkarskiej, która trwa już ponad 35 lat. Nie mam żadnego planu. Będę improwizował na miejscu. Pieśni jest tyle, że z pewnością wystarczy na długi koncert. Pieśni jest mnóstwo i wybieram je w zależności od sytuacji i w zależności od ludzi, jakich widzę przed sobą. Dopiero wówczas zdecyduję, jakie pieśni zaśpiewać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz