niedziela, 4 października 2015

Amerykański sen to połączenie pasji z ciężką pracą - z Caroline Baran i Danielem Jonakiem rozmawia Sławek Orwat

Karolinka i Daniel w scenie romantycznej


Ona ma lat 14, a On 17. Oboje są Polakami, ale urodzili się w Chicago. Są pierwszymi polskimi obywatelami USA, którzy wystartowali w propozycjach do Listy Przebojów Polisz Czart, a ich debiut zakończył się zwycięstwem. Są także pierwszym zwycięskim duetem w historii naszej listy i oboje stoją przed szansą zdobycia szczytów amerykańskiego, a co za tym idzie światowego show businessu. Caroline Baran, której przepiękna barwa i niespotykana w tak młodym wieku siła głosu nie tylko u mnie nasuwają skojarzenia z Adele czy Amy Winehose. Czy Karolina będzie kiedyś drugą po Basi Trzetrzelewskiej Polką, którą będą zachwycać się fani muzyki na całym świecie? Wszystko w rękach utalentowanej nastolatki, jej rodziców oraz tych Ludzi, którzy - czego jej oczywiście gorąco życzymy - poprowadzą ją na artystyczne szczyty. Daniel to znakomity gitarzysta i kompozytor, który nie tylko jest świadomy swojej wartości jako instrumentalista, ale przede wszystkim w tak młodym wieku doskonale wie, że jego przyszłość to muzyka. Oboje są młodzi i urodziwi, oboje wchodzą w wielki świat artystyczny bez kompleksów, ale z pokorą i z należnym szacunkiem dla innych, a wszystko to każe mi z nadzieją i optymizmem patrzeć w ich muzyczną przyszłość. Panie i Panowie... przed Wami Caroline Baran i Daniel Jonak

- Blisko 4 lata temu powołałem do życia radiową listę przebojów, której ideą było pokazanie najbardziej wartościowej muzyki rozrywkowej tworzonej przez rozsianych po całym świecie polskich artystów. Od ponad dwóch miesięcy w tworzenie tego unikalnego zestawienia po raz pierwszy włączyli się Polacy z kontynentu amerykańskiego doprowadzając Waszą piosenkę na sam szczyt. Trudno chyba sobie wymarzyć lepszy debiut? Co czujecie?

Karolina: Czuję się bardzo zaskoczona. Było tak dużo dobrych piosenek i nie spodziewałam się, że osiągniemy taki sukces w tak krótkim czasie.

Daniel: W rozmowach z Karoliną przede wszystkim byliśmy zaskoczeni tym, że w ogóle dostaliśmy się na waszą listę przebojów, a jeszcze bardziej zaskoczyło nas pierwsze miejsce. Dziękujemy wszystkim za głosowanie na nas.

- Karolinko, świętujesz ten sukces jako solistka, ale przede wszystkim znana jesteś w Polsce i USA jako wokalistka i basistka chicagowskiej grupy Profusion. Obecny rok przyniósł Tobie i Twojemu zespołowi nieprawdopodobną ilość sukcesów. Jak utalentowana 14-latka odnajduje się w tym medialnym zamieszaniu i jak radzi sobie z coraz bardziej rosnącą popularnością po obu stronach Atlantyku?



Podczas kręcenia teledysku
Karolina: Bardzo się cieszę, że mogę również śpiewać w języku polskim, bo najważniejsze dla mnie jest to, żeby babcia tez wiedziała, o czym śpiewam. Na pewno ta lawina nagród była dla nas bardzo niespodziewana, ale my naprawdę ciężko pracujemy i każdy koncert czegoś nas uczy, a nasze błędy pomagają nam zrozumieć, co musimy jeszcze poprawić. Nie zawsze jest mi łatwo. Znajdą się czasem ludzie, którzy oceniają cię inaczej i jest ogromna zawiść i zazdrość, ale cale szczęście, że wokół mnie jest naprawdę dużo przyjaciół i ludzi, którym mogę ufać i wiem, że mogę na nich liczyć. Dla mnie nie ma żadnego problemu, gdzie mam śpiewać. Najważniejsze jest dla mnie to, że śpiewam, a nie gdzie śpiewam.

- Jak długo współpracujecie ze sobą i czy oprócz działalności w waszych macierzystych zespołach planujecie stworzyć na stałe osobny projekt jako duet akustyczny wykonujący nie tylko covery, ale również piosenki autorskie?

Daniel: Poznaliśmy się w maju poprzez nasze mamy. Już po paru minutach wiedziałem, że Karolina ma niesamowity talent i od razu kliknęło między nami muzycznie! Świetnie nam się razem współpracuje, bo odbieramy muzykę na tych samych falach. Obecnie pracujemy nad kilkoma naszymi piosenkami i będziemy starać się coraz więcej grać razem. Chcielibyśmy wykonywać coraz mniej coverów, a coraz więcej naszych autorskich piosenek. Nasze zespoły są oczywiście nadal na pierwszym planie. Za daleko zaszliśmy już razem, aby to teraz rzucić, więc czas pokaże... Co ma być, to będzie…


Dwie urocze mamy, które doprowadziły do powstania zwycięskiego duetu - Joanna Szepelawy (Karoliny) u góry i Marzena Jonak (Daniela) poniżej
Karolina: Jak już powiedział Daniel, występujemy razem akustycznie od maja tego roku. Poznaliśmy się bardzo przypadkowo tuż przed koncertem grupy Profusion, na którym zbieraliśmy pieniążki na wyjazd do szkoły w Los Angeles podczas wakacji. Najpierw spotkały się nasze mamy i nawiązały kontakt. Stwierdziły, że fajnie by było, gdybyśmy się poznali. Moja mama zapytała wtedy pani Marzeny, czy Daniel chciałby wystąpić ze mną na tym koncercie akustycznie i spotkaliśmy się, aby w ogóle zobaczyć, czy damy radę i czy coś z tego będzie. I wtedy od razu - jak to trafnie ujął Daniel - coś muzycznie kliknęło między nami. Z mojej strony to było tak, jakbym znała Daniela i występowała z nim na scenie od lat. Tego uczucia nie da się opowiedzieć, bo to jest takie dziwne uczucie. To jest taki muzyczny spokój. My po prostu od razu zaczęliśmy grać i śpiewać. U Daniela nie ma czegoś takiego, że on musi się długo przygotowywać. Ja mu mówię, co bym chciała zaśpiewać, puszczam muzykę, słuchamy i od razu ze sobą gramy (śmiech). Oczywiście on gra, a ja śpiewam hahaha. Na razie gramy covery, ale mamy w planie grać też swoje oryginalne piosenki. Oboje dożo piszemy, wiec potrzebujemy na to czasu...


Karolina i daniel podczas niedawnego koncertu w Houston
Aktualnie postanowiliśmy spróbować także występować z całym zespołem, więc będę śpiewać w dwoch zespolach. Profusion jest zespołem bardziej rockowym i dużo piosenek, które chciałabym grać, mój zespól nie chce wykonywać. Przeważnie są to spokojne, balladowe wykonania. Dlatego też powstaje moja solowa płyta właśnie z takimi piosenkami. Xazz - zespół Daniela miał teraz ciężki czas. Wokalista i klawiszowiec odeszli, ponieważ rozpoczęli studia i po kilku rożnych przejściach całkiem przypadkowo postanowiliśmy się połączyć, a stało się to po jednym wspólnym występie. W czwartek dostałam od Daniela zastępującą wiadomość: "...Caroline, czy nie mogłabyś zaśpiewać z nami na jednym koncercie, który jest już w tę niedzielę..."? Mieliśmy więc na to tylko 3 dni hahaha! Zrobiłam od razu listę piosenek, które mogłabym z nimi zaśpiewać, a Daniel z chłopakami troszkę ją rozszerzyli. Chłopcy spotkali się w piątek, aby to wszystko złożyć w jedną całość, ja dołączyłam do nich na próbę w sobotę i tak oto na jednej probie zrobiliśmy 12 kawałków!


Karolina gra na fortepianie podczas występu zespołu dziecięcego

Katolina podczas nauki gdy na fortepianie
Wszystko jest więc możliwe, jeśli tylko się chce i oczywiście jeżeli są podstawy do tego, aby to robić. Po występie długo rozmawialiśmy ze sobą o tym, jak to wszystko wyszło i doszliśmy do wniosku, że możemy spróbować razem coś zrobić. Porozmawiałam z moją mamą i dostałam ultimatum. Nie mogę zaniedbać zespołu Profusion, a ponieważ nasz zespół ma inny repertuar, wiec wiem, że będę miała dużo pracy, ale śpiew to jest to, co kocham i nikt mi tego nie odbierze... Chyba że nie będę mogła śpiewać. Dziękuję mojej mamie i pani Marzenie, że się spotkały i że poznały mnie z Danielem.

- Wychowywałaś się w szkole, w której uczy Twoja mama. Podobno już jako dziecko, niemal każdą chwilę spędzałaś w wolnej od zajęć klasie ćwicząc grę na przeróżnych instrumentach. Mama twierdzi, że nie musiała namawiać cię do tych ćwiczeń, ponieważ robiłaś to... z nudów. Jak Ty to wspominasz?

Karolina: Ja to wypominam jako Lato, Lato. Potem doszła gitara, flet, perkusja...bardzo trudne dla mnie czasy, bo bardzo się nudziłam w tej szkole. Wreszcie usiadłam na tej ławeczce przed pianinem i sobie plumkałam. Mama to usłyszała i stwierdziła, że to już czas na lekcje. Wszystko rozpoczęło się od lekcji z mamą, ale jakoś nie dałyśmy sobie razem rady. Było bardzo dużo kłótni (śmiech). I tak zaczęło się od pianina, a następnie doszedł śpiew. I zawsze byłam zazdrosna, bo nie byłam w starszej grupie i zawsze patrzyłam na nich z podziwem. W tej grupie była moja Kinia i oni zawsze dostawali solówki, a ja tylko jakieś refreny śpiewałam. Pamiętam jak cieszyłam się, jak kiedyś po raz pierwszy dostałam solówkę na płytę


Scena z teledysku
- Danielu, w wieku 10 lat dostałeś od rodziców nowe wydanie Guitar Hero i... już nie chciałeś zostać hokeistą (śmiech). Jak wspominasz ten moment, kiedy poczułeś, że gra na gitarze będzie istotą Twojego życia?

Daniel: Mój brat był bardzo dobry w Guitar Hero, a mi jakoś nie wychodziło. Wtedy poprosiłem rodziców o prawdziwą gitarę. Pamiętam moje podniecenie, kiedy w końcu ją dostałem! Zacząłem grać. Grałem dzień i noc i wkrótce dość fajnie zaczęło mi to wychodzić. Oczywiście jak każdy zaczynałem od heavy metalu. Pewnego razu na koncercie z School of Rock pozwolono mi zagrać wszystkie solówki zespołu Metallica. Miałem wtedy 12 lat, a grałem z 18-latkami. To wtedy po raz pierwszy poczułem, że chyba jestem w tym niezły. W wieku 14 lat pojechałem do Austrii na muzyczny wyjazd z wiedeńską orkiestrą symfoniczną. Na pierwszej próbie zostałem wyciągnięty z grupy dzieciaków i przeniesiony do grupy dorosłych docentów muzyki, dzięki czemu zamiast grać z rówieśnikami na świetlicy, grałem z nimi wieczorami w kawiarniach. To było fajne uczucie!

- Podobno w dzieciństwie grając przy otwartym oknie "umilałeś" sąsiadom życie solówką z "Crazy Train" Ozzy Osbourne'a (śmiech). Pamiętasz może jeszcze jakieś zabawne sytuacje z wczesnego okresu muzykowania?
 

Daniel: Tak! Dużo wtedy było fajnej zabawy, wybieranie muzyków do mojego zespołu, nagrywanie pierwszych utworów na telefonie, próby przy otwartych oknach nie tylko na gitarze, ale również z użyciem perkusji, saksofonu i trąbki. Trąbkę i saksofon sąsiedzi chyba najbardziej przeżywali. Mama wpadała do pokoju i zamykała okna, a i tak było mnie słychać na całej ulicy. W pewnym momencie stwierdziłem, że nauczę się grać na każdym instrumencie. Mój najmłodszy brat Nicki, który wyrastał w nieustającym huku instrumentów, ma teraz 6 lat i już widać, że również będzie miał talent muzyczny… To dzięki mnie! (śmiech).

Daniel i jego także utalentowany muzycznie młodszy brat Nicki
- Po 6 miesiącach nauki poprosiłeś rodziców o zmianę nauczyciela gitary, bo wiedza dotychczasowego w Twojej opinii już się wyczerpała (śmiech). Mogę się domyślać, że takich zmian było potem jeszcze kilka. Jak dziś oceniasz swoje gitarowe umiejętności i pod czyim okiem zamierzasz je doskonalić? Masz też zapewne swoich mistrzów gitary. Kto Cię inspiruje?

Daniel: Nie potrafię sam siebie ocenić. Wydaje mi się, że mam jeszcze wiele nauki przed sobą, natomiast od innych ludzi słyszę, że jestem dobry. Mój obecny nauczyciel to popularny muzyk Victor Garcia, który specjalizuje się w jazzie latynoskim. Grał m.in z Arethą Franklin i Arturo Sandovalem. Inspiruje mnie też jazzowy saksofonista Chris Potter oraz gitarzyści Eric Johnson i Tosin Abasi.

- Byłeś tak uparty, że w czwartej klasie podstawówki dołączyłeś do szkolnej orkiestry, aby grać  na... tubie licząc na to, że z czasem pozwolą Ci grac na gitarze. Twoje marzenie spełniło się dopiero po trzech latach. We wszystkim co robisz jesteś tak uparty i cierpliwy?

Owacje po koncercie Karoliny i Daniela

Daniel: Wiedziałem, że chcę grać na gitarze w szkolnej orkiestrze, a że starsi uczniowie mieli pierwszeństwo, zrobiłem wszystko, aby do tego doszło. Kiedy w końcu, pozwolono mi na pierwsze solo na gitarze, poczułem się na scenie jak ryba w wodzie! Rodzice zresztą do dzisiaj twierdzą, że jak jestem na scenie, to zmienia się moja osobowość. Z reguły bowiem jestem cichy i lubię obserwować, a nie komentować. Na scenie natomiast  lubię być głośny i zawsze mam dużo do powiedzenia, tylko że tam rozmawiam za pomocą mojego instrumentu. Czy jestem uparty? Tak, każdy muzyk musi być uparty i cierpliwy, aby opanować swój instrument.

- Dlaczego postanowiliście nagrać właśnie przebój Radiohead? Macie sentyment do tego zespołu, czy to nagranie jest Wam tak bliskie?
 
Daniel: To był perfekcyjny utwór pod wokal Karoliny, w którym mogla pokazać barwę swojego głosu.

Caroline Baran w obiektywie Dariusza J. Lachowskiego
Karolina: Daniel trafił w sedno. Wybrałam tę piosenkę, bo czułam siebie w tym repertuarze. Pamiętam, że było to na naszym drugim spotkaniu. Pracowaliśmy nad piosenką "What you wont do for love" i spytałam Daniela, czy zna "Creep". Powiedział - tak, oczywiście. Od razu zaczęliśmy grać. i wiedziałam, że to jest tak, jak ja chcę, żeby było to zrobione.

- Urodziłaś się w Chicago, ale świetnie mówisz i piszesz po polsku. Gdzie tak dobrze nauczyłaś się naszego języka i czy możesz także pochwalić się swoją wiedzą z dziejów Polski?

Karolina: Z rodzicami rozmawiamy w domu po polsku. Od zerówki chodziłam do Polskiej Szkoły sobotniej. Najpierw była to Polska Szkoła im. Emilii Plater, a następnie Akademia Języka Polskiego i Kultury dla Polonii w Bartlett. Naukę ukończyłam po ósmej klasie. Niestety w tym roku musiałam ją przerwać i nie poszłam już do liceum. Zajęcia odbywają się tam w piątki późnym popołudniem, a ja teraz mam naprawdę bardzo dużo prób i koncertów. Dla mnie najważniejsze jest to, że potrafię mówić po polsku oraz bardzo dobrze czytać i pisać. Z wiedzą geograficzną i historyczną jest trochę gorzej, ale nie najgorzej. W tamtym roku nawet napisałam najlepiej w naszej szkole ze wszystkich ósmoklasistów test gramatyczny z języka polskiego. Zawsze miałam szczęście do bardzo dobrych nauczycieli, którzy zdawali sobie sprawę z tego, że jest to nasz drugi język, więc nie było strasznych nacisków i dlatego ja naprawdę lubiłam chodzić do polskiej szkoły. Pamiętam moją pierwszą kochaną nauczycielkę panią Małgorzatę Przybylską, która uczyła mnie w najmłodszych klasach i właśnie dzięki niej z chęcią chciałam chodzić do szkoły. To ona nauczyła mnie wszystkich podstaw.

Potem w klasach starszych już była pani Katarzyna Kozaka, która walczyła z naszą polską gramatyką i dlatego są rezultaty. W 7 i 8 klasie kochana pani Iza Lech, która nie tylko uczyła nas polskiego, ale była też naszym przyjacielem. Także miałam naprawdę szczęście do nauczycieli w polskiej szkole. Być może dlatego wiele osób nie lubi chodzić do polskiej szkoły, że nie trafiły na dobrych nauczycieli. Ja dziękuję moim rodzicom za to, że pilnowali, abym mówiła po polsku. Dziękuję moim dziadkom, bo to dzięki nim mój język jest bogatszy. Kaidy pobyt z nimi w Polsce czy ich przyjazdy do nas do Stanów był dla mnie jak najlepsza polska szkoła.
  
- A jak u Ciebie Danielu jest z językiem polskim?

Daniel: Jest coraz lepiej. Do 3 roku życia rodzice rozmawiali ze mną tylko po polsku, więc mam dobre podstawy. 2 lata chodziłem do polskiej szkoły i buntowałem się, że muszę w soboty wcześnie wstawać, zamiast w końcu się wyspać… Mamie opadały ręce i stwierdziła, że jak będę potrzebował, to nauczę się w kilka dni sam. I tak było. Mając 12 lat zacząłem czytać "Ogniem i mieczem" i sam uczyłem się nowych słówek, bo... nikt mnie nie zmuszał. Bardzo też pomogły mi wakacje u mojej babci w Polsce i Wiedniu. Oprócz polskiego mowie jeszcze po francusku i uczę się niemieckiego. Mam dobry słuch, więc opanowywanie jeżyków jest dla mnie łatwe.

Daniel i Karolina podczas próby w ABC Music Academy
 - Daniela pochłonęła gitara, a Ty Karolinko na ilu instrumentach potrafisz grać i który z nich jest Ci najbliższy?

Karolina: Od dziecka uczę się grać na wielu instrumentach, a to dzięki temu, że mama ma szkołę muzyczną. Jak miałam 5 lat, to zaczęłam grać na pianinie, potem doszły skrzypce, które po 3 latach zostawiłam na półce (śmiech), a następnie gitara klasyczna. Bas pojawił się wtedy, jak powstał zespól Profusion, Ponieważ nie mogliśmy znaleźć basisty, to nauczyłam się podstaw przez internet. Mam również podstawy z perkusji. Pianina uczyło mnie kilku nauczycieli, ale jego podstawy dała mi pani Ania Rożek. Zawsze wszyscy dziwili się, dlaczego moja mama nie uczy mnie grać na pianinie. Podobno kiedy zaczęła - ja nawet tego nie pamiętam - szybko odpuściła i poprosiła panią Anie, aby mnie uczyła. Podobno nie mogłyśmy dogadać się przy tym pianinie hahaha. Wszystko wiedziałam lepiej niż mama (śmiech).

Z Jade Maze - nauczycielką wokalu i zarazem jedną z najlepszych wokalistek Chicago
- Czyli, że basistką zostałaś przypadkowo?

Karolina: Hahaha…. Taaakkkk !!!! Jak powstał zespól, to - jak już wspomniałam - nie mogliśmy znaleźć basisty w naszym wieku, więc usiadłam do Internetu i zaczęłam czegoś tam się uczyć. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu zaczęło mi nawet coś tam wychodzić. Teraz mam zajęcia z panem Andrzejem Balawanderem, który jest naszym music director. Ale ten bas jest dla mnie taki dodatkowy. Gram, bo muszę, a nie z przyjemności, ale już się przyzwyczaiłam. Z przyjemności to ja śpiewam. Obecnie zaczęłam też trochę śpiewać w zespole Daniela Jonaka, tylko śpiewać. Tak więc w jednym zespole będę śpiewać i grac na basie, a w drugim tylko śpiewać

- Jak długo już szkolisz swój wokal i kto Ci pomógł osiągnąć tak wysoki poziom? 

Karolina: Na zajęcia śpiewu chodziłam od najmłodszych lat. Najpierw były to zajęcia rytmiczne, które prowadziła moja mama. Następnie była klasa śpiewu z panią Beata Migdał.


Profusion
To ona dała mi początki i pokazała mi, że trzeba nauczyć się śpiewać, a nie po prostu śpiewać sobie. Te początki były bardzo ważne. Od trzech lat nad wokalem pracuje ze mną popularna chicagowska wokalistka Jade Maze. Jade pokazała mi w ogóle inną stronę śpiewu, której najtrudniej jest się nauczyć, czyli jak przekazać w piosence uczucia i jak to zrobić, aby publiczność razem ze mną je przezywała. Oczywiście cały czas pracujemy nad techniką śpiewu i czasami nawet śpiewamy po francusku. Jestem bardzo zadowolona, że trafiłam na taką wspaniałą nauczycielkę.


Profusion z jurorami tegorocznego III Pułtusk Festiwal im. Krzysztofa Klenczona
Antoni Malewski podczas otwarcie III Pułtusk Festiwal
- Po raz pierwszy usłyszałem o Tobie i o Twoim zespole Profusion dzięki pasjonatowi rock'n'rolla z Tomaszowa Mazowieckiego Antoniemu Malewskiemu, który w jednym z publikowanych na moim blogu artykułów opisał tegoroczny Festiwal im. Krzysztofa Klenczona w Pułtusku. Jak wspominasz to wydarzenie i czy zamierzacie wystąpić tam również w przyszłym roku?

Karolina: Wyjazd do Polski na festiwal im. Krzysztofa Klenczona spadł na nas jak gwiazdka z nieba. W ogóle cala ta historia zaczęła się o wiele wcześniej. W poprzednie wakacje, gdy moja babcia i dziadek przyjechali do nas w odwiedziny z Polski, rozmawialiśmy z dziadziem, że może udałoby się ściągnąć nasz zespól na koncert do Raciborza. Dziadziuś bardzo chciał, ale w końcu zrezygnowaliśmy z tego pomysłu, bo byłoby z tym za dużo zamieszania. Niestety w grudniu mój dziadziuś nagle zmarł...


Profusion wykonuje "10 w skali Beauforta" podczas III Pułtusk Festiwal im. Krzysztofa Klenczona (Joshua i Caroline)
Kinga Smutek i Caroline Baran podczas występu w Pułtusku
W maju dostaliśmy wiadomość, czy mamy w naszym repertuarze polskich piosenek coś z utworów Krzysztofa Klenczona. Pracowaliśmy nad piosenką "10 w skali Beauforta". Dostaliśmy propozycję, aby zagrać na koncercie w Chicago na 25 lecie Wspólnoty Polskiej. Zaprezentowaliśmy wcześniej piosenkę Klenczona, którą również zagraliśmy podczas naszego koncertu. Nasz zespół tak się spodobał, ze dostaliśmy propozycję uczestniczenia w Festiwalu w Polsce. Było to dla nas mile zaskoczenie. Pamiętam jak dziś... wracałyśmy z mamą z tego koncertu i była cisza w aucie. Obie musiałyśmy myśleć o tym samym. Aż w końcu mama powiedziała na głos - to dziadzia nad tym trzyma swoja rękę. On strasznie chciał, żebyśmy wystąpili w Polsce. Nie zapomnę tego nigdy. Cały pobyt w Polsce był dla nas dużym przeżyciem. Wspominamy go bardzo fajnie. Byliśmy tam tylko tydzień, ale był czas na pracę, koncerty, zwiedzanie i przyjemności. My jesteśmy na tak wysokich obrotach, że wszystko to w tydzień jest możliwe hahaha. A powrócić tam??? Ohhhh, oczywiście, że chcielibyśmy i to bardzo! Może nawet jakaś trasa koncertowa? Pracujemy nad nowymi piosenkami Krzysztofa Klenczona i tutaj będzie mala niespodzianka dla jego fanów.




Joshua Freehill
- Wasz gitarzysta Joshua Freehill, jako jedyny w zespole nie mówi po polsku, a jednak podczas konkursowego występu to właśnie on wykrzyczał słynne słowa bosmana: "Ech, do czorta". Kto wpadł na ten pomysł?

Karolina: Tak! (śmiech) Jedynie Joshua nie mówi po polsku. My wszyscy urodziliśmy się w Stanach, ale nasi rodzice dbali o to, abyśmy potrafili rozmawiać po polsku, natomiast Josh jest Amerykaninem. Chociaż muszę przyznać, że coraz więcej już rozumie i nawet już trochę mówi po polsku. Bardzo często są to brzydkie wyrazy hahaha, ale to chłopcy z zespołu na pewno go tego uczą! Jak pracowaliśmy nad tą piosenką, od razu pomyśleliśmy, że to Josh powinien krzyknąć te słowa, bo on właśnie lubi taki typ muzyki, gdzie się krzyczy, więc daliśmy mu pole do popisu. Ileż mieliśmy orzy tym zabawy, zanim Josh nauczył się wypowiedzieć te słowa "Ech do czorta!" (śmiech). Natomiast w naszym nagraniu, które można znaleźć na youtube, słowa te mówi nasz prowadzący Andrzej Balawender, który wraz z Marcinem Bies mają studio nagrań Ruby Rock Recording Studio, gdzie powstała ta piosenka. Niestety wokale nagrywałyśmy z Kingą w innym terminie i nie było przy tym Josha, ale do studia wkroczył pan Andrzej i nagrał te słowa sam. Przy tym zresztą też mieliśmy ubaw, ponieważ jak on wchodził do studia, żeby nagrać ten wokal, to ja i Kinia byłyśmy wtedy przy mikserze i nagrywałyśmy go. Tak to wszystko wyglądało (śmiech).

Caroline Baran w duecie z Mietkiem Szcześniakiem
- Sporo informacji na wasz temat posiadam dzięki znakomitemu fotografowi i bloggerowi z Chicago Darkowi J. Lachowskiemu. To właśnie od niego dowiedziałem się, że macie na swoim koncie występy przed takimi gwiazdami jak Maryla Rodowicz, Ania Wyszkoni, Janusz Radek czy Mieczysław Szcześniak. Jak wspominasz spotkania z tymi artystami i co czułaś wychodząc na scenę, aby zaśpiewać dla tak licznej publiczności?

Karolina: Oj tak... pan Dariusz Lachowski. To mój ulubiony fotograf. Jego zdjęcia są jak magia. Zresztą w tym momencie mamy naprawdę bardzo wielu dobrych fotografów np pan Arthur Partyka, pani Ania Szczepińska, pani Kasia August. Na mojej stronie są ich przepiękne zdjęcia. Ale z panem Darkiem łączy nas jeszcze coś innego. On nam strasznie kibicuje i wiemy, że jest to bardzo szczere. Czasami długo z nim rozmawiam i daje mi dobre rady. Może nawet nie rady, tylko przedstawia coś tak, jak on to widzi, a ja z tego wyciągam wnioski. Graliśmy już dużo supportów przed piosenkarzami z Polski. Oczywiście każdy koncert jest dla nas bardzo ważny, ale najważniejszy był dla mnie duet, który mogłam zaśpiewać z Mietkiem Szcześniakiem. Po prostu czułam się tak, jakbym śpiewała z nim już od dawna. Miałam ogromną tremę, ale jak już wyszłam na scenę, to wszystko ze mnie spłynęło i czułam się jakby to było nierealne.



Kinga i Karolina w alei gwiazd zrobiły sobie selfie z nigdy nieprzemijającą gwiazdą wielkiej Arethy Franklin... oby im świeciła w tak pięknie rozwijającej się karierze

Profusion podczas zajęć w Music Institute w Los Angeles
- Zamiast wypoczywać, jak czyni to większość nastolatków, wspólnie z kolegami z Profusion postanowiłaś pracowicie spędzić wakacje w prestiżowym Musical Institute w Los Angeles. Przybliż trochę to kultowe dla amerykańskich muzyków miejsce. Jeśli dobrze kojarzę, byłaś tam już dwukrotnie?

Karolina: Tak, to prawda. Byłam tam już po raz drugi. Bardzo polecam tę szkołę, ponieważ dała mi pewność siebie na scenie. Ten tydzień w szkole był dla mnie samą przyjemnością, ponieważ mogłam śpiewać od rana do wieczora pod okiem bardzo dobrych nauczycieli. Cały czas mam zresztą kontakt z nauczycielami z tej szkoły.

Sala dla wirtuozów klawiatury w Music Institute w Los Angeles, gdzie swoje umiejętności doskonaliła Kinga Smutek

Profusion w nieustannej drodze do kariery
- Już po zakupie biletów do Los Angeles, podczas koncertu z okazji jubileuszu Wspólnoty Polskiej w Chicago niespodziewanie dowiedzieliście się o zaproszeniu Was na III Festiwal im. Krzysztofa Klenczona, którego termin kolidował z warsztatami w wymarzonej szkole w Mieście Aniołów. Jak poradziliście sobie z tym problemem?

Karolina: Ponieważ miałam dobry kontakt z nauczycielami z tamtej szkoły, więc zgodzili się, aby przełożyć nam zajęcia z jednego dnia na ostatnie godziny w każdym innym dniu. I tak byliśmy w szkole od godz 10:00 rano do 10:00 wieczorem. Ale to była sama przyjemność. Ta szkoła jest bardzo droga. Cały koszt na zespól to okolu $15 tysięcy za tydzień nauki wraz z pobytem w Los Angeles. Daliśmy jednak rade dzięki ludziom i zespołom, które nam w tym pomogły. Graliśmy koncerty, na których zbieraliśmy pieniądze na ten wyjazd, a inne zespoły grały dla nas za darmo. Otworzyliśmy konto "go fund me" i udało się! Dlatego też nie mogliśmy zrezygnować z tego wyjazdu, a wyjazd do Polski był również bardzo kuszący, ale w końcu udało się nam wszystko poukładać i daliśmy radę.

Fryderyk Nguyen - wokalista i gitarzysta zespołu Katedra podczas III Pułtusk Festiwal im. Krzysztofa Klenczona
Joshua Freehill i Caroline Baranpodczas III Pułtusk Festiwal
- Jak wspominasz występy innych wykonawców podczas festiwalu w Pułtusku? Szczególnie ciekawi mnie twoja opinia na temat popularnej wśród słuchaczy Polisz Czart wrocławskiej grupy Katedra - zwycięzcy pierwszego historycznego notowania naszej listy przebojów.

Karolina: Jak przyszliśmy na próbę przed częścią konkursową, to byliśmy aż przestraszeni wysokim poziomem. W ostatniej chwili postanowiliśmy podczas próby zmienić jedną z piosenek. Po tym, co usłyszeliśmy od innych zespołów, uznaliśmy, że nasza oryginalna piosenka "Livin a Lie" jest za słaba. Postanowiliśmy, że jako drugi utwór zagramy "Show must go on". Pamiętam jak w krzakach tworzyliśmy drugi głos, a ja układałam sobie w głowie, jak zapowiedzieć zespól podczas tej piosenki. Wszystko to odbywało się tuż przed wyjściem na scenę! Naprawdę byliśmy zaskoczeni. Zespól Katedra znałam już z programu Must be the Music, który oglądałam w Chicago i wiedziałam, że są bardzo dobrzy. Już nawet o tym nie mówiłam zespołowi, bo pomyślałam sobie, co będzie to będzie. Wiedziałam, że nasz duży plus jest taki, że jesteśmy naprawdę bardzo młodzi.


Karolinka w Pułtusku
- W Pułtusku zdobyliście aż 4 nagrody: Nagrodę specjalną dla zespołu polonijnego, Nagrodę ufundowaną przez żonę Krzysztofa Klenczona - Alicję Klenczon, Nagrodę Stowarzyszenia Polski Rock'roll im Krzysztofa Klenczona, a także Nagrodę Specjalną dla Ciebie od redaktora muzycznego Polskiego Radia Pawła Sztompke. Zostaliście też zaproszeni na wywiad do Programu I Polskiego Radia oraz do Telewizji Polskiej. Jakie wrażenie zrobił na was taki deszcz nagród? Jak komentowaliście to w swoim gronie?

Karolina: Nie spodziewaliśmy się tego absolutnie. Siedzieliśmy już w pokojach, gdy nagle dostaliśmy telefon z prośbą, abyśmy pojawili się na rynku, aby zrobić sound check przed koncertem laureatów, ponieważ "coś zdobyliśmy". Jak byliśmy już na scenie, wtedy posypała się ta lawina nagród. Byliśmy bardzo szczęśliwi, tym bardziej że przyjechały nasze rodziny, a nawet znajomi z Chicago, którzy akurat w tym dniu przylecieli do Warszawy i specjalnie przyjechali do Pułtuska. Chciałam tutaj ogromnie podziękować Kharemu i Edytce za to, że byli razem z nami podczas naszego tryumfu.


Profusion zwiedza Warszawę
- Jak przyjęli Was niezwiązani z Festiwalem przypadkowi mieszkańcy miasta podczas tego blisko godzinnego koncertu na scenie głównej Rynku w Pułtusku?

Karolina: Był to bardzo przyjemny koncert. Szkoda tylko, że graliśmy w tak wczesnych godzinach, ponieważ wtedy wszyscy dopiero schodzili się na Rynek, bo jednak jak jest duża publiczność, to ona zespołowi daje też dużo energii. Ale oczywiście daliśmy z siebie wszystko.

- Podczas pobytu w Polsce zwiedziliście m.in. Kraków i Żelazową Wolę. Dwa tygodnie to jednak chyba trochę mało, aby nacieszyć się Ojczyzną Waszych rodziców. Dokąd chcielibyście pojechać podczas kolejnego pobytu w Polsce?

Pobyt w Żelazowej Woli
Karolina: Tak, byliśmy w Polsce tylko tydzień, ale zwiedziliśmy Kraków i Żelazową Wolę. Byliśmy również w Warszawie. Był to tydzień pełen wrażeń, który na długo pozostanie w naszej pamięci. A to wszystko dzięki wspaniałym ludziom, których spotkaliśmy na swojej drodze. Tutaj wielkie podziękowania dla pana Macieja Cybulskiego oraz pana Marka Różyckiego ze Wspólnoty Polskiej. Bardzo chcielibyśmy wrócić z koncertami w te miejsca jak również w inne. Wszystko jest możliwe...

- A Ty Danielu ile razy odwiedziłeś Polskę? Masz jakieś swoje ulubione miejsca?

Daniel: Bylem kilka razy w Polsce a ostatni raz 3 lata temu. Moja rodzina pochodzi z Myślenic pod Krakowem. Zwiedziłem Kraków, Zakopane, Wieliczkę, lubię polskie jedzenie i zauważyłem, że polskie dziewczyny są piękne! Ulubione miejsca? Bardzo milo wspominam dom mojego dziadka, który jest szalonym miłośnikiem motocrossu. Dom postawiony jest na wzgórzu w Trzemeśni, i otoczony jest lasem i szlakami motorowymi. Dziadek brał mnie na motor i szalał ze mną po lasach (śmiech).


Artykuł w chicagowskiej prasie upamiętniający zwycięstwo Profusion w Bitter Jester Battle of the Band i udział w wielkim finale w Navy Pier

- 4 lipca, kilka dni po powrocie z Polski w położonym niedaleko Chicago Highland Park, Profusion zagrał na zasadach "dzikiej karty" w Bitter Jester Battle of the Band. Tu także okazaliście się najlepsi. Wygraliście m.in. sesje: nagraniową oraz zdjęciową a przede wszystkim występ w Wielkim Finale na Navy Pier. Wartość wszystkich nagród, jakie zdobyliście to 7200 dolarów! Jak sądzisz, na czym polega Wasz fenomen wygrywania i jakie według Ciebie są najmocniejsze strony Prosfusion, które przekonują do Was jurorów po obu stronach Oceanu?

Karolina: O tym, że dostaliśmy Dziką Kartę, dowiedzieliśmy się z internetu będąc jeszcze w Pułtusku. Bardzo ucieszyliśmy się, Najgorsze tylko było to, że wiedziałam, ze będziemy konkurować z zespołem Daniela, czyli z Xazz, ale wtedy Daniel mi powiedział, że to nie jest najważniejsze i żebym myślała o tym tylko jak o zabawie. My naprawdę nie spodziewaliśmy się tego, że wygramy. Trudno mi natomiast mówić o nas jako o zespole. Na ten temat powinni się wypowiedzieć ci, którzy nas słuchają i którzy przychodzą na nasze koncerty.


Kinga Smutek
- Jak Ty Danielu postrzegasz tak dynamiczny rozwój zespołu Karoliny?

Daniel: Profusion gra już bardzo długo i oni są naprawdę dobrzy! Wydaje mi się jednak, że powinni wybierać takie piosenki, które wyłonią Karoliny głos, a nie takie, które go zagłuszą.

- Istniejecie już trzy lata, ale w obecnym składzie występujecie dopiero pół roku. Kinga Smutek – instrumenty klawiszowe, Daniel Brożek – gitara, Joshua Freehill – gitara, Pascal Pahl – perkusja i Ty na basie i wokalu. Opowiedz Karolinko w kilku zdaniach o każdym ze swoich kolegów

Karolina:  Kinga Smutek to moja przyjaciółka już od długiego czasu. Znamy się 10 lat. Poznałyśmy się u mojej mamy w szkole. Kinia w zespole gra na klawiszach. Kiedyś nie byłyśmy tak dobrymi przyjaciółkami a to dlatego, że głupio ze sobą konkurowałyśmy.


Daniel Brożek
Teraz wiemy, że każda z nas robi to, co potrafi najlepiej i super się uzupełniamy. Jest teraz moja przyjaciółką, doradczynią i taką zespołową mamą. Ja jestem bardzo roztrzepana. Kiedyś potrafiłam nawet pójść na koncert bez mojej gitary (śmiech). Kinia po prostu mnie pilnuje w moich zwariowanych poczynaniach.

Daniel Brożek - gitarzysta był z nami od początku. To tak naprawdę w trójkę przetrwaliśmy od momentu powstania - Ja, Kinia i Daniel. Daniel jest naszą ostoją spokoju. On zawsze ma czas na wszystko i ostatnio nawet zaczął ćwiczyć jogę.

Joshua Freehill to jedyny Amerykanin w zespole. Nasz zwariowany Joshua, który tak rusza głową na scenie, że myślimy, że mu kiedyś ona odpadnie (śmiech). Josh doszedł do zespołu od lipca 2014 roku.

Pascal Pahl - perkusista. To jest teraz pan Student hahaha… W tym roku rozpoczął studia na wydziale jazzowym w Indianie. Pascal grę na perkusji ma w krwi po swoim tacie, który jest również perkusistą i kiedyś grał w zespole Lombard. Pascalowi lepiej się nie sprzeciwiać, bo on zawsze ma racje hahaha… Ale trzeba przyznać, że jest naprawdę dobry.


Pascal Pahl
- Czy poza Tobą i Pascalem pozostali muzycy Profusion także pochodzą z rodzin o tradycjach muzycznyxh?

Karolina: Nie. Tylko Pascala tato grał w zespole i Josha tato potrafi grać na pianinie, ale nie jest muzykiem.
 
- Poza piosenkami "Nie przejdziemy do historii", "Matura", "Port" i "10 w skali Beauforta", które z zespołami Czerwone Gitary i Trzy Korony wykonywał przed laty Krzysztof Klenczon posiadacie w swoim repertuarze także covery takich przebojów jak "Hotel California", "Show Must Go On" czy "House Of The Rising Sun". Wasz pełen repertuar to ponad 25 piosenek. Jakie jeszcze polskie przeboje wykonujecie i czy macie na swoim koncie także jakieś kompozycje autorskie?

Karolina: Z polskich piosenek w naszym repertuarze można również usłyszeć: “Szklana pogoda” i “Przeżyj to sam”Lombardu, “Krakowski Spleen” Maanamu, "Nie ma wody na pustyni" i “Co mi Panie dasz” Bajmu, “Wkręceni” Igora Herbuta, “Nad przepaścią” Braci, “Biały rower” Korby, “Harley mój” i “Do kołyski” Dżemu, jak również wymienione już piosenki Krzysztofa Klenczona. Teraz jesteśmy w trakcie pracy nad nowymi aranżacjami piosenek Krzysztofa Klenczona z jego ostatniej płyty “The show never end”. Kompozycji autorskich w języku polskim niestety nie posiadamy. Ciężko jest nam pisać piosenkę w języku polskim. Zresztą nawet uczyć się polskich coverow jest nam bardzo ciężko.

Profusion wygrywa w corocznym polonijnym plebiscycie w kategorii Artysta Roku 2014

Moja mama musi mi czasami tłumaczyć znaczenie niektórych wyrazów lub zdań, więc naprawdę ciężko byłoby nam pisać w języku polskim. Oczywiście w języku angielskim posiadamy jako zespól 3 swoje autorskie piosenki, natomiast ja w tym momencie jestem w trakcie prac nad moją płytą z piosenkami, które sama napisałam.

Pracuję nad tym projektem w studiu nagrań Ruby Rock Recording. Studio w Wheeling, IL. Ale może kiedyś jako zespól dostaniemy propozycję od kogoś z teksem polskim, abyśmy spróbowali napisać do tego muzykę. Jesteśmy na takie propozycje otwarci.

- Co to jest bal Wietrznego Radia, podczas którego Profusion otrzymał nagrodę Artysta Roku 2014?

Karolina: Bal Wietrznego Radia to impreza coroczna. Dwa miesiące wcześniej osoby lub instytucje otrzymują nominacje do kilku kategorii i przez następne dwa miesiące można glosować, kto powinien w danej kategorii wygrać. My właśnie otrzymaliśmy taką nominację w kategorii Artysta Roku 2014 i ku naszemu zaskoczeniu wygraliśmy i otrzymaliśmy ten tytuł. Byliśmy bardzo szczęśliwi. Dla tak młodych ludzi to ogromne wyróżnienie. Już sama nominacja to dla nas było bardzo dużo, a wygrana przekroczyła nasze najśmielsze oczekiwania. Bardzo cieszymy się i dziękujemy wszystkim, którzy na nas glosowali.


Andrzej Balawender - kierownik muzyczny Profusion
Joanna Szepelawy od lat prowadzi ABC Music Academy w Chicago
- Trudno byłoby chyba mówić o sukcesach Profusion bez udziału kilkorga niezwykle ważnych dla Was osób. Przede wszystkim Twoja mama Joanna Szepelawy z ABC Music Academy i Wasz kierownik muzyczny Andrzej Balawender, a także pracujący z Wami w przeszłości pan Wojciech Kozłowski. Czego nauczyliście się od każdego z nich?

Karolina: Oj tak. Bez tych osób i bez naszych rodziców - rodziców wszystkich członków zespołu byłoby naprawdę bardzo ciężko. Przecież my jeszcze jesteśmy młodzi i dopiero teraz zaczęliśmy być trochę bardziej samodzielni przed koncertami. Rodzice pomagają nam, abyśmy dostali się na nasze występy, noszą nasze sprzęty, przystawiają je z miejsca na miejsce, a co najważniejsze wierzą w nas i dodają nam otuchy. Moja mama tak naprawdę wszystko to stworzyła.




Próby mamy w jej szkole i to ona pilnuje wszystkich terminów występów i załatwia nam te wszystkie koncerty. Po prostu trzyma to wszystko w garści, a przy okazji jest naszą przyjaciółką. Zawsze pamięta o naszych urodzinach i na każdego z nas czeka wtedy tort na próbie. Po prostu jest dla nas jak mama. Nasi prowadzący to Wojciech Kozłowski, który był z nami na samym początku, pokazał nam. że fajnie jest mieć zespól i dał nam te początki. Pan Wojtek Kozłowski nauczył nas także szacunku dla muzyki. Nauczył nas bardzo dużo. Zawsze spokojny, opanowany, chociaż czasem doprowadzaliśmy go na próbach do kresu wytrzymałości. Jemu naprawdę dużo zawdzięczamy. Pan Andrzej Balawender jest z nami już od roku.  Jest naszym nauczycielem, kolegą, przyjacielem i pomaga nam we wszystkich tajnikach muzycznych. Sam gra w zespole i próbuje przekazać nam te najlepsze strony prawdziwego zespołu. Wiemy, że jest mu ciężko, ale jeszcze od nas nie uciekł i oby mu to do głowy nie przyszło, bo naprawdę bardzo nam muzycznie pomaga, tym bardziej ze gra na skrzypcach, pianinie, gitarze i na klawiszach, a wiec może pomóc każdemu z nas.


Karolina i Kinga - pierwsze damy Teksasu
- Co to jest ABC Music Academy i jaką rolę odgrywa wśród amerykańskiej Polonii?

Karolina: ABC Music Academy to szkoła mojej mamy. W tym roku szkoła obchodziła 10-lecie istnienia. Dzieci uczą się tutaj gry na wszystkich instrumentach. Prowadzone są lekcje indywidualne oraz grupowe lekcje śpiewu. Właśnie przy tej szkole powstał zespól Profusion. Oczywiście uczęszczają tutaj nie tylko Polacy, ale przedstawiciele wszystkich narodowości.

- W Stanach Zjednoczonych żyje blisko 10 milionów osób pochodzenia polskiego, a około 600 tysięcy z nich używa języka polskiego na co dzień. Chicago jest drugim na świecie, po Warszawie, miastem pod względem liczby Polaków.  Już tylko na podstawie tych statystyk mogę domyślać się, że jest ogromne zapotrzebowanie na polskie wydarzenia kulturalne.


Profusion na Paradzie 3 maja w Chicago z radiem WPNA 1490AM oraz Dziennikiem Związkowym
Czy Waszym zdaniem jest ich wystarczająca ilość, czy oczekiwalibyście ich jeszcze więcej? 22-go sierpnia zagraliście na Juwenaliach w Hinckley. W ilu podobnych imprezach polonijnych bierzecie udział w ciągu roku?

Karolina: Uważam, że jest dużo takich imprez na naszym rynku. Czasami nawet za dużo, przez co pokrywają się one terminowo, co nie jest dobre. Organizatorzy powinni bardziej zwracać uwagę, aby nie dublować imprez, a to nawet ze względu na szacunek dla drugiej osoby, która to organizuje. Tylko ten kto organizuje takie koncerty, wie, ile wkłada w to pracy, aby takie wydarzenie powstało. Ostatnio gramy na wielu ważnych imprezach. Niestety czasami musimy odmawiać, bo naprawdę nie jesteśmy w stanie wszędzie się pokazać, a przecież musimy też pracować nad nowym materiałem, bo staramy się na każdym koncercie zagrać jeden nowy kawałek i dlatego uzbierało się ich już prawie 30. Teraz nasz perkusista wyjechał na studia, co prawda tylko 5 godzin od Chicago i jakoś sobie z tym radzimy, ale wiadomo że jest to już pewne utrudnienie, ponieważ co tydzień Pascal nie może przyjeżdżać do Chicago, ale narazie jakoś dajemy sobie z tym radę.


Xazz
- 15-go sierpnia w Chicago zagrały dwa zespoły: Profusion i XAZZ, w którym na gitarze grasz Ty Danielu. O ile o Profusion wiemy już sporo, o tyle twoja grupa czytelnikom Muzycznej Podróży nie jest jeszcze znana. Mógłbyś nam przybliżyć dwuletnią historię swojego zespołu? Podobno każdy z Was potrafi grać na dwóch instrumentach?

Daniel:  Tak, to prawda. Kaidy z nas gra na 2 instrumentach, ponieważ musimy czasami się zastępować. Jesteśmy 6 młodymi muzykami w wieku od 15-18 lat. Poznaliśmy się w pierwszej klasie High School. Nasza grupa to najlepszy dowód na to, że muzyka może połączyć ludzi o innych religiach, pochodzeniu i wychowaniu. Ja jestem Polakiem, Michael Salgado (bass) jest Meksykaninem, a reszta chłopców: Michael Brook (Saxofon), Dylan Khan (vocal), Adam Adelstein (keyboard) jest pochodzenia żydowskiego. Świetnie się rozumiemy i oczywiście świetnie się też bawimy i wygłupiamy, ale mamy przy tym też duży respekt do siebie.




Koncert Xazz
Ten respekt najbardziej czuć w naszych oryginalnych nagraniach, gdzie każdy z nas ma szansę pokazać co potrafi i każdy ma swój moment na scenie. Poznaliśmy się na 1 roku High School i założyliśmy jazzową grupę XAZZ Quintet. Mieliśmy wiele instrumentalnych sukcesów i dwa lata temu jako grupa zaczęliśmy brać korepetycje ze słynnym muzykiem jazzowym Victorem Garcią. W 2013 do grupy dołączył Dylan Khan - nasz wokalista. Wtedy postanowiliśmy zmienić nazwę na tylko XAZZ. Każdy chłopak, podobnie jak ja, uczestniczył wcześniej w szkolnych orkiestrach i grupach jazzowych i każdy zdobywał indywidualne nagrody i odznaczenia.

- Kiedy zacząłeś komponować pierwsze piosenki?

Daniel:  Jak miałem 10 lat, założyłem mój pierwszy band i napisałem pierwszą piosenkę. Był band i potrzebna była pierwsza piosenka.

Daniel Jonak
W czwartej klasie nauczyłem się czytać nuty. Później rodzice kupili mi tescan za $600! Po przeczytaniu instrukcji nagrałem utwór na 4 instrumenty. Do dzisiaj jest to ulubione nagranie mojej mamy! Może kiedyś nagram je profesjonalnie.

- Szkolna orkiestra, Jazz Band, Jazz Ensembly i Wind Symphony pochłaniały Cię od 6.00 rano do 9.00 wieczorem przez 5 dni w tygodniu! Jak udało Ci się pogodzić swoją muzyczną pasję z nauką i innymi obowiązkami?

Daniel:  Odrabiałem zadania na przerwach, na kolanach, w samochodzie jadąc na próby, Wiedziałem, że jak oceny pójdą w dół, to mama zabroni mi grać z XAZZ.

- Dzięki ogromnej pasji już w drugiej klasie High School ukończyłeś edukację muzyczną na poziomie college, a w trzeciej zostałeś Assistant Teacher teorii muzycznej, dzięki czemu mogłeś uczyć swoich rówieśników. 




W Polsce jest popularne powiedzenie "Amerykański sen". Czy Ameryka w Twojej opinii rzeczywiście jest takim miejscem, które w sposób nieograniczony pozwala zdolnym i pracowitym ludziom rozwijać swoje umiejętności i dojść na szczyty show businessu, czy też podobnie jak w Polsce oprócz talentu do pełni szczęścia potrzebne są układy pozaartystyczne?

Daniel:   Mam 17 lat i nie mam układów. Myślę, że to w pełni odpowiada na to pytanie. Ja lubię muzykę, lubię grac, a reszta sama zaczęła się okładać. Na-pewno trzeba dużo występować, bo przez to poznaje się ludzi ze świata artystycznego. Wierzę, że istnieje Amerykański sen, czyli połączenie pasji z ciężką pracą i wierzę, że niedługo będę tego najlepszym przykładem.


Xazz na galowo

- Poza nauką w szkole, wakacje spędzałeś na koloniach muzycznych w University of Chicago, Symphony Orchestra w Austrii czy Berkley College w Bostonie, skąd zawsze wracałeś z wyróżnieniami oraz licznymi przyjaźniami z młodymi muzykami z całego świata. Czy dzięki tym kontaktom potrafisz dostrzec różnice w rozumieniu muzyki przez młodych ludzi w Stanach i w Europie? Jakie według Ciebie są podstawowe różnice pomiędzy Wami i czy dostrzegasz też jakieś podobieństwa?

Daniel: Młodzi muzycy w Europie mają więcej możliwości wyboru w momencie, w którym decydują się na karierę w muzyce. Studia u nich są prawie za darmo, podczas kiedy my za studia musimy płacić potworne pieniądze. Berklee College w Bostonie kosztuje ok $60000 na rok, podczas gdy Konserwatorium Muzyczne w Wiedniu, kosztuje 600 Euro na Semestr! Jestem obywatelem Austrii i USA, więc mam w planie studiować w Wiedniu, a może nawet w Polsce. Wtedy będę mógł lepiej odpowiedzieć na to pytanie.


Koncert Xazz
- XAZZ podobnie jak Profusion także wygrywał lokalne konkursy, a nawet grał na TV Grammy Awards, Music Institute of Chicago i House of Blues. Wasze nagrania pojawiały się także w popularnym chicagowskim WGN Radio. Jak oceniasz to, co już udało Wam się osiągnąć i jakie macie plany na najbliższe miesiące?

Daniel:Myślę, że osiągnęliśmy dużo w ostatnich 2 latach. Zagraliśmy 2 razy w House of Blues. Rok temu zostaliśmy wybrani do zagrania dla wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena. Było to dla nas bardzo duże przeżycie! Musieliśmy przejść cały ”background check” przez FBI i zagraliśmy pomiędzy wspaniałymi artystami. 2 razy otwieraliśmy Zaduszki Jazzowe w Chicago, fajne doświadczenie! Chicago Music Institute zaprosił nas na występ na głównym balu charytatywnym, gdzie zebranych zostało 2 mln dolarów na stypendia dla muzyków. 2 miesiące temu wydaliśmy nasz pierwszy album, jesteśmy na ITunes i Soundcloud. Plany na przyszłość? Po prostu lubimy grac i będziemy grać, aż rozejdziemy się na studia. Został nam jeszcze jeden rok razem i chcemy to wykorzystać na maksa!


Xazz potrafi cieszyć się swoim wystepem
- Powiedziałeś kiedyś, że muzyka to pierwsza wymyślona przez ludzi forma porozumiewania się i w związku z tym powinna być ona według Ciebie rozmową miedzy instrumentami. Zgodzisz się ze mną, że chyba najpełniej słychać to w jazzie, gdzie dialogi na instrumenty to podstawa każdej improwizacji? W jakim kierunku chcesz podążać jako kompozytor i aranżer i jaki rodzaj muzyki chciałbyś tworzyć w przyszłości?

Daniel: Soul & hip hop, to na dzień dzisiejszy mój ulubiony kierunek. Jest to muzyka, która płynie z głębi duszy. Dużo utworów, które komponuję, są utworami jazzowymi. Na razie nie chciałbym określać się co do stylu. Mam jeszcze dużo nauki przed sobą, wiec eksperymentuję i odkrywam siebie.

 - Wybierasz się wkrótce na studia muzyczne, choć rodzice nie zawsze uważali, że jest to właściwy wybór i w przeszłości namawiali Cię, abyś raczej pomyślał o czymś bardziej praktycznym, co zapewniłoby Ci godne życie. 


Xazz


Długo musiałeś ich przekonywać o słuszności swojej decyzji? Nie tak dawno Twoja mama powiedziała mi, że Twoja pasja będzie Twoim sukcesem, a Twój sukces będzie jej pasją!

Daniel:  Nie aż długo musiałem ich przekonywać… Rodzice bardzo szybko zrozumieli, że nie ma dla mnie żadnej innej drogi. Muzyka mnie pochlania i jest ze mną w każdym momencie mojego życia. Siedząc podczas lekcji matematyki w High School, matematyczne schematy zamieniają się u mnie w muzykę, rytm i w związku z tym, że trudno mi się skoncentrować, komponuję, a później pokutuję (śmiech). Chcę występować i zostać docentem muzyki, może kompozytorem, więc będę miał zawód, który mi zapewni - jak to nazwałeś - godne życie.



- Jaka jest publiczność Profusion i XAZZ, a jacy ludzie przychodzą na występy Waszego duetu akustycznego? Czy to są ci sami odbiorcy, czy też grając we dwoje kierujecie się do zupełnie innej publiczności?

Karolina: No na pewno są trochę inni. Proszę pamiętać, że my gramy i śpiewamy również piosenki w języku polskim, dzięki czemu mamy dużo odbiorców polskich. Gramy też bardziej rockowo,. natomiast Xazz gra bardziej dla Amerykanów i bardziej jazzowo, balladowo. To są dwa całkiem inne zespoły. Oni grają też mniej coverów, a więcej swoich oryginalnych piosenek.

Daniel:  Xazz gra przede wszystkim swoje oryginalne utwory. Nasza publiczność - jak powiedziała Karolina - w większości jest amerykańska. Nasze koncerty to soul i niepopowy rock. Z Karoliną idziemy w obydwie strony i kierujemy się do wszystkich zwolenników dobrej muzyki, czyli i w stronę jej publiczności, która ją uwielbia oraz w stronę naszych fanów. W tym roku, Karolina zaśpiewa z XAZZ na Zaduszkach Jazzowych i wiem, że wtedy naprawdę pokaże, co potrafi i zabłyśnie w innym świetle!



Profusion z Markiem Piekarczykiem w Pułtusku
- Ostatnio razem z Twoją przyjaciółką z Profusion Kingą Smutek napisałyście przepiękną piosenkę "Play Pretend", która jest kandydatką do naszego przeboju października. O czym jest ta ballada i jak widzisz swoją przyszłość jako solistka? Zapewne masz już swoje idolki. Jakie wokalistki podziwiasz najbardziej?

Karolina: Tak, napisałyśmy z Kingą piosenkę “Play Pretend”. Jej zarys powstał jeszcze w Los Angeles pomiędzy naszymi zajęciami, natomiast to jaki ona dostała charakter, zadecydowała nasza rozmowa z panem Markiem Piekarczykiem, którego spotkaliśmy podczas Festiwalu w Pułtusku. Piosenkę tę można rozumieć na rożne sposoby i najlepiej, aby tak zostało.


Karolina i |Kinga
Niech każdy ją odbierze tak, jak on to czuje. Ja widzę się bardziej właśnie w takich piosenkach, bardziej to czuję. Dlatego też postanowiłam, że będę śpiewać w drugim zespole, który właśnie ma taki charakter. W Profusion jestem bardziej rockowa, ale tak naprawdę to nie ja tam śpiewam. To nie jest prawdziwa Caroline Baran. Prawdziwą Caroline Baran poznacie już niedługo na mojej solowej płycie. Najbardziej lobię teraz słuchać Allana Stone. To jest taka muzyka, jaką właśnie chcę wykonywać. Ostatnio byłam na jego koncercie i już nie mogę się doczekać na jego następny koncert w listopadzie w House of Blues w Chicago.

- Wiemy już, że Pascal dostał się na studia muzyczne w Indianie, co wpłynie na częstotliwość waszych koncertów. Za kilka lat wszyscy wejdziecie w wiek dorosły. Jak widzisz przyszłość zespołu Profusion, kiedy już każde z Was pójdzie swoją własną drogą artystyczną. 



Mała Karolinka z dziadkiem
Jak myślisz, czy więzi jakie nawiązały się miedzy Wami są na tyle silne, że Profusion będzie istniał także wówczas, gdy będziecie już znani pod własnymi nazwiskami?

Karolina: Oczywiście nie wiemy jak rozwinie się działalność zespołu. Ciężko będzie, jak każdy z nas pójdzie na studia w swoja stronę. Dlatego też występujemy teraz, kiedy tylko możemy. Robimy to, co w danym momencie przynosi nam życie, a mamy to szczęście, że ostatnio przynosi nam bardzo dużo.

- Pochodzisz z bardzo zasłużonej dla polskiej nauki rodziny. O swoim nieżyjącym dziadku - Rektorze Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu profesorze Michale Szepelawy w marcu tego roku w wywiadzie dla czasopisma Eunomia powiedziałaś następujące zdanie: "wszyscy wiedzieli, że Dziadziuś dla mnie zrobiłby wszystko! Jest przy mnie cały czas. Ja o tym wiem doskonale". Jak wspominasz swojego dziadka i w jakich sytuacjach najbardziej czujesz jego obecność w Twoim życiu?



Karolina:  Ja zawsze mam dziadziusia w swoim sercu. Wspominam go bardzo często. Nawet dzisiaj jak jechałam z mamą, to rozmawiałyśmy o tym, że muszę zacząć więcej ćwiczyć na siłowni. I wtedy przypomniały mi się słowa dziadzia i mówię do mamy: ...Mamo, pamiętam jak dziadziuś do mnie powiedział - "Niusia (bo tak mnie nazywał) ty nigdy nie będziesz gruba, nigdy..." I tym mnie pocieszał hahaha. Właśnie w takich codziennych sprawach bardzo często go wspominam i ja wiem, że on jest przy mnie cały czas i czuwa nade mną i to, że wszystkie rzeczy tak mi się teraz układają, to jest to jego zasługa. On mi dał tę siłę, abym dała radę wszystko zrobić. Zawsze mi mówił, że mam robić to, co lubię, ale nie mam słuchać wszystkich ludzi, tylko tych prawdziwych przyjaciół i że zawsze lepiej jest mieć mniej znajomych, ale takich prawdziwych, a nie takich, którzy są przy tobie tylko wtedy, gdy dobrze ci idzie w życiu. Powtarzał mi to bardzo często. 


Zresztą mój dziadziuś jak i babcia to są bardzo mądrzy ludzie, którzy kochają mnie bardzo mocno, a to daje mi dużo siły. Wiadomo, że mieszkamy daleko i tutaj jest problem... Od 6 roku życia zaczęłam jeździć do Polski do babci i dziadzia na wakacje. To oni pokazali mi Maroko, Egipt, Tunezję i wiele innych miejsc. Zawsze z dziadziem jeździłam na wszystkie wycieczki, a babcia wtedy odpoczywała na plaży. Dziadziu bardzo się o mnie bał. Jakby mógł, to nie spuszczalny ze mnie oka. Zawsze się śmiał, że jak już będę miała chłopaka, to będzie go gonił z karabinem hahaha. Ostatni ich pobyt u nas był w tamte wakacje. Ja już wtedy napisałam dużo swoich piosenek. I dziadziuś chciał zobaczyć, jak to jest, jak pusze się piosenki. Chodził za mną cały czas po domu i mówił "Niusia, napisz dziadziusiowi piosenkę", a ja wtedy jak na złość nie miałam żadnego natchnienia. Nic się takiego nie działo, na co byłabym zdenerwowana, albo po prostu chciałabym o czymś napisać i mówiłam dziadziowi, że nie umiem. No, ale w końcu po kilku dniach usiadłam i napisałam piosenkę "Together" , która okazała się strzałem w 10 i była puszczana w wielu naszych chicagowskich polonijnych rozgłośniach radiowych. Można więc powiedzieć, że piosenka "Together" jest taką piosenką mojego dziadzia.


Caroline Baran & Xazz
- We wspomnianym wywiadzie dla Eunomii powiedziałaś również: "sama nie wiem dokładnie, jakie mam artystyczne plany. Wiem, że chcę bardzo występować na scenie, pokazywać ludziom mój talent i dzielić się nim. Bardzo się cieszę, że mogę to robić". Życząc Wam obojgu spełnienia wszystkich Waszych młodzieńczych marzeń w imieniu czytelników Muzycznej Podróży i słuchaczy Polisz Czart gratuluję Wam tak pięknego debiutu na naszej antenie. 

Karolina: Dziękujemy pięknie. Jesteśmy naprawdę zaskoczeni, że ten cover w naszym wykonaniu zajął na waszej liście przebojów pierwsze miejsce. Dziękuję wszystkim za oddane na nas głosy i słuchajcie naszej muzyki. Teraz można mnie usłyszeć w wielu miejscach. Dużo występuję akustycznie z Danielem Jonakiem, cały czas koncertujemy z Profusion jak również od niedawna śpiewam jeszcze z drugim zespołem, który nazywa się Caroline Baran & Xazz. Jeszcze raz dziękuję i zapraszam na nasze koncerty. Może już wkrótce także i w Polsce. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz