niedziela, 15 marca 2015

Jeśli wierzysz w to, co robisz, to trafi to do ludzi - Z Michałem Stawińskim z Oberschlesien rozmawia Jakub Mikołajczyk (Polski Wzrok)


Jakub Mikołajczyk przyszedł na świat w Strzegomiu. Już w dzieciństwie poznał muzykę grupy TSA, a krótko potem album swego życia - The Animals Floydów. Wkrótce w jego domu pojawiło się także The Best of Deep Purple i krążki Dire Straits, Roda Stewarta i grupy Queen, której bardzo szybko stał się oddanym fanem. Następnie w jego życiu pojawiło się pierwsze magiczne słowo Punk, a wraz z nim takie załogi jak Sedes, Defekt Muzgó, KSU, Dezerter, Big Cyc i Ga-Ga. Pogujące szaleństwo spowodowało u młodego Kuby decyzję o nauce gry na gitarze pomimo, że rodzice usilnie chcieli z niego zrobić pianistę. Młody buntownik nie dał jednak za wygraną, a szczytowym "osiągnięciem" okresu buntu był jego relaksacyjny pobyt na komisariacie plus domowy szlaban na koncerty gratis, co nie tylko nie odstraszyło Kuby od punk rocka, lecz skierowało go na takie kapele jak Metallica i Guns N' Roses. Wkrótce w jego życiu pojawiło się kolejne magiczne słowo - Internet, a wraz z nim przepastne zasoby muzycznych informacji i videoclipów. Czytał, słuchał i chłonął wszystko, co tylko było dostępne. Dzięki ucieczkom z domu umożliwiającym skuteczne omijanie szlabanów, Kuba zaliczał kolejne punkowe koncerty. W jego życiu pojawiły się z czasem takie marki jak The Offspring, Roger Waters, Deep Purple i Iron Maiden. Około roku 2000 Kuba po raz pierwszy usłyszał Piotra Kaczkowskiego oraz dwóch kolejnych Piotrów - Stelamcha i Metza i innych prezenterów Trójki, po czym w życiu Kuby pojawiło się trzecie magiczne słowo - Emigracja. W Anglii nawiązał współpracę z Radiem Bedford, dzięki czemu mógł mówić to wszystko, co przez lata gromadziło się w jego głowie. W Bedford Kuba powołał do życia autorski program radiowy "Prąd Przemienny". Niedawno, wraz z radiowym przyjacielem - znanym z łamów mojego bloga zwycięzcą II tury Jubileuszowego Konkursu Muzycznej Podróży Mateuszem Augustyniakiem, Kuba stworzył portal muzyczno - kulturalny www.polskiwzrok.co.uk, który dopiero nabiera kształtu. Celem portalu jest promocja młodych zespołów i wydarzeń kulturalnych w UK. Od czasu do czau Jakub sięga także po jazz i muzykę klasyczną. Za swój największy życiowy sukces uznaje fakt, iż jego 5-letni syn potrafi odróżnić Metallice od AC/DC i zaliczył już koncert Deep Purple. Od niedawna Polski Wzrok  - muzyczny portal Kuby i Mateusza oraz blog Muzyczna Podróż nawiązały stosunki bilateralne oraz ścisłą współpracę w postaci wymiany informacji i publikacji w celu zapewnienia jeszcze lepszego przepływu dobrych wieści pośród polskich fanów muzyki żyjących na Wyspach Brytyjskich i nie tylko.


Jakub Mikołajczyk: Podkreślacie, a nawet kultywujecie swoje śląskie pochodzenie. Myślicie że śpiewając w śląskiej gwarze uda się wam dotrzeć do szerszej publiczności?

Michał Stawiński: Czy dotrzemy do szerszej publiczności z naszą śląską „godką”? Wydaje mi się że tak, sądzę że nieważne jest po jakiemu „godosz”, a co chcesz przekazać swą twórczością. Jeśli to co robisz jest prawdziwe, jeśli przekazujesz prawdę i wierzysz w to co robisz, to na pewno trafi to w jakiś sposób do ludzi.


Kuba: Oberschlesien jest bardzo często porównywane do Rammsteina, przylgnął nawet do was przydomek Śląski Rammstein. Jak się do tego odnosicie, nie przeszkadza wam to porównanie?

Michał: Czekam na moment w którym nikt już nie będzie na nas mówił Śląski Rammstein a tylko Oberschlesien, bo będzie to znaczyło, że w jakiś sposób przezwyciężyliśmy tę naleciałość i odbiliśmy od Rammstaina. Druga płyta będzie zbliżona do pierwszej, jest nadal mocno, jest to nadal industrial, ale już całkowicie po naszemu, bez wzorowania się na kimkolwiek.

Kuba: Wasz industrialny metal świetnie komponuje się z przemysłowym, śląskim krajobrazem przepełnionym kopalniami i hutami. Czy wybór takiej formy waszej muzyki to celowy zabieg czy też zwykły zbieg okoliczności?

Marcel Różanka: Oczywiście taka forma naszej twórczości to zabieg celowy. Kompletując skład zespołu, miałem od samego początku wizję do której konsekwentnie dążyłem, a która koniec końców okazała się zjadliwa i stała się przepisem na sukces. Śląsk stoi przemysłem i ciężką pracą, a Industrial najlepiej oddaje ten klimat i najbardziej kojarzy się z kulturą, którą chcemy przekazać.


Kuba: Zasłyszałem że wasza druga płyta jest na ukończeniu i ma ukazać się w marcu, a jak wyglądają wasze plany koncertowe w nadchodzącym roku?

Michał: Tak, druga płyta ukaże się w marcu, siedzimy zamknięci w studiu od kilku tygodni oprócz tego wypadu do Londynu, w którym jesteśmy po raz pierwszy. Wiosenna trasa koncertowa jest już ustalona, zapraszam na nasz fanpage na facebooku, tam można znaleźć aktualne informacje gdzie gramy, a chcemy grać jak najwięcej.

Kuba: Zaprezentowaliście dzisiaj set akustyczny, jak odnajdujecie się w takiej stylistyce, która do Industrialu według mnie za bardzo nie pasuje. Czy to wasz pierwszy akustyczny występ?

Michał: Było ciężko, przyznaję, ale to nie był nasz pierwszy akustyczny występ. Daliśmy już dwa akustyczne koncerty, więc to nasze trzecie podejście do takiej formy. Wychodzę z założenia, że wszystkiego trzeba spróbować, sądzę więc że jeszcze się taką stylistyką kiedyś pobawimy.

Kuba: W 2012 roku wzięliście udział w emitowanym przez program Polsat show „Must Be The Music” w którym zajęliście drugie miejsce. Jak udało się wam tego dokonać? Gracie muzykę, która musi trafić w gusta specyficznego odbiorcy i którą ciężko usłyszeć choćby w radiu. Co się zmieniło po waszym występie w „Must Be The Music”?


Michał: Ciężko to określić, trafiliśmy po prostu w gusta właśnie tego specyficznego odbiorcy. Wbrew pozorom jest to bardzo szeroka audiencja. Niestety scena rockowa w Polsce leży, nic nie przedostaje się do głównego nurtu, telewizja tego nie puszcza, w radiu jest trochę lepiej, są stacje wierne rockowej tradycji. Sukces w „Must Be The Music” zaoszczędził nam kilku lat pracy i grania po pubach za przysłowiowe piwko i chleb. Nadal gramy po pubach, bo bardzo to lubimy, ale sukces w „Must Be The Music” sprawił, że nasze koncerty sprzedają się wystarczająco dobrze, aby żyć z pracy w zespole, co jest chyba marzeniem każdego muzyka.

Kuba: Dziękuję bardzo za rozmowę

Michał: Dzięki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz