Podczas Polskiego Festiwalu w Bedford z Redakcją londyńskiego Nowego Czasu |
Nazwa Polski Wzrok
narodziła się w głowie Mateusza Augustyniaka, którego program radiowy
prowadzony na falach Radia Bedford nosił bardzo podobną nazwę - Polski
Wzrock. Mateusz podzielił się pomysłem założenia bloga o tematyce
muzycznej ze swoim radiowym kolegą Kubą Mikołajczykiem. Jakub
przeforsował pomysł, aby zamiast bloga powstał portal przekazujący nie
tylko tematy muzyczne, lecz także wszystkie najważniejsze polskie
wydarzenia kulturalne na Wyspach. Obecnie stworzony przez Kubę i
Mateusza serwis gromadzi wokół siebie coraz więcej autorów i pasjonatów
wielu dziedzin i talentów, a także jest wspierany przez coraz większe
grono fanów i sympatyków, do których i ja się zaliczam. Dziś
postanowiłem podsumować pierwszy okres działalności dzielnych chłopaków z
Bedford i przedstawić wszystkich tych autorów, których artykuły
rykoszetem z Polskiego Wzroku trafiły także na prowadzonego przeze mnie
bloga Muzyczna Podróż. Trzymając kciuki i życząc Polskiemu Wzrokowi
zawojowania internetowych gąszczy, zachęcam Czytelników Muzycznej
Podróży do polubienia tego młodego, ale jakże prężnie działającego
portalu, któremu przyświecają te same idee, jakimi kierowałem się kilka
lat temu powołując do życia blog Muzyczna Podróż oraz radiową audycję
Polisz Czart.
Z prawie całą ekipą Polskiego Wzroku podczas londyńskiego Dnia Kobiet z Buchem |
Mateusz Augustyniak
Zwycięzca II edycji Jubileuszowego Konkursu Muzycznej Podróży
Konkurs Muzycznej Podróży wygrał dzięki
ironicznemu, acz niezwykle wnikliwemu artykułowi, który można przeczytać
tutaj.
Muzyka była z nim od zawsze. Po maturze trafił do Krakowa, gdzie
znalazł
pracę jako szklankowy w Tower Pub - mrocznej spelunie dla typów spod
ciemnej
gwiazdy. Jego jakże odpowiedzialna praca polegała na zbieraniu szklanek
ze stolików i obserwowaniu kamery skierowanej na wejście do pubu,
a wszystko to działo się w rytmach mocnych metalowych brzmień. Zabawił
tam niedługo,
ale wspomina to miejsce z wielkim rozrzewnieniem. Po kilku zawirowaniach wylądował w studenckim klubie Studio, gdzie
spędził blisko cztery lata, awansując na stanowisko menadżera. Do Anglii
- jak wielu innych - przyjechałem na kilka
miesięcy, aby sobie dorobić i... został na stałe. Powrotu do Polski
sobie nie wyobraża. Przedkłada - jak sam mówi - szarość aury nad
szarością nastrojów. Obecnie pracuje w lokalnym Radio Betford, gdzie
bez przeszkód naśmiewa się z wszystkiego, co go śmieszy. Mateusz
wychodzi z
założenia, że w obecnym świecie trzeba śmiać się z
otaczającej nas pokracznej rzeczywistości, gdyż inaczej trzeba by się
jej bać.
Gra także na gitarze w kapeli, z którą spodziewa się odnieść w niedalekiej przyszłości oszałamiający sukces, doskonale zdając sobie sprawę z beznadziejności owych zamierzeń. Codzienne osiem godzin w jego mało ambitnej pracy, wydaje mu się celem samym w sobie. Mateusz wraz z Kubą Mikołajczykiem prowadzi od niedawna portal muzyczny www.polskiwzrok.co.uk, który na razie dopiero się rozkręca, a plany z nim związane są ogromne. Dzięki Mateuszowi czuję wielką radość i sens organizowania cyklicznych konkursów na muzyczny artykuł. Szykujcie się więc już teraz do kolejnej jego edycji, którą ogłoszę z okazji 300-tysięcznej wizyty na Muzycznej Podróży. Podróż Mateusza - jak sam zainteresowany mówi o swojej muzycznej przygodzie - dopiero się zaczyna...
Artykuły Mateusza Augustyniaka można przeczytać klikając w:
Jak się ubrać i na koncercie zachować, aby uwagę gawiedzi przyciągnąć i szacunek samic zdobyć
Skiba z Kabanosem... palce lizać, czyli WOŚP w Londynie 2015
Joe Cocker (1944 - 2015)
Ezoteryczny Londyn
Marcin Kuchta
Od momentu płyty z pryzmatem zaczęło się całkiem inne słuchanie muzyki
Gra także na gitarze w kapeli, z którą spodziewa się odnieść w niedalekiej przyszłości oszałamiający sukces, doskonale zdając sobie sprawę z beznadziejności owych zamierzeń. Codzienne osiem godzin w jego mało ambitnej pracy, wydaje mu się celem samym w sobie. Mateusz wraz z Kubą Mikołajczykiem prowadzi od niedawna portal muzyczny www.polskiwzrok.co.uk, który na razie dopiero się rozkręca, a plany z nim związane są ogromne. Dzięki Mateuszowi czuję wielką radość i sens organizowania cyklicznych konkursów na muzyczny artykuł. Szykujcie się więc już teraz do kolejnej jego edycji, którą ogłoszę z okazji 300-tysięcznej wizyty na Muzycznej Podróży. Podróż Mateusza - jak sam zainteresowany mówi o swojej muzycznej przygodzie - dopiero się zaczyna...
Z Ojcami Założycielami podczas londyńskiego koncertu Pidżamy Porno |
Artykuły Mateusza Augustyniaka można przeczytać klikając w:
Jak się ubrać i na koncercie zachować, aby uwagę gawiedzi przyciągnąć i szacunek samic zdobyć
Skiba z Kabanosem... palce lizać, czyli WOŚP w Londynie 2015
Joe Cocker (1944 - 2015)
Ezoteryczny Londyn
Jakub Mikołajczyk
Muzyczny buntownik ze Strzegomia
Muzyczny buntownik ze Strzegomia
Przyszedł na świat w Strzegomiu. Już w dzieciństwie poznał muzykę grupy TSA, a krótko potem album swego życia - The Animals Floydów. Wkrótce w jego domu pojawiło się także The Best of Deep
Purple i krążki Dire Straits, Roda Stewarta i grupy Queen, której
bardzo szybko stał się oddanym fanem. Następnie w jego życiu pojawiło
się pierwsze magiczne słowo Punk, a wraz z nim takie
załogi jak Sedes, Defekt Muzgó, KSU, Dezerter, Big Cyc i Ga-Ga. Pogujące
szaleństwo spowodowało u młodego Kuby decyzję o nauce gry na gitarze
pomimo, że rodzice usilnie chcieli z niego zrobić pianistę. Młody
buntownik nie dał jednak za wygraną, a szczytowym "osiągnięciem" okresu
buntu był jego relaksacyjny pobyt na komisariacie plus domowy szlaban na
koncerty gratis, co nie tylko nie odstraszyło Kuby od punk rocka, lecz
skierowało go na takie kapele jak Metallica i Guns N' Roses. Wkrótce w
jego życiu pojawiło się kolejne magiczne słowo - Internet,
a wraz z nim przepastne zasoby muzycznych informacji i videoclipów.
Czytał, słuchał i chłonął wszystko, co tylko było dostępne.
Dzięki
ucieczkom z domu
umożliwiającym skuteczne omijanie szlabanów, Kuba zaliczał kolejne
punkowe koncerty. W jego życiu pojawiły się z czasem takie marki jak The
Offspring, Roger Waters,
Deep Purple i Iron Maiden. Około roku 2000 Kuba po raz pierwszy usłyszał
Piotra Kaczkowskiego oraz dwóch kolejnych Piotrów - Stelamcha i
Metza i innych prezenterów Trójki, po czym w życiu Kuby pojawiło się
trzecie magiczne słowo - Emigracja. W Anglii nawiązał
współpracę z Radiem Bedford, dzięki czemu mógł mówić to wszystko, co
przez lata gromadziło się w jego głowie. W Bedford Kuba powołał do życia
autorski program radiowy "Prąd
Przemienny". Niedawno, wraz z radiowym przyjacielem - znanym z łamów
mojego bloga zwycięzcą II tury Jubileuszowego Konkursu Muzycznej Podróży
Mateuszem Augustyniakiem, Kuba stworzył portal
muzyczno - kulturalny www.polskiwzrok.co.uk,
który dopiero nabiera kształtu.
Celem portalu jest
promocja młodych zespołów i wydarzeń kulturalnych w UK. Od czasu do czau
Jakub sięga także po jazz i muzykę klasyczną. Za swój największy
życiowy sukces uznaje fakt, iż jego 5-letni syn potrafi odróżnić
Metallice od AC/DC i zaliczył już koncert Deep Purple. Od niedawna
Polski Wzrok - muzyczny portal Kuby i Mateusza oraz blog Muzyczna
Podróż nawiązały stosunki bilateralne oraz ścisłą współpracę w postaci
wymiany informacji i publikacji w celu zapewnienia jeszcze lepszego
przepływu dobrych wieści pośród polskich fanów muzyki żyjących na
Wyspach Brytyjskich i nie tylko.
Artykuły Kuby Mikołajczyka można przeczytać klikając w:
Na żadną emeryturę się nie wybieram - rozmowa z Romanem Kostrzewskim
Baby zesłał Buch
Z Kubą podczas ubiegłorocznego koncertu Kultu |
Redakcyjna burza mózgów (fot. Marek Jamroz) |
Artykuły Kuby Mikołajczyka można przeczytać klikając w:
Na żadną emeryturę się nie wybieram - rozmowa z Romanem Kostrzewskim
Baby zesłał Buch
Marcin Kuchta
Od momentu płyty z pryzmatem zaczęło się całkiem inne słuchanie muzyki
Muzyka w jego domu była od zawsze. Na siódme urodziny dostał w prezencie singla 2 plus 1 i longplay Odział Zamknięty.
Potem były Lady Pank, Perfect, Republika i… Boney M. W nagrodę za
świadectwo z wyróżnieniem Marcin dostał adapter i nie musiał już chodzić
do Dużego Pokoju żeby puścić sobie „Andzię”. Potem pracował w wakacje,
aby jak najszybciej uzbierać na „jamnika”, Kto wtedy miał kompakt, ten
był gość. Marcin nie miał. W wiek młodzieńczego buntu wchodził słuchając
Depeche Mode. Potem przyszły The Cure. Pearl Jam. U2, Blur i dziesiątki
innych. Starsi koledzy z LO opowiadali mu o swoich fascynacjach. Dostał
o nich płytę z pryzmatem na okładce i od tego momentu zaczęło się
całkiem inne słuchanie muzyki. Potem przynieśli mu King Crimson, The
Doors, Genesis i Petera Gabriela i przede wszystkim Polskie Radio
Program Trzeci a w nim Piotra Kaczkowskiego.
Radio i jego magia porwały Marcina z całą mocą. Było dla niego jasne, że także musi spróbować swoich sił. Stało się to w 1995 roku kiedy jako student I roku pedagogiki poszedł do „Afery”, studenckiego radia Politechniki Poznańskiej. W życiu Marcina zaczęło się dziać tyle, że opowieści starczyłoby na kilka takich bio. New Model Army, R.E.M. The Clash, Dead Can Dance… Było to najmilsze i najintensywniejsze kilka lat jego życia. Przywilej odsłuchania krążka przed jego premierą i palące policzki wynikające już tylko z trzymania go w dłoni. Takiego czegoś się nie zapomina. Marcin przekazuje tę miłość dalej. Jego dzieci już w wieku 3 lat wiedziały jak łapie się kompakt, aby go nie pobrudzić i nie zniszczyć, a jego kolekcja płyt tylko przez chwilę musiała stać poza ich zasięgiem.
Artykuły Marcina Kuchty można przeczytać klikając w:
Radio i jego magia porwały Marcina z całą mocą. Było dla niego jasne, że także musi spróbować swoich sił. Stało się to w 1995 roku kiedy jako student I roku pedagogiki poszedł do „Afery”, studenckiego radia Politechniki Poznańskiej. W życiu Marcina zaczęło się dziać tyle, że opowieści starczyłoby na kilka takich bio. New Model Army, R.E.M. The Clash, Dead Can Dance… Było to najmilsze i najintensywniejsze kilka lat jego życia. Przywilej odsłuchania krążka przed jego premierą i palące policzki wynikające już tylko z trzymania go w dłoni. Takiego czegoś się nie zapomina. Marcin przekazuje tę miłość dalej. Jego dzieci już w wieku 3 lat wiedziały jak łapie się kompakt, aby go nie pobrudzić i nie zniszczyć, a jego kolekcja płyt tylko przez chwilę musiała stać poza ich zasięgiem.
Artykuły Marcina Kuchty można przeczytać klikając w:
Ezoteryczny Londyn
Król - Nielot. Melancholia krusząca duszę
Baby zesłał Buch
Marcin Czarny
Niespotykanie spokojny człowiek
Król - Nielot. Melancholia krusząca duszę
Baby zesłał Buch
Marcin Czarny
Niespotykanie spokojny człowiek
Gdyby lekarze prześwietlili jego serce, zapewne wykryliby w nim szeroko pojętą rock&roll-ową duszę. Wychowany na Zeppelinach, Niemenie i Deep Purple, których ojciec wtłaczał mu do uszu za pomocą płyt gramofonowych, zespole Hey, Beatlesach, Hendrixie i Doorsach, których odkrył sam przeglądając popularne w tamtych czasach czasopismo młodzieżowe POPCORN, Gawlińskim, Chłopcach z placu broni, Kobranocce i całej zgrai artystów z lat siedemdziesiątych, osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, sięgnął po gitarę i po dwóch latach ciężkiej praktyki, od której rodzicom jeżyły się włosy na głowie, założył swój pierwszy amatorski band.
Szybko okazało się, że lepiej wychodzi mu darcie japy (czyt. śpiewanie) niż gra na sześciu strunach. Nim zespół znalazł dla siebie nazwę, zdążył się rozpaść. Na szczęście godziny spędzone w sali prób nie poszły na marne i już kilka miesięcy później Marcin znalazł się w garażu GET AWAY. Stara kanapa, porozrywane głośniki i samochód pośrodku tworzyły iście klimatyczny nastrój. Kapela czerpała swoją inspirację z takich artystów jak Green Day, Pidżama Porno, Tool, The Perfect Circle, R.E.M, Spin Doctors, czy Limp Bizkit, co pozwoliło mu rozwinąć skrzydła i poszerzyć swój wachlarz zainteresowań na nowo odkryte rockowe dźwięki. W tym samym czasie rozpoczął współpracę z lokalną Gazetą Średzką i składem MACHO GRANDE, który charakteryzował się ciężkim brzmieniem wzorująco zaczerpniętym z Illusion i Biohazard.
Materiał na pierwszy koncert zespołu powstał w trzy miesiące, a 12 utworów, do których udało mi się napisać teksty w niecałe dwa tygodnie, zasiliło godzinny koncert na festiwalu SCREAM ROCK w jego rodzinnym mieście. Po koncercie, pomimo sporego zainteresowania zgromadzonej publiczności, projekt przestał istnieć. Wtedy nadeszła pora na ostatni ze składów w ojczystym kraju – OWIECZKI PASTORA. Potencjalnie grupa zupełnie niepasujących do siebie osób stworzyła wyjątkowo rockowo-alternatywną atmosferę, co zaowocowało pierwszym zapisem ścieżek w profesjonalnym studio nagraniowym. EP-ka zawierała trzy utwory; „Dragonfly”, „Nyga song” i „Światłowód”. W styczniu 2007 „Owieczki” zagrały po raz ostatni na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, a w marcu tego samego roku Marcin przybył na legendarne „pół roku” na Wyspy Brytyjskie. I tak w marcu stuknie 8 lat, jak w pocie czoła zasila brytyjską gospodarkę. Tutaj muzyka nieznacznie zeszła na dalszy plan i poświęcił się pisaniu. W 2009 roku po intensywnej pracy nad tekstem, przy muzyce Norah Jones, Tori Amos, Stingu i kompletnie niepasującym do tej trójki Marylinie Mansonie, powstała jego pierwsza powieść „Po tej samej stronie samotności”, wydana rok później przez wydawnictwo Poligraf.
Swoje piętno odbiła na nim również kapela Deftones. Ich twórczość oddziaływała tak mocno, że rozpoczął pracę nad swoją kolejną powieścią. Tym razem kryminałem „Odcienie księżyca”, którą przerwał, zgadzając się na propozycję redaktora naczelnego Gazety Średzkiej, który wpadł na pomysł, aby stworzyć powieść z drugim pisarzem Piotrem Stróżyńskim. Przez dwanaście miesięcy, co tydzień ukazywał się kolejny rozdział powieści i tym sposobem pod koniec 2013 roku panowie ukończyli powieść kryminalno-obyczajową „Niebezpieczne zabawki”. Rok 2014 to eterowa przygoda w lokalnej radiostacji, gdzie w każdy wtorek o 19:00 wraz z Leszkiem Pankowskim i Marcinem Kusikiem Marcin Czarny prowadzi prześmiewczą audycję „Burza Mózgów”, prezentując słuchaczom swój alternatywny gust muzyczny. Od stycznia 2015 Marcin współpracuje z polskiwzrok.co.uk, a wieczorami próbuje ukończyć „Odcienie księżyca”. Dziś mniej gra, więcej słucha, częściej pisze.
Artykuł Marcina Czarnego można przeczytać klikając w:
Czy Go jeszcze pamiętasz? Wspomnienie o Czesławie Niemenie
Marek Jamroz
Hanys z aparatem
Muzyka
była w jego domu od zawsze, ale zawsze gdzieś w tle. Rodzice nie
kupowali płyt, tylko słuchali radia, a to co muzycznego działo się w
pokoju jego starszej siostry, było tajemnicą. Na szczęście, choć
dorastał w typowo śląskiej rodzinie, rodzice nie katowali go słuchaniem
jakże popularnych wśród sąsiadów, niemieckich szlagierów i tyrolskich
polek. Pierwsze utwory jakie Marek pamięta to piosenki z niedzielnego
Koncertu Życzeń takich wykonawców jak Irena Jarocka, Urszula Sipińska
Jerzy Połomski i nieśmiertelna Mireille Mathieu z przebojem Santa Maria.
Po słusznie minionym okresie Fasolek i Zająca Poziomki, jego pierwszą
dojrzałą muzyczną fascynacją była twórczość Jeana Michelle Jarre'a. Po
skutecznej próbie przedarcia się do pokoju siostry, Marek po raz
pierwszy usłyszał jego Equinoxe, Marka Bilińskiego, The
Beatles i Andreasa Vollenweidera. Marek zawsze był wzrokowcem - i jak
miał nie trafić po latach do Polskiego Wzroku - i prezentowane Przez
Krzysztofa Szewczyka w programie Jarmark klipy "Money for Nothing"
Straitsów, "Take on Me" A-HA wbijały go w fotel.
W
późniejszych latach osiedlowa telewizja kablowa emitowała piracko MTV
(to prawdziwe, gdzie kiedyś puszczano muzykę). Marek chłonął każdy
gatunek - pop, rap, rock, metal, wszystko co brzmiało. Słuchał Trójki i
listy w każdy piątek, kupował "pirackie oryginały",
jakby chciał się tym wszystkim udławić. Nigdy nie identyfikował się z
żądną subkulturą. Jako jeden z niewielu na podwórku lubił Guns'n'Roses i
nikt nie wiedział jaka przyczepić mu łatkę. W szkole średniej zaczął
słuchać muzyki bardziej świadomie. Wsłuchiwał się w teksty polskich
wykonawców i nieudolnie starał się tłumaczyć tych anglojęzycznych. Wtedy
to kolega pożyczył mu album Meddle Pink Floyd i tak zaczęła się jego
wielka przyjaźń z muzyką brytyjskiej czwórki (a później trójki).
Pojawiły
się też kolejne fascynacje - Metallica, Biohazard, Smashing Pumpkins,
Type O Negative, Sepultura, Dżem, Ira, Kazik, Piersi, Hey ale i Turnau,
Grechuta, Soyka i Grupa pod Budą. Dżem był mu zawsze bliski, bo to
lokalny patriotyzm i przy ognisku śpiewało się Whisky i Wehikuł Czasu, a
porem namacalnie odczuł tragedię śmierci Pawła Bergera, gdy wykonywał
napis na jego płycie nagrobnej pracując jako liternik w zakładzie
kamieniarskim. Później przyszedł czas emigracji. Marek wyjechał na trzy
miesiące w listopadzie 2005 roku i... ten kwartał ciągnie mu się do
dziś. Największą pasją Marka jest robienie zdjęć. Zaczynał, gdy jeszcze
nikomu nie śniło się o aparatach cyfrowych, a na
wywołanie zdjęć (o ile nie miało się własnej ciemni) czekało się parę
dni.
Łapanie
momentów upływającego czasu i zamiana ich w obrazy zawsze było dla
niego jakimś rodzajem magii. Oprócz fotografowania lubi stare polskie
filmy, absurdalny humor, historię i książki. W wolnym czasie czyta co
popadnie i sprawia mu to nieznośną frajdę. Jakiś czas temu zupełnie
przypadkowo poznał pewnego mechanika samochodowego, który najpierw
okazał się całkiem fajnym gościem, a później gościem z ogromną wiedzą
muzyczną. Tym mechanikiem jest Kuba Mikołajczyk, który wraz z Mateuszem
Augustyniakiem założyli portal Polski Wzrok, dzięki któremu Marek w
tempie pędzącego ekspresu dostał się w sam środek najważniejszych
polskich wydarzeń kulturalnych na Wyspach. Zaczął fotografować dla
portalu na koncertach, co sprawia mu wielką przyjemność i dzięki czemu
poznaje wielu ciekawych ludzi.
Fotografie Marka Jamroza można podziwiać klikając w:
Baby zesłał Buch
Ezoteryczny Londyn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz