Piotr Sołoducha: Aktualnie jest nas trzech, ja i mój brat urodziliśmy się w Polsce, a Mynio mając 3 lata przyjechał tutaj z rodzinnego Lwowa.
- Żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku ważny dla Ukraińców pisarz Iwan Kotlarewski stworzył postać podróżującego po świecie wesołego kozaka Eneja, którego losy podobne są do opisanych przez Wergiliusza dziejów mitycznego bohatera Wojny Trojańskiej Eneasza. Co urzekło cię w tej postaci?
Piotr: Najważniejszą cechą jest upór i konsekwentne dążenie do celu. Właśnie te cechy zaszczepiliśmy sobie przyjmując wędrowca za patrona zespołu. Enej niezależnie od przeciwności losu podążał swoją drogą, to droga w dużej mierze stanowiła sens jego życia. Podobnie jest z nami, naszym celem jest nie ustawać w poszukiwaniach piękna w świecie, najczęściej przy pomocy muzyki.
- Na początku lat 90 w Kijowie powstał hucuł-punkowy Aktus, który nieco później zmienił nazwę na Haydamaky. W 1990 roku w Leeds posiadający ukraińskie korzenie Peter Solowka postanowił stworzyć punkowo-folkowy The Ukrainians. W 1999 roku urodzony w Bojarce koło Kijowa mieszkaniec Nowego Jorku Jewgienij Nikołajew znany bardziej jako Eugene Hütz powołał do życia punkowo-folkowy Gogol Bordello. W roku 1997 w Gorlicach powstał znakomity łemkowski zespół Serencza. Enej wpisuje się więc w dość bogatą i rozproszoną po świecie scenę. Nie uważasz, że już czas zebrać się razem i zrobić festiwal o zasięgu światowym?
Piotr: Od dawna marzy nam się takie wydarzenie. Bardzo chcielibyśmy móc brać udział w festiwalu, który zgromadziłby artystów pokroju tych wymienionych przez ciebie. Pełna życia muzyka, radość, i wolność sprawiłyby, że mogłoby być to wydarzenie niezwykłe. Niestety brak czasu nie pozwala nam samym zorganizować imprezę tego gabarytu, choć pomysł znakomity!
- Zespół założyłeś w 2002 roku w Olsztynie wraz ze swoim bratem Pawłem oraz waszym managerem Łukaszem Kojrysem. Zanim wykrystalizował się obecny skład Eneja, przez grupę przewinęło się blisko dwudziestu muzyków. Wnioskuję z tego, że początki Eneja nie były łatwe?.
Piotr: Początki nigdy nie są łatwe. Każdy zespół boryka się z prozaicznymi problemami, jak miejsce do próbowania, gromadzenie sprzętu, organizacja pierwszych koncertów. Następne w kolejności pojawiają się problemy z regularnym koncertowaniem, rozwojem, nowymi pomysłami, wiec jeśli nie czujesz kogoś w 100%, to może lepiej dalej nie męczyć się razem. Stąd tyle zmian - cały czas podążaliśmy przed siebie i potrzebowaliśmy najbardziej zaufanych ludzi będących jednocześnie dobrymi muzykami. Oczywiście nie jest to proste, ale tak już chyba jest, kiedy próbuje się być autentycznym i szczerym.
-
Oprócz ciebie. grającego na instrumentach perkusyjnych twojego brata
Pawła i waszego managera Lubasza, który w początkowym okresie grał z
wami na akordeonie, z założycielskiego składu nikt już z wami nie
występuje. Czy obecny skład jest już twoim zdaniem stabilny i jak współpracuje się wam ze sobą?
Piotr:Taką mam nadzieję, czujemy się razem bardzo dobrze, w takim składzie możemy grać razem przez długie lata.
- Union of Rock Węgorzewo 2006 - nagroda dziennikarzy. W tym samym roku nagroda publiczności na Fiesta Borealis w Olecku oraz na festiwalu Kierunek Olsztyn, którego rok później byliście już gospodarzami. Nagraliście też oficjalny hymn olsztyńskiej Kortowiady. Można więc powiedzieć, że ciężko pracowaliście w regionie na późniejszą popularność ogólnopolską?
Piotr: Zdecydowanie tak! To, że region nas przyjął, polubił i wspierał, dało nam siłę i motywację do dalszych działań na skalę ogólnopolską. Bez wsparcia mieszkańców Warmii i Mazur mogłoby nie być kolorowo.
"Och Warmio moja miła!
Aleś się roztańczyła,
aleś się rozszalała,
O Warmio moja mała!
O Warmio Moja zgrabna,
sąsiedzi z Jedwabna,
sąsiedzi z Mrągowa,
stają z nami na głowach."
Aleś się roztańczyła,
aleś się rozszalała,
O Warmio moja mała!
O Warmio Moja zgrabna,
sąsiedzi z Jedwabna,
sąsiedzi z Mrągowa,
stają z nami na głowach."
- To fragment waszej piosenki "Coppernicana". Nazwa Warmii pochodzi od pruskiego plemienia Warmów. Kraina ta nawet w ramach polskiej Korony posiadała dość dużą autonomię, a po II Wojnie Świstakowej ogromna większość jej mieszkańców to ludność napływowa i to nie tylko ludność polska. Na Warmii można spotkać ślady żydowskie, tatarskie, litewskie, niemieckie i ukraińskie. Z tego powodu zapewne także i muzyka, jaka tam powstaje. posiada swój unikalny charakter. Jak czujesz to ty - artysta z Warmii?
Piotr: Bardzo cieszy mnie twoje pytanie. Niestety w Polsce wiedza na temat tej krainy jest wciąż nikła, by nie powiedzieć żadna. Owszem, masz rację zaznaczając wpływ ludności napływowej na charakter naszej małej ojczyzny, jednak nie jest to jedyny czynnik. Warmiacy zawsze stali trochę obok, zawsze byli nieco niepokornym żywiołem, przez co byli prześladowani przez niemal wszystkich zarządców tych ziem. Zbyt polscy dla Niemców i zbyt niemieccy dla Polaków, do tego potwornie doświadczeni przez Armię Czerwoną, która na tych terenach robiła rzeczy straszne. Niepokorny duch Warmii ma ogromny wpływ na nas wszystkich, a w połączeniu z kulturami ukraińską i polską dał efekt, który słychać w naszej muzyce.
- W 2008 roku powstała wasza debiutancka płyta Ulice. Jak dziś oceniasz ten krążek, który w odniesieniu do waszych późniejszych albumów jest zdecydowanie inny?
Piotr: Na pewno znasz uczucie, które towarzyszy oglądaniu swoich starych zdjęć. Z jednej strony zastanawiasz się, jak mogłeś nosić (powiedzmy) tak dziwną fryzurę, z drugiej zdjęcie przywołuje mnóstwo wspomnień, które poruszają część duszy. Podobnie jest z Ulicami (śmiech).
- Dwa lata po Ulicach ukazał się Folkorabel, który uzyskał status złotej płyty, a "Radio Hello" i "Myla Moja" po dziś dzień słucham z ogromną przyjemnością. Nie od razu jednak stacje radiowe do tej płyty się przekonały. Finał I edycji Must Be The Music wygraliście właśnie tymi dwoma przebojami. Zgodzisz się, że to dzięki temu sukcesowi tak naprawdę zdobyliście rynek muzyczny? Jeszcze tego samego roku wystąpiliście na Heineken Open’er Music Festival!
Piotr: W naszej karierze znajdzie się kilka momentów przełomowych, jak niezwykły występ na Przystanku Woodstock, jednak masz rację, to wygrana w MBTM spowodowała reakcję całego kraju. Dzięki temu trafiliśmy do polskich domów i mogliśmy rozszerzyć naszą działalność koncertową na cały kraj.
- W roku 2012 "Skrzydlate ręce" podbiły listy przebojów - w tym także prowadzoną przeze mnie na Wyspach listę Polisz Czart. Dzięki temu utworowi zdobyliście też SuperPremiery oraz tytuł "Piosenka Roku" w Eska Music Awards i w Radiu ZET. Na pewnym forum internetowym znalazłem następującą wypowiedź: "Piosenka jest o człowieku, który przez całe życie był samotny, nie miał nikogo, nigdy nie marzył i decyduje się na samobójstwo. Na początku nie jest pewien czy tego chce, aż w końcu decyduje się skoczyć. Sam wers 'Zobacz chłopaku, za sen oddałeś życie'. Bardzo chciał być wolny, kochany, uwolnić się od rzeczywistości i zrobił to w zły sposób". Jak skomentujesz ten wpis i o czym naprawdę jest ta piosenka?
Piotr: Rzeczywiście spotkaliśmy się już z taką interpretacją “Skrzydlatych rąk”. Jeśli chodzi o prawdziwe znaczenie tej piosenki musielibyśmy zajrzeć do głowy Mynia, który napisał tekst. W procesie twórczym część znaczenia zawsze pozostaje tylko w umyśle artysty, nawet mimo tego, że efekt wydaje się czytelny.
- Po "Skrzydlatych rękach", "Tak smakuje życie" również okazał się wielkim hitem, a "Symetryczno-liryczna" i "Lili" postawiły już tylko kropkę nad i. Wydany dwa lata później Folkhorod bez trudu uzyskał status platynowej płyty, a wy staliście się megagwiazdą. Jak spożytkowaliście tę popularność i jak odbiera was dziś wasza rodzinna Warmia i kumple z "podwórka"?
Piotr: Naszym głównym wysiłkiem było to, by przekuć sukces telewizyjny na sukces koncertowy, co od kilku lat udaje się robić. Zawsze chcieliśmy grać jak najwięcej koncertów, docierać z muzyką do jak najszerszej grupy ludzi, póki co wychodzi nam to dość dobrze. A nasze “podwórko” nie przestało nas wspierać. Cały czas możemy liczyć na tych samych przyjaciół, którzy w początkach zespołu czasami stanowili naszą widownię (śmiech).
- Na TOPtrendy 2013 piosenka "Tak smakuje życie" wygrała konkurs Największe Przeboje Roku 2012. Na 50 Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu piosenką "Skrzydlate ręce" zdobyliście tytuł SuperPrzebój oraz zajęliście II miejsce w kategorii SuperZespół. Trzykrotnie wystąpiliście na Przystanku Woodstock oraz mieliście recital podczas Sopot Festival 2013. Czujecie się zespołem spełnionym, czy też wyznaczyliście sobie kolejne cele do zdobycia? Na przykład ekspansję na ukraińskich listach przebojów?
Piotr: Oczywiście byłoby cudownie móc przekroczyć naszą muzyką granice kraju (choć częściowo nam się to udaje), ale naszym najważniejszym celem jest granie koncertów i tworzenie muzyki. Zdajemy sobie sprawę z tego, że im będziemy lepsi, tym nasze koncerty będą ciekawsze, im muzyka bardziej porywająca, tym bardziej słuchacze poruszeni, a o to nam chodzi.
"To nasza wspólna rzecz!
Wolna Ukraina jest!
Razem już mówimy: Nie!
Brat za brata murem wstanie!"
Wolna Ukraina jest!
Razem już mówimy: Nie!
Brat za brata murem wstanie!"
- Powyższy cytat pochodzi z utworu "Brat za brata", który nagraliście z Kozak System i Maleo Reggae Rockers i który był symbolem waszej solidarności z demonstrantami na Placu Niepodległości w Kijowie. Pozwól, że przytoczę słowa, jakie w niedawno powiedział mi Kazik Staszewski: "Z jednej strony czeka nas moim zdaniem nieuchronny konflikt z Islamem, z drugiej strony bardzo irracjonalny i nieobliczalny Władymir Putin, którego nie mogę rozgryźć i który w sprawie Ukrainy zachowuje się bardzo dziwnie. Na przykład jego reakcja na wydarzenia z Majdanu, jaką była aneksja Krymu, pokazuje moim zdaniem, że nie zachował się wtedy jak zawodowy czekista, tylko trochę jak jakiś głupek. Ukraina w swojej strukturze była takim półpaństwem aż do momentu wydarzeń na Majdanie i aneksji Krymu, kiedy to stała się państwem, które nagle poczuło niezwykle silną tożsamość i to waśnie agresja Putina na Ukrainę stworzyła pełnoprawne państwo w Europie." Jak skomentujesz tę wypowiedź i jak oceniasz realną szansę na zakończenie rosyjskiej agresji na Ukrainę?
Piotr: Ukraina przez długi czas, mimo teoretycznej niepodległości, borykała się z problemem zależności od Rosji, która starała się kontrolować sytuację w tej części Europy. Problem jest jednak dużo bardziej złożony, gdyż społeczeństwo ukraińskie jest mocno podzielone. Przez długi czas ów podział (szczególnie na ukraińsko-języczny zachód i rosyjsko-języczny wschód) ułatwiał Putinowi kontrolowanie sytuacji na Ukrainie przy pomocy podstawionych polityków. Patrząc więc z perspektywy Putina, rzeczywiście zachował się irracjonalnie, gdyż zwrócił oczy całego świata na naszych wschodnich sąsiadów, a ukraińskie społeczeństwo zmobilizował do jednoczenia i działania przeciwko wrogowi zewnętrznemu. Niestety świadczy to również o tym, że Rosjanie poważnie traktują udział w konflikcie, więc raczej nie odpuszczą. Nie powinno się mówić o plusach sytuacji, w której dla czyichś interesów giną ludzie, jednak dostrzegam jasną stronę, mianowicie Polacy coraz przychylniej patrzą na swoich wschodnich sąsiadów, oczywiście z wzajemnością. Mam nadzieję, że ta tendencja się utrzyma, a konflikt na wschodzie Ukrainy zakończy się jak najszybciej.
- Według ukraińskiego prozaika i poety Bohdana Łepkiego od momentu ukazania się powieści "Ogniem i Mieczem" Henryka Sienkiewicza datuje się wzrost nastrojów antypolskich na Ukrainie. Polacy natomiast wciąż pamiętają o niechlubnych wydarzeniach II Wojny Światowej z udziałem oddziałów Stepana Bandery. Jak ty oceniasz zagmatwaną historię waśni plisko-ukraińskich i czy twoim zdaniem jest realna szansa na ostateczne zakończenie przez wieki narosłych pomiędzy naszymi narodami uprzedzeń, które zawsze były i nadal są na rękę Rosjanom?
Piotr: Odpowiedź na poprzednie pytanie jest niejako odpowiedzią na to. Niestety potrzebowaliśmy tragicznych wydarzeń, jak te na Majdanie, by przyspieszyć proces rozmawiania i jednoczenia, jednak ten proces trwa od dawna. Z jakiegoś powodu historia pełna jest waśni między sąsiadami, na szczęście nasze czasy sprzyjają zbliżaniu się do siebie. Wielokrotnie powtarzaliśmy, że jako zespół staramy się być przykładem tego, jak blisko można żyć ze sobą bez względu na pochodzenie, czy narodowość.
- W lutym tego roku ukazał się wasz czwarty album Paparanoja, a w czerwcu pojawił się singiel "Kamień z napisem Love". Czy tą piosenką chcieliście pokazać wyższość niepoprawnego romantyzmu nad brutalnym materializmem, jaki zawładnął współczesnym światem?
Piotr: Niejako tak, jednak nie nazwałbym tego niepoprawnym romantyzmem. Piosenka w humorystyczny, lekki sposób przypomina o tym, na co nie warto stawiać w życiu.
- Rok temu wystąpiliście w Dublinie pod organizacyjnym patronatem Buch IP. W tym roku "Dziki" ponownie postanowił pokazać was na Zielonej Wyspie. Jak wam się tam grało przed rokiem i czy jest szansa, że Tomek sprowadzi was kiedyś także do Londynu?
Piotr: Dublin wspominamy znakomicie, bawiliśmy się świetnie (mam nadzieję, że publiczność także) i cieszymy się, że możemy zagrać tam ponownie. Londyńska publiczność również może się nas spodziewać, na pewno o niej nie zapomnimy.
- Powiedziałeś kiedyś, że wszystkie wasze piosenki traktujecie jak wasze dzieci i aby się na siebie nie poobrażały, kochacie je wszystkie tak samo (śmiech). Kończąc naszą rozmowę, chciałbym życzyć wam wielu nowych piosenek, które w odniesieniu do waszych pierwszych kompozycji będą już czymś w rodzaju waszych wnuków, które kocha się zdecydowanie bardziej i bezkrytyczniej niż dzieci (śmiech). Mam nadzieję, że zamierzacie być zespołem długowiecznym i już teraz bukuję sobie w roku 2022 wywiad z okazji waszego dwudziestolecia, które - czego wam z serca życzę - będzie hucznie obchodzone na Stadionie Narodowym w Warszawie oraz na Stadionie Olimpijskim w Kijowie.
Piotr:Dziękuję bardzo, mam nadzieję, że Twoje życzenia się spełnią! Jednak do tego czasu chcielibyśmy zagrać wiele, wiele koncertów, na których możemy się zobaczyć. Serdecznie zapraszamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz