sobota, 12 grudnia 2015

Jakub Mikołajczyk - Proletaryat wiecznie żywy

Jakub Mikołajczyk przyszedł na świat w Strzegomiu. Już w dzieciństwie poznał muzykę grupy TSA, a krótko potem album swego życia - The Animals Floydów. Wkrótce w jego domu pojawiło się także The Best of Deep Purple i krążki Dire Straits, Roda Stewarta i grupy Queen, której bardzo szybko stał się oddanym fanem. Następnie w jego życiu pojawiło się pierwsze magiczne słowo Punk, a wraz z nim takie załogi jak Sedes, Defekt Muzgó, KSU, Dezerter, Big Cyc i Ga-Ga. Pogujące szaleństwo spowodowało u młodego Kuby decyzję o nauce gry na gitarze pomimo, że rodzice usilnie chcieli z niego zrobić pianistę. Młody buntownik nie dał jednak za wygraną, a szczytowym "osiągnięciem" okresu buntu był jego relaksacyjny pobyt na komisariacie plus domowy szlaban na koncerty gratis, co nie tylko nie odstraszyło Kuby od punk rocka, lecz skierowało go na takie kapele jak Metallica i Guns N' Roses. Wkrótce w jego życiu pojawiło się kolejne magiczne słowo - Internet, a wraz z nim przepastne zasoby muzycznych informacji i videoclipów. Czytał, słuchał i chłonął wszystko, co tylko było dostępne. Dzięki ucieczkom z domu umożliwiającym skuteczne omijanie szlabanów, Kuba zaliczał kolejne punkowe koncerty. W jego życiu pojawiły się z czasem takie marki jak The Offspring, Roger Waters, Deep Purple i Iron Maiden. Około roku 2000 Kuba po raz pierwszy usłyszał Piotra Kaczkowskiego oraz dwóch kolejnych Piotrów - Stelamcha i Metza i innych prezenterów Trójki, po czym w życiu Kuby pojawiło się trzecie magiczne słowo - Emigracja. W Anglii nawiązał współpracę z Radiem Bedford, dzięki czemu mógł mówić to wszystko, co przez lata gromadziło się w jego głowie. W Bedford Kuba powołał do życia autorski program radiowy "Prąd Przemienny". Niedawno, wraz z radiowym przyjacielem - znanym z łamów mojego bloga zwycięzcą II tury Jubileuszowego Konkursu Muzycznej Podróży Mateuszem Augustyniakiem, Kuba stworzył portal muzyczno - kulturalny www.polskiwzrok.co.uk, który dopiero nabiera kształtu. Celem portalu jest promocja młodych zespołów i wydarzeń kulturalnych w UK. Od czasu do czau Jakub sięga także po jazz i muzykę klasyczną. Za swój największy życiowy sukces uznaje fakt, iż jego 5-letni syn potrafi odróżnić Metallice od AC/DC i zaliczył już koncert Deep Purple. Od niedawna Polski Wzrok  - muzyczny portal Kuby i Mateusza oraz blog Muzyczna Podróż nawiązały stosunki bilateralne oraz ścisłą współpracę w postaci wymiany informacji i publikacji w celu zapewnienia jeszcze lepszego przepływu dobrych wieści pośród polskich fanów muzyki żyjących na Wyspach Brytyjskich i nie tylko.


fot. Marek Jamroz
fot. Marek Jamroz
Wszystko co dobre, szybko się kończy. Ta maksyma tyczy się wielu wydarzeń kulturalnych. Tak też było i tym razem. O koncertach Proletaryatu na wyspach było głośno już kilka miesięcy temu. Po koncercie w Birmigham zespół zagrał blisko dwugodzinny gig w Northampton w klubie Racehorse Inn. Zanim wyszli Ci najważniejsi tego wieczoru goście, publiczność do życia pobudził zespół Harmfool. Lokalny zespół z Northampton ma już na swoim koncie dwa single, a demo zawierające cztery numery wraz z koszulką zespołu można było nabyć przed koncertem. Grupa charakteryzuje się ciężkim i surowym brzmieniem. Zadanie rozgrzania publiczności miała trudne, bo ludzie dopiero zbierali się w klubie, ale udało im się to znakomicie, gdyż po krótkim secie fani nie chcieli już ich wypuścić ze sceny. Tercet z Northampton znakomicie wpisał się ze swoim repertuarem w sobotni koncert, a jeśli chcecie usłyszeć ich na żywo wypatrujcie ich w klubach w Northampton, Birmigham czy Londynie, gdzie można ich spotkać najczęściej.


fot. Marek Jamroz
fot. Marek Jamroz
Gdy Harmfool pozamiatał już scenę, zrobił miejsce dla Dierevers. Jak określano ich kilka tygodni temu w mediach: „Niepokorne oblicze undergroundu z Northampton” – to już pięć osób na scenie. Zespół również promował swój najnowszy singiel na koncercie. W repertuarze zespołu znajdują się numery polsko, jak i angielskojęzyczne. Nutka Metaliccy w postaci coveru Seek and Destroy doskonale dopełniła set listy koncertowej. Mocne riffy gitarowe i wokal Marcina Durmaja doskonale współgrały z otoczeniem. Dało się wyczuć narastające napięcie przed koncertem gwiazdy choć i Dierevers nie dostał od słuchaczy pozwolenia na zejście ze sceny. Już przed koncertem Dierevers dało się zauważyć członków zespołu Proletaryat, kręcących się miedzy publicznością. Chętnie rozmawiali i pozowali do zdjęć przed pojawieniem się na scenie. Kiedy w końcu weszli na podwyższenie, sala była już wypełniona po brzegi. Kilkaset osób wypełniło szczelnie cały klub.


fot. Marek Jamroz
Było ciasno, ale przyjemnie i głośno. Kapela zaczęła koncert od partii z najnowszej płyty Oko za Oko i po czterech numerach z tego wydawnictwa przeszli do „Podły”. Sam Oley zasugerował, że piosenka ta może być interpretowana jako piosenka o kobiecie a może… o ojczyźnie. Wtedy ta piosenka na angielskiej ziemi nabrała nowego znaczenia. Były też kawałki takie jak Ofiarny Stos czy wspomnienia z placu Tiananamen. Następnie posypały się klasyki Proletaryatu, jak Tysiac Lat, Czarne Szeregi czy Srajmy, który dla niektórych wydaje się do dziś wulgarny, a ja myślę, że zabawny. Oczywiście koncert bez Proletaryat czy Hej Naprzod Marsz, to jak koncert Deep Purple bez Smoke On The Water, wiec i tego nie mogło zabraknąć. Oley przywołał też swoje wspomnienia opowiadając o pracy na budowie w Londynie. Zjednał sobie tym rodaków, mówiąc przy okazji „wracajcie do Polski, trzeba tam zrobić porządek” . Nie była to agitacja, aczkolwiek dało się wyczuć poglądy. Czekamy na kolejny koncert, bo ten dał nam niesamowitą energię! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz