fot. Sławek Orwat |
t.bazarnik@nowyczas.co.uk
Wydawca londyńskiego miesięcznika Nowy Czas powszechnie uznawanego za najlepsze polskojęzyczne pismo w Wielkiej Brytanii i jeden z najbardziej wartościowych polskich magazynów społeczno-kulturalnych na świecie. W Londynie od 1990 roku. Zawód: redaktor – z trzyletnią przerwą na posprzątanie kilkudziesięciu londyńskich mieszkań oraz opiekę nad starszymi, dziećmi i niepełnosprawnymi. W Polsce redagowała wydawnictwa w Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie oraz w Teatrze Cricot 2 Tadeusza Kantora. W Londynie współpracowała z „Dziennikiem Polskim” i „Tygodniem Polskim” oraz wydawnictwami brytyjskimi, Citrus Publication oraz Redwood, jako redaktor polskich mutacji wydawnictw branżowych – Ford, Volvo, Liv Magazine. Więcej informacji o Autorce można znaleźć tutaj i tutaj
Wydawca londyńskiego miesięcznika Nowy Czas powszechnie uznawanego za najlepsze polskojęzyczne pismo w Wielkiej Brytanii i jeden z najbardziej wartościowych polskich magazynów społeczno-kulturalnych na świecie. W Londynie od 1990 roku. Zawód: redaktor – z trzyletnią przerwą na posprzątanie kilkudziesięciu londyńskich mieszkań oraz opiekę nad starszymi, dziećmi i niepełnosprawnymi. W Polsce redagowała wydawnictwa w Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie oraz w Teatrze Cricot 2 Tadeusza Kantora. W Londynie współpracowała z „Dziennikiem Polskim” i „Tygodniem Polskim” oraz wydawnictwami brytyjskimi, Citrus Publication oraz Redwood, jako redaktor polskich mutacji wydawnictw branżowych – Ford, Volvo, Liv Magazine. Więcej informacji o Autorce można znaleźć tutaj i tutaj
Poniższy artykuł po raz pierwszy ukazał się drukiem w listopadowym numerze Nowego Czasu
Panowie wciąż młodzi wiekiem, choć ze sporym bagażem profesjonalnym. W tym zawodzie zaczyna się wcześnie. – Po raz pierwszy zagraliśmy razem czternaście lat temu – mówi skrzypek Michał Ćwiżewicz wspominając swój występ razem z pianistą Łukaszem Filipczakiem na festiwalu kameralistyki w Puławach. Michał urodzony w Wielkiej Brytanii, Łukasz w Polsce spotkali się po latach w Londynie.
A ja spotykam ich w kawiarni przy Borough Station. Czasu mamy niewiele, bo za chwilę rozpocznie się próba. A ponieważ obaj są założycielami Górecki Chamber Orchestra – londyńskiej Orkiestry Kameralnej im. Henryka Mikołaja Góreckiego, muszą zapanować nad wszystkim, nie tylko sprawdzić czy pulpity są na swoich miejscach, nuty w komplecie. Spraw organizacyjnych jest bardzo dużo, szczególnie na początku, ale najważniejsze, by osiągnąć możliwie najwyższy poziom artystyczny. Pomysł założenia orkiestry kameralnej narodził się rok temu.
– Ja od wielu lat myślałem o tym, by założyć zespół kameralny im. Góreckiego. Jego nowoczesność i minimalizm połączone z tym, co jest dla mnie bardzo personalne – elementy muzyki podhalańskiej, muzyki polskiej…
– Kiedy zasugerowałem Michałowi, żebyśmy połączyli nasze pomysły i siły, i stworzyli orkiestrę kameralną, nie było wątpliwości co do źródła inspiracji, czyli dzieła i wizji Góreckiego.
Nie mogli też uwierzyć, z jakim entuzjazmem została przyjęta ich propozycja założenia orkiestry, kiedy zwrócili się do rodziny kompozytora.
– Muzyka Góreckiego wymaga od wykonawców wielkiej kontroli dynamicznej i dyscypliny rytmicznej. Jednocześnie jego uderzająca skromność i prostota wyrazu, trafia bezpośrednio do odbiorcy, a często w niego po prostu uderza – mówi Michał. – Byliśmy niedawno świadkami niezwykłej uczty muzycznej – wtrąca Łukasz. – W Barbican Centre kilka dni temu odbył się dzień poświęcony muzyce Góreckiego zatytułowany Total Immersion, czyli totalne zanurzenie. Zaczęło się od wykładu, potem kwartety w fantastycznym wykonaniu Kwartetu Śląskiego, następnie film dokumentalny, a wieczorem koncert symfoniczny, w czasie którego po raz pierwszy usłyszeliśmy Symfonię Kopernikowską.
– Górecki jest bardzo popularny na Zachodzie, może dzięki III Symfonii, która wykonywana jest bardzo często – dodaje Michał. – Znana jest przecież historia kierowców ciężarówek w Stanach Zjednoczonych, którzy umieścili ten utwór na swojej liście przebojów.
Dla założycieli Górecki Chamber Orchestra tym właśnie powinna być muzyka: powinna jednoczyć. Przemawiać do ludzi z różnych kręgów kulturowych. – I muzyka Góreckiego nadaje się do tego znakomicie – podkreślają.
– Pamiętam – wspomina Łukasz nawiązując do religijnego aspektu muzyki Góreckiego – kiedy po raz pierwszy wysłuchałem III Symfonii z moim znajomym, dyrygentem, powiedział mi: „Ja jestem ateistą, ale słuchając tego piękna, trudno nie zastanowić się, skąd to się bierze. Transcendencja jest tam obecna”.
Choć Michał Ćwiżewicz i Łukasz Filipczak założyli Orkiestrę Kameralną im. Góreckiego, nie znaczy to wcale, że muzyka tego kompozytora będzie dominowała repertuar.
– Będziemy oczywiście promować muzykę polską – mówi Łukasz. – Jest tu w Londynie bardzo duża grupa doskonałych polskich muzyków, którzy świetnie sobie radzą. Ale nie będziemy się zamykać tylko i wyłącznie na Polaków. Muzyka jest językiem uniwersalnym i tę uniwersalność chcielibyśmy podkreślać. Jest to wręcz nasz obowiązek, by propagując muzykę polskich kompozytorów, zapraszać muzyków wielu nacji. – Orkiestra w tym momencie – dodaje Michał – składa się z Polaków, osób polskiego pochodzenia oraz polonofilów. Ale nie zamykamy się tylko i wyłącznie na te trzy kategorie – śmieją się moi rozmówcy. – Jest też Francuz, dwóch Anglików, Amerykanka oraz Australijka.
Choć polska muzyka będzie ważnym elementem budowania repertuaru, bo mamy tylu znakomitych kompozytorów, którzy nie są szczególnie znani na Wyspach, na początek dwa koncerty Bacha w związku z 330. rocznicą urodzin, która przypada w tym roku. – A to, że założyliśmy tę orkiestrę na ziemi brytyjskiej – wtrąca Michał – to też wykonujemy Benjamina Brittena. – I oczywiście obydwaj się zgadzamy, że był to jeden z najwybitniejszych kompozytorów brytyjskich. Na razie jest to orkiestra smyczkowa, ale mamy nadzieję, że z czasem będziemy mogli rozszerzać ją na instrumenty dęte i stopniowo poszerzać repertuar.
Gościnną przystań, gdzie odbywają się próby, znaleźli w Studio Sienko Gallery.
– Orkiestra tych rozmiarów to zespół kameralny dużego formatu – mówi Łukasz – gdzie wszyscy razem i każdy z osobna kształtują końcowy produkt muzyczny, jakim jest występ na scenie. Odpowiedzialność zbiorowa motywuje muzyków do reagowania na bieżąco. Stawia każdego muzyka w stan najwyższej gotowości zarówno na koncercie, jak i na każdej próbie. Jednym z podstawowych założeń naszej nowej orkiestry jest uzyskanie tej fascynującej interakcji, która zawsze towarzyszy wykonywaniu muzyki kameralnej.
Jaka jest więc ich rola jako liderów?
– Niewymierna. Aby sterować takim okrętem, trzeba dokładnie wiedzieć dokąd chciałoby się dopłynąć i jaki kurs obrać, aby nie natrafić przypadkiem na górę lodową. Dlatego tym bardziej się cieszę – podkreśla Łukasz – że wspólnie z Michałem postanowiliśmy wybrać się w tę fascynującą podróż razem, i niewątpliwie połączenie naszych doświadczeń muzycznych pozwoli nam odkryć niezbadane dotąd lądy.
Prapremiera Górecki Chamber Orchestra odbyła się w sobotę 10 października – kościół na Devonii w Islington pękał w szwach, jak nigdy wcześniej w takich okolicznościach, a podwójna owacja na stojąco, rozdzielona jedynie bisem orkiestry jest dobrą wróżbą na przyszłość.
Kolejny koncert odbył się w ramach obchodów czterdziestolecia Konfraterni Artystów, prowadzonej z wielkim oddaniem i profesjonalizmem przez Barbarę Bakst. Konfraternia ma swoją siedzibę w londyńskim POSK-u, gdzie w niedzielę 25 października Orkiestra Kameralna. im. Henryka Mikołaja Góreckiego znów zagrała, Panom z… orkiestrą gratulujemy wizji i entuzjazmu. Zanim znajdą mądrych i hojnych mecenasów – bądźmy ich mecenasami my, czytelnicy „Nowego Czasu” oraz blogu Sławka Orwata „Muzyczne Podróże”, biorąc udział w koncertach Orkiestry Kameralnej. im. Henryka Mikołaja Góreckiego .
foy. Filip Ćwiżewicz |
– Ja od wielu lat myślałem o tym, by założyć zespół kameralny im. Góreckiego. Jego nowoczesność i minimalizm połączone z tym, co jest dla mnie bardzo personalne – elementy muzyki podhalańskiej, muzyki polskiej…
– Kiedy zasugerowałem Michałowi, żebyśmy połączyli nasze pomysły i siły, i stworzyli orkiestrę kameralną, nie było wątpliwości co do źródła inspiracji, czyli dzieła i wizji Góreckiego.
Nie mogli też uwierzyć, z jakim entuzjazmem została przyjęta ich propozycja założenia orkiestry, kiedy zwrócili się do rodziny kompozytora.
– Muzyka Góreckiego wymaga od wykonawców wielkiej kontroli dynamicznej i dyscypliny rytmicznej. Jednocześnie jego uderzająca skromność i prostota wyrazu, trafia bezpośrednio do odbiorcy, a często w niego po prostu uderza – mówi Michał. – Byliśmy niedawno świadkami niezwykłej uczty muzycznej – wtrąca Łukasz. – W Barbican Centre kilka dni temu odbył się dzień poświęcony muzyce Góreckiego zatytułowany Total Immersion, czyli totalne zanurzenie. Zaczęło się od wykładu, potem kwartety w fantastycznym wykonaniu Kwartetu Śląskiego, następnie film dokumentalny, a wieczorem koncert symfoniczny, w czasie którego po raz pierwszy usłyszeliśmy Symfonię Kopernikowską.
– Górecki jest bardzo popularny na Zachodzie, może dzięki III Symfonii, która wykonywana jest bardzo często – dodaje Michał. – Znana jest przecież historia kierowców ciężarówek w Stanach Zjednoczonych, którzy umieścili ten utwór na swojej liście przebojów.
Dla założycieli Górecki Chamber Orchestra tym właśnie powinna być muzyka: powinna jednoczyć. Przemawiać do ludzi z różnych kręgów kulturowych. – I muzyka Góreckiego nadaje się do tego znakomicie – podkreślają.
– Pamiętam – wspomina Łukasz nawiązując do religijnego aspektu muzyki Góreckiego – kiedy po raz pierwszy wysłuchałem III Symfonii z moim znajomym, dyrygentem, powiedział mi: „Ja jestem ateistą, ale słuchając tego piękna, trudno nie zastanowić się, skąd to się bierze. Transcendencja jest tam obecna”.
Choć Michał Ćwiżewicz i Łukasz Filipczak założyli Orkiestrę Kameralną im. Góreckiego, nie znaczy to wcale, że muzyka tego kompozytora będzie dominowała repertuar.
– Będziemy oczywiście promować muzykę polską – mówi Łukasz. – Jest tu w Londynie bardzo duża grupa doskonałych polskich muzyków, którzy świetnie sobie radzą. Ale nie będziemy się zamykać tylko i wyłącznie na Polaków. Muzyka jest językiem uniwersalnym i tę uniwersalność chcielibyśmy podkreślać. Jest to wręcz nasz obowiązek, by propagując muzykę polskich kompozytorów, zapraszać muzyków wielu nacji. – Orkiestra w tym momencie – dodaje Michał – składa się z Polaków, osób polskiego pochodzenia oraz polonofilów. Ale nie zamykamy się tylko i wyłącznie na te trzy kategorie – śmieją się moi rozmówcy. – Jest też Francuz, dwóch Anglików, Amerykanka oraz Australijka.
Choć polska muzyka będzie ważnym elementem budowania repertuaru, bo mamy tylu znakomitych kompozytorów, którzy nie są szczególnie znani na Wyspach, na początek dwa koncerty Bacha w związku z 330. rocznicą urodzin, która przypada w tym roku. – A to, że założyliśmy tę orkiestrę na ziemi brytyjskiej – wtrąca Michał – to też wykonujemy Benjamina Brittena. – I oczywiście obydwaj się zgadzamy, że był to jeden z najwybitniejszych kompozytorów brytyjskich. Na razie jest to orkiestra smyczkowa, ale mamy nadzieję, że z czasem będziemy mogli rozszerzać ją na instrumenty dęte i stopniowo poszerzać repertuar.
Gościnną przystań, gdzie odbywają się próby, znaleźli w Studio Sienko Gallery.
– Orkiestra tych rozmiarów to zespół kameralny dużego formatu – mówi Łukasz – gdzie wszyscy razem i każdy z osobna kształtują końcowy produkt muzyczny, jakim jest występ na scenie. Odpowiedzialność zbiorowa motywuje muzyków do reagowania na bieżąco. Stawia każdego muzyka w stan najwyższej gotowości zarówno na koncercie, jak i na każdej próbie. Jednym z podstawowych założeń naszej nowej orkiestry jest uzyskanie tej fascynującej interakcji, która zawsze towarzyszy wykonywaniu muzyki kameralnej.
Jaka jest więc ich rola jako liderów?
– Niewymierna. Aby sterować takim okrętem, trzeba dokładnie wiedzieć dokąd chciałoby się dopłynąć i jaki kurs obrać, aby nie natrafić przypadkiem na górę lodową. Dlatego tym bardziej się cieszę – podkreśla Łukasz – że wspólnie z Michałem postanowiliśmy wybrać się w tę fascynującą podróż razem, i niewątpliwie połączenie naszych doświadczeń muzycznych pozwoli nam odkryć niezbadane dotąd lądy.
Prapremiera Górecki Chamber Orchestra odbyła się w sobotę 10 października – kościół na Devonii w Islington pękał w szwach, jak nigdy wcześniej w takich okolicznościach, a podwójna owacja na stojąco, rozdzielona jedynie bisem orkiestry jest dobrą wróżbą na przyszłość.
Kolejny koncert odbył się w ramach obchodów czterdziestolecia Konfraterni Artystów, prowadzonej z wielkim oddaniem i profesjonalizmem przez Barbarę Bakst. Konfraternia ma swoją siedzibę w londyńskim POSK-u, gdzie w niedzielę 25 października Orkiestra Kameralna. im. Henryka Mikołaja Góreckiego znów zagrała, Panom z… orkiestrą gratulujemy wizji i entuzjazmu. Zanim znajdą mądrych i hojnych mecenasów – bądźmy ich mecenasami my, czytelnicy „Nowego Czasu” oraz blogu Sławka Orwata „Muzyczne Podróże”, biorąc udział w koncertach Orkiestry Kameralnej. im. Henryka Mikołaja Góreckiego .
Michał Ćwiżewicz studiował u wybitnych muzyków i kameralistów, m.in. u Krzysztofa Śmietany, Itzhaka Rashkovskiego, oraz członków kwartetów Ysaÿe i Albana Berga. Koncertował po całej Europie, jak też w Stanach Zjednoczonych i w Kuwejcie. Często występuje w Minerva Piano Trio, w nietypowym skrzypcowym duecie, Ćwiżewicz Brothers, z młodszym bratem i wirtuozem Filipem. Jest również dyrektorem artystycznym Ognisko Chamber Ensemble, i od czterech lat uczy w Royal College of Music.
Łukasz Filipczak jest absolwentem Guildhall School of Music and Drama, gdzie jako stypendysta studiował pianistykę solową oraz kameralistykę. Prowadzi klasę fortepianu w departamencie muzycznym szkoły St Martin-in-the-Fields. Jako aktywny koncertujący pianista jest również założycielem i dyrektorem artystycznym Devonia Concert Series w Islington, gdzie od 2010 roku prezentowana na światowym poziomie muzyka rozbrzmiewa w murach polskiego kościoła na Devonia Road.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz