Mateusz Augustyniak i Marek Jamroz - Keep On Rockin, czyli rzecz o tym, że Polski Wzrok pod koniec wakacji nie tylko ma się dobrze, ale po wakacjach będzie miał się jeszcze lepiej
Mateusz Augustyniak - Redaktor Naczelny
Sierpień nastał za oknem całkiem znienacka i w dodatku dość oszczędnie dawkuje nam letnie wrażenia w postaci wysokich temperatur i nadmiaru promieni słonecznych. W porównaniu z całkiem pięknym lipcem ostatni letni miesiąc rozpoczyna się nieco leniwie i zgoła niepewnie, jakby był nieproszonym gościem na przyzwyczajonej do szaroburej aury wyspie. Jak dla mnie jest to oczywisty znak, że czas zwinąć hamak, schować walizkę do szafy, a znoszone glany wiszące na kiju w przedpokoju zastąpić słomkowym kapeluszem w oczekiwaniu na kolejny sezon urlopowy. Polski Wzrok trwał w niejakim letargu przez niemal półtorej miesiąca, tekstów było mało i kapały jak przysłowiowa krew z nosa. Nie znaczy to jednak, że cały ten czas przeleżeliśmy we wspomnianym hamaku, pochrapując i zagryzając przy tym nie do końca dojrzały kłos jęczmienia, choć i tak bywało. Ale przecież wakacje to czas festiwali, majówek i podróży, czas
niezapomnianych przeżyć i drinków z palemką pitych z łupiny po orzechu
kokosowym.
Woodstockowe foto Marka Jamroza
Łącząc zatem przyjemne z pożytecznym zbieraliśmy dla naszych czytelników spory zapas materiałów, które mamy nadzieję że pokolorują wam nieco perspektywę nadchodzącej (na szczęście nadal małymi kroczkami) jesieni. Sprawdziliśmy zatem czy Angus Young nadal nosi bokserki z logiem AC/DC i to dwukrotnie – jak myślicie, lepszy czad był na Wembley czy na Narodowym? Zajrzeliśmy do Gdyni na kolejną edycję Open’era, a nasz niepokorny fotograf nie obawiał się sprawdzić dla was leczniczych właściwości woodstockowego pyłu. Aby nałapać słońca na całą zimę piszący te słowa zapuścił się aż na czarny ląd, gdzie dowiedział się, że kozy to tak naprawdę zwierzęta nadrzewne, oraz dlaczego Marakesz nazywany jest czerwonym miastem. Jak zatem widzicie, dla każdego znajdzie się coś do poczytania, a może i powspominania, jeśli dzielicie z nami te same wspomnienia.
fot. Marek Jamroz
Jakby tego było mało, przez całe wakacje napływały (oraz nadal napływają) do nas informacje o tym, co będzie się działo podczas jesiennego sezonu koncertowego. Jesteśmy pewni, że muzyczny stół jest w tym roku jeszcze większy niż w zeszłym, a w dodatku jest on zastawiony po same brzegi. Jeśli będziecie czuć że jesteście pogrążeni w lekkiej śpiączce i nie możecie dobudzić się po wakacjach – na pewno pomoże wam w tym Coma – która w Londynie w połowie września. Kilka dni później z koksem rusza Paweł Kukiz, który – jak wieści niosą –
jest już pogodzony ze swoimi piersiami. Sprawdzi to naocznie Andrzej
Nowak, który wraz ze Złymi Psami, mimo że bez zwierząt będzie Kukizowi
towarzyszył na dwóch koncertach już pod koniec września. Niemal w tym samym czasie będziemy mogli posłuchać na żywo Kabanosa, co
mimo iż wydaje się nieco dziwnym pomysłem – polecam z całego serca
wszystkim miłośnikom suchej kiełbasy.
fot. Marek Jamroz
Tak kultowa postać, jaką jest Kazik Staszewski nie mogłaby rozpocząć swej corocznej październikowej pomarańczowej trasy bez kilku koncertów na wyspie – sam przecież kiedyś mieszkał w Londynie, mimo że czasy były inne – a może nie aż tak bardzo? Czy na waszych twarzach widnieje już szeroki uśmiech? Jeśli nie to chciałbym dodać, że wszystkie wyżej wymienione muzyczne rarytasy pojawią się na naszych talerzach jeszcze we wrześniu. A dalej będzie tylko lepiej, pojawi się dobrze znany Hey z charyzmatyczną wokalistką Katarzyną Nosowską, gitarę powoli stroi także Sebastian Riedel, a oczko puszcza do nas również Patrycja Markowska. Co dzieje się za miedzą sprawdzi także Grubson, a niepokorny Czapa
postraszy was Celą nr 3. Na horyzoncie ledwo można dostrzec mały banner z
napisem Buch Fest 2016, który jednak z każdym dniem staje się coraz
bardziej czytelny.
fot. Marek Jamroz
Nie można również nie wspomnieć o wspaniałym fakcie reaktywowania listy przebojów Polisz Czart, której najnowsza edycja poleci w eter już 12 sierpnia w godz, 19.00 – 20.30 czasu UK i IRL (20.00 – 21.30 czasu PL) wprost z anteny Polskiej Tygodniówki NEAR FM z Dublina (Irlandia). Niebawem na łamach Polskiego Wzroku więcej informacji o Polisz Czart, aktualne notowanie oraz lista propozycji. Jak widzicie, jest na co czekać, będzie co posłuchać, będzie także co
poczytać. Po półrocznej działalności inicjatywy pod nazwą Polski Wzrok,
chciałbym podziękować wszystkim naszym czytelnikom oraz promotorom za
wsparcie i dobre słowa, które sprawiają, że to co robimy wydaje się mieć
sens. Dziękuję moim redakcyjnym kolegom, za to że razem ze mną
podzielają muzyczną pasję i pchają a czasem ciągną ten zwariowany wózek.
***
Marek Jamroz - Szklamooki
Jako szklanooki redakcji również chciałbym wtrącić swoje trzy grosze. Przede wszystkim proszę się nie łudzić tym, że redakcja Polskiego Wzroku rozleniwiła się na wakacjach. Pomimo urlopowych wyjazdów, spraw prywatnych i tak zwanych ogonów, wciąż działamy. Stale przychodzą nam do głowy nowe pomysły. Jedne będziemy już wkrótce realizować, inne odkładamy do poczekalni, lub wyrzucamy do kosza. Staramy się poszerzać horyzonty naszego portalu o tematy ogólnokulturalne i społeczne. Nasza Polonia na Wyspach jakby okrzepła, wrosła i zaczyna przejawiać wiele inicjatyw. Będziemy się starać nagłaśniać te działania naszej społeczności. Ja również chciałbym podziękować. Przede wszystkim osobom odwiedzającym nasz portal. Wasze pozytywne opinie są niezmiernie motywujące. Również organizatorom koncertów, muzykom i ich managerom, za kredyt zaufania i ułatwianie naszej pracy. I kolegom i koleżankom z redakcji Polskiego Wzroku, za to, że to wszystko się kręci i przyspiesza. Nadworny punk naczelny Polskiego Wzroku niestety nie może się
odnaleźć, mimo że szukamy od miesiąca – jedyny ślad jaki po nim pozostał
prezentujemy poniżej
Marek "Szklanooki" Jamroz i Jakub "Tata Punk" Mikołajczyk (fot. Sławek Orwat)
Autorzy - Mateusz Augustyniak i Marek Jamroz
Marek Jamroz
- Muzyka
była w jego domu od zawsze, ale zawsze gdzieś w tle. Rodzice nie
kupowali płyt, tylko słuchali radia, a to co muzycznego działo się w
pokoju jego starszej siostry, było tajemnicą. Na szczęście, choć
dorastał w typowo śląskiej rodzinie, rodzice nie katowali go słuchaniem
jakże popularnych wśród sąsiadów, niemieckich szlagierów i tyrolskich
polek. Pierwsze utwory jakie Marek pamięta to piosenki z niedzielnego
Koncertu Życzeń takich wykonawców jak Irena Jarocka, Urszula Sipińska
Jerzy Połomski i nieśmiertelna Mireille Mathieu z przebojem Santa Maria.
Po słusznie minionym okresie Fasolek i Zająca Poziomki, jego pierwszą
dojrzałą muzyczną fascynacją była twórczość Jeana Michelle Jarre'a. Po
skutecznej próbie przedarcia się do pokoju siostry, Marek po raz
pierwszy usłyszał jego Equinoxe, Marka Bilińskiego, The
Beatles i Andreasa Vollenweidera. Marek zawsze był wzrokowcem - i jak
miał nie trafić po latach do Polskiego Wzroku - i prezentowane Przez
Krzysztofa Szewczyka w programie Jarmark klipy "Money for Nothing"
Straitsów, "Take on Me" A-HA wbijały go w fotel. W
późniejszych latach osiedlowa telewizja kablowa emitowała piracko MTV
(to prawdziwe, gdzie kiedyś puszczano muzykę). Marek chłonął każdy
gatunek - pop, rap, rock, metal, wszystko co brzmiało. Słuchał Trójki i
listy w każdy piątek, kupował "pirackie oryginały",
jakby chciał się tym wszystkim udławić. Nigdy nie identyfikował się z
żądną subkulturą. Jako jeden z niewielu na podwórku lubił Guns'n'Roses i
nikt nie wiedział jaka przyczepić mu łatkę. W szkole średniej zaczął
słuchać muzyki bardziej świadomie. Wsłuchiwał się w teksty polskich
wykonawców i nieudolnie starał się tłumaczyć tych anglojęzycznych. Wtedy
to kolega pożyczył mu album Meddle Pink Floyd i tak zaczęła się jego
wielka przyjaźń z muzyką brytyjskiej czwórki (a później trójki).
Pojawiły
się też kolejne fascynacje - Metallica, Biohazard, Smashing Pumpkins,
Type O Negative, Sepultura, Dżem, Ira, Kazik, Piersi, Hey ale i Turnau,
Grechuta, Soyka i Grupa pod Budą. Dżem był mu zawsze bliski, bo to
lokalny patriotyzm i przy ognisku śpiewało się Whisky i Wehikuł Czasu, a
porem namacalnie odczuł tragedię śmierci Pawła Bergera, gdy wykonywał
napis na jego płycie nagrobnej pracując jako liternik w zakładzie
kamieniarskim. Później przyszedł czas emigracji. Marek wyjechał na trzy
miesiące w listopadzie 2005 roku i... ten kwartał ciągnie mu się do
dziś. Największą pasją Marka jest robienie zdjęć. Zaczynał, gdy jeszcze
nikomu nie śniło się o aparatach cyfrowych, a na
wywołanie zdjęć (o ile nie miało się własnej ciemni) czekało się parę
dni. Łapanie
momentów upływającego czasu i zamiana ich w obrazy zawsze było dla
niego jakimś rodzajem magii. Oprócz fotografowania lubi stare polskie
filmy, absurdalny humor, historię i książki. W wolnym czasie czyta co
popadnie i sprawia mu to nieznośną frajdę.
Naczelny i Szklanooki
Jakiś czas temu zupełnie
przypadkowo poznał pewnego mechanika samochodowego, który najpierw
okazał się całkiem fajnym gościem, a później gościem z ogromną wiedzą
muzyczną. Tym mechanikiem jest Kuba Mikołajczyk, który wraz z Mateuszem
Augustyniakiem założyli portal Polski Wzrok, dzięki któremu Marek w
tempie pędzącego ekspresu dostał się w sam środek najważniejszych
polskich wydarzeń kulturalnych na Wyspach. Zaczął fotografować dla
portalu na koncertach, co sprawia mu wielką przyjemność i dzięki czemu
poznaje wielu ciekawych ludzi.
Mateusz Augustyniak Jest
zwycięzcą II edycji Jubileuszowego Konkursu Muzycznej Podróży dzięki
ironicznemu, acz niezwykle wnikliwemu artykułowi, który można
przeczytać tutaj.
Muzyka była z nim od zawsze. Po maturze trafił do Krakowa, gdzie
znalazł pracę jako szklankowy w Tower Pub - mrocznej spelunie dla typów
spod ciemnej gwiazdy. Jego jakże odpowiedzialna praca polegała na
zbieraniu szklanek ze stolików i obserwowaniu kamery skierowanej na
wejście do pubu, a wszystko to działo się w rytmach mocnych metalowych
brzmień. Zabawił tam niedługo, ale wspomina to miejsce z wielkim
rozrzewnieniem. Po kilku zawirowaniach wylądował w studenckim klubie
Studio, gdzie spędził blisko cztery lata, awansując na stanowisko
menadżera. Do Anglii - jak wielu innych - przyjechałem na kilka
miesięcy, aby sobie dorobić i... został na stałe. Powrotu do Polski
sobie nie wyobraża. Przedkłada - jak sam mówi - szarość aury nad
szarością nastrojów. Obecnie pracuje w lokalnym Radio Betford, gdzie bez
przeszkód naśmiewa się z wszystkiego, co go śmieszy. Mateusz wychodzi z
założenia, że w obecnym świecie trzeba śmiać się z otaczającej nas
pokracznej rzeczywistości, gdyż inaczej trzeba by się jej bać. Gra także
na gitarze w kapeli, z którą spodziewa się odnieść w niedalekiej
przyszłości oszałamiający sukces, doskonale zdając sobie sprawę z
beznadziejności owych zamierzeń. Codzienne osiem godzin w jego mało
ambitnej pracy, wydaje mu się celem samym w sobie. Mateusz wraz z Kubą
Mikołajczykiem prowadzi od niedawna portal muzyczny www.polskiwzrok.co.uk,
który na razie dopiero się rozkręca, a plany z nim związane są ogromne.
Dzięki Mateuszowi czuję wielką radość i sens organizowania cyklicznych
konkursów na muzyczny artykuł. Szykujcie się więc już teraz do kolejnej
jego edycji, którą ogłoszę z okazji 300-tysięcznej wizyty na Muzycznej
Podróży. Podróż Mateusza - jak sam zainteresowany mówi o swojej
muzycznej przygodzie - dopiero się zaczyna...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz