Marek Karewicz z siostrą Bogusława Meca, Danutą Mec Wypart w Sali O.K. TKACZ |
Krótko po wyjeździe Marka i Wiesława Śliwińskiego z Tomaszowa, otrzymałem od prezesa Fundacji Sopockie Korzenie, pana Wojtka Korzeniewskiego telefon, bym swoją książkę przysłał na konkurs Wspomnienia Rówieśników Rock’n’Rolla w Sopocie, co uczyniłem. Była to już druga edycja tego konkursu. Szybko minęły wakacje, w połowie października otrzymuję zaproszenie do restauracji Złoty Ul w Sopocie, na zakończenie i podsumowanie konkursu. Kiedy zjawiłem się w Złotym Ulu ze swoim przyjacielem Czarkiem Francke w niedzielę 7 listopada 2010 roku, panowała piękna, słoneczna pogoda, było ciepło jak w maju. W samo południe (12.00) gdy z krakowskiej Wieży Mariackiej rozbrzmiewał hejnał, ja z Czarkiem na drżących nogach, pokonywałem próg restauracji. Ledwie przekroczyliśmy główne wejście, gdy nagle z wnętrza lokalu dobiega głos, - Witam Tomaszów Mazowiecki. Był to głos Marka Karewicza, którego wózek otoczony rozmówcami, przyjaciółmi, nie był widoczny dla osób przekraczających główne wejście do restauracji. Ten głos rozładował moje napięcie, pozbawiając drżenia nóg. Podeszliśmy do Marka by go przywitać a ten nie dając dojść nam do słowa rzekł, - Słuchaj Antek za dwa tygodnie, razem z Wiesiem gościć będziemy w Tomaszowie. Zostaliśmy ponownie zaproszeni przez pana Prezydenta do Galerii ARKADY gdzie między innymi będzie promocja filmu „Człowiek ze Złotym Obiektywem”. Jak wrócisz do Tomaszowa poinformuj wszystkich o naszym przyjeździe. Ucałuj Basię z księgarni i Danusię Mec.
Sopockie MOLO |
Człowiek ze Złotym Obiektywem
Oficjalna informacja w lokalnych mediach o ponownym spotkaniu się tomaszowian z Markiem Karewiczem ukazała się w mieście na tydzień przed jego przybyciem. Wcześniej, tuż przed spotkaniem w ARKADACH, Danusia Mec - Wypart w Urzędzie Miasta zorganizowała wystawę prac artysty, w kąciku (w holu) nazwanym Galeria w Ratuszu, pod znamiennym tytułem This Is Jazz. Była to zarazem nazwa ekspozycji jak również pod tym tytułem ukazała się pierwsza publikacja artysty, album ze zbiorem 160 zdjęć (czarno białych i w kolorze) najwybitniejszych postaci światowego i polskiego jazzu, z autorskim komentarzem Człowieka ze Złotym Obiektywem. Było to bardzo udane przedsięwzięcie pani Danusi, tomaszowianie mogli przez okres 14 dni, bo tyle trwała wystawa w Urzędzie, tłumnie przybywając do magistratu, oglądać najwybitniejsze twarze muzyków światowego jazzu i rock’n’rolla.
Na głównej ścianie Galerii w Ratuszu zawisło najwspanialszych, 28 fotogramów, między innymi takie postacie jazzu jak Miles Davies, geniusz Ray Charles, Cleveland Eaton, George Adams, Art. Blakey, Jim Pepper, Michał Urbaniak, Chico Freeman, Sarah Vaughan, Krzysztof Komeda, Bobby Watson czy Ella Fitzgerald. Tak jak się wcześniej umówiłem w Sopocie, przygotowałem grunt pod spotkanie towarzyskie na zapleczu księgarni u Basi Goździk. Zaplecze księgarni stało się stałym, kultowym punktem zbornym na kuluarowe spotkania Marka Karewicza z tomaszowskimi przyjaciółmi, podczas jego pobytu w naszym mieście. Na dwie godziny przed rozpoczęciem imprezy w Galerii, doszło do spotkania. Oprócz Basi gospodyni i spodziewanych gości, uczestniczyli Zygmunt Dziedziński, Bogdan Reszka (nasz lokalny fotograf amator) oraz moja skromna osoba. Poczęstunek choć na słodko, rozwiązał nam języki, pierwszy rozpoczął Marek, zadając dość pretensjonalne pytanie;
Centrum miasta. Plac Kościuszki dzisiaj, z lotu ptaka, kierunek Katowice/Wrocław |
Stary Plac Kościuszki przed rewitalizacją z widokiem na Gwiazdę Wdzięczności |
– Czyżby to była zapowiadana Marka niespodzianka? – pomyślałem. Nie pomyliłem się. To oni tworząc trio (Maciek Strzelczyk – pierwsze skrzypce jazzowe w Polsce, Krzysztof Woliński – gitara elektryczna oraz Mariusz Bogdanowicz – kontrabas) rozpoczęli mocnym, jazzowym brzmieniem wieczór z Karewiczem. Od strony muzycznej, było to na małej scenie Galerii wielkie wydarzenie z najwyższej półki polskiego jazzu. Ci co przybyli do ARKAD byli świadkami wydarzenia jazzowego jakiego w Tomaszowie Mazowieckim dawno nie było. Po półgodzinnej, jazzowej degustacji, mikrofon wziął do ręki mistrz Karewicz i dygresyjnie rozpoczął swoje wystąpienie, - Moi drodzy, słuchając muzyków, moich przyjaciół, których mam przyjemność słuchać na co dzień w warszawskim Jazz Klubie Tygmont, powróciły wspomnienia z mojego dzieciństwa. Chciałem wam powiedzieć, że w tym miejscu gdzie się obecnie, znajdujemy mieściła się „końska jatka”.
Centrum miasta. Zaniedbana „Końska Jatka” z lat 50/60 – tych ubiegłego wieku, dzisiejsze ARKADY |
- Można było tu kupić najtańsze mięso (nie tylko koninę) - kontynuuje Marek - i wyroby masarskie w Tomaszowie, również był tutaj szeroki wybór świeżych warzyw i kiszonek. Moja ukochana babcia wysyłała mnie do jatek po zakup wędliny, która zwała się - mortadela. Nie wiem czy wiecie co to była za wędlina? Czy dziś jest dostępna w naszych sklepach? Była to najsmaczniejsza kiełbasa jaką kiedykolwiek w życiu jadłem. Jej niezapomniany smak do dziś pozostał w moich ustach. Tak oto rozpoczął spotkanie pan Marek Karewicz.
Honorowy gość Marek Karewicz. Wzdłuż ulicy Rzeźniczej na Jubileuszu 20-lecie Galerii ARKADY pod egidą rodziny Sobańskich, obok opiekun Marka, Wiesław Śliwiński i Jan Pampuch |
Antoni Malewski urodził
się w
sierpniu 1945 roku w Tomaszowie Mazowieckim, w którym mieszka do dziś.
Pochodzi z robotniczej rodziny włókniarzy. Jego mama była tkaczką, a
ojciec przędzarzem i farbiarzem. W związku z ogromną fascynacją
rock'n'rollem, z wielkimi kłopotami ukończył Technikum Mechaniczne i
Studium Pedagogiczne. Sześć lat pracował w szkole zawodowej jako
nauczyciel. Dziś jest emerytem. O swoim dzieciństwie i
młodości opowiedział w książkach „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie”,
„A jednak Rock’n’Roll”, „Rodzina Literacka ‘62”, a ostatnio w
„Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” - książce,
która zajęła trzecie miejsce w V Edycji Wspomnień Miłośników
Rock’n’Rolla zorganizowanych w Sopocie przez Fundację Sopockie Korzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz