Wydarzeniem
jazzowej jesieni jest z pewnością jedyny w Polsce koncert genialnej i
charyzmatycznej wokalistki Lizz Wright. Niezwykle zdolna amerykańska
pieśniarka jest dzisiaj symbolem pokoleniowej zmiany jaka dokonuje się w
wokalnej muzyce jazzowej."Wielkie i legendarne śpiewaczki od Billie
Holiday, Niny Simone po Ellę Fitzgerald i Bessie Smith - rekomenduję
pieśniarkę Dionizy Piątkowski, szef Ery Jazzu - ustąpiły niegdyś miejsca
równie wspaniałym gwiazdom, takim jak Dee Dee Bridgewater, Cassandra
Wilson czy Dianne Reeves, ale teraz świat jazzowej wokalistyki należy do
pokolenia młodych, wschodzących artystek, dla których śpiewanie jazzu
jest naturalną konsekwencją fascynacji bluesem, gospel, muzyką soul czy
wręcz folkowymi zaśpiewami prowincjonalnej Ameryki oraz inspiracjami
czerpanymi z egzotycznej muzyki etnicznej".
Córka
pastora z prowincjonalnej Georgii najlepszą naukę odebrała wtapiając
się we własna kulturę i muzyczny obyczaj. Jako młoda dziewczyna wraz ze
swoją rodziną i bliskimi śpiewała w chórach na całym Południu USA. Jako
solistka brawurowo zadebiutowała występując (w 2002 roku) w serii
koncertów poświęconych pamięci jej wielkiej mentorki - Billie Holiday. Może właśnie stąd wzięła się ogromna żarliwość jej sztuki wokalnej,
zbudowanej na solidnych, gospel-jazzowych podstawach i artystycznej
konsekwencji.


"Fellowship"
to kolejny album, gdzie Lizz Wright zapełnia konsekwentnie tradycyjnymi
nagraniami gospel oraz utrzymanymi w podobnym nastroju własnymi
kompozycjami. Wielkim sukcesem okazał się projekt "Four Woman: Tribute
to Nina Simone", który Lizz Wright zrealizowała wraz z Angelique Kidjo,
Lisą Simone i Dianną Reeves.„Fascynowała mnie głównie współczesna muzyka
gospel, która rzeczywiście miała w sobie odcienie bluesa, rhythm and
bluesa oraz jazzu - mówi w rozmowie z Agnieszką Antoniewską dla JAZZ
FORUM - I czuję się z tymi wszystkimi gatunkami po trosze związana.
Chciałam jednak uciec od obowiązku definiowania siebie przez pomysły
innych. Chciałam sama siebie wymyślić. Dotrzeć do tego, czego oczekuję
od swojej muzyki. Zadawać sobie pytania. I powoli szukać na nie
odpowiedzi. Ale nie na siłę. Zaczęłam mieszać te wszystkie gatunki, bo
to mi najbardziej odpowiada. Nie chcę żadnych etykietek. Jestem
wokalistką i autorką piosenek. Teraz to ja wybieram projekty, w które
chcę się angażować. Nie jestem już tak bardzo uwikłana w moją osobistą
historię. Muzyka i jej Dusza są silniejsze ode mnie".Najnowszy album
Lizz Wright nosi znamienny tytuł "Freedom & Surrender".Tym razem
wokalistka proponuje rozkołysany soul, rhythm and blues, melancholię
bluesa, impresyjność jazzu i tradycję gospel. Artystka nie stroni od
jazzu, improwizacji, stylistyki folka, bluesa i country, sięga ochoczo
po standardy. Taki właśnie program charyzmatyczna wokalistka przedstawi
na jedynym koncercie w Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz