piątek, 11 maja 2018

Przeżyjcie to sami, czyli 60 lat życia Grzegorza Stróżniaka! - tekst i niepodpisane zdjęcia z archiwum zespołu Lombard

Niezapomniane after party Lombardu w Londynie, które przeżyłem wraz z Moniką S. Jakubowską


Mojej urodzinowej rozmowy z Grzegorzem Stróżniakiem 
i Martą Cugier dla Radia WNET można wysłuchać tutaj

Poznań ul. Długa 13... to tu 30 kwietnia 1958 roku urodził się Grzegorz Stróżniak... Rodzina Pana Aleksego Stróżniaka, ojca Grzegorza, pochodzi z Krzeszkowic, małej wsi niedaleko Pniew. Pani Łucja z domu Lewandowska, Mama Grzegorza, urodziła się w Lille we Francji, ale Krzeszkowice to również jej rodzinna wieś.


Tu się poznali, zakochali się w sobie. Wspólny ślub sióstr Lusi i Geni odbył się w pobliskim kościele w Otorowie. Marzeniem Pani Łucji i Pana Aleksego Stróżniaków zawsze byłó mieszkanie w Poznaniu, dlatego zaraz po wojnie przeprowadzili się do przydzielonego im mieszkania w suterenie w samym sercu wielkiego miasta.

Rok 2016 - sentymentalny spacer z Mamą do miejsc z dziecięcych lat
fot. Marta Cugier
Ciężko pracowali wychowując synów Piotra i Grzegorza. Dzieciństwo Grzegorzowi kojarzy się z zapachem chleba z pobliskiej piekarni, porannym i wieczornym biciem dzwonów w kościołach, dźwiękiem tramwajów, smakiem wody z ogórków wyproszonej od straganiarzy z pobliskiego Rynku Bernardyńskiego, obserwacją przechadzających się eleganckich przechodniów, kąpielami w fontannach, zabawą w Parku Dąbrowskiego (dziś Parku należącego do Starego Browaru) czy na pobliskich podwórkach, graniem w palanta i kapsle, jazdą na łożyskowej hulajnodze... podróżami na działkę na Junikowie, gdzie rodzice Grzegorza własnymi siłami po pracy budowali wymarzony rodzinny dom... a w radio królowali: Filipinki i Piotr Szczepanik...


Grzegorz Stróżniak rozpoczął swoją edukację w Szkole Podstawowej na ulicy Św. Marii Magdaleny w Poznaniu. Z miłości, przez 2 lata, chodził również do słynnej poznańskiej Szkoły Baletowej. Przeprowadzka sprawiła, że obie miłości i ta do tańca i ta do dziewczyny nie przetrwały. Trzecią klasę rozpoczął już w Szkole Podstawowej na Osiedlu Kwiatowym, gdzie niezwykły nauczyciel muzyki Pan Tadeusz Barwa-Czerwiński rozbudzał w dzieciach muzyczną pasję i uczył grać na instrumentach, w bogato jak na tamte czasy, wyposażonej pracowni muzycznej.

Dzięki temu już kilkuletni Grzegorz Stróżniak grał na akordeonie, perkusji, trąbce i saksofonie. Godzinami grał w szkole na pianinie własne wymyślone melodie. Do domu ze szkoły wracał razem z Paniami sprzątaczkami, którym nigdy nie przeszkadzał mały „pasjonat”. Dzieciaki pierwsze koncerty grały na akademiach, jednak są takie występy, które na zawsze pozostaną w jego pomięci. Mając zaledwie 11 lat Grzegorz zagrał na trąbce hymn Lecha Poznań na stadionie miejskim podczas meczu tej słynnej poznańskiej drużyny. Nigdy nie zapomni również występu w muszli koncertowej w Parku Wilsona. Rodzicom udało się zakupić Grzegorzowi pianino, trudno było Go oderwać od wymarzonego instrumentu. Wakacje spędzał u dziadków na wsi. Z bratem Piotrem i kuzynami godzinami buszowali po polach w rodzinnych Krzeszkowicach jedząc jabłka, czereśnie i wiśnie zerwane prosto z drzew na które z przyjemnością się wspinali. Całą rodziną pomagali podczas żniw, przy wykopkach w przerwach zajadając chleb ze śmietaną i z cukrem, popijając kawą zbożową. Najważniejsze było jednak to, że wujek Maryś pozwalał dzieciakom jeździć traktorem… W wiejskim sklepie Grzegorz wyśpiewywał piosenki w zamian za cukierki i lizaki. Pierwszy raz mając zaledwie siedem lat zaśpiewał Pani stojąc na ladzie "Trzynastego" z finałowym aplauzem zerkających przez szyby kuzynów...


Grzegorz Stróżniak pierwszy zespół założył w 8 klasie szkoły podstawowej. Z kumplami zarabiali pieniądze na weselach znajomych, sąsiadów i na tzw. „Fajfach”. Mimo iż dostał się do średniej Szkoły Muzycznej na kontrabas i fortepian, nie wyobrażał sobie, że będzie w stanie pogodzić 2 szkoły, w których zajęcie odbywają się popołudniu.

Naukę kontynuował więc w klasie licealnej, kierunek eksploatacja pocztowo - telekomunikacyjna w Zespole Szkół Zawodowych im. Joachima Lelewela na ul. Różanej w Poznaniu. Do szkoły trafił przez przypadek, ale okazuje się, że w życiu nic nie dzieje się bez powodu. Szczególnie ważne okazały się być wspaniałe Panie Nauczycielki: Elżbieta Dachtera od muzyki i Barbara Pietrzykowska od języka polskiego, które umożliwiły Grzegorzowi rozwijanie artystycznego talentu w szkolnym zespole muzycznym i w kabarecie. Podczas akademii Grzegorz grał wymyślone przez siebie kompozycje do tekstów Asnyka, Leśmiana, Broniewskiego. Piosenki podobały się na tyle, że Grzegorz skomponował hymn szkoły „Lelewela imię twe”, które śpiewały kolejne pokolenia uczniów. Mając zaledwie 16 lat skomponował piosenkę z własnym tekstem „Ciche marzenia”, nie zdając sobie sprawy, że ta młodzieńcza melodia, po latach, z tekstem Andrzeja Sobczaka „Przeżyj to sam” stanie się hymnem pokoleń. 


W pewnym sensie „Ciche marzenia” stanowią kredo życiowe Grzegorza Stróżniaka, dlatego pozwolę sobie przytoczyć tych kilka prostych słów: „Każdy ciche ma marzenia, każdy inny w tym tkwi zło, ktoś chce zniszczyć Twój ideał, wtedy Ty niszczysz go…” i co najważniejsze: „Tylko sam, dojdziesz tam, jeśli chcesz, dojdziesz… wiesz”. Nie interesowały Grzegorza ani poczta, ani tym bardziej telekomutacja, ale lata szkolne dzięki zajęciom pozalekcyjnym: szkolnym akademiom, kabaretowym, teatralnym czy muzycznym występom, szybko przeleciały i po maturze trzeba było zastanowić się co dalej? Wiedział, że muzyka jest sensem jego życia. Przez kilka miesięcy Grzegorz Stróżniak pracował na Poczcie Głównej w Poznaniu, jako „licznik” i choć liczenie pieniędzy bardzo mu się podobało, wiedział, że musi podążać za marzeniami… 

W liceum poznał swoją przyszłą żonę. Choć małżeństwo nie przetrwało próby czasu, Grzegorz Stróżniak ma dwoje wspaniałych dzieci Jakuba i Rozalię. Kuba jest DJ, najlepsze imprezy to te które miksuje. Posiada ogromną bibliotekę utworów mniej lub bardziej znanych każdego gatunku. Świetnie wyczuwa, co i kiedy ma puścić, by rozkręcić imprezę. Ze swoją partnerką Karoliną wychowują syna Jacka. Rozalia wraz z mężem Wackiem i synem Frankiem prowadzą Stajnię Woźniczka przy Gospodarstwie Agroturystycznym teściów Polna 6 w Szamocinie. To pasjonaci. Kochają konie, psy, koty i wszystkie inne zwierzęta. W swoim gospodarstwie mają nawet 300 kg świnię którą Rozalia nauczyła wielu sztuczek. Organizują obozy dla dzieci, które zarażają swoją pasją. Ścigają się bryczkami. Zdobyli wiele nagród i wyróżnień. Oprócz koni Rozalia świetnie pisze, rysuje, gra na gitarze, pianinie i śpiewa. Największą radością Grzegorza jest to, że jego dzieci są szczęśliwe i mają pasje. Grzegorz uwielbia spędzać czas ze swoimi dziećmi i wnukami, szczególnie święta czy rodzinne wakacyjne wypady na które niestety wciąż za mało czasu. Jedno jest pewne, w ważnych zawodowych czy życiowych momentach, może liczyć na ich obecność i wsparcie.


W 1978 roku Grzegorz Stróżniak rozpoczął naukę w Studio Sztuki Estradowej, w którym pod okiem profesjonalistów, uczył się historii sztuki, gry na pianinie, śpiewu, kompozycji i choreografii. W trakcie nauki zdobywał szlif estradowy w utworzonym kwartecie wokalnym Vist. Występował z Alex Band, Orkiestrą Zbigniewa Górnego, towarzysząc najwybitniejszym polskim wokalistom podczas koncertów galowych i festiwali polskiej piosenki. W 1981 roku założył zespół LOMBARD, w którym do dziś pełni funkcję lidera, kompozytora, wokalisty, muzyka grającego na pianinie, keyboardach, syntezatorach, Hammondzie i innych instrumentach klawiszowych.

Wywiad z Martą Cugier i Grzegorzem Stróżniakiem 
z roku 2012 można znaleźć tutaj

Wraz z zespołem Lombard nagrał płyty: "Śmierć dyskotece", "Live", "Szara maść", "Wolne od cła", "Anatomia", "Kreacje", "Największe przeboje 81-91", "Afryka", "Deja'vu", "20 lat - koncert przeżyj to sam", "W hołdzie Solidarności - drogi do wolności", "ShowTime", "Swing" na których znajdują się dobrze znane i lubiane przeboje. Wyśpiewał i skomponował hymn pokoleń, legendarną piosenkę "Przeżyj to sam" do tekstu Andrzeja Sobczaka. Zagrał ponad 3000 koncertów w Polsce i na Świecie. Był wielokrotnie wybierany wokalistą roku i nagradzany za swoje kompozycje podczas Festiwali w Sopocie i w Opolu. W 1984 roku otrzymał II nagrodę za kompozycję „Szklana pogoda” (I nie przyznano). Komponował do tekstów najwybitniejszych polskich tekściarzy: Andrzeja Sobczaka, Jacka Skubikowskiego, Marka Dutkiewicza. Grzegorz Stróżniak przez wiele lat współpracował, jako kompozytor i muzyk, z Teatrem Polskim w Poznaniu pod dyrekcją Grzegorza Mrówczyńskiego. Skomponował wówczas muzykę do wspaniałych musicali: „Łyżki i księżyc”, „Ujrzana we śnie Wasawadatta, W krainie kłamczuchów i do tekstów Marka Koterskiego „Zęby”. 


Jednak jego historia artystyczna jest nierozerwalnie związana z zespołem „Lombard”. To jego muzyczne dziecko i tu głównie realizuje się, jako muzyk, wokalista, kompozytor, aranżer, wizjoner. I choć w tej drodze towarzyszy mu wielu znakomitych muzyków i wokalistek "LOMBARD TO ON, ON TO LOMBARD"!

 Lombard w Londynie (fot. Piotr Apolinarski) - zbliżenie fragmentu I balkonu poniżej
autor Tomasz Brański
"W życiu każdy z nas dokonuje nieustających wyborów. Wytyczamy sobie drogę, którą chcemy podążać. Od nas tylko zależy czy osiągniemy sukces czy poniesiemy porażkę.

Każdy ciche marzenia, każdy inne, 
w tym tkwi zło.
Ktoś chce zniszczyć Twój ideał, 
wtedy Ty, niszczysz Go
Tylko sam dojdziesz tam
Jeśli chcesz, dojdziesz! Wiesz!
(Grzegorz Stróżniak 1974 rok)

"Będąc 16-latkiem napisałem amatorski słowa piosenki do własnej kompozycji, która po latach z genialnym tekstem Andrzeja Sobczaka stała się najważniejszą piosenką dla mnie, dla mojego zespołu Lombard i dla wielu pokoleń Polaków – „Przeżyj to sam”. To jednak amatorskie spojrzenie na życie, choć nigdy nikogo nie zniszczyłem, stało się moim kredo życiowym. Już wtedy wiedziałem, że to co osiągnę w życiu zależy tylko ode mnie.


Ja także w Londynie przeżyłem swoje "Przeżyj to sam"
Pracowałem ciężko na własny sukces. Nigdy nie wyrzekłem się swoich ideałów i szedłem raz w górę, raz w dół jednak wytyczoną własną drogą. Wiedziałem, że „tylko sam dojdę tam”, gdzie będę chciał. Dla mnie zawsze najważniejsza była muzyka. W niej topiłem swój smutek i radość, cierpienia, rozterki, poszukiwania, zwątpienia. Kiedyś powiedziałem, że Lombard to Ja, Ja to Lombard, bo oddałem się temu zespołowi bez reszty. Udało się! Zespół Lombard, którego od prawie 40 lat jestem liderem nagrał dziesiątki przebojów, które do dziś śpiewa cała Polska . W nim, realizuję się jako muzyk, wokalista, kompozytor i aranżer. Nie zawsze było kolorowo. Upadałem i wstawałem, by walczyć od nowa o to w co wierzę. Dziś uważam się za człowieka szczęśliwego. Spełniły się moje marzenia, a to One właśnie pchają nas na wyżyny naszych własnych możliwości. Bo marzenia choć najbardziej szalone są po to, żeby je spełniać." - przedmowa do książki Krzysztofa Króla "X - kodeks wygranych".


Wiele dobra i szczęścia Mistrzu Grzegorzu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz