Agnieszka Sroczyńska - Relacja z koncertu Małego Kina 22.05.2018r. w Krakowie.
fot. Maria Leżańska
„Ależ to był wspaniały wieczór! Atmosfera cudowna!”, „Jesteście najlepsi!”, „ZNAKOMICI! Kochamy Was” – to kilka z wielu entuzjastycznych komentarzy zostawionych na portalu społecznościowym przez uczestników koncertu Małego Kina, który odbył się 22 maja br. w Klubie Wola Duchacka w Krakowie, z inicjatywy Beaty Symołon, animatorki wielu wydarzeń literacko-muzycznych.
fot. Maria Leżańska
Utworzony przed 18. laty zespół grał zarówno na dużych scenach, na festiwalach piosenki studenckiej, literackiej, turystycznej (na których zdobywał nagrody), jak również występował w klubach muzycznych. Ostatni koncert zespołu w pełnym składzie odbył się 9 października 2016r. (w Puławach). Poznając historię Małego Kina i wsłuchując się ostatnio w głosy jego wielbicieli, nie miałam wątpliwości, że jego powrót na scenę po półtorarocznej przerwie będzie wyjątkowym wydarzeniem zarówno dla muzyków jak również dla wielu ich przyjaciół. I rzeczywiście nim był.
Koncert rozpoczął się niestandardowo, bo od rozmowy Beaty Symołon z fotografem Pawłem Barmutą, którego prace fotograficzne były wystawione w Klubie. Następnie przepytany przez Panią Beatę został założyciel i lider zespołu - Jarek Kąkol. Najważniejszą informacją dla fanów Małego Kina, jaka padła podczas tej rozmowy, jest chyba ta, że Jarek chce wrócić do grania z zespołem, ale grania akustycznego, mniej rockowego. A to oznacza m.in. rezygnację z perkusji i instrumentów klawiszowych. Dlatego tym razem zagrali w składzie: Agnieszka Biniek – skrzypce, Sebastian Adamczewski – gitara akustyczna, Daniel Główczyk – gitara basowa, Jarek Kąkol – gitara akustyczna i śpiew, Jacek Smolik – gitara akustyczna. Gościnnie wystąpił również Janusz Ochocki. W połowie koncertu wspaniale zaśpiewał i zagrał (z cudownie
improwizującymi muzykami Małego Kina) trzy piosenki do wierszy Ryszarda
Sidorkiewicza, Marka Monikowskiego i własnego autorstwa.
fot. Maria Leżańska
Natomiast Jarek Kąkol hipnotyzował publiczność utworami ze starego repertuaru Małego Kina, w większości do wierszy takich klasyków jak Lechoń, Leśmian czy Rimbaud. Jednak ich brzmienie odbiegało chwilami znacząco od brzmień znanych wcześniej, a zarejestrowanych m.in. na dwóch płytach „Drugie życie”(2002) i „Prawda i Sny”(2016). Na pewno decydujący wpływ na te nowe brzmienia miał brak perkusji i klawiszy. Generalnie większa część koncertu upłynęła w nastroju bardzo subtelnym, poważnym, chwilami wręcz nostalgicznym. Co nie znaczy, że Jarek zrezygnował z ulubionych przez siebie „szorstkości” w śpiewie i mocniejszych uderzeń w gitarę. Jednak całość brzmiała bardzo harmonijnie i częściej skłaniała do zamyśleń niż porywała do tańca. Poznając wypowiedzi uczestników koncertu kilka dni po jego zakończeniu, odnoszę wrażenie, że jego magiczny nastrój będą nosili w sobie jeszcze bardzo długo. Cały koncert był rejestrowany przez akustyka, więc czekamy na płytę. I czekamy na nowe piosenki.
***
O
zespole Małe Kino, który odkurza zapomniane wiersze z jego
założycielem, wokalistą i gitarzystą Jarkiem Kąkolem rozmawiała
Agnieszka Sroczyńska. Fanpage zespołu na Facebooku znajduje siętutaj
Agnieszka Sroczyńska
urodziła się w 1978 r. w Trzemesznie. Mieszka w Trzebini. Laureatka
ogólnopolskich konkursów literackich. Redaktorka witryny PoeciPolscy.pl.
oraz pisma kulturalno-literackiego „Inter-”(dział wywiady). Autorka
dwóch tomów poezji „Niemocni”(Miniatura 2015) i „Który odchodzisz”
(Miniatura 2017).
Moim zdaniem bardzo fajnie opisany problem. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń