Antoni Malewski - Powrót Rock’n’Rolla do stacji radiowych potrzebny od zaraz!
Moje pierwsze i jedyne jak dotychczas spotkanie z autorem poniższego felietonu Antonim Malewskim - człowiekiem, który nie tylko odmienił i nieustannie odmienia oblicze Tomaszowa Mazowieckiego oraz kształtuje gusta i myślenie jego mieszkańców, ale sprawił też , że w mojej głowie powstało wiele pomysłów i projektów radiowych, które - mam nadzieję - kiedyś zrealizuję.
Zanim odniosę się do współczesnych stacji radiowych odtwarzających dla rozrywki, propagowania stylów, dobrego samopoczucia czy też dla pogody ducha słuchaczy muzykę bez względu na jej rodzaje, rytmy czy gatunki, pozwolę sobie zacytować stare i wiecznie aktualne hasło, wręcz aforyzm: „Muzyka łagodzi obyczaje”. Dziś, jako ponad 71-letni mężczyzna, nadal jestem wierny stylowi zwanemu rock’n’roll, stylowi, który odmienił na zawsze oblicze tego świata i w sposób ewolucyjny zlikwidował wszystkie jego totalitaryzmy jak: rasizm, nazizm, faszyzm czy komunizm, a co najważniejsze, po istniejących już wcześniej klasach inteligencji, robotników i chłopów, stworzył nieistniejącą dotychczas klasę młodzieży, czyli mówiąc kolokwialnie ukształtował młodzież, stanowiącą ruch światowy! Dlaczego właśnie rock’n’roll pomimo ciągłych przeobrażeń tego stylu? O tym opowiem dalej w załączonej treści.
Urodziłem się w roku 1945 - ostatnim roku II Wojny Światowej i wychowałem na wspaniałych piosenkach z cudowną linią melodyczną, z których praktycznie każdą byłem w stanie zanucić! Wychowałem się na piosenkach sprzed wojny, tych z lat 30/40-ych oraz na muzyce wczesnych lat 50-tych, czyli na utworach moich dziadków i rodziców. Nigdy nie byłem „wrogiem” czy adwersarzem tamtego okresu, a wręcz przeciwnie, do dzisiaj retrospektywnie często wracam pamięcią do lat młodości moich dziadków i rodziców, czyli do muzyki moich przodków. Dziś moje dzieci czy wnukowie z wielkim trudem mogą poznawać muzyczny dorobek epoki swoich przodków, ponieważ w mediach trudno jest dziś o tak zwaną klasykę. Przez cały dzień praktyczne we wszystkich stacjach radiowych dominuje prymitywna „muzyczna kaszana” okraszana discopolowymi „hitami”, niczym „rekolekcje dla głuchoniemych”. Co prawda wtedy w naszych domach nie było jeszcze telewizji, a radio
było dopiero w powijakach i to nie w każdym domu, ale istniały za to
tzw. „kołchoźniki” na prąd stały, które nadawały program 1 Polskiego
Radia.
Polski głośnik radiowęzłowy - tzw. kołchoźnik (fot. Wojciech Pysz)
Osobiście jeszcze pamiętam takie "cudo" z domu moich Dziadków [dopisek autora bloga]
Fats Domino
Wśród emitowanych wówczas radiowych audycji nie było typowo muzycznych. Muzyki można było słuchać jedynie w „Koncercie życzeń”, w którym po raz pierwszy usłyszałem tak popularne migdałowe hity jak „Only You” The Platters czy „Blueberry Hill” Fatsa Domino. Muzyki można było wysłuchać również w audycji publicystycznej „Muzyka i Aktualności”, w której także od czasu do czasu nadawano szczątkowo rock’n’rollowe kawałki. I wreszcie - a był to rok 1957, a może początek 1958 - w porannym wydaniu „Muzyki i aktualności” o godz. 7:05 - pamiętam - ostatni utwór i… szok! (bo w całości)… „Maybellene” w wykonaniu Chucka Berry! Od tamtej chwili stałem się innym młodym człowiekiem. Wkrótce w tej
samej audycji usłyszałem „Jambalaya” Brendy Lee czy „Heartbreak Hotel”
Elvisa, co zadecydowało, że rock’n’roll nie tylko zamieszkał w moim
domu, ale także w moim sercu, w mojej duszy.
Niebawem w domu rodziców „zamieszkało” radio - choć był to tylko ebonitowy Pionier - a na początku lat 60-tych doszła czarno biała telewizja z 17 calowym ekranem. Choć polskie radio nie posiadało jeszcze muzycznych audycji związanych z jazzem i rock’n’rollem, to jednak pomimo celowych, państwowych zakłóceń w odbiorze, można było „łapać” takie stacje nadające nowy styl, zwany rock’n’rollem jak: Radio Luxembourg, Głos Ameryki, Wolna Europa czy BBC. Przez co najmniej 40 lat nie tylko w wymienionych stacjach, ale także w innych stacjach polskojęzycznych nierozerwalnie brzmiał rock’n’roll i pochodne jemu style i odmiany. Choć na przestrzeni tych lat przybywało różnych form i innych stylów muzycznych, to jednak rock’n’roll był jedynym stylem dającym wszystkim słuchającym prawdziwą WOLNOŚĆ. Żaden radiowy DJ, prezenter nigdy nie odszedł i nie zdradził tej formacji, choć niektórzy „fachowcy” twierdzą, że rock’n’roll skończył się na przełomie lat 60/70-tych ubiegłego wieku. W muzyczne dusze fanów z czasem zaczęły wchodzić także nowe style jak rock, psychodelic rock, folk rock, hard rock, soft rock, punk rock, psychobilly, metal, rap, hip-hop, pop rock czy southern rock, nie mówiąc już o naszym zniekształcającym słuch i duszę stylem, zwanym disco polo.
Strona internetowa polskiej grupy Czarno-Czarni nawiązującej do korzeni Rock'n'Rolla
Przeżyłem również dwa retro powroty rock’n’rolla. Pierwszy z nich na początku lat 70-tych, a drugi na przełomie lat 80/90-tych trwający bardzo długo i objawiający się nie tylko muzycznymi coverami, lecz także całkowicie nowymi kompozycjami, o czym mogły świadczyć takie filmowe przeboje, którymi muzycznie zarażały się moje dzieci i wnuczki jak „Lody na patyku”, „Crime story”, „Blues Brothers” czy najwybitniejszy z nich, „Dirty Dancing” z Patrickiem Swayze. W tym czasie polskie stacje radiowe, nie tylko muzyczne, których powstawało regionalnie jak grzybów po deszczu pomimo istnienia nowych muzycznych nurtów, nadal nadawały największe hity wykonawców z epoki wczesnego rock’n’rolla, a na taśmach magnetofonowych czy płytach CD tłoczono stare wykonania i nowe aranżacje przebojów z tamtych lat, które zapełniały półki sklepowe. Po roku 2009/2010 polskie stacje radiowe centralne, regionalne, te prywatne, a także państwowe, które przez lata wiernie służyły swoim słuchaczom i fanom uległy „nowej fali” i nie nadają już normalnych, tradycyjnych stylów dla pokoleń jeszcze żyjących i łaknących muzyki ze swojej epoki.
Wielki prezenter Trójki Wojciech Mann z legendą nurtu rockabilly
Billy Lee Riley z żoną oraz ojciec roc'n'rolla w Tomaszowie
Mazowieckim Wojciech Szymański
Jeszcze nie tak dawno Radiowa Trójka - której zawsze byłem jej wiernym słuchaczem - pomimo rynkowej rewolucji muzycznej i zalewem nowości, zawsze była wierna swoim stałym słuchaczom, a zwłaszcza tacy redaktorzy jak Wojciech Mann, Marek Niedźwiedzki czy Piotr Kaczkowski. Nigdy nie zapomnę też niedzielnych „Odkurzonych przebojów” Janusza Kosińskiego, którymi pomimo zachodzących przemian w muzyce, przez wiele, wiele lat raczył miłośników rock’n’rolla, - w tym nie tylko przedstawicieli mojego pokolenia - najwspanialszymi przebojami z wczesnych lat 50/60-tych, gdzie nowe, młode pokolenia również poznawały odchodzącą do lamusa historii epokę. Dzisiaj takie rzeczy się nie dzieją, a jeżeli już, to tylko w szczątkowych przypadkach. Dlatego ważne są słowa Johna Lennona i choć dotyczą one tylko Elvisa, można je sparafrazować do terminu rock’n’roll - „przed Elvisem - rock’n’rollem - nie było nic” czy też słowa Bono z U2 „Elvis - rock’n’roll - otworzył okno na świat”.
Jeden z wielu plakatów ilustrujących cykliczne spotkania Antoniego Malewskiego z cyklu „Herosi Rock’n’Rolla”
Zabieram dziś głos w sprawie współczesnego przekazu przez DJ-ów młodemu pokoleniu i zachęcam ich, by stosowali oni w swoich radiowych czy telewizyjnych audycjach muzycznych zasadę WSZECHNICA OŚWIATOWA ROCK’n’ROLLA, którą to zasadę - historię R&R - ja stosuję już od ponad jedenastu lat (2005-2016) w moim mieście Tomaszowie Mazowieckim w cyklicznych spotkaniach w takich miejscach jak Galeria Arkady, SCh Tomy, Bar Alibi, Restauracja Alabastro czy Bar Tyski pt „Herosi Rock’n’Rolla”. Na dzień dzisiejszy odbyło się już ponad 140 takich cyklicznych spotkań i muszę stwierdzić, że największą frekwencją moich „spędów” stanowią młodzi ludzie, w tym między innymi uczniowie techników i liceów! W swoich spotkaniach oprócz takich wykonawców współczesnych jak Queen, Dire Strites czy Sting, największą frekwencją cieszyły się spotkania z muzyką zespołów i piosenkarzy z przełomu lat 50/60-tych jak Elvis Presley (wielokrotne spotkania), Bobby Darin, Chuck Berry, Bill Haley, Little Richard, Bo Diddley, Cliff Richard, The Shadows, Buddy Holly, Big Bopper, Ritchie Valens, Ricky Nelson czy ukochany przez młodzież, nieśmiertelny Fats Domino. Moje osobiste doświadczenia mówią, jak ważna jest historia stylu Rock’n’Roll, który to styl odmienił cały ten nasz dziwny świat bez względu na rasę, pochodzenie społeczne, język, miejsce na kuli ziemskiej, cywilizację czy kulturę.
Antoni Malewski
Antoni Malewski urodził
się w
sierpniu 1945 roku w Tomaszowie Mazowieckim, w którym mieszka do dziś.
Pochodzi z robotniczej rodziny włókniarzy. Jego mama była tkaczką, a
ojciec przędzarzem i farbiarzem. W związku z ogromną fascynacją
rock'n'rollem, z wielkimi kłopotami ukończył Technikum Mechaniczne i
Studium Pedagogiczne. Sześć lat pracował w szkole zawodowej jako
nauczyciel. Dziś jest emerytem. O swoim dzieciństwie i
młodości opowiedział w książkach „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie”,
„A jednak Rock’n’Roll”, „Rodzina Literacka ‘62”, a ostatnio w
„Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” - książce,
która zajęła trzecie miejsce w V Edycji Wspomnień Miłośników
Rock’n’Rolla zorganizowanych w Sopocie przez Fundację Sopockie Korzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz