niedziela, 24 maja 2015

Monika S. Jakubowska - Londyn w Subiektywie (1)

fot. Paweł Fesyk
Monika S. Jakubowska urodziła się w Suwałkach. Dzieciństwo spędziła w łazience, którą ojciec-artysta przy pomocy kuwet z wywoływaczem i utrwalaczem zamieniał w prowizoryczną ciemnię. Pierwsze zdjęcia DDR-owską lustrzanką Exakta wykonała w wieku 4 lat. W brytyjskiej stolicy znalazła swoje miejsce na ziemi. Zafascynowana jest przyrodą i codziennością ludzkiego życia. Dlatego obok uwieczniania artystów, pochłania ją fotografowanie ulicy. Zdjęcia Moniki łatwo zapadają w pamięć. Z wykształcenia jest anglistką, z zamiłowania dziennikarką, poetką, plastyczką i radiowcem. Przed laty była też wokalistką zespołów Blues Dla Małej i Shamrock. Przed kilku laty chciała zostać fotografem wojennym. Zamierzała wykonać fotografię, która odmieniłaby myślenie polityków do tego stopnia, aby zaniechali polityki zbrojeń. Niepoprawna marzycielka została na szczęście z nami, dzięki czemu możemy podziwiać londyńską codzienność... tą wielką i tą małą, ale zawsze widzianą poprzez szczere, subiektywne spojrzenie jej obiektywu. Autorski cykl Moniki S. Jakubowskiej zatytułowany "Londyn w subiektywie"pojawiał się w miesięczniku Nowy Czas pomiędzy 1 grudnia 2011 a 12 maja 2012 i do dziś nie był kontynuowany. Nie tak dawno postanowiłem namówić moją Przyjaciółkę, której dziesiątki wspaniałych fotografii można podziwiać na łamach Muzycznej Podróży, do wskrzeszenia jednej z najlepszych serii prasowych, jakie zapamiętałem i tym samym do ocalenia dziesiątek wydarzeń, impresji i zwykłych/niezwykłych codziennych sytuacji, których ulotność i wyjątkowość stanowią o magicznej atmosferze Stolicy Świata - jak niektórzy nazywają to wielomilionowe i wielokulturowe miasto.
 
Z rozszerzoną biografią Moniki S, Jakubowskiej można zapoznać się tutaj
Moja rozmowa z Moniką znajduje sie tutaj
Wywiad Oli Jungi z Moniką z roku 2012 jest tutaj
Wywiad Moniki ze jazzmanem Markiem Fletcherem znajduje się tutaj
 
fot. Monika S. Jakubowska



Jeszcze parę miesięcy temu, gdyby zapytano mnie, z czym kojarzę Londyn, bez mrugnięcia okiem wymieniłabym: Big Ben, National Portrait Gallery, Królowa Elżbieta czy Tamiza. Dziś mówię: METRO, TUBE, UNDERGROUND.  Londyn rozbrzmiewa stukotem kół, pulsuje arteriami kolorowych linii, a czas odmierza rozkładem jazdy. Tu czyta się wielkie powieści i szmatławe brukowce, słucha się jazzu i jazgotu. Tu londyńczyk nadrabia braki i zaległości – od makijażu aż po sen. Oto i ja nadrabiam zaległości; w ostatnim wagonie wieczornej centralki piszę swój subiektyw... Please mind the gap between the train and the platform... Nie jestem Suwalszczanką anymore – I am a Londoner!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz