„To niesamowite, świetne. Będzie z tego coś dużego!” miał ponoć wykrzyknąć basista Soundgarden Ben Shepherd podczas pamiętnej próby na którą Chris Connel przyniósł „Black Hole Sun”. Choć do dziś trwają spory, o czym traktuje tekst tej piosenki, porywało się na ten symbol grunge'u wielu wykonawców, w tym nawet tak znanych jak Paul Anka czy Peter Frampton. Niezwykle zmysłowa (jak cała płyta) wersja tej ballady zaśpiewana przez Agatę Kubiak powaliła na kolana nie tylko mnie. Do dziś mam w głowie głośne „wow!”, dochodzące zza szyby sąsiedniego studia podczas programu, którego Agata była gościem. Podsłuchujący prezentowaną przez nas wówczas muzykę mój angielski kolega radiowy Alex kompletnie odpłynął, aby po programie stwierdzić, że koniecznie chce tę płytę grać w swoich programach.
You Must Believe in Spring to tytuł wydanego w roku 1977 krążka amerykańskiego pianisty Billa Evansa, na którym pod numerem 5 znalazł się cover nagranej dwa lata wcześniej przez jej autora Jimmiego Rowlesa znakomitej kompozycji "Peacocks", którą wspólnie ze Stanem Getzem zarejestrował na firmowanym nazwiskiem słynnego saksofonisty albumie. Rowles nazywany był za Oceanem „muzykiem muzyków” i trudno się temu dziwić, skoro akompaniował wcześniej takim gwiazdom jak Billie Holiday czy Peggie Lee. Aranżacja tej kompozycji, jaką dla Agaty Kubiak zrealizował Jon Mapp to dzieło wyjątkowe. Rozpisany na kwartet smyczkowy utwór wiernie oddaje tytuł albumu, a balansowanie na pograniczu jazzu i muzyki klasycznej to zabieg, do którego słabości nigdy nie ukrywałem. Ta unikalna, psychodeliczna wersja w niczym nie przypomina ani znakomitego skądinąd oryginału, ani popularnej przeróbki Evansa. Wersja Agaty Kubiak jest w zasadzie gotową oprawą muzyczną do poetyckiego filmu lub poruszającej sztuki teatralnej, a jej plastyczność sprawia, że w wyobraźni słuchacza pojawiają się obrazy z pogranicza jawy i snu...
... "Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt
Bo tego nie wiesz nawet sama Ty...*
fot. Monika S, Jakubowska |
fot. Monika S, Jakubowska |
Bo tego nie wiesz nawet sama Ty...*
Takie płyty, jak debiutanckie wydawnictwo Agaty Kubiak odnajdujemy na sklepowych półkach zazwyczaj jesienią i trzeba sporej odwagi, aby na wiosnę zaproponować album traktujący o najróżniejszych obliczach tęsknoty. You Must Believe in Spring chciałoby się powiedzieć za Billy Evansem, bo czyż melancholia rzeczywiście zarezerwowana jest li tylko do szarej i deszczowej pogody?
...Gdy nie po drodze będzie razem iść
Uniosę Twój zapach snu
Rysunek ust, barwę słów
Niedokończony, jasny portret Twój...*
Poeta, dramaturg, satyryk, malarz i piosenkarz Jonasz Kofta ukochał tęsknotę i nostalgię i na różne sposoby malował ją za pomocą tekstów, które pozostawił. Wystarczy przypomnieć choćby "Sambę przed rozstaniem", "Pamiętajcie o ogrodach" czy "Jej portret", którym obdarowała swoich wielbicieli Agata Kubiak już na samym początku albumu.
Czyżby ta subtelna wokalistka i skrzypaczka odnalazła w tej poetyce samą siebie i osobiste tęsknoty, decydując się na otwarcie płyty właśnie kompozycją Włodzimierza Nahornego? Jaka naprawdę jesteś Agato i za czym najbardziej tęsknisz? Takie chyba będzie pierwsze pytanie wywiadu, jaki od jakiegoś czasu powstaje w mojej głowie. Trwający blisko 8 minut "Jej portret" z Polarity to połączenie działającego na wyobraźnię pięknego głosu Agaty z trwającą prawie 3 minuty jej nieprawdopodobną solówką na skrzypcach, którą wokalistka nawiązuje artystyczny dialog z Koftą, wyruszając w mistyczną podróż do tajemniczego świata tęsknot i przeżyć nieodgadnionych być może nawet dla niej samej.
... Jak zapomniany sen
Prawie wymyślony świt
Oddycham Tobą wciąż
Powoli,
Znikając
Chyba gdzieś zgubiłam zal,
Ciebie brak... **
Odkąd psychologowie przyznali, że nostalgia może oddziaływać kojąco i mieć wpływ na podwyższenie samooceny oraz poczucie bezpieczeństwa, a nie jest - jak przez setki lat sądzono - chorobą, której towarzyszy szloch i niepokój, artyści różnych dziedzin coraz śmielej zaczęli wyrażać swoje najintymniejsze stany emocjonalne i otwarcie przyznawać się do nostalgii, a ich dzieła obfitujące w ten rodzaj przeżyć niejednokrotnie wpisywały się do kanonu muzyki, literatury i innych sztuk. Nostalgia to - jak głosi współczesna nauka - przypadłość z długą przeszłością, ale i z intrygującą przyszłością, tęsknota za czymś przeszłym, co utrwaliło się w pamięci lub do czegoś, co powstało w marzeniach. jakby ktoś uwięził je na obrazie, który nieustannie trwa. Nieodwzajemniona miłość, którą wyczuwamy w utworze "Jej portret", martwy pokój bez tych, którzy w nim kiedyś mieszkali i bez ich niespełnionej miłości w tuwimowskim "Tomaszowie" to tylko niewielkie muśnięcie tematu, którego źródeł w poetyce Agaty - jak mniemam - należy szukać znacznie głębiej.
W tomiku "Muses in Exile" tybetańskiej poetki Tsering Wangmo Dhompa odnajdujemy jakże istotne słowa: "Nostalgia jest stale powracającym elementem współczesnej poetyki tybetańskiej na uchodźstwie... nie mamy własnych wspomnień o Tybecie, a wspomnienia, na których opieramy swą twórczość, w rzeczywistości należą do kogoś innego. Dorastaliśmy, przysłuchując się tęsknym westchnieniom naszych rodziców za błękitem letnich łubinów w Kham i słodkim mlekiem i masłem. Za każdym razem wzdychali za domem, który przyszło im opuścić...". Dlaczego w odniesieniu do albumu Agaty Kubiak przytoczyłem ten właśnie fragment?
"Każdy z nas ma jakiś pomysł na to jak wygląda życie i co jest dla nas najważniejsze - powiedziała mi podczas radiowej audycji Agata Kubiak - Każdy ma jakiś swój własny ideologiczny zamysł. W pewnym momencie życia natknęłam się na książkę, podczas lektury której poczułam, jakby ktoś dokładnie czytał w moich myślach. Znalazłam w niej to wszystko, co wielokrotnie odczuwałam. Nazywało się to Buddyzmem. Z czasem wciągałam się w to głębiej i głębiej, aż w końcu przeprowadziłam się do Warszawy, gdzie oddałam się studiowaniu Filologii Tybetańskiej, zaczęłam chodzić do buddyjskiej Sanghi i oficjalnie zmieniłam wiarę. Medytacja całkowicie odmieniła moje życie, bardzo mi pomaga i uspokaja".
"Dharma" to w wymiarze muzycznym i tekstowym autorski utwór Agaty, od którego uzależniłem się całkowicie. Unikalne w nim jest niezwykłe połączenie zaaranżowanej na wokal, skrzypce, piano i sekcję rytmiczną kompozycji - która pomimo, że nie idzie na kompromis z masowym odbiorcą, jest jednocześnie bardzo radiowa - z niezwykle osobistym tekstem, który nie tylko każe nam się zastanowić nad istotą popełnianych błędów, ale przede wszystkim - jak mogę się domyślać - jest czymś w rodzaju życiowego credo autorki tego tekstu i punktem wyjścia do samooceny.
I tylko wtedy, gdy upadam
Moje usta dotykają ziemi.
I tylko wtedy, gdy potykam się,
Przypominam sobie jak chodzić.
Czy tak trudno obudzić się,
Widząc jak bardzo realne jest zagrożenie?
Słuchanie twego głosu może stać się...
zbyt realne.
I tylko wtedy, gdy moje oczy są zamknięte
Widzę rzeczy takimi, jakimi są...***
Dharma oznacza w Buddyzmie prawdę lub ostateczną rzeczywistość. Jest też synonimem siedemnastego z osiemnastu tak zwanych przedmiotów umysłu lub składową doświadczenia. Element Dharmy to także jedno z określeń Absolutu i mimo, że różne tradycje buddyjskie różnie podchodzą do tego terminu, Dharma bezsprzecznie jest niezwykle mistycznym i nieodzownym elementem życia i medytacji. Czy w poszukiwaniu istoty nostalgii, jaka słyszalna jest niemal w każdym utworze tej płyty autor recenzji ma prawo zanurzać się w tak odległym świecie, jakim dla człowieka wychowanego w kulturze europejskiej jest zbudowana na zupełnie innych filarach filozofia Wschodu?
Subiektywizm oceny dzieła artystycznego poniekąd rozgrzesza recenzenta nawet z najbardziej nieprawdopodobnych wizji i dociekań, których najbardziej zaskoczonymi czytelnikami jakże często są sami twórcy. Słuchając Polarity chciałoby się powiedzieć: "piękną mamy jesień tej wiosny", ale jednocześnie szukając źródeł niezwykłego nastroju, nie sposób przejść obojętnie wobec systemu wartości, jakim na co dzień kieruje się jego autorka.
Amerykański pianista jazzowy Brad Mehldau znany jest z tego, iż potrafi grać każdą z rąk odrębne melodie w niezwykłych metrach. Jego kompozycja "Goodbye Storyteller (for Fred Myrow)" pochodząca z wydanego w 1999 roku albumu Elegiac to utwór do którego Agata postanowiła napisać polski tekst traktujący o straconych złudzeniach i pożegnaniu z młodzieńczym wyobrażeniem szczęścia. Podmiot liryczny albumu przeszedł w ciągu blisko pięćdziesięciu minut niełatwą drogę pokory i dojrzałego pogodzenia się z losem.
Namawiając do zapoznania się z debiutanckim albumem Agaty Kubiak, chciałem w niniejszej recenzji skupić się nie tylko na warstwie muzycznej. Tekstowy przekaz Polarity to nie tylko sama tęsknota za czymś utraconym lub niespełnionym. W otaczającym nas coraz bardziej świecie artystycznej manipulacji mamy bowiem moralny obowiązek przeciwstawienia się medialnej hipokryzji i socjologicznie wyprodukowanym pseudo autorytetom. Takie albumy jak Polarity zapraszają nas do zastanowienia się nad życiem i przekazują mądrość naturalną i od wieków niezmienną. Siłą tego krążka jest oprawienie tego jakże ważnego przekazu w niezwykle piękną aranżację, której magii nie sposób się oprzeć. Żegnaj więc gawędziarzu - jak głosi ostatni utwór z tej płyty - do której będę wracał w tych wszystkich chwilach życia, kiedy moje usta będą dotykały ziemi... Może dzięki temu przypomnę sobie po raz nie wiem który jak chodzić?
Spij, zapomnij zapach mchu
Smak poziomek inny już
Nie straszne już siniaki,
pokrzywy mniej kola
I wzruszać się książką
nie wypada
Tego dnia spojrzysz
już nie rozpoznasz
co szczęściem jest****
* "Jej portret"
** "Ciebie brak"
*** "Dharma" w tłumaczeniu
autora recenzji
**** "Pożegnanie"
...Gdy nie po drodze będzie razem iść
Uniosę Twój zapach snu
Rysunek ust, barwę słów
Niedokończony, jasny portret Twój...*
Poeta, dramaturg, satyryk, malarz i piosenkarz Jonasz Kofta ukochał tęsknotę i nostalgię i na różne sposoby malował ją za pomocą tekstów, które pozostawił. Wystarczy przypomnieć choćby "Sambę przed rozstaniem", "Pamiętajcie o ogrodach" czy "Jej portret", którym obdarowała swoich wielbicieli Agata Kubiak już na samym początku albumu.
fot. Monika S, Jakubowska |
... Jak zapomniany sen
Prawie wymyślony świt
Oddycham Tobą wciąż
Powoli,
Znikając
Chyba gdzieś zgubiłam zal,
Ciebie brak... **
fot. Monika S, Jakubowska |
fot. Monika S, Jakubowska |
W tomiku "Muses in Exile" tybetańskiej poetki Tsering Wangmo Dhompa odnajdujemy jakże istotne słowa: "Nostalgia jest stale powracającym elementem współczesnej poetyki tybetańskiej na uchodźstwie... nie mamy własnych wspomnień o Tybecie, a wspomnienia, na których opieramy swą twórczość, w rzeczywistości należą do kogoś innego. Dorastaliśmy, przysłuchując się tęsknym westchnieniom naszych rodziców za błękitem letnich łubinów w Kham i słodkim mlekiem i masłem. Za każdym razem wzdychali za domem, który przyszło im opuścić...". Dlaczego w odniesieniu do albumu Agaty Kubiak przytoczyłem ten właśnie fragment?
fot. Monika S, Jakubowska |
"Dharma" to w wymiarze muzycznym i tekstowym autorski utwór Agaty, od którego uzależniłem się całkowicie. Unikalne w nim jest niezwykłe połączenie zaaranżowanej na wokal, skrzypce, piano i sekcję rytmiczną kompozycji - która pomimo, że nie idzie na kompromis z masowym odbiorcą, jest jednocześnie bardzo radiowa - z niezwykle osobistym tekstem, który nie tylko każe nam się zastanowić nad istotą popełnianych błędów, ale przede wszystkim - jak mogę się domyślać - jest czymś w rodzaju życiowego credo autorki tego tekstu i punktem wyjścia do samooceny.
Moje usta dotykają ziemi.
I tylko wtedy, gdy potykam się,
Przypominam sobie jak chodzić.
Czy tak trudno obudzić się,
Widząc jak bardzo realne jest zagrożenie?
Słuchanie twego głosu może stać się...
zbyt realne.
I tylko wtedy, gdy moje oczy są zamknięte
Widzę rzeczy takimi, jakimi są...***
z autorem recenzji |
Amerykański pianista jazzowy Brad Mehldau znany jest z tego, iż potrafi grać każdą z rąk odrębne melodie w niezwykłych metrach. Jego kompozycja "Goodbye Storyteller (for Fred Myrow)" pochodząca z wydanego w 1999 roku albumu Elegiac to utwór do którego Agata postanowiła napisać polski tekst traktujący o straconych złudzeniach i pożegnaniu z młodzieńczym wyobrażeniem szczęścia. Podmiot liryczny albumu przeszedł w ciągu blisko pięćdziesięciu minut niełatwą drogę pokory i dojrzałego pogodzenia się z losem.
z autorką zdjęć |
Spij, zapomnij zapach mchu
Smak poziomek inny już
Nie straszne już siniaki,
pokrzywy mniej kola
I wzruszać się książką
nie wypada
Tego dnia spojrzysz
już nie rozpoznasz
co szczęściem jest****
* "Jej portret"
** "Ciebie brak"
*** "Dharma" w tłumaczeniu
autora recenzji
**** "Pożegnanie"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz