Więcej informacji o Angel można znaleźć tutaj.
- Ilu udzieliłaś dotychczas wywiadów w języku polskim?
- Ten jest pierwszy…
- Cieszę się w takim razie, że Nowy Czas jest pierwszym pismem polskojęzycznym, który ma okazję zaprezentować przyszłą gwiazdę wybiegów.
- Mam nadzieję, że uda mi się osiągnąć sukces (śmiech).
- Zawsze marzyłaś o tym, aby zostać modelką, czy spadło to na Ciebie jak grom z jasnego nieba w jakimś szczególnym momencie życia. Co Cię urzekło w tym zawodzie?
- Już jako małe dziewczynki wraz z Anią - moją siostrą bliźniaczką - uwielbiałyśmy się przebierać. W wieku dziesięciu lat miałyśmy po raz pierwszy okazję zobaczyć na żywo pokaz mody i chyba właśnie wtedy się to zaczęło. Zawsze też lubiłam oglądać programy telewizyjne i przeglądać czasopisma traktujące o modzie. Pochodzę z Bielska Podlaskiego – miejscowości w północno-wschodniej Polsce. Jako nastolatka wielokrotnie namawiałam mamę na wyjazd do Warszawy, a ona zawsze mówiła: „Show biznes nie jest dla ciebie. Zajmij się jakąś normalna pracą”. W końcu, w wieku 16 lat udało nam się z siostra przekonać mamę do naszych planów. Niestety, żadna agencja modelek nie chciała z nami współpracować. Według nich byłam za gruba, choć tak naprawdę zawsze miałam szczupłą sylwetkę. Nie byłam też w typie urody, jakim zainteresowane są polskie agencje modelek. Oczywiście, że poczułam się wtedy bardzo zawiedziona.
- Oprócz bliźniaczki Ani, o której już wspomniałaś, masz jeszcze młodszą siostrę Violę. Czy na tyle imponują im Twoje sukcesy, że także chciałyby spróbować swoich sił w modelingu?
- Wszystkie mieszkamy w Stanach. Ania jednak wybrała medycynę. Kiedy rozpoczęłam karierę modelki, powiedziałam jej, że jeśli tylko miałaby ochotę wrócić do marzeń sprzed lat i pójść w moje ślady, będzie to dla mnie ogromna radość. Myślę, że jeśli Ania kiedykolwiek zdecydowałaby się zostać modelką, to mogłoby tak się stać jedynie pod wpływem moich sukcesów. Ona kocha mikrobiologię i w tym zawodzie obecnie się spełnia. Viola natomiast odnosi swoje pierwsze sukcesy jako piosenkarka.
- Jesteście z Anią podobne do siebie?
- Ania ma ciemne włosy. Czasami ludzie pytają nas, która z nas się farbuje. Wtedy odpowiadam – obie (śmiech). Naturalnie bowiem jestem szatynką.
- Czy kiedy stawałaś się nastolatką, koledzy jakoś szczególnie zwracali na Ciebie uwagę,? Czy krótko mówiąc wyróżniałaś się urodą na tle rówieśniczek i byłaś obiektem westchnień wszystkich chłopców z okolicy (śmiech)?
- Kiedyś nie byłam tak pewna siebie, jak jestem dziś. Należałam raczej do cichych i spokojnych osób. Nie pamiętam nawet, abym umawiała się z chłopcami na spotkania. Czy byłam obiektem westchnień? Nie. Byłam zwykłą dziewczyną i w tamtym czasie myślałam, że pójdę tą samą drogą co wszystkie koleżanki, które znałam. Jednocześnie już wtedy były i takie osoby wokół mnie, które powtarzały: „Spróbuj zostać modelką”.
- Od dziecka wyróżniałaś się tak wysokim wzrostem?
- Tak.
- Nie namawiano Cię do uprawiania koszykówki?
- Nauczyciele wychowania fizycznego starali się mnie do tego zmusić. Moja siostra lubiła sport. Ja zawsze wołałam być taka… delikatna (śmiech).
- Czy podobasz się samej sobie, czy może chciałabyś zmienić jakieś szczegóły swojej urody? Podobno prawie każda kobieta chciałaby coś poprawić w swoim wyglądzie?
- W tej chwili wszystko w sobie lubię. Gdybyś zadał mi to pytanie jeszcze rok temu, odpowiedziałabym, że chcę mieś większy biust. Teraz już nie mam tego problemu.
- Czy wykonując taki rodzaj profesji, musisz w jakiś szczególny sposób dbać o swoją sylwetkę? Stosujesz jakieś specjalne diety lub zabiegi, czy ograniczasz się jedynie do tego wszystkiego, co dla utrzymania urody robi każda kobieta, niezależnie od tego kim jest z zawodu? A może wolisz zbytnio nie ingerować w swój wygląd?
- Naturalność jest dobra, ale dobrze jest także pomóc swojej skórze za pomocą kremów. Zawsze używam kremu na dzień i na noc. Na dzień oczywiście musi być to krem z factorem, aby chronić moją skórę przed słońcem. Niezbędne są też peelingi i toniki. Jeśli noszę makijaż przez cały dzień, to kiedy wieczorem go zdejmuję, skóra jest wysuszona. Oczywiście, że potrzebuję wtedy jakiegoś kremu. Wyznaję zasadę, że kosmetyki są potrzebne, ale nie oznacza to, że ma ich być dużo. Jeśli chodzi o zabiegi, to dla mnie niezbędna jest comiesięczna mikrodermabrazja, czyli oczyszczanie skóry poprzez precyzyjnie kontrolowany strumień mikrokryształów. Słyszałam, że modelki, które już od dawna są w branży, mają bardzo specyficzne potrzeby i używają kremów na cellulit czy wysuszoną skórę lub muszą poddawać się jakimś konkretnym zabiegom. W moim przypadku, póki co nie ma żadnych specjalnych zaleceń.
- Jako modelka prezentujesz stroje, fryzury, makijaż itp. Nie zawsze to co masz na sobie odzwierciedla Twój ulubiony styl. Co lubisz ubierać na co dzień i jak bardzo odbiega to od tego, w czym występujesz się na wybiegach?
- Lubię free style. Przeważnie noszę jeansy i T-shirt. Czasami też zakładam sukienki.
- Wybrałaś ten rodzaj kariery, która trwa bardzo określony czas. Czy myślałaś o tym, czym będziesz się zajmować po jej zakończeniu? Wiem, że ukończyłaś studia i masz bardzo konkretny zawód.
- Ukończyłam wprawdzie wydział Turystyki i Rekreacji na SGGW w Warszawie, ale nie jest to droga, którą chciałabym pójść. Owszem, lubię podróże, ale nie myślę o nich jako o zawodzie. Na pewno chcę pozostać w świecie mody. Wiem, że w Europie kariera modelki trwa znacznie krócej niż w USA, gdzie zawsze jest zapotrzebowanie na modelki w różnym wieku. Chciałabym też kiedyś projektować ubrania. Zaczęłam już nawet przygotowywać się do tego zawodu. Myślę także o tym, że mogłabym kiedyś organizować pokazy mody lub przygotowywać do zawodu młode modelki.
- Masz jakieś pasje pozazawodowe?
- Lubię fitness i jazdę rowerem. Kocham zwierzęta i jest to moja największa pasja. Mam pieska Siriusa, którego podarował mi Emery - mój chłopak. Lubię dobre jedzenie i szybką jazdę samochodem. Interesuje mnie też astronomia i wszystko to, co dotyczy zmian zachodzących we wszechświecie, a także inne kultury oraz wiedza na temat tak zwanej „wolnej energii”. Uważam, że to nie jest w porządku, że połowa ludzi na świecie nie ma dziś dostępu do prądu elektrycznego i zamierzam czynić starania, aby to się zmieniło.
- Jako dziennikarz muzyczny, nie byłbym sobą, gdybym nie zadał Ci pytania dotyczącego tej dziedziny. Czy muzyka jest dla Ciebie ważną częścią życia i jaki gatunek lubisz najbardziej?
- Muzyka bardzo mnie uspokaja i pozwala mi się odprężyć po dniu ciężkiej pracy lub gdy jestem zestresowana. Muzyka pomaga mi także w zaśnięciu. Uwielbiam muzykę medytacyjną. Lubię także piosenki Whitney Houston, Rihanny i mojej młodszej siostry Violet.
- Pochodzisz z Bielska Podlaskiego. To chyba nie jest duża miejscowość?
- Gdy wyjeżdżałam z Polski liczyła sobie 27 tysięcy mieszkańców.
- Gdy ktoś wywodzący się z małego środowiska robi karierę, jakże często najbliższe otoczenie zaczyna okazywać swoją zazdrość, brak akceptacji i bawi się w wyszukiwanie cech negatywnych. W Twoim przypadku zauważyłem coś przeciwnego. Pod jednym z Twoich zdjęć w Internecie ktoś, kto zna Ciebie od dzieciństwa, niezwykle ciepło wypowiedział się jak i o Tobie, tak i o Twojej rodzinie, życząc Ci na koniec wielu sukcesów.
- Jest to dla mnie bardzo miłe, ale najbardziej tę atmosferę czują rodzice, którzy mieszkają w Polsce. Bardzo często ludzie podchodzą do nich na ulicy i gratulują. Na początku było to dla nich trochę dziwne… Dokładnie pamiętam pierwszy dzień po tym, jak zakwalifikowałam się do finałów Top Model. Mama zadzwoniła do mnie i zapytała: „Czy ty na pewno tego chcesz?”. Odpowiedziałam wówczas: „Chcę tego mamo i musisz to zaakceptować”. Teraz rodzice nie tylko akceptują mój wybór, ale także często podkreślają, że są ze mnie dumni. Piszą do mnie sms-y: „Angel, jesteś sławna” (śmiech). W końcu moi rodzice uwierzyli, że od zawsze byłam stworzona do zawodu modelki. Wcześniej, nawet gdy słyszeli od innych takie opinie o mnie i o Ani, zawsze chcieli mieć poczucie, że jesteśmy bezpieczne w tak zwanym „normalnym zawodzie”. Moja mama pracuje w sądzie i bardzo chciała, abym także tam pracowała. Kiedyś inna opcja była dla nich nie do pomyślenia. Zawsze odrzucali nasze pomysły. Teraz jednak widzą, że to co robię ma sens.
- Co było bezpośrednią przyczyną Twojego wyjazdu do USA? Czy już wtedy wiedziałaś, że chcesz zrobić karierę w modzie, czy był to jakiś prozaiczny powód nie mający z tym nic wspólnego?
- Od dawna wiedziałam, że chcę mieszkać w Stanach Zjednoczonych. Mama często wysyłała mnie na kolonie z Amerykanami, którzy w moich oczach byli jak nie z tego świata. Zawsze uśmiechnięci i sympatyczni - wyglądali na szczęśliwych. Obie z siostrą postanowiłyśmy, że chcemy tam mieszkać, pomimo, że rodzice bali się, że sobie nie poradzimy. W szkole nazwano nas nawet „Amerykanki”, ponieważ uwielbiałyśmy język angielski i wszystko, co dotyczyło USA. Nie będę ukrywać - kocham Amerykę. Będąc w szkole średniej, starałyśmy się wyjechać do Stanów na cały rok szkolny. W zawiązku z ogromnymi kosztami pomysł jednak nie wyszedł. Już na studiach postanowiłyśmy, że chcemy jechać na kurs językowy. Pierwotnie miała to być Anglia. W pobliskim biurze podróży usłyszałyśmy, że kursy w Anglii są już nieosiągalne, natomiast cały czas jest możliwość wyjazdu do Stanów.
- Długo czekałyście na wizę?
- Wizę dostałyśmy już po miesiącu. Do tego w tym samym czasie nasz tato wygrał zieloną kartę. Był to dla nas moment przełomowy. Na początku nie szło nam łatwo. Pierwsze dwa miesiące pracowałyśmy na lotnisku w Atlancie i to właśnie w tym mieście poznałam Emery’ego. Wróciłyśmy wprawdzie na kilka miesięcy do Polski, ale bardzo szybko wyleciałyśmy do Stanów po raz drugi, tym razem już na stałe. Obecnie mieszkamy na Florydzie. Bardzo lubię to miejsce, bo przez cały rok jest tam ciepło. Uważam, że tam gdzie jest więcej słońca, ludzie są bardziej pozytywnie nastawieni. Z myślą o tej podróży do Londynu, kupiłam sobie pierwszą od lat kurtkę (śmiech).
- Twój typ urody nie spodobał się w Polsce. W Ameryce Twoja kariera jest porywająca. Jak to jest? Czy w Polsce nie ma fachowców, którzy prawidłowo potrafią ocenić walory kandydatek, czy po prostu Amerykanie zupełnie inaczej postrzegają urodę kobiety?
- Po pierwsze Polska jest państwem mniejszym i mniej otwartym na inność. Jest też krajem, w którym panuje wiele stereotypów. Modelka ma wyglądać w określony sposób i nikt nie akceptuje choćby najmniejszej odmienności. W Stanach daje się szansę praktycznie wszystkim typom urody.
- Ja także sporo lat przebywam poza Polską i kiedy odwiedzam naszą Ojczyznę, często odnoszę wrażenie, że Polacy zwyczajnie uwielbiają wyrażać własne opinie bez przeprowadzania szczegółowych analiz i bez oparcia o jakiekolwiek argumenty, kierując się osądami zasłyszanymi w telewizji, lub wyczytanymi w prasie.
- Sukces - jak już to wspomniałeś - często budzi w Polakach uczucia negatywne. W przypadku modelki można usłyszeć: „ona ma coś nie tak z nosem, coś nie tak z ustami, itd”. W Ameryce każda odmienność jest akceptowana, a każdy sukces odbierany pozytywnie. Często mogę tam usłyszeć: „jesteś piękna” albo „bardzo się cieszę z twojego sukcesu”. W Polsce dopiero gdy zostaniesz zauważony za granicą, stajesz się kimś intrygującym i ciekawym. Tym bardziej jestem szczęśliwa, że społeczność z której się wywodzę, zachowuje się inaczej i na wszelkie sposoby daje mi odczuć swoją solidarność i wsparcie. W Polsce pokutuje też brak wiary w młode talenty. Problemem jest oczywiście brak pieniędzy na rozwój młodych ludzi. W Anglii, czy w Stanach takie środki są i zapewne również z tej przyczyny o wiele więcej osób z tych krajów dociera na szczyty.
- Czy w amerykańskiej edycji Top Model, pojawiły się także zadania, które można było obejrzeć w polskiej edycji i które najdelikatniej mówiąc były dla dziewcząt mało komfortowe. [opis bulwersujących opinię publiczną szczegółów można znaleźć tutaj - przyp]. W piątym odcinku jedna z kandydatek - pacyfistka - musiała pozować z karabinem. Inna wbrew swoim przekonaniom zagrać zwolenniczkę aborcji, wegetarianka musiała żuć surowe mięso i ssać ogon zwierzęcia, przeciwniczka noszenia futer musiała udawać obdarte ze skóry zwierzę. Naga i ociekająca krwią spoglądała w obiektyw jak złapany w sidła futrzak. W innym odcinku modelki musiały godzić się na sesję zdjęciową z nagim modelem. Czy Ty też miałaś podczas swojej drogi do finału, jakieś zadanie, w którym czułaś się niekomfortowo?
- Nie. Nigdy nie miałam takiej sytuacji. Organizatorzy Top Model poza Polską są bardzo ostrożni z tym, co proponują dziewczynom podczas programów. W Stanach każdy może oskarżyć każdego o wszystko. Słyszałam o polskim programie Top Model i podzielam opinię, że był on zbyt agresywny i w USA niemożliwy do zrealizowania. W światowym finale Top Model wystąpią dziewczyny z najróżniejszych krajów, w tym także z krajów islamskich, gdzie obowiązują różne religijne zakazy i dlatego organizatorzy niezwykle uważnie podchodzą do dziewcząt podczas eliminacji, zachowując się bardzo profesjonalnie i nie podejmując najmniejszego ryzyka naruszenia normy moralnych.
- Czy pamiętasz jakieś konkretne zadanie, które sprawiło Ci problem?
- Kiedy poznałam Generalnego Dyrektora Top Model Jeffa Coxa i poprosił mnie o pozowanie w bikini, czuła się trochę niekomfortowo. Ale było to raczej związane ze świadomością, że dzieje się coś wielkiego dla mnie i że jest to początek mojej kariery. Po raz pierwszy czułam taki rodzaj presji. Wiedziałam, że jeśli zdam, będę w modelingu, a jeśli nie spodobam mu się, oznaczać to będzie koniec moich marzeń o karierze. Była to jednak bardziej presja niż problem.
- Zdarza się, że bierzesz udział w pokazach bielizny. Jak radzisz sobie z nagością lub półnagością i czy istnieje dla dziewcząt w tym zawodzie jakaś ustalona granica wstydu?
- Początki są zawsze trudne, ale do pokazywania swojego ciała można się przyzwyczaić. Jeśli pracujesz z naprawdę dobrymi projektantami, którzy cię szanują, goły brzuch czy nogi nie sprawiają problemu. Trzeba zwyczajnie uważać na to, z kim podejmuje się współpracę. Czasami może zdarzyć się słaby pokaz i wtedy modelka czuje się najogólniej mówiąc dziwnie, ponieważ wtedy publiczność wokół wybiegu też jest inna. Jeżeli jednak wydarzenie jest na wysokim poziomie, wówczas także i publiczność ma więcej klasy i inaczej traktuje dziewczynę, która prezentuje najwyższej jakości bieliznę.
- Skąd wziął się na świecie ten przedziwny trend, że modelka musi być bardzo szczupła, posiadać niewielki biust i niezbyt zaokrąglone biodra. Zgodnie ze współczesnymi kanonami męskiego spojrzenia na urodę kobiety, jest wręcz odwrotnie – dziewczęta o nieco bardziej zaokrąglonych kształtach są postrzegane jako te o większym seksapilu. Jak to wytłumaczysz?
- Kiedyś po prostu było łatwiej produkować ubrania w tym samym rozmiarze. Pakowali je na przykład w Nowym Jorku, a potem wysyłali je do Mediolanu i Miami. Ostatnio pod wpływem protestów modelek i medialnej kampanii na temat zdrowotnych problemów wychudzonych dziewcząt, które prawie nic jedzą, kreatorzy mody nareszcie zaczęli dopasowywać się do nieco innych norm. Jednocześnie ciągle są tacy, jak choćby ulubiony projektant Anji Rubik – Karl Lagerfeld, którzy mimo presji, nadal preferuje bardzo szczupłe dziewczyny.
- Czy wśród modelek, masz swój wzorzec do naśladowania? Czy jest jakaś dziewczyna, która szczególnie Ci imponuje i inspiruje Cię?
- Linda Evangelista, Heidi Klum, Cindy Crawford. Lubie też Anję Rubik.
- Czy zgadzasz się z opinią, że Anja Rubik jest obecnie najlepszą polską modelką?
- Tak. Anja jest najlepsza. Podam Ci przykład. Ostatnio byłam w Miami u bardzo dobrego fryzjera. W poczekalni przeglądałam Vouge’a. W jednym z numerów znalazłam aż pięć zdjęć Anji Rubik. Kiedy zapytałam Amerykanów, czy znają ją, okazało się, że nie. Kiedy jednak pokazałam zdjęcia, wtedy dokładnie wiedzieli, o kogo chodzi. Amerykanie lepiej kojarzą twarz Anji Rubik, niż jej nazwisko. Cenię jej profesjonalizm. Jest naprawdę dobra w tym, co robi.
- Jakie jest Twoje największe marzenie?
- Modeling nie jest już dla mnie marzeniem. To rzeczywistość. Jestem w pełni świadoma tego, że nie będzie to łatwa droga i zamierzam ciężko pracować, aby w tej dziedzinie osiągnąć więcej. Chcę być najlepsza w tym, co robię. Czuję, że jestem dopiero na początku drogi. A co do marzeń… Chciałabym mieć mały domek z ogromnym terenem wokół niego, aby moje psy miały gdzie biegać. Mamy z Emerym trzy pieski. Chciałabym też mieć ogród ze szczawiem i bambusami. Psy uwielbiają je obgryzać.
- Jaki kraj będziesz reprezentowała na światowym finale Top Model w Londynie: Polskę czy Stany Zjednoczone?
- Reprezentuję Polskę. Zapytano mnie czy chcę reprezentować Polskę, czy Stany. Wybrałam nasz kraj, bo chociaż mieszkam w USA, kocham Polskę. Chciałabym także w ten sposób pokazać wszystkim moim znajomym i wszystkim Polakom, że marzenia jednak się spełniają.
- Myślisz o powrocie do Polski, czy chcesz resztę życia spędzić w Ameryce?
- Zostanę w Ameryce. Tu mieszka mój chłopak i siostry, tu jest mój nowy dom.
- Ten jest pierwszy…
- Cieszę się w takim razie, że Nowy Czas jest pierwszym pismem polskojęzycznym, który ma okazję zaprezentować przyszłą gwiazdę wybiegów.
- Mam nadzieję, że uda mi się osiągnąć sukces (śmiech).
- Zawsze marzyłaś o tym, aby zostać modelką, czy spadło to na Ciebie jak grom z jasnego nieba w jakimś szczególnym momencie życia. Co Cię urzekło w tym zawodzie?
- Już jako małe dziewczynki wraz z Anią - moją siostrą bliźniaczką - uwielbiałyśmy się przebierać. W wieku dziesięciu lat miałyśmy po raz pierwszy okazję zobaczyć na żywo pokaz mody i chyba właśnie wtedy się to zaczęło. Zawsze też lubiłam oglądać programy telewizyjne i przeglądać czasopisma traktujące o modzie. Pochodzę z Bielska Podlaskiego – miejscowości w północno-wschodniej Polsce. Jako nastolatka wielokrotnie namawiałam mamę na wyjazd do Warszawy, a ona zawsze mówiła: „Show biznes nie jest dla ciebie. Zajmij się jakąś normalna pracą”. W końcu, w wieku 16 lat udało nam się z siostra przekonać mamę do naszych planów. Niestety, żadna agencja modelek nie chciała z nami współpracować. Według nich byłam za gruba, choć tak naprawdę zawsze miałam szczupłą sylwetkę. Nie byłam też w typie urody, jakim zainteresowane są polskie agencje modelek. Oczywiście, że poczułam się wtedy bardzo zawiedziona.
- Oprócz bliźniaczki Ani, o której już wspomniałaś, masz jeszcze młodszą siostrę Violę. Czy na tyle imponują im Twoje sukcesy, że także chciałyby spróbować swoich sił w modelingu?
- Wszystkie mieszkamy w Stanach. Ania jednak wybrała medycynę. Kiedy rozpoczęłam karierę modelki, powiedziałam jej, że jeśli tylko miałaby ochotę wrócić do marzeń sprzed lat i pójść w moje ślady, będzie to dla mnie ogromna radość. Myślę, że jeśli Ania kiedykolwiek zdecydowałaby się zostać modelką, to mogłoby tak się stać jedynie pod wpływem moich sukcesów. Ona kocha mikrobiologię i w tym zawodzie obecnie się spełnia. Viola natomiast odnosi swoje pierwsze sukcesy jako piosenkarka.
- Jesteście z Anią podobne do siebie?
- Ania ma ciemne włosy. Czasami ludzie pytają nas, która z nas się farbuje. Wtedy odpowiadam – obie (śmiech). Naturalnie bowiem jestem szatynką.
- Czy kiedy stawałaś się nastolatką, koledzy jakoś szczególnie zwracali na Ciebie uwagę,? Czy krótko mówiąc wyróżniałaś się urodą na tle rówieśniczek i byłaś obiektem westchnień wszystkich chłopców z okolicy (śmiech)?
- Kiedyś nie byłam tak pewna siebie, jak jestem dziś. Należałam raczej do cichych i spokojnych osób. Nie pamiętam nawet, abym umawiała się z chłopcami na spotkania. Czy byłam obiektem westchnień? Nie. Byłam zwykłą dziewczyną i w tamtym czasie myślałam, że pójdę tą samą drogą co wszystkie koleżanki, które znałam. Jednocześnie już wtedy były i takie osoby wokół mnie, które powtarzały: „Spróbuj zostać modelką”.
- Od dziecka wyróżniałaś się tak wysokim wzrostem?
- Tak.
- Nie namawiano Cię do uprawiania koszykówki?
- Nauczyciele wychowania fizycznego starali się mnie do tego zmusić. Moja siostra lubiła sport. Ja zawsze wołałam być taka… delikatna (śmiech).
- Czy podobasz się samej sobie, czy może chciałabyś zmienić jakieś szczegóły swojej urody? Podobno prawie każda kobieta chciałaby coś poprawić w swoim wyglądzie?
- W tej chwili wszystko w sobie lubię. Gdybyś zadał mi to pytanie jeszcze rok temu, odpowiedziałabym, że chcę mieś większy biust. Teraz już nie mam tego problemu.
- Czy wykonując taki rodzaj profesji, musisz w jakiś szczególny sposób dbać o swoją sylwetkę? Stosujesz jakieś specjalne diety lub zabiegi, czy ograniczasz się jedynie do tego wszystkiego, co dla utrzymania urody robi każda kobieta, niezależnie od tego kim jest z zawodu? A może wolisz zbytnio nie ingerować w swój wygląd?
- Naturalność jest dobra, ale dobrze jest także pomóc swojej skórze za pomocą kremów. Zawsze używam kremu na dzień i na noc. Na dzień oczywiście musi być to krem z factorem, aby chronić moją skórę przed słońcem. Niezbędne są też peelingi i toniki. Jeśli noszę makijaż przez cały dzień, to kiedy wieczorem go zdejmuję, skóra jest wysuszona. Oczywiście, że potrzebuję wtedy jakiegoś kremu. Wyznaję zasadę, że kosmetyki są potrzebne, ale nie oznacza to, że ma ich być dużo. Jeśli chodzi o zabiegi, to dla mnie niezbędna jest comiesięczna mikrodermabrazja, czyli oczyszczanie skóry poprzez precyzyjnie kontrolowany strumień mikrokryształów. Słyszałam, że modelki, które już od dawna są w branży, mają bardzo specyficzne potrzeby i używają kremów na cellulit czy wysuszoną skórę lub muszą poddawać się jakimś konkretnym zabiegom. W moim przypadku, póki co nie ma żadnych specjalnych zaleceń.
- Jako modelka prezentujesz stroje, fryzury, makijaż itp. Nie zawsze to co masz na sobie odzwierciedla Twój ulubiony styl. Co lubisz ubierać na co dzień i jak bardzo odbiega to od tego, w czym występujesz się na wybiegach?
- Lubię free style. Przeważnie noszę jeansy i T-shirt. Czasami też zakładam sukienki.
- Wybrałaś ten rodzaj kariery, która trwa bardzo określony czas. Czy myślałaś o tym, czym będziesz się zajmować po jej zakończeniu? Wiem, że ukończyłaś studia i masz bardzo konkretny zawód.
- Ukończyłam wprawdzie wydział Turystyki i Rekreacji na SGGW w Warszawie, ale nie jest to droga, którą chciałabym pójść. Owszem, lubię podróże, ale nie myślę o nich jako o zawodzie. Na pewno chcę pozostać w świecie mody. Wiem, że w Europie kariera modelki trwa znacznie krócej niż w USA, gdzie zawsze jest zapotrzebowanie na modelki w różnym wieku. Chciałabym też kiedyś projektować ubrania. Zaczęłam już nawet przygotowywać się do tego zawodu. Myślę także o tym, że mogłabym kiedyś organizować pokazy mody lub przygotowywać do zawodu młode modelki.
- Masz jakieś pasje pozazawodowe?
- Lubię fitness i jazdę rowerem. Kocham zwierzęta i jest to moja największa pasja. Mam pieska Siriusa, którego podarował mi Emery - mój chłopak. Lubię dobre jedzenie i szybką jazdę samochodem. Interesuje mnie też astronomia i wszystko to, co dotyczy zmian zachodzących we wszechświecie, a także inne kultury oraz wiedza na temat tak zwanej „wolnej energii”. Uważam, że to nie jest w porządku, że połowa ludzi na świecie nie ma dziś dostępu do prądu elektrycznego i zamierzam czynić starania, aby to się zmieniło.
- Jako dziennikarz muzyczny, nie byłbym sobą, gdybym nie zadał Ci pytania dotyczącego tej dziedziny. Czy muzyka jest dla Ciebie ważną częścią życia i jaki gatunek lubisz najbardziej?
- Muzyka bardzo mnie uspokaja i pozwala mi się odprężyć po dniu ciężkiej pracy lub gdy jestem zestresowana. Muzyka pomaga mi także w zaśnięciu. Uwielbiam muzykę medytacyjną. Lubię także piosenki Whitney Houston, Rihanny i mojej młodszej siostry Violet.
- Pochodzisz z Bielska Podlaskiego. To chyba nie jest duża miejscowość?
- Gdy wyjeżdżałam z Polski liczyła sobie 27 tysięcy mieszkańców.
- Gdy ktoś wywodzący się z małego środowiska robi karierę, jakże często najbliższe otoczenie zaczyna okazywać swoją zazdrość, brak akceptacji i bawi się w wyszukiwanie cech negatywnych. W Twoim przypadku zauważyłem coś przeciwnego. Pod jednym z Twoich zdjęć w Internecie ktoś, kto zna Ciebie od dzieciństwa, niezwykle ciepło wypowiedział się jak i o Tobie, tak i o Twojej rodzinie, życząc Ci na koniec wielu sukcesów.
- Jest to dla mnie bardzo miłe, ale najbardziej tę atmosferę czują rodzice, którzy mieszkają w Polsce. Bardzo często ludzie podchodzą do nich na ulicy i gratulują. Na początku było to dla nich trochę dziwne… Dokładnie pamiętam pierwszy dzień po tym, jak zakwalifikowałam się do finałów Top Model. Mama zadzwoniła do mnie i zapytała: „Czy ty na pewno tego chcesz?”. Odpowiedziałam wówczas: „Chcę tego mamo i musisz to zaakceptować”. Teraz rodzice nie tylko akceptują mój wybór, ale także często podkreślają, że są ze mnie dumni. Piszą do mnie sms-y: „Angel, jesteś sławna” (śmiech). W końcu moi rodzice uwierzyli, że od zawsze byłam stworzona do zawodu modelki. Wcześniej, nawet gdy słyszeli od innych takie opinie o mnie i o Ani, zawsze chcieli mieć poczucie, że jesteśmy bezpieczne w tak zwanym „normalnym zawodzie”. Moja mama pracuje w sądzie i bardzo chciała, abym także tam pracowała. Kiedyś inna opcja była dla nich nie do pomyślenia. Zawsze odrzucali nasze pomysły. Teraz jednak widzą, że to co robię ma sens.
- Co było bezpośrednią przyczyną Twojego wyjazdu do USA? Czy już wtedy wiedziałaś, że chcesz zrobić karierę w modzie, czy był to jakiś prozaiczny powód nie mający z tym nic wspólnego?
- Od dawna wiedziałam, że chcę mieszkać w Stanach Zjednoczonych. Mama często wysyłała mnie na kolonie z Amerykanami, którzy w moich oczach byli jak nie z tego świata. Zawsze uśmiechnięci i sympatyczni - wyglądali na szczęśliwych. Obie z siostrą postanowiłyśmy, że chcemy tam mieszkać, pomimo, że rodzice bali się, że sobie nie poradzimy. W szkole nazwano nas nawet „Amerykanki”, ponieważ uwielbiałyśmy język angielski i wszystko, co dotyczyło USA. Nie będę ukrywać - kocham Amerykę. Będąc w szkole średniej, starałyśmy się wyjechać do Stanów na cały rok szkolny. W zawiązku z ogromnymi kosztami pomysł jednak nie wyszedł. Już na studiach postanowiłyśmy, że chcemy jechać na kurs językowy. Pierwotnie miała to być Anglia. W pobliskim biurze podróży usłyszałyśmy, że kursy w Anglii są już nieosiągalne, natomiast cały czas jest możliwość wyjazdu do Stanów.
- Długo czekałyście na wizę?
- Wizę dostałyśmy już po miesiącu. Do tego w tym samym czasie nasz tato wygrał zieloną kartę. Był to dla nas moment przełomowy. Na początku nie szło nam łatwo. Pierwsze dwa miesiące pracowałyśmy na lotnisku w Atlancie i to właśnie w tym mieście poznałam Emery’ego. Wróciłyśmy wprawdzie na kilka miesięcy do Polski, ale bardzo szybko wyleciałyśmy do Stanów po raz drugi, tym razem już na stałe. Obecnie mieszkamy na Florydzie. Bardzo lubię to miejsce, bo przez cały rok jest tam ciepło. Uważam, że tam gdzie jest więcej słońca, ludzie są bardziej pozytywnie nastawieni. Z myślą o tej podróży do Londynu, kupiłam sobie pierwszą od lat kurtkę (śmiech).
- Twój typ urody nie spodobał się w Polsce. W Ameryce Twoja kariera jest porywająca. Jak to jest? Czy w Polsce nie ma fachowców, którzy prawidłowo potrafią ocenić walory kandydatek, czy po prostu Amerykanie zupełnie inaczej postrzegają urodę kobiety?
- Po pierwsze Polska jest państwem mniejszym i mniej otwartym na inność. Jest też krajem, w którym panuje wiele stereotypów. Modelka ma wyglądać w określony sposób i nikt nie akceptuje choćby najmniejszej odmienności. W Stanach daje się szansę praktycznie wszystkim typom urody.
- Ja także sporo lat przebywam poza Polską i kiedy odwiedzam naszą Ojczyznę, często odnoszę wrażenie, że Polacy zwyczajnie uwielbiają wyrażać własne opinie bez przeprowadzania szczegółowych analiz i bez oparcia o jakiekolwiek argumenty, kierując się osądami zasłyszanymi w telewizji, lub wyczytanymi w prasie.
- Sukces - jak już to wspomniałeś - często budzi w Polakach uczucia negatywne. W przypadku modelki można usłyszeć: „ona ma coś nie tak z nosem, coś nie tak z ustami, itd”. W Ameryce każda odmienność jest akceptowana, a każdy sukces odbierany pozytywnie. Często mogę tam usłyszeć: „jesteś piękna” albo „bardzo się cieszę z twojego sukcesu”. W Polsce dopiero gdy zostaniesz zauważony za granicą, stajesz się kimś intrygującym i ciekawym. Tym bardziej jestem szczęśliwa, że społeczność z której się wywodzę, zachowuje się inaczej i na wszelkie sposoby daje mi odczuć swoją solidarność i wsparcie. W Polsce pokutuje też brak wiary w młode talenty. Problemem jest oczywiście brak pieniędzy na rozwój młodych ludzi. W Anglii, czy w Stanach takie środki są i zapewne również z tej przyczyny o wiele więcej osób z tych krajów dociera na szczyty.
- Czy w amerykańskiej edycji Top Model, pojawiły się także zadania, które można było obejrzeć w polskiej edycji i które najdelikatniej mówiąc były dla dziewcząt mało komfortowe. [opis bulwersujących opinię publiczną szczegółów można znaleźć tutaj - przyp]. W piątym odcinku jedna z kandydatek - pacyfistka - musiała pozować z karabinem. Inna wbrew swoim przekonaniom zagrać zwolenniczkę aborcji, wegetarianka musiała żuć surowe mięso i ssać ogon zwierzęcia, przeciwniczka noszenia futer musiała udawać obdarte ze skóry zwierzę. Naga i ociekająca krwią spoglądała w obiektyw jak złapany w sidła futrzak. W innym odcinku modelki musiały godzić się na sesję zdjęciową z nagim modelem. Czy Ty też miałaś podczas swojej drogi do finału, jakieś zadanie, w którym czułaś się niekomfortowo?
- Nie. Nigdy nie miałam takiej sytuacji. Organizatorzy Top Model poza Polską są bardzo ostrożni z tym, co proponują dziewczynom podczas programów. W Stanach każdy może oskarżyć każdego o wszystko. Słyszałam o polskim programie Top Model i podzielam opinię, że był on zbyt agresywny i w USA niemożliwy do zrealizowania. W światowym finale Top Model wystąpią dziewczyny z najróżniejszych krajów, w tym także z krajów islamskich, gdzie obowiązują różne religijne zakazy i dlatego organizatorzy niezwykle uważnie podchodzą do dziewcząt podczas eliminacji, zachowując się bardzo profesjonalnie i nie podejmując najmniejszego ryzyka naruszenia normy moralnych.
- Czy pamiętasz jakieś konkretne zadanie, które sprawiło Ci problem?
- Kiedy poznałam Generalnego Dyrektora Top Model Jeffa Coxa i poprosił mnie o pozowanie w bikini, czuła się trochę niekomfortowo. Ale było to raczej związane ze świadomością, że dzieje się coś wielkiego dla mnie i że jest to początek mojej kariery. Po raz pierwszy czułam taki rodzaj presji. Wiedziałam, że jeśli zdam, będę w modelingu, a jeśli nie spodobam mu się, oznaczać to będzie koniec moich marzeń o karierze. Była to jednak bardziej presja niż problem.
- Zdarza się, że bierzesz udział w pokazach bielizny. Jak radzisz sobie z nagością lub półnagością i czy istnieje dla dziewcząt w tym zawodzie jakaś ustalona granica wstydu?
- Początki są zawsze trudne, ale do pokazywania swojego ciała można się przyzwyczaić. Jeśli pracujesz z naprawdę dobrymi projektantami, którzy cię szanują, goły brzuch czy nogi nie sprawiają problemu. Trzeba zwyczajnie uważać na to, z kim podejmuje się współpracę. Czasami może zdarzyć się słaby pokaz i wtedy modelka czuje się najogólniej mówiąc dziwnie, ponieważ wtedy publiczność wokół wybiegu też jest inna. Jeżeli jednak wydarzenie jest na wysokim poziomie, wówczas także i publiczność ma więcej klasy i inaczej traktuje dziewczynę, która prezentuje najwyższej jakości bieliznę.
- Skąd wziął się na świecie ten przedziwny trend, że modelka musi być bardzo szczupła, posiadać niewielki biust i niezbyt zaokrąglone biodra. Zgodnie ze współczesnymi kanonami męskiego spojrzenia na urodę kobiety, jest wręcz odwrotnie – dziewczęta o nieco bardziej zaokrąglonych kształtach są postrzegane jako te o większym seksapilu. Jak to wytłumaczysz?
- Kiedyś po prostu było łatwiej produkować ubrania w tym samym rozmiarze. Pakowali je na przykład w Nowym Jorku, a potem wysyłali je do Mediolanu i Miami. Ostatnio pod wpływem protestów modelek i medialnej kampanii na temat zdrowotnych problemów wychudzonych dziewcząt, które prawie nic jedzą, kreatorzy mody nareszcie zaczęli dopasowywać się do nieco innych norm. Jednocześnie ciągle są tacy, jak choćby ulubiony projektant Anji Rubik – Karl Lagerfeld, którzy mimo presji, nadal preferuje bardzo szczupłe dziewczyny.
- Czy wśród modelek, masz swój wzorzec do naśladowania? Czy jest jakaś dziewczyna, która szczególnie Ci imponuje i inspiruje Cię?
- Linda Evangelista, Heidi Klum, Cindy Crawford. Lubie też Anję Rubik.
- Czy zgadzasz się z opinią, że Anja Rubik jest obecnie najlepszą polską modelką?
- Tak. Anja jest najlepsza. Podam Ci przykład. Ostatnio byłam w Miami u bardzo dobrego fryzjera. W poczekalni przeglądałam Vouge’a. W jednym z numerów znalazłam aż pięć zdjęć Anji Rubik. Kiedy zapytałam Amerykanów, czy znają ją, okazało się, że nie. Kiedy jednak pokazałam zdjęcia, wtedy dokładnie wiedzieli, o kogo chodzi. Amerykanie lepiej kojarzą twarz Anji Rubik, niż jej nazwisko. Cenię jej profesjonalizm. Jest naprawdę dobra w tym, co robi.
- Jakie jest Twoje największe marzenie?
- Modeling nie jest już dla mnie marzeniem. To rzeczywistość. Jestem w pełni świadoma tego, że nie będzie to łatwa droga i zamierzam ciężko pracować, aby w tej dziedzinie osiągnąć więcej. Chcę być najlepsza w tym, co robię. Czuję, że jestem dopiero na początku drogi. A co do marzeń… Chciałabym mieć mały domek z ogromnym terenem wokół niego, aby moje psy miały gdzie biegać. Mamy z Emerym trzy pieski. Chciałabym też mieć ogród ze szczawiem i bambusami. Psy uwielbiają je obgryzać.
- Jaki kraj będziesz reprezentowała na światowym finale Top Model w Londynie: Polskę czy Stany Zjednoczone?
- Reprezentuję Polskę. Zapytano mnie czy chcę reprezentować Polskę, czy Stany. Wybrałam nasz kraj, bo chociaż mieszkam w USA, kocham Polskę. Chciałabym także w ten sposób pokazać wszystkim moim znajomym i wszystkim Polakom, że marzenia jednak się spełniają.
- Myślisz o powrocie do Polski, czy chcesz resztę życia spędzić w Ameryce?
- Zostanę w Ameryce. Tu mieszka mój chłopak i siostry, tu jest mój nowy dom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz