poniedziałek, 15 grudnia 2014

Jesteśmy pełni tajemnic - Rozmowa z muzykami Transparent Human Creatures. (Tłumaczenie słów Jona - Mick Chwedziak)


- Bishops Stortford - niewielkie miasteczko targowe malowniczo położone nad rzeka Stort w Hertfordshire! Panowie z ogromną satysfakcją mam radość ogłosić, że jesteście pierwszymi artystami z mojego uroczego Hertfordshire, którzy wygrali TOP20 Polisz Czart. Przyjmijcie gratulacje od radiowca z St. Albans. Jesteście realnym dowodem na to, że wcale nie trzeba mieszkać w Londynie, aby stworzyć liczący się rockowy band. W czym tkwi wasza tajemnica?

Łukasz: Jesteśmy pełni tajemnic i to chyba nasza największa tajemnica (śmiech). Nadajemy na tych samych falach i mamy potężną, niczym nieskrepowaną wyobraźnię muzyczną.

- Spotkaliście się po raz pierwszy po to, aby nagrać akustyczną wersje utworu ''Prison'' zespołu Error 24, w którym grają Maciek i Jonathan. Szybko jednak polubiliście wspólne jamowanie z realizującym to nagranie i zarazem perkusistą Łukaszem. Czy spadło to na was jak grom z nieba, czy decyzja o powstaniu THC dojrzewała powoli?

Łukasz Makowiecki
Maciek: Po pierwszych rozmowach okazało się, że jest między nami to coś. Na pierwszym jamie ja zwariowałem. Swoboda z jaką graliśmy zaskoczyła mnie kompletnie. To był dla mnie sygnał, że może być z tego niezła zabawa (śmiech).

Jonathan: Moja decyzja, aby grać z Maćkiem i Łukaszem była instynktowna. Zrobiliśmy próbną sesję, która poszła tak znakomicie, że decyzja o szukaniu dalszej współpracy była nieunikniona.

Maciek Gazda
Łukasz: Mnie spodobało się głównie to, że Maciek i Jon mają głowy pełne pomysłów. To był impuls do tego, żeby się spotkać i przekonać, czy równie produktywnie i dobrze będziemy spędzać czas ze sobą zamknięci w małym pomieszczeniu.

- "Syria" Erroru 24 skończyła na 4, "Saport" na 2 miejscu, a "Amnesia" THC wspięła się już na sam szczyt listy przebojów Polisz Czart. Wyczuwam, że bardzo poważnie podchodzicie do promocji waszej muzyki? Macie już jakieś konkretne plany w dotarciu do coraz szerszej publiczności polskiej i brytyjskiej?

Jonathan: Jeśli będziemy dalej integrować naszą kreatywność, wkładając odpowiednią ilość pracy gdy tylko nadarzy się okazja to wierzę, że możemy dotrzeć do publiczności, która to doceni.

Łukasz: Obecnie kończymy prace nad materiałem na EP, na której powinno być nie więcej niż 5- 6 utworów. Myślę, że jeśli zagramy kilkanaście koncertów prezentując ten materiał, to wszystko nabierze "mocy" i będziemy mogli nagrać wtedy prawdziwą płytę LP.

- Skrót THC kojarzony jest z tetrahydrokannabinolem - substancją psychoaktywną znajdującą się w konopiach. Czy nazwa waszego bandu nawiązuje w jakimś stopniu do tego skojarzenia, czy po prostu oznacza Przezroczyste Istoty Ludzkie? Podobne dywagacje dotyczyły niegdyś uroczego kawałka Beatlesów "Lucy in the Sky with Diamonds".

Jonathan: A co to są konopie?

Łukasz: TRANSPARENT HUMAN CREATURES - Przeźroczyste Ludzkie Stworzenia. To chyba daje do myślenia. Znalezienie nazwy nie było łatwe. Nie chcieliśmy zostać od razu powiązani z jakimś przestępczym procederem. Faktycznie THC to tylko skrót. Ale może trzeba się nazwie przyjrzeć pod mikroskopem (śmiech).

- Transparent Human Creatures powstał w czerwcu 2014. Wystarczyło wam tylko 5 miesięcy, aby zdobyć naszą listę przebojów. Czujecie, że pomimo ogromnego doświadczenia muzycznego, założyliście wasz najważniejszy band w życiu? 



Maciek: Czy najważniejszy? Czas pokaże. Bardzo dobrze nam się razem pracuje, a to chyba dobry znak. Myślę, że granie w kapeli to coś więcej niż tylko granie muzyki. Chociaż każdy z nas ma swoje życie prywatne, spotykamy się nie tylko na próbach. Dobrze się czujemy razem, co przekłada się na emocjonalność naszej muzyki.

Jonathan: Nie powiedziałbym, że mam ogromne doświadczenie, ale THC zdecydowanie posiada perspektywy dobrze rokujące na przyszłość.

Łukasz: Biorąc pod uwagę doświadczenie i czas jaki mam za sobą, to mógłbym porównać to do jazdy na rowerze. Dokładnie wiemy jak to robić, bo już kiedyś naprawdę szybko jeździliśmy. Ale… zakładając ten band odniosłem wrażenie, że trzeba będzie od nowa uczyć się chodzić. Myślę, że to niesamowite, odkrywane na nowo przeżycie. Jednocześnie bagaż doświadczenia jaki się ze sobą ma pozwala na bardzo szybką podróż od miejsca, w którym traktujesz to jako odskocznie od codzienności, do najważniejszego projektu na którym skupiasz całą swoją energię.

- Jonathan wziął do ręki gitarę w wieku 9, a Maciek 12 lat. Komu zawdzięczacie tak szybki start w muzyczne życie? Jak rodzi się świadomość grania rocka w tak młodym wieku?

Maciek: Podglądałem starszych kolegów grających bluesa na ławkach popijających słynne wino “LaPatik” i wracałem do domu próbować zagrać cokolwiek, z tego co usłyszałem. Trochę pomógł mi tata, który znakomicie grał muzykę country, lecz niestety nie jest dobrym nauczycielem jeśli o gitarę chodzi. Z kolei tata mojego ówczesnego kolegi raczył nas Led Zeppelin i Pink Floyd. Pamiętam do dziś kręcącą się płytę “dwójkę” Zeppelinów czy Dark Side Of The Moon Floydow.

Jonathan: Moje najwcześniejsze wspomnienia związane są z moim tatą grającym na gitarze klasycznej lecz mój pociąg do rocka to już konsekwencja doświadczeń okresu dorastania.

- Zaczynałeś od gry na gitarze klasycznej. Bas pojawił się u ciebie nieco później. Na ilu instrumentach potrafisz grać i dlaczego właśnie bas jest ci najbliższy? Kto jest twoim ideałem basisty?

Jonathan: Moje przerzucenie się na gitarę basową wynikło z konieczności, ponieważ znacznie łatwiej jest znaleźć gitarzystów. Doceniam również subtelny geniusz prostej, na pierwszy rzut oka, dobrze zintegrowanej linii basu. Wciąż grywam na gitarze klasycznej i trochę na klawiszach kiedy komponuję. Dążę do tego, aby grać na basie z techniczną ekspertyzą Johna Myung’a.

- Czy od zawsze zdawałeś sobie sprawę ze swoich zdolności wokalnych, czy THC jest pierwszym zespołem, gdzie uwierzyłeś w siebie w pełni jako wokalista?

Jonathan: Zawsze wiedziałem, że lubię śpiewać, nawet w podstawówce, chociaż nigdy się do tego nie przyznawałem. Nie mogę jednak powiedzieć, że kiedykolwiek wierzyłem, że mógłbym być frontmanem.

- Niedawno pewien Anglik zażartował do mnie podczas imprezy, że wielkość brytyjskiego rocka, to w dużym stopniu zasługa waszej deszczowej pogody. Zgodzisz się z tym, że spowodowany pogodą brak motywacji do wychodzenia z domu mógł być przyczyną mozolnych ćwiczeń, które doprowadziły na szczyty tak genialnych muzyków jak Eric Clapton, Peter Green, John Mayall, Mick Taylor, Jon Lord, Jack Bruce, Brian May, Roger Glover, Robert Plant i wielu, wielu innych? W czym tak naprawdę tkwi rockowy fenomen Brytyjczyków?

Jonathan: Regularnie rozmawiamy z Maćkiem na temat różnic pomiędzy naszymi kulturami. Mam wrażenie, że Anglików charakteryzuje pewna rezerwa, ale używamy naszej ekspresji muzycznej, aby pokonać pewne ograniczenia związane z naszym charakterem. To mój pogląd. Nie wiem czy pogoda ma na to jakiś wpływ.

- Co was "wywiało" do UK?

Maciek: Lepsza przyszłość dla moich dzieci, przygoda i potrzeba “oddychania”. Powodów było wiele, lecz większość z nich nie ma teraz żadnego znaczenia. Jestem w UK trzy lata i dobrze się tu czuję.

Łukasz: Mnie zawsze ciężko było ustać w miejscu. Potrzeba zmian, wyzwanie, nowe możliwości, doświadczenia i nauka... Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to w 2015 zostanę absolwentem The Institute of Contemporary Music w Cambridge.

- Trzymam więc kciuki. Przyszedłeś na świat w momencie gdy wybuchł rockowy boom lat 80'. Gdy rodził się grunge miałeś około 10 lat. Swoją przygodę z muzyką rozpocząłeś w roku 2000. Na jakich wzorcach rodziła się Twoja muzyczna tożsamość i dlaczego usiadłeś za gary?

Łukasz: Gdy miałem 15 lat chyba zupełnie przypadkowo znalazłem się w sali prób jednego z kilku zespołów rockowych z osiedlowego Centrum Kultury. Wrażenie jakie na mnie zrobili było tak duże, że zapisałem się tego samego dnia na zajęcia. Spędzałem tam całe dnie słuchając muzyki i próbując grać na bębnach do nagrań puszczanych na wielkim zestawie HI-FI Unitry. Wtedy najbardziej inspirowali mnie bębniarze moich ulubionych wykonawców: Zbyszek Kraszewski, Lars Urlich, David Silveria… głównie rock.

Jonathan Eynon
- Twój dawny zespół Quqa całkiem nieźle sobie poczyna na naszej liście przebojów. Przedostatnie notowanie zakończył na 44 pozycji, ostatnie już na 29. Grałeś także w grupie Carrion, która uplasowała się na miejscu 16. Czy obecny sukces THC w dużej mierze zawdzięczasz doświadczeniu, jakie wyniosłeś z tamtych kapel? W jakich jeszcze projektach brałeś udział i kto ci najbardziej pomógł uwierzyć w siebie?

Łukasz: Myślę że aby muzyk mógł się rozwijać, nie może ograniczać się do jednego gatunku muzycznego czy zespołu. Najważniejsze jest to, by poszerzać swoje horyzonty i stawiać sobie poprzeczkę coraz wyżej. I to właśnie granie różnych stylów muzycznych z różnymi muzykami - przede wszystkim lepszymi od siebie - rozwija najbardziej. Myślę, że to co teraz mogę dać od siebie w THC to suma wszystkich doświadczeń z poprzednich zespołów. Jeśli komukolwiek mógłbym dziś podziękować to jest to Darek Piwowarczyk, niesamowity muzyk, perkusista - człowiek z niesamowitym talentem, który pomógł mi uwierzyć w moje możliwości.

- Jak posiadłeś niełatwe umiejętności realizatora dźwięku?

Łukasz: W naturalny sposób. Oprócz grania na bębnach z biegiem czasu zaciekawiła mnie materia tworzenia, komponowania i nagrywania. Gdy pierwszy raz nagrywałem bębny z Carrion w profesjonalnym studio (ówczesne K&K) miałem okazję obserwować na czym polega praca realizatora, producenta Marcina Limka. Spodobało mi się to na tyle, że postanowiłem zdobywać wiedzę i przede wszystkim praktykować. Współpracując z lokalnymi zespołami i nagrywając ich pierwsze dema, nabierałem pierwszych doświadczeń. Potem przyszła praca na scenie i przy koncertach m.in. Carrion, Closterkeller.

- Maćku, doskonale pamiętam moment, gdy się pojawiłeś w mojej świadomości. Rozpytywałeś wtedy na temat muzyków, którzy szukają zespołu i można śmiało powiedzieć, że zaczynałeś od zera. Wkrótce stworzyłeś aż dwa znakomite zespoły, które zawsze pojawiały się w ścisłej czołówce naszej listy przebojów. Gdzie zdobyłeś tak solidne podstawy muzyczne? Słychać, że czerpiesz z najlepszych wzorców i tworzysz soczyste rockowe kompozycje z solidną szczyptą psychodelicznej progresji. Skąd u ciebie taka umiejętność i przede wszystkim skąd taka wyobraźnia? Kto cię inspiruje?

Maciek: Moje inspiracje? Hmm... to dla mnie dosyć trudne pytanie. Generalnie dzielę muzykę na dobra i do dupy. Gitarzyści to Jimmy Page, Tom Morrello. Zespoły, które wywróciły moja drogę muzyczną?  Led Zeppelin, Tool, Korn, Primus, nasza rodzima Coma (kocham bezwarunkowo).

3/4 Error 24
- Na plakacie zapowiadającym koncert w Half Moon, który odbędzie się 13 grudnia widnieją oba wasze zespoły. Będzie to zapewne znakomita okazja do świętowania zwycięstwa w naszym zestawieniu. Jak godzicie grę dla dwóch kapel jednocześnie? Jaka jest przyszłość Error 24 i THC?

Maciek: Małe sprostowanie. Koncert 13 grudnia zagra tylko Error 24 wraz z naszym przyjacielem Ryanem Thwaitsem. Z Error chlelibyśmy zrobić sobie przerwę. Zostaliśmy jednak zaproszeni do zagrania na dosyć dużym festiwalu Stortfest w maju przyszłego roku. Byłoby trochę nierozsądnie nie skorzystać z okazji zagrania na takiej imprezie. Z chłopakami z Error mamy dobry kontakt i nie wykluczamy jakichś ruchów. Jednak na ten moment cala nasza energia i czas idzie w THC.

- Error 24 swoje dwa pierwsze utwory nagrał w bardzo renomowanym studio - tym samym, w którym realizowała swoje płyty znakomita brytyjska formacja Archive. Jakie wspomnienia macie z tej sesji i czy będziecie tam coś jeszcze uwieczniać?

Maciek: To był bardzo fajny czas i ogromna frajda pracować na takim sprzęcie. Osobiście jestem zawiedziony efektem końcowym. Nagraliśmy cztery numery i z perspektywy czasu widzę, że nie byliśmy na to gotowi. Jednak atmosfera była przednia i dużo się nauczyliśmy. Czy planujemy jeszcze tam coś nagrać? Nigdy nic nie wiadomo. Z dwóch metod pracy nad materiałem, które poznałem ostatnio, do zarejestrowania materiału wybrałbym metodę Łukasza haha. Jest bardziej precyzyjna. Chociaż jak mówiłem, mogłoby być inaczej, gdybyśmy wtedy wiedzieli na 110% co i jak chcemy nagrać.

- 25 kwietnia wspólnie z Bright Color Vision jako Error 24 zagraliście w Londynie przed Carrionem, 18 maja wzięliście udział w koncercie nieopodal Battersea, 31 lipca Error 24 zagrał w Windsorze, 30 września na "własnym podwórku" u boku Bright Color Vision i Error 24 w Half Moon Pub w Bishops Stortford zadebiutował THC. 24 października Error zagral w Harlow. W porównaniu z innymi kapelami koncertujecie sporo. Który z tych występów zapadł najbardziej w waszej pamięci i jakie są plany koncertowe na najbliższą przyszłość? 

Maciek: W mojej pamięci jest taki obrazek, kiedy graliśmy akustycznie w Battersea. Rafał Wrona - basista Gabinetu Looster siedział na ziemi koło sceny i śpiewał z nami “Dream”. Najbardziej jednak pamiętam Half Moon, gdzie Error według naocznych świadków “posprzątał”. Ludzie jak i my bawiliśmy się zawodowo, ale… Error 24 swój pierwszy koncert zagrał po roku ciężkiej pracy na próbach. Pozwoliło nam to uniknąć wielu (nie wszystkich) błędów, które popełniają kapele zaczynające grac koncerty. Myślę ze z THC zamykamy materiał, który zaczynamy przygotowywać do grania na koncertach. Nasze próby to niekończące się muzyczne orgazmy (śmiech). Uwielbiamy grać na żywo, wiec będziemy to robić najczęściej jak tylko to możliwe.

Łukasz: Jak tylko skończymy prace nad EP, to postaramy się grać jak najczęściej, by promować nasz materiał. Może wspólna traska z zaprzyjaźnionym projektem BCV? kto wie.
Bright Color Vision

- Zauważyłem, że dobrze rozumiecie z się Bright Color Vision. Co jest u nich takiego, co was przyciąga?

Maciek: Są genialni na żywo a oprócz tego to fantastyczni kompani do dyskusji.Wydaje mi się, że to jacy są ludzie jest bardzo ważne. Myślę, że pasujemy do siebie.

Łukasz: Ich muzyka jest niesamowita. Poza tym to świetni towarzysze do zabawy!

- Maćku, rozpocząłeś grać w wieku 12 lat. Pierwszy zespół założyłeś w szkole podstawowej. W wieku 18 lat wraz z zespołem "Bez Nazwy" wystąpiłeś w eliminacjach do Ogólnopolskiego Młodzieżowego Przeglądu Piosenki w Sandomierzu, gdzie otrzymaliście wyróżnienie. Opowiedz trochę więcej o swoich początkach. Jesteś jednym z najlepszych gitarzystów, jakich gram na antenie Polisz Czart. To się ma od urodzenia, czy można się tego nauczyć?

Maciek: Widać ze się czerwienię? (śmiech) To chyba lekka przesada, ale dziękuje Sławku. Do swoich umiejętności, mam dosyć krytyczne podejście. Brakuje mi wiedzy teoretycznej, jestem totalnym samoukiem, ale nie potrafię robić niczego innego.

- No i po raz kolejny okazało się, że wielkość idzie w parze ze skromnością (śmiech). Potrafisz też śpiewać. Bardzo podobał mi się jeden z utworów Error 24 z twoim wokalem. Nie myślisz o tym, aby zrealizować choć kilka śpiewanych przez ciebie kawałków w języku polskim?

Maciek: Bardzo chcę nagrać numer “Dream” - Error 24 po polsku. To jest mój tekst i pomimo genialnego wręcz tłumaczenia Moniki S. Jakubowskiej, po polsku ma on mocniejszy przekaz. Nie myślałem o śpiewaniu. Chciałbym skupić się na gitarze i pisaniu tekstów.

- Kim jest Kasia Głowacka i jak trafiła do zespołu. Czy to oznacza, że Jon przestanie być wokalistą THC, czy będą śpiewali oboje?

Maciek: Kasię poznaliśmy przez nasza przyjaciółkę Jagodę. Póki co spróbujemy połączyć dwa wokale, Kasi i Jona. Zaczyna brzmieć to dosyć ciekawie. Jednak nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie Jonathan przestaje śpiewać. To w ogóle nie wchodzi w rachubę. Jon nie czuje się komfortowo jako frontman. Dodatkowo w studiu można poszaleć, lecz na żywo grać jego partie basowe i śpiewać, jest dosyć trudno. Nie chciałbym upraszczać linii basu tylko po to, żeby można było to pogodzić ze śpiewaniem. Takie działania zubożyłyby naszą muzykę. Ponieważ live instrumentalnie to trio, więc musimy się wszyscy sporo napracować, żeby dorównać technicznie do poziomu w studiu. Lecz jak wspominałem, głos Jonathana to wizytówka THC.

Łukasz: Na początku chyba w ogóle nie zakładaliśmy, że potrzebny będzie ktoś jeszcze. W trakcie pracy nad materiałem doszliśmy do wniosku, że byłoby dobrze urozmaicić nasze brzmienie. Tu zamiast dodatkowej gitary wybór padł na wokal. Obecnie próbujemy połączyć to w całość. Jaki będzie efekt? Przekonamy się już wkrótce.

- Czy jest coś, co chwielibyście przy okazji naszej rozmowy przełażąc waszym sympatykom? Czego jeszcze powinni dowiedzieć się o Transparent Human Creatures?

Maciek: Chcielibyśmy podziękować za to, że jesteście. Życzymy Wam, abyście słuchając naszej muzyki czuli to, co my czujemy kiedy ja gramy.
Z zespołem Transparent Human Creatures w składzie:
Jonathan Eynon - bas, wokal
Maciek Gazda - gitara
Łukasz Makowiecki - perkusja
rozmawiał Sławek Orwat

Tłumaczenie wypowiedzi Jona  
Mirek Chwedziak
Jest urodzonym we Wrocławiu, a mieszkającym w Londynie gitarzystą, wokalistą, kompozytorem i autorem tekstów. W jego muzyce, siedzi blues z domieszką country i folk-rock'a. Od jakiegoś czasu Mirek realizuje swoją kolejną pasję i stał się współpracującym z blogiem Muzyczna Podróż recenzentem wydawnictw muzycznych. Więcej o Mirku możecie przeczytać tutaj.
https://www.youtube.com/watch?v=umLUFJMjHOw
https://www.youtube.com/watch?v=JSGIiEvyE_k

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz