W dzisiejszej podróży po wirtualnym muzeum zatrzymamy się przed obrazem „Urizen Stwarzający Świat” namalowanym przez XVIII-wiecznego angielskiego malarza, poety i wielkiego mistyka, Williama Blake’a. Spójrzmy najpierw na samo dzieło. Wykonane metodą trawienia reliefowego (rozpropagowaną w malarstwie właśnie przez pasjonującego się rytownictwem Blake’a), czyli poprzez stworzenie woskowego negatywu obrazu na miedzianej płytce i wytrawienie kwasem niezabezpieczonej miedzi. Wykonaną odbitkę taką wypełniał następnie artysta akwarelami. Ujawnia się to w charakterystycznych, krzyżujących się liniach, które dostrzec można w wielu punktach obrazu. Za swoją twórczość malarz niejednokrotnie spotykał się z krytyką środowisk kościelnych i umieszczaniem swojej twórczości pisanej na liście ksiąg zakazanych. Paradoksalnie, sam był człowiekiem głęboko religijnym, doznawał niejednokrotnie objawień, które uznawał za najwyższe przeżycia duchowe. Treść jednak jego dzieł miała wydźwięk dość niepokojący, przesycony duchem Miltona i swedenborgistycznymi poglądami. Uważał, że Jezus jest ucieleśnieniem wyobraźni, a jego apostołami dziś są artyści. Sam Blake tworzył dla ludzi wybijających się ponad przeciętność, jak sam wspominał: „To, co wielkie, jest nieuchronnie ukryte przed słabymi. To, co oczywiste dla idioty, nie jest warte mego zachodu.”
Chciałbym przytoczyć tutaj fragmenty poematu „Księga Uriziena” i w oparciu o nie spojrzeć na obraz.
„Oto cień grozy się wzniósł pośród Wieczności!
Nieznany, bezpłodny, zamknięty w sobie,
Wszystko odpychający. Jakiż Demon
Tę wstrętną pustkę ukształtował,
Próżnię, która przeraża duszę? Niektórzy powiadali:
„To Urizen”. Lecz nieznana, odosobniona,
Zaczajona, tajemna, mroczna moc się kryła.
Czasy po czasach rozdzielił; i przestrzeń
Wymierzył za przestrzenią w dziewięciokrotnej ciemności,
Niewidzialny, nieznany. Zmiany się pojawiły
Jak odosobnione góry, roztrącone gwałtownie
Czarnymi zamętu wichrami.
Albowiem bitwy toczył przeraźliwe
W niewidzialnej Wojnie ze zrodzonymi
Z porzuconej przez niego puszczy
Kształtami bestii, ptaków, ryb, wężów, żywiołów,
Ogni, wichrów, oparów i chmur.
William Blake by Thomas Phillips |
(…)
Ziemi nie było ani kul przyciągania.
Wola Nieśmiertelnego rozprzestrzeniała
Albo ścieśniała wszystkie jego giętkie zmysły.
Śmierci nie było; wieczne krzewiło się życie.
Głos trąby niebiosa przebudził;
I szeroko rozpostarte chmury krwi
Toczyły się wokół skał Urizena zamglonych.
Takie nosił imię ten samotny w Bezmiarze.„
Urizien stwarzający świat budzi jednoznaczne skojarzenia z Jahwe. Od razu jednak wkradają się nam tu pewne wątpliwości. Obraz Stwórcy przesycony epitetami pogłębiającymi aurę tajemniczości i mroku nie przystaje nam do dobrego Boga. I tak jak Jahwe dla ludu Abrahama z pewnością był „nieznany”, tak nie na miejscu wydaje się być twierdzenie jakoby „odpychający Demon”, jak nazwany jest tu Stwórca, mógł rzeczywiście być biblijnym Bogiem. Poniekąd słusznie, Urizen jest w „prywatnej mitologii” Blake’a symbolem i ucieleśnieniem rozumu, swoistym demiurgiem, ideą, która według wzorca idei nadaje kształt światu. I jako taki nadaje prawa, zaskakujące rozdźwiękiem z Dekalogiem, a zbliżone bardziej do nauk Jezusa:
„Niechaj każdy jeden wybierze przybytek,
Odwieczny swój dom bezmierny,
Jedno przykazanie, radość jedną, tęsknotę jedną,
Jedną klątwę, jedno brzemię, jedną miarę,
Jednego Króla, jednego Boga, jedno Prawo.”
Są to prawa, które mógłbym podsumować stwierdzeniem, że niezależnie od wyznawanej religii człowiek powinien być bliźnim dla innego człowieka i czynić dlań tak, jak chciałby, aby i on względem niego czynił.
Przyjrzyjmy się teraz samemu obrazowi. Skulony starzec, któremu wicher (od średniowiecza już tradycyjnie towarzyszący podniosłej chwili stworzenia) rozwiewa długie, siwe włosy kształtuje własnoręcznie świat przy pomocy swej boskiej mocy, okolony ognistą sferą, która rozjaśnia kłębiące się wokół mroki. Nietrudno jest wyciągnąć wniosek, że Urizen, najwyższy rozum, oświeca swym rozumem przestrzeń wokół siebie i kreuje rzeczywistość.
Promienie wybiegające z jego dłoni noszą zadziwiające podobieństwo do wolnomularskiej symboliki cyrkla, będącego symbolem wiedzy, rozumu, mądrości w symbolice masońskiej. Cyrkiel, który łączy w sobie punkt i okrąg może być tu alegorią absolutu Urizena, ucieleśnieniem kreowania świata powołanego z rozumu, a on sam staje się nie tyle co stwórcą, ale Architektem świata. Nawet jednak odpychający i ponury Demon nie jest niewrażliwy na piękno istnienia, i po dokonaniu aktu stworzenia pada na kolana z zachwytu nad światem, co obrazuje zamieszczona z lewej iluminacja. Dzieło Blake’a do dziś porusza oglądających, będąc źródłem inspiracji i nawiązań. Za przykład posłużyć może wejście do GE Building w Nowym Jorku na fotografii powyżej.
Przypis:
Fragmenty „Księgi Urizena” w tłumaczeniu Zygmunta Kubiaka.
***
Łukasz Orwat,
urodzony w roku pańskim 1992, prywatnie syn Sławomira Orwata,
niezależnego redaktora periodyku muzyczno-kulturowego Muzyczna Podróż.
Domorosły pasjonat literatury oraz historii, które to fascynacje przekuł
w działalność akademicką na Uniwersytecie Wrocławskim. Specjalizuje się
literacko głównie w literaturze antycznej oraz epice rycerskiej,
historycznie w dziejach starożytnego Rzymu, Bizancjum oraz historii
Imperium Osmańskiego, kulturoznawczo w historii metafizyki, filozofii i
magii, zwłaszcza w kręgu kultury biskowschodniej. Tłumaczył z łaciny
zbiór poezji humanistów polskich oraz zachodnich, Żałoba Węgier
(Pannoniae Luctus) powstały po zdobyciu Budy (ówczesnej, pozbawionej
jeszcze Pesztu, stolicy Węgier) w 1544 roku. Ciągoty zainteresowań
akademickich korelują także z zainteresowaniami natury fantastycznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz