piątek, 8 października 2010

TSA - Heavy Metal World (Polska) 1984 (Wizjer nr 43)

„Ten gitarowy huk, jak ryk wściekłego lwa to Heavy Metal Rock!
Niczym armatni strzał kiedyś obudzi cię, wtedy odkryjesz, że...
Hałasy wielkich miast i brudnych maszyn zgiełk
Gniewnego tłumu ryk, całkiem zagłuszył cię,
Ale pozostał nam, nasz Heavy Metal krzyk!”



TSA dzis (fot. Artur Grzanka)
Dawno, dawno temu, gdy nie było jeszcze tak ogromnej ilości punktów skupu złomu, w granicach naszego kraju pojawił się… heavy metal. Mimo że pierwsze objawy tej epidemii na początku lat 80-tych nie były jeszcze powszechnie dostrzegalne, wszyscy fani ostrego grania wyczuwali, że fala kulminacyjna wybuchnie w końcu z siłą tsunami. Tajne Stowarzyszenie Abstynentów powstało w Opolu i szybko skróciło nazwę do trzech liter. TSA rozpoczął heavy-metalowe szaleństwo kultową balladą „51”, podejmującą temat śmierci młodego człowieka w skutek przedawkowania narkotyków, aby z czasem przejść metamorfozę od nieśmiałego hard rocka do ostrego metalowego łojenia. Początkowo w stylu gry i zachowaniu na scenie grupa przypominało australijską formacją AC/DC, ale z czasem wykrystalizowała swoje własne oblicze. Rok po debiutanckim krążku zespół nagrał swój najlepszy moim zdaniem album. Heavy Metal World jest mieszanką dynamicznych hard-rockowych utworów i dobrze zagranych metalowych ballad, będących do dziś wzorem dla adeptów tego rodzaju muzyki.

„Wierzyłem w coś, bez tego ciężko żyć. Marzyłem też - wolno było marzyć.
Nie chciałem być takim jak ci ludzie, co tylko biorą nie dając nic.
We śnie słyszałem matki głos - Uczciwym bądź, dobrym bądź!
"Świat" - w tym słowie było coś. Radość i lęk, miłość i fałsz.


Nie wierzę w nic, bo chyba nie potrafię. 
Nie marzę już. Nie ma o czym marzyć.
Zgubiłem gdzieś prawdziwą radość życia. Smutno mi...
Już tylko Ciebie mam i to mnie jakoś tutaj trzyma.
Już tylko Ciebie mam. Nie wolno Ci odejść teraz stąd.”

Andrzej Nowak (fot. Marek Jamroz)
fot. Artur Grzanka
„Alien” chyba jest najlepszym fragmentem albumu i jednocześnie utworem najbardziej dojrzałym tekstowo. Mimo, że jego treść jest dołująca, w końcówce każe nam jednak wierzyć w siłę uczuć i pokładać w niej nadzieję na przetrwanie najgorszych chwil. Siłą płyty jest to, że autorami utworów są wszyscy członkowie zespołu. Pomimo, że najbardziej charyzmatycznym w zespole TSA w powszechnej opinii zawsze był i wciąż jest Andrzej Nowak, każdy z muzyków wniósł do ostatecznego kształtu tego wydawnictwa coś od siebie. Heavy Metal World należy docenić tym bardziej, że krążek powstawał w bardzo trudnym dla zespołu momencie. Podczas nagrywania albumu do szpitala trafił gitarzysta Stefan Machel, a perkusista Marek Kapłon i jeden z założycieli Andrzej Nowak podali do publicznej wiadomości, że jest to ich ostatnia płyta nagrana z zespołem. Szczyt popularności TSA przypadł na lata osiemdziesiąte. Był to czas, gdy ogromne zainteresowanie odbiorców muzyką nie szło w parze z możliwością zarabiania przez jej twórców dużych pieniędzy. Być może właśnie dlatego artyści tamtej dekady zamiast ścigać się o główne role w reklamach wielkich firm, skupiali się przede wszystkim na tworzeniu i spełniali artystycznie i być może dlatego też epoka ta nie pozostawiła w polskiej muzyce wstydliwej spuścizny robionych pod mało wymagającą publikę gniotów, czego świadkami jesteśmy obecnie, czego przykładem mogą być choćby tegoroczne Superjedynki.


Marek Piekarczyk (fot. Artur Grzanka)
Porównując dokonania grupy TSA, do brzmienia heavy metalowych kapel grających współcześnie, ma się wrażenie, jakby słuchało się dwóch absolutnie różnych gatunków. Mimo, że album, który dziś przypominam nosi tytuł Heavy Metal World, z obecnym spojrzeniem na ten gatunek niewiele ma wspólnego. Z czasem pojawiły się u nas takie nurty jak trash, death, czy black-metal, ale nikomu nie wolno zapomnieć, że to właśnie TSA był zespołem, który przecierał szlaki dla takich kapel jak późniejsze oblicze Turbo, Kat, Behemoth czy Vader. Jeden z twórców TSA Andrzej Nowak próbował realizować własne projekty muzyczne i współpracował z innymi artystami, jak choćby z Martyną Jakubowicz. Nigdy jednak nie osiągnął z nimi aż takiej popularności, jaką zdobył, grając dla TSA. Sam gitarzysta podsumowuje to w sposób następujący: ”Status TSA ciągnie się za moją osobą tak, jak za Mikulskim status "Stawki większej niż życie".

2 komentarze:

  1. "HMW" to plyta zacna ale co z albumami "Czerwony" ('83) czy "Rock'N'Roll ('88). Utwory takie jak "51", "Trzy zapalki", "Bez podtekstow" wyraznie pokazuja zdolnosci i warsztat Tajnego Stowarzyszenia Abstynentow. Ale dziekuje za przypominienie tej plyty, dla swiadomosci wielu mlodszych fanow TSA zaistnialo dopiero od wydanego w 1997 "The Best of TSA".
    Pozwole sie jednak nie zgodzic ze stwierdzeniem, ze TSA przetralo szlaki dla Turbo, te grupy istnialy i tworzyly rownolegle, roznica polega na tym, ze TSA udalo sie podbic Stany....

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację Bogumił, że Turbo i TSA działały równolegle, a "Dorosłe dzieci" były chyba tak samo ważnym kawałkiem tego czasu jak "51". Pisząc o przecieraniu szlaków, miałem jedynie na myśli to, że Turbo dopiero z czasem określiło się jako kapela stricte metalowa, a jej "Kawaleria szatana" do dziś jest uznawana za jeden z najważniejszych krążków metalu lat 80-tych. Wcześniej moim zdaniem Turbo było świetnym zespołem rockowym, który z ciężkim graniem (podobnym do TSA) raczej się nie kojarzył. Bardzo Ci dziękuję za wszelkie uwagi i nigdy nie zapomnę Twojej współpracy w przygotowaniu audycji, którą robiłem jeszcze dla Diverse'a. Mam dla Ciebie dobry news. Polska audycja w Radio Verulam wkrótce rusza i pewnie jeszcze nie jeden raz skorzystam z Twojej rzadko spotykanej wiedzy o "muzyce z wykopem". Szczegóły już wkrótce. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń