poniedziałek, 18 czerwca 2018

Łukasz Orwat - Kalendarz Majów a rok 2012 (Wrocław 8.01.2012)

Witam Państwa serdecznie w tym szczególnym roku. Dlaczegóż szczególnym? Otóż rok 2012 przez wielu pożywiających się teoriami spiskowymi ma być ostatnim rokiem cywilizacji człowieka. Na czym opierają swoje przypuszczenia? Poszlak jest wiele. Wskazać należałoby chociażby przepowiednie Nostradamusa czy świętego Malachiasza lub głosy o nadchodzącym przebiegunowaniu Ziemi. Najwięcej jednak mówi się o zawartej w tajemnym kalendarzu Majów, jednej z mezoamerykańskich cywilizacji dacie 21 grudnia 2012, która to jakoby miałaby być ostatecznym kresem znanego nam świata. Czy będzie tak w istocie? Przyjrzyjmy się bliżej zawiłościom rachuby czasu, ostrzegam, że pojawi się tu nieco liczb i działań matematycznych, nic jednak co wykraczałoby ponad możliwości zdającego maturę. I to podstawową. Zbadajmy na samym początku sam sposób mierzenia przez Majów rachuby czasu. Już na początku zaczynają się schody. Majowie posługiwali się nie jednym, a trzema kalendarzami. Choć ściślej rzecz biorąc każdy z nich był ze sobą ściśle powiązany i nie można mówić tu o nich w oderwaniu od siebie. Podstawową rachubą był cykl rytualny (tzolkin) liczący 260 dni, przejęty od dawniejszej cywilizacji Olmeków. Polegał na sprzężeniu się trzynasto i dwudziestodniowych okresów, dzięki czemu łącząc nazwy dni z pierwszego i drugiego otrzymujemy układ, w którym każdy dzień roku ma inną nazwę.


Drugim kalendarzem jest 365-o dniowy cykl słoneczny (haab), podzielony na osiemnaście dwudziestodniowych miesięcy oraz jeden, pięciodniowy, uznawany za pechowy. Te sposoby rachowania jednak nie są nam konieczne do wyliczenia dnia kresu, więc pominiemy jego detale i przejdziemy do trzeciego, czyli tzw. „długiej rachuby”. Polegała ona na podawaniu liczby dni upływających od określonego dnia zerowego – czyli daty początkowej. W cywilizacji Majów używano systemu dwudziestkowego w odróżnieniu od używanego przez nas obecnie dziesiętnego. I tak każdy dzień miał swój unikalny zapis oparty na pięciu różnych jednostkach czasu. I tak mamy:

1 dzień – 1 kin
1 uinal – 20 kin (dni)
1 tun – 18 uinal (czyli 360 dni)
1 katun – 20 tun (360 uinal, 7200 dni)
1 baktun – 20 katun (400 tun, 7200 uinal, 144000 dni)

W oparciu o to podawana jest data. Na przykład dzień 12.19.18.18.13 oznacza 12 baktunów, 19, katunów, 18 tunów, 18 uinali i 13 kin. Po przeliczeniu daje nam to:

12 baktunów: 12×144000=1728000
19 katunów: 19×7200=136800
18 tunów: 18×360=6480
18 uinali: 18×20=360
13 kin: 13×1=13 

Po zsumowaniu otrzymamy:
1728000+136800+6480+360+13=1871653

Czyli mamy tu milion osiemset siedemdziesiąt jeden tysięcy sześćset pięćdziesiąt trzy dni po dniu zerowym. Datą początkową kalendarza majów jest jednocześnie kres „starej ery” – dzień 13.0.0.0.0. I dniem kresu ery obecnej będzie także 13.0.0.0.0. Nietrudno więc policzyć, że „nasza era” składa się z (13×144000) 1872000 dni. Jak łatwo obliczyć (1872000-1871653), zakładając iż nieszczęsny 21 grudnia jest datą końca, od „kresu” dzieli ów dzień 347 innych. Liczmy więc dalej: (365-10[dni dzielące 21 grudnia od końca roku 2012]-347) jest to ósmy dzień naszego roku. Czyli dzisiejsza data. Zachęcam też do własnych zabaw kalendarzem, wyliczenia dnia, w którym się urodziliśmy czy odnalezienia na przykład dnia bitwy pod Grunwaldem. Doprawdy, przednia rozrywka.


Ale, nasuwa się pytanie, skąd wiemy właściwie, że nasz nieszczęsny dwudziesty pierwszy grudnia jest owym dniem fatalnym? Kilka wskazówek odnaleźć możemy w zbiorze mitów zwanym Popol Vuh [czyt: Popol Wuj]. Wyczytać zeń możemy, że żyjemy obecnie w czwartej erze świata. Trzy poprzednie okazały się być nieudane i dopiero w tej narodzić się mógł człowiek. Każdy z cyklów trwać miał 13 baktunów. Ale wciąż nie daje nam to odpowiedzi kiedy zaczęła się i kiedy powinna skończyć nasza era. Otóż dzięki zachowanym m.in. w świątynnym kompleksie Palenque zapisom dotyczącym panowania poszczególnych władców udało się wyliczyć daty „długiej rachuby” dla ich panowania i w efekcie także początku i końca naszej ery. Według wyliczeń (najczęściej przyjmowana wersja) początek przypadł 11 sierpnia 3114 p.n.e. , zaś koniec wypada owego 21 grudnia 2012.

Piramida Kukulkana w Chichén Itzá podczas równonocy wiosennej. Schodzący wąż symbolizuje powrót boga Kukulkana.
Co prawda niektórzy badacze przesuwają tą datę na 24 grudnia lub nawet 11 stycznia 2013 roku, ale zadać sobie należy pytanie: Co dla nas znaczy trzynaście baktunów i przepowiadany koniec ery? Prawdę powiedziawszy, wygląda na to, że niewiele. Wbrew bowiem głosom tropicieli sensacji i amatorów zjawisk nadprzyrodzonych sami Majowie niewiele uwagi przykładali do kresu ery, nie postrzegając jej jako zagłady ludzkości, a jako przejście w kolejną, lepszą. Apokaliptyczne konotacje są efektem nabytym w wyniku europeizacji Indian pod hiszpańskim panowaniem, zastępującej rdzenne mity. Czy grudzień tego roku rzeczywiście przyniesie nam zagładę? Myślę, że nie ma sensu gdybać i popadać w niepotrzebną panikę, przebiegunowanie Ziemi według słów naukowców nie jest zjawiskiem nagłym a trwającym tysiące lat naturalnym zjawiskiem a złowroga Planeta Nibiru nie otrze się o nasz glob, dawno bowiem byłaby widoczna w kosmosie. A domniemanych swoich kresów ludzkość przeżyła już wiele, grudzień pokaże, czy przetrwa też i kolejny.


Działanie kalendarza Majów na bazie tego linku. 

***

Łukasz Orwat, urodzony w roku pańskim 1992, prywatnie syn Sławomira Orwata, niezależnego redaktora periodyku muzyczno-kulturowego Muzyczna Podróż. Domorosły pasjonat literatury oraz historii, które to fascynacje przekuł w działalność akademicką na Uniwersytecie Wrocławskim. Specjalizuje się literacko głównie w literaturze antycznej oraz epice rycerskiej, historycznie w dziejach starożytnego Rzymu, Bizancjum oraz historii Imperium Osmańskiego, kulturoznawczo w historii metafizyki, filozofii i magii, zwłaszcza w kręgu kultury biskowschodniej. Tłumaczył z łaciny zbiór poezji humanistów polskich oraz zachodnich, Żałoba Węgier (Pannoniae Luctus) powstały po zdobyciu Budy (ówczesnej, pozbawionej jeszcze Pesztu, stolicy Węgier) w 1544 roku. Ciągoty zainteresowań akademickich korelują także z zainteresowaniami natury fantastycznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz