poniedziałek, 12 maja 2014

Monika Lidke - If I was to describe you (UK/PL 2014) Nowy Czas nr 202 / Lirydram / JazzPRESS

Monika jest dla mnie wokalistką szczególnie ważną, a jej artystyczną wrażliwość, którą najpełniej można dostrzec podczas występów na żywo, miałem okazję podziwiać kilkukrotnie. Po raz pierwszy zdarzyło się to 13-go lutego 2010 w Luton. Artystka wystąpiła wówczas z towarzyszeniem gitary Jurka Bielskiego, a ja czułem ogromną radość z faktu, iż wydarzenie to miałem okazję współorganizować. Stylistycznie kompozycje Moniki Lidke osadzone są gdzieś pomiędzy jazzem, a muzyką songwriterską. Mimo, że wokalistka niejednokrotnie występowała przed dużą publicznością, to w opinii najwierniejszych fanów jej talentu, klimatycznie oświetlone, nieduże sale koncertowe są tymi miejscami, w których jej piosenki "smakują" najbardziej. 


Pamiętny koncert Moniki i Jurka Bielskiego z 13-go lutego 2010 w Luton
"Nowy album będzie podobny w klimacie do pierwszego - zapewniała Monika swoich sympatyków przed ponad rokiem - Teksty nadal są bardzo osobiste. Trzon zespołu jest bardzo podobny. Różni się on od debiutanckiej Waking up to Beauty dużo bogatszym instrumentarium i tym, że występują na nim wyśmienici goście". I rzeczywiście, obok wchodzących w skład zespołu sesyjnego: gitarzysty Kristiana Borringa, kontrabasistów Tima Fairhalla i Marka Rose oraz perkusisty Chrisa Nickollsa, na nowym albumie gościnnie pojawiły się takie znakomitości jak: Basia Trzetrzelewska - vocal ("Tum Tum Song"), Janek Gwizdała - bas ("They Say"), Adam Spiers - wiolonczela ("If I Was To Describe You"), Genevieve Wilkins - wibrafon ("Light Under The Bruises"), Paul Reynolds - mandolina ("Questions Gênantes"), Jerzy Bielski ("Higher Self"), Shez Raja - bas ("Ensemble") oraz doskonale znany naszym czytelnikom Maciek Pysz - gitara akustyczna ("Waves And Curves"), którego debiutancki album Insight nie tak dawno także miałem okazję na tych łamach recenzować.

10 na 14 zawartych na nowej płycie piosenek to utwory nigdy dotychczas nie publikowane. Cztery z kompozycji Moniki LIdke, jakie można usłyszeć na If I was to describe you pochodzą z jej debiutanckiego albumu Waking Up To Beauty. Są to polskojęzyczne "Oceany łez" i "Rozpalona kołyska" oraz zaśpiewane po angielsku "Higher Self" i "Bread On Toast". Doskonałą rekomendacją nowego wydawnictwa Moniki jest obecność aż dwóch pochodzących z niego kompozycji na firmowanej przez Marka Niedźwieckiego popularnej serii płytowej Smooth Jazz Cafe. Rozpalona kołyska" została umieszczona na kompilacji Smooth Jazz Cafe 10, natomiast wykonaną w duecie z Basią Trzetrzelewską porywającą piosenkę "Tum Tum Song" można odnaleźć na niedawno wydanej trzynastej już składance ułożonej przez popularnego prezentera Trójki.

fot. Monika S. Jakubowska
"Mój perkusista – Mark Parnell przekazał mi kiedyś płytę Moniki, która bardzo mi się podobała. Jej głos i kompozycje wskazywały na ogromny talent. Ku mojemu zaskoczeniu, może rok później, Monika skontaktowała się z moim managerem i przesłała mi swoją nową piosenkę z propozycją nagrania duetu. Piosenka jest śliczna! Bardzo świetnie się bawiłam nagrywając ją, zwłaszcza że tekst jest tak uroczy." - wspomina swój pierwszy kontakt z twórczością Moniki Lidke Basia Trzetrzelewska [cały wywiad z Basią tutaj] - "Nasza wymiana emaili udowodniła mi, że osoba kryjąca się za tą kompozycją jest taka, jak się spodziewałam - równie ciepła, romantyczna i pełna humoru". Dodając do powyższej wypowiedzi ex-wokalistki Matt Bianco zachwyt Marka Niedźwieckiego poprzednim krążkiem Moniki, o którym wyraził się: "Piękna, delikatna, uzależniająca. Nie mogę się uwolnić od tej muzyki.", wszelkie dodatkowe nakłanianie do nabycia nowego albumu Moniki Lidke jest - jak sądzę - zbyteczne.

"Skoro deszcz daje życie Ziemi,
Chyba nie jest aż tak źle.
Kiedy płaczę czuję, że żyję.
Każda łza oczyszcza mnie." ("Tum Tum Song")


fot. Monika S. Jakubowska
Piosenki Moniki są pełne emocji. Często można w nich odnaleźć radość wymieszaną ze łzami, poszukiwanie ciepła, zachwyt nad życiem, a także codzienne ludzkie sprawy. Łzy w piosenkach Moniki Lidke to motyw, który można było spotkać u tej artystki już znacznie wcześniej i - co ciekawe - łzy w jej poetyce nie tylko posiadają siłę oczyszczającą, ale - co jest niezwykle rzadko spotykane w tekstach piosenek - przedstawione są w taki sposób, iż nie powodują u słuchacza chorobliwych lęków czy stanów depresyjnych, a wręcz przeciwnie, każą z pokorą spojrzeć na to, co niesie los i niczym balsam stanowią remedium na wszelkie smutki i złe chwile, uświadamiając nas, że nawet te momenty, których nadejścia nie życzymy sobie, także mogą być swoistym darem niosącym katharsis i każącym spojrzeć na wiele spraw od nowa. .

"Gdyby tylko Bóg zmrużył jedno oko,
całą gorycz moja zamieniając w żart,
śmiałabym się w głos bo płakać nie mogę.
Wypłakałam całe oceany łez."  ("Oceany łez")

fot. Monika S. Jakubowska
W swoich piosenkach za pomocą dźwięków i słów Monika maluje niezwykle plastyczne krajobrazy  i zabiera słuchacza w ekscytującą podróż do świata jazzu i ukrytej w nim energii. W jej piosenkach -  jak sama to podkreśla "jest afirmacja życia, jest i smutek, które potrafią istnieć jednocześnie i nie wykluczać się nawzajem, jest bogactwo życia. Jest w nim wszystko, a my ciągle dokonujemy wyborów." Album zamyka wzruszająca "Kołysanka dla Janka", którą aby zrozumieć w pełni, należałoby chyba osobiście poznać Monikę i jej rodzinę. Towarzyszący wokalistce w tej urokliwej balladzie jedyny instrumentalista i zarazem jej małżonek Shez Raja, to bez wątpienia głęboko przemyślany zabieg aranżacyjny oraz szczególny rodzaj świadectwa rodzicielskiej miłości i więzi, jaka łączy tę trójkę kochających się ludzi.

"Śpij maleńki mój podróżniku, odpocznij, poczeka Świat,
a ty rośnij we śnie.
Śpij waleczny mój rycerzyku, zbrojenkę złóż, oczka zmruż,
daj odpocząć i mnie... ("Kołysanka dla Janka")

fot. Monika S. Jakubowska
To jedna z najdłużej wyczekiwanych przeze mnie płyt, zwłaszcza, iż otwierająca album niezwykle "radiowa" kompozycja "They Say" istnieje w świadomości sympatyków Moniki Lidke już od listopada 2010, kiedy to można było się z nią zapoznać dzięki serwisowi youtube. Po znakomitym debiucie z roku 2008, jakim była płyta Waking Up To Beauty, pokaźne grono fanów tej sympatycznej artystki otrzymuje kolejny krążek dopiero po sześciu latach od premiery poprzedniego. Warto było jednak tak długo czekać. To jedna z tych płyt, które same odtwarzają się w myślach i nieustannie powracają w zgiełku dnia dokładnie dopasowaną do nastroju chwili piosenką. To co jest największą siłą twórczości Moniki Lidke, to kojące, wręcz balsamiczne działanie jej muzyki i tekstów na codzienne rozdrażnienia i niepokoje, jakie poprzez natłok wciskających się zewsząd w nasz umysł złych wieści serwuje współczesny świat. Codzienna gonitwa za zapewnieniem niezbędnych środków do życia - jaka dotyka dziś niemal każdego z nas - nie tylko z poezją i wzruszeniami nie ma najczęściej nic wspólnego, ale dodatkowo zagraża naszej wrażliwości, nie pozwalając niekiedy choć na chwilę zatrzymać się, aby obcować ze sztuką. Dlatego właśnie takie płyty jak If I was to describe you są wręcz niezbędne do przywrócenia prawidłowej harmonii życia i osiągnięcia duchowej równowagi.

Debiutancki krążek Moniki
"Najważniejszy występ jest zawsze przede mną" zwierzyła mi się Monika przed ponad rokiem [więcej tutaj], Monika Lidke wiele lat temu opuściła Polskę i osiadła w Paryżu, gdzie studiowała śpiew, teatr i taniec. To dzięki wieloletniemu pobytowi we Francji możemy dziś podziwiać pochodzącą z debiutanckiej płyty kompozycję "Vincent" czy "Questions Genantes" z najnowszego krążka. We Francji zafascynowała Monikę Lidke wokalistyka jazzowa i to właśnie tam w 1999 roku wraz z grupą polskich instrumentalistów założyła zespół No Way, z którym nagrała swoje pierwsze demo. Pomimo wielu lat spędzonych nad Sekwaną, aby doskonalić warsztat wokalny, w roku 2004 wokalistka zdecydowała się na przeprowadzkę do Londynu, gdzie odkryła w śpiewie zupełnie nowe barwy, a spacery nad Tamizą zaowocowały tak urokliwymi piosenkami jak „Barnes Bridge” czy „Higher Self”. If I Was To Describe You to bardzo dopracowane i dojrzałe dzieło, którego walory artystyczne połączone z właściwą promocją, mogą - czego szczerze Monice Lidke życzę - przełożyć się na jej wymarzony, najważniejszy występ, który niezależnie od wielkości sukcesu tego krążka - jak to kiedyś określiła -  i tak zawsze będzie przed nią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz