niedziela, 1 lipca 2018

Łukasz Orwat: Zatopiona utopia – przemyśleń kilka o Atlantydzie (Wrocław, 15 stycznia 2012)


Dziś pochylimy się nad kolejnym z frapujących poszukiwaczy teorii spiskowych problemem, mianowicie tajemną i z dawna ponoć pokrytą wodnistym kurhanem wyspę zwaną Atlantydą wraz z zamieszkującą ją (podobno bardzo zaawansowaną) cywilizacją. Postaramy się dziś odnaleźć źródła owej legendy i poszukać wyjaśnień nie wkraczając na pola fantastyki naukowej. Pierwsze wzmianki o zatopionej wyspie pochodzą od Platona. W jednym ze swoich późniejszych dialogów, powstałym około 360 roku przed naszą erą „Timaiosie”, zostaje ona wspomniana jako wysoce zaawansowana społeczność, która dawnymi czasy zagroziła Helladzie. Opowiada Platon, jak to Solon, szacowny ateński prawodawca, goszcząc w Egipcie usłyszał od tamtejszych kapłanów pewną historię:


„Pisma nasze mówią, jak wielką niegdyś państwo wasze złamało potęgę, która gwałtem i przemocą szła na całą Europę i Azję. Szła z zewnątrz, z Morza Atlantyckiego. Wtedy to morze tam było dostępne dla okrętów. Bo miało wyspę przed wejściem, które wy nazywacie Słupami Heraklesa. Wyspa była większa od Libii i od Azji razem wziętych. Ci, którzy wtedy podróżowali, mieli z niej przejście do innych wysp. A z wysp była droga do całego lądu, leżącego naprzeciw, który ogranicza tamto prawdziwe morze. Bo to, co jest po wewnętrznej stronie tego wejścia, o którym mówimy, to się okazuje zatoką o jakimś ciasnym wejściu. A tamto morze jest prawdziwe i ta ziemia, która je ogranicza całkowicie, naprawdę i najsłuszniej może się nazywać lądem stałym. Otóż na tej wyspie, na Atlantydzie, powstało wielkie i podziwu godne mocarstwo pod rządami królów, władające nad całą wyspą i nad wieloma innymi wyspami i częściami lądu stałego. 

Oprócz tego po tej stronie tutaj oni panowali nad Libią aż do granic Egiptu i nad Europą aż po Tyrrenię. Więc ta cała potęga zjednoczona próbowała raz jednym uderzeniem ujarzmić wasz i nasz kraj i całą okolicę Morza Śródziemnego. Wtedy to, Solonie, objawiła się wszystkim ludziom potęga waszego państwa: jego dzielność i siła. Wasze państwo stanęło na czele wszystkich, zachowało równowagę ducha, rozwinęło sztuki wojenne i już to na czele Hellady, już też odosobnione, bo inni je opuścili z konieczności, w skrajne niebezpieczeństwo popadło, jednak pokonało najeźdźców i wzniosło pomnik zwycięstwa; nic pozwoliło ujarzmić tych, którzy jeszcze nie byli ujarzmieni, i nam wszystkim, którzy zamieszkujemy po tej stronie Słupów Heraklesa, zachowało wolność, nie zazdroszcząc jej nikomu. Później przyszły straszne trzęsienia ziemi i potopy i nadszedł jeden dzień i jedna noc okropna – wtedy całe wasze wojsko zapadło się pod ziemię, a wyspa Atlantyda lak samo zanurzyła się pod powierzchnię morza i zniknęła. Dlatego i teraz tamto morze jest dla okrętów niedostępne i niezbadane; bardzo gęsty muł stanowi przeszkodę – dostarczyła go wyspa zapadająca się na dno.”


I to w zasadzie wszystko co Plato ma nam w „Timaiosie” do powiedzenia o Atlantydzie. Spróbujmy teraz wgryźć się w tekst i wydobyć zza antycznej nomenklatury i nazw geograficznych trochę danych o potencjalnej lokalizacji zatopionego lądu. Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest wspomnienie wyspy, która miała jakoby znajdować się na Atlantyku za słupami Heraklesa, czyli Gibraltarem po stronie hiszpańskiej i Ceutą w obecnym Maroku. Plasuje nam to już zaginioną wyspę poza obrębem Morza Śródziemnego, gdzie niepomni na wskazania Platona poszukiwacze doszukują się resztek zatopionego lądu. Ale o tym później, idźmy dalej. Rozmiary wyspy nie są podane dokładnie, ale miałaby być „większa od Libii i od Azji razem wziętych”. Co możemy przez to rozumieć? Libią określali Grecy obszary znanej im północnej Afryki, Azją zaś tereny Azji Mniejszej (obecna Turcja), w późniejszym, hellenistycznym okresie zaś cały obszar byłego Imperium Perskiego. Można jednak mniemać, że chodzi tu po prostu o obszar odpowiadający obecnym Turcji, Libii, Egiptowi i Tunezji. Więc „wyłania” się nam tu całkiem pokaźny kawał lądu, mający znajdować się na Atlantyku. Podaję poniżej mapę Herodota ukazującą znany wówczas świat.

Platon wspomina też o istnieniu innych wysp niedaleko Atlantydy oraz innym, dużym lądzie znajdującym się „naprzeciw”. Kuszące byłoby domniemanie, że chodzić tu może o Amerykę, zaś wyspami mogłyby z powodzeniem być Azory, Wyspy Kanaryjskie, a także Karaiby. Tyle geografii, jawi się nam tu masywna wyspa pośrodku Atlantyku, po rozmiarach i niejasnych wspomnieniach zdająca się sięgać kontynentu amerykańskiego. Dalej znajduje się opis prastarej wojny z Atlantydą, w której to zjednoczone pod ateńską hegemonią ludy greckie odparły najeźdźcę z Atlantyku. Ustęp kończy się wzmianką o krótkim i fatalnym w skutkach dla wyspy kataklizmie, zatapiającym ląd i czyniącym żeglugę po tamtych wodach niemożliwą. Nie jest do końca jasne o jaki rejon morza tu może chodzić, choć wskazywano nawet na tak odległe rejony jak Morze Sargassowe. W innym swoim dialogu, „Kritiasie”, Plato opowiada o geografii samej wyspy i mieszkańcach ją zaludniających:

(…) Posejdon dostał w udziale wyspę Atlantydę i osadził tam potomków swoich i jednej kobiety śmiertelnej w jakiejś takiej okolicy wyspy. Od brzegu morza aż do środka całej wyspy była równina. Najpiękniejsza miała być ze wszystkich równin i zadowalającej była wartości. Blisko tej równiny, ale znowu ku środkowi jakoś na pięćdziesiąt stadiów oddalona, była góra, niewysoka, ze wszystkich stron. Tam mieszkał jeden z tych ludzi, którzy się tam na początku byli urodzili z Ziemi, a nazywał się Euenor. Mieszkał tam z żoną Leukippą.


Oni mieli jedyną córkę Kleiło. Kiedy dziewczyna była już na wydaniu, umiera jej matka i ojciec. A ją sobie upodobał Posejdon, więc obcuje z nią i pagórek, na którym mieszkała, ogrodził pięknie i odciął od reszty lądu naokoło, bo porobił z morza i z ziemi na przemian szereg większych i mniejszych kół współśrodkowych. Dwa z ziemi, a z morza trzy jakby cyrklem obrócił ze środka wyspy – ze wszystkich stron jednakowo były oddalone – tak że ludzie tam dostępu nie mieli. Bo okrętów i żeglugi jeszcze w tych czasach nie było. I sam tę wyspę na środku, jako bóg przecież, z łatwością pięknie urządził. Dwojakie wody źródłami spod ziemi na wierzch wyprowadził. Jedno źródło gorące, a drugie zimne z krynicy spływało i pożywienie różnorodne i dostateczne z ziemi wywiódł. (…) ich potomkowie przez szereg pokoleń tam mieszkali i panowali nad wieloma innymi wyspami na morzu, a oprócz tego, jak się i przedtem mówiło, panowanie ich sięgało aż po Egipt i Tyrrenię i obejmowało ziemie po lej stronie Słupów Heraklesa. (…) Przekopali kanał, poczynając od morza, szeroki na trzy pletry, a na sto stóp głęboki i długi na pięćdziesiąt stadiów, sięgający do obręczy najbardziej zewnętrznej, i w ten sposób otworzyli wjazd z morza do środka, jakby do portu. Rozkopali wejście tak szerokie, że mogły w nie wpływać największe okręty. Przekopali leż w kierunku mostów te pierścienie ziemne, które przedzielały koliste kanały morskie. Tak szeroko, że jedna triera mogła przepływać z jednego kanału do drugiego (…)

(…)W ten sposób była ta dolina uposażona od natury, a w ciągu długiego czasu wielu królów ją uprawiało. Ona była czworoboczna po większej części, prosta i długa. A czego niedostawało, to wyprostowywał rów naokoło niej wykopany. Jego głębokość, szerokość i długość podają niewiarygodną. Trudno uwierzyć, żeby w porównaniu do innych robót tak wielkie dzieło było rękami ludzkimi wykonane (…) Dzięki takiemu wyrachowaniu i dlatego że w nich trwała natura boska, wzrastało u nich to wszystko, cośmy poprzednio przeszli. Ale kiedy w nich cząstka boża wygasła, dlatego że się często z wieloma pierwiastkami ludzkimi mieszała, ludzka natura zaczęła brać górę, wtedy już nie umieli znosić tego, co u nich było, zrobili się nieprzyzwoici i kto umiał patrzeć, ten widział już ich brzydotę, kiedy zatracali to, co najpiękniejsze, pośród największych dóbr. Tym, którzy nic potrafią dojrzeć życia naprawdę szczęśliwego, wydawało się właśnie wtedy, że są osobliwie piękni i szczęśliwi, kiedy ich napełniała chciwość niesprawiedliwa i potęga. Otóż bóg bogów, Zeus, królujący zgodnie z prawami, umiał dojrzeć taki stan rzeczy, zobaczył, że się marnuje ród, który był jak się należy, więc karę im wymierzyć postanowił, aby się opamiętali, nabrali rozumu i zaczęli panować nad sobą (…)


Oczom naszym ukazują się piękno, przepych i wysoki technologiczny poziom mieszkańców Atlantydy, królestwa Posejdona oraz powody upadku wielkiej wyspy. To degeneracja i upadek moralny spowodowały zesłanie przez Dzeusa kataklizmu, który zatopił społeczeństwo Atlantydy. Zwrócić warto byłoby uwagę na obecność prastarego toposu kary boskiej, podobnego choćby do biblijnych przykładów potopu czy zniszczenia Sodomy i Gomory.

Profesor Aronnaks i kapitan Nemo na Atlantydzie
(Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi)
W obu przypadkach będących karą za rozpasanie i upadek moralności. Prześledźmy teraz skąd właściwie Platon wiedział o tej dawno już zapomnianej, archaicznej już w jego czasach cywilizacji. Jak wspomniałem wcześniej, egipscy kapłani, z którymi rozmawiał Solon przekazali mu opowieści o Atlantydzie, a miało to miejsce około 600 roku przed naszą erą. Platon żył zaś niecałe 250 lat później. Siłą rzeczy wkraść się mogły tu nieścisłości, przekłamania, a metaforyka zmieszać mogła z rzeczywistością. Oraz, jak to sam Plato podaje w „Timaiosie” kapłani w Egipcie powiedzieć mieli ateńskiemu prawodawcy następujące słowa:

„Oj, Solonie, Solonie! Wy, Hellenowie, zawsze jesteście dziećmi. Nie ma starca między Hellenami.” Odnosić miała się do faktu logicznego i bezpośredniego myślenia Greków, w odróżnieniu od alegorycznego i przepełnionego mistycyzmem języka egipskich hierofantów. I tak Solon zapewne wziął przekazane mu opowieści o Atlantydzie za rzecz prawdziwą, podczas gdy być może była to jedynie przypowieść moralizatorska o „złotym wieku” i przestroga przed złymi obyczajami?


Przenieśmy się na chwilę w obecne czasy i prześledźmy współczesne, naukowe wyjaśnienia mitu Atlantydy. Najczęściej pojawiają się głosy lokalizujące wyspę na Krecie, łącząc ją z kulturą minojską, lub na wyspie Thera zniszczonej przez erupcję wulkanu. Oba wyjaśnienia opierają się na kataklizmach, które stanowiły zmierzch minojskiej cywilizacji. Jest to w pewien sposób sensowne, egipscy bowiem kapłani kupowali z Krety właśnie oleje i żywice niezbędne do balsamowania ciał, stąd łączyć mogli opisywaną wyżej utopię z cywilizacją z Knossos właśnie. Kolejną wskazówką może być passus opisujący obrzędy Atlantean związane z bykami:

„A kiedy mieli sądzić, takie sobie nawzajem wystawiali uwierzytelnienie. Koło świątyni Posejdona pasły się na wolności byki. Otóż ci królowie w liczbie dziesięciu, sami tylko będąc w świątyni, modlili się do boga, żeby im dał złapać ofiarę, która by mu była miła, i wtedy rozpoczynali polowanie bez pomocy żelaza, a tylko przy pomocy kijów i pętli ze sznura. A gdy którego byka złapali, prowadzili go do słupa i tam na jego wysokości zarzynali go na ofiarę według przepisów pisma.”


Budzi to skojarzenia z minojską cywilizacją, w której byk odgrywał ważną rolę w bliżej nieznanych obrzędach, zachowanych jednak na malowidłach ściennych. Nijak ma się jednak Kreta do platońskiego opisu sytuującego Atlantydę poza Morzem Śródziemnym, choć wpisywać by się to mogło w przeniesienie obrazu minojskiej cywilizacji na Atlantyk jako wspomniana wyżej moralizatorska przypowieść. Inną, nie mniej ciekawą koncepcją jest sytuowanie Atlantydy na zatopionej w wyniku topnienia lodowców 12000 lat temu wyspie Spartel znajdującej się właśnie na zachód od cieśniny gibraltarskiej. Zastanawiać może tylko rozmiar owej wysepki, dziwnie mały w porównaniu do platońskiego opisu, oraz okres zatonięcia – ciężko przypuszczać, by jakakolwiek cywilizacja w tym okresie zamieszkiwała ową wysepkę, co także przekreśla cały ustęp o wojnie z Helladą. Ciekawe znalezisko, acz wydaje się być przypadkowo tylko usytuowane w „odpowiednim” miejscu.

Podsumowując, lokowałbym Atlantydę właśnie na Krecie. Dane o rozmiarze wyspy zrzuciłbym na karb czasu dzielącego Solona od Platona (nie wspomniawszy o źródłach samych kapłanów egipskich). Nie wyjaśnia to jednak nam usytuowania platońskiej wyspy na Atlantyku. Mniemam, że opis Atlantydy zawarty w obu źródłach poczyniony został przede wszystkim w celu moralizatorskim, ukazując przykład utopijnego społeczeństwa. (problem przewijający się w twórczości Platona, choćby w „Państwie") Dwustuletnie przekazy mogły być nieścisłe, a także stanowić opisy istniejących państw wzbogacone o topikę „złotego wieku ludzkości”. Niemniej najwięcej poszlak wskazuje właśnie na Kretę. Teorie o Ameryce, Skandynawii, Trójkącie Bermudzkim czy Antarktydzie pominąłbym jako grubymi nićmi szyte lub niemające cienia poszlak naukowości karkołomne próby znalezienia azylu na mapie świata dla utopistycznej Atlantydy. Dodam jeszcze, że wzmianki o wojnie Atlantów z Hellenami czy Egipcjanami budzą dość bliskie skojarzenia z najazdami Ludów Morza, i być może w nich właśnie odnajdują swój pierwowzór.


Cytaty zostały zaczerpnięte z Platon: Timaios, Kritias, tłum. Władysław Witwicki, wyd. Antyk, Warszawa 2002.

***

Łukasz Orwat, urodzony w roku pańskim 1992, prywatnie syn Sławomira Orwata, niezależnego redaktora periodyku muzyczno-kulturowego Muzyczna Podróż. Domorosły pasjonat literatury oraz historii, które to fascynacje przekuł w działalność akademicką na Uniwersytecie Wrocławskim. Specjalizuje się literacko głównie w literaturze antycznej oraz epice rycerskiej, historycznie w dziejach starożytnego Rzymu, Bizancjum oraz historii Imperium Osmańskiego, kulturoznawczo w historii metafizyki, filozofii i magii, zwłaszcza w kręgu kultury biskowschodniej. Tłumaczył z łaciny zbiór poezji humanistów polskich oraz zachodnich, Żałoba Węgier (Pannoniae Luctus) powstały po zdobyciu Budy (ówczesnej, pozbawionej jeszcze Pesztu, stolicy Węgier) w 1544 roku. Ciągoty zainteresowań akademickich korelują także z zainteresowaniami natury fantastycznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz