wtorek, 29 marca 2011

Rzecz o tym jak Patryk karczmarkę potworami straszył i koniczyną Irlandię chrystianizował (Wizjer nr 66)









Dawno, dawno temu, jeszcze nim Anglowie i Sasowie Brytanię zasiedlać zaczęli, dzielne plemię Brytów z Piktów i Celtów się wywodzące, nad Szmaragdową Wyspą protektorat swój miłościwie wszelkiemu stworzeniu roztaczało. Wywodzący się z owego szczepu człek pogańskie imię Sucat noszący, z walijskiej ziemi do irlandzkiej przybywszy, ludowi tamtejszemu chrześcijańską wiarę Bogu głosić przysiągł. Ażeby jednak przynależność swą do Jezusa Chrystusa przypieczętować i z nową żarliwością prostemu acz szlachetnemu ludowi Irlandii istotę Świętej Trójcy należycie objaśnić, człek ów chrześcijańskie imię Patryk na chrzcie świętym przyjął, demony wszelakie skutecznie tym sposobem od siebie odstraszając. A, że ów niestrudzony misjonarz znany był jako człek niepospolitego konceptu i niespotykanej mądrości, trójlistną koniczynę do wyjaśnienia istoty świętej Trójcy przysposobił i symbolem Zielonej Wyspy na wieki wieków tym doniosłym gestem ogłosił.


Stare irlandzkie podanie głosi, iż dnia pewnego jedna nieuczciwa karczmarka należnej miarki trunku do kufla nie nalewając, niecnym swym uczynkiem świątobliwego Patryka tak rozsierdziła, iż ten uciec się do fortelu zmuszony został. Nastraszył on ową niegodziwą kobietę, że gdy proceder ów niecny kontynuować będzie, potwory okrutne jej karczmę nawiedzać poczną, co niechybnie wędrowców odstraszyć może, karczmę do upadku ddoprowadzając. Karczmarka w takowy sposób przez świętego męża potraktowana, od dnia owego po chrześcijańsku szklanicę po sam brzeg napełniać poczęła, a dzielny lud Irlandzki na pamiątkę tego wydarzenia każdego siedemnastego dnia miesiąca marca w karczmach spotykająca się gromadnie, szklanicę whisky zwaną dzbanem Patryka uroczyście wypijać sobie przyobiecał. A że naród ten - podobnie jak i lud sarmacki - do biesiadnego spożywania ognistych płynów szczególne nabożeństwo należne chrześcijańskim narodom jeno posiada, każdego roku dla uszanowania dnia śmierci zacnego Patryka, który na ołtarze z czasem wyniesion został, spotyka się w karczmach narodową tradycję swych ojców kultywując.


17-go marca Roku Pańskiego 2011 po Chrystusie na brytyjskiej ziemi, w pubie „O’Shea’s” w malowniczo położonej perle hrabstwa Bedfordshire – urokliwym miasteczku Luton Town niżej podpisany miał zaszczyt wraz z licznie zebranymi przedstawicielami starożytnego ludu Celtów, dla oddania czci świętemu Patrykowi niejeden kufel niebiańskiego trunku Guinessem zwanego przechylić, czym wstawiennictwo świętego męża w niebiesiech sobie zaskarbił, a ryciny tych niezapomnianych chwil niniejszym uroczyście na szpaltach Muzycznej Podróży narodowi przedstawia…

… I ja tam byłem, Guinessa piłem, a co mi zostało z brody nakapało…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz