poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Fryderyk Nguyen - wokalista i gitarzysta Katedry specjalnie dla Polisz Czart

- Kim bardziej się czujesz: muzykiem, czy dziennikarzem muzycznym?

- Myślę, że obie te działalności są jakoś sprzężone ze sobą. Zacząłem od muzyki, więc oczywiście jestem muzykiem, a dziennikarstwo (o ile można to tak nazwać) przyszło później.

- Widziałem Katedrę podczas koncertu we wrocławskim klubie „Liverpool” (o tym wydarzeniu można przeczytać tutaj - przyp.), a następnie wysłuchałem „Kim jesteś?” z kompilacji Minimax pl 6. Porównując tę kompozycję z czasów kiedy współtworzyłeś swoją dawną grupę The Riffers, dziś ten kawałek brzmi znacznie lepiej. 

- „Kim jesteś?” gramy obecnie jeszcze trochę inaczej niż na Minimaxie, ponieważ nie gra z nami już tamten perkusista. Poza tym rozwijamy się też brzmieniowo. Kupiłem niedawno specjalny efekt gitarowy, dzięki któremu ten kawałek ma w sobie teraz jeszcze więcej energii.

- Bardzo mi się podoba, to w jaki sposób przerobiliście tę kompozycję. Jest tam wszystko, co charakteryzuje muzykę progresywną. Zmiany tempa, rozbudowane partie solowe itp. Skąd czerpiecie pomysły?

- To było zamierzone. W pierwotnej wersji, był to zwyczajny numer hardrockowy. Napisałem go wspólnie z kolegą z poprzedniego zespołu – The Riffers. Po rozpadzie Riffersów wyciąłem z „Kim jesteś?” fragment, który on skomponował i poprzez dodanie nowych elementów zrealizowaliśmy ten kawałek niejako od nowa. Tylko tekst się nie zmienił.

- Kiedy Katedra nagra swój debiutancki album?

- Kiedy jakaś wytwórnia zgodzi się go wydać i kiedy znajdziemy sponsora. Ostatnio wypatrzyłem wytwórnię, która wspiera młodych polskich wykonawców. Nazywa się „Wytwórnia Krajowa” i zamierzam do nich wkrótce napisać. Zapowiadają się bardzo ciekawie i mają idee, które są nam bliskie.

- Wydaje mi się, że już czas, aby zajął się Wami manager, który poprowadzi Was w sposób profesjonalny.

- Zdecydowanie potrzebujemy swojego managera. Jest we Wrocławiu taka organizacja Black Point, która zajmuje się koncertami oraz wspieraniem wrocławskiego podziemia muzycznego i to właśnie oni zorganizowali nam występ na Slot Art Festival.

- Jaki jest Wasz dotychczasowy największy sukces artystyczny poza wydaniem „Kim jesteś?” przez Piotra Kaczkowskiego na Minimax pl 6? Czy był to może support dla jakiejś znanej kapeli, czy raczej jakiś Wasz koncert?

z Maćkiem Stępniem podczas występu Katedry w "Liverpoolu"
- Kiedy supportowaliśmy znanych wykonawców, z reguły spychano nas na bok i nie mogliśmy sobie pograć, tylko zaraz po wejściu na scenę musieliśmy szybko z niej schodzić. Najlepszy koncert zagraliśmy natomiast przed miesiącem, na Slocie. Wspaniały klimat festiwalu, uważnie słuchająca publiczność i wizualizacje tworzone na żywo do muzyki. Będziemy to jeszcze długo wspominać. 

- Jak skomentujesz wysokie 9-te miejsce „Kim jesteś?” na naszej liście przebojów, które mogłoby być prawdopodobnie jeszcze wyższe. Odnoszę wrażenie, że trochę wystraszyłeś się rozwoju sytuacji i przystopowałeś nieco akcję głosowania wśród swoich przyjaciół. 

- Tak, bo wydało mi się to trochę nienaturalne. Jest przecież wielu wykonawców bardziej zasłużonych od nas.

- Nasza lista jest rodzajem zabawy, do której zapraszamy każdego, a popularność muzyków, którzy na niej zaistnieli nie odzwierciedla zdania większości Polaków, a jest jedynie wykładnikiem gustów tych wszystkich, którym bliska jest idea Polisz Czart. Cieszy mnie bardzo, że znane na razie tylko lokalnie kapele jak Twoja Katedra, czy londyński Tottus Tuus pojawiły się na naszym TOP20. Muszę Ci też powiedzieć, że spodobaliście się sporej grupie naszych słuchaczy z UK. Wielu z nich z uznaniem wypowiada się o Was i porównuje Wasz styl do Tadeusz Nalepy.

- Na pewno mocno siedzimy w stylistyce, która była popularna za czasów naszych rodziców. Nie chcemy wiernie jej odtwarzać, bo to nie miałoby sensu. Czerpiemy natomiast z niej największe inspiracje. Moja mama w czasach licealnych śpiewała piosenki Nalepy, a następnie kupowała jego płyty. Tym sposobem będąc jeszcze komórką jajową, już wchłaniałem twórczość Niemena Nalepy i SBB (śmiech).

- Jesteś jednym z nielicznych przedstawicieli pokolenia 20-latków, którzy tak świetnie znają wczesną polską muzykę progresywną - Niemen, SBB, Zaucha i Dżamble, Nurt czy Klan. Skąd u Ciebie tak doskonała wiedza w tym zakresie? 

- Z początku tym wszystkim zainteresowała mnie mama, a gdy już miałem dostęp do Internetu, to sam te nagrania wyszukiwałem. Pamiętam, że gdy po raz pierwszy usłyszałem „Hey Joe” Hendrixa, od razu wydało mi się to lepsze od wszystkiego, czego dotychczas słuchałem. Koledzy z zespołu również przeżyli podobny szok, kiedy usłyszeli te dawne zespoły i tak się nawzajem inspirowaliśmy, wysyłając sobie różne płyty i odtwarzając wspólnie te wszystkie nagrania.

- Co sądzisz o swoim wokalu.

- Że muszę go ćwiczyć.

- Większość osób z którymi rozmawiałem o Twoim głosie, uważa, że im bardziej drapieżnie śpiewasz, tym lepiej brzmisz. 

- Uważam, że w tym wieku (20 lat – przyp.) nie powinienem przesadzać, bo wtedy w ogóle nie będę mógł śpiewać, chyba że wyjdzie mi to podobnie jak u Johna Lennona w „Twist And Shout”, kiedy to  przeziębiony całkowicie zdarł sobie gardło. Nawiasem mówiąc, piosenka ta między innymi właśnie dzięki tej niespodziewanej chrypce zyskała aż taką popularność. Obecnie sam czuję, że mój wokal dzięki ćwiczeniom jest znacznie lepszy od tego jakim dysponowałem wcześniej.

- Całkowicie się z Tobą zgadzam, gdyż jestem jednym z nielicznych posiadaczy legendarnego już w pewnych kręgach dema Riffersów (śmiech). Na koniec powiedz coś na temat Waszych najbliższych planów? 

- Szykujemy nowy projekt, o którym na razie nie mogę za dużo mówić. Jest to coś na wzór rock opery, ale nie w ścisłym tego słowa znaczeniu. Nasze teksty czasami nawiązują do poezji, choć nie uważam, aby można je nazywać poezją, bo na takie miano trzeba sobie zasłużyć. To co ma powstać, to coś na zasadzie konceptu, o którym na chwilę obecną nie chciałbym zbyt wiele powiedzieć, aby nie zapeszyć. Zdradzę tylko, że chcemy zrobić coś, czego nikt w Polsce dotychczas nie zrobił.

Więcej o Fryderyku możecie przeczytać tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz