wtorek, 1 kwietnia 2014

Arkadiusz Milczarek 1974-2014 (Nowy Czas nr 201)

Wszystko rozpoczęło się kilka dni przed Walentynkami. Od czasu do czasu lubię rzucić okiem na statystykę mojego bloga. Kilka pierwszych odwiedzin pewnego czteroletniego posta nie wzbudziło jeszcze jakichkolwiek podejrzeń. Kiedy jednak trzy dni później liczba wejść osiągnęła już ponad 300, było jasne, że coś musiało wydarzyć się w życiu Arka Milczarka, którego ów post dotyczył. 16-go lutego - po kilku minutach spędzonych sam na sam z najpopularniejszą wyszukiwarką Internetu, ze smutkiem odkryłem przyczynę tej wzmożonej fali zainteresowania Arka osobą. Na portalu http://www.nasztomaszow.pl znalazłem następującą informację:

"W poniedziałkowy wieczór (10 lutego) w wypadku samochodowym w Jacentowie w powiecie koneckim zginął Arek Milczarek, który w Herosach Rock’n’Rolla Antoniego Malewskiego odtwarzał postać Elvisa Presleya i śpiewał jego piosenki. Pogrzeb odbędzie się w sobotę (15 lutego) o godzinie 11 na cmentarzu przy ulicy Dąbrowskiej".


Wiadomość spadła na mnie jak grom z nieba, a w głowie zaczęły pojawiać się obrazy sprzed lat. Zanim bowiem Arek Milczarek stał się znany w tomaszowskiej społeczności jako Arek "Elvis" Milczarek, kilkanaście lat wcześniej zdążył zapisać się wielkimi literami w jakże barwnej historii polskiego kabaretu.

Pomimo wielu znaczących sukcesów w tej dziedzinie, Arek postanowił w pewnym momencie przerwać swoją kabaretową przygodę na rzecz nieskrywanej miłości do muzyki Elvisa Presleya. W roku 2000 - jeszcze w czasach studenckich - założył swój pierwszy kabaret o wdzięcznej nazwie "Cashanka", a rok później podczas kieleckiego przeglądu kabaretów KOKS Arek zyskał miano jego największej indywidualności. Aż sześciokrotnie zwyciężał w programach TVN z cyklu Maraton Uśmiechu. W roku 2002 powołał do życia kabaret "Poszłem", a rok później na kolejnym kieleckim KOKS-ie sięgnął po nagrodę Grand Prix. Rok 2003 był w zasadzie jednym wielkim pasmem jego sukcesów.

Obok wspomnianego Grand Prix, do swojej kolekcji dorzucił Nagrodę im. Indiany Dżonsa na przeglądzie kabaretów w Tarnobrzegu, nagrodę nocy kabaretowej "Gorące Wargi", a rok później nagrodę publiczności na przeglądzie kabaretów "Mulatka" w Ełku. Arek był także półfinalistą prestiżowego przeglądu kabaretów PAKA w Krakowie. Pomniejszych sukcesów w tej dziedzinie zanotował znacznie więcej, lecz nie o ich ilość w tym wspomnieniu idzie, a o to, aby pokazać, dlaczego Arek był osobą ważną dla mnie i dla polskiej społeczności w UK. W roku 2010 miałem okazję współpracować z polonijnym środowiskiem kulturalnym Luton. Oprócz prowadzenia polskiej audycji w brytyjskim radio Diverse FM i pisania artykułów dla lokalnego tygodnika Wizjer, w wyniku pewnego dziwnego splotu okoliczności, spontanicznie powołałem do życia amatorski kabaret, który nazwałem "3xP" (od nazwy mojej ówczesnej audycji Perły Polskiej Piosenki), który wprawdzie istniał dość krótko, ale za to zdążył zapisać się w historii polskiego... sportu. 19-go marca tegoż roku wystąpiłem bowiem wraz z kolegami podczas uroczystej gali strongmanów w Luton poprzedzającej międzypaństwowy mecz siłaczy Anglia-Polska.

Gościem specjalnym wydarzenia był wówczas mieszkający od lat w Londynie... Arek Milczarek, który przybył na uroczystą galą na moje osobiste zaproszenie. Arek swoim kabaretowym monologiem nie tylko całkowicie zawładnął zebraną w pubie The Heigts publicznością, ale był też bezsprzecznie jedynym występującym tego wieczoru artystą, który swoim talentem zdecydowanie wyrastał ponad dość przeciętny (wliczając w to także nasz bardzo amatorski kabaret) poziom tej nieco kark-ołomnej imprezy. Do pomocy w przygotowaniu wydarzenia zaprosiłem wówczas między innymi współpracującego ze mną wielokrotnie zawodowego akustyka Krystiana Kwiatkowskiego, który na potrzeby naszego archiwum, występ Arka zarejestrował. To właśnie dzięki pracy Krystiana, lutoński monolog Arka Milczarka został zachowany od zapomnienia i 24-go lutego 2014 mógł wybrzmieć podczas radiowego programu Polisz Czart na antenie brytyjskiego Radia Verulam w St. Albans.


Antoni Malewski
Arek Milczarek urodził się i młodość spędził w Tomaszowie Mazowieckim. Antoniego Malewskiego, którego program Herosi Rock’n’Rolla został wymieniony w przytoczonej na wstępie niniejszego wspomnienia notatce, poznałem dopiero podczas moich internetowych poszukiwań. Jednak pierwszą osobą, z którą odbyłem telefoniczną rozmowę tego dnia, był Mariusz Strzępek, który tomaszowski portal administruje. Mariusz okazał się być niezwykle miłym człowiekiem oraz ogromnym pasjonatem muzyki.

Nasza rozmowa rozpoczęła się od Arka, a zakończyła wymianą poglądów na temat zagubienia wartościowej muzyki we współczesnej rzeczywistości medialnej oraz informacjami na temat mazowieckiego undergroundu muzycznego. To właśnie Mariusz podał mi numer telefonu do Antoniego Malewskiego, którego seria muzycznych artykułów na tomaszowskim portalu swoją fachowością i pasją autora powaliła mnie na kolana. Kilku-dziesięcioodcinkowa “Subiektywna Historia Rock'n'rolla w Tomaszowie Mazowieckim” to cykl, który wydany w formie książkowej zdobył III nagrodę w kategorii Publikacja Roku w V Edycji konkursu "Wspomnienia Miłośników Rock and Rolla" organizowanego przez Fundację "Sopockie Korzenie".

Rozdział 47 tejże historii zatytułowany jest... “Arek „ELVIS” Milczarek”. To tutaj właśnie odkryłem dlaczego zasłużony człowiek polskiego kabaretu otrzymał niegdyś ksywę Elvis. Dotychczas wydawalnio mi się, że stało się tak dlatego, iż Arek po zakończeniu działalności kabaretowej całkowicie oddał się wykonywaniu nieśmiertelnych przebojów króla rock'n,rolla, dochodząc w tej dziedzinie do niesłychanej perfekcji.

Dopiero po lekturze felietonu Antoniego Malewskiego dowiedziałem się, iż to sam autor nadał Arkowi ten pseudonim jeszcze w jego czasach licealnych:

"Kiedy był uczniem I LO kupił na urodziny swojej mamy taśmę magnetofonową z najpiękniejszymi utworami Elvisa Presleya. Nic nie zapowiadało, że kiedyś będzie rozpowszechniał jego twórczość. Elvis nie był z jego bajki, nie był Arka idolem. Słuchając wraz z mamą (ukochany jej piosenkarz) Elvisa, odkrył cudowne melodie, niepowtarzalny głos, harmonijne brzmienie linii melodycznych".*

Arek po ukończeniu liceum studiował w Kielcach na Uniwersytecie Świętokrzyskim na wydziale animatora kultury. Po zakończeniu kariery kabaretowej nawiązał kontakt z amerykańską firmą Elvis Presley Enterprises, Inc (EPE), która jest jedynym właścicielem i decydentem wszystkiego co związane jest z osobą Elvisa Presleya. To tam Arek nabył wszelkie niezbędne rekwizyty oraz elvisowski model Gibsona, a wykonując twórczość Elvisa, używał profesjonalnych podkładów licencjonowanych właśnie przez Presley Enterprises, Inc.


"Kiedy w niedzielę 22-go sierpnia [2010 - przyp. autora] - pisze o jednym z trzech występów Arka w rodzinnym Tomaszowie Antoni Malewski - przyszedł czas na występ, Galeria ARKADY [w Tomaszowie Mazowieckim - przyp. autora] wypełniona była po brzegi. Już na długo przed 17.00 w kawiarni, pomimo ciepła i słonecznej pogody, panował tłok. Przybyło wielu przyjaciół, klasowych koleżanek i kolegów Arkadiusza, stałych miłośników Elvisa i zagorzałych fanów Herosów Rock’n’Rolla. Przybyła również jego mama..."*

To właśnie z troski o zdrowie mamy, Arek nigdy nie zagościł w radiowym programie Polisz Czart. W roku ubiegłym kilkukrotnie dzwoniłem do niego z propozycją realizacji audycji, w której mógłby zaprezentować słuchaczom swoje interpretacje piosenek Elvisa oraz opowiedzieć o przygodzie z kabaretem.

Arek z akceptacją wypowiadał się w tych rozmowach o moim pomyśle emisji nigdy dotąd nie upublicznionego zapisu jego kabaretowego występu z Luton (zaznaczyć należy, że występ ten miał miejsce w czasie, gdy Arek nie zajmował się już zawodowo kabaretem). Podczas każdej z rozmów Arek prosił mnie jednak o przełożenie jego wizyty w studio radiowym właśnie z powodu zdrowotnych problemów jego mamy. Często odwiedzał rodzinny dom i zawsze wyczuwało się w jego głosie olbrzymie do przywiązanie do Tomaszowa.

8-go stycznia rokrocznie cały świat obchodzi kolejną rocznicę urodzin Elvisa Presleya. Tę z roku 2011 Antoni Malewski wspomina w sposób następujący:


"Obaj, na styczniowy (2011 rok) dzień jego urodzin, przygotowaliśmy się szczególnie. Arek wprowadził wiele nowych utworów do programu, a ja koncert odpowiednio nagłośniłem w naszych, lokalnych mediach, zabezpieczając wcześniej ustalone wynagrodzenie za występ. Dla telewizji Teletop nagraliśmy wspólnie zapowiedź spotkania, co skutkowało niespotykaną frekwencją w moim dotychczasowym cyklu Herosi Rock’n’Rolla. Otrzymałem wiele telefonów od przyjaciół z poza Tomaszowa, którzy prosili mnie o zabezpieczenie im miejsca siedzącego w Galerii. Nie dla wszystkich starczyło miejsc siedzących. Wiele osób siedziało na dywanowej wykładzinie lokalu zapełniając środkowe przejścia, prześwity między rzędami."*

Dramat - jak podaje tomaszowski portal - rozegrał się 10-go lutego w Jacentowie w powiecie koneckim po godzinie 20:30 na prostym odcinku krajowej trasy numer 74 w gminie Radoszyce w miejscu, gdzie biegnie ona przez las niedaleko zjazdu do miejscowości Wiosna. Zderzyły się volkswagen golf i BMW. Siła uderzenia musiała być duża. Golf wypadł z jezdni i uderzył w drzewo. Kierowcy obu samochodów zginęli – relacjonował z miejsca tragedii Krzysztof Gaca, oficer prasowy koneckiej policji.


"Wiadomość ta, jak grom z jasnego nieba powaliła mnie na kolana - wspomina Antoni Malewski - "O ironio, mniej więcej godzinę przed tą informacją rozmawiałem z Mariuszem Zygmuntem, kierownikiem kina „Włókniarz” o ewentualnym wynajmie Sali kinowej na spotkanie mojego cyklu „Herosi” na okoliczność 80. urodzin Elvisa (8 stycznia 2015 roku), z uwzględnieniem występu Arkadiusza. Przy każdym spotkaniu z Arkiem na skype rozmawialiśmy o moim pomyśle."

Arek obiecał Antoniemu Malewskiemu przygotować na te szczególne urodziny króla rock’n’rolla nowe covery. Dotychczas tomaszowski Elvis wystąpił w rodzinnym mieście trzykrotnie i za każdym razem sale pękały w szwach. Arek występował z repertuarem Elvisa Presleya w wielu miastach Polski i tak jak niegdyś rozbawiał publiczność swoimi monologami kabaretowymi, tak i w tym wcieleniu, dzięki ogromnemu talentowi wywoływał u swoich fanów podobną radość i wzruszenie. Dla mnie jednak Arek pozostanie zawsze człowiekiem, który rozpoczynając swój występ 19-go marca 2010 roku w Luton powiedział: 

"Dobry wieczór. Witam wszystkich serdecznie. Nie ma mojego kolegi Arka. Musiał chyba wyjść do toalety, ale ja mógłbym za niego parę słów powiedzieć. Upoważnił mnie do tego. Z tą gwiazdą, to przesada. Znam go przecież nie od dzisiaj. Wcale taka z niego nie gwiazda. Szczególnie... po trzech browarach. No i co jeszcze mogę powiedzie o nim… Może wypić (powiedział Arek Milczarek wymownie spoglądając w moja stronę). Może... Może wypić, a właśnie skończył mu się drink. Ja bym bardzo prosił brawa dla Sławka (w tym momencie nastąpiły oklaski połączone z salwą śmiechu zebranej tamtego wieczoru widowni, która niczym publiczność lekkoatletyczna w napięciu dopingowała mój bieg do baru).  


Teraz już tak na poważnie. Bardzo miło, że zaprosiliście mnie tutaj, a właściwie Sławek. On mnie wcześniej na oczy nie widział. On teraz też mnie za dobrze nie widzi (uwielbiam dowcipy na temat mojego słabego wzroku. Posiadając do tej przypadłości swoisty dystans, bardzo często sam to robię) i wiem, że się nie obrazi, tym bardziej, że… nie słyszy (wypowiadając te słowa Arek zauważył kątem oka moją rozmowę z barmanem i miał wtedy absolutna rację. Rzeczywiście ten fragment jego monologu usłyszałem dopiero z nagrania).


* cytaty pochodzą z 47-go rozdziału “Subiektywnej Historii Rock'n'rolla w Tomaszowie Mazowieckim” autorstwa Antoniego Malewskiego, z który w całości można zapoznać się Pod:

1 komentarz: