piątek, 13 kwietnia 2012

Góralskie dusze - Rozmowa z Sebastianem Karpielem-Bułecką - liderem zespołu Zakopower (Nowy Czas nr 181)


- Jesteś podobnie jak Marek Grechuta śpiewającym architektem. W której profesji spełniasz się bardziej?

-  Obie profesje są dla mnie ważne.W tej chwili moje życie tak się ułożyło, że więcej czasu poświęcam muzyce, ale o architekturze nie zapomniałem i cały czas mam kontakt z tym zawodem.

- Ponoć żaden z muzyków Zakopowera nie ukończył szkoły muzycznej. Jak się zaczęła Wasza przygoda z muzyką?

-  Większość z nas to samoucy. Miałem to szczęście, że wyrosłem na Podhalu, a tam granie jest bardzo popularne i modne. Oprócz tego ukierunkowały mnie tradycje rodzinne, ponieważ mój brat i ojciec zajmowali się muzyką. Podobnie z resztą zespołu.

- Co takiego jest w góralskiej nucie, że już od czasów Skaldów fascynuje młodych muzyków grających dla masowej publiczności?

-  Myślę, że ta muzyka jest po prostu prawdziwa. Są w niej zawarte szczere emocje, dlatego ludzie się nią fascynują, poza tym jest NASZA, POLSKA! A to bardzo ważne.

- Trebunie Tutki mieszali góralski folk i reggae, Psio Crew zrobił fuzję z drum and bassem i raggamuffin, Kapela ze Wsi Warszawa z dubem i elektroniką, a wy z rockiem. Na ile sposobów można grać muzykę gór?

- My nie gramy muzyki gór. To co prezentujemy na scenie, z folkiem ma wspólne tylko niektóre pierwiastki, przede wszystkim nasze dusze są góralskie i to głównie słychać w naszej muzyce. Pojawia się też instrumentarium, które wynieśliśmy z Podhala, takie jak dudy podhalańskie czy instrumenty pasterskie. Dlatego to co gramy zdecydowanie bliższe sjest szeroko pojętej muzyce etnicznej niż przerobionemu folklorowi.

Zakopower wystąpi w Londynie 13 maja. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz