Sala widowiskowa Grom w Gdyni. To tutaj odbył się pierwszy w Polsce koncert rockowy, na którym zagrał legendarny Rythm and Blues |
"W rytmie rock'n'rolla" - Widowisko muzyczne poświęcone pamięci
F. Walickiego, które odbyło się w legendarnej gdyńskiej Hali Grom
w roku 2016. Wystąpiła wówczas także trójka muzyków grupy
Setin pod szyldem OldYoung i nie tylko.
- Trójmiasto to kulturowo-terytorialna przestrzeń, która zmieniła w Polsce wiele spraw począwszy od politycznych poprzez artystyczne na obyczajowych skończywszy. To tutaj narodził się polski rock'n'roll zwany big bitem, to tu powstała alternatywna scena niezależna z takimi kapelami jak Bielizna czy Apteka i to tu zespół Miłość zrewolucjonizował polski jazz. Co takiego jest w Trójmieście, że posiada aż tak znaczący wpływ na resztę kraju? Czy to ten przysłowiowy "wiatr od morza"?
Adam "Toffik" Wołoszczuk: Już jakiś czas temu zauważyłem, że w 3City ludzie są "inni" i życie płynie tu trochę wolniej niż np. w Warszawie. Nie ma tu też tak widocznego "wyścigu szczurów", przez co ludzie są chyba dla siebie milsi i bardziej uprzejmi. Przekłada się to też na zespoły i generalnie na całą scenę muzyczną.
fot. Sylwia Mankowska |
fot. Henryk Rigwalski |
Mietek "Gandalf" Pawlak: A ja myślę że Trójmiasto ma taki sam wpływ na wszystko jak inne polskie miasta i nie ograniczałbym tego do jakichś pojedynczych miast czy regionów. W każdym miejscu znajdziemy utalentowanych ludzi, którzy tworzą swoje wizje artystyczne i niejednokrotnie przewyższają „gwiazdeczki” wylansowane poprzez tzw. „znajomych”. Wszystko uzależnione jest od tego, kogo się zna i od miejscowych układów, a wszystko to trwa już od "X" lat. Życie pokazuje, że talent - zwłaszcza w muzyce - to pojęcie względne. W komercyjnych mediach nie usłyszymy dziś o zdolnych, młodych zespołach czy solistach, którzy nie mają dojścia do tzw. osób decyzyjnych.
III NON STOP w Sopocie przy stacji Sopot-Wyścigi. Namiot tanecznego pawilonu |
W mediach od lat istnieje wciąż ta sama grupa ludzi, która dba aby o to, aby nikt nowy nie podszedł zbyt blisko. To jest trochę tak, jak w polityce. Zespołom bez „układów” pozostaje tylko grać w klubach za pizzę i lecieć z anteny w radiach niezależnych. Nie przemawia przeze mnie w tym momencie żadna zawiść itp. Ja już naprawdę gram tylko dla niesamowitej przyjemności, jaką dają mi koncerty, a nie dla splendorów. Wracając jednak do sedna, to i waszemu radiu dam tu pochwałę, bo brak jest właśnie takich mediów dla niszowej grupy artystów, a może i gdzieś jeszcze są, tylko ja akurat o nich nie wiem? W skrócie... ten "wiatr od morza" nie jest dla wszystkich.
Przemysław "Paskud" Śmietana: W Trójmieście jest „przestrzeń”, jak sama nazwa wskazuje. Trzy miasta razem i mnóstwo ludzi, którzy chcą coś zrobić i którzy chcą grać. Jest tu masa zespołów, jednak nie można mówić, że rewolucja przyszła z Trójmiasta. Na południu jest podobnie i nazwij to "wiatr znad gór" (śmiech).
Milena "Satin Mila" Szymańska: To raczej wszystko wina jodu unoszącego się nad taflą morza i powiewającego w głąb lądu (śmiech)... Generalnie pozostaje nam robić swoje i starać się dotrzeć do jak największej ilości odbiorców.
- Powiadacie, że energia i wolność zawarte w waszej muzyce powodują, że ma ona w sobie coś z początków rocka, który jeszcze nie został poddany jedynej słusznej wizji propagowanej przez media. Czym charakteryzuje się waszym zdaniem ta jedyna słuszna wizja, którą zdecydowanie odrzucacie?
Mietek: To już niech młodsi się wypowiedzą (śmiech).
Przemek: Sporo utworów większości zespołów jest tworzona po to, żeby dotrzeć do jakiegoś grona odbiorców. My robimy po prostu to, co chcemy i tak, jak lubimy to robić. Najważniejsze, żeby dobrze się przy tym bawić!
Milena: Jedyna słuszna zawsze była i jest wolność. Tak było za czasów komunistycznych i tak jest teraz. Muzyka jest sztuką, a tylko sztuka może rozpogodzić to, co brzydkie i sprawić brzydkim to, co na pozór wydaje się piękne.
fot. Wiola Meier |
- Skąd wziął się termin "Dirty Rock" i co on tak naprawdę oznacza?
Ola: Po prostu rzadko się myjemy(śmiech).
wszyscy: (śmiech)
Mietek: Jest to termin wymyślony przez nas. Gramy po prostu trochę inaczej. Jest w tym troszkę brudu.
Adam: Tak naprawdę, to chyba przez "Paskuda" i to charakterystyczne, brudne brzmienie jego gitary.
Przemek: To określenie pogranicza pomiędzy Heavy Metalem a Hard Rockiem. Dzięki temu, że mamy Milenę na wokalu, nasza muzyka stała się pozytywnie inna. Nie wiedzieliśmy, jak mamy sami siebie określić, dlatego stworzyliśmy termin Dirty Rock i określenie to idealnie pasuje, bo gramy to, co chcemy, jak chcemy, nieładnie dla mas i brudno dla nas samych. Cieszymy się, że nasza muzyka podoba się ludziom. Wiele to dla nas znaczy, że na koncertach są osoby, które myślą tak jak my. I fakt... moje „brudne” brzmienie też się do tego przyczynia (śmiech).
Milena: O tak, brud to „Paskud” (śmiech), a także to, co mamy w głowach - chaos. Rock - mimo iż wydaje się uporządkowany - jest swoistym wyrazem buntu, który nazywamy „dirty”, a tak po prawdzie, to nazwa „dirty rock” została wymyślona przeze mnie i „przyklepana” przez resztę zespołu.
- Twierdzicie, że w czasach, kiedy ludzie gonią za coraz to bardziej idealnymi miłościami, kiedy osiągają pod wielką presją wyimaginowane cele, brakuje przeciwwagi. W swoich utworach zwracacie uwagę na to, co ludzkie, bez zważania na społeczne neurotyzmy. Wasza muzyka skupia w sobie to, co brzydkie i piękne zarazem. Bez tabu, bez pruderii i wymuszonej przyzwoitości. To, jak sami określacie waszą twórczość jest w moim przekonaniu niezwykłe turpistyczne i grungowe zarazem. Zaczytywaliście się Bursą i Grochowiakiem lub wsłuchiwaliście się w poetykę Kurta Cobaina?
Mietek: Grochowiaka owszem czytałem.
Adam: Ja nie mam zdania na ten temat, a teksty podobają mi się bardziej lub mniej. Literat ze mnie kiepski, a moja rola w zespole, to skupianie się na muzyce. Ale, oczywiście śpiewania o dupie Maryni też nie lubię (śmiech).
Przemek: Wiem, że sporo osób teraz obrazi się na mnie, ale osobiście nie przepadam za muzyką Kurta (śmiech). W naszej muzyce nie chcemy nikogo obrażać, a jedynie chcemy oddać naszą codzienność w sposób bezpośredni. Kurt w sumie też tak robił (śmiech).
Milena: Mogę wypowiedzieć się jedynie na temat poetyki Kurta, która nie jest mi obca, lecz wolałabym, by każdy sam sobie zadał pytanie: „Po co to wszystko? Po co biegnę?” itd. Zgodnie z własnym sumieniem.
- W roku 2013 połączyła was chęć grania muzyki w troszkę innej formie, niż dotychczas grał każdy z was oddzielnie. Wasze współistnienie w jednym zespole nazywacie symbiozą. Co kto wniósł do grupy, a z czego musiał zrezygnować, żeby machina kręciła się prawidłowo? Jak wygląda proces twórczy poszczególnych utworów? Czy każdy kawałek powstaje w podobny sposób, czy też niepowtarzalnie? Kto pisze tekst, kto muzykę, a kto ma ostatnie słowo w dziele aranżacji?
Przemek: Nikt z niczego rezygnować nie musiał. Na tym polega symbioza. Każdy z nas wychował się na innej muzyce i każdy gra tak, jak chce grać. Większość utworów powstała jeszcze za czasów jak z Mietkiem próbowaliśmy stworzyć jakiś skład. Kilka powstało bezpośrednio na próbach, coś w stylu „ale fajnie brzmi zróbmy to dalej”.
Mietek: Ja tradycyjnie pozbierałem ludków w zespół i koło ruszyło. Oczywiście niektóre zęby tego koła po drodze się wykruszały, ale zespół przetrwał. Wszystko oparte jest na Milenie, która pisze teksty i daje głos dla zespołu (śmiech), a każdy z nas stara się, żeby wszystko było tak, jak trzeba.
Milena: Tak jak wspomniał Miet - ja piszę teksty i jakieś małe pomysły wciskam „delikatnie” na numery jeżeli chodzi o kompozycje. Generalnie kawałki powstają u każdego w domu, po czym są zgrywane razem na sali prób i wtedy każdy z nas przedstawia swoje pomysły. Ja piszę głównie do muzyki.
fot. Henryk Rigwalski |
- Słyszałem nawet, że czasami podobno aż "iskrzy" w zespole od twojej dokładności (śmiech).
Adam: Heh to miłe (śmiech).
- A skąd wzięła się ksywa "Toffik"?
Adam: Wymyśliła ją ekipa z zespołu Ciąg Dalszy Nastąpił. Kiedy grałem tam na klawiszach, wyglądałem po prostu jak ten Tofik z kabaretu. Potem dodałem sobie drugie "f" i tak się ostało. Było to jakieś 10 lat temu.
- Jesteś Przemku jednym z założycieli zespołu i ponoć to właśnie ty odpowiadasz za większość utworów grupy. Jak muzyk pochodzący ze świata Black Metalu i Gothic odnalazł się w Dirty Rocku i czy ksywa "Paskud" narodziła się jeszcze w zamierzchłych czasach twojej działalności artystycznej, czy też jest nieco bardziej współczesna?
Przemek: Nie wiem jak mam ci odpowiedzieć (śmiech). Tak, Setin założyliśmy razem z Mietkiem, chociaż tak naprawdę zespół ukształtował się w pełni dopiero wtedy, gdy doszła do nas Milena. Ja jestem naprawdę otwarty muzycznie. To prawda... wychowałem się na death, black i gothic metalu, ale nie przeszkadza mi to w tworzeniu. A Paskuda wymyśliła moja koleżanka, która powiedziała kiedyś „paskudnie mówisz, co myślisz” (śmiech).
- Mietku, kogo sam sobie bardziej przypominasz: Gandalfa, czy Bena Otrębę, a może Papę Smerfa, bo na św. Mikołaja to mi raczej nie pasujesz (śmiech)?
Mietek: Ha ha ha!!! Wolę już Papę Smerfa, ale fakt, że ludziska często mylą mnie z Benem, a ostatnio na big bitowym koncercie mylili mnie nawet z Jurkiem Skrzypczykiem (śmiech), ale pewnie dlatego, że miałem na sobie czerwoną marynarkę (śmiech).
Moje spotkanie z Setinem w maju 2016 w Gdyni (1) |
fot. Marcin Smidowicz |
Mietek: Za perkusją siadłem w 1979 roku. Kurcze, czas przeleciał jak wejście w nadprzestrzeń Sokoła Millennium z Gwiezdnych Wojen (śmiech). Po tylu nieudanych projektach Setin rzeczywiście zaczął prawie spełniać moje marzenia o stabilnym i tym ostatnim zespole, ale jednak wciąż ten ostatni gwóźdź nie został jeszcze wbity. Są tu oraz byli wcześniej naprawdę zdolni młodzi ludzie, którzy jak nie tu, to gdzieś zapewne zajdą jeszcze wyżej w tej muzycznej gonitwie.
- Jesteś także założycielem łączącego pokolenia zespołu OldYoung, który zresztą miałem okazje podziwiać w ubiegłym roku na żywo w klubie "Grom" w Gdyni i który skupia także muzyków zespołu Setin. Powiedzcie coś więcej o tym projekcie.
Moje spotkanie z Setinem ( i nie tylko) w maju 2016 w Gdyni (2) |
fot. Sławek Orwat |
Moje spotkanie z Setinem w maju 2016 w Gdyni (3) |
Mietek: No ja już się w tym temacie wypowiedziałem (śmiech).
Adam: Czasem różnica pokoleń, myślę. Mam tu na myśli mnie i Mietka. Mamy bardzo różne podejście do muzyki. Ja lubię mieć wszystko zagrane dokładnie, równo i najlepiej... jak na płycie. Miecio zaś to dusza heavy metalowa i lubi jak jest trochę więcej ekspresji, nawet jeśli ma się coś podczas grania kawałka spier... to znaczy popsuć (śmiech). Żeby nie było... tylko w muzyce jestem taki dokładny i zasadniczy (śmiech).
Przemek: Musiałbyś przyjść na naszą próbę i zobaczyć jak się do siebie zwracamy (śmiech). Każdy z nas ma dystans do siebie i tolerancję dla innych. Każdy wie, jaki jest i każdy z nas wie, jaki charakter mają pozostali. Nikt się nie obraża, bo to nie ma sensu. Tutaj nie ma zwycięzców, nikt nie dominuje, każdy z nas chce po prostu grać i świetnie się przy tym bawić.
Milena: Oczywiście ja mam „manię wielkości”, ponieważ wzrostem nie grzeszę, więc rozstawiam wszystkich po kątach (śmiech). Dogadujemy się każdy z każdym tak, jak w rodzinie, z tym, że mimo odmiennych zdań staramy się trzymać razem i nawzajem się szanować.
Ola: Myślę, że szczerość jest bardzo ważnym punktem w funkcjonowaniu zespołu. Jeśli coś się nie podoba - konkret rozmowa i komunikacja od razu zyskuje na wartości. Jeśli chodzi o różnice pokoleń, to w ogóle tego nie odczuwam. No, może czasem jak Mietek się odezwie (śmiech).
Milena: Zdecydowanie zapowiedź następnego klipsa.
Mietek: No byłoby fajnie jakiegoś klipa jeszcze zrobić (śmiech).
Przemek: Dowiesz się (śmiech). Płyta Dirty Rock jest dla nas szczególnym osiągnięciem i tylko dzięki Adamowi, który sam ją zrealizował, jej nagrywanie było dla nas świetną zabawą.
Adam: Dla mnie nagranie i wydanie Dirty Rock to dość szczególne osiągnięcie, ponieważ jest to pierwsza płyta, którą faktycznie samodzielnie zrealizowałem od początku do końca jako samozwańczy producent (śmiech).
- Jak dziś spoglądacie na ten krążek. Z wszystkiego jesteście zadowoleni, czy zmienilibyście dziś coś na nim?
fot. Wiola Meier |
Adam: To, co przed chwilą powiedziałem, to raz, a dwa, że zawsze by się coś zmieniło, dlatego jak już klepnięte i poszło w świat, to można odetchnąć (śmiech).
Przemek: Zawsze jest tak, że jak coś jest już nagrane, to myślisz sobie „a może zagrałbym to inaczej, lepiej”, ale nie o to chodzi. Utrwaliliśmy nasze nagranie i jesteśmy z tego dumni. Zresztą niedługo wyjdzie EP.
Milena: Oczywiście tak ma każdy, że coś by zmienił, tylko po co? Żyjemy tu i teraz. Następne numery to nowe wyzwanie.
Ola: Ze względu na to, że dołączyłam do zespołu jakoś na początku lata, nie miałam żadnego udziału w powstawaniu płyty. Na koncertach raczej odgrywam nagrane partie. Uważam, że jakieś drastyczne zmiany byłyby po prostu nie na miejscu i umniejszały by wkład poprzednich gitarzystów. Brzmi to trochę jak wymówka lenia... ale to prawda. Jedynie solówki gram po swojemu, bo wiadomo, że w partiach solowych najbardziej uwidacznia się styl danego gitarzysty, a każdy ma swój własny.
- Jeden z waszych singli dotarł do 1 miejsca na licie przebojów Radia MORS, czyli Mega Otwartego Radia Studenckiego Uniwersytetu Gdańskiego. Zostaliście też zauważeni przez telewizję TTM, czyli Twoją Telewizję Morską oraz przez Radio Norda FM z Wejherowa, gdzie zostaliście zaproszeni. Czy Lista Polisz Czart nadawana z irlandzkiego NEAR FM to wasz pierwszy sukces medialny poza Wybrzeżem, czy też zaistnieliście już gdzieś wcześniej? Jak odebraliście sukces w naszej zabawie?
fot. Tomasz Cieślikowski |
Mietek: Z waszej zabawy osobiście jestem bardzo happy, bo dzięki wam wyszliśmy trochę poza granice Rzeczypospolitej.
Przemek: To była dla nas miła niespodzianka, cieszyliśmy się jak dzieci w piaskownicy. Wygraliśmy już wcześniej parę konkursów. Zdobyliśmy np. 2 miejsce na festiwali im. Krzysztofa Klenczona, gdzie zagraliśmy 2 jego utwory "Spotkanie z diabłem" oraz oczywiście "10 w skali Beauforta".
Milena: Jakiś czas temu wygraliśmy też nagrodę internautów w konkursie organizowanym przez RMF FM oraz Skoda "Skoda Auto Muzyka", z którego możecie podziwiać naszą sesję zdjęciową na fb.
fot. Sylwia Mankowska |
Przemek: Jasne!
Adam: Czas pokaże, a co do wyboru kawałka, to Cytrus to Mietka pomysł. Mi kawałek się spodobał, więc ubrałem go jak tylko najlepiej potrafiłem. Mietek, kilka razy zaznaczał, aby kawałek brzmiał jak numer z 21 wieku... ale tak, żeby zachować charakter ubiegłego wieku. Nie spodziewałem, się że zajdzie tak daleko, biorąc pod uwagę to, iż miałem mało dość czasu, ponieważ przygotowywałem się akurat do trzymiesięcznej trasy.
fot. Henryk Rigwalski |
Marian Narkowicz - legenda Cytrusa |
Milena: Będziemy dawać z siebie wszystko, byście tylko chcieli zrozumieć nasz muzyczny świat, a co do Amy... jej twórczość jest mi ogromnie bliska. Myślę, że mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że mamy podobne barwy głosu i podobną wrażliwość, choć niestety, nie mam możliwość już tego sprawdzić. Śpij spokojnie Amy...
Antoni Malewski z zespołem Setin w Pułtusku |
Mietek: Antoni Milewski jest znawcą muzyki od wielu lat, więc tym bardziej cieszą takie słowa. Pomysł, żeby zrobić intro był mój, ale bez Toffika byłoby to niewykonalne. Zrobił jak zwykle zawodową robotę. Zresztą od przyjścia Toffika do Setin, zespół poszedł zdecydowanie do przodu. Jest bardzo perfekcyjny i dokładny w tym, co robi, co wpłynęło też na pozostałych i zmobilizowało do jeszcze większego zaangażowania.
Przemek: Byłbym heretykiem, jakbym się nie zgodził z tą opinią (śmiech). Cieszyło nas, że tak nas odebrano i było to dla nas naprawdę miłym zaskoczeniem. Ale prawdziwe podziękowania należą się faktycznie Adamowi, który zaaranżował te utwory dzięki swojemu nieszablonowemu podejściu do muzyki.
Milena: Ja tylko dziękuję całemu zespołowi za tak fantastyczny aranż do tego utworu i możliwość zaśpiewania Krzyśka K.
- W minionym roku odnieśliście pewien szczególnie spektakularny sukces, o którym już wspomniała Milena. Zdobyliście 1 miejsce pośród ponad 900 piosenek różnych wykonawców i gatunków w konkursie zorganizowanym przez Skoda Auto Muzyka. Wiadomo, że muzyka rockowa od lat nie jest propagowana w komercyjnych stacjach radiowych, a jednak to wy wygraliście ten plebiscyt w głosowaniu internautów i otrzymaliście cenną nagrodę od organizatorów. Czy nie uważacie, że fakt ten świadczy bezdyskusyjnie o tym, że brak rocka w wiodących stacjach jest sztuczny, godny najwyższego potępienia i logicznie kompletnie nieuzasadniony?
fot. Henryk Rigwalski |
Adam: Nie mam zdania, jedyne co mogę powiedzieć to rocka jest za mało.
Przemek: Rocka jest za mało, ale na szczęście w komisji byli fani rocka. Milena na pewno więcej opowie np. o reakcji Kasi Nosowskiej na nasz utwór "Znajomy".
Milena: Ogromnie się cieszymy z docenienia naszej twórczości, niemniej jednak musimy chyba poczekać, aż w Polsce faktycznie nastanie era powrotu do rocka. Przynajmniej takie jest moje zdanie. A nawiązując do tego, o czym wspomniał "Paskud", to tuż po konkursie rozmawiałam z Kasią Nosowską, która powiedziała, mi że "Znajomy" to bardzo dobry utwór i że często go słucha w aucie. Powiedziała też, że koniecznie mam nadal pisać teksty, bo jestem w tym dobra i że mamy być mniej skromni (śmiech).
- Twierdzicie, że jedni was lubią, a inni nie, a wszystko to w 90 % zawdzięczacie ponoć waszej uroczej wokalistce Milenie, która ma specyficzny styl śpiewania oraz unikalną barwę głosu, więc albo - jak twierdzicie - "kupuje" się ją w całoci, albo wcale. Od siebie powiem, że mnie wokal Mileny zachwyca, choć - rzeczywiście - jest nieporównywalny z jakąkolwiek inną wokalistką w Polsce. Jak ty sama oceniasz to, co robisz i jak skomentujesz te wszystkie kontrowersje, jakie wokół twojego wokalu narosły?
Milena: Freddiego Planetę albo kochano albo nienawidzono, a jednak jego twórczość przetrwała do dziś.
- Jesteś nie tylko charyzmatyczną wokalistką o rozpoznawalnej barwie głosu. Piszesz też teksty i to nie tylko dla zespołu Setin. Z powodu ognistego temperamentu mówi się o tobie "diablica w ciele kobiety". Satin Mila - powiedz coś więcej o tym projekcie i czy jest to jedyny podmiot artystyczny w jakim masz udział poza zespołem Setin?
Milena: Aktualnie pracuję nad swoja debiutancką EP, która - mam nadzieję - będzie dwujęzyczna (pl/ang). Będzie to składanka totalnie różnorodna, jednakże będą na niej momenty lekkie i przyjemne oraz tak jak w SETInie zadziorne. Teksty piszę do różnego rodzaju muzyki. Moje teksty możecie usłyszeć nawet w disco polo: Andre -„Ta szalona Karolina „ i UWAGA... nie wstydzę się tego!!! Bo nie mam czego (śmiech). Nie każdy musi lubić rocka, a jeżeli komuś potrzebny jest tekst, to niech wali do mnie jak w dym (śmiech).
fot. Aleksander Domański |
Ola: Diabełek? Kto ci takich bzdur nagadał? (śmiech).
- Nie powiem (śmiech).
Ola: Jakby się tak zastanowić, to w tym roku dopiero przeszłam przez bramę mojej ścieżki artystycznej. Wszystko dzięki Mietkowi, który mnie zwerbował do Setina i OldYounga, gdzie po raz pierwszy miałam okazję grać na większych scenach. Jeśli chodzi o inne projekty, to na chwilę obecną gram także w zespole The Plywood - jak na razie akustycznym trio, grającym dość szeroki, jeszcze nie do końca ukierunkowany stylowo repertuar. Plany są, zobaczymy. (śmiech). Po rozpoczęciu roku akademickiego doznałam lekkiego szoku, że nie mogę wziąć gitary w ręce wtedy, kiedy zechcę, a tylko wtedy, kiedy czas mi na to pozwoli, ale staram się balansować na równi między muzą a nauką.
Ola: Moim ulubionym gitarzystą jest chyba Guthrie Govan. Uwielbiam jego lekkość w grze. A jeśli chodzi o mistrza melodii to oczywiście Satriani. Można powiedzieć, że moją pierwszą miłością był Slash, dzięki któremu wzięłam się za gitarę i to on mocno ukształtował mój styl gry. Fakt, że jestem kobietą chyba nie znaczy, że muszę mieć idola tej samej płci? Dziewczyna z gitarą, facet z gitarą, co to za różnica? Ważne, że z gitarą. Jennifer Batten jest świetną gitarzystką, ale nie znalazłam w niej inspiracji. Szukam emocji, melodii, i chemii między instrumentem, a muzykiem. Dla mnie muzyk to ktoś, kto potrafi z dźwięków stworzyć historie i działać na zmysły.
- Zagraliście na Devil Horn's Open Air Fest 2014, Cytava Rock & Metal Festival V, było też kilka koncertów na na zlotach motocyklowych i w klubach. Często podkreślacie, że tak bardzo uwielbiacie koncertować, że zagralibyście nawet dla jednej osoby. Jaki koncert wspominacie najlepiej. Czy może ten, który odbył się klubie Atlantic w Gdyni, który często wspominacie w rozmowach, czy też zupełnie inny? O jakie koncerty zamierzacie powalczyć w tym roku?
fot. Henryk Rigwalski |
Przemek: Nie mam faworyta. Każdy koncert jest inny i każdy inaczej się gra. Czasem po prostu „nie siedzi”, a czasem „samo płynie”. Staramy się zawsze, żeby każdy koncert zagrać najlepiej, jak potrafimy, bo na koncertach muszą bawić się ludzie i musimy bawić się my. A co do drugiej części pytania, to na pewno zagramy na paru zlotach i w 3City też.
Mietek: Trudno powiedzieć co w tym się roku wydarzy. Mamy trochę innych spraw do zrobienia, więc na dzień dzisiejszy null (śmiech), a na koniec rozmowy - jeśli pozwolisz - chciałbym podziękować naszym wcześniejszym muzykom - Mariuszowi Mielcarskiemu, Tomkowi Dowgielewiczowi i Adamowi Stańczykowi, którzy tworzyli dawniej nasz zespół i dawali moc grając koncerty pod szyldem Setin.
Zespół Setin życzy Państwu nieustających
"Wesołych Świąt" :)
Z:
Mileną Szymańską (wokal)
Aleksandrą Ciecierską (gitara)
Przemkiem Śmietaną (gitara)
Adamem Wołoszczukiem (bas)
Mietkiem Pawlakiem (perkusja)
rozmawiał
Sławek Orwat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz