"Jeśli potrafisz sprawić by ogień zachowywał się tak jak ty chcesz, to możesz robić rzeźby z ognia. W muzyce zaś robisz rzeźby z molekuł powietrza, gdyż zanim ktokolwiek usłyszy to co napisałeś musisz sprawić by molekuły powietrza drżały. Jest to jak tworzenie rzeźby, projektu, kształtu który narzucasz masie powietrza a co jest odbierane przez uszy widowni.”
Frank Zappa
Trudno precyzyjnie określić pochodzenie Franka Zappy. Przyszedł na świat w Baltimore w USA. Jego ojciec Francis Zappa urodził się na Sycylii, ale był pochodzenia grecko-arabskiego, natomiast matka Rose Marie Colimore była w trzech czwartych włoszką (z sycylijskimi korzeniami), a w jednej czwartej francuską. Jako dziecko Zappa był astmatykiem i zapadał na liczne schorzenia laryngologiczne. Jego lekarz zastosował przedziwny z dzisiejszego punktu widzenia rodzaj terapii. Umieszczoną w specjalnej sondzie grudkę radu, kilkukrotnie wprowadzał do nosa Zappy. Frank Zappa urodził się w roku 1940, więc jak łatwo się domyślić wiedza i świadomość ówczesnego społeczeństwa na temat radioaktywności i jej skutków dla organizmu człowieka była jeszcze w powijakach. Znając te wszystkie szczegóły, trudno się dziwić, że przyczyną śmierci genialnego gitarzysty była choroba nowotworowa. Bardzo często możemy także spotkać nosową symbolikę w muzyce i tekstach artysty a także na okładkach jego albumów.
"Hot Rats" jest drugim albumem zespołu Franka Zappy i przez sporą grupę miłośników jego talentu jest uważany za najlepszy w jego twórczości. Był to pierwszy album Zappy i jednocześnie jeden z pierwszych albumów na świecie nagrany na sprzęcie szesnastościeżkowym, co całkowicie zrewolucjonizowało przestrzenność brzmienia nagranego materiału. O szczególnym znaczeniu sekcji rytmicznej dla Franka Zappy świadczy fakt, iż aż cztery ścieżki z szesnastu, artysta zarezerwował dla perkusji. Ciekawostką jest fakt, że mimo że Frank Zappa znany jest powszechnie jako genialny gitarzysta, swoją karierę rozpoczynał właśnie od gry na perkusji. Nowatorski sposób nagrywania pozwolił mu na tworzeniu ostatecznej wersji albumu już po zakończeniu sesji nagraniowej. Dzięki zastosowaniu tej techniki do nagranego materiału dołożono później saksofon i instrumenty klawiszowe. Do brzmienia albumu poza samym Zappą w ogromnym stopniu dołożył się multiinstrumentalista Ian Underwood grający na pianinie, organach, klarnetach i saksofonach. W utworach "Peaches en Regalia", "Son of Mr. Green Genes" i w "It Must Be a Camel" pewne fragmenty perkusyjne zostały dzięki nowatorskiej metodzie nagrane z podwójną prędkością.
Phil Manzanera, gitarzysta grupy Roxy Music wypowiedział o albumie następującą opinię: „Hot Rats pokazał całą głębię muzyki oraz maestrię gry na gitarze na wielu poziomach. Było w tym wiele różnych wpływów. Nie był to już tylko rock, ale muzyka klasyczna i zarazem awangardowa. Zappa był bohaterem”.
Ben Watson, biograf Zappy dodaje:
„To co robił Zappa jest przykładem najbardziej skomplikowanego i encyklopedycznego artyzmu w rocku. On nigdy niczym się nie ograniczał. Z biegiem czasu muzyka klasyczna okopała się w swojej niszy, ograniczając się tylko do tradycyjnej orkiestry. Sądzę, że Zappa jest odpowiedzią na ten problem. On chce używać wszystkich dźwięków dostępnych ludziom od czasu gdy Jimmy Hendrix zaczął grać na gitarze. Przeciwstawia się ograniczeniom mówiąc, że kompozytor może zużytkować dowolny dźwięk w dowolnej sytuacji, również gdy jest to histeryczna muzyka rockowa”.
Tommy Mars - klawiszowiec zespołu podkreśla perfekcyjność Zappy podczas nagrań.
„Zappa jest z pewnością największym muzycznym wszechświatem, w jaki się kiedykolwiek zanurzyłem, najbardziej wymagającym i najtrudniejszym do ogarnięcia. Nigdzie indziej nie spotkałem się z takimi wymaganiami, nie wspominając już o poziomie improwizacji. Zappa posiadał zdolność przechodzenia w ułamku sekundy od jednego dźwięku do dźwięku o zupełnie innym charakterze, w momencie najmniej oczekiwanym, z prędkością światła, jakby panował nad przestrzenią”. Trzeba było przyzwyczaić się do jego kalibracji dziwności i nieokiełznania. To co naprawdę w nim kochałem to, że nigdy nie można go było nabrać.”.
fot. Helge Øverås |
Medialną izolację Frank Zappa tłumaczył w sposób nastepujący:
„Tworzyliśmy historię muzyki, ale to co robiliśmy pozostawało nieznane dla większej części publiczności. W Stanach Zjednoczonych nie jestem w ogóle zauważany. Zrobili wszystko co było w ich mocy aby nikt nie wiedział, że w ogóle istnieję. Jeżeli moje imię się pojawia to tylko w bezużytecznym kontekście. Jestem dla nich tylko facetem, który udał się do senatu aby kłócić się o świńskie teksty w utworach. Powodem dla którego amerykańskie media nie lubią się przyznawać, że istnieję to, to że mogę zawsze otworzyć usta i powiedzieć im coś, co jest oczywiste. Jeżeli oglądasz amerykańską telewizję albo słuchasz amerykańskiego radia, jest jedna rzecz, która przeziera przez wszystko. To wszystko, co tam jest, jest fantazją. Nie ma w tym grama rzeczywistości, a oni nie chcą, żeby ktokolwiek im to mówił. Przeraża ich to".
Zappa był powszechnie znanym zwolennikiem swobody seksualnej. Ten rodzaj fascynacji miał niebagatelny wpływ na teksty jego piosenek, co ilustruje pochodzący z albumu „Hot Rats” jedyny znajdujący się na nim utwór wokalny - "Willie the Pimp".
„Jestem małym sutenerem z włosami zaczesanymi do tyłu w spodniach khaki i błyszczących czarnych butach. Mam pewną małą damę, spacerującą tą ulicą i chronię ją przed każdym, kto chciałby wyrządzić jej krzywdę. Jeśli zapłacisz dwadzieścia dolarów, mogę cię od razu u niej ustawić. Szukaj mnie na rogu ulicy chłopcze i nie spóźnij się”.