Wywiad z Kasią ukaże się na Muzycznej Podróży jeszcze przed finałem Eurowizji!
piątek, 31 marca 2017
Grzegorz Minicz - Koncert Open Blues w Hard Rock Pubie Pamela
fot. Wojtek Zillmann |
Tym
razem koncert w Hard Rock Pubie Pamela miał dla nas szczególne
znaczenie .Mogliśmy zaprezentować nasz nowy program i sprawdzić jak
działają na słuchaczy nasze nowe kompozycje. Przygotowujemy się do
wydania trzeciej płyty. Chcemy ją nagrać jeszcze w tym roku, ponieważ w
roku 2018 obchodzimy 10. lecie powstania zespołu. Mamy już cały
materiał, który musimy porządnie opracować w szczegółach.
Niewątpliwym
atutem Hard Rock Pubu Pamela jest publiczność , która nigdy nie zawodzi
. I tym razem nie zawiodła. Zebrało się pokaźne grono przyjaciół,
miłośników bluesa i stałych bywalców HRP Pamela. Przyjechali nawet fani z
Józefowa koło Warszawy, którzy zabrali ze sobą sporą ilość płyt dla
przyjaciół.
Tego wieczoru bardzo żywiołowo
przyjęto nasze nowe piosenki. Podczas bisów ludzie śpiewali z nami,
dając się porwać naszej nowej muzyce. Jest to dla nas dobry znak i
bodziec do dalszej pracy.
tekst: Grzegorz Minicz
fot. Wojtek Zillmann |
Grzegorz Minicz
Absolwent Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia im. Karola Szymanowskiego w Toruniu. W roku 2005 został uznany przez czytelników kwartalnika "Twój Blues" za najlepszego perkusistę bluesowego w Polsce. Nagrodzony w 2007 roku przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Kazimierza Michała Ujazdowskiego, za Szczególne Zasługi w Upowszechnianiu Kultury.Perkusista zespołów: Nocna Zmiana Bluesa oraz Open Blues.
Absolwent Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia im. Karola Szymanowskiego w Toruniu. W roku 2005 został uznany przez czytelników kwartalnika "Twój Blues" za najlepszego perkusistę bluesowego w Polsce. Nagrodzony w 2007 roku przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Kazimierza Michała Ujazdowskiego, za Szczególne Zasługi w Upowszechnianiu Kultury.Perkusista zespołów: Nocna Zmiana Bluesa oraz Open Blues.
czwartek, 30 marca 2017
Tomasz Wybranowski: Gabinet Looster – najlepszy muzyczny debiut ostatnich lat
fot. Monika S. Jakubowska |
Piotr Wróbel - gitara i Rafał Wrona - bas (fot. Monika S. Jakubowska) |
„Żyjąc w Anglii mówimy po polsku, myślimy po polsku, myślimy o Polsce. Czas, jaki spędziliśmy w Londynie, tryb życia i otaczająca mieszanka kulturowo-etniczna, w jakimś sensie odcina nas od tego, co się dzieje w rodzinnym kraju. Jednak nikt z nas nie potrafi się odgrodzić. Polska zawsze była, jest i będzie naszą ojcowizną. Mimo tego, że mieszkamy w Anglii, śpiewamy po polsku, często o Polsce. Brakuje tu naszych lasów, łąk, Bieszczad i Bałtyku. Brakuje nam rodzin i przyjaciół, którzy są tak daleko. Wiemy na bieżąco, kto się z kim teraz kłóci, kogo się teraz nie lubi. Dostajemy sprawozdania o polityce, o kościele, o prawie, o sprzecznościach, o niesamowitym braku współczucia dla drugiej osoby. O ignorancji i intrygach. Materiał, który zarejestrowaliśmy w Gdańsku, opowiada nie tylko o Polsce. Opowiada o dzisiejszych realiach, o naszym najbliższym otoczeniu. Żyjemy w świecie, w którym z zasady brakuje współczucia, dobrych chęci, empatii czy poszanowania dla innego istnienia. Nosimy w sercach nienawiść, zazdrość, chciwość i poczucie ciągłego niespełnienia. Pogubiliśmy się gdzieś w tym biegu, my, ludzie…”
fpt. Artur Grzanka |
Adam Szczebel - wokal, teksty, gitara (fot. Marek Jamroz) |
„Zamknięci na dwa tygodnie, odcięci od świata, od codzienności, od rzeczywistości, która nas otacza. Wróciliśmy do Polski świadomie, z konkretnym celem. Było dla nas ważne, żeby nagrać tę płytę właśnie tu.”
Tomek Likus (manager) i Robert Wiktorowicz (perkusja) fot. Monika S. Jakubowska |
Bart Kowalski - instrumenty klawiszowe (fot. Monika S. Jakubowska) |
„Gabinet Looster to załoga najlepszych kumpli. Nasz zespół to przede wszystkim bezinteresowna przyjaźń. Nie ma sztywnych zasad, nikt nikomu niczego nie zabrania. 6 lat temu spotkaliśmy sie w Londynie, choć wszyscy urodziliśmy się w różnych zakątkach Polski. Nie planowaliśmy składu zespołu, nazwy, ani rodzaju muzyki, którą chcemy grać. Po prostu zaczęliśmy grać, reszta ułożyła się sama. Nie zastanawialiśmy się nad tym, czy ten projekt kiedykolwiek się uda. Uznaliśmy, że chcemy razem spędzać czas, rozmawiać i zawsze mieć gitary pod ręką. Gdy się spotkaliśmy, czas stanął w miejscu, nasze myśli, inspiracje i pomysły wymknęły się spod kontroli…”
fot. Marek Jamroz |
Tomasz Wybranowski
Wywiad: tutaj
Gabinet Looster – skład:
Adam Szczebel – śpiew / gitara rytmiczna
Robert Wiktorowicz – instrumenty perkusyjne
Piotrek Wróbel – gitara solowa, harmonijka, melodyka
Rafał Wrona – gitara basowa
Bartek Kowalski – piano, akordeon
Stuart Crossland – dźwięk
Tomek Likus – manager zespołu
Tomasz Wybranowski.
Roztoczanin z serca Zamojszczyzny, rocznik 1972. Absolwent polonistyki
na UMCS (specjalność edytorsko – medialna). Studiował także jako wolny
słuchacz filozofię i politologię. Doktorant wydziału Nauk Politycznych
UMCS. Pracował w radiu Centrum, Puls, Top, oraz kieleckim TAK, był
korespondentem radiowej „Trójki”. Publikował (i publikuje) w pismach
„Próba” , „Dziennik Wschodni”, „Kurier Lubelski” , „Praca i Życie Za
Granicą”, „Nowej Okolicy Poetów”, „Zamojskim Kwartalniku Kulturalnym”,
magazynie „Kontury”, miesięczniku „Dziś”. Korespondent tygodnika
„Przegląd” w latach (2006 – 2012), redaktor dwumiesięcznika „Imperium
Kobiet i kwartalników Kontury oraz Zamojski Kwartalnik Kulturalny.
Publikuje w tygodniku „Uważam Rze”. Od 2005 roku w Irlandii. Na
przełomie 2005/2006 był redaktorem naczelnym tygodnika „Strefa Eire”. W
latach 2006 – 2008 wydawca i redaktor naczelny miesięcznika „Wyspa”.
Wydał trzy przewodniki po Irlandii „Irlandzki Niezbędnik. Irish ABC”. W
latatch 2008 - 2012 nieprzerwanie redaktor naczelny tygodnika (później
miesięcznika) „Kurier Polski”. W latach 2008 – 2009 był także irlandzkim
korespondentem Polskiego Radia i Informacyjnej Agencji Radiowej.
Współpracował także z Radiem Vox. Obecnie nieprzerwanie wydawca i
prezenter programu „Polska Tygodniówka” (ponad 270 wydań) nadawanego
w każdą środę w dublińskiej rozgłośni NEAR 90, 3 FM. W każdy piątek
(10.00 – 11.00) w Radiu WNET (Polska) pojawia się jego autorski program
„Irlandzka Polska Tygodniówka”. Cykl programów o historii muzyki
światowej „Muzyczne Terapie” gości także w austriackim Radiu FRO. Autor
czterech tomików wierszy („Oczy, które...” 1990, „Czekanie na świt” 1992, „Biały”
1995 i najnowszy „Nocne Czuwanie”). Jego wiersze drukowano w ponad
dwudziestu antologiach poetyckich (ostatnio „Harmonia Dusz” Warszawa
2011). Na początku roku 2013 ukaże się specjalna wersja zbioru „Nocne
Czuwanie” wraz z audiobookiem (wydawnictwo Kontury). Rok 2011 przyniósł
nominację do nagrody „Polak roku w Irlandii”. Tomasz Wybranowski
wyróżniony został przez środowiska polonijne w Irlandii nagrodą
„dziennikarz roku 2010”. Doktorant wydziału Nauk Politycznych UMCS.
Przygotowuje dwie publikacje na temat polskiej muzyki rockowej w czasie
zrywu wolnościowego 1977 – 1990. Do tej pory ukazało się jego pięć
artykułów naukowych poświęconych mediom, głównie imigracyjnym. Od czerwca 2015 tomek prowadzi Listę Przebojów Polisz Czart, która dzięki niemu rozpoczęła swoje drugie życie Aby
poczuć klimat audycji Tomka, zapraszam do wysłuchania znakomitego
programu poświęconemu Grzegorzowi Ciechowskiemu. Można posłuchać go tutaj
Lista Przebojów Polisz Czart - NOTOWANIE 27 (UWAGA!!! Klikasz w tytuł pierwszej 20-ki i oglądasz teledysk!!!)
1 | - | - | N | 1 | Eklektik | Zwątpienie |
2 | - | - | N | 1 | Naked Root | Way Down |
3 | - | - | N | 1 | Less | Free falling |
4 | - | - | N | 1 | Agnieszka Truszczyńska | The Morning |
5 | - | - | N | 1 | Loa Karma | Utopia |
6 | 1 | -5 | ↓ | 2 | Setin | Necessary |
7 | - | - | N | 1 | Leonard Luther | Emigranckie tango |
8 | - | - | N | 1 | Helless | Wysysacze |
9 | 2 | -7 | ↓ | 2 | Mietek&Toffik | Bycza krew |
10 | - | - | N | 1 | Janusz Radek | Żałuję każdego dnia bez Ciebie |
11 | - | - | N | 1 | Green OniOn | Dziękuję Ci |
12 | 5 | -7 | ↓ | 2 | Satin Mila | Back To Black |
13 | - | - | N | 1 | Adrian Szejka | Za tych dobrych |
14 | 6 | -8 | ↓ | 4 | EjPiEj | Alternatywa |
15 | - | - | N | 1 | [ MR. TEA ] | Funeral |
16 | - | - | N | 1 | X Projekt | Raices |
17 | 21 | +4 | ↑ | 1 | K2 | Twój fire |
18 | - | - | N | 1 | EjPiEj | First |
19 | - | - | N | 1 | Agata Kutnik | Spadasz ze zdwojoną mocą |
20 | - | - | N | 1 | Janusz Raptus Waściński | Wyobraźnia |
21 | 17 | -4 | ↓ | 1 | Internal Quiet | Energy |
22 | - | - | N | - | Kult | Wstyd |
23 | - | - | N | - | Bob One | Idę w to |
24 | 14 | -10 | ↓ | 3 | Bartek Grzanek | Nie odejdę stąd |
25 | - | - | N | - | BU | Porapuj mi tato |
26 | - | - | N | - | Pampeluna | Źli chłopcy |
27 | 8 | -19 | ↓ | 3 | Miro | Be There |
28 | - | - | N | - | Carnage | Overdose |
29 | - | - | N | - | Bethel | We Wanna Fight |
30 | - | - | N | - | Linch | Biegnę |
31 | - | - | N | - | Zen | Mało ważne |
32 | 7 | -25 | ↓ | 2 | Aleks Gala | Oh no |
33 | - | - | N | - | Siudma Góra | Daleko do gwiazd |
34 | 22 | -12 | N | - | Mela Koteluk | Wielkie nieba |
35 | - | - | N | - | Farben Lehre | Wariat |
36 | - | - | N | - | Kaboom! | Porfiria |
37 | - | - | N | - | Mirek Kwiek | Rivers Of The World |
38 | - | - | N | - | Gorgonzolla | Renata G. |
39 | - | - | N | - | 4dots | Alpha |
40 | - | - | N | - | Bilokacja | Smak ciszy |
41 | - | - | N | - | Czakulec | Mgła |
42 | 25 | -17 | ↓ | - | Half Light | Zimowa |
43 | - | - | N | - | Lao Che | Z kamerą wśród zwierząt buszujących w sieci |
44 | 26 | -18 | ↓ | - | Highway | On I ja |
45 | - | - | N | - | Folya | Lovesong |
46 | - | - | N | - | Zuzanna | Jagoda |
47 | - | - | N | - | Helroth | Kwiat życia |
48 | - | - | N | - | Cisza Jak Ta | Już dobrze |
49 | 50 | +1 | ↑ | - | Daymos | Jeden na milion |
50 | - | - | N | - | Dr. Hackenbush | 90 procent |
poniedziałek, 27 marca 2017
Kleszcz zaprasza na wernisaż, czyli „Bajka o kolorach” już w sieci!
Kleszcz wg... Kleszcza. Rys. Kleszcz. Fot. Kadr z klipu do utworu BAJKA O KOLORACH Kleszcza & DiNO |
Na MaxFloRecTV trafił dziś, 17.03, (nie)polecany m.in. przez Rahima i Bukę nowy klip zwiastujący album „Cyrk na qłq” Kleszcza & DiNO. To, dosłownie i w przenośni, „Bajka o kolorach”. Autorem wszystkich rysunków jest sam Kleszcz. Ostrzegamy: to sztuka wyłącznie dla ludzi o mocnych nerwach i odpowiedniej wrażliwości!
– Mało kto wie, ale oprócz muzyki, która jest moją największą zajawką, zawsze rysowałem. Rysowałem wszędzie i kiedy tylko mogłem. Rysowałem, gdy odpoczywałem. Rysowałem, nawet gdy spałem. Rysowałem ludzi... i rysowałem na ludziach. Postanowiłem, że zrobię ruszający się obrazek – zdradził na początku tygodnia Kleszcz, wrzucając na Facebooka i Instagram zapowiedź dzisiejszej premiery (zobacz wideo – kliknij tutaj: https://goo.gl/xygw2d). Kilka dni później Rahim skwitował to słowami: – Nie sądzę, żeby wyniknęło z tego coś dobrego (wideo: https://goo.gl/jmli6Z).
A Ty? Co sądzisz?
Powyższy klip powstał w... Photoshopie. Autorem wszystkich rysunków jest sam Kleszcz. Za wprawienie ich w ruch odpowiadają: Kopruch i Katarzyna Walotka z grupy filmowej Przedmarańcza.
„Bajka o kolorach” to już 5. singiel zapowiadający album „Cyrk na qłq” duetu Kleszcz (MC) & DiNO (producent). Do tej pory na MaxFloRecTV artyści zaprezentowali takie utwory, jak: „4 ściany wyobraźni”, „Między piekłem a niebem” (ft. Rahim), „Freak show” (ft. Kopruch) i „Nie płacz”. W sumie na „Cyrk na qłq” trafi 14 premierowych numerów. Oficjalna premiera płyty 7.04.
Tekst: Kajetan Balcer (MaxFloRec)
Yappe, Skorup i BEJF o 5 rano na MaxFloRecTV!
Z lewej - Yappe, z prawej - Skorup. Fot. Kadr z klipu do utworu 5 A.M. Źródło - MaxFloRecTV. |
Yappe. Fot. Rafał Hyla |
– Chciałem zrobić zakończenie „z pompą”. Kiedy usłyszałem bit, od razu pomyślałem o BEJFIE. Rozumiem się z nim muzycznie, od jakiegoś czasu współpracujemy, on „czuje takie klimaty” – opowiada Yappe. – Co do Skorupa – tworzymy muzykę z tymi samymi ludźmi [duetem producenckim JazBrothers – przyp. red.], a ja jaram się jego twórczością od czasów „Pieśni Wajdeloty” [pierwszej solowej płyty Skorupa – przyp. red.]. Nigdy nie słyszałem Jacka na takim bicie i uznałem, że może wyjść z tego coś nieszablonowego – dodaje.
Bejf promujący swój debiutancki album pt. SYNEKURA. Fot. Empik.jpg |
Bejf. Fot. Empik |
Dodajmy, że na MaxFloRecTV dostępny jest odsłuch ostatnich płyt Skorupa i BEJFA. Nieoficjalnie wiadomo, że niebawem trafić ma tam również solowy utwór Yappego. Aby nie przegapić tej premiery, subskrybujcie kanał - kliknij tutaj, aby subskrybować:
https://www.youtube.com/user/MAXFLORECtv?sub_confirmation=1
https://www.youtube.com/user/MAXFLORECtv?sub_confirmation=1
Tekst: Kajetan Balcer (MaxFloRec)
Informacje zebrał: Robert Boćwiński
27 marca w HRP Pamela w Toruniu zagra Open Blues
W poniedziałek, 27.03.2017 roku, w Hard Rock Pubie Pamela wystąpi grupa Open Blues. Powstały w 2010 roku toruński zespół przygotowuje się do nagrania swojego trzeciego albumu. Płyta będzie nosiła tytuł "Piosenki". Pierwszy singiel z tego krążka pojawił się już na antenie kilku w stacjach radiowych. Zapowiadający płytę utwór pt. "Marzenie" doczekał się również klipu zrealizowanego przez Yacha Paszkiewicza. W trakcie koncertu w Hard Rock Pubie Pamela zespół wystąpi w składzie: Przemek Łosoś (śpiew), Wiesław Kryszewski (gitara), Jakub Henke (gitara basowa), Igor Nowicki (instrumenty klawiszowe), Grzegorz Minicz (perkusja). Muzycy zagrają w dwóch setach, prezentując nowy materiał oraz swoje największe hity z płyt "Seta w ryja" oraz "Pięć złotych". Start godzina 19.00. Wstęp wolny.
Grzegorz Minicz (perkusista Open Blues) o koncercie: "W poniedziałek o godzinie 19.00 zapraszamy do Hard Rock Pubu Pamela przy ul. Legionów 36 na długo oczekiwany w Toruniu koncert. Właśnie przygotowujemy się do nagrania trzeciej w naszym dorobku płyty. Dobrze się składa, bo będziemy chcieli przedpremierowo przetestować kilka nowych utworów. Zagramy w dwóch odsłonach. Pełni energii zaprezentujemy nasz cały dorobek muzyczny, poprzeplatany nowymi kompozycjami.
OPEN BLUES HRPP fot. Wojtek Zillmann |
niedziela, 26 marca 2017
piątek, 24 marca 2017
czwartek, 23 marca 2017
Beyond the Event Horizon na koncertach wiosną!
W marcu rusza PostPosnania Tour 2017, w ramach której Beyond the Event Horizon odwiedzi dziesięć miast. Na każdym odcinku trasy, zespołowi towarzyszyć będą reprezentanci sceny post-rockowej i progresywnej ze stolicy Wielkopolski: Abstrakt, Ayden, Appleseed i Allan Hills. Poznański kwintet mający na koncie występy przed takimi grupami jak Crippled Black Phoenix, Antimatter i Long Distance Calling przypomni materiał ze swojego debiutu „Event Horizon”, wydanego niedawno na winylu. W te wieczory muzyka zabierze nas poza horyzont zdarzeń.
PostPosnania Tour 2017:
23.03 - Gdańsk, Wydział Remontowy (z Abstrakt, InMyPocket)
24.03 - Olsztyn, Beczka (z Abstrakt, Defying)
25.03 - Włocławek, Czarny Spichrz (z Abstrakt, Thesis)
26.03 - Warszawa, Beerokracja (z Abstrakt, Thesis)
01.04 - Poznań, U Bazyla (4 Pory Rocka)
06.04 - Kraków, Kawiarnia Naukowa (z Ayden, Transmission Zero)
07.04 - Będzin, Latawiec: (z Ayden, ANIMATE)
08.04 - Wrocław, Carpe Diem (z Ayden, Into the March)
21.04 - Rawicz, MDK (z Appleseed, Allan Hills)
05.05 - Berlin, Niemcy, Tiefgrund:(z Rest Now, Paul)
poniedziałek, 20 marca 2017
20 marca w HRP Pamela wystąpi Big Daddy Wilson wraz zespołem oraz dobrze znana z Polisz Czart grupa Stara Szkoła
W poniedziałek 20 marca 2017 w Hard Rock Pubie Pamela wystąpi Big Daddy Wilson ze swoim zespołem. Amerykański wokalista, kompozytor i autor tekstów pochodzący z Edenton w stanie Karolina Północna, który po odbyciu siedmioletniej służby wojskowej na terenie Niemiec, zdecydował się pozostać w tym kraju. Artysta ma na koncie kilkanaście krążków nagranych w różnych składach i dla różnych wytwórni. W 2013 roku jego płyta „I’m Your Man” została najlepszym bluesowym albumem w Niemczech, zaś w 2014 roku Big Daddy Wilson został ogłoszony najlepszym bluesowym artystą w tym kraju. Przez ostatnie dwadzieścia lat aktywnie koncertował, objeżdżając praktycznie cały świat. W zeszłym roku opublikował swój najnowszy krążek, noszący tytuł „Time”.
Wieczór otworzy grupa Stara Szkoła. Przygotowujący się do wydania debiutanckiej płyty zespół, zaprezentuje materiał, który się na niej pojawi. Album będzie nosił tytuł "Coraz bliżej". Jego wydawcą będzie toruński label HRPP Records. Publiczność w Hard Rock Pubie Pamela doskonale pamięta Starą Szkołę z niezwykle udanego występu w czasie HRPP Festival 2014. Koncert rozpocznie się o godzinie 19. Wstęp na to wydarzenie jest wolny.
Wieczór otworzy grupa Stara Szkoła. Przygotowujący się do wydania debiutanckiej płyty zespół, zaprezentuje materiał, który się na niej pojawi. Album będzie nosił tytuł "Coraz bliżej". Jego wydawcą będzie toruński label HRPP Records. Publiczność w Hard Rock Pubie Pamela doskonale pamięta Starą Szkołę z niezwykle udanego występu w czasie HRPP Festival 2014. Koncert rozpocznie się o godzinie 19. Wstęp na to wydarzenie jest wolny.
niedziela, 19 marca 2017
Darek Kowalski - Big Daddy Wilson / Tim Mitchell
Big Daddy Wilson - kolejna charyzmatyczna bluesowa osobowość, która pojawi się na scenie Hard Rock Pubu Pamela tej wiosny. Kilka dni temu w klubie wystąpił Tim Mitchell. Obu pochodzących ze Stanów Zjednoczonych artystów łączy podobny wątek w ich biografiach. Przybyli na stary kontynent, jednak w różnym charakterze, i tu właśnie zdecydowali się realizować swój "europejski sen". Niebagatelną rolę w podjęciu takiej decyzji odegrały ich przyszłe żony. Big Daddy Wilson, po odbyciu siedmioletniej służby wojskowej na terenie Niemiec, zdecydował się pozostać w tym kraju. Tim Mitchell, koncertując w Europie, z pochodzącą z Brooklyn’u w Nowym Jorku swoją przyszłą żoną Sharon, zakochał się w Majorce. Przez dwanaście lat mieszkali wspólnie na tej hiszpańskiej wyspie. Rok temu, ze względów osobistych, Tim wrócił do rodzinnej Oklahomy. Obaj są świetnymi wokalistami i kompozytorami. Wyjątkowe umiejętności Tima Mitchella, również te gitarowe, toruńska publiczność miała okazję ocenić w czasie poniedziałkowego koncertu.
O drugim artyście, anonsując jego koncert w HRP Pamela, tak opowiedział Andrzej Matysik, ceniony dziennikarz muzyczny i wydawca kwartalnika Twój Blues: "Big Daddy Wilson to kontynuator bluesowej tradycji, ożywionej nutką współczesności, wykorzystujący pełną paletę bluesowej stylistyki. W jego muzyce słychać zarówno afrykańskie korzenie bluesa, jego wywodzącą się z amerykańskiego Południa akustyczną odmianę, jak i elementy muzyki soul i R’n’B drugiej połowy XX wieku. Wszystko to jest spięte głębokim, chwytającym za serca i zapadającym w pamięć głosem Big Daddy’ego, który nikogo nie pozostawia obojętnym". Trudno o lepszą rekomendację. Jak głosi oficjalna biografia artysty, pierwszą piosenkę Big Daddy Wilson napisał jeszcze jako żołnierz amerykańskiej armii dla swojej przyszłej żony. Przez ostatnie dwadzieścia lat aktywnie koncertował, objeżdżając praktycznie cały świat. W 2013 roku jego płyta „I’m Your Man” została najlepszym bluesowym albumem w Niemczech, zaś w 2014 roku Big Daddy Wilson został ogłoszony najlepszym bluesowym artystą w tym kraju. W zeszłym roku opublikował swój najnowszy krążek, noszący tytuł „Time”. Utwory z tej płyty znajdą się m.in. na setliście koncertu, który odbędzie się w Hard Rock Pubie Pamela 20 marca 2017 roku. To jednak nie koniec wiosennych rewelacji na tej scenie. Niebawem pojawią się na niej: Rob Tognoni oraz LeBurn Maddox. Dwa koncerty renomowanych artystów. Niedługo później dziewiąte urodziny HRPP Records będące okazją do premiery długo oczekiwanej płyty koncertowej wyjątkowe projektu muzycznego, jakim jest grupa Leszka Windera nosząca nazwę Czarny Pies. Będzie się działo...
O drugim artyście, anonsując jego koncert w HRP Pamela, tak opowiedział Andrzej Matysik, ceniony dziennikarz muzyczny i wydawca kwartalnika Twój Blues: "Big Daddy Wilson to kontynuator bluesowej tradycji, ożywionej nutką współczesności, wykorzystujący pełną paletę bluesowej stylistyki. W jego muzyce słychać zarówno afrykańskie korzenie bluesa, jego wywodzącą się z amerykańskiego Południa akustyczną odmianę, jak i elementy muzyki soul i R’n’B drugiej połowy XX wieku. Wszystko to jest spięte głębokim, chwytającym za serca i zapadającym w pamięć głosem Big Daddy’ego, który nikogo nie pozostawia obojętnym". Trudno o lepszą rekomendację. Jak głosi oficjalna biografia artysty, pierwszą piosenkę Big Daddy Wilson napisał jeszcze jako żołnierz amerykańskiej armii dla swojej przyszłej żony. Przez ostatnie dwadzieścia lat aktywnie koncertował, objeżdżając praktycznie cały świat. W 2013 roku jego płyta „I’m Your Man” została najlepszym bluesowym albumem w Niemczech, zaś w 2014 roku Big Daddy Wilson został ogłoszony najlepszym bluesowym artystą w tym kraju. W zeszłym roku opublikował swój najnowszy krążek, noszący tytuł „Time”. Utwory z tej płyty znajdą się m.in. na setliście koncertu, który odbędzie się w Hard Rock Pubie Pamela 20 marca 2017 roku. To jednak nie koniec wiosennych rewelacji na tej scenie. Niebawem pojawią się na niej: Rob Tognoni oraz LeBurn Maddox. Dwa koncerty renomowanych artystów. Niedługo później dziewiąte urodziny HRPP Records będące okazją do premiery długo oczekiwanej płyty koncertowej wyjątkowe projektu muzycznego, jakim jest grupa Leszka Windera nosząca nazwę Czarny Pies. Będzie się działo...
Darek Kowalski
Autor:
Darek Kowalski -
kolekcjoner i wydawca płyt. Właściciel Hard Rock Pubu Pamela oraz HRPP
Records w Toruniu. Felietonista toruńskiego tygodnika TORONTO. Od siebie
dodam, iż jest dla mnie niedoścignionym wzorem właściciela klubu
muzycznego, któremu zależy na tym, aby ludzie, którzy postanowili
spędzić swój wolny czas na słuchaniu muzyki, nie byli zatruwani
miernotą, tandetą i obciachem, ale aby po wyjściu chcieli wrócić do
niego jak najszybciej. Spotkałem go w Toruniu i Londynie. Oba spotkania
wspominam ogromnie miło.
sobota, 18 marca 2017
Koncert i premiera płyty "Niezatapialny" zespołu Manchester - sobota 18.03.2017 Hard Rock Pub Pamela
Fot. Wojtek Zilmann |
Już niedługo w Hard Rock Pubie Pamela odbędzie się koncertowa premiera nowej płyty zespołu Manchester pt. "Niezatapialny". O wydarzeniu opowiada Radek Kaźmierkiewicz, basista zespołu: "W sobotę 18 marca 2017 przypadają 11 urodziny zespołu Manchester. Za nami lata koncertów, tysiące przejechanych kilometrów wiele sukcesów ale i porażek. Wiele dobrych decyzji, ale zdarzały się też nietrafione pomysły. Tego dnia postanowiliśmy wydać trzecią długogrającą płytę oraz zagrać koncert ją promujący w Hard Rock Pubie Pamela. Płyta powstawała przez kilka ostatnich lat. Za długo. Po takim czasie nie umiesz już spojrzeć z dystansem na materiał. Ciągle coś chcesz poprawić i zmienić. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że może po prostu te piosenki powinny wylądować w koszu i powinniśmy zacząć wszystko od nowa… Daliśmy sobie jednak czas…
Po pół roku, gdy wróciłem do tych numerów, pierwszą myślą było, że to naprawdę fajny materiał. Usłyszałem co się z nami działo i co nam w głowie grało przez te kilka lat od wydania poprzedniej płyty. Oczywiście można by wszystko nagrać od nowa, przearanżować… Ale może po prostu najlepiej zostawić ten materiał w takiej formie, jaka była na początku. Myślę, że to było najlepsze rozwiązanie… Czas pokaże… ". Wieczór otworzy set duetu Gabriel Fleszar & Bartek "Bratek" Wójcik. Artyści wystąpią również z zespołem Manchester. Wydarzenie rozpocznie się o godzinie 19. Wstęp wolny.
Fot. Wojtek Zilmann |
"Półsłówka" - wspólna piosenka Artura Szuby i Half Light
Z
okazji 50. urodzin Artura Szuby (Szepty i Krzyki, iNNi) toruńska
formacja Half Light skomponowała i nagrała piosenkę do poetyckiego
tekstu Artura - oddajemy ją właśnie państwa uszom. „Półsłówka”, bo o
nich mowa, to wyjątkowy utwór i ciekawe połączenie wrażliwości
zaprzyjaźnionych artystów. To kompozycja, która z jednej strony jest grą
słów nawiązujących do nazwy HL (półświatła, półcienie, itd.), ale ma
swoje drugie dno i sens.
- Zamarzyłem sobie, by w 2017 roku, w me okrągłe urodziny, podzielić się z Wami nową płytą zespołu Szepty i Krzyki – opowiada Artur Szuba - Niestety, zachorowałem, a moja choroba okazała się zbyt poważną przeszkodą. Nie znaczy to oczywiście, że odpuściliśmy. W wolnych chwilach nagrywaliśmy instrumenty, aranżowaliśmy, napisałem teksty, ale nie zdążyliśmy ich już zaśpiewać. Skończymy kiedy stanę na nogi Jedną z niespodzianek na tym albumie miał być wspólny utwór z bliskim nam zespołem Half Light. Po przyjacielskich rozmowach uznaliśmy, że szkoda czekać z ujawnieniem owej pieśni i urodzinowo podzielimy się nią z Wami już teraz – zdradza Szuba - W swoim czasie znajdziecie ją również na naszej płycie, ale w zupełnie innej wersji, czyli mimo wszystko niespodzianka będzie. Tymczasem, wielgachne dzięki dla Piotra i obu Krzyśków, bo wykonali naprawdę kawał dobrej roboty. Bardzo lubię te nasze „Półsłówka” i mam nadzieję, że Wam również wpadną w ucho! Wszak to „coś o mnie i o tobie”...
- Mariaż poezji Artura z naszą muzyką dało niesamowity artystyczny efekt. To nasze życzenia i prezent z okazji 50. urodzin Szubaki. Wszystkiego najlepszego Artur! – dodaje Krzysztof Janiszewski.
Formacja wydała 6 albumów w tym 4 autorskie:
• 20-10-2010 „Night In The Mirror”
• 29-08-2011 „Nowe Orientacje", która oparta jest na kompozycjach legendarnego debiutu Republiki "Nowe sytuacje"
• 22-10-2012 "Black Velvet Dress" • 09-09-2013 „BlackVelvet Dance. Remixes”, taneczne remiksy utworów z płyty "Black Velvet Dress" • 19-05-2014 "Półmrok"
• 07-10-2016 "Elektrowstrząsy" Utwory Half Light pojawiły się na prestiżowej Polish Airplay
Płyty miały bardzo dobre recenzje w Polsce, jak i zagranicą, m. in. na portalach niemieckich, szwedzkich, belgijskich, rosyjskich oraz azjatyckich. Zespół wystąpił w wielu programach telewizyjnych m.in. "Kawa czy herbata", "Pytanie na śniadanie", "Teleexpress", a także udzielił wywiadów w Polskim Radio Pr 1, Trójce, Radio WNET, RDC, Radiu PIK, Radiu Rzeszów i innych. 20 października 2012 r. zespół został laureatem krakowskiego Sophiscapes Festival Płyta "Black Velvet Dress" została wybrana przez internautów Płytą Roku 2013 w plebiscycie Toruńskie Gwiazdy 2013! Grupa Half Light wybrana została przez internautów Zespołem Roku 2016 w plebiscycie Toruńskie Gwiazdy 2016.
Założyciel stowarzyszenia Niezależna Inicjatywa „Poza Kontrolą”, współtwórca Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „Szuflada”. Prowadził wydawnictwo Kombinat Artystyczny „ASz”, w ramach którego opublikował cykl prac historycznych dr. Grzegorza Jacka Brzustowicza, tomiki poetyckie oraz 9 edycji rocznika Przeglądu Historyczno-Kulturalnego „PRZEKAZ”.
czwartek, 16 marca 2017
Wszystko wychodzi, wszystko idzie w dobrą stronę, a najważniejsze jest to, że czujemy muzykę i jest satysfakcja - z muzykami londyńskiej grupy WeathersouL rozmawia Sławek Orwat
fot. Monika S. Jakubowska |
Najtrudniej robi się wywiady z... rodziną. Bo jak inaczej mam nazwać zespół WeathersouL? Pomijając już fakt, iż od początku istnienia kapeli o nazwie Mick Chwedziak Band - bezpośredniego przodka, z którego na drodze ewolucji wykreował się WeathersouL - aż do dnia dzisiejszego szczęśliwie sprawuję funkcję managera sympatycznych muzyków z Londynu, to jeszcze dodatkowo, a właściwie przede wszystkim od lat jestem w bardzo bliskich związkach przyjaźni z Mickiem Chwedziakiem i jego rodziną. Właściwie to w całym swoim dziennikarskim życiu miałem do dziś na swoim koncie tylko dwie aż tak "rodzinne" rozmowy. Pierwsza z nich to wywiad z bliskim memu sercu wrocławskim zespołem Katedra tutaj, a druga to rozmowa z jednym z najwybitniejszych polskich zespołów na świecie - londyńskim Gabinetem Looster tutaj. Bezpośrednią przyczyną niniejszej rozmowy jest zbliżające się wydanie pierwszej płyty zespołu WeathersouL oraz jakże ważny dla tego bandu koncert inaugurujący to wydarzenie, podczas którego gościnnie wystąpią od lat dobrze znany słuchaczom Polisz Czart Transparent Human Creatures z mojego Herdfordshire oraz znakomita choć jeszcze niezbyt znana w środowisku Magda Czuła z zespołem. Na koncert w imieniu muzyków WeathersouL i własnym już teraz wszystkich fanów dobrej muzyki serdecznie zapraszam do londyńskiego klubu Nambucco w dniu 7 kwietnia o godz. 19:30
Mick Chwedziak (fot. Monika S. Jakubowska) |
Mirek: Szukanie muzyków, z którymi można byłoby grać, nie było wcale takie proste. Scena polskich muzyków w Londynie jest dosyć wąska, a jednak od początku była we mnie taka wizja, żeby przede wszystkim spróbować dotrzeć do naszej ojczystej publiki. Myślę, że to, że udało nam się najpierw odnaleźć, potem spotkać w takim gronie i w końcu muzycznie zrozumieć, jest wynikiem szczęścia, iż miałem kiedyś przyjemność styczności z zespołem Blueberry Bush, z którego wywodzi się dwóch instrumentalistów grających w naszym zespole - Marek i Kuba. Ich styl grania od początku, od tego pierwszego razu, kiedy ich usłyszałem, bardzo przypadł mojemu sercu i kiedy się z nimi zdzwoniłem próbując zbudować ten skład, obydwaj wyrazili chęć i dalej wszystko samo się już potoczyło.
Łukasz Mikusiewicz, Mick Chwedziak i Andrzej Miechowski (fot. Monika S. Jakubowska) |
Sławek Bednarski |
Mirek: Myślę, że można byłoby zaryzykować takie stwierdzenie. Wpływu Sławka nie można nie docenić jak i tego, że jest on znacznie większy, niż wielu naszych obecnych słuchaczy jest w stanie to sobie wyobrazić. Przede wszystkim ważna na tamtym etapie była jego zachęta i potwierdzenie, bo każdy z nas artystów, a szczególnie tych młodych, początkujących szuka tego potwierdzenia, że jego twórczość podoba się i że ma jakiś odbiór. Sławek jako osoba, która pokręciła się trochę w świecie organizowania koncertów oraz jako miłośnik muzyki to potwierdzenie mi dał i do dziś jestem mu wdzięczny, że mnie z tobą skontaktował, przez co znalazłem się najpierw na play liście, a potem już na liście przebojów programu Polisz Czart, bo dalej już wszystko samo się potoczyło.
- Sytuacja ta jest dla mnie nieco podobna do dwóch innych faktów ze świata bliskiej mi muzyki. Sławek Bednarski dla WeathersouL jest dla mnie trochę kimś takim jak kiedyś Mirek Bogusz dla Gabinetu Looster, który opowiedział mi wiele lat temu o istnieniu tego zespołu, co w konsekwencji doprowadziło go potem pod opiekuńcze skrzydła Buch IP. Druga sytuacja dotyczy już kapeli ze znacznie wyższej półki. Zapytałem kiedyś Wojciecha Waglewskiego, czy gdyby nie projekt I Ching, to nie byłoby Voo Voo. Odpowiedział mi wówczas, że jest to dla niego trudne pytanie, bo jakieś tam Voo Voo pewnie by powstało, ale faktycznie to właśnie I Ching był konkretną okazją, bo dzięki niemu właśnie miał okazję poznać prawie wszystkich muzyków, którzy się wtedy w Polsce liczyli, co w konsekwencji spowodowało, iż uwierzył, że... a nuż uda mu się jakąś orkiestrę poprowadzić. Po czym dodał: „także rzeczywiście jest coś na rzeczy, że to ten I Ching spowodował, że w konsekwencji pojawił się zespół Voo Voo”.
fot. Artur Grzanka |
Mick Chwedziak (fot. Artur Grzanka) |
- Używając bliskiej Sławkowi Bednarskiemu terminologii chrześcijańskiej, Bóg wysyła nam czasem swojego posłańca, a od nas zależy, czy tę Jego ingerencję potrafimy dostrzec, czy też nie.
Mirek: Można i tak to ująć.
Andrzej: Skoro wspomniałeś o Voo Voo, to myślę, że z polskich zespołów właśnie ta grupa gra od lat najbardziej zbliżoną muzykę do tej, jaką my tworzymy. Mam tu na myśli przede wszystkim mieszanie akustycznych rzeczy z cięższym graniem.
- Skoro Andrzej dotknął waszych podobieństw i inspiracji, pozwólcie, że przytoczę pewną dość istotną wypowiedź Mirka: „Słuchanie Deep Purple, Scorpionsów i innych tego typu kapel było nieodłącznym elementem mojego pierwszego etapu dorastania”. Mam wrażenie, że chyba cały skład WeathersouL utożsamia się z brzmieniem tamtych czasów. Jaka muzyka faktycznie stanowi wasz wspólny mianownik i czy jest coś, co ewidentnie was różni?
fot. Sławek Orwat |
Kuba Łabanowski (fot. Monika S. Jakubowska) |
Kuba: Myślę, że wszyscy mamy korzenie wyrastające z muzyki klasycznej, czyli z soulu, bluesa i rocka. Każdy z nas tego słuchał, przez co siłą rzeczy nawet nieświadomie wzorujemy się na jakichś zespołach, tyle że Andrzej np. na Dream Theater, a ja na B.B.Kingu.
Mick Chwedziak z synem Kubą oraz dwaj prezenterzy Listy Przebojów Polisz Czart |
Marek Funkas (fot. Artur Grzanka) |
- Czy można powiedzieć, że nauczyliście się czegoś jeden od drugiego?
Wszyscy: Cały czas się uczymy!
- W ostatnich miesiącach aranżacyjnie WeathersouL wszedł w mojej opiniii na zupełnie nowe poziomy wrażliwości muzycznej. Jak porównalibyście to, co było pierwotnym pomysłem spółki Chwedziak/Rayski z waszym aranżem pierwszych kompozycji Mirka i czy faktycznie zmierzacie do jego ulubionej stylistyki Dave Mathews Band, czy też kreujecie coś kompletnie swojego?
Marek: Ja osobiście raczej uciekam od stylu Dave Mathews Band, a od produkcji Chwedziak/Rayski uciekam jak najdalej.
Andrzej Miechowski (fot. Monika S. Jakubowska) |
Łukasz Mikusiewicz (fot. Monika S. Jakubowska) |
Marek: W naszym (śmiech).
Mirek: Ze spółki Chwedziak/Rayski zostały nam tak naprawdę tylko dwie aranżacje: „Sen”, który wszyscy znają i gramy go dlatego w tym samym kształcie, ponieważ jest on już utworem znanym naszej publiczności oraz „Still here”, który był po prostu ładnie, bluesowo zaaranżowany i dlatego tej aranżacji do dziś się trzymamy.
Kuba: Spotkali się tu ludzie o różnym backgroundzie muzycznym i różnych doświadczeniach i wydaje mi się, że to co razem tworzymy to mix naszych umiejętności i pomysłów. Co do Dave Mathews Band, którego klimat Mirek w jakimś stopniu stara się wprowadzać, to na pewno coś z niego jest, tyle że jest to już przez nas tak zmiksowane, że ja nie myślę o naszym efekcie końcowym jako o stylu jakiegoś konkretnego zespołu, a raczej o czymś, co powstało na podstawie tego, co mamy w głowach i co kreujemy, czyli o jakimś własnym wypracowanym stylu.
Marek: Wydaje mi się, że to jest właśnie to, na czym polega budowanie zespołu.
Marek Funkas |
Marek: Ja się z naszą muzyką dobrze czuję, bo jak zagram niektóre dźwięki, to często włosy na rękach stają mi dęba i to jest właśnie to.
Mirek: Wzorujemy się na pewno na innych zespołach w kwestii chemii, którą czasami obserwujemy. Chemia sceniczna, chemia tworzenia pewnych zespołów i to, jak ci muzycy potrafią ze sobą współpracować i tworzyć piękną muzykę. To jest taką naszą główną inspiracją. Jeśli natomiast chodzi o dźwięki, to na pewno szukamy swoich. Mamy oczywiście jakąś podstawę i myślę, że zarówno te piosenki, które do tej pory ja napisałem jak i te, które razem teraz tworzymy, posiadają bluesową podstawę.
Mick Chwedziak oraz legendarny wokalista Ike'a Turnera, a obecnie Mark Olbrich Blues Eternity - Jimmy Thomas (fot. Sławek Orwat) |
Andrzej Miechowski (fot Artur Grzanka) |
Kuba: Przychodzi Mirek na próbę, śpiewa utwór, gra na gitarze i pyta „co z tym robimy?” i wszyscy zaczynamy nad tym pracować.
- Pytanie, jakie teraz wam zadam zrodziło się we mnie na gorąco, podczas słuchania waszej próby. Czy perfekcjonizm, jaki w was jest, jest waszą siłą, czy też czymś, co może utrudnić wasze współistnienie? Zauważyłem, że jesteście bardzo wymagający od samych siebie jak i od siebie nawzajem.
Marek: (śmiech) To nie jest żaden perfekcjonizm. My po prostu jesteśmy na takim etapie, że tylko tak będziemy już grać. Nawet prostego bluesa będziemy grać ładnie po to, żebyś go posłuchał.
Łukasz Mikusiewicz (fot. Monika S. Jakubowska) |
Andrzej: W garażu możesz grać wszystko, a my chcemy z tego garażu wyjść.
Marek: Należy pamiętać, że jesteśmy już muzykami na pewnym poziomie i to jest już zupełnie inne granie, niż granie muzyków, którzy dopiero zaczynają. Mirek zebrał ekipę, w której każdy już od dawna gra, każdy ma jakieś nagrane płyty i my po prostu inaczej nie potrafimy już grać. Andrzej jak gra na perce, to gra tak, jak powinno być, jak Kuba gra na gitarze, to gra tak, jak trzeba, a Łukasz potrafi wszystko „roztrzepać” tak, jak chcemy. Tu wszystko gra tak, jak powinno być. My już jesteśmy na takim etapie muzykowania.
Sceniczny debiut Mick Chwedziak Band - 18 czerwca 2016 w londyńskiej Jazz Cafe POSK (fot. Marek Jamroz) |
Mick Chwedziak (fot. Monika S. Jakubowska) |
Mirek: Jest rozwój, idziemy do przodu, szukamy i bardziej siebie rozumiemy. Zespół obecnie brzmi bardziej jako wypadkowa wszystkich jego członków niż na początku, kiedy było to jeszcze szukanie tego, jak chcemy brzmieć.
Andrzej Miechowski (fot. Sławek Orwat) |
Andrzej: Kiedyś był to projekt Mirka, który nas ze sobą połączył. W pewnym momencie zaufał nam, że dalej chcemy robić to już jako zespół, a nie jako solowy projekt z przygrywającym mu zespołem.
- Wraz z Jarkiem Sadowskim jako jedyni znani mi polscy wirtuozi rytmu ukończyliście Szkołę Perkusji w Londynie. Czym różni się edukacja muzyczna w Polsce i UK i czego ta szkoła nauczyła cię najbardziej?
Andrzej: Najbardziej nauczyłem się słuchać, patrzeć jak robią to inni muzycy współcześni, dzięki czemu nauczyłem się techniki i stylów, czego w taki sposób jak tutaj nie wykłada się w Polsce. Poza tym preferuje się tam jak najwięcej grania.
Andrzej Miechowski podczas trasy z Arianą Sayed |
Andrzej Miechowski (fot. Sławek Orwat) |
Andrzej: W muzyce rozrywkowej tak.
- Przed WeathersouL grałeś w wielu zespołach i projektach muzycznych jak choćby reggae'owo-punkowa Czapa, objeżdżałeś Pakistan z muzykami nurtu chrześcijańskiego, uczestniczyłeś w przeróżnych kolaboracjach i występach gościnnych. Świadomie wybrałeś tę różnorodność, aby sprawdzić swoją wszechstronność?
Andrzej: Chciałem się jak najwięcej nauczyć. Każdy nowy zespół to nowi ludzie, nowy gatunek i wyzwanie, aby nauczyć się czegoś nowego, poszerzyć swoje możliwości i nie stać w jednym miejscu.
- Czy to, co osiągasz teraz z Mirkiem i kolegami w tym zespole jest spełnieniem twoich marzeń? Czujesz, że dotarłeś na szczyt tej drabiny twojego rozwoju muzycznego?
Andrzej: Dzięki temu, że byłem w szkole i że poznałem Hamada Bailey - rodowitego Pakistańczyka, z którym miałem przyjemność grać trasę koncertową z zespołem chrześcijańskim w jego kraju, dało mi to możliwość grania na dużych deskach z takimi gwiazdami muzyki pop jak np. Ariana Sayed z Afganistanu i poczucie bycia na szczycie, a teraz robię to, co lubię robić.
Nie chcę ograniczać się tylko do grania zawodowego, grania w zespołach typu function band. Kiedyś tylko jeździłem po tego typu koncertach, a teraz tego nie robię. Teraz wolę grać swoje rzeczy, niż robić tylko „robotę”. Szczęście każdego muzyka – i tego dowiedziałem się w szkole – to granie w swojej kapeli. To jest właśnie najlepsze granie, a granie z gwiazdami, jeżdżenie, latanie, to tylko „robota”.
- Nie tak dawno zagrałeś w składzie wspomnianego Mark Olbrich Blues Eternity podczas ich trasy w Polsce.
Andrzej: Tak, poleciałem z nimi do Polski, ale graliśmy też i tutaj na miejscu. To jest właśnie robota do wykonania. Nie ma cię. Jesteś tylko dla potrzeb takiego zespołu, lecisz z nimi samolotem, jedziesz do hotelu, idziesz do restauracji, potem na próbę, znowu do hotelu i w końcu robisz im robotę i ponownie wsiadasz do samolotu. Zero funu. Czasem masz np. dwa dni wolnego i kiedyś podczas takich dni, kiedy latałem po Europie z Arianą Sayed, zwiedziłem Oslo. Wychodziłem, kiedy tylko nadarzała się taka możliwość, podczas gdy reszta zespołu tego nie robiła, ponieważ oni nie lubią spędzać wolnego czasu podczas trasy w taki sposób.
- Marku poznałem cię jako basistę Blueberry Bush. Obecnie równolegle z WeathersouL grasz także w brytyjskim Born Healer. Przybliż proszę swoje wcześniejsze i obecne bandy i opowiedz krótko, od kiedy grasz na basie i dlaczego wybrałeś właśnie ten instrument.
Marek Funkas |
Marek Funkas (fot. Monika S. Jakubowska) |
- Mark Olbrich powiedział mi kiedyś, że dlatego wybrał kiedyś bas, bo była to najdłuższa gitara (śmiech).
Marek: A ja lubię dźwięk basowy.
- Ile kapel przewinęło ci się po drodze?
Marek: Nie aż tak dużo, bo ja jestem raczej długodystansowy. Lubię grać w zespołach i nie lubię zmian. Przed Blueberry Bush grałem w czterech, może pięciu kapelach w Polsce.
- Czyli, że Blueberry Bush był pierwszym twoim zespołem w UK?
Z markiem Funkasem przed występem Micka Chwedziaka w londyńskim White Lion w roku 2014 |
Marek Funkas i Kuba Łabanowski jeszcze w barwach Blueberry Bush |
- Born Healer jest więc zespołem, dzięki któremu jesteś bardzo zajęty.
Marek: Tak i jest to jeszcze ciągle zespół, z którym grywam znacznie więcej koncertów niż z Weathersoul.
Marek Funkas (fot. Monika S. Jakubowska) |
Marek Funkas (fot. Monika S. Jakubowska) |
Marek: Jest taka możliwość. Może tak się stać, bo kiedy słucham muzyków, z którymi tutaj gram, podejrzewam, że to właśnie tu jest możliwość osiągnięcia czegokolwiek więcej. W Born Healer jest jednak ciągle to ograniczenie, które ja już tam po prostu mam i gdzie najbardziej jestem ograniczony czymś, co potrafię robić...
- Czyli twoim zdaniem jako zespół nie osiągniecie już tam zbyt wiele więcej?
Marek: Muzycznie tak, bo jako zespół możemy odnieść jeszcze większy sukces i jeszcze więcej grać, ale muzycznie w znaczeniu mojego rozwoju jako muzyka, to raczej więcej już tam nie osiągnę.
Z Kubą Łabanowskim spotkanie "wieki temu"/ |
Kuba Łabanowski (fot. Sławek Orwat) |
Mirek: Ja się z tego bardzo cieszę, bo nie uważam siebie za wirtuoza gitary, ale - powiedzmy - o gitarze mam pojęcie, gdyż był to zawsze mój pierwszy instrument i zawsze marzyło mi się, żeby grać z kimś, kto przede wszystkim czuje bluesa, kto czuje granie z groovem, kto czuje granie kreatywne i kto nie jest tzw. „miejscowym Satrianim” (śmiech) [sarkastyczny termin używany do określenia gitarzystów o tendencji do głośnego łojenia, aż wióry z gryfu lecą, bez większego ładu i muzykalności – przyp. red.]. Kuba zdecydowanie przerósł wszelkie moje oczekiwania i jestem bardzo zadowolony z tego powodu. Nie pcham się do gitarowania i chociaż czasami chcę być...
Kuba: …Satrianim (śmiech)
Kuba Łabanowski (fot. Marek Jamroz) |
Kuba Łabanowski i Mick Chwedziak (fot. Monika S. Jakubowska) |
Kuba: Co ja mam do powiedzenia na ten temat? Wszystko wychodzi, wszystko idzie w dobrą stronę, a najważniejsze jest to, że czujemy muzykę i jest satysfakcja.
- A jak współistniejecie jako gitarzyści?
Kuba: Bardzo dobrze. Czasami mamy wspólne pomysły, a czasami jeden drugiego wysłucha i akceptujemy wspólnie podjęte decyzje.
- Najlepiej znasz się z Markiem, ponieważ graliście razem w poprzednim waszym zespole – Blueberry Bush i to wasze wspólne przetarcie doskonale słychać.
Kuba: Tak, bo przede wszystkim jest to z naszej strony ten sam wspólny klimat i podobne nastawienie na muzykę
Marek: Lubimy podobną muzykę i podobne klimaty, przez co dobrze się dogadujemy.
- Gdybyś mieszkał w Polsce, należałbyś z pewnością do krajowej czołówki wirtuozów gitary. Jak to się stało, że tej klasy instrumentalista musiał wyjechać na emigrację? Czy aż tak trudno jest wybić się w Polsce posiadając tak ogromny talent?
Kuba: Dlaczego wyjechałem? Oczywiście tak jak wszyscy – za chlebem.
- To jest dla mnie zrozumiałe, ale moje pytanie dotyczy innej kwestii. Mnie interesuje, dlaczego musiałeś wyjechać za chlebem posiadając tak ogromny talent?
Kuba: Polska jest bardzo trudnym miejscem, aby się wybić. Klimat dla kapel rockowych jest tam bardzo ciężki. Ja wcześnie wyjechałem. W Polsce oczywiście kilka zespołów u mnie było, było też kilka sukcesów i trochę fajnych ludzi, ale nie sądzę, że w Polsce byłoby mi łatwo być „Santaną” (śmiech), bo takich ludzi jest tam teraz od cholery i naprawdę trzeba mieć tam przede wszystkim bardzo dużą determinację i trzeba walczyć z całych sił, żeby się wybić. To nie jest tak, że dzięki temu, że grasz i wymiatasz, to zaistniejesz. Musisz mieć jeszcze siłę przebicia samą w sobie, a poza tym, ja mieszkam tutaj i nigdy tak naprawdę nie myślałem o jakiejś karierze w Polsce. To tu jest moje życie.
Marek: Tak samo jak i moje.
Mirek: Prawda jest taka, że dobrych, indywidualnych muzyków jest teraz od groma, ale nie na tym rzecz polega, aby być dobrym, indywidualnym muzykiem. Sztuką jest, aby te indywidualności potrafiły zejść się razem i stworzyły coś dobrego.
Łukasz Mikusiewicz (fot. Monika S. Jakubowska) |
Łukasz Mikusiewicz (fot. Monika S. Jakubowska) |
Łukasz: Bardzo fajnie mi się gra z chłopakami i bardzo się cieszę, że mogę brać udział w takim projekcie. W ogóle to zanim tu trafiłem, miałem przyjemność przez krótką chwilę grać w pewnym coverowym składzie z Andrzejem i dlatego właśnie tu jestem, ponieważ Andrzej znał mnie już wcześniej.
Mirek: Na którymś z moich spotkań z Andrzejem, pojawił się niejaki Piotr Kuchta, któremu bardzo spodobała się nasza muzyka i który chciał znaleźć się na naszej próbie i to on właściwie zapytał, czy mógłby przyprowadzić swojego kolegę, który jest klawiszowcem i który szuka zespołu.
Łukasz: Wcześniej przeważnie grywałem w zespołach coverowych, ale zawsze w tyle mojej głowy było, aby zrobić coś swojego. Nigdy nie byłem jednak na tyle odważnym, aby samemu zacząć coś tworzyć i dopiero przebywanie tutaj po raz pierwszy dało mi tę odwagę, aby dawać coś od siebie.
Łukasz Mikusiewicz (fot. Sławek Orwat) |
Łukasz Mikusiewicz (fot. Artur Grzankat) |
Łukasz: Bardzo!
- Czy WeathersouL jest dla ciebie pierwszym aż tak ważnym składem.
Łukasz: Zaryzykuję stwierdzenie, że będzie tym najważniejszym.
- Wróćmy na chwilę do 13 października 2014. Przybyłeś wówczas do St. Albans, aby po raz pierwszy w życiu zasiąść w radiowym studio. Zawsze z dumą będę wspominał, że twój radiowy debiut miał miejsce właśnie podczas programu Polisz Czart, który w tamtych czasach nadawany był z anteny Radia Verulam. Wcześniej grywałeś bardziej pasjonacko niż z jakąś sprecyzowaną myślą o karierze artystycznej. Pamiętasz może moment, w którym uwierzyłeś, że twoja muzyka jest na tyle atrakcyjna, że powinieneś pokazać ją światu?
Historyczny moment. Zapowiadam pierwszy koncert Mick Chwedziak Band w Jazz Cafe POSL w Londynie |
Mick Chwedziak (fot. Monika S. Jakubowska) |
Historyczny wywiad Red. Tomasza Żądy z Programu 3 Polskiego Radia z Mickiem Chwedziakiem podczas BUCH Fest |
Mirek: Dumę i radość. Pamiętam ten moment i pewnie nigdy go nie zapomnę. Jedno z najważniejszych przeżyć w moim życiu z powodu legendarnego statusu tej stacji i na pewno kamień milowy. Otworzyłem wtedy bardzo drogą butelkę whisky (śmiech).
- Podobnie jak ty, ja także byłem wówczas mile zaskoczony, gdyż – przypomnijmy – był to program poświęcony w całości Buch Fest-owi, czyli wydarzeniu, w którym nie uczestniczyłeś jako artysta, a powodem twojego pojawienia się w okolicach londyńskiego Forum była chęć spotkania kolegów z zespołu Gabinet Looster. Pojawiłeś się tam dokładnie w momencie, w którym Tomek przeprowadzał akurat z muzykami tej grupy radiowy wywiad, czego miałem szczęście być świadkiem. Nie odmówiłem sobie wykorzystania tej okazji i zaproponowałem sympatycznemu dziennikarzowi Trójki przedstawienie twojej osoby.
Mirek: Twoje niestandardowe i awangardowe podejście do sytuacji zawsze działa takie cuda (śmiech).
- „Nawet najsmutniejsza piosenka, którą stworzyłem, zawsze zawiera w sobie iskrę nadziei” podkreśla często Mirek. Jak odnajdujecie się w takim, a nie innym przekazie tekstowym i czy zawsze utożsamiacie się z przesłaniem tak bardzo osobistych tekstów jakie, które rodzą się w duszy Mirka?
Mirek: W d... to mają (śmiech).
Andrzej: Dokładnie to chciałem powiedzieć.
Wszyscy: (śmiech)
Marek: Każdy ma swoją działkę do zrobienia. Mirek ma napisać tekst, który będzie podobał się ludziom i który potem zaśpiewa, a my mamy zrobić do tego taką muzę, żeby to wszystko płynęło.
Kuba: My na razie skupiamy się na muzyce. Może jak wszystko będzie już dotarte, to zaczniemy wdrażać się w teksty.
Marek: Dokładnie, a na tę chwilę nie mogę powiedzieć ci ani jednego słowa na temat tego, o czym Mirek śpiewa (śmiech).
Andrzej: Ja pamiętam może ze dwa słowa, gdyż uczestniczyłem w nagraniu jednego z chórków podczas pracy nad naszą płytą...
wszyscy (śmiech)
- Niedawno robiłem wywiad ze zwycięzcą jednego z notowań Polisz Czart – gdańskim zespołem Setin, gdzie autorką tekstów jest ich wokalistka Milena. Kiedy zapytałem o teksty, najzabawniej odpowiedział na to pytanie basista, który szczerze wyznał, że ogólnie to nie interesuje go tekst dodając, że śpiewanie o dupie Maryni byłoby jednak bez sensu (śmiech).
Wszyscy (śmiech).
Mick Chwedziak z ikoną wrocławskiej sceny rockowej Ivarem |
Andrzej Miechowski i Mick Chwedziak (fot. Marek Jamroz) |
Łukasz: Klucz do sukcesu jest taki, że wszystko musi zaczynać się od refrenu, tak jak w Aerosmith.
Wszyscy (śmiech).
Mirek: A muszę wam powiedzieć, że potrafię napisać kur...sko dobry refren! A tak poważnie, to mam jedynie nadzieję, że z moimi tekstami będzie utożsamiał się nasz fanbase i że publika, która będzie przychodzić wkrótce na nasze koncerty, będzie przybywać tam także i po to, aby słuchając naszych piosenek potrafiła odnieść się też do moich tekstów i wziąć je do siebie, bo myślę, że nie są one banalne.
Pierwsze zdjęcie Mick Chwedziak Band (fot. Sławek Orwat) |
fot. Marek Jamroz |
Mirek: Ostatnie procesy myślowo-decyzyjne zespołu doprowadziły do tego, że myślimy o większej ilości piosenek po polsku i to nie jest tak, że ja nie chcę w ojczystym języku śpiewać, tylko szczerze myślę, że nie jest to moja mocna strona i dlatego będę musiał do tego inaczej się nastawić, inaczej przyłożyć, bo najważniejszą kwestią jest pisanie tych piosenek. Nie wyobrażam sobie tego, żeby ktoś pisał dla mnie utwory, ponieważ jako wokalista jestem w stanie szczerze zaśpiewać tylko to, co sam napiszę. Wiem, że jestem w stanie napisać po polsku, ale jestem wobec tego dużo bardziej krytyczny, bo wiem także, jaki jest stan polskiego rynku muzycznego i wiem, że tak naprawdę jest bardzo niewielu dobrych autorów tekstów i że ciężko jest się w tym odnaleźć. Język polski jest trudnym językiem do tworzenia i do śpiewania, ale miejmy nadzieję, że coś z tego wyjdzie.
Debiut Mick Chwedziak Band (fot. Marek Jamroz) |
Po raz drugi zapowiadam występ Mick Chwedziak Band w Jazz Cafe POSK w Londynie. Tym razem tuż przed koncertem Jacka Stęszewskiego |
Marek: Mi się wydaje, że ten zespół powinien iść w stronę języka angielskiego, bo to jest jednak ten język, który powinien być tu w tym miejscu.
Mirek: Patrząc nawet w kontekście polskiego rynku muzycznego, to wielu artystów przyjęło bardzo fajną formę, którą uważam także za właściwą dla nas i o której ostatnio rozmawiałem z zespołem. To prawda, że większość utworów śpiewam po angielsku, ale mamy też i piosenki polskie dla ludzi, którzy koniecznie chcą słuchać takich piosenek i dobrze jest to robić choćby tylko w kontekście radiowym. Takim artystą w Polsce jest np. Dawid Podsiadło, który gra muzykę rockowo-popową wykonując też dużo ambitnych rzeczy i widzę, że on także spełnia się jako artysta śpiewając po angielsku. Na 12 piosenek znajdujących się na jego płycie, z tego co pamiętam, 8 czy 9 wykonuje właśnie w języku angielskim, a tylko 3 czy 4 są to hity napisane po polsku. Myślę więc, że jeśli mamy polską publiczność, a na dzień dzisiejszy jest to w większości jednak polska publiczność, to w tym kierunku – myślę – powinniśmy także podążać. Nie mamy zresztą zamiaru w tym temacie jakoś szczególnie się ograniczać.
Wspólne zdjęcie tuż po niniejszym wywiadzie |
Łukasz Mikusiewicz i Mick Chwedziak (fot. Monika S. Jakubowska) |
Łukasz: Ja jestem z Turku w województwie wielkopolskim.
Mirek: Wrocław.
Andrzej: Ja jestem z Cieszyna nad Olzą.
Marek: Łowicz.
Kuba: Sejny koło Suwałk przy granicy litewskiej.
- Czyli jesteście podobnie jak Gabinet Looster kolejnym dobrym polskim zespołem z Londynu, który nigdy by nie powstał, gdyby nie emigracja.
Marek: Dokładnie tak.
Łukasz: Dodam może jeszcze, że - tak jak powiedział to już Mirek na samym początku rozmowy - dość ciężko jest spotkać się Polakom, którzy grają w Anglii i to nie tylko w związku z ich rozproszeniem terytorialnym. Większość ludzi skupiona jest tu tak naprawdę przede wszystkim na pracy po to, żeby zarobić kasę, a takich, którzy potrafią i jednocześnie chcą grać, procentowo nie jest aż tak wielu. Dlatego myślę, że już możemy czuć się wielkimi szczęściarzami choćby tylko z tego powodu, że wszystkim nam udało się tu spotkać.
Mick Chwedziak w barwach Metasomy - tegoroczny Finał WOŚP w Londynie (fot. Monika S. Jakubowska) |
fot. Marek Jamroz |
fot. Monika S. Jakubowska |
fot. Monika S. Jakubowska |
Andrzej: Czasy tak się dziś pozmieniały, że obecnie sporo polskich bandów lata po świecie i gra dla Polonii.
- Tak, ale w historii polskiej muzyki rozrywkowej w zasadzie tylko 2 paniom udało się zdobyć popularność poza środowiskami polonijnymi - Urszuli Dudziak i Basi Trzetrzelewskiej.
Andrzej: A Vader czy Behemoth?
- Tak oczywiście, tyle że Vader i Behemoth są przedstawicielami bardzo określonego gatunku muzycznego.
Marek: A Riverside?
- Owszem, sam w roku 2011 uczestniczyłem w Londynie w ich koncercie i z dumą patrzyłem jak 2/3 publiki, które nie było pochodzenia polskiego, wraz z Mariuszem śpiewało jego teksty. Jadnak i ten zespół jest ściśle gatunkowy i należy do art-rockowej odmiany muzyki prog. Mi chodzi o coś zupełnie innego. Obecnie – w mojej opinii – przed szansą zrobienia światowej kariery stoi tylko pewna utalentowana polska nastolatka z Chicago – Caroline Baran. Wy natomiast w związku z niebanalnym eklektyzmem waszego repertuaru i ogromnym potencjałem twórczym, możecie stać się w mojej subiektywnej opinii pierwszym znanym polskim bandem grającym muzykę skierowaną do dużo szerszej publiczności niż Vader, Behemoth czy Riverside.
Andrzej: Absolutnie się z tym zgadzam
Andrzej Miechowski (fot. Artur Grzanka) |
fot. Sławek Orwat |
Marek: Oczywiście! Każdy z nas ma przecież marzenie, aby żyć z muzyki.
Andrzej: Wszystko inne jak np. granie w totka, to fantazja, ale osiągnięcie sukcesu z tym zespołem jak najbardziej jest możliwe. Trzeba je tylko wypracować i dlatego gramy próby tak często, jak tylko się da...
Marek: Dokładnie tak. Powinniśmy grać je nawet jeszcze częściej.
Andrzej: Nie zawsze nam to wprawdzie wychodzi. Każdy z nas ma swoje obowiązki i każdy ma rodzinę. Dlatego uważam, że wszystko to, co już do tej pory udało nam się wypracować, należy uznać za spore osiągnięcie. Grywamy dość regularne próby, kończymy nagrywanie debiutanckiej płyty, wkrótce będziemy nagrywać pierwszy video clip, a tymczasem nagrywamy materiały na v-bloga...
Mirek: …który prowadzony będzie przez obecnego tu pana perkusistę.
Moje pierwsze spotkanie z Mickiem Chwedziakiem w roku 2014 |
Mirek: Myślę, że przede wszystkim określonym kierunkiem. W 2014 jeszcze nie wiedziałem, gdzie tak naprawdę może zabrać mnie przygoda z muzyką i jaki ostateczny kształt chciałbym, aby ta muzyka miała. To, co umożliwiło mi granie z chłopakami w formacji, jaką teraz jesteśmy, myślę, że możemy określić erą WeathersouL jako zespołu i na dzień dzisiejszy to jest to, co chcę robić. Chcę tworzyć muzykę z tymi ludźmi, właśnie w ten sposób, podążać w kierunku, który sobie teraz wyznaczyliśmy, odkrywać nowe możliwości i pisać piękną muzykę, ponieważ wiem, że razem jesteśmy w stanie to robić. To jest przede wszystkim ta różnica.
fot. Sławek Orwat |
Z muzykami grupy WeathersouL:
Mirek Chwedziak – wokal, teksty, gitara
Marek Funkas – bas
Jakub Łabanowski – gitara
Andrzej Miechowski – perkusja
Łukasz Mikusiewicz – instrumenty klawiszowe
rozmawiał:
Sławek Orwat
Subskrybuj:
Posty (Atom)