poniedziałek, 29 lutego 2016

29 lutego w toruńskim HRP Pamela wystąpi LeBurn Maddox

W poniedziałek 29 lutego 2016 roku Hard Rock Pub Pamela zaprasza na ósmy koncert z okazji 18. urodzin klubu. Gwiazdą wieczoru będzie amerykański wokalista i ceniony gitarzysta - LeBurn Maddox. Mieszkający obecnie w Londynie muzyk, którego aktywność na scenie bluesowej sięga lat 70-tych ubiegłego stulecia, występował z tak cenionymi artystami jak m.in.: Lionel Richie, Patti La Belle, John Lee Hooker czy grupa Kool and the Gang. W Hard Rock Pubie Pamela LeBurn Maddox oprócz koncertu poprowadzi również warsztaty gitarowe, które odbędą się w ramach programu Campus HRP PAMELA. Współprowadzącym zajęcia będzie Krzysztof "pARTyzant" Toczko. W części koncertowej wieczoru, jako pierwsza wystąpi Pierwsza Poznańska Niesymfoniczna Orkiestra Ukulele. Zespół specjalizuje się w błyskotliwych, pełnych humoru i energii aranżacjach hitów polskiej i światowej muzyki rozrywkowej, stworzonych na hawajskie gitary zwane powszechnie ukulele. Artystycznie koncert zapowiada się bardzo ciekawie od pierwszych minut wydarzenia, które zacznie się o godzinie 19. Osoby zainteresowane zajęciami gitarowymi powinny pojawić się w klubie punktualnie o godzinie 17. Wstęp na oba wydarzenia jest wolny.


Antoni Malewski - Subiektywna historia Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim. Część 83 - Prima Aprilis w KORDEGARDZIE

Autor z Markiem Karewiczem
Antoni Malewski urodził się w sierpniu 1945 roku w Tomaszowie Mazowieckim, w którym mieszka do dziś. Pochodzi z robotniczej rodziny włókniarzy. Jego mama była tkaczką, a ojciec przędzarzem i farbiarzem. W związku z ogromną fascynacją rock'n'rollem, z wielkimi kłopotami ukończył Technikum Mechaniczne i Studium Pedagogiczne. Sześć lat pracował w szkole zawodowej jako nauczyciel. Dziś jest emerytem i dobiega 70-tki. O swoim dzieciństwie i młodości opowiedział w książkach „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie”, „A jednak Rock’n’Roll”, „Rodzina Literacka ‘62”, a ostatnio w „Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” - książce, która zajęła trzecie miejsce w V Edycji Wspomnień Miłośników Rock’n’Rolla zorganizowanych w Sopocie przez Fundację Sopockie Korzenie. Miał 12/13 lat, kiedy po raz pierwszy usłyszał termin rock’n’roll. Egzotyka tego słowa, wzbogacona negatywnymi artykułami Marka Konopki - stałego korespondenta PAP w USA jeszcze bardziej zwiększyła – jak wspomina - nimb tajemniczości stylu określanego we wszystkich mediach jako „zakazany owoc”. Starszy o 3 lata brat Antoniego na jedynym w domu radioodbiorniku Pionier słuchał nocami muzycznych audycji Radia Luxembourg, wciągając autora „Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” w ten niecny proceder, który - jak się później okazało - zaważył na całym jego życiu. Na odbywającym się w 1959 roku w tomaszowskim kinie „Mazowsze” pierwszym koncercie pierwszego w Polsce rock’n’rollowego zespołu Franciszka Walickiego Rhythm and Blues, Antoni Malewski znalazł się przypadkowo. Po roku w tym samym kinie został wyświetlony angielski film „W rytmie rock’n’rolla” i w życiu młodego Antka nic już nie było takie jak dawniej. Później przyszły inne muzyczne filmy, dzięki którym Antoni Malewski został skutecznie trafiony rock'n'rollowym pociskiem, który tkwi w jego sercu do dnia dzisiejszego. Autor „Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” wierzy głęboko, że rock’n’roll drogą ewolucyjną rozwalił w drobny pył wszystkie totalitaryzmy tego świata – rasizm, faszyzm, nazizm i komunizm. Punktem przełomowym w życiu Antoniego okazały się wakacje 1960 roku, kiedy to autor poznał Wojtka Szymona Szymańskiego, który posiadał sporą bazę amerykańskich płyt rock’n’rollowych. W jego dyskografii znajdowały się takie światowe tuzy jak Elvis Presley, Jerry Lee Lewis, Dion, Paul Anka, Brenda Lee, Frankie Avalon, Cliff Richard, Connie Francis, Wanda Jackson czy Bill Haley, a każdy pobyt w jego mieszkaniu był dla Antoniego wielką ucztą duchową. W lipcu 1962 roku obaj wybrali się autostopem na Wybrzeże. W Sopocie po drugiej stronie ulicy Bohaterów Monte Casino prowadzającej do mola, był obszerny taras, na którym w roku 1961 powstał pierwszy w Europie taneczny spęd młodzieży zwany Non Stopem, gdzie przez całe wakacje przygrywał zespół współtwórcy Non Stopu Franciszka Walickiego - Czerwono Czarni. Młodzi tomaszowianie natchnieni duchem tego miejsca zaraz po powrocie wybrali się do dyrektora ZDK Włókniarz, w którym istniała kawiarnia Literacka i opowiedzieli mu swoją sopocką przygodę. Na ich prośbę dyrektor zezwolił do końca wakacji na tańce, mimo iż oficjalne stanowisko ówczesnego I sekretarza PZPR Władysława Gomułki brzmiało: "Nie będziemy tolerować żadnej kultury zachodniej". Taneczne imprezy w Tomaszowie rozeszły się bardzo szybko echem po całej Polsce, a podróżująca autostopem młodzież zatrzymywała się, aby tego dobrodziejstwa choć przez chwilę doświadczyć. Mijały lata, aż nadszedł dzień 16 lutego 2005 roku - dzień urodzin Czesława Niemena. Tomaszowianie zorganizowali wówczas w Galerii ARKADY wieczór pamięci poświęcony temu wielkiemu artyście.

Wśród przybyłych znalazł się również Antoni Malewski. Spotkał tam wielu kolegów ze swojego pokolenia, którzy znając muzyczne zasoby Antoniego wskazali na jego osobę, mając na myśli organizację obchodów zbliżającej się 70 rocznicy urodzin Elvisa Presleya. Tak oto... rozpoczęła się "Subiektywna historia Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim", którą postanowiłem za zgodą jej Autora udostępniać w odcinkach Czytelnikom Muzycznej Podróży. Zanim powstała muzyka, która została nazwana rockiem, istnieli pionierzy... ludzie, dzięki którym dziś możemy słuchać kolejnych pokoleń muzycznych buntowników. Historia ta tylko pozornie dotyczy jednego miasta. "Subiektywna historia Rock’n’Rolla..." to zapis historii pokolenia, które podarowało nam kiedyś muzyczną wolność, a dokonało tego wyczynu w czasach, w których rozpowszechnianie kultury zachodniej jakże często było karane równie surowo, jak opozycyjna działalność polityczna. Oddaję Wam do rąk dokument czasów, które rozpoczęły wielką rewolucję w muzyce i która – jestem o tym głęboko przekonany – nigdy się nie zakończyła, a jedynie miała swoje lepsze i gorsze chwile. Zbliżamy się – czego jestem również pewien – do kolejnego muzycznego przełomu. Nie przegapmy go. Może o tym, co my zrobimy w chwili obecnej, ktoś za 50 lat napisze na łamach zupełnie innej Muzycznej Podróży.

Bogato ilustrowane osobiste refleksje Antoniego Malewskiego na temat swojej życiowej drogi można przeczytać tutaj Cześć 1 "Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim" można przeczytać tutaj. Część 2 tutaj  Część 3 tutaj  Część 4 tutaj  Część 5 tutaj  Część 6 tutaj Część 7 tutaj  Część 8 tutaj  Część 9 tutaj  Część 10 tutaj Część 11 tuta jCzęść 12  tutaj  Część 13 tutaj  Część 14 tutaj  Część 15 tutaj   Część 16 tutaj  Część 17 tutaj  Część 18 tutaj  Część 19 tutaj  Część 20 tutaj Część 21 tutaj Część 22 tutaj  Część 23 tutaj  Część 24 tutaj   Część 25 tutaj  Część 26 tutaj Część 27 tutaj Część 28 tutaj  Część 29 tutaj Część 30 tutaj Część 31 tutaj   Część 32 tutaj Część 33 tutaj Część 34 tutaj  Część 35 tutaj  Część 36 tutaj  Część 37 tutaj Część 38 tutaj Część 39 tutaj Część 40 tutaj  Część 41 tutaj Część 42 tutaj Część 43 tutaj Część 44 tutaj  Część 45 tutaj Część 46 tutaj  Część 47 tutaj Część 48 tutaj  Część 49 tutaj Część 50 tutaj Część 51 tutaj Część 52 tutaj Część 53 tutaj  Część 54 tutaj Część 55 tutaj Część 56 tutaj Część 57 tutaj Część 58 tutaj Część 59 tutaj, Część 60 tutaj  Część 61 tutaj Część 62 tutaj  Część 63 tutaj  Część 64 tutaj Część 65   tutaj, Część 66 tutaj Część 67 tutaj Część 68 tutajCzęść 69 tutaj  Część 70 tutaj  Część 71 tuta Część 72 tutajCzęść 73 tutaj Część 74 tutaj  Część 75 tutaCzęść 76 tutaj Część 77 tutaj Część 78 tutaj  Część 79 tutaj  Część 80 tutaj Część 81 tutaj Część 82 tutaj


Warszawa. Galeria KORDEGARDA przy Krakowskim Przedmieściu
Tradycyjnie w naszej europejskiej kulturze, także polskiej, dzień 1 kwietnia, to jedyny dzień w roku (Prima Aprilis), w którym to dniu każdy każdego może oszukać, powiedzieć nieprawdę, nie wyłączając w tym procederze naszych mediów jak prasa, radio, telewizja. Właśnie na ten szczególny dzień, z lekkim niedowierzaniem, otrzymałem zaproszenie takiej oto treści: Narodowe Centrum Kultury zaprasza w dniach od 2 do 23 kwietnia 2014 r. do Galerii Kordegarda przy ul. Krakowskie Przedmieście 15/17 na wystawę fotografii „Marek Karewicz: KOMEDA”. Uroczyste otwarcie wystawy odbędzie się we wtorek, w dniu 1.04.2014 roku, z udziałem największych osobistości ze świata polskiej kultury, polskiego jazzu. W drugiej połowie marca w telefonicznej rozmowie z Wiesławem Śliwińskim (stały opiekun nad Markiem Karewiczem), rozmówca przekazuje mi tej treści informację - Antek dzwonię w imieniu własnym i Marka. Chcieliśmy zaprosić ciebie we wtorek 1 kwietnia na godzinę 18.00 na otwarcie szczególnej wystawy do Galerii Kordegarda, w której fotografie Karewicza poświęcone będą naszemu wybitnemu, jazzowemu artyście Krzysztofowi Komedzie. Udział w otwarciu zapowiedziało kilku najwybitniejszych, jeszcze żyjących polskich jazzmanów. Nie będę wymieniał nazwisk, jest to moja tajemnica, jak przybędziesz do Warszawy przekonasz się osobiście, że mówię prawdę. Powiadomiłem również Krzyśka Jochana, dograjcie z sobą udział i przyjeżdżajcie. Czekamy na was.

Z Markiem Karewiczem na tle najważniejszego FOTO wykonane Krzysztofowi Komedzie
Po spotkaniu z Krzysztofem Jochanem udział w warszawskiej eskapadzie optymistycznie nie zapowiadał się. W tym czasie, Krzysztof miał kilka umówionych spraw do zrealizowania. W telefonicznej rozmowie powiedział, - Słuchaj Antek, muszę zsynchronizować i pogodzić tematy zawodowe z ewentualnym wyjazdem do Warszawy. Wyjazd nastąpiłby we wtorek, wstrzymaj się więc z decyzją do poniedziałku. Do południa przedzwonię do ciebie. Tak też się stało, o wyprawie do Warszawy poinformował mnie około 13.00 w poniedziałek, - Podjedziemy do ciebie z Ewą (małżonka), bądź gotowy na 10.00 rano. Na 12/13-tą dostarczymy cię na ulicę Nowolipki, do domu Marka a my z Ewą w interesach pojedziemy dalej w Polskę. Postaramy się na 18.00 dotrzeć do Galerii przy Krakowskim Przedmieściu. Około godziny 12.30 znalazłem się przed blokiem Marka Karewicza. Samochód opuściłem sam, Jochanowie pojechali dalej w swoich sprawach. Drzwi do mieszkania otworzył mi Wiesław Śliwiński. Natychmiast uderzyła mnie bardzo głośna muzyka, prawie na cały regulator. Jak mogłem się spodziewać na muzycznej tapecie nie mógł być nikt inny jak najbardziej ukochany duet przez Marka, Ella Fitzgerald/Louis Armstrong w znanym hicie Cheek To Cheek. Marek posiada trzypłytowy (CD) album wymienionej pary piosenkarzy, na którym są ich wszystkie utwory, a każdy z nich był wielkim przebojem, i jest nim do dzisiaj.


W Galerii KORDEGARDA
W hermetycznym świecie jazzu uważa się te krążki za muzyczne arcydzieło jakie wydano kiedykolwiek. Wielokrotnie przebywałem na chacie u Karewicza i nie przypominam sobie by Marek za moim każdym pobytem nie uraczał mnie tym duetem. Podejrzewam, że nie tylko mnie spotykała taka przyjemna uczta duchowa, również innych gości odwiedzających ten dom. Karewicz w swoim muzycznym archiwum posiada same wielkie postacie światowego jazzu jak w/w duet, Ray Charlesa, James Browna, Duke Ellingtona, Miles Daviesa, Billie Holiday czy Lionel Hamptona. Kiedy witałem się z Markiem, z Wiesiem, w tym czasie z kuchni obok wyłonił się facet z posiwiałymi, długimi włosami, lekko pochylony do przodu i zbliżył się do nas. Wiesiek natychmiast nas przedstawił, - To jest Antek Malewski największy, zwariowany tomaszowski rock’n’rollowiec, a ten o to długowłosy jegomość - kierując dłoń w jego stronę – również szalony, słynny na całą Polskę, twórca jazzowych spotkań „Jazz na kanapie” Staszek Kasperowicz z Oleśnicy. Natychmiast przeszliśmy na „ty”. Uściskaliśmy się serdecznie i obaj poczuliśmy jak byśmy od dawien dawna się znali. Ja z opowiadań Wiesława i Marka dużo słyszałem o jazzowych spotkaniach w Oleśnicy organizowanych przez Staszka, w których oni uczestniczyli. Również o działalności mojej w Tomaszowie Mazowieckim zapewne dobrze był poinformowany, z tych samych ust, Staszek Kasperowicz.


Z sędziwym Janem „Ptaszynem” Wróblewskim
Stanisław Kasperowicz to oleśnicki businessman, wielki zwolennik i miłośnik jazzu, działający w branży produkcji mebli tapicerowanych. Jest ich producentem i dystrybutorem. Jako dobrze usytuowany materialnie człowiek, zorganizował w swoim mieście cykliczny festiwal muzyki jazzowej pt „Jazz na kanapie”. Koszty organizacyjne, przy znikomej pomocy miasta, pokrywa sam, ze swoich, prywatnych środków płatniczych. Występowali tu najwięksi z największych od Jana Ptaszyna Wróblewskiego po Zbigniewa Namysłowskiego czy Tomasza Stańko. Ciekawostką jest to, że wielu jazzmanów, nie tylko występujących w Oleśnicy, w swoich domach posiada meble tapicerowane wykonane właśnie w zakładzie pana Staszka. Również Marek Karewicz wyposażony jest w meble wyprodukowane w jego fabryce. Staszek ma ogromne kłopoty zdrowotne z kręgosłupem, właśnie w tym czasie przebywał w szpitalu. Do Marka na otwarcie wystawy przyjechał na czterodniową przepustkę już w poniedziałek. Nazajutrz po otwarciu wystawy, w środę (2.04), miał wrócić do szpitala. Wkrótce po mnie, do mieszkania na Nowolipki dotarli kolejni goście, koledzy z branży fotografia; Henryk Malesza i Henryk Pietkiewicz, obaj z Gdańska. Robili wrażenie jakby nie było im obce mieszkanie przy Nowolipki, zachowywali się jakby bywali tu nie jeden raz. Z gospodarzem, mistrzem obiektywu byli na „ty”.


Ewa i Krzysztof Jochanowie w towarzystwie Marka Karewicza 
Również w wywołanej przez Marka dyskusji wykazali się dużą wiedzą tak w temacie rock’n’roll jak i jazz. Z pokojowej „wieży” w czasie naszej rozmowy, dyskusji nadal wydobywały się głosy duetu Ella & Louis w najpiękniejszych kompozycjach świata jak, Summertime, Dream A Little Dream Of Me czy Tenderly. Kiedy przeglądałem Marka nowości płytowe dostrzegłem obok wieży odtwarzającej muzykę, egzemplarz świeżo wydanej książki Marcina Jacobsona pt Karewicz Big Beat. Właściwie książka ta oficjalnie na półkach księgarskich w Polsce miała ukazać się nazajutrz 2 kwietnia. Zresztą w tym dniu Marcin osobiście ją promował w warszawskich mediach (oglądałem z nim wywiad z redaktorem Goćkiem w TV Republika). Dziś, kiedy piszę ten felieton zdążyłem nabyć jeden egzemplarz. Wspaniała rzecz. Marek, wytrawny mówca, gawędziarz stworzył wspaniałą narrację pięknie spisaną przez Jacobsona. Książkę czyta się jednym tchem, tak jak się słucha z wielką przyjemnością mistrza obiektywu. Polecam wszystkim tę publikację. Przy piwie, kawie i herbacie w gorącej dyskusji, wspomnieniach, bardzo szybko minął nam czas oczekiwania na wyjazd na Krakowskie Przedmieście 15/17. Kwadrans po 17.00 znaleźliśmy się na parterze przed drzwiami Narodowego Centrum Kultury w Galerii KORDEGARDA z widokiem, vis a vis na Pałac Namiestnikowski z siedzibę Prezydenta RP.


W towarzystwie pasierba Komedy Tomasza Lacha syna Zofii
W niezbyt dużym lokalu, wzrok przyciągał o dużych rozmiarach, czarno biały fotogram Karewicza, na którym przy fortepianie widać zaaferowaną muzycznie twarz Krzysztofa Komedy a przed nim leżący saksofon oraz dużych rozmiarów napis - MAREK KAREWICZ; KOMEDA. Obok, na ścianach wokół pomieszczenia wiele, o różnych wymiarach FOTO naszego super kompozytora, mistrza fortepianu. Po prawej od drzwi wejściowych, maleńkie pomieszczenie, na którego ścianach znajdowało się wiele fotogramów Krzysztofa (wszystkie w biało czarnych barwach) a w jego narożniku stojąca gablota z osobistymi gadżetami, prywatnymi pamiątkami Komedy dostarczone przez obecnego na spotkaniu Tomasza Lacha (pasierb Komedy) syna Zofii, żony Krzysztofa. Po lewej stronie od wejścia głównego, pomieszczenie nieco większe, sklepowe z ladą, regałami i półkami a na nich wiele wydawnictw w postaci książek, folderów, ulotek, albumów, plakatów, obrazów, przeróżnych pamiątek, gadżetów wykonanych przez polskich artystów plastyków i pisarzy. Za ladą sklepową trzy piękne panie sprzedające wymienione artykuły i akcesoria, służące również wiedzą z zakresu działalności Galerii jak również udzielają informacji o dzisiejszej imprezie fotograficznej Marka Karewicza poświęconej Komedzie.


Od lewej Wiesław Śliwiński, Hania Erez, ja i koleżanka Hani, Elżbieta
W drzwiach Galerii, z obok stojącą hostessą wchodzących na spotkanie, witał kurator wystawy, pan Marek Dusza zabezpieczając wszystkim przybyłym i gościom specjalnym, miejsca siedzące. Nie było ich za wiele, już na kilka minut przed 18.00 więcej osób stało niż miało na czym siedzieć. Gospodarze wystawy zmuszeni byli zamknąć drzwi do Galerii. Wiele osób stało na zewnątrz, co było widać przez duże, wychodzące na ulicę okna licząc, że ktoś ze znajomych otworzy drzwi główne do lokalu. Na otwarcie wystawy przybyli najwybitniejsi z najwybitniejszych ze światka polskiego jazzu, rock’n’rolla jak: Jan Ptaszyn Wróblewski, Urszula Dudziak, Zbigniew Namysłowski, Tomasz Stańko, Paweł Brodowski, Rosław Szaybo, Krzysztof Sadowski (aktualny prezes Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego), były prezes PSJ Tomasz Tłuczkiewicz, dziennikarze Dariusz Michalski, Marek Gaszyński czy piosenkarz od rock’n’rolla, Wojtek Gąssowski. Wśród wielu przybyłych do Galerii znaleźli się przyjaciele Marka Karewicza, fotoreporterzy, dziennikarze, inni muzycy nie tylko związani z jazzem, zwykli przechodnie ale również troje tomaszowian, Ewa i Krzysztof Jochanowie oraz moja skromna osoba.


Krzysztof-KOMEDA-Trzciński

Portret Krzysztofa Komedy
autor: Zbigniew Kresowaty
Legendarny pianista i kompozytor Krzysztof Komeda zmarł 45 lat temu – 23 kwietnia 1969 r. – w następstwie wypadku, któremu uległ kilka miesięcy wcześniej w Los Angeles. Krzysztof Trzciński urodził się 27 kwietnia 1931 r. w Poznaniu. W czasie wojny uczył się muzyki prywatnie, następnie w szkołach państwowych. W Ostrowie Wielkopolskim poznał swingującego kontrabasistę Witolda Kujawskiego, który wprowadził go w jazzowe tajniki i namówił na wyjazdy do Krakowa. Tam, w mieszkaniu Kujawskiego, odbywały się jazzowe jam sessions i potańcówki. Komeda, bo taki pseudonim wybrał, poświęcił karierę lekarza laryngologa dla jazzu. Współpracował z grupą Melomani, a w 1956 r. z zespołem Jerzego Grzewińskiego pojechał na I Festiwal Jazzowy do Sopotu. Większość muzyków grała wówczas jazz tradycyjny, co nie odpowiadało pianiście. Postanowił założyć własną grupę Komeda Sextet, pierwszą w Polsce, która grała jazz nowoczesny nawiązujący do twórczości The Modern Jazz Quartet i saksofonisty Gerry’ego Mulligana. Zespół zrobił furorę na festiwalu w Sopocie, a jego członkami byli m.in. grający na saksofonie barytonowym Jan „Ptaszyn” Wróblewski i wibrafonista Jerzy Milian. Młody reżyser Roman Polański, również zafascynowany jazzem, poprosił Komedę o napisanie muzyki do jego etiudy „Dwaj ludzie z szafą”, a później do krótkiego metrażu „Gruby i chudy”. Natomiast Janusz Morgenstern zaprosił go do współpracy przy filmie „Do widzenia, do jutra”. Komeda stał się wziętym kompozytorem filmowym i teatralnym. Skomponował i nagrał muzykę do filmu „Niewinni czarodzieje” Andrzeja Wajdy, gdzie pojawił się w jednej ze scen, a następnie do słynnego „Noża w wodzie” Polańskiego. W 1965 r. z Tomaszem Stańką, Zbigniewem Namysłowskim, basistą Günterem Lenzem i perkusistą Rune Carlssonem nagrał album „Astigmatic” uważany za najważniejszą płytę polskiego i europejskiego jazzu. Równocześnie pisał muzykę do zagranicznych filmów Polańskiego: „Matnia” i „Nieustraszeni zabójcy wampirów”, a także obrazów Jerzego Skolimowskiego: „Bariera” i „Ręce do góry”. W 1968 r. wyjechał do Los Angeles, by tam stworzyć muzykę do horroru Romana Polańskiego „Rosemery Baby” (Dziecko Rosemery. Ballada „Sleep Safe and Warm”, śpiewana w filmie przez Mię Farrow, przyniosła mu światową sławę. Do dziś jest najczęściej graną jego kompozycją. Otrzymywał propozycje współpracy od innych reżyserów. Uległ wypadkowi w czasie, gdy pisał muzykę do filmu „Bunt” Buzza Kulika. Po komplikacjach związanych z urazem głowy został przewieziony do Polski przez żonę Zosię Komedową. Zmarł 23 kwietnia 1969 r. Pozostała nam jego muzyka, fotografie i wspomnienia tych, którzy zetknęli się z Wielkim Artystą.


Z Hanią Erez i jej warszawską koleżanką Elżbiuetą
Wystawę otworzył i poprowadził kurator, pan Marek Dusza. Po przywitaniu i przedstawieniu zaproszonych gości specjalnych, do stojącego w narożniku lokalu fortepianu, zaprosił najznakomitszego pianistę jazzowego, laureata tegorocznego GRAMMY AWARDS 2014 pana Włodzimierza Pawlika. Pan Pawlik wykonał najpiękniejsze kompozycje, covery Krzysztofa Komedy. Mini recital rozpoczął najsłynniejszą balladą Komedy do filmu Rosemary baby, wśród innych kompozycji znalazły się, przeważnie filmowe, do etiudy Polańskiego Nóż w wodzie, Prawo i pięść czy Do widzenia do jutra Morgenstern. Trwający w idealnej ciszy i skupieniu, ponad pół godzinny, fortepianowy recital Pawlika wprowadził w wystawowym pomieszczeniu nastrój epoki lat 50/60-tych. Po muzycznych reminiscencjach, prowadzący spotkanie Marek Dusza zaprosił naszych gości do dyskusji, wspomnień o Komedzie. Swoją przygodę z pierwszego spotkania z mistrzem fortepianu rozpoczął Marek Karewicz. Marek miał na sobie marynarkę podarowaną mu, pod koniec swojego życia - a jakże!!! - przez samego Miles Daviesa, po czym pałeczkę przejęli jazzowi muzycy, przyjaciele Krzysztofa. Udział w wspomnieniowej dyskusji wzięli: Tomasz Stańko, Jan Ptaszyn Wróblewski, Zbigniew Namysłowski i Krzysztof Sadowski. Właściwie o JEGO wielkim geniuszu mówiono na bazie tworzącej się jedynej, wydanej w Polsce płyty albumu, ASTIGMATIC.


W towarzystwie Karewicza po wyjściu z Galerii KORDEGARDA Od lewej - Krzysztof i Ewa
Jochanowie, ja oraz fotograf, przyjaciel Marka Karewicza, Henryk Malesza
Przy jej tworzeniu, udział brali obecni w lokalu Namysłowski, Jan Ptaszyn i Tomasz Stańko. Pani Urszula Dudziak, wówczas uczennica 10 klasy liceum w Zielonej Górze, opowiedziała jak w 1960 roku podczas kwietniowego występu Komedy w tym mieście, zgłosiła się na drżących nogach, z duszą na ramieniu na wcześniej zapowiedziany casting, po którym mistrz klawiszowego instrumentu powiedział, - Zapraszam cię dziewczyno w wakacje w miesiącu lipcu do Warszawy, myślę, że coś z ciebie będzie. Pani Ula zakończyła swoje pierwsze spotkanie z Komedą słowami, - Przyjechałam do Warszawy na umówione spotkanie, czego nie żałuję, bo od lipcowego przyjazdu do stolicy wszystko w moim życiu tak naprawdę się zaczęło. Na prośbę przybyłych do Galerii KORDEGARDA na uroczyste otwarcie wystawy, pt Marek Karewicz; Komeda, jak przystało na współczesnego jazzmana, zakończył Włodzimierz Pawlik cudowną kompozycją z albumu Night in Calisia, nagrodzoną GRAMMY AWARDS 2014. Po gromkich brawach dla artysty, nastąpiło kuluarowe oglądanie wystawionych dzieł, z Komedą w tle, Marka Karewicza wzmocnione symboliczną lampką wina, podawaną przez piękne hostessy. W powstałych podgrupach nastąpiły rozmowy o Komedzie, o Karewiczu, o polskim jazzie, o wspaniałej wystawie. Również w mojej podgrupie z Karewiczem, małżeństwem Jochanów, Wiesiem Śliwińskim, Staszkiem Kasperowiczem odbywały się podobne rozmowy.


Wnętrze pokoju stołowego, wśród osób pozujących do fotografii, te które rozpoznałem przedstawiam, od lewej: Wiesław Śliwiński, w czerwonej koszuli Iwona Thierry z Polskich Nagrań, obok niej Wojciech Korzeniewski Prezes Fundacji Sopockie Korzenie, siedzący w jasnej marynarce redaktor Dariusz Michalski obok Franciszek Walicki i siedzący na kanapie gospodarz, Marek Karewicz
Hanna Erez
W pewnym momencie podchodzi do mnie, stojąca obok kobieta w ciemnych okularach, o utlenionych blond włosach i zagaja w te słowa, - Co ty Antek nie poznajesz, zapomniałeś mnie? Faktycznie, że nie poznałem jej, dopiero po wymianie kilku słów do siebie, nastąpiła eureka. To była Hanna Erez z Kozienic, wcześniej opiekowała się (kiedy mieszkała w Warszawie) Markiem Karewiczem. Drzewiej spotykaliśmy się na wielu imprezach w Sopocie. Również dwukrotnie uczestniczyła w Tomaszowie w spotkaniach organizowanych przeze mnie. Wymieniałem ją również, z uwzględnieniem zdjęć, w moich publikacjach. Wielu obecnych w Galerii robiło sobie zdjęcia z wybitnymi postaciami polskiego jazzu, również nadarzającą się okazję wykorzystaliśmy my, tomaszowianie, Ewa z Krzyśkiem i ja. Po godzinie 20.30 udaliśmy się dużą, dziesięcioosobową grupą do domu Marka Karewicza. Pozwolę sobie wymienić osoby uczestniczące w wieczornym, kuluarowym spotkaniu; Staszek Kasperowicz, Ewa i Krzysztof Jochanowie, Henryk Pietkiewicz (fotograf), Hania Erez ze swoim partnerem Tadeuszem i Elżbietą dawną koleżanką z Warszawy, Wiesiu Śliwiński, moja osoba oraz gospodarz domu Marek Karewicz. Dziewczyny szybko przygotowały wystawną kolację w stylu szwedzkiego stołu i przy przepięknych songach duetu Ella Fitzgerald/Louis Armstrong (The Nearness Of You, Cant We Be Friends, I Got Plenty O’Nutting, Foggy Day) zakończyliśmy primaaprilisowy dzień. Podsumowując przy kolacji warszawską przygodę, dzieliliśmy się doznanymi wrażeniami, życząc sobie kolejnego spotkania w takim składzie. Około północy kiedy opuszczaliśmy dom przy Nowolipki, Staszek Kasperowicz (nocował u Marka) zaprosił nas, tomaszowian, do Oleśnicy na swój majowy jubileusz (imieniny, 60-te urodziny oraz XX festiwal Jazz na kanapie). W środku nocy, spełnieni, pełni wrażeń dotarliśmy do Tomaszowa. Podczas warszawskiej promocji w mediach (u Marka Niedźwieckiego, Marii Szabłowskiej, Marka Sierockiego) książki Franciszka Walickiego „Epitafium na śmierć Rock’n’Rolla” cała warszawska eskapada pana Franciszka, tradycyjnie zakończyła się w mieszkaniu Marka Karewicza przy ulicy Nowolipki.



* * *

Dodaj napis







Bardzo ważny moment dla miasta Tomaszów Maz. W dniu 1 maja 2014, po dwuletniej przerwie w kulturalnej działalności, nastąpiło otwarcie po pożarze kultowej Galerii ARKADY. Jednym z honorowych gości otwierających lokal, obok prezydenta miasta Rafała Zagozdona był Marek Karewicz dla którego ten obiekt we wczesnej młodości (słynne końskie jatki) i później kiedy stał się artystą fotografikiem był szczególnie ważnym miejscem w jego karierze. Pięciokrotnie, będąc jeszcze sprawnym fizycznie i później, miały miejsce spotkania z nim, m.in. w cyklu spotkań „Tomaszowianie tomaszowianom”, w/g koncepcji, pomysłu siostry Bogusława Meca, pani Danuty Mec – Wypart.

sobota, 27 lutego 2016

27 lutego w Chicago wystąpią Caroline & The Priority i Grażyna Auguścik


27 lutego w Suwałkach zagra zwycięzca sierpniowego notowania Polisz Czart w roku 2015 grupa Twinpix


27 lutego w Brzegu wystąpi The Cox


27 lutego we Wrocławiu zagra Soulfly - bilety już są dostępne u Ivara na stoisku muzycznym w Feniksie IVp.


27 lutego w londyńskiej Jazz Cafe POSK wystąpi Jerzy Małek Group


27 lutego w Piwnicy Pod Baranami wystąpi Lidia Jazgar z zespołem Galicja


27 lutego w gdańskim Starym Maneżu wystąpi Mela Koteluk

fot. Honorata Karapuda
Mela Koteluk - charyzmatyczna artystka znana z intrygującego głosu, subtelnych dźwięków i piosenek o poetyckim klimacie, wystąpi w Starym Maneżu. Koncert promujący album „Migracje” obędzie się 27 lutego 2016 roku.

Zadebiutowała w 2012 roku albumem “Spadochron”, który odniósł duży komercyjny sukces
i zyskał tytuł “Platynowej Płyty”. Album zawiera dwanaście autorskich kompozycji, które stanowią połączenie popu i brzmień o charakterze alternatywnym. Całość tworzy historię opowiedzianą w bezpretensjonalny sposób, łączący klimat liryczno-poetycki z przestrzenią rockową. Za debiutancką płytę Mela otrzymała dwa Fryderyki 2013 w kategoriach Album Roku i Debiut Roku. Album uzyskał również status Platynowej Płyty.

Najnowsza płyta „Migracje” to zbiór niezależnych brzmieniowo kompozycji i polskich, autorskich tekstów. Całość dowodzi konsekwencji Meli i jej zespołu w pielęgnowaniu charakterystycznego języka, którego nie sposób pomylić z żadnym innym. W warstwie brzmieniowej opiera się on na łączeniu akustycznych i syntetycznych brzmień, w warstwie słownej realizm ściera się z abstrakcją. Na płycie pojawiają się oryginalne, kojące dźwięki bardzo rzadkiego instrumentu w kształcie przypominającego UFO, o nazwie hang drum. Utwory ubarwia wiolonczela, a także flety, saksofony i klarnety. W ciągu miesiąca od premiery album „Migracje” stał się Platynową Płytą.

fot. Marek Jamroz
Moje piosenki adresowane są do słuchaczy o podobnej wrażliwości i sposobie widzenia świata. Nie mają ambicji misyjnych, nie są po to, by szokować. Powstawały z bieżących przeżyć, w sposób naturalny i pozbawiony kalkulacji. To, czego ja osobiście szukam
w muzyce, to identyfikacji, która przynosi swego rodzaju ulgę i pewność, że nie jest się samemu w pewnych kwestiach.

Mela Koteluk proponuje alternatywę dla muzyki popularnej, jest artystką której z sukcesem udaje się zaistnieć z ambitnym repertuarem. W Starym Maneżu oprócz utworów z płyty „Migracje” wokalistka zaprezentuje także kompozycje z albumu „Spadochron”.


BILETY:
50 zł – miejsca stojące, 60 zł w dniu koncertu
70 zł – miejsca siedzące, 80 zł w dniu koncertu
Sprzedaż on-line na www.starymanez.pl oraz w kasie Starego Maneżu.

27 luty 2016 (sobota) godz. 19:00
STARY MANEŻ, ul. Słowackiego 23, Gdańsk Garnizon

26 lutego w HRP Pamela w Toruniu wystąpi Dr Misio oraz odbędzie się wernisaż Toruński Tryptyk Fotografii Koncertowej - postscriptum

Już 26.02.2016 roku, trochę wyjątkowo, bo w piątek, Hard Rock Pub Pamela zaserwuje nam kolejną muzyczną ucztę. Na toruńskiej scenie wystąpi zespół Dr MISIO. Tym razem koncert uświetni otwarcie wystawy podsumowującej projekt : "TORUŃSKI TRYPTYK FOTOGRAFII KONCERTOWEJ". Swoje zdjęcia przedstawią: Agata Jankowska, Angelika Plich i Wojciech Zillmann. Będzie to postscript_um do poprzednich wystaw autorów i ich zdjęć, których wspólnym mianownikiem były koncerty w Hard Rock Pubie Pamela. Tak będzie i tym razem. Nie zabraknie również dobrych dźwięków, które tego wieczoru zapewni grupa Dr MISIO. Zespół powstał w czerwcu 2008 roku z inicjatywy aktora - Arkadiusza Jakubika, znanego z ról w takich filmach jak: "Drogówka" czy "Dom zły". W skład zespołu wchodzą także: Paweł Derentowicz(gitara), Mario Matysek(bas), Radek Kupis(klawisze) i Jan Prościński(perkusja). Grają ostrego rock & rolla, który na pewno spodoba się toruńskiej publiczności. Na swoim koncie mają dwa albumy. Pierwszy - "Młodzi", wydali w marcu 2013 roku. Teledysk do singla o tym samym tytule jest autorstwa cenionego reżysera - Wojciecha Smarzowskiego. W tym samym roku grupa otrzymała "Nagrodę dziennikarzy" podczas Sopot TOPtrendy Festiwal oraz wystąpiła na festiwalu w Jarocinie. Formacja Dr MISIO nie spoczęła na laurach. Już w październiku 2014 roku wydali kolejny album o nazwie: "Pogo". Zespół wciąż się rozwija i koncertuje w całej Polsce, tym razem można będzie ich usłyszeć w Hard Rock Pubie Pamela. Wydarzenie rozpocznie się o godzinie 19.00. Wstęp wolny. Więcej informacji na stronie wydarzenia:





KONCERTY, WERNISAŻE, WARSZTATY GITAROWE, PREMIERA PŁYTY - WYDARZENIA Z OKAZJI 18. URODZIN HARD ROCK PUBU PAMELA ( ZIMA / WIOSNA 2016)

26.02.2016 (piątek) Wernisaż: Toruński Tryptyk Fotografii Koncertowej - POSTSCRIPTUM (AGATA JANKOWSKA, ANGELIKA PLICH, WOJCIECH ZILLMANN). Koncert: Dr MISIO start godz. 19-ta WSTĘP WOLNY

29.02.2016 (poniedziałek) LeBurn Maddox Band i jako support Pierwsza Poznańska Niesymfoniczna Orkiestra Ukulele start godz. 19-ta Przed koncertem warsztaty gitarowe (CAMPUS HRP PAMELA). Prowadzący zajęcia: LeBurn Maddox oraz Krzysztof "pARTyzant" Toczko, start godz. 17-ta. WSTĘP WOLNY

07.03.2016 (poniedziałek) DANNY BRYANT BAND oraz jako support Pokój nr 3 z gościnnym udziałem Michała Kielaka start godz. 19-ta WSTĘP WOLNY

14.03.2016 (poniedziałek) THE GENERATORS start godz. 19-ta KONCERT BILETOWANY

21.03.2016 (poniedziałek) Piotr Nalepa Breakout Tour jako support zespół BLUESKA start godz 19-ta Przed koncertem warsztaty gitarowe (CAMPUS HRP PAMELA). Prowadzący: Krzysztof "pARTyzant" Toczko, Robert Lubera oraz Piotr Nalepa, start godz. 17-ta. WSTĘP WOLNY

30.03.2016 (środa) Daniel Payne Band i Hard Times start godz 19-ta WSTĘP WOLNY

04.04.2016 (poniedziałek) Premiera płyty "Gorczyca i Przyjaciele". Koncert: Rob Tognoni Band jako support Arek Zawiliński start godz. 19-ta. Przed koncertem warsztaty gitarowe (CAMPUS HRP PAMELA). Prowadzący: Krzysztof "pARTyzant" Toczko oraz Rob Tognoni, start godz. 17-ta. WSTĘP WOLNY

11.04.2016 (poniedziałek) Paweł Gumola solo oraz Tomasz Lipiński z zespołem start godz. 19-ta. WSTĘP WOLNY

piątek, 26 lutego 2016

Nocny Kochanek rusza na łowy. Pełen kalendarzyk małżeński poniżej. Bądź czujna... licho nie śpi!

Nocny Kochanek to jeden z nielicznych polskich zespołów metalowych który traktuje muzykę oraz teksty z ogromnym dystansem do samych siebie oraz do wizerunku kojarzonego zazwyczaj z klasycznym heavy metalem. Słychać tutaj wyraźne inspiracje takimi zespołami jak: Iron Maiden, Judas Priest, Helloween czy Black Sabbath. Teksty natomiast napisane są z dużym przymrużeniem oka, co nadaje całości niepowtarzalnego, wręcz groteskowego klimatu. Na debiutanckiej płycie Hewi Metal pojawiają się znakomici goście jak Joanna Kołaczkowska (kabaret Hrabi) czy Zenon Kupatasa - wokalista Kabanosa. Okładkę płyty zaprojektował znany rysownik komiksów Robert Adler – twórca m.in. serii kultowych „48 stron”. Natomiast w utworze „Karate”, promującym wydawnictwo, udział wziął Bartosz Walaszek (Bracia Figo Fagot), twórca Kapitana Bomby.

czwartek, 25 lutego 2016

Zagraj dla Julki!


Miesięczna terapia dziewczynki, u której wykryto raka mózgu, kosztuje ponad 60 tys. zł. Rodziny dłużej na nią nie stać.

Choć ma dopiero 7 lat, odwagi i siły do walki z chorobą mógłby jej pozazdrościć niejeden dorosły. Bo Julia Ożóg, u której raptem kilka miesięcy temu lekarze wykryli glejaka IV stopnia, czyli najostrzejszą postać guza mózgu, dzielnie walczy z chorobą. - Choć jest bardzo słaba i smuci się, że nie może robić tego, co najbardziej kocha, czyli czytać książek i wymyślać własnych opowiadań lub komiksów, nie słyszałam od niej ani słowa skargi - mówi Anetta Ożóg, mama dziewczynki. - Przyjmuje wszystkie leki, rehabilituje się, choć ją bardzo boli, a lekarze mówią, że to najdzielniejsze dziecko, jakie mieli na oddziale - dodaje. Wydali wszystko, co mieli Do tego Julcia jest nieprzeciętnie zdolna. Płynnie czytać zaczęła, mając 5 lat. Potrafi dodawać, zna ułamki i kocha tworzyć swoje własne mini książeczki z opowiadaniami i komiksami. Sama je wymyśla i ilustruje. Niestety, odkąd zaczęła chorować, nie może robić tego, co kocha. Uciskający mózg guz i jego nacieki sprawiają, że dziewczynka widzi podwójnie, drżą jej ręce i ma problemy z poruszaniem się. Dlatego jej rodzice wydają krocie na terapię, która może znacznie poprawić jej codzienne funkcjonowanie. - Guz jest nieoperacyjny, bo skutkiem takiej operacji mógłby być niemal całkowity paraliż ciała i utrata wzroku. Dlatego lekarze w Polsce sugerowali raczej leczenie paliatywne - przyznaje pani Anetta. - Ale nie mogliśmy siedzieć bezczynnie. Po pomoc polecieliśmy aż do Stanów, do ośrodka w Kalifornii, który zaproponował nam terapię lekami, które widocznie poprawiają stan zdrowia córki - dodaje. Niestety, miesięcznie kosztują one aż 60 tys. zł, bo sprowadzane są z zagranicy. Do tego dochodzą jeszcze leki chroniące żołądek i wątrobę oraz przeciwzapalne. Rodzina nie waha się jednak stosować takiej terapii, bo wyraźnie poprawia ona stan Julki. Po dwóch miesiącach ich przyjmowania nie ma też objawów podwójnego widzenia i drętwienia kończyn. Tyle że w przypadku tak dużego guza leczenie dziewczynki powinno trwać dwa lata, a rodziny nie stać na wyłożenie takiej kwoty. Już wydała wszystkie oszczędności, a teraz chce sprzedać mieszkanie. Bardzo zdolna i bardzo chora Do kosztów leków dochodzi jeszcze specjalistyczny sprzęt, również sprowadzany z zagranicy. To między innymi jonizator powietrza, urządzenie poprawiające jakość wody. Każde kosztuje co najmniej 10 tys. zł. Żeby zahamować rozwój komórek nowotworowych, dziewczynka ma specjalną dietę, a pije głównie wodę alkaliczną. Sam koszt podróży do Stanów wyniósł rodzinę 80 tys. zł. - Mamy bardzo zdolną i dzielną, ale bardzo chorą córcię. Tak naprawdę przyda nam się każda pomoc - mówi wzruszona pani Anetta. Pieniądze na leczenie Julii można wpłacać na konto parafii pw. Matki Bożej Różańcowej w Rzeszowie z dopiskiem „Julka”.

Nr konta to 35 1020 4391 0000 6202 0002 3572. 

1 proc. podatku na rzecz Julki można przekazywać też na konto Caritasu Bliźni w Potrzebie z dopiskiem „Julka”. Nr KRS to 0000 251723.

poniedziałek, 22 lutego 2016

Nowy singiel The Sixpounder



„True To Yourself” to pierwszy i jednocześnie tytułowy singiel promujący najnowszy album formacji The Sixpounder. The Sixpounder to obecnie jedna z najciekawszych formacji metalowych na polskim rynku muzycznym. Zespół ma na swoim koncie występ u boku takich sław jak Motorhead, Behemoth, Entombed, Bullet for My Valentine czy Soilwork, a także trasy koncertowe z Acid Drinkers, Vader oraz Decapitated. Grupa jakiś czas temu zakończyła pracę nad swoim trzecim studyjnym wydawnictwem, którego przedsmak możemy usłyszeć już teraz. Muzycy udostępnili bowiem zapowiedź płyty w postaci tytułowego singla „True To Yourself”. Jak o utworze mówi gitarzysta zespołu, Paul Shrill:

"True To Yourself" to pierwszy singiel, promujący trzeci nasz album o tym samym tytule. Celowo nie promujemy płyty teledyskiem. Chcemy najpierw zaprezentować muzykę, a później pokażemy pierwsze klipy."


Premiera albumu True To Yourself będzie miała miejsce 14 marca, natomiast przedsprzedaż krążka ruszyła już na oficjalnej stronie zespołu www.thesixpounder.com.

Jak zdradza gitarzysta The Sixpounder: "Chcieliśmy, aby ten album był jak najbardziej organiczny i surowy. Słuchacz ma mieć wrażenie, jakby zespół stał przed nim i grał dla niego. Długo myśleliśmy o producencie, który sprosta naszym założeniom. Wybór padł na znakomitego Daniela Bergstranda, współpracującego m.in. z In Flames, Meshuggah, Behemoth oraz Decapitated. Ta płyta nie jest ugłaskana, wygładzona. Jest szorstka i brudna. Takie rzeczy są ciekawsze, zmuszają do zastanowienia się nad nimi chwilę dłużej."

Tracklista albumu prezentuje się następująco:
01. Swan Song
02. True To Yourself
03. The Past
04. Forever Yours, Together ‘Till The End
05. Deep Down Below
06. Skeletons
07. Bipolar Disorder
08. Wrath
09. MVP
10. We All Die In The End
11. The 5th Horseman of Apocalipse
12. I’m Gone
13. Hate

W ślad za premierą „True To Yourself” ruszy także trasa koncertowa The Sixpounder, podczas której grupa odwiedzi następujące miasta:

11.03.2016 - Toruń / Dwa Światy
12.03.2016 - Jarocin / Spichlerz Polskiego Rocka
13.03.2016 - Lubin / Ave Cezar
18.03.2016 - Szczecin / Kosmos
19.03.2016 - Trzcianka / Azteka
20.03.2016 - Gorzów Wielkopolski / C60
01.04.2016 - Wrocław / Liverpool
02.04.2016 - Tychy / Underground
15.04.2016 - Warszawa / Club Rock
16.04.2016 - Białystok / Motopub
17.04.2016 - Łódź / Scenografia
22.04.2016 - Gdańsk / Metro
23.04.2016 - Koszalin / Jazzburgercafee
06.05.2016 - Chorzów / Tigers Rider
07.06.2016 - Oleśnica / Rockoteka

Wkrótce pojawią się kolejne daty!
Więcej informacji o zespole pod adresem:
Oficjalna strona zespołu: 

Antoni Malewski apeluje o pomoc za pośrednictwem swojego przyjaciela Konrada

KONRAD, to mój przyjaciel, tomaszowianin z Poznania, który przygotowywał moje książki (był korektorem tekstów) do druku. Konrad posiada tytuł doktora UAM w Poznaniu, a na prawe zdjęcie przedstawia go właśnie podczas uroczystego nadania mu tego tytułu naukowego. W przeszłości Konrad był wieloletnim pracownikiem naukowym w/w uniwersytetu, ale co najważniejsze, mój przyjaciel pracuje do dziś, tłumacząc wiele dzieł literatury pięknej z języka angielskiego w poznańskim Domu Wydawniczym REBIS. Bardzo proszę o przychylność do jego prośby jaką skierował do mnie i dziękuję wszystkim ludziom dobrej woli w jego imieniu, Zenona, rodziny i przyjaciół. Na lewej fotografii Konrad z czasów młodzieńczych.
Antoni Malewski

Drogi Antku,

Piszę do Ciebie w związku z tragiczną sytuacją męża mojej siostrzenicy i chrześniaczki jednocześnie, imienniczki mojej małżonki, Marty Winogrodzkiej-Nowakowej (zamieszkałej w naszym rodzinnym Tomaszowie; pedagoga, zajmującego się dziećmi wymagającymi szczególnej troski). Otóż minęło już trzy tygodnie odkąd Zenek, który pojechał do Łodzi na rutynową, bo już drugą, operację kolana (był zawsze zagorzałym sportowcem amatorem, a z zawodu jest inżynierem, absolwentem Politechniki Łódzkiej) i po podaniu narkozy przestał oddychać i został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, podłączony do stosownych urządzeń i... sytuacja się niestety nie zmienia. Rokowania są niestety złe. W związku z powyższym proszę Cię, o ile jeszcze nie rozliczyłeś się z "fiskusem" o przekazanie wiadomego 1% na podany przeze mnie niniejszym KRS.

KRS 0000104323, Fundacja DAR SERC, hasło ZENON 

Z góry Ci wszyscy dziękujemy. Proszę też, byś przekazał ten apel swoim przyjaciołom i znajomym.
Konrad i (oczywiście) Marta