"Paweł i Kevin"
Kevin na górze, a Paweł na dole.
Kevin spokojny, nie wadził nikomu,
Paweł najdziksze wymyślał swawole.
Zwłaszcza w weekendy albo gdy brał sicki.
Wszczynał ekscesy a nawet wybryki.
Za to dla Kevina w tym była nadzieja,
Aby Paweł często szedł na holidaya.
Szczęścia Kevina w czas ten nie opiszę,
Jedno jest pewne - wsłuchiwał się w ciszę.
Lecz kiedy Paweł powracał z wycieczki,
W uszach Kevina znów brzmiały... Manieczki.
Lecz ta rozmowa na nic się nie nada.
I widząc Kevin, że Paweł uparty,
Uknuł plan chytry i to nie na żarty.
Wymyślił, idąc po rozum do głowy,
Że w living roomie zespolik rockowy
Próby swe miał będzie,
A hałasu ogrom zaistnieje wszędzie.
Za to dla Kevina wszystko będzie cacy,
Gdyż próby zarządził, gdy on będzie w pracy.
Paweł zwyczajowo śpi do popołudni.
Aż mu raz po uszach coś dudni i dudni.
Zrywa się więc z łóżka i oczy przeciera,
A złość przeokrutna mu z twarzy wyziera.
Paweł zaniemówił... perkusja, gitara,
Wzmacniacze, kolumny oraz wokalista,
A do drzwi już puka zdyszany basista.
Cóż robić miał Paweł? Do lodówki skoczył,
Multipakiem „Żywca” kapelę zaskoczył.
Gdy Kevin wieczorem do domu powrócił
I jednym spojrzeniem imprezę obrzucił,
Załamał się wielce i to nie na żarty,
Włączając się jednak w to przedziwne party.
Od tego wieczora w domu nastał spokój.
I trwał on już zawsze - cztery pory roku.
Z tej zaś opowiastki morał też wynika:
Częstuj polskim piwem sąsiada Anglika.
Adam Górnicki i Łukasz Żmuda |
Libor Pribramsky |
Powyższy wiersz to fragment występu kabaretu założonego w Hatfield pod zagadkową nazwą "3 x P", który supportował walentynkowy koncert znakomitej londyńskiej wokalistki jazzowej Moniki Lidke w dniu 13-go lutego w "Hat Factory" w Luton podczas imprezy zorganizowanej przez fundację "Luton Rights". Kabaret "3 x P" był kontynuacją skeczu, który wykonałem wraz z Markiem Czarnotą ponad miesiąc wcześniej podczas WOŚP, a jego nazwa stanowi skrót od tytułu naszego ówczesnego programu radiowego "Perły Polskiej Piosenki" nadawanego w każdy poniedziałek na falach lutońskiej rozgłośni radiowej Diverse FM. Impreza walentynkowa nosiła jeszcze bardziej zagadkowy od nazwy naszego kabaretu tytuł: "Zakochaj się w pracy". Kabaret wystąpił w składzie: Adam Górnicki, Libor Pribramsky (Czechy), Łukasz Żmuda, Tomek Pilarski oraz autor powyższego tekstu i założyciel kabaretu Sławek Orwat.
Monika Lidke już jako dziecko śpiewała w chórze a później studiowała grę na gitarze klasycznej u Cezarego Strokosza. W roku 1992 wyjechała do Paryża, gdzie uczyła się śpiewu, teatru i tańca pod kierunkiem Christiana Pagesa w Ecole Superieure du Spectacle. To właśnie tam w zafascynowała się śpiewem jazzowym, a zwłaszcza wokalem Elli Fitzgerald i Cassandry Wilson. W 1999 roku we Francji wspólnie z polskimi muzykami stworzyła zespół No Way i nagrała pierwsze demo. Aby doskonalić jazzowy wokal, Monika w 2004 zdecydowała się na wyjazd do Londynu. Tu dzięki edukacji u Anity Wardell, odkryła w śpiewie zupełnie nowe barwy, a spacery nad Tamiza zaowocowały jej pierwszym albumem "Waking up to Beauty". Podczas walentynkowego występu na gitarze towarzyszył Monice Jurek Bielski. Artystka zaprezentowała piosenki ze swojej debiutanckiej płyty oraz kilka jazzowych standardów. Podczas koncertu stanowiące element wystroju sali serca powoli opadały na podłogę jedno po drugim, otaczając zewsząd uroczą artystkę.
Monika Lidke już jako dziecko śpiewała w chórze a później studiowała grę na gitarze klasycznej u Cezarego Strokosza. W roku 1992 wyjechała do Paryża, gdzie uczyła się śpiewu, teatru i tańca pod kierunkiem Christiana Pagesa w Ecole Superieure du Spectacle. To właśnie tam w zafascynowała się śpiewem jazzowym, a zwłaszcza wokalem Elli Fitzgerald i Cassandry Wilson. W 1999 roku we Francji wspólnie z polskimi muzykami stworzyła zespół No Way i nagrała pierwsze demo. Aby doskonalić jazzowy wokal, Monika w 2004 zdecydowała się na wyjazd do Londynu. Tu dzięki edukacji u Anity Wardell, odkryła w śpiewie zupełnie nowe barwy, a spacery nad Tamiza zaowocowały jej pierwszym albumem "Waking up to Beauty". Podczas walentynkowego występu na gitarze towarzyszył Monice Jurek Bielski. Artystka zaprezentowała piosenki ze swojej debiutanckiej płyty oraz kilka jazzowych standardów. Podczas koncertu stanowiące element wystroju sali serca powoli opadały na podłogę jedno po drugim, otaczając zewsząd uroczą artystkę.