Julia Nykiś z Ksawerowa to druga po Caroline Baran z Chicago nastolatka, która zdobyła szczyt Listy Przebojów Polisz Czart. Tym razem jednak sukces Julki jest szczególny. Z uwagi bowiem na wyjątkowo dużą - jak na naszą zabawę - liczbę startujących dziewcząt, które nie ukończyły jeszcze 20 roku życia, postanowiłem nadać 28 Notowaniu rangę dodatkową i w ramach naszego zestawienia wyłonić PoliszCzartową Mistrzynię Polski Śpiewających Nastolatek. Julia podeszła do rozpopularyzowania naszej Listy w swoim środowisku na tyle poważnie, iż swoim brawurowym wykonaniem przeboju "Shy Boy"z repertuaru Katie Melua zgarnęła za jednym zamachem obie nagrody.
Nie tylko została najpopularniejszą nastolatką z ośmiu, jakie wystartowały, ale dodatkowo wygrała całe notowanie pozostawiając konkurencję w ilości zdobytych punktów daleko w tyle. Oglądając profesjonalnie zrealizowane teledyski Julii Nykiś nie sposób nie dostrzec także ogromnego talentu aktorskiego naszej laureatki, co w połączeniu z jej świetnymi warunkami wokalnymi oraz z przebojowością w dążeniu do obranego celu, każe mi wierzyć, że jeszcze niejeden raz o Julce usłyszymy.
- Nie urodziłaś się w rodzinie muzyków. Zgodnie z marzeniem twojej mamy powinnaś zostać lekarzem. Kiedy w takim razie i w jaki sposób odkryłaś swój talent wokalny?
Julia: Dokładnie tego nie pamiętam, ale jeśli wierzyć mojej mamie, to myślę, że w grudniu roku 2005 w wieku 3 lat, kiedy to dostałam od niej a raczej od Mikołaja (śmiech) pod choinkę swój pierwszy mikrofon z kwiatuszkiem i świecącą gitarę. Byłam tym tak oczarowana i zafascynowana, że od razu urządziłam swój pierwszy koncert, który do tej pory mama ma nagrany i który - mam taką nadzieję - nigdy nie ujrzy światła dziennego (śmiech). I tym sposobem fartuch i stetoskop - ku rozpaczy mamy - zamieniłam na mikrofon i scenę. Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczy (śmiech).
- Gdzie stawiałaś swoje pierwsze kroki?
Julia: Swoją muzyczną przygodę rozpoczęłam w wieku 9 lat, a pierwsze kroki stawiałam w Scholi Jezusowe Promyki w Ksawerowie oraz w zespole muzycznym szkoły podstawowej, do której uczęszczałam. Moim pierwszym poważnym występem był Międzynarodowy Festiwal Piosenki i Pieśni Religijnej w Łodzi, gdzie zaśpiewałam utwór "Zaufaj Panu już dziś". Zajęłam wtedy II miejsce. Cały czas odkrywam to, co nieznane, a śpiewanie coraz bardziej mnie fascynuje. Świetnie czuję się na scenie, sprawia mi to wiele radości i być może w przyszłości - kto wie - będę miała okazję śpiewać dla naprawdę szerokiej publiczności... trzeba marzyć, tak jak to śpiewam w jednej z piosenek z mojego repertuaru.
- Ile masz lat i na jakim szkolnym etapie obecnie jesteś?
Julia: Uczę się w II klasie Katolickiego Gimnazjum SPSK Siostry Faustyny Kowalskiej w Łodzi, mam 15 lat i głowę pełną muzycznych marzeń (śmiech).
- Zawsze jesteś na scenie taka odważna, czy też dopada cię czasem trema?
Julia: Trema to mój przyjaciel, z którym się zaprzyjaźniłam. Działa na mnie dopingująco, a nie paraliżująco. Kiedy zaczynam śpiewać zapominam o nerwach czy stresie... jestem wtedy w swoim świecie.
- Jaka stylistyka dominuje w Twoim repertuarze i o czym najbardziej lubisz śpiewać?
Julia: Śpiewam różne piosenki: ballady, melodie musicalowe, piosenki jazzowe, utwory liryczne i kompozycje dynamiczne. Cały czas szukam swojej drogi muzycznej. W repertuarze mam kilka premierowych piosenek o Łodzi, do których teksty napisała łódzka poetka Urszula Kowalska, a muzykę skomponował nasz łódzki kompozytor Marcin Werner. Są to: „Spacer Piotrkowską” z roku 2014, o rok starsza „Okno do mojego miasta” oraz tegoroczna piosenka „Łódź bez granic”. Wszystkie te piosenki dały mi pierwsze miejsca na Przeglądzie Piosenki o Łodzi - Łódzkie Skrzydła organizowanym przez Towarzystwo Przyjaciół Łodzi, gdzie nagrodą było nagranie studyjne w Radio Łódź.
- Która z tych łódzkich piosenek jest ci szczególnie bliska?
Julia: Wiersz „Spacer Piotrkowską” sama sobie wybrałam z książki „Łódzkie Czary Mary” pani Urszuli Kowalskiej. Książkę tę znalazłam w szkolnej bibliotece. Był w niej zbiór krótkich opowiadań, wierszy i zagadek przybliżających historię Łodzi i jej ciekawych miejsc, takich jak zabytki, fabryki, muzea, pomniki, parki, świątynie itd. Ja wybrałam wiersz „Spacer Piotrkowską” autorstwa jednej ze współautorek książki Urszuli Kowalskiej. Przy bliższym poznaniu okazało się, że pani Urszula jest wielką entuzjastką swojego miasta i napisała szereg wierszy o Łodzi, a poznałyśmy się dopiero po zaśpiewaniu przeze mnie jej utworu na Łódzkich Skrzydłach.
- Zauważyłem, że masz znakomicie zrealizowane, jak i perfekcyjnie dopracowane pod względem aktorskim teledyski.
Julia: Cieszę się, że tak pan uważa, ponieważ podczas kręcenia videoclipu faktycznie na chwile staję się aktorką i gram tam przeróżne role. Zawsze jednak staram się w tym wszystkim wnieść kawałek prawdziwej mnie.
- Który ze swoich teledysków lubisz najbardziej?
Julia: Z każdym teledyskiem wiążą się liczne i niezapomniane przygody, a kręcenia teledysku do Mroźnej Zimy nie zapomnę do końca życia (śmiech). Kiedy wszyscy wchodziliśmy na Rudzką Górę, było mroźnie, wietrznie, ślisko i niebezpiecznie. Po jednej stronie była przepaść, a po drugiej chaszcze. Cała ekipa wywracała się ze swoim sprzętem i ledwo wszyscy dali radę. Nie wspomnę już o mojej szalonej Babci... która na szczycie zastanawiała się, w jaki sposób zabierze nas stąd pogotowie, na wypadek jakby komuś coś się stało. A po wszystkim trzeba było jeszcze zejść. Najbezpieczniejszą formą okazało się w końcu zjeżdżanie na tzw. czterech literach (śmiech). Zabawa była super.
- Ile videoclipów posiadasz w swojej kolekcji?
Julia: Do moich piosenek powstało dotychczas pięć teledysków: PoliszCzartowy numer 1 - „Shy Boy” z repertuaru Katie Melua opublikowany na kanale YouTube 23 czerwca 2016, następnie „Don’t Rain On My Parade” Barbry Streisand, którego premiera miała miejsce 8 listopada tego samego roku i która będzie moją kolejną propozycją do Listy Polisz Czart. Potem były dwie piosenki zimowe: Bożonarodzeniowa „Kolęda dla Ciebie” z repertuaru Pauli opublikowana w Wigilię ubiegłego roku oraz pastorałka Mroźna Zima umieszczona na YT 19 stycznia tego roku.
- Nad czym obecnie pracujesz?
Julia: Będzie to piosenka i teledysk „Niech żyje bal” z repertuaru Maryli Rodowicz, której nie mogę się już doczekać (śmiech).
- Brałaś udział w licznych przeglądach i festiwalach. Czy z tych imprez też masz jakieś zabawne wspomnienia, podobne do tych z planu "Mroźnej Zimy"?
Julia: Oczywiście! Festiwale to nie tylko konkursy, ale także świetna zabawa oraz zawieranie nowych przyjaźni. Każdy Festiwal to też jakieś wspomnienia i zabawne wydarzenia, jak również zwariowane powroty do domu. Najbardziej zapadł mi w pamięci powrót z Suwałk, skąd wracałyśmy przez... Litwę, bo mama źle skręciła na rondzie (śmiech). Dopiero po 30 km zorientowałyśmy się, że coś jest nie tak... Zaczęły pojawiać się obce rejestracje i napisy, a na dodatek okazało się też, że ja nie mam żadnego dokumentu tożsamości chociażby szkolnej legitymacji. To był cud, że celnicy nas wtedy nie zatrzymali. Po prostu opatrzność Boża czuwała nad rodziną Nykisiów! (śmiech). Jakby tego wszystkiego było jeszcze mało, w Warszawie też zabłądziłyśmy a Babcia ponoć świetnie zna Warszawę. "Tylko" 3 razy byłyśmy na Okęciu na odlotach (śmiech)! Dopiero jacyś ludzie na stacji benzynowej zlitowali się nad naszą ukochaną "blondynką", czyli szaloną Babcią Hanią i pomogli nam w końcu wyjechać ze stolicy (śmiech).
- Kiedy byłem małym chłopcem, byłem wielkim fanem filmu "Podróż za jeden uśmiech" o wakacyjnej przygodzie dwóch chłopców podróżujących samotnie z Krakowa na Hel, gdzie czekały na nich ich mamy. Muszę ci się przyznać, że Twoje przygody związane z kręceniem teledysków i powrotami z występów mogłyby spokojnie posłużyć za kanwę do scenariusza dobrego filmu przygodowego. Może powinnaś namówić jakiegoś scenarzystę, aby w fachowy sposób zajął się twoimi zabawnymi wspomnieniami (śmiech)?
Julia: Proszę Pana to jeszcze nie koniec! (śmiech). Nie mogę w tym momencie nie wspomnieć o pewnym powrocie z Białegostoku, kiedy to również nie obyło się bez atrakcji. Tym razem wysiadły nam w samochodzie tylne światła. Byłyśmy na autostradzie niczym samochód widmo i nic dziwnego że wszystkie samochody osobowe jak i tiry na nas trąbiły. Zaczynam się zastanawiać, czy ja naprawdę nie mam jakichś chodów tam na górze, bo na szczęście wróciłyśmy - jak widać - w jednym kawałku całe i zdrowe (śmiech).
- Mam nadzieję, że to już chwilowo koniec drogowych horrorów z twoim udziałem, Zostaw sobie coś na później, żebyś miała kiedyś - jak już będziesz gwiazdą - co opowiadać Wojewódzkiemu (śmiech).
Julia: Jeśli pan myśli, że to już była ostatnia taka nasza przygoda, to jest pan w błędzie. Zapomniałabym o naszym number one na liście powrotów do domu! Był rok 2016. Powrót z Benefisu pana Krzysztofa Dzikowskiego był najdroższą emocjonalnie oraz pod względem finansowym podróżą mojego życia. Moja mama nie mogła wtedy prowadzić, bo była akurat świeżo po uroczystym świętowaniu Benefisu i za kierownicą musiała - niestety - usiąść szalona, festiwalowa Babcia Hania, która zawsze była... świetnym kierowcą (śmiech). Było ciemno i pusto, więc jechała sobie po wszystkich pasach, jak jej tylko pasowało. Nie przewidziała tylko tego, że o tej porze mogą jeszcze jeździć nocne patrole. Tak więc „slalom gigant” nie trwał zbyt długo, bo tylko do jednego z większych rond warszawskich. Babcia przeszła tam samą siebie. Jak zawsze zagapiłyśmy się i zabłądziłyśmy, co niestety spowodowało, iż przejechałyśmy na czerwonym świetle w ogóle o tym nie wiedząc. Wykroczenie nasze niestety nie umknęło uwadze naszym czujnym funkcjonariuszom. Cała ta przyjemność kosztowała nas „jedynie” 300 zł. Ładna byłaby za to sukienka do teledysku, czy na występy... no cóż (śmiech).
- Obiecaj mi, że poprosisz Babcię Hanię, abym mógł kiedyś zabrać się z Wami na jeden z Twoich występów? Myślę, że niewielka porcja adrenaliny dobrze mi zrobi (śmiech)
Julia: Niestety, nie mogę Panu obiecać, że będzie niewielka...
- Rozumiem i dziękuję za ostrzeżenie, a teraz już na poważnie... pochwal się wszystkimi swoimi muzycznymi sukcesami.
Julia: Jestem laureatką około 60 Festiwalach Ogólnopolskich i Międzynarodowych...
- Ilu!!!???
Julia: 60
- To skupmy się może tylko na tych najważniejszych (śmiech).
Julia: Dobrze. Może po kolei: I International Festival Of Young Talent Golden Talent In Golden Prague w czeskiej Pradze w roku 2014, na którym zajęłam I miejsce. Jeszcze w tym samym roku zajęłam kolejne I miejsce, a był to Ogólnopolski Festiwal Piosenki Dziecięcej „Mikrofon Dla Najmłodszych” w Izbicy Kujawskiej.
- Rok 2015?
Julia: Międzynarodowy Festiwal Piosenki i Tańca Muszelki Wigier w Suwałkach...
- ...gdzie również zajęłaś I miejsce.
Julia: Skąd pan wie?
- Skoro wraca się z Suwałk do Łodzi przez Litwę, to taka radość - sama przyznasz - z czegoś musiała przecież wynikać (śmiech).
Julia: Przyznaję. Ale to jeszcze nie koniec osiągnięć z roku 2015. Zajęłam jeszcze II miejsce na Festival Internazionale Delle Arti "Magia Italiana" we włoskim Rimini.
- Teraz 2016.
Julia: Międzynarodowy Festiwal Piosenki „XXI Wiek” w Bułgarii - II miejsce i nagroda za najlepszą interpretację piosenki „Don’t Rain On My Patrade”.
- To są Twoje największe sukcesy. Ale z tego co wiem, każdy artysta posiada na swoim koncie także i takie wydarzenia, gdzie nie walczy się o nagrody, a bardziej uczestniczy się w nich honorowo lub śpiewa się z jakiejś ważnej okazji. Masz takie wspomnienia także?
Julia: Tak, brałam również udział w różnych jubileuszach i koncertach okolicznościowych. Na przykład 14 października 2016 roku w Bibliotece Wojewódzkiej im. Józefa Piłsudskiego w Łodzi miałam przyjemność zaśpiewać kilka piosenek o Łodzi na Jubileuszu XXX lecia pracy twórczej pani Urszuli Kowalskiej. Miesiąc później - 25 listopada 2016 w Sali Widowiskowej Stowarzyszenia Autorów ZAiKS w Warszawie odbył się wspomniany wcześniej Benefis (55-lecie twórczości) pana Krzysztofa Dzikowskiego, który jest autorem tekstów piosenek takich wykonawców jak Stan Borys, Irena Jarocka, Maryla Rodowicz, Niebiesko-Czarni czy Czerwone Gitary. Napisał m.in. słynną "Annę Marię”, „Ciągle pada” i przepiękną piosenkę „Mały Książę”. Miałam wtedy okazję wystąpić obok Haliny Frąckowiak, Ewy Kuklińskiej, Roberta Chojnackiego, Piotra Nowaka, Mirosława Suligi, Marka Majewskiego, Tadeusza Woźniaka, Aleksandra Nowackiego, Antoniego Czajkowskiego i Marka Wiernika.
- No... powiem ci, że jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego dorobku już w tak młodym wieku. To może teraz resztę wydarzeń odnotujmy już tylko w telegraficznym skrócie?
Julia: Dobrze: 26 kwietnia 2015 - Gala Inauguracyjnej Kuźni Skrzydeł w Klubie Wytwórnia w Łodzi, 3 czerwca 2016 - Wieczór poetycko-muzyczny „Zobacz mnie teraz” w Łodzi, 31 października 2016 - Koncert z cyklu wieczór z muzyką "Kiedy piosenka miała tekst i melodię" w Złoczewie, 17 lutego 2017 - Koncert LOVE w Pabianicach i 24 lutego 2017 - V Uroczyste Spotkanie Przedsiębiorców w Ksawerowie.
- Muszę przyznać, że mając na swoim koncie taki ogrom sukcesów, tym bardziej jest mi miło, że do tej bogatej kolekcji możesz sobie jeszcze dorzucić I miejsce 28 Notowania naszej wyspiarskiej Listy Przebojów i jednocześnie tytuł PoliszCzartowej Mistrzyni Polski Nastolatek. Powiedz mi, jak przyjęłaś ten sukces i co wniesie on do twojego życia artystycznego?
Julia: Po ogłoszeniu wyników listy Przebojów PoliszCzart skakałam i piszczałam z radości, cały czas w to nie wierząc. To było jak jakiś piękny sen. Usnąć mogłam dopiero o godzinie 2:00 w nocy, a później już nie byłam w stanie iść do szkoły. Mam nadzieję, że nauczyciele mi to wybaczą (śmiech).
- Czyli że od 27 kwietnia nauczyciele II klasy pewnego szacownego Gimnazjum w Łodzi niekoniecznie będą mnie lubić, co wcale nie musi oznaczać, iż nie zaczną przez to - choćby ze zwykłej ciekawości - słuchać naszych kolejnych notowań (śmiech). W tym miejscu serdecznie pozdrawiam grono pedagogiczne szkoły, do której uczęszcza Julia. A tak szczerze to spodziewałaś się wygranej?
Julia: Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się. Było to dla mnie ogromne zaskoczenie. Ten sukces zawdzięczam wszystkim ludziom, którzy na mnie głosowali. Z tego miejsca chciałabym wszystkim razem i każdemu z osobna serdecznie podziękować za całą dobroć i wsparcie, jakie mi okazali. Kochani ściskam Was bardzo... wielkie dzięki!
- Czym dla Ciebie jest śpiewanie?
Julia: Śpiew sprawia mi dużo radości. Przenoszę się wtedy w inny świat, gdzie nie ma lektur, klasówek i innych problemów współczesnej nastolatki takiej jak ja (śmiech). Dzięki śpiewaniu wielokrotnie miałam okazję wyjeżdżać i poznać wielu bardzo ciekawych ludzi, od których dużo się nauczyłam i to nie tylko pod względem muzycznym, ale przede wszystkim życiowym. Każdy z nas ma czasem chwilę załamania czy rezygnacji i nie powiem, że i nie raz mnie to także dopada, zwłaszcza gdy coś idzie nie po mojej myśli i wtedy to właśnie ludzie dookoła mnie dają mi tę siłę, by nadal robić to, co kocham.
Nie wyobraża Pan sobie, jakie to jest miłe uczucie, gdy pani na kasie w markecie poznaje mnie i mówi, że pięknie śpiewam, mam ładne teledyski... albo gdy na Facebooku, ktoś mi pisze, że ma moje piosenki na telefonie i słucha ich jadąc do pracy, zaczyna z nimi dzień, bo lubi słuchać jak śpiewam cyt. „Julio dzisiaj rano gdzieś trochę po godzinie 5-tej kiedy jechałem samochodem do pracy - a dojeżdżam dosyć trochę, bo około 60 km - puszczałem sobie właśnie ten utwór (Chodzi oczywiście o "Shy Boy") w Twoim wykonaniu kilka razy.
- Gdzie stawiałaś swoje pierwsze kroki?
Julia: Swoją muzyczną przygodę rozpoczęłam w wieku 9 lat, a pierwsze kroki stawiałam w Scholi Jezusowe Promyki w Ksawerowie oraz w zespole muzycznym szkoły podstawowej, do której uczęszczałam. Moim pierwszym poważnym występem był Międzynarodowy Festiwal Piosenki i Pieśni Religijnej w Łodzi, gdzie zaśpiewałam utwór "Zaufaj Panu już dziś". Zajęłam wtedy II miejsce. Cały czas odkrywam to, co nieznane, a śpiewanie coraz bardziej mnie fascynuje. Świetnie czuję się na scenie, sprawia mi to wiele radości i być może w przyszłości - kto wie - będę miała okazję śpiewać dla naprawdę szerokiej publiczności... trzeba marzyć, tak jak to śpiewam w jednej z piosenek z mojego repertuaru.
- Ile masz lat i na jakim szkolnym etapie obecnie jesteś?
Julia: Uczę się w II klasie Katolickiego Gimnazjum SPSK Siostry Faustyny Kowalskiej w Łodzi, mam 15 lat i głowę pełną muzycznych marzeń (śmiech).
- Zawsze jesteś na scenie taka odważna, czy też dopada cię czasem trema?
Julia: Trema to mój przyjaciel, z którym się zaprzyjaźniłam. Działa na mnie dopingująco, a nie paraliżująco. Kiedy zaczynam śpiewać zapominam o nerwach czy stresie... jestem wtedy w swoim świecie.
- Jaka stylistyka dominuje w Twoim repertuarze i o czym najbardziej lubisz śpiewać?
Julia: Śpiewam różne piosenki: ballady, melodie musicalowe, piosenki jazzowe, utwory liryczne i kompozycje dynamiczne. Cały czas szukam swojej drogi muzycznej. W repertuarze mam kilka premierowych piosenek o Łodzi, do których teksty napisała łódzka poetka Urszula Kowalska, a muzykę skomponował nasz łódzki kompozytor Marcin Werner. Są to: „Spacer Piotrkowską” z roku 2014, o rok starsza „Okno do mojego miasta” oraz tegoroczna piosenka „Łódź bez granic”. Wszystkie te piosenki dały mi pierwsze miejsca na Przeglądzie Piosenki o Łodzi - Łódzkie Skrzydła organizowanym przez Towarzystwo Przyjaciół Łodzi, gdzie nagrodą było nagranie studyjne w Radio Łódź.
- Która z tych łódzkich piosenek jest ci szczególnie bliska?
Julia: Wiersz „Spacer Piotrkowską” sama sobie wybrałam z książki „Łódzkie Czary Mary” pani Urszuli Kowalskiej. Książkę tę znalazłam w szkolnej bibliotece. Był w niej zbiór krótkich opowiadań, wierszy i zagadek przybliżających historię Łodzi i jej ciekawych miejsc, takich jak zabytki, fabryki, muzea, pomniki, parki, świątynie itd. Ja wybrałam wiersz „Spacer Piotrkowską” autorstwa jednej ze współautorek książki Urszuli Kowalskiej. Przy bliższym poznaniu okazało się, że pani Urszula jest wielką entuzjastką swojego miasta i napisała szereg wierszy o Łodzi, a poznałyśmy się dopiero po zaśpiewaniu przeze mnie jej utworu na Łódzkich Skrzydłach.
- Zauważyłem, że masz znakomicie zrealizowane, jak i perfekcyjnie dopracowane pod względem aktorskim teledyski.
Julia: Cieszę się, że tak pan uważa, ponieważ podczas kręcenia videoclipu faktycznie na chwile staję się aktorką i gram tam przeróżne role. Zawsze jednak staram się w tym wszystkim wnieść kawałek prawdziwej mnie.
- Który ze swoich teledysków lubisz najbardziej?
Julia: Z każdym teledyskiem wiążą się liczne i niezapomniane przygody, a kręcenia teledysku do Mroźnej Zimy nie zapomnę do końca życia (śmiech). Kiedy wszyscy wchodziliśmy na Rudzką Górę, było mroźnie, wietrznie, ślisko i niebezpiecznie. Po jednej stronie była przepaść, a po drugiej chaszcze. Cała ekipa wywracała się ze swoim sprzętem i ledwo wszyscy dali radę. Nie wspomnę już o mojej szalonej Babci... która na szczycie zastanawiała się, w jaki sposób zabierze nas stąd pogotowie, na wypadek jakby komuś coś się stało. A po wszystkim trzeba było jeszcze zejść. Najbezpieczniejszą formą okazało się w końcu zjeżdżanie na tzw. czterech literach (śmiech). Zabawa była super.
- Ile videoclipów posiadasz w swojej kolekcji?
Julia: Do moich piosenek powstało dotychczas pięć teledysków: PoliszCzartowy numer 1 - „Shy Boy” z repertuaru Katie Melua opublikowany na kanale YouTube 23 czerwca 2016, następnie „Don’t Rain On My Parade” Barbry Streisand, którego premiera miała miejsce 8 listopada tego samego roku i która będzie moją kolejną propozycją do Listy Polisz Czart. Potem były dwie piosenki zimowe: Bożonarodzeniowa „Kolęda dla Ciebie” z repertuaru Pauli opublikowana w Wigilię ubiegłego roku oraz pastorałka Mroźna Zima umieszczona na YT 19 stycznia tego roku.
- Nad czym obecnie pracujesz?
Julia: Będzie to piosenka i teledysk „Niech żyje bal” z repertuaru Maryli Rodowicz, której nie mogę się już doczekać (śmiech).
- Brałaś udział w licznych przeglądach i festiwalach. Czy z tych imprez też masz jakieś zabawne wspomnienia, podobne do tych z planu "Mroźnej Zimy"?
Julia: Oczywiście! Festiwale to nie tylko konkursy, ale także świetna zabawa oraz zawieranie nowych przyjaźni. Każdy Festiwal to też jakieś wspomnienia i zabawne wydarzenia, jak również zwariowane powroty do domu. Najbardziej zapadł mi w pamięci powrót z Suwałk, skąd wracałyśmy przez... Litwę, bo mama źle skręciła na rondzie (śmiech). Dopiero po 30 km zorientowałyśmy się, że coś jest nie tak... Zaczęły pojawiać się obce rejestracje i napisy, a na dodatek okazało się też, że ja nie mam żadnego dokumentu tożsamości chociażby szkolnej legitymacji. To był cud, że celnicy nas wtedy nie zatrzymali. Po prostu opatrzność Boża czuwała nad rodziną Nykisiów! (śmiech). Jakby tego wszystkiego było jeszcze mało, w Warszawie też zabłądziłyśmy a Babcia ponoć świetnie zna Warszawę. "Tylko" 3 razy byłyśmy na Okęciu na odlotach (śmiech)! Dopiero jacyś ludzie na stacji benzynowej zlitowali się nad naszą ukochaną "blondynką", czyli szaloną Babcią Hanią i pomogli nam w końcu wyjechać ze stolicy (śmiech).
- Kiedy byłem małym chłopcem, byłem wielkim fanem filmu "Podróż za jeden uśmiech" o wakacyjnej przygodzie dwóch chłopców podróżujących samotnie z Krakowa na Hel, gdzie czekały na nich ich mamy. Muszę ci się przyznać, że Twoje przygody związane z kręceniem teledysków i powrotami z występów mogłyby spokojnie posłużyć za kanwę do scenariusza dobrego filmu przygodowego. Może powinnaś namówić jakiegoś scenarzystę, aby w fachowy sposób zajął się twoimi zabawnymi wspomnieniami (śmiech)?
- Mam nadzieję, że to już chwilowo koniec drogowych horrorów z twoim udziałem, Zostaw sobie coś na później, żebyś miała kiedyś - jak już będziesz gwiazdą - co opowiadać Wojewódzkiemu (śmiech).
Julia: Jeśli pan myśli, że to już była ostatnia taka nasza przygoda, to jest pan w błędzie. Zapomniałabym o naszym number one na liście powrotów do domu! Był rok 2016. Powrót z Benefisu pana Krzysztofa Dzikowskiego był najdroższą emocjonalnie oraz pod względem finansowym podróżą mojego życia. Moja mama nie mogła wtedy prowadzić, bo była akurat świeżo po uroczystym świętowaniu Benefisu i za kierownicą musiała - niestety - usiąść szalona, festiwalowa Babcia Hania, która zawsze była... świetnym kierowcą (śmiech). Było ciemno i pusto, więc jechała sobie po wszystkich pasach, jak jej tylko pasowało. Nie przewidziała tylko tego, że o tej porze mogą jeszcze jeździć nocne patrole. Tak więc „slalom gigant” nie trwał zbyt długo, bo tylko do jednego z większych rond warszawskich. Babcia przeszła tam samą siebie. Jak zawsze zagapiłyśmy się i zabłądziłyśmy, co niestety spowodowało, iż przejechałyśmy na czerwonym świetle w ogóle o tym nie wiedząc. Wykroczenie nasze niestety nie umknęło uwadze naszym czujnym funkcjonariuszom. Cała ta przyjemność kosztowała nas „jedynie” 300 zł. Ładna byłaby za to sukienka do teledysku, czy na występy... no cóż (śmiech).
- Obiecaj mi, że poprosisz Babcię Hanię, abym mógł kiedyś zabrać się z Wami na jeden z Twoich występów? Myślę, że niewielka porcja adrenaliny dobrze mi zrobi (śmiech)
Julia: Niestety, nie mogę Panu obiecać, że będzie niewielka...
- Rozumiem i dziękuję za ostrzeżenie, a teraz już na poważnie... pochwal się wszystkimi swoimi muzycznymi sukcesami.
Julia: Jestem laureatką około 60 Festiwalach Ogólnopolskich i Międzynarodowych...
- Ilu!!!???
Julia: 60
- To skupmy się może tylko na tych najważniejszych (śmiech).
Julia: Dobrze. Może po kolei: I International Festival Of Young Talent Golden Talent In Golden Prague w czeskiej Pradze w roku 2014, na którym zajęłam I miejsce. Jeszcze w tym samym roku zajęłam kolejne I miejsce, a był to Ogólnopolski Festiwal Piosenki Dziecięcej „Mikrofon Dla Najmłodszych” w Izbicy Kujawskiej.
- Rok 2015?
Julia: Międzynarodowy Festiwal Piosenki i Tańca Muszelki Wigier w Suwałkach...
- ...gdzie również zajęłaś I miejsce.
Julia: Skąd pan wie?
- Skoro wraca się z Suwałk do Łodzi przez Litwę, to taka radość - sama przyznasz - z czegoś musiała przecież wynikać (śmiech).
Julia: Przyznaję. Ale to jeszcze nie koniec osiągnięć z roku 2015. Zajęłam jeszcze II miejsce na Festival Internazionale Delle Arti "Magia Italiana" we włoskim Rimini.
- Teraz 2016.
Julia: Międzynarodowy Festiwal Piosenki „XXI Wiek” w Bułgarii - II miejsce i nagroda za najlepszą interpretację piosenki „Don’t Rain On My Patrade”.
- To są Twoje największe sukcesy. Ale z tego co wiem, każdy artysta posiada na swoim koncie także i takie wydarzenia, gdzie nie walczy się o nagrody, a bardziej uczestniczy się w nich honorowo lub śpiewa się z jakiejś ważnej okazji. Masz takie wspomnienia także?
Julia: Tak, brałam również udział w różnych jubileuszach i koncertach okolicznościowych. Na przykład 14 października 2016 roku w Bibliotece Wojewódzkiej im. Józefa Piłsudskiego w Łodzi miałam przyjemność zaśpiewać kilka piosenek o Łodzi na Jubileuszu XXX lecia pracy twórczej pani Urszuli Kowalskiej. Miesiąc później - 25 listopada 2016 w Sali Widowiskowej Stowarzyszenia Autorów ZAiKS w Warszawie odbył się wspomniany wcześniej Benefis (55-lecie twórczości) pana Krzysztofa Dzikowskiego, który jest autorem tekstów piosenek takich wykonawców jak Stan Borys, Irena Jarocka, Maryla Rodowicz, Niebiesko-Czarni czy Czerwone Gitary. Napisał m.in. słynną "Annę Marię”, „Ciągle pada” i przepiękną piosenkę „Mały Książę”. Miałam wtedy okazję wystąpić obok Haliny Frąckowiak, Ewy Kuklińskiej, Roberta Chojnackiego, Piotra Nowaka, Mirosława Suligi, Marka Majewskiego, Tadeusza Woźniaka, Aleksandra Nowackiego, Antoniego Czajkowskiego i Marka Wiernika.
- No... powiem ci, że jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego dorobku już w tak młodym wieku. To może teraz resztę wydarzeń odnotujmy już tylko w telegraficznym skrócie?
Julia: Dobrze: 26 kwietnia 2015 - Gala Inauguracyjnej Kuźni Skrzydeł w Klubie Wytwórnia w Łodzi, 3 czerwca 2016 - Wieczór poetycko-muzyczny „Zobacz mnie teraz” w Łodzi, 31 października 2016 - Koncert z cyklu wieczór z muzyką "Kiedy piosenka miała tekst i melodię" w Złoczewie, 17 lutego 2017 - Koncert LOVE w Pabianicach i 24 lutego 2017 - V Uroczyste Spotkanie Przedsiębiorców w Ksawerowie.
- Muszę przyznać, że mając na swoim koncie taki ogrom sukcesów, tym bardziej jest mi miło, że do tej bogatej kolekcji możesz sobie jeszcze dorzucić I miejsce 28 Notowania naszej wyspiarskiej Listy Przebojów i jednocześnie tytuł PoliszCzartowej Mistrzyni Polski Nastolatek. Powiedz mi, jak przyjęłaś ten sukces i co wniesie on do twojego życia artystycznego?
Julia: Po ogłoszeniu wyników listy Przebojów PoliszCzart skakałam i piszczałam z radości, cały czas w to nie wierząc. To było jak jakiś piękny sen. Usnąć mogłam dopiero o godzinie 2:00 w nocy, a później już nie byłam w stanie iść do szkoły. Mam nadzieję, że nauczyciele mi to wybaczą (śmiech).
- Czyli że od 27 kwietnia nauczyciele II klasy pewnego szacownego Gimnazjum w Łodzi niekoniecznie będą mnie lubić, co wcale nie musi oznaczać, iż nie zaczną przez to - choćby ze zwykłej ciekawości - słuchać naszych kolejnych notowań (śmiech). W tym miejscu serdecznie pozdrawiam grono pedagogiczne szkoły, do której uczęszcza Julia. A tak szczerze to spodziewałaś się wygranej?
Julia: Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się. Było to dla mnie ogromne zaskoczenie. Ten sukces zawdzięczam wszystkim ludziom, którzy na mnie głosowali. Z tego miejsca chciałabym wszystkim razem i każdemu z osobna serdecznie podziękować za całą dobroć i wsparcie, jakie mi okazali. Kochani ściskam Was bardzo... wielkie dzięki!
- Czym dla Ciebie jest śpiewanie?
Julia: Śpiew sprawia mi dużo radości. Przenoszę się wtedy w inny świat, gdzie nie ma lektur, klasówek i innych problemów współczesnej nastolatki takiej jak ja (śmiech). Dzięki śpiewaniu wielokrotnie miałam okazję wyjeżdżać i poznać wielu bardzo ciekawych ludzi, od których dużo się nauczyłam i to nie tylko pod względem muzycznym, ale przede wszystkim życiowym. Każdy z nas ma czasem chwilę załamania czy rezygnacji i nie powiem, że i nie raz mnie to także dopada, zwłaszcza gdy coś idzie nie po mojej myśli i wtedy to właśnie ludzie dookoła mnie dają mi tę siłę, by nadal robić to, co kocham.
Mam kilka utworów nagranych na pendrivie i powiem Tobie - miałem wspaniały dzień właściwie jeszcze teraz bo przecież się nie skończył :) :) :) Pozdrawiam :) :)“, albo inny cyt. „Wiesz Julio, nieraz zdarza się, że mam zły nastrój, czyli tak zwanego doła, ale kiedy zaczynam słuchać piosenek śpiewanych przez Ciebie, to nagle wszystko mija i moje serce znowu budzi się do życia :) :) :) Pozdrawiam i Życzę Miłego Wieczoru :) :)”
- Z wywiadu, jaki przeprowadził z Tobą przed dwoma laty redaktor „Echa Gminy Ksawerów” Bartosz Chmiela, Twoimi idolami wokalnymi są Edyta Górniak, Justyna Steczkowska i Celine Dion. Czy w ciągu ostatnich dwóch lat coś zmieniło się u Ciebie w tym temacie?
Julia: Tak, bardzo dużo. Dami Im (Australia), Michał Szpak, Sylwia Grzeszczak, Ariana Grande (Los Angeles) fajne ma piosenki, Ed Sheeran (Wielka Brytania), Kasia Moś.
- W sieci można znaleźć Twoje wykonanie piosenki Jonasza Kofty "Trzeba marzyć". Nie uważasz, że piosenki tego autora są tak wyjątkowo piękne i tak bardzo pasujące do twojego wokalu, że mogłabyś w przyszłości pokusić się o nagranie płyty poświęconej temu znakomitemu poecie. "Deszcz na jeziorach", "Do łezki łezka", "Kwiat jednej nocy", "Pamiętajcie o ogrodach", "Tango z różą w zębach", "Z tobą chcę oglądać świat" to tylko kilka tytułów z jego przebogatego dorobku. Co o tym pomyśle sądzisz?
Julia: Byłoby to dla mnie wielkim zaszczytem. Uważam, że to wspaniały pomysł i - kto wie - być może kiedyś uda mi się go kiedyś zrealizować. Na tę chwilę chciałabym skupić się jednak na tym, aby zrobić coś własnego. Jest to moim ogromnym marzeniem... ale Pana pomysł przypadł mi do gustu (śmiech) i zaczyna mi kiełkować w głowie pewien pomysł... No, ale niech zostanie on na razie tajemnicą (śmiech).
- W związku z tym, że dużo występujesz na przeróżnych młodzieżowych przeglądach wokalnych i festiwalach, na pewno masz wyrobione zdanie na temat czołowych nastoletnich wokalistek i wokalistów w Polsce. Kogo chciałabyś w tym gronie szczególnie wyróżnić i które z Twoich śpiewających rówieśniczek powinny w Twojej opinii osiągnąć w dziedzinie muzyki najwięcej?
Julia: Jest wielu utalentowanych i wspaniałych młodych ludzi. Nie chciałabym tu wymieniać ich nazwisk, bo boję się, że jeszcze kogoś pominę i urażę. Ujmę to tak, w Polsce mamy bardzo zdolną młodzież (śmiech).
- No proszę... wokalistka, aktorka i do tego jeszcze dyplomatka (śmiech). Znakomicie wybrnęłaś. Co oprócz śpiewania jest jeszcze dla Ciebie ważne w życiu i jakie marzenia i oczekiwania wiążesz ze sceną?
Julia: Śpiew jest bardzo ważną częścią mojego życia, ale na pewno nie jest całym moim światem. Mam jeszcze wspaniała Babcię Hanię i kochaną Mamę, które zawsze będą tą najważniejszą częścią mojego świata. A co do oczekiwań muzycznych, to mam nadzieję, że wydepczę sobie malutką ścieżkę w tym wielkim świecie muzycznym i że będę mogła jeszcze kiedyś udzielić Panu kolejnego wywiadu lub po prostu pochwalić się jeszcze większym dorobkiem nagród i piosenek (śmiech).
Może właśnie po tym wywiadzie - kto wie - znajdzie się jakaś wytwórnia, która zainteresuje się mną i będzie chciała ze mną współpracować. Zapraszam więc do kontaktu. Na wszystkie muzyczne propozycje oczywiście jestem otwarta (śmiech).
- Zareklamowałaś się zawodowo! (śmiech). Poza muzyką masz jeszcze jakieś inne pasje?
Julia: Zdecydowanie największą jest muzyka, ale poza nią pasjonuje mnie także fotografia i film. Pewnie dlatego, że jest to związane z teledyskami do moich piosenek (śmiech).
- Wspomniałaś o swoich ulubionych wykonawcach. Pojawiła się tam również Kasia Moś. Może kiedyś będzie okazja, że się poznacie i będzie mogła udzielić Ci rad z zakresu branży muzycznej. Kasia to niezwykle miła i wrażliwa osoba, która jako wokalistka posiada solidne muzyczne przygotowanie zawodowe. Wspominam o tym, gdyż miałem przyjemność prowadzić z nią niedawno wywiad. Czy ty także zamierzasz szkolić swój wokal w jakiejś szkole muzycznej, czy też widzisz przed sobą inną drogę zawodową?
Julia: Jak już wspomniałam, śpiew jest bardzo ważną częścią mojego życia i to właśnie ze śpiewaniem wiążę swoją przyszłość. Czy będę się szkolić w szkołach muzycznych? Ciężko stwierdzić. Nie jest to spowodowane brakiem chęci, lecz niestety kwestiami finansowymi. Jak wiadomo prestiżowe szkoły kosztują, więc myślę, że swój rozwój muzyczny zacznę dopiero po maturze, kiedy to sama będę mogła sobie coś sfinansować, a nie siedzieć u mamusi "w kieszeni" (śmiech). Ale, gdyby jakaś Instytucja jak np. Akademia Muzyczna im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi się mną zainteresowała i zechciała mnie już przyjąć, to ja jestem bardzo chętna zacząć muzyczną edukację od dziś (śmiech).
Na koniec naszego spotkania, chciałam bardzo Panu podziękować, za tę uroczą chwilę i za to, że mogłam z Panem porozmawiać o mojej muzyce. Mam nadzieję, że nie jest to mój ostatni wywiad dla Muzycznej Podróży (śmiech). Życzę wszystkim słuchaczom Polisz Czart słonecznego, ciepłego i pięknego dnia oraz dużo uśmiechu i pozytywnej energii. Zapraszam do słuchania moich utworów na kanale YouTube tutaj oraz do polubienia mojego FanPage: Julia Nykiś, wokalistka Juliet tutaj Zachęcam również do subskrybowania. Jeszcze raz wszystkim bardzo dziękuję, pozdrawiam i przesyłam uściski i buziaki (śmiech).
- Ja także Ci dziękuję za rozmowę i obiecuję medialne wsparcie we wszystkich Twoich muzycznych planach i marzeniach.
- Z wywiadu, jaki przeprowadził z Tobą przed dwoma laty redaktor „Echa Gminy Ksawerów” Bartosz Chmiela, Twoimi idolami wokalnymi są Edyta Górniak, Justyna Steczkowska i Celine Dion. Czy w ciągu ostatnich dwóch lat coś zmieniło się u Ciebie w tym temacie?
Julia: Tak, bardzo dużo. Dami Im (Australia), Michał Szpak, Sylwia Grzeszczak, Ariana Grande (Los Angeles) fajne ma piosenki, Ed Sheeran (Wielka Brytania), Kasia Moś.
- W sieci można znaleźć Twoje wykonanie piosenki Jonasza Kofty "Trzeba marzyć". Nie uważasz, że piosenki tego autora są tak wyjątkowo piękne i tak bardzo pasujące do twojego wokalu, że mogłabyś w przyszłości pokusić się o nagranie płyty poświęconej temu znakomitemu poecie. "Deszcz na jeziorach", "Do łezki łezka", "Kwiat jednej nocy", "Pamiętajcie o ogrodach", "Tango z różą w zębach", "Z tobą chcę oglądać świat" to tylko kilka tytułów z jego przebogatego dorobku. Co o tym pomyśle sądzisz?
Julia: Byłoby to dla mnie wielkim zaszczytem. Uważam, że to wspaniały pomysł i - kto wie - być może kiedyś uda mi się go kiedyś zrealizować. Na tę chwilę chciałabym skupić się jednak na tym, aby zrobić coś własnego. Jest to moim ogromnym marzeniem... ale Pana pomysł przypadł mi do gustu (śmiech) i zaczyna mi kiełkować w głowie pewien pomysł... No, ale niech zostanie on na razie tajemnicą (śmiech).
- W związku z tym, że dużo występujesz na przeróżnych młodzieżowych przeglądach wokalnych i festiwalach, na pewno masz wyrobione zdanie na temat czołowych nastoletnich wokalistek i wokalistów w Polsce. Kogo chciałabyś w tym gronie szczególnie wyróżnić i które z Twoich śpiewających rówieśniczek powinny w Twojej opinii osiągnąć w dziedzinie muzyki najwięcej?
Julia: Jest wielu utalentowanych i wspaniałych młodych ludzi. Nie chciałabym tu wymieniać ich nazwisk, bo boję się, że jeszcze kogoś pominę i urażę. Ujmę to tak, w Polsce mamy bardzo zdolną młodzież (śmiech).
- No proszę... wokalistka, aktorka i do tego jeszcze dyplomatka (śmiech). Znakomicie wybrnęłaś. Co oprócz śpiewania jest jeszcze dla Ciebie ważne w życiu i jakie marzenia i oczekiwania wiążesz ze sceną?
Julia: Śpiew jest bardzo ważną częścią mojego życia, ale na pewno nie jest całym moim światem. Mam jeszcze wspaniała Babcię Hanię i kochaną Mamę, które zawsze będą tą najważniejszą częścią mojego świata. A co do oczekiwań muzycznych, to mam nadzieję, że wydepczę sobie malutką ścieżkę w tym wielkim świecie muzycznym i że będę mogła jeszcze kiedyś udzielić Panu kolejnego wywiadu lub po prostu pochwalić się jeszcze większym dorobkiem nagród i piosenek (śmiech).
Może właśnie po tym wywiadzie - kto wie - znajdzie się jakaś wytwórnia, która zainteresuje się mną i będzie chciała ze mną współpracować. Zapraszam więc do kontaktu. Na wszystkie muzyczne propozycje oczywiście jestem otwarta (śmiech).
- Zareklamowałaś się zawodowo! (śmiech). Poza muzyką masz jeszcze jakieś inne pasje?
Julia: Zdecydowanie największą jest muzyka, ale poza nią pasjonuje mnie także fotografia i film. Pewnie dlatego, że jest to związane z teledyskami do moich piosenek (śmiech).
- Wspomniałaś o swoich ulubionych wykonawcach. Pojawiła się tam również Kasia Moś. Może kiedyś będzie okazja, że się poznacie i będzie mogła udzielić Ci rad z zakresu branży muzycznej. Kasia to niezwykle miła i wrażliwa osoba, która jako wokalistka posiada solidne muzyczne przygotowanie zawodowe. Wspominam o tym, gdyż miałem przyjemność prowadzić z nią niedawno wywiad. Czy ty także zamierzasz szkolić swój wokal w jakiejś szkole muzycznej, czy też widzisz przed sobą inną drogę zawodową?
Julia: Jak już wspomniałam, śpiew jest bardzo ważną częścią mojego życia i to właśnie ze śpiewaniem wiążę swoją przyszłość. Czy będę się szkolić w szkołach muzycznych? Ciężko stwierdzić. Nie jest to spowodowane brakiem chęci, lecz niestety kwestiami finansowymi. Jak wiadomo prestiżowe szkoły kosztują, więc myślę, że swój rozwój muzyczny zacznę dopiero po maturze, kiedy to sama będę mogła sobie coś sfinansować, a nie siedzieć u mamusi "w kieszeni" (śmiech). Ale, gdyby jakaś Instytucja jak np. Akademia Muzyczna im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi się mną zainteresowała i zechciała mnie już przyjąć, to ja jestem bardzo chętna zacząć muzyczną edukację od dziś (śmiech).
- Ja także Ci dziękuję za rozmowę i obiecuję medialne wsparcie we wszystkich Twoich muzycznych planach i marzeniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz