Jeżeli masz dość wszechogarniającej świat depresji i nie godzisz się na warunki atmosferyczne, sugerujące szybkie nadejście zimy, co z kolei wiąże się z nudą, szarością i bezsensem istnienia. Jeżeli nie godzisz się na takie życie i pragniesz aby na Twoich ustach zagościł uśmiech, już 14go grudnia będziesz mieć szanse na ubaw po pachy podczas audycji PERŁY POLSKIEJ PIOSENKI na antenie radia Diverse Fm. W programie duża dawka niebanalnego humoru, a wszystko okraszone muzyką przez duże M. Pamiętaj 14go grudnia o godz. 18:00 czekamy na Ciebie na antenie DIVERSE FM.
"Droga damo, czy słyszysz jak gwiżdże wiatr? Wiesz, że Twoje schody wiodą po jego szepcie?
Gdy pędzimy wzdłuż tej drogi, nasze cienie są wyższe od dusz.
Tam spotykamy damę, od której bije blask i która chce nam pokazać
Jak wszystko przemienia się w złoto.
Jeśli uważnie się wsłuchacie, to w końcu usłyszycie tę melodię,
W której wszystko jest jednością, a jedność jest wszystkim , Jak być skałą, która się nie potoczy, a ona... kupuje schody do nieba." „Stairways To Heaven”
Brytyjska grupa Led Zeppelin powstała przypadkiem. Jimmy Page, gitarzysta rhythm and bluesowego zespołu The Yardbirds, po odejściu dwóch dotychczasowych członków grupy, pozostał sam z basistą Chrisem Dreja. Aby zagrać na podpisanych wcześniej koncertach, Page namówił do udziału w projekcie dwóch muzyków znanych z występów w lokalnej grupie bluesowej - wokalistę Roberta Planta i perkusistę Johna Bonhama. Zanim grupa została ostatecznie sformowana, opuścił ją Dreja, a jego miejsce zajął znany producent i multiinstrumentalista John Paul Jones. Zespół zaczął występować we wrześniu 1968 pod nazwą The New Yardbirds, aby wkrótce zmienić nazwę na Led Zeppelin. Zapewne żaden z wymienionych muzyków nie przypuszczał wówczas, że stworzony na szybko zespół po kilku latach stanie się jedną z najwybitniejszych formacji w historii rocka. Muzyka grupy oparta została na ostrej grze sekcji rytmicznej, wibrującej gitarze elektrycznej i od czasu do czasu akustycznej, oraz genialnym wokalu Roberta Planta. Grupa rozwiązała się w 1980 po tragicznej śmierci perkusisty Johna Bonhama.
Plant i Page w 1977, podczas ostatniego amerykańskiego tournée
Chociaż Led Zeppelin IV zawiera aż osiem bardzo dobrych kompozycji, bez utworu kryjącego się pod nr 4 nigdy nie uzyskałaby pewnie aż takiej popularności. W skutek decyzji managera Led Zeppelin Petera Granta o niewydawaniu singli, właśnie ze względu na „Stairways To Heaven” album był kupowany przez rzesze kolekcjonerów jako jedyny oficjalny nośnik zawierający tę epokową balladę. Piosenkę napisali Robert Plant i Jimmy Page. Początkowa reakcja krytyków nie przepowiadała utworowi tak ogromnego sukcesu. Popularność „Stairways To Heaven” rosła jednak z każdym rokiem. Podobno w ciągu pierwszych dwudziestu lat od wydania albumu tylko w samych Stanach Zjednoczonych prezentowano ją w radiowych stacjach z taką częstotliwością, że - jak wyliczono - trzeba byłoby grać ją non stop dzień i noc przez 44 lata.
„Stairways To Heaven” zaistniała w świadomości słuchaczy na całym świecie dzięki szalonym radiowcom lat 70-ych, którzy uwielbiali wyszukiwanie interesujących piosenek poza listą nadsyłanych przez czołowe wytwórnie singli wytypowanych przez producentów na potencjalne przeboje. Obecnie takich radiowców już prawie się nie spotyka, a tych nielicznych, którzy jeszcze nie poddali się presji muzycznych decydentów powinno się wpisać na listę chronionych gatunków ginących.
Ballada Rozpoczynająca się delikatnymi dźwiękami gitary i poprzez stałe podnoszenie tempa, w finale zamienia się w porywającą hard rockową galopadę z ekspresyjnym wokalem Roberta Planta i znakomitą solówką Jimmy'ego Page'a. Wojciech Mann wyraził kiedyś opinię, że z dziś pewnością ta piosenka nie miałaby szans zaistnienia w stacjach radiowych z uwagi na fakt, że trwa aż ponad osiem minut. Ponadto zamiast chwytliwego refrenu i prostej melodii, posiada zawiły i mistyczny tekst. Pewien krytyk muzyczny z Connecticut zauważył natomiast, że nie jest trudno odnaleźć w niej aluzje erotyczne i wyraził opinię, że „Stairways To Heaven” jest najlepszym muzycznym odzwierciedleniem orgazmu jaki kiedykolwiek słyszał.
Tu spoczywa John Henry Bonham RIP (fot. Jakub Mikołajczyk)
Poprzednie wydawnictwa grupy: Led Zeppelin i Led Zeppelin II to typowe płyty bluesowo - hardrockowe, natomiast Led Zeppelin III to album utrzymany w stylistyce folkowej. Na Led Zeppelin IV muzykom udało się połączyć wszystkie te fascynacje w jedną doskonałą całość. Utrzymana w przygnębiającym, wręcz apokaliptycznym nastroju „When The Levee Breaks” opowiadająca o losach człowieka, który w wyniku katastrofy stracił swój dom i musi opuścić rodzinne strony to najwyższej klasy blues. „Black Dog” i „Four Sticks” to przypominający poprzednie dokonania grupy genialny hard rock. Nie można też nie wspomnieć o gościnnym występie w piosence „The Battle of Evermore” angielskiej wokalistki wszech czasów Sandy Denny. Ta delikatnie zagrana na mandolinie przez Johna Paula Jonesa folkowa ballada zachwyca swoim nastrojem do dnia dzisiejszego. Płyta zawiera także doskonale zagrany kawałek akustyczny. Ballada „Going to California” to wirtuozerski popis gitarowy Jimmy'ego Page'a. Hołd epoce lat 60-tych, artyści oddali w piosence, którą zatytułowali po prostu „Rock and Roll” natomiast nostalgiczny song „Misty Mountain Hop” jest przejmującym wyrazem tęsknoty za dogasającą epoką hippisów.
Led Zeppelin IV do dnia dzisiejszego uznawana jest za najwybitniejszą płytę grupy oraz za jeden z najlepszych krążków w historii fonografii. Jest czwartym z kolei albumem Led Zeppelin znanym także jako Four symbols. Na okładce widać bowiem cztery symbole, z których każdy przedstawia jednego z członków grupy. O wartości kompozycji pochodzących z tej sesji nagraniowej niech świadczy fakt, że aż trzy nie mieszczące się na Led Zeppelin IV utwory: „Boogie With Stu”, „Night Flight” i „Down By The Seaside” ukazały się na późniejszym albumie zespołu Physical Graffiti w roku 1975. Led Zeppelin IV znalazł się na 66 miejscu listy 500 albumów wszech czasów wg magazynu Rolling Stone i sprzedał się do dziś w ponad dwudziestomilionowym nakładzie.