W sobotę 11-go czerwca z programem "Potęga prawdy" wystąpił w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym w Londynie Jan Pietrzak. Po występie miałem okazję zadać twórcy kabaretu "Pod Egidą" kilka pytań:
- Jest pan symbolem narodowym. Polacy wstają tylko do Hymnu, Roty i Boże cos Polskę, i… Pietrzaka Żeby Polska była Polską. Jak się czuje Józef Wybicki naszych czasów?
- Ja z tą pieśnią przeżyłem już wiele lat. Od 1977 roku ją śpiewam. Oczywiście, że w różnych okresach budzi ona albo mniejsze, albo większe emocje. Teraz w Polsce jest taki czas, że emocje są bardzo wielkie. Ta część publiczności, która do mnie przychodzi, znów z wielkim uniesieniem ją śpiewa. To jest część narodu, która widzi, że są zagrożenia dla Polski, wyraźne, zdecydowane. Zresztą ja o tym mówię też ze sceny. Jest cała frakcja medialno-polityczna, która Polskę chce rozdrobnić. Autonomia Śląska, Euroregiony, brak wykształcenia młodzieży w historii Polski. Jednym słowem trwa taka praca wynaradawiająca, dlatego niektórzy Polacy się tym martwią
- Łatwo było w czasach PRL-u, gdzie 1 procent* pewnie był za władzą, albo jeszcze mniej, a reszta była przeciwko, natomiast w kraju tak spolaryzowanym jak dziś być satyrykiem…
- Proszę pana, nie było tak jak pan mówi. W największym rozkwicie „Solidarności”, kiedy cały świat otworzył usta ze zdumienia, że jest możliwy taki bunt, było 10 mln ludzi w „Solidarności”, a 20 mln dorosłych Polaków nie było, więc pana statystyka jest błędna.