"Żyjemy z dnia na dzień wiążąc koniec z końcem bezwolnie uwikłani w błędny rytuał. Przyzwyczajamy się do wszystkiego. Do kolejnych upadków. Czekamy na wyroki opatrzności."
"Second Life Syndrome"
Na początku tego roku opublikowałem recenzje dwóch legendarnych albumów grupy Pink Floyd będące muzyczną podróżą po zakamarkach ludzkiej duszy. Zastanawiałem się wówczas, czy zawsze mamy jasną odpowiedź na pytanie dlaczego podejmowaliśmy kiedyś takie, a nie inne decyzje. Dark Side Of The Moon i Wish You Were Here powstały na początku lat 70' ubiegłego stulecia. Co z nimi wspólnego ma album polskiej grupy Riverside z roku 2005? Mimo że ukazał się on dokładnie 30 lat po Wish You Were Here, bardzo wyraźnie słychać na nim echa myśli i muzyki Floydów. W tekstach z Second Life Syndrome znajdujemy bowiem aż dwa ściśle powiązane ze sobą wątki: zagubienie człowieka w labiryntach otaczającej go rzeczywistości, oraz wynikająca z tego zagubienia samotność. Płyta rozpoczyna się końcem, a kończy początkiem pewnej zawiłej fabuły. Gerry Driscoll powiedział o albumie Dark Side Of The Moon: "Nie ma ciemnej strony księżyca, w rzeczywistości... on jest cały ciemny". Album Riverside jest chyba jeszcze bardziej mroczny.
Riverside w Londynie - rok 2011 (fot. Sławek Orwat) |
Mariusz Duda i Michal Lapaj (fot. Sławek Orwat) |
„After”
Rozpoczynające ten album słowa to stan duszy zagubionego człowieka już po zakończeniu jego walki z samym sobą, której etapy będziemy mogli uważnie śledzić wsłuchując się w kolejne części płyty, a będąca przedmiotem rozważań trudność w zachowaniu własnej tożsamości z tytułu podejmowania przełomowych dla życia decyzji, najbardziej przypomina przesłanie z Wish You Were Here.
Moje bezcenne spotkanie z Piotrem Grudzińskim |
"Volte-face"
Gdyby kontynuować zbieżność epokowego albumu Floydów z krążkiem Riverside, to fabuła Second Life Syndrome rozpoczyna się praktycznie w tym samym momencie, w którym bohater Wish You Were Here usłyszał wołanie świata, do którego kiedyś należał: Szkoda, że nie ma Cię TU... że jesteś teraz TAM, w miejscu które dawniej byłoby dla Ciebie zimne i obce...
Mariusz Duda (fot. Sławek Orwat) |
fot. Sławek Orwat |
"Conceiving you"
Kreowanie partnera, zamiast przyjęcie go takim, jakim jest, kiedy już się pojawi, to zjawisko powszechne. Wiele relacji nie wytrzymuje dziś próby czasu. Egoizm, który wyniszcza szczęście i wpędza w samotność, to choroba która w ostatnich czasach jest szczególnie widoczna. Świat jest pełen chwilowych związków uczuciowych trwających do czasu wyczerpania się limitu straconych złudzeń. Egoizm jest dziś niczym nowotwór, który wyniszcza cały współczesny świat.
Piotr Kozieradzki (fot. Sławek Orwat) |
fot. Sławek Orwat |
"Second Life Syndrome"
Tytułowy utwór to kilkunastominutowa rockowa suita - gatunek w zasadzie dziś już prawie wymarły. Stosując taki środek artystyczny Riverside świadomie odnosi się do stylistyki grupy Pink Floyd. Słuchając tego utworu, może się wydawać, że zbuntowany człowiek który odrzucił kiedyś uczucia w imię zachowania tożsamości, w końcu odnalazł swoje ego. Czy dało mu to jednak poczucie spełnienia? W kolejnym utworze zaczyna odczuwać nieopisaną samotność...
"Odrzuciłem Cię tak pochopnie, a to strasznie boli. W głębi serca krzyczę i rozpaczam i jest mi bardzo zimno. Odrzuciłem Cię tak bezmyślnie, a to strasznie boli.
"I Turned You Down"
Jaką cenę płaci się za bezkompromisowość? Ile można zyskać, a jeśli można, to czy to wszystko co się traci, nie zabija powoli duszy? Ilu z nas stawiało sobie takie pytania?
Michał Łapaj (fot. Sławek Orwat) |
"Dance With The Shadow"
Podejmując wyzwanie, nasz bohater jest bardzo pewny siebie. Płyta kończy się stanem emocjonalnym z punktu wyjścia. Czy jednak stan z utworu "Before" różni się od stanu z "After"?
Piotr Grudziński |
"Before"
Mariusz Duda wykonuje wszystkie utwory jak zawsze w języku angielskim. Może właśnie dlatego grupa jest bardziej znana i szanowana za granicą niż w Polsce. Hipnotyczny charakter utworów akcentowany genialnymi solówkami Piotra Grudzińskiego idealnie wpisuje muzykę Riverside do kanonu najlepszych dokonań rocka progresywnego. Perkusista Piotr Kozieradzki, klawiszowiec Michał Łapaj i gitarzysta Piotr Grudziński czerpią garściami ze sposobu myślenia grupy Pink Floyd i nie jest to jakakolwiek krytyka, a wręcz przeciwnie. Nikt bowiem dotychczas w naszej rodzimej twórczości nie spróbował dotknąć tego obszaru muzyki w sposób tak konsekwentny i zarazem doskonały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz