Gabinet Looster to pięcioosobowy kolektyw śpiewająco-grający, bardzo dobrze znany chyba wszystkim amatorom polskiej muzyki przebywającym na wyspach brytyjskich. Ekipę w składzie Adam Szczebel, Piotr Wróbel, Rafał Wrona, Robert Wiktorowicz i Bart Kowalski trudno nazwać kapelą czy zespołem muzycznym.
Ten twór jest zdecydowanie czymś więcej - paczką najlepszych przyjaciół, inspirującym zjawiskiem przyciągającym do siebie pozytywnych ludzi czy może już nawet Rodziną Looster. Skład owego kolektywu dumnie uzupełnia Tomasz Likus, manager zespołu oraz kilkaset fanów zgromadzonych w UK oraz Polsce.
fot. Monika S. Jakubowska
Gabinet Looster można zobaczyć nie tylko na dużych scenach wraz z takimi gigantami polskiego rocka jak Kazik Staszewski, Kasia Nosowska czy Krzysztof Grabowski, ale także na ulicach Londynu, gdzie w oszczędnych promieniach brytyjskiego słońca dzielą się swoją muzyką z wszystkimi, którzy mają ochotę jej wysłuchać. A słuchać naprawdę warto, bo muzyka Gabientu Looster jest powiewem świeżości nie tylko na polskiej scenie rockowej, ale ewenementem w ogóle. Może się o tym przekonać każdy, ponieważ dzięki wspólnym staraniom lusterkowej rodziny zespołowi udało się 22 kwietnia wydać swą debiutancką płytę zatytułowaną PO STU LATY i to właśnie jej będziemy się przyglądać w dalszej części artykułu.
Co to za radość wygrać w nierównej walce
Dajmy sobie takie same szanse
I kiedy to zrozumiesz wtedy odpowiem ci
Taka postawa imponuje mi
fot. Monika S. Jakubowska
Materiał na płytę zarejestrowany został pod czujnym okiem Łukasza i Piotra Łukaszewskich w gdańskim studiu Custom34 w którym nagrywali tacy artyści jak Luxtorpeda, Kamil Bednarek, Myslovitz i wielu, wielu innych.
Miksem i masteringiem zajął się Tom Horn, realizator dźwięku i muzyk Strachów na Lachy, a sam krążek liczy sobie aż dwanaście utworów wraz z Intrem, co jest bardzo dobrym wynikiem jak na debiutancki album. Oprócz standardowej piątki zwichrowanych marzycieli na płycie będziemy mogli również usłyszeć gościnnie muzyków zaproszonych do pomocy w realizacji, ale o tym później.
fot. Monika S. Jakubowska
Płyta wydana została w popularnym ostatnimi czasy kartonowym pudełku utrzymanym w brązowej, jakby jesiennej tonacji. Oprócz krążka znajdziemy w środku również wkładkę z wszystkimi tekstami i podziękowaniami dla rodziny i przyjaciół. Płyta jest wciąż dostępna do sprzedaży w cenie 8£ (Polska) oraz 10£ (UK) w facebookowym sklepiku kapeli oraz na Ebayu. Prezentuje się to bardzo przyzwoicie w porównaniu do innych dostępnych pozycji, niektóre nawet przewyższając (khem, khem, nowy album Comy…).
fot. Monika S. Jakubowska
Pozostaje tylko wrzucić kompakt z logiem przedstawiającym megafon do wysłużonej mini-wieży i delektować się jednym z najlepszych według mnie polskich debiutów ostatnich lat.
Intro
Ziemia
Nie Czas
Spokojnie
Trzeci
Milicja
Krótka Piosenka O Wojnie
Niewola
Kra
Łezka
Światło
Pajęczyny
Megafony
Otwierające płytę dwuminutowe intro daje nam przedsmak tego, czego możemy spodziewać się w dalszej części odsłuchu. Akustyczne gitary dopełnione w dalszej części wprowadzającą nieco napięcia sekcją rytmiczną i akordeonem, jasno dają do zrozumienia, że jest to płyta akustyczna, a jednocześnie pełna suspensu. Delikatna i niespokojna w tym samym momencie. Bez wątpienia jest to płyta wielowarstwowa, pełna sprzeczności, które z jakiegoś powodu doskonale ze sobą współgrają.
fot. Monika S. Jakubowska
Ziemia to pierwszy pełnoprawny utwór na płycie, zgrabnie wskakuje w buty uszyte przez intro rozwijając narzuconą formę. Nieco balladowy, chociaż miejscami żywszy i skoczny numer opiewający naszą ojczystą planetę sprawia, że szybko nabiera się ochoty na więcej.
To tutaj można usłyszeć po raz pierwszy łagodny, a jednak niepozbawiony pazura wokal Adama Szczebla i świetną sekcję rytmiczną w wykonaniu Rafała Wrony i Roberta Wiktorowicza. Utwór dopełniony jest akustyczną solówką Rafała Wrony i błąkającym w tle akordeonem Bartka Kowalskiego idealnie dopełniającym to smakowite muzyczne danie.
fot. Monika S. Jakubowska
Kolejne numery to Nie Czas oraz Spokojnie – oba utrzymane w bardzo podobnej tonacji, momentami zwalniając, aby zaraz potem przyspieszyć. Funkujący bas dopełniony zostaje akustycznymi zagrywkami oraz wieloma muzycznymi ozdobnikami, a całość zagrana jest w niemal marszowym tempie. Płyta rozkręca się powoli i niespiesznie, jak dobry film sensacyjny z każdym numerem dodając kilka kolejnych zaskakujących elementów. Spokojnie to kawałek przewrotnie jeszcze bardziej skoczny, napakowany ciekawymi pomysłami z poetyckim tekstem traktującym o tęsknocie za ojczyzną.
fot. Monika S. Jakubowska
Ta tęsknota przewija się często w doskonałych tekstach Adama Szczebla. Tekstach nad wyraz poetyckich i zostawiających dowolność interpretacji, a jednocześnie piętnujących i potrafiących w dosadny sposób wyrazić, dlaczego setki tysięcy Polaków wybrały emigrację jako sposób na życie. Numer pod tytułem Trzeci po raz kolejny podkręca tempo. Jest coraz szybciej, jeszcze bardziej skocznie, tęsknota za ojczyzną zamienia się w postępującą irytację, której apogeum wyrażone zostaje w moim ulubionym utworze zatytułowanym Milicja. Tutaj następuje kolejny zwrot akcji, bowiem sam kawałek utrzymany jest w wyraźnie bluesowej formie, świetna gitara Rafała Wrony przeplatana harmonijkowymi wstawkami ani na chwilę nie pozwala nam złapać oddechu, cały czas prowadząc nas razem z Adamem obracającym się w niebezpiecznym towarzystwie milicjantów. W kolejce czeka już Krótka Piosenka O Wojnie – piosnka naprawdę krótka, bo zaledwie nieco ponad dwuminutowa. Jak udowadnia Gabinet Looster, dwie minuty to wystarczająco dużo, aby rozruszać słuchacza, bo po bluesowym pochodzie dostajemy galopujący numer wypchany kolejnym świetnym tekstem.
Jej niewidzialna siła przyciąga mnie
Codziennie całuje stopy moje
Obrasta drzewami, rodzi zbożami
Strzela kwiatami i wieżowcami
fot. Monika S. Jakubowska
I oto zanim się spostrzegliśmy, znajdujemy się niemal dokładnie w połowie albumu. Niewola to klimatyczna ballada, w której pierwsze (nomen omen) skrzypce gra zaproszona do pomocy w produkcji albumu skrzypaczka Barbara Bartz. Dodatkowy instrument i niespieszne tempo stawiają nacisk na klimat i
pozwala skupić się na lirycznym tekście i swoistym dialogu prowadzonym
pomiędzy linią wokalu i skrzypcami Basi.
fot. Monika S. Jakubowska
Na tym jednak niespodzianki się nie kończą bowiem kolejne trzy utwory zostały wzbogacone w stosunku do wersji znanych z koncertów o sekcję dętą. I to nie byle jaką sekcję dętą, ponieważ w Krze, Łezce oraz Świetle udzielają się muzycy ze znanego chyba wszystkim amatorom polskiego rocka Kultu! Jarek Ważny na puzonie, Tomek Glazik na saksofonie oraz Janusz Zdunek na trąbce nie starają się zmienić natury znanych piosenek, dodając jednak jeszcze więcej ognia i sprawiając, że nogi nie mogą ustać w miejscu. Wersje płytowe tych numerów są doskonałe i bardzo chętnie widziałbym sekcję dętą na stałe w koncertowym gabinetowym składzie. Zatrzymam się tutaj jeszcze na chwilę przy Łezce, która oprócz
wzbogacenia dęciakami, posiada jeden z najlepszych tekstów na płycie.
Jest to swoista gorzka pigułka opisująca po raz kolejny naszą pełną
sprzeczności ojczyznę. Adam nie przebiera w słowach, trafiając
bezbłędnie krytycznymi słowami zmuszającymi do refleksji nad kondycją
Polski.
Tak tęsknię za tobą
I kogo bym nie spotkał
Mówią żeś ciężko chora
Nowotwór cię zjada od środka
Z każdym dniem słabniesz
W żyły pompując chemię
Na nic to kiedy przerzuty są
Na młode pokolenie
fot. Monika S. Jakubowska
Pajęczyny to przedostatnia piosenka na płycie. Traktujący o miłości mocno funkujący numer wzbogacony jest o świetne solo na klawiszach Bartka Kowalskiego, którego można słuchać na okrągło. I tak doszliśmy oto do Megafonów - jednego z najdłuższych numerów na płycie (dłuższa jest tylko Łezka) stanowiącego niejako podsumowanie i zwieńczenie całego albumu, oraz kolejny popis umiejętności Adama Szczebla w warstwie tekstowej.
Megafony, które stały się symbolem Gabinetu Looster i swoistym logiem kapeli krzyczą w stronę elit rządzących wytykając bezlitośnie ich przywary i kumoterstwo, dostaje się po równo zepsutym politykom, pełnemu hipokryzji klerowi jak i nadużywającej władzy policji.
Ona woła ciebie, gdy jest w potrzebie
Widokiem w bramie rani i każdą świeżość zdławi
Jej stanowiska i urzędy i nienażarte gęby
Zgromadzenia i obrady to potęga nowej władzy
fot. Monika S. Jakubowska
Trudno jednoznacznie podsumować PO STU LATY. Jest to płyta tak bogata, że nie sposób wychwycić wszystkich niuansów i smaczków podczas pierwszego czy drugiego, a nawet i dziesiątego przesłuchania. Można do niej wracać bez końca, za każdym razem znajdując coś nowego, odkrywając osłuchany numer jeszcze raz. Nie da się również jednoznacznie określić jaki rodzaj muzyki prezentuje Gabinet Looster. Chłopaki mieszają gatunki i poruszają się swobodnie w muzycznym kotle w naprawdę urokliwy sposób. Poważne i głębokie teksty zmuszają do refleksji i pozostawiają sporą dowolność w interpretacji, podczas gdy dokazujące gitary skłaniają do skakania i tańczenia w rytm mocnych bębnów i plumkającego basu. Mogę śmiało polecić tę płytę wszystkim, niezależnie od upodobań muzycznych czy wieku słuchacza. Jest to naprawdę wspaniały debiut o jakim mogłaby pomarzyć niejedna kapela; zarówno pod względem muzycznym jak i realizacyjnym poprzeczka zawieszona została bardzo wysoko i mimo że album wyszedł zaledwie kilka miesięcy temu, już teraz czekam na kolejny!
Mateusz Augustyniak Jest zwycięzcą II edycji Jubileuszowego Konkursu Muzycznej Podróży
dzięki ironicznemu, acz niezwykle wnikliwemu artykułowi, który można
przeczytać tutaj.
Muzyka była z nim od zawsze. Po maturze trafił do Krakowa, gdzie
znalazł pracę jako szklankowy w Tower Pub - mrocznej spelunie dla typów
spod ciemnej gwiazdy. Jego jakże odpowiedzialna praca polegała na
zbieraniu szklanek ze stolików i obserwowaniu kamery skierowanej na
wejście do pubu, a wszystko to działo się w rytmach mocnych metalowych
brzmień. Zabawił tam niedługo, ale wspomina to miejsce z wielkim
rozrzewnieniem. Po kilku zawirowaniach wylądował w studenckim klubie
Studio, gdzie spędził blisko cztery lata, awansując na stanowisko
menadżera. Do Anglii - jak wielu innych - przyjechałem na kilka
miesięcy, aby sobie dorobić i... został na stałe. Powrotu do Polski
sobie nie wyobraża. Przedkłada - jak sam mówi - szarość aury nad
szarością nastrojów. Obecnie pracuje w lokalnym Radio Betford, gdzie bez
przeszkód naśmiewa się z wszystkiego, co go śmieszy. Mateusz wychodzi z
założenia, że w obecnym świecie trzeba śmiać się z otaczającej nas
pokracznej rzeczywistości, gdyż inaczej trzeba by się jej bać. Gra także
na gitarze w kapeli, z którą spodziewa się odnieść w niedalekiej
przyszłości oszałamiający sukces, doskonale zdając sobie sprawę z
beznadziejności owych zamierzeń. Codzienne osiem godzin w jego mało
ambitnej pracy, wydaje mu się celem samym w sobie. Mateusz wraz z Kubą
Mikołajczykiem prowadzi od niedawna portal muzyczny www.polskiwzrok.co.uk,
który na razie dopiero się rozkręca, a plany z nim związane są ogromne.
Dzięki Mateuszowi czuję wielką radość i sens organizowania cyklicznych
konkursów na muzyczny artykuł. Szykujcie się więc już teraz do kolejnej
jego edycji, którą ogłoszę z okazji 300-tysięcznej wizyty na Muzycznej
Podróży. Podróż Mateusza - jak sam zainteresowany mówi o swojej
muzycznej przygodzie - dopiero się zaczyna...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz