"Spróbuj powiedzieć to, nim uwierzysz, że nie warto mówić kocham.
Spróbuj uczynić gest, nim uwierzysz, że nic nie warto robić.
Nic, naprawdę nic nie pomoże, jeśli Ty nie pomożesz dziś miłości".
"Moja i Twoja nadzieja"
Debiutancka płyta zespołu Hey zdobyła poczwórną platynę i została okrzyknięta przez czytelników pisma Tylko Rock najlepszą polską płytą pierwszej połowy lat 90', a był to bez wątpienia okres dla polskiej muzyki przełomowy. Upadek PRL-u otworzył wprawdzie sztuce nowe możliwości, ale też nim rynek muzyczny w Polsce ukształtował się w pełni, od czasu Detoxu zespołu Dżem nie pojawiło się nic, co wywołałoby aż takie zainteresowanie jak właśnie ta płyta. Muzycy wstrzelili się idealnie w historyczny moment. Brudne brzmienie przesterowanych gitar perfekcyjnie dopasowało się na tym krążku do królującej w tym czasie na całym świecie i jak to określiła sama Kasia Nosowska - cudownej stylistyki grunge'owej. Fire to mieszanka kilkunastu solidnych kompozycji rockowych z kilkoma absolutnymi hitami, których siła rażenia jest odczuwalna po dziś dzień. "Zazdrość", "Teksański", "Zobaczysz", "Dreams" czy "Moja i Twoja nadzieja" na stałe weszły do kanonu polskiego rocka.
fot. Monika S. Jakubowska |
W 1997 roku byłem mieszkańcem dotkniętego niespotykaną nigdy wcześniej powodzią Wrocławia. Piosenka "Moja i Twoja nadzieja" stała się wówczas hymnem tego dramatycznego czasu. Stając się czymś znacznie więcej niż "cegiełką" solidarności z powodzianami, został wydany na singlu w specjalnie na tę okazję nagranej na nowo wersji. W spontanicznie zaaranżowanym nagraniu oprócz Kasi Nosowskiej wzięli wówczas udział tak znani artyści jak Maryla Rodowicz, Czesław Niemen, Natalia Kukulska, Edyta Bartosiewicz oraz Grzegorz Markowski.
1993 rok był czasem, kiedy w świadomości polskich fanów rocka narodziła się postać nieznanej wtedy jeszcze aż tak powszechnie Kasi Nosowskiej - dziś niekwestionowanej królowej polskiej sceny muzycznej. Artystka po latach powiedziała o Fire następujące słowa: "Pierwsza płyta nagrywana była spontanicznie, bo po prostu chcieliśmy mieć na koncie jakiś album. Dla mnie celem nadrzędnym było posiadanie w ręku namacalnego krążka, który mogłabym pokazać moim rodzicom i udowodnić, że coś jestem warta".
1993 rok był czasem, kiedy w świadomości polskich fanów rocka narodziła się postać nieznanej wtedy jeszcze aż tak powszechnie Kasi Nosowskiej - dziś niekwestionowanej królowej polskiej sceny muzycznej. Artystka po latach powiedziała o Fire następujące słowa: "Pierwsza płyta nagrywana była spontanicznie, bo po prostu chcieliśmy mieć na koncie jakiś album. Dla mnie celem nadrzędnym było posiadanie w ręku namacalnego krążka, który mogłabym pokazać moim rodzicom i udowodnić, że coś jestem warta".
Artur Grzanka |
Niezwykłość Fire to jednak nie tylko grunge'owa stylistyka. To przede wszystkim niezwykle inteligentne i trafne teksty jak choćby "Teksański". Niedawno przebój ten Kasia wykonała na koncercie MTV w zupełnie nowym, bluegrassowym brzmieniu, którego poziomu nie powstydziłyby się najlepsze kapele z Nashwille. Największy jednak geniusz Kasi Nosowskiej to przede wszystkim posunięta do granic
możliwości ascetyczna oszczędność w wyrażaniu najbardziej głębokich
treści. "Zazdrość" jest najlepszą ilustracją tego genialnego trafiania w
sedno za pomocą zaledwie kilku wersów, czym utwór ten przypomina w
swojej formie ponadczasowy "Child In Time" grupy Deep Purple. Nie znam
lepszego, a jednocześnie bardziej trafnego spojrzenia na temat zazdrości w
historii nie tylko polskiej muzyki rockowej.
"Są chwile, gdy wolałabym martwym widzieć Cię.
Nie musiałabym się Tobą dzielić nie, nie.
Gdybym mogła schowałabym Twoje oczy w mojej kieszeni,
Żebyś nie mógł oglądać tych, które są dla nas zagrożeniem.
Do pracy nie mogę puścić Cię nie, nie.
Tam tyle kobiet, każda w myślach gwałci Cię.
Złotą klatkę sprawię Ci, będę karmić owocami.
A do nogi przymocuję złotą kulę z diamentami".
fot. Monika S. Jakubowska |
Drapieżnie zaśpiewany i utrzymany w iście nirvanowskim, brudnym klimacie utwór "Zobaczysz" to opowieść o dramacie porzucenia przez ukochaną porównanym do skutków klęski żywiołowej. Mim, że jest to jedyny tekst z tej płyty nie napisany przez Kasie Nosowską, jest on świetnym przykładem spotykanego w wielu śpiewanych przez nią utworach tak charakterystycznego dla grunge'u nihilizmu. Słowa tej piosenki to wiersz Edwarda Stachury:
"A kiedy ona Cię kochać przestanie, zobaczysz noc w środku dnia.
Czarne niebo zamiast dnia. Zobaczysz wszystko to samo co ja.
A ziemia zobaczysz, ziemia to nie będzie ziemia. Nie będzie Cię nosić
A ogień zobaczysz, ogień to nie będzie ogień. Nie będziesz w nim brodzić
A woda zobaczysz, woda to nie będzie woda. Nie będzie Cię chłodzić
A wiatr zobaczysz, wiatr to nie będzie wiatr. Nie będzie Cię koić
A kiedy ona Cię kochać przestanie, zobaczysz obcą, własną twarz.
Jakie wielkie oczy ma strach. Zobaczysz wszystko to samo co ja
A wszystkie żywioły, będą Ci złorzeczyć. Lepiej byś przepadł bez wieści".
fot. Monika S. Jakubowska |
Kasi Nosowskiej zdarzało się także pisać teksty w języku angielskim. Najlepszy z nich został - jak przypuszczam - w zamierzony sposób napisany właśnie w tym języku po to, aby jego dramatyczną treść wykrzyczeć na cały świat. Traktuje on o ohydnym i jakże często ukrywanym w wielu rodzinach procederze seksualnego wykorzystywania dzieci.
"Coś było w jej oczach. Myślę, że to lęk.
Dlaczego nie powiedziałaś mi mała dziewczynko, dlaczego tak się boisz?
Ostatniej nocy mój ojciec wszedł sam do mojego pokoju.
Był zupełnie nagi. Bardzo cicho zamknął drzwi. To nie był sen.
Wciąż czuję jego dłonie na moim drżącym ciele.
Chodź do mnie dziewczynko, trzymam Cię.
Już nigdy nie będziesz płakać. Złączmy dłonie
Zacznijmy rozmawiać z Twoim Bogiem. On będzie słuchał.
Twój pieprzony ojciec zginie w piekle, zapłaci za wszystkie winy".
Fire wyznaczył grupie Hey styl, którym zdobyła ona fanów i w ekspresowym tempie opanowała polską scenę muzyczną. Przypomnieć w tym momencie trzeba, że ojcem tej stylistyki był człowiek, który do dnia dzisiejszego posiada znaczącą pozycję w polskiej muzyce. Z ewolucją muzyczną Piotra Banacha jest trochę podobnie jak z moją. Może właśnie dlatego jest on mi tak bliski. Wyrastałem bowiem na ostrym rockowym brzmieniu końca lat 60-tych i dekady lat 70-tych.
Piotr Banach (fot. Margoz) |
Hard rock jako bardzo szerokie pojęcie ze swoimi bluesowymi, jazzowymi i rock'n'rollowymi odcieniami wyznaczył mojemu pokoleniu pewien rodzaj estetyki muzycznej jak i tematyki zawartych w niej tekstów. Rock współczesny oddalił się moim zdaniem od tego wizerunku. Dostrzegam rzecz jasna wielu wartościowych wykonawców tego gatunku, czego wyrazem są prezentowane przeze mnie albumy z lat dziewięćdziesiątych jak i z obecnego stulecia. Więcej bliskich mi klimatów odnajduję dziś o wiele częściej niż w rocku w muzyce reggae i ska, których fanem zostałem w skutek trochę podobnej ewolucji jaką przeszedł twórca zespołu Hey, a obecnie lider formacji Indios Bravos. Piotr Banach powiedział o tamtym czasie swojej twórczości następujące słowa: "Płyty, które nagrywałem z Heyem są bardzo dobre. Wiadomo, że były na nich elementy takie, które dziś już mi nie odpowiadają, z których wyrosłem. Ale na tamten moment każda płyta, którą nagrywałem była tą najlepszą".
Kasia Nosowska może być dziś bez wątpienia porównywana z takimi gigantami polskiego rocka jak Grzegorz Ciechowski, Kazik Staszewski czy Krzysztof "Grabaż" Grabowski. Jej wokalna drapieżność i ekspresyjność połączona z bardzo osobistymi, jakże często brutalnymi tekstami stworzyły z niej artystkę wyjątkową i ponadczasową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz