wtorek, 5 grudnia 2017

Antoni Malewski - KRYSTIAN. Wspomnienie o przyjacielu

Środa 22 listopada 2017 roku kwadrans przed godz. 20.00. Jestem już po telefonicznej rozmowie z Tomaszem Wybranowskim (redaktorem naczelnym polskojęzycznego Radia NEAR FM w irlandzkim Dublinie). Siedzę przed komputerem, mam wziąć udział w jego stałej audycji pt. “Polska Tygodniówka”. Przygotowuję się do wejścia (na żywo) na antenę, mam swoje “5 minut”, by opowiedzieć w tej audycji o ojcu chrzestnym polskiego rock’n’rolla, niedawno zmarłemu, o panu Franciszku Walickim. Moje skupienie nad postacią pana Franciszka przerywa telefon komórkowy. Dzwoni przyjaciel ze Wspólnoty AA, Radek z Rawy Maz. – Antoni chciałem podzielić się z tobą i przekazać ci bardzo smutną informację. Dzisiaj zmarł w szpitalu w Łodzi nasz przyjaciel ze Skierniewic, Krystian. Na dziś nie wiem kiedy pogrzeb. Nogi moje zrobiły się jak z waty, na szczęście siedziałem przed komputerem, myśli o Krystanie jak poszarpane filmowe kadry, przemieszczały się jeden po drugim w mojej głowie, serce choć nadal biło, jednak mocno zabolało. Szok, wielki nie do opowiedzenia szok, aż tu nagle zaskakująco przerwane rozmyślanie nad Kristianem ….. telefon z Irlandii przerywa moje chwilowe osłupienie, - Antoni za 3/4 minuty jak skończy się ten muzyczny utwór “wchodzisz” na antenę, nie rozłączaj się telefonicznie, zaraz zaczynamy!!! 

Ostatnia, zbiorowa FOTKA z Zakościela na której na pierwszym planie widać Krystiana (pierwszy, w pierwszym dolnym rzędzie po prawej, siedzący trzyma jeden z elementów z rozebranej już “wystawki” poświęconej Elvisowi Presleyowi).



Krystian to krótko strzyżony o ciemnej karnacji skóry, dobrze zbudowany, przystojny (podobny do Ronaldo z Realu Madryt), wysportowany, wysoki mężczyzna (w przedziale 185/190 cm wzrostu). Były komandos z czynnej służby wojskowej. Uwielbiał żeglarstwo, kochał spacer po górach. Poznałem go 8 a może 10 lat temu na corocznych, rocznicowych spotkaniach grupy AA “Kontra” Wspólnoty z Rawy Maz. Zawsze uczestniczyło w rawskim jubileuszu wielu przyjaciół z innych grup miast ościennych jak : Skierniewice, Łódź, Opoczno, Biała Rawska, Sochaczew, Piotrków Tryb. czy Tomaszów. Na tych spotkaniach poza oficjalnymi, uroczystymi mityngami, w kuluarowych przerwach odbywały się ciekawe, cudowne rozmowy, wymiana doświadczeń z innymi przedstawicielami z bliźniaczych, ościennych grup Wspólnoty. Często w kuluarach nawiązywały się koleżeństwa, przyjaźnie, zapraszania na rocznice, mityngowe spotkania do swoich macierzystych grup. Na jednym z rawskich spotkań bardzo długo dzieliliśmy się z Krystianem doświadczeniami wyniesionymi z mityngów na swoich grupach. Kolejne rocznicowe spotkania w Rawie zaowocowały przyjaznym zbliżeniem się do siebie. Czułem, że nadajemy na “jednej fali”. Rozstając się, Krystian zaprosił mnie na otwarty mityng do Skierniewic, na jego macierzystą grupę (mityng odbył się w niedzielne przedpołudnie), która miała spotkania w samym centrum miasta, w pomieszczeniach plebani kościoła św. Jakuba.

Kościół św. Jakuba w centrum miasta Skierniewice



Miasto Skierniewice jest mi do dzisiaj bardzo bliskie ponieważ w pierwszej połowie dekady lat 60-tych minionego wieku edukowałem się w Technikum Mechanicznym (trzyletnim) przy ulicy Batorego. Zawsze pamięcią sentymentalnie wracałem do miasta mojego, najpiękniejszego okresu życia, do lat młodości. Dlatego na “hasło Skierniewice” bez żadnych przeciwwskazań, skrupułów, oporów, z radością, gęsią skórką na ciele, przyjąłem Krystiana zaproszenie. Kiedy tylko znalazłem się przy wypełnionym uczestnikami spotkania, dużym pomieszczeniu kościoła, przywitano mnie niezmiernie serdecznie i gorąco. Czułem, że tę przyjazną mi atmosferę stworzył Krystian, co przy pożegnaniu dziękując za spotkanie ”wygarnąłem mu z całego serca”. Zapamiętam na zawsze temat mityngu, o ironio losu patrząc dzisiaj po śmierci Krystiana, a brzmiał – “Czy cieszę z nowego życia jakie dała mi Wspólnota AA?”. Tak pięknych, sugestywnych I szlachetnych wypowiedzi dzielących się uczestników spotkania, nie zawsze na otwartych mityngach można otrzymać, doświadczyć. Dzisiaj całe fragmenty mityngowych wypowiedzi różnych osób (mężczyzn I kobiet) brzmią w mojej głowie, niczym przydrożna kapliczka ze świątkami, stojąc przed oczami. Pamiętam Krystiana wypowiedzi o rodzinie, o miłości, o odrodzonym z pijackiego letargu małżeństwie. Skierniewickie spotkanie jeszcze bardziej scementowało naszą przyjaźń. Rozstaliśmy się, wzajemnie czując dużą potrzebę częstszego spotykania się.

Kościół parafii Miłosierdzia Bożego
Po kolejnym, rawskim jubileuszu grupy “Kontra”, kolejnych kuluarowych rozmowach, Krystian zaprosił mnie jako spikera, na mityng spikerski do nowo powstałej grupy AA działającej w dzielnicy Zadębie (nad rzeką Rawką) przy parafii kościoła Miłosierdzia Bożego. Byłem zaskoczony tym bardziej szczęśliwie, gdyż w okresie pobierania nauk w skierniewickim technikum (kościół jeszcze nie istniał) zamieszkwałem w tej dzielnicy przy ulicy Poniatowskiego. Na tym spotkaniu miałem okazje poznać Beatę, jego żonę. W moim subiektywnym spojrzeniu wyglądali na szczęśliwe, kochające się małżeństwo, czas tylko potwierdził, że się nie myliłem. Jak zwykle, przyzwyczajony do mityngowych pomieszczeń, sala katechetyczna Miłosierdzia Bożego wypełniona była po brzegi. Choć osobiście unikałem mityngów spikerskich, jako uczestnik ale także jako spiker, o czym dobrze wiedział Krystian, zrobiłem w swoim założeniu (młodszemu o 20 lat Krystianowi tyle też krócej doswiadczał we Wspólnocie AA), szczególny wyjątek. W sposób niewytłumaczalny dla mnie, Krystian stał się mi bliski, próbowałem to analizować, dlaczego? Ale … ale na próżno. Szczęście moje, że zaprzestałem dociekań, doszukiwań, bo dzisiaj wiem, że ich nigdy się nie odnajdzie, odszuka. Na tym właśnie polega niewytłumaczalny fenomen (zdrowienie, trzeźwienie) przemian duchowych na spotkaniach Wspólnoty AA. Nie powiem, że za moją sprawą, że miałem jakikolwiek wpływ na jego przemiany duchowe, niesienia posłania ludziom w potrzebie. Ale stało się faktem, że Krystian tworzył nowe grupy wspierając innych poprzez uczestniczenie w mityngach, nie tylko na swojej macierzystej grupie. Jego częste wyprawy na mityngi do Rawy Maz, Białej Rawskiej czy Sochaczewa, świadczyły o tym dobitnie. Właśnie zaproszony zostałem przez Krystiana do prowadzenia kolejnej “spikerki” (na szzcęscie moja druga I ostatnia), tym razem do grupy AA w Sochaczewie. Było to, nie tylko dla mnie, szczególnie dla Krystiana ważne spotkanie. Sochaczewską grupę, wraz z innymi aaowcami, współtworzył Krystian. Dowiedziałem się dopiero po zakończonej spikerce. Czułem, że mój “występ” był transparenty, że uczestniczący w niej czuli się spełnieni. Po zakończonej spikerce spijając kuluarową kawę, podszedł do mnie Krystian I rzekł, - Antoni bardzo ci dziękuje za to co przekazałeś na mityngu. Zaprosiłem cię, choć wiem, że nie przepadasz za mityngiem spikerskim, ale z kolei wiedziałem, że tylko ty dasz radę, że to czym sie podzielisz dotrze do tych najbardziej “odpornych”. I jeszcze jedno ci powiem, to właśnie z inspiracji mojej powstała ta grupa. Przepraszam, że nie powiedziałem ci wcześniej. Bałem się, że odmówisz… a tak bardzo chciałem… Po czym podszedł do mnie dziękując i ściskając, mocno przytulił całując w policzek.

Z przyczyn obiektywnych przyszedł okres “chudy” w naszych spotkaniach. Zawodowe, businessowe obowiązki Krystiana by utrzymać dom, rodzinę były główną przyczyną zaistniałej sytuacji. Jeśli chodziło o moją osobę jako emeryta miałem czas nieograniczony na przeróżne przedsięwzięcia. Ograniczaliśmy je tylko do naszych, corocznych spotkań w Rawie czy w Miedznej Murowanej (chyba dwukrotnie) na spotkaniach organizowanych przez Wspólnotę AA “Opoka” w Opocznie. Pozostały nam tylko do “łączności” telefony komórkowe I mailowe poczty, przy pomocy których składaliśmy sobie świąteczne, noworoczne życzenia czy z okazji naszych, abstynenckich rocznic. Z kolei ja wykorzystywałem komputer przesyłając na Jego pocztę swoje felietony, artykuły niekoniecznie związane z moją rock’n’rollową działalnością. Przyszedł czas, że moja Wspólnota AA I Al-ANON miała swoje trzydziestolecie (XXX lat od powstania), które przypadało na dzień, sobota 18 marca 2017 roku (dokładnie, w tym samym dniu 30 lat wcześniej odbył się w Tomaszowie Mazowieckim pierwszy mityng grupy AA “Gosia”). Jako główny organizator jubileuszu mojej Wspólnoty, scenariusz uroczystości I miejsce spotkania z wyszynkiem, noclegiem (Hotel/Restauracja ALABASTRO) z Nocnym Otwartym Mityngiem AA I Al-ANON już w grudniu 2016 roku zamieściłem na stronach “fb” stowarzyszeń ASKWP “ALA”, “AZYL”, Inter grupy AA Łódź Centrum, zamieszczając w informacji swój telefon kontaktowy. Pierwszą osobą, która sie “odezwała”, był Krystian ze Skierniewic: - Antoni chcę uczestniczyć w Waszym jubileuszowym trzydziestoleciu ze swoją Beatą. Proszę ciebie o rezerwację noclegu dla dwóch osób. Bardzo długi czas na tym spotkaniu poświęciliśmy swoim, duchowym przemianom, życiu we Wspólnocie. Krystian podzielił sie rodzinnymi, wspaniałymi relacjami, dużo opowiedział o małżeństwie swojego syna spodziewającego się dziecka. Był bardzo szczęśliwy i… z niecierpliwością oczekiwał: “zostać dziadkiem”.

Zakościele. Spotkanie na okoliczność “40 lat po śmierci ELVISA”. Ławka powyżej: brat Krystiana, KRYSTIAN, jego żona Beata. Ławka poniżej: Monika, Sławek Orwat, syn Moniki – Kubuś, podczas grillowej kolacji
We wrześniu (15,16,17-2017 roku) organizowałem w Zakościelu k/Inowłodza w ramach “Herosi Rock’n’Rolla” w Ośrodku Chrześcijańskim SCh “PROEM” trzydniowe spotkanie poświęcone “40 lat po śmierci ELVISA PRESLEYA”. Sposobem już sprawdzonym, informację o tym spotkaniu, zapraszając wszystkich fanów Elvisa, miłośników rock’n’rollowych spotkań, poza indywidualnym zaproszeniem, zamieściłem na stronie “fb”. Ponownie pierwszą osobą, która zadzwoniła do mnie, był Krystian: - Antoni zarezerwuj dla mnie cztery noclegi, przyjadę na “ELVISA” z Beatą I młodszym bratem i jego małżonką. Przedpłatę już jutro dokonam na załączone konto bankowe. A za tym do zobaczenia w Zakościelu. W jakże innych niż dotychczas okolicznościach, było nasze spotkanie wrześniowe. Rozmawialiśmy o niczym innym jak tylko o muzyce, o rock’n’rollu o Elvisie na kanwie przedstawionych przeze mnie dwóch filmowych koncertach z niekwestionowanym Królem R&R. Jedynym tematem poza muzycznym, to radosne słowa Krystiana, - Antoni już na dniach, a może podczas pobytu w Zakościelu, mogę zostać szczęśliwym dziadkiem. Okazało się, że spotkanie w Zakościelu było NASZYM SPOTKANIEM OSTATNIM. W niespełna dwa tygodnie po Zakościelu otrzymuję na swoją komórkę od Krystiana, tej treści SMS – ANTONI ZOSTAŁEM DZIADKIEM. W kilka sekund po otrzymanym SMS-ie, przedzwoniłem z gratulacjami do “pękającego” ze szczęścia Krystiana. Był to nasz ostatni, słowny – choć telefoniczny – kontakt. Dziś wiem jedno, że już nigdy nie usłyszę JEGO, będącego dziadkiem, ciepłego głosu.

Na moją pocztę w przeddzień pogrzebu, na który z przyczyn obiektywnych, niezależnych ode mnie nie mogłem uczestniczyć, otrzymałem od Beaty, wdowy po Krystianie tej oto treści informację: Antoni z przykrością zawiadamiam, że 22 listopada zmarł Krystian, od 2 listopada był w 3 szpitalach, niestety druga próba reanimacji nie powiodła się. Pogrzeb odbędzie się 29 listopada w środę o godzinie 14.00 mszą świętą potem cmentarz ul. Strobowska (kierunek na Rawę Mazowiecką). 

Antoni.Malewski 


PS. Również z przykrością muszę wyznać, że posiadam w swojej FOTOSKARBNICY tylko powyżej zamieszczone zdjęcia osoby Krystiana. 



Antoni Malewski urodził się w sierpniu 1945 roku w Tomaszowie Mazowieckim, w którym mieszka do dziś. Pochodzi z robotniczej rodziny włókniarzy. Jego mama była tkaczką, a ojciec przędzarzem i farbiarzem. W związku z ogromną fascynacją rock'n'rollem, z wielkimi kłopotami ukończył Technikum Mechaniczne i Studium Pedagogiczne. Sześć lat pracował w szkole zawodowej jako nauczyciel. Dziś jest emerytem. O swoim dzieciństwie i młodości opowiedział w książkach „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie”, „A jednak Rock’n’Roll”, „Rodzina Literacka ‘62”, a ostatnio w „Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” - książce, która zajęła trzecie miejsce w V Edycji Wspomnień Miłośników Rock’n’Rolla zorganizowanych w Sopocie przez Fundację Sopockie Korzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz