Środa 22 listopada 2017 roku kwadrans przed godz. 20.00. Jestem już po telefonicznej rozmowie z Tomaszem Wybranowskim (redaktorem naczelnym polskojęzycznego Radia NEAR FM w irlandzkim Dublinie). Siedzę przed komputerem, mam wziąć udział w jego stałej audycji pt. “Polska Tygodniówka”. Przygotowuję się do wejścia (na żywo) na antenę, mam swoje “5 minut”, by opowiedzieć w tej audycji o ojcu chrzestnym polskiego rock’n’rolla, niedawno zmarłemu, o panu Franciszku Walickim. Moje skupienie nad postacią pana Franciszka przerywa telefon komórkowy. Dzwoni przyjaciel ze Wspólnoty AA, Radek z Rawy Maz. – Antoni chciałem podzielić się z tobą i przekazać ci bardzo smutną informację. Dzisiaj zmarł w szpitalu w Łodzi nasz przyjaciel ze Skierniewic, Krystian. Na dziś nie wiem kiedy pogrzeb. Nogi moje zrobiły się jak z waty, na szczęście siedziałem przed komputerem, myśli o Krystanie jak poszarpane filmowe kadry, przemieszczały się jeden po drugim w mojej głowie, serce choć nadal biło, jednak mocno zabolało. Szok, wielki nie do opowiedzenia szok, aż tu nagle zaskakująco przerwane rozmyślanie nad Kristianem ….. telefon z Irlandii przerywa moje chwilowe osłupienie, - Antoni za 3/4 minuty jak skończy się ten muzyczny utwór “wchodzisz” na antenę, nie rozłączaj się telefonicznie, zaraz zaczynamy!!!
Krystian to krótko strzyżony o ciemnej karnacji skóry, dobrze zbudowany, przystojny (podobny do Ronaldo z Realu Madryt), wysportowany, wysoki mężczyzna (w przedziale 185/190 cm wzrostu). Były komandos z czynnej służby wojskowej. Uwielbiał żeglarstwo, kochał spacer po górach. Poznałem go 8 a może 10 lat temu na corocznych, rocznicowych spotkaniach grupy AA “Kontra” Wspólnoty z Rawy Maz. Zawsze uczestniczyło w rawskim jubileuszu wielu przyjaciół z innych grup miast ościennych jak : Skierniewice, Łódź, Opoczno, Biała Rawska, Sochaczew, Piotrków Tryb. czy Tomaszów. Na tych spotkaniach poza oficjalnymi, uroczystymi mityngami, w kuluarowych przerwach odbywały się ciekawe, cudowne rozmowy, wymiana doświadczeń z innymi przedstawicielami z bliźniaczych, ościennych grup Wspólnoty. Często w kuluarach nawiązywały się koleżeństwa, przyjaźnie, zapraszania na rocznice, mityngowe spotkania do swoich macierzystych grup. Na jednym z rawskich spotkań bardzo długo dzieliliśmy się z Krystianem doświadczeniami wyniesionymi z mityngów na swoich grupach. Kolejne rocznicowe spotkania w Rawie zaowocowały przyjaznym zbliżeniem się do siebie. Czułem, że nadajemy na “jednej fali”. Rozstając się, Krystian zaprosił mnie na otwarty mityng do Skierniewic, na jego macierzystą grupę (mityng odbył się w niedzielne przedpołudnie), która miała spotkania w samym centrum miasta, w pomieszczeniach plebani kościoła św. Jakuba.
Miasto Skierniewice jest mi do dzisiaj bardzo bliskie ponieważ w pierwszej połowie dekady lat 60-tych minionego wieku edukowałem się w Technikum Mechanicznym (trzyletnim) przy ulicy Batorego. Zawsze pamięcią sentymentalnie wracałem do miasta mojego, najpiękniejszego okresu życia, do lat młodości. Dlatego na “hasło Skierniewice” bez żadnych przeciwwskazań, skrupułów, oporów, z radością, gęsią skórką na ciele, przyjąłem Krystiana zaproszenie. Kiedy tylko znalazłem się przy wypełnionym uczestnikami spotkania, dużym pomieszczeniu kościoła, przywitano mnie niezmiernie serdecznie i gorąco. Czułem, że tę przyjazną mi atmosferę stworzył Krystian, co przy pożegnaniu dziękując za spotkanie ”wygarnąłem mu z całego serca”. Zapamiętam na zawsze temat mityngu, o ironio losu patrząc dzisiaj po śmierci Krystiana, a brzmiał – “Czy cieszę z nowego życia jakie dała mi Wspólnota AA?”. Tak pięknych, sugestywnych I szlachetnych wypowiedzi dzielących się uczestników spotkania, nie zawsze na otwartych mityngach można otrzymać, doświadczyć. Dzisiaj całe fragmenty mityngowych wypowiedzi różnych osób (mężczyzn I kobiet) brzmią w mojej głowie, niczym przydrożna kapliczka ze świątkami, stojąc przed oczami. Pamiętam Krystiana wypowiedzi o rodzinie, o miłości, o odrodzonym z pijackiego letargu małżeństwie. Skierniewickie spotkanie jeszcze bardziej scementowało naszą przyjaźń. Rozstaliśmy się, wzajemnie czując dużą potrzebę częstszego spotykania się.
Kościół parafii Miłosierdzia Bożego |
Z przyczyn obiektywnych przyszedł okres “chudy” w naszych spotkaniach. Zawodowe, businessowe obowiązki Krystiana by utrzymać dom, rodzinę były główną przyczyną zaistniałej sytuacji. Jeśli chodziło o moją osobę jako emeryta miałem czas nieograniczony na przeróżne przedsięwzięcia. Ograniczaliśmy je tylko do naszych, corocznych spotkań w Rawie czy w Miedznej Murowanej (chyba dwukrotnie) na spotkaniach organizowanych przez Wspólnotę AA “Opoka” w Opocznie. Pozostały nam tylko do “łączności” telefony komórkowe I mailowe poczty, przy pomocy których składaliśmy sobie świąteczne, noworoczne życzenia czy z okazji naszych, abstynenckich rocznic. Z kolei ja wykorzystywałem komputer przesyłając na Jego pocztę swoje felietony, artykuły niekoniecznie związane z moją rock’n’rollową działalnością. Przyszedł czas, że moja Wspólnota AA I Al-ANON miała swoje trzydziestolecie (XXX lat od powstania), które przypadało na dzień, sobota 18 marca 2017 roku (dokładnie, w tym samym dniu 30 lat wcześniej odbył się w Tomaszowie Mazowieckim pierwszy mityng grupy AA “Gosia”). Jako główny organizator jubileuszu mojej Wspólnoty, scenariusz uroczystości I miejsce spotkania z wyszynkiem, noclegiem (Hotel/Restauracja ALABASTRO) z Nocnym Otwartym Mityngiem AA I Al-ANON już w grudniu 2016 roku zamieściłem na stronach “fb” stowarzyszeń ASKWP “ALA”, “AZYL”, Inter grupy AA Łódź Centrum, zamieszczając w informacji swój telefon kontaktowy. Pierwszą osobą, która sie “odezwała”, był Krystian ze Skierniewic: - Antoni chcę uczestniczyć w Waszym jubileuszowym trzydziestoleciu ze swoją Beatą. Proszę ciebie o rezerwację noclegu dla dwóch osób. Bardzo długi czas na tym spotkaniu poświęciliśmy swoim, duchowym przemianom, życiu we Wspólnocie. Krystian podzielił sie rodzinnymi, wspaniałymi relacjami, dużo opowiedział o małżeństwie swojego syna spodziewającego się dziecka. Był bardzo szczęśliwy i… z niecierpliwością oczekiwał: “zostać dziadkiem”.
We wrześniu (15,16,17-2017 roku) organizowałem w Zakościelu k/Inowłodza w ramach “Herosi Rock’n’Rolla” w Ośrodku Chrześcijańskim SCh “PROEM” trzydniowe spotkanie poświęcone “40 lat po śmierci ELVISA PRESLEYA”. Sposobem już sprawdzonym, informację o tym spotkaniu, zapraszając wszystkich fanów Elvisa, miłośników rock’n’rollowych spotkań, poza indywidualnym zaproszeniem, zamieściłem na stronie “fb”. Ponownie pierwszą osobą, która zadzwoniła do mnie, był Krystian: - Antoni zarezerwuj dla mnie cztery noclegi, przyjadę na “ELVISA” z Beatą I młodszym bratem i jego małżonką. Przedpłatę już jutro dokonam na załączone konto bankowe. A za tym do zobaczenia w Zakościelu. W jakże innych niż dotychczas okolicznościach, było nasze spotkanie wrześniowe. Rozmawialiśmy o niczym innym jak tylko o muzyce, o rock’n’rollu o Elvisie na kanwie przedstawionych przeze mnie dwóch filmowych koncertach z niekwestionowanym Królem R&R. Jedynym tematem poza muzycznym, to radosne słowa Krystiana, - Antoni już na dniach, a może podczas pobytu w Zakościelu, mogę zostać szczęśliwym dziadkiem. Okazało się, że spotkanie w Zakościelu było NASZYM SPOTKANIEM OSTATNIM. W niespełna dwa tygodnie po Zakościelu otrzymuję na swoją komórkę od Krystiana, tej treści SMS – ANTONI ZOSTAŁEM DZIADKIEM. W kilka sekund po otrzymanym SMS-ie, przedzwoniłem z gratulacjami do “pękającego” ze szczęścia Krystiana. Był to nasz ostatni, słowny – choć telefoniczny – kontakt. Dziś wiem jedno, że już nigdy nie usłyszę JEGO, będącego dziadkiem, ciepłego głosu.
Na moją pocztę w przeddzień pogrzebu, na który z przyczyn obiektywnych, niezależnych ode mnie nie mogłem uczestniczyć, otrzymałem od Beaty, wdowy po Krystianie tej oto treści informację: Antoni z przykrością zawiadamiam, że 22 listopada zmarł Krystian, od 2 listopada był w 3 szpitalach, niestety druga próba reanimacji nie powiodła się. Pogrzeb odbędzie się 29 listopada w środę o godzinie 14.00 mszą świętą potem cmentarz ul. Strobowska (kierunek na Rawę Mazowiecką).
Antoni.Malewski
PS. Również z przykrością muszę wyznać, że posiadam w swojej FOTOSKARBNICY tylko powyżej zamieszczone zdjęcia osoby Krystiana.
Antoni Malewski urodził
się w
sierpniu 1945 roku w Tomaszowie Mazowieckim, w którym mieszka do dziś.
Pochodzi z robotniczej rodziny włókniarzy. Jego mama była tkaczką, a
ojciec przędzarzem i farbiarzem. W związku z ogromną fascynacją
rock'n'rollem, z wielkimi kłopotami ukończył Technikum Mechaniczne i
Studium Pedagogiczne. Sześć lat pracował w szkole zawodowej jako
nauczyciel. Dziś jest emerytem. O swoim dzieciństwie i
młodości opowiedział w książkach „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie”,
„A jednak Rock’n’Roll”, „Rodzina Literacka ‘62”, a ostatnio w
„Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” - książce,
która zajęła trzecie miejsce w V Edycji Wspomnień Miłośników
Rock’n’Rolla zorganizowanych w Sopocie przez Fundację Sopockie Korzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz