Pewnie wiele osób podrapie się po głowie i zapyta: Kim jest Anna Chwalebna? Mam
nadzieję, że osoby te zaspokoją swoją ciekawość czytając wywiad Marka |Jamroza tutaj, ale
słowo wstępne czytelnikom się należy. Anię - pisze Marek Jamroz - poznałem na Festiwalu Gońca
Polskiego w Ealing Common w niedzielę 30 sierpnia 2015.
Występowała tam gościnnie podczas koncertu zespołu Piersi. Jak to czasem
w życiu bywa, o naszym spotkaniu zadecydował przypadek. Ania okazała się
dobrą znajomą mojej znajomej, po prostu dziewczyny dorastały razem w
malowniczym Chorzowie. Sam dorastałem na malowniczym Śląsku, więc szybko
znaleźliśmy wspólny język. Anna Chwalebna śpiewa, pisze piosenki i
poezję. Kocha życie, wolność, zwierzęta i wycieczki do Ostrawy. Pilnie
poszukuje szczęścia. Tyle o Ani Marek, a poniżej Anna Chwalebna debiutuje na Muzxycznej Podroży jako... autorka tekstu, który pochodzi z jej oficjalnego bloga:
Ja Anna – prosta dziewka z prowincje, nie obyta z wielkim Światem. Ja jedynie swojo trzoda wypasam kole lepianki co Ojce zoztawiły. Rzucajo im łogryski i na fujarce przygrywa nuta pszaśno! I prosiaczki moje radujo, aż łogonki pokręcone i kwiczo na cało wieś! Potem ganiajo chłopy i ciongno za świńskie łogonki moje prosiaczki malunie, kochane! Ola boga! Ja już nie umiała tego strzymać! Ja zabrała się z chlewika i poszła w Światy! Bo nie mogła nic powiedzieć chłopu – bo chłop to chłop, a że starsze, to szacunku trzeba okazywać! Ojce nauczyły! I jakby zrobiła jaki ruch fałszywy, to wychłostałyby srodze rzemieniem! I potem by nie usiadła długo we izbie przi piecu! Ani nawet do izby by nie wlazła – bo tradycja i ojcowe prawidła mówio, że nienada starszyzne upominać! I ja postanowiła! NIE BEDA JA!! NIE POZWOLI!! POJEDZIE!! A DALEKO!!!
Ja Anna – prosta dziewka z prowincje, nie obyta z wielkim Światem. Ja jedynie swojo trzoda wypasam kole lepianki co Ojce zoztawiły. Rzucajo im łogryski i na fujarce przygrywa nuta pszaśno! I prosiaczki moje radujo, aż łogonki pokręcone i kwiczo na cało wieś! Potem ganiajo chłopy i ciongno za świńskie łogonki moje prosiaczki malunie, kochane! Ola boga! Ja już nie umiała tego strzymać! Ja zabrała się z chlewika i poszła w Światy! Bo nie mogła nic powiedzieć chłopu – bo chłop to chłop, a że starsze, to szacunku trzeba okazywać! Ojce nauczyły! I jakby zrobiła jaki ruch fałszywy, to wychłostałyby srodze rzemieniem! I potem by nie usiadła długo we izbie przi piecu! Ani nawet do izby by nie wlazła – bo tradycja i ojcowe prawidła mówio, że nienada starszyzne upominać! I ja postanowiła! NIE BEDA JA!! NIE POZWOLI!! POJEDZIE!! A DALEKO!!!
„A gdzieta idzieta?” – pytały ludzie we wsi! „A ide panoczku! W Światy!” – i poszła żech w swoim kierunku, a bała się bardzo, ale dała rada!!!! I wsiadła Ania do maszyny! I o mało nie zwróciła strawy co Ojce
zapłakane podały na wieczerze łostatnio przed pójściem – ale sie
powstrzymała! Bo gniewajo sie bożki gdy pasza sie marnuje! I spojrzała
przez otworek na Świat. I takie malenie wszystko! Pola nie wydjo sie
takie srogie, jak przed sianokosem, a i krowy nie było widać! Chłopów i
chlewika tyż niy! Nie ukrywa! Bała sie była bardzo! Ale nie całe czasy!
Bo Pany takie nas
wiezły! I ja już poczuła, że te Światy tak bliżej jakby! I choć wstyda
sie majestatu, poszła zrobić pamiontkie! Coby Ojcom pokazać jak wróci!
Już wiedziała że w całej we wsi nikt takich cudów nie widzioł! Ja wyszła
sama z maszyny, ale o mało nie padła jak długa, takie te Światy inne
łod lepianki dobrze mi znanyj! Wszycko wiele i hałaśliwe! Ludzie
biegajo! A ja patrzała i sie dziwowała! I przyjechał po nas powozem wielim, elegancki Pan, ja znowu bardzo sie
wstydziła! Szybko mnie posadzili na miejscu, a tam tela placu, co w
izbie jakiej!!! Ino stoła brakowało z jadłem i napitkiem! Ale ja by i
tak nie spożyła! Bo taka była zadziwiono! Dobrze, że ja znała niektóre
ludzie! Z parafie grajek tyż pojechoł łoglondać Światy i je zdobywać!
Łon bażij obyty, bo już zna takie cuda! Ja go łobserwowała i robiła durś
to samo, coby nie do końca dać po sobje poznać, co ja taka! Gdzie ja
nie poszła… tam cieszyli sie ludzie! A Pany to były! Jak choby te tam
Pany grajki De Mono! I Panienka nadobna Ewa – co we Światach obyta
wielce! Ja chciała by być tako obyta ze Światami…
…potem Pany zaprowadziły do takiego jakby króliczoka, co tam izbów było ze sto jak nie wincyj! I piekne to były izby! A wychodek łobok każdyj! Widzieli Wy kiedy takie coś? Wychodek kole izby? We chałupie? Ale potem sie okazało to szprytne cołkiem! Miała ja odpoczońć, przed wystempem naszym, ludowym, dla naszych ludzi z Ojcowizny co emigrowali za chlybem, ale ja nie odpoczeła! Tylko poleżała i obserwowała wszystko w koło! Nie leżała tak długo! Łoblekłach koszula, co od matulki kochanej dostała przed wyjazdem – by nie było gańby we Światach, że w szmacie z chlewa przyszła! Zapletła warkoczy i poszła! Ludzie inne we Światach majom zwyczaje - Pany prosiły do tańcowania! Ja wstyda sie mocno Jaśnie Wielmożnych Panów, ale nie odmawiała – bo słyszała od Starszych we wsi, że Panom ze Światów odmawiać nie wolno! A i Panienki na hulanki targały!
To już prostsze dla zrozumienia i wstydu ogarnięcia, choć nie wedle tradycji! Bo kto to widział by Panny we dwie tańcowały? Ale mnie potem powiedzieli, że we Światach można takie rzeczy!!! Że i dwie panienki poradzom, a nawet dwa pany jak ochote majo! I że nic to złego! Takie to te Światy! A potem wyszła ja na scene, by na to wielkie święto zaśpiewać i zatańczyć! A zacne to było świento – godajo: Polish Goniec Festival! I radości było co nie miara! Ja dla naszych kochanych ludzi, zaśpiewała najbażij ukochano piosnka z wianka tych wszystkich ludowych kere znam! Ja Karolinke zaśpiewała! To o dziewce, kera też do Świtów poszła, gdy jej Karliczek okazał sie być nie takim jakim być mioł!! I poszła do Światów szukać inkszego miłego chopca! Tak sie zastnawiam… bo tela poznałach ludzi! Czy i chłopca kery będzie mi miły? Bardzo bych chciała! Kyrieleison!!!
A to nasze! Z Ojcowizny… co za chlebem pojechały!
Nie widziała tyle człowieka!
Nawet na Matki Konopnej we wsi!
I wszystkie tańcowały! Cieszyły! Śpiewały!
I rada ja była, że przyniosła im płomyk ze wsi swojej!
Nie widziała tyle człowieka!
Nawet na Matki Konopnej we wsi!
I wszystkie tańcowały! Cieszyły! Śpiewały!
I rada ja była, że przyniosła im płomyk ze wsi swojej!
I potem mówio wszyscy, że folklor przywiezła i energia dobo! Och! Jaka ja uradowana! Jaka szczenśliwa! Co Wy mnie tak przywitali! I tak dobrze przyjeli u siebie we Światach! I tak mi smuto, że musieli wyjechać Wy z Ojcowizny! Chociaz widzi Ania, że w Światach macie dobrze! I takie jesteście cudowne i wspaniałe! A o tradycje nie zapomniały! I chlebem POLSKIM obdarowały z The Polish Bakery!! I fartuchem co do kuchnie się przydo gdy rosołu będzie warzyła i wysłodki prosientom szkrobała! Takie ludzie pojechały do Światów, a my we swoich lepiankach to mogiemy jedynie za nimi płakać! Taki los im zgotowały te wszytkie złe ludzie co nami rzondzo! Ja wierze i modle sie do bożków żarliwie, coby ludzie co rzondzo, stali sie dobre i by nasze ludzie mogli wrócić na Ojcowizna! Ja tutaj chciałaby dla nich śpiewać i tańcować! U NAS!! W POLSCE!!!! Tu Wam jeszcze pokaże, jak w darowanym fartuchu wyglondo! Nikt we całęj we wsi, nie ma takiego!
Tego pana już gdzieś widziałem [przyp. autora bloga] |
I ja go tylko w niedziela byda na siebie odziewała, gdy Ojcom rosołu bedzie nosiła! I do pracy w kuchniom, jak swoim prosientom ukochanym wysłodki bedzie szkrobała – bo tak ich szanuja, tak im pszaja, że pikna chca być przi tej robocie! Nie pomyślcie o mnie żem rozwionzło panienka, ale ja chodziłach z gryfnymi Paniczami do domów wieczornych, kaj we izbie wszyscy we butach po „karpecie” drygali. I mielimy pucharki pełne napitku czornego – i to było takie zabawne i tak nas rozśmieszało wielce!! Ale ja jak wiecie wstyda sie majestatu, bestoch nie używała wcale dużo! Bardzo fajny czas w Anglije! I Ludzi dobrych w pierony! Kożdy inaczyj niż u nas na wsiach, radosny i ze mniejszymi zmartwieniami – ino za Ojcowizno tensknio!
Ale we dostatku żyjo i nie martwio się czy będzie wysłodek dla
prosiaczka na nastympny dzień! Troche pofolgowałach w te czasy, ale
tenskniłach za moim obejściem, kaj lepianka co Ojce zostawiły i
prosiaczki moje kochane z łogonkami zakręconymi! Nawet za chłopami, co
prosiaczkom zakrencone łogonki trzymio i szarpio, trocha potęskniłach!!! Dlatego znowusz wsiedli my w maszyna, i pojechały w strone Ojcowizny!Wszystkie grajki zmenczone i trocha smutne, że ostawili tam w Anglije, nowych gryfnych, przyjaciół. A i ja smutna dodatkowo bażij, bo w maszinie, nie było lubego chłopca, co mi milszy jak kożdy Karliczek we wsi… I wróciły my wszytkie grajki do domu….
…a w naszych wsiach, już nie jak we Światach! Wszytko po lekku, bez hałasu, i warcy do mnie ta cichość, i nie ma czornego napitku, nikt nie chadza do wieczornych domów, i nie dryga po „karpecie”. Kożdy pilnuje ino swego obejścia, i świnkom łogryski ciepie. A jo siedza czasym na ganku, i wspominom moich przyjaciół, ze Anglije… Wspominom tańce i śpiewanie i tych wszckich co tam ostali i som daleko łod naszyj Ocjowizny kochanyj! I tynsknia srodze! Ale wierza i bożków kolorowych prosza ło to, by dnia pewnego, zaś wsiońść w maszyna i polecieć do Światów, by pośpiewoć z Wami nowe piosenki i potańczyć tak jak mnie nauczyły chopcy i dziiołszki tam hen daleko! Czimejcie się wszystkie ciepło.
To pisałach ja – Waszo Prosta Dziewka z Prowincje AnnaChwalebno!
Pszaja Wom Fest!
Za fotografię w artykule się ukazującą, dziękuję Markowi Jamrozowi, Arturowi Grzance oraz samej sobie!
Jest moc, jest wielki talent,. To właśnie jest wspaniała sympatyczna Ania. Śpiewaj Anno masz to coś, masz moje wsparcie i uznanie. Może jest nas więcej? Ludzie piszcie...
OdpowiedzUsuń