Legendarna Sun Ra Arkestra pod niewidzialną batutą 95-letniego Marschalla Allena oczarowała Wrocław.
Z Marschallem Allenem
"Ze wszystkich muzyków jazzowych, Sun Ra był prawdopodobnie najbardziej
kontrowersyjnym", napisał kiedyś popularny krytyk muzyczny Scott Yanow.
Sun Ra w New England Conservatory 1992 rok.
(fot. Pandelis Karayorgis)
Najbardziej kontrowersyjny jazzman Wszechświata (dlaczego aż tak? Za chwilę wszystko się wyjaśni.) urodził się 22 maja 1914 roku w miejscowości o jakże brytyjskiej nazwie Birmingham, tym razem jednak położonej w południowo-wschodniej części Stanów Zjednoczonych, największym mieście stanu Alabama. 30 maja 1993 roku w tym samym Birmingham wielki Sun Ra... powrócił "na łono Saturna", skąd - jak sam twierdził - przybył na Ziemię. Aby uspokoić wszelkiej maści sceptyków, od razu śpieszę wyjaśnić, że w tej jakże ekscentrycznej wypowiedzi Sun Ra nie było jakiejś specjalnie zamierzonej chęci zrobienia wokół siebie medialnego zamieszania, a cała ta niepokojąca historia związana z drugą co do wielkości planetą układu Słonecznego, to nic innego jak świadome nawiązanie do założonej przez niejakiego Hermana Blounta kultowej wytwórnia El Saturn Records.
To Oni zawładnęli 26 kwietnia Wrocławiem (fot. Sławek Orwat)
Następca Sun Ra - Marschall Allen (fot. Sławek Orwat)
Kimże był szanowny Mr. Blount? Otóż prawdziwe nazwisko Sun Ra brzmiało właśnie Herman Poole Blount i był on znakomitym jazzowym kompozytorem, pianistą, poetą i filozofem, powszechnie znanym przede wszystkim z wieloletniego prowadzenia utworzonego rzez siebie legendarnego bandu noszącego nazwę The Arkestra, z którym wprawdzie nigdy nie osiągnął jakiegoś spektakularnego sukcesu komercyjnego, za to dzięki trudnej do policzenia liczby koncertów, zasłużenie zbudował swą niepodważalną legendę i bezdyskusyjnie wszedł do panteonu najwybitniejszych artystów jazzu począwszy od pionierów ragtime'u i swingu, a skończywszy na wirtuozach bebopu i free jazzu. Większość albumów nagranych przez tego genialnego mistrza klawiatury jest już dziś nieosiągalna. W opinii fachowców najpopularniejszymi płytami w przebogatej, bo obejmującej ponad 100 krążków dyskografii Sun Ra są: Atlantis, Jazz In Silhouette, Space Is the Place, The Magic City, Super-Sonic Jazz, Interstellar Low Ways, Lanquidity, The Nubians of Plutonia, Secrets of the Sun, The Heliocentric Worlds of Sun Ra, Mayan Temples i Cosmic Tones for Mental Therapy i to właśnie nieśmiertelne przeboje legendarnej Arkestry z tychże krążków wraz z licznie zebranymi mieszkańcami Wrocławia oraz tłumnie przybyłymi gośćmi z różnych zakątków Polski i Świata miałem niebywałą okazję wysłuchać w ramach 55. już edycji Festiwalu Jazz Nad odrą, czyli wydarzenia bez którego trudno jest sobie wyobrazić to niezwykłe i jakże otwarte nie tylko dla artystów miasto.
95-letni Marschall Allen może zawstydzić swoją żywotnością i wirtuozerią niejednego młodego muzyka (fot. Sławek Orwat)
Tara Middleton (fot. Sławek Orwat)
Po śmierci Człowieka - Legendy, The Arkestra znalazła się pod miłościwym panowaniem urodzonego 25 maja 1924 roku (tak, ten pan za niecały miesiąc zakończy 95 rok życia!) Marshalla Belforda Allena, który za młodu występował z tak znakomitymi muzykami jak pianista Art Simmons, Don Byas i James Moody, po czym rozpoczął studia w Konserwatorium Muzycznym w Paryżu. Po przeprowadzce do Chicago Marschall Allen został uczniem wielkiego Suna Ra, dzięki czemu w 1958 roku w sposób naturalny trafił do The Arkestra kierując przez kolejne 40 lat rewelacyjną sekcją dętą tego znakomitego bandu. Na początku lat 60-tych ubiegłego stulecia panowie Marshall Allen, John Gilmore, June Tyson i James Jacson zaliczyli wspólnie z Sun Ra praktycznie wszystkie ówczesne trasy koncertowe, a także brali udział w powstawaniu najwspanialszych krążków w budzącej szacunek dyskografii tego wyjątkowego zespołu. Allen zapisał się swoją grą aż na ponad 200 utworach Sun Ra, w związku z czym nikogo chyba nie dziwił fakt, że po śmierci Sun Ra, to właśnie on podjął się trudnej, acz niezwykle zaszczytnej roli kontynuatora dzieła swojego Mistrza, które dzięki geniuszowi i wysiłkom nowego lidera, odzyskało swój dawny blask i świetność.
Zespół The Arkestra 26 kwietnia 2019 roku wystąpił we Wrocławiu w składzie: Marshall Allen - saksofon altowy, flet oraz
kierownictwo, Cecil Brooks - trąbka, Tara Middleton wokal, skrzypce,
KNoel Scott - saksofony, wokal, James Stewart - saksofon tenorowy, Danny
Ray Thompson - saksofon barytonowy, Dave Davis - puzon, Farid Barron -
piano, Francis Middleton - gitara, Elson Nascimento - surdo i instrumenty
perkusyjne, Tyler Mitchell - kontrabas oraz Wayne A. Smith - perkusja.
Sun Ra Arkestra w pełnym scenicznym rynsztunku (fot. Sławek Orwat)
KNoel Scott (fot. Sławek Orwat)
Sun Ra Arkestra to nie tylko sama muzyka. To także kolorowe stroje artystów i precyzyjnie wyreżyserowana gra świateł. Arkestra to muzyczny fenomen, który szczęśliwie trwa już ponad 50 lat, a to, co najbardziej należy podkreślić, to nieustanny ruch sceniczny, bez którego ten zespół trudno jest w ogóle sobie wyobrazić, a mój oraz Ivara, który namówił mnie do udziału w tym wydarzeniu, rówieśnik - 54-letni saksofonista Knoel Scott skakał chwilami po scenie niczym cyrkowy akrobata, czym wywoływał u publiczności ogromny podziw i szczere zdumienie, czego wyrazem były entuzjastyczne okrzyki, gwizdy i brawa. Niezwykle zabawny i bez zbędnej spiny sposób prowadzenia tego koncertu przez jego leciwego lidera oraz nieustanne dyskusje sceniczne muzyków, którym mikrofony w tych momentach wcale w nich nie przeszkadzały, dopełniły całości, a prawdziwą wisienką na torcie było pojawienie się bohaterów tego wieczoru w oczarowanym ich występem tłumie widzów, którzy w radosnym nastroju pstrykania sobie wspólnych zdjęć, leniwie opuszczali plac Społeczny oraz znajdującą się pomiędzy wrocławskim Impartem, a ogromnym budynkiem Urzędu Wojewódzkiego festiwalową scenę.
Z rewelacyjną Tarą Middleton
I na koniec pozwole sobie jeszcze wspomnieć o niesamowitej Tarze Middleton i proszę mnie w tym momencie źle nie odebrać, iż pomijam wkład i talent pozostałych znakomitych wirtuozów poszczególnych instrumentów stanowiących o wielkości i sile The Arkestra.
Tara Middleton to nie tylko jedyna kobieta, jaka pojawiła się tego wieczoru na scenie, ale to także urodzona frontmanka plus znakomity wokal zamknięty w jednym wulkanie emocji, a przede wszystkim niesamowicie charyzmatyczna i nieustannie skupiająca na sobie wzrok widzów niezaleznie od ich wieku, płci oraz reprezentowanej ideologii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz