wtorek, 19 marca 2019

Eklektik - Eklektik (Polska 2019)

Każdy człowiek posiada jakieś marzenia, które z czasem zamieniają się w misternie opracowane plany. Najczęściej dotyczą one spraw niewielkich i nie wymagających angażowania zbyt dużego nakładu sił, pytania kogoś o zgodę, podejmowania ryzyka, ominięcia jakiegoś paragrafu, albo innej karkołomnej "jazdy po muldach". Są jednak i takie plany, których realizacja wymaga albo ogromnych wyrzeczeń, albo złamania ściśle określonych zasad, a niekiedy nawet przekroczenia tak zwanej dopuszczalnej granicy. Żyjemy w czasach niemal pełnej dostępności do wszelkich dóbr i usług, a szybkość ich uzyskania nie rozbija się już - jak dawniej - o żadne mury lub żelazne kurtyny, a jedynie o ekonomię. Problem zaczyna pojawiać się wtedy, kiedy wyidealizowana w naszej wyobraźni prosta droga do celu zaczyna stawać się kręta, a niekiedy nawet cierniowa. W takich chwilach zaczynają budzić się uśpione demony, a pospolity brak przyzwoitości zaczyna być określany mianem mniejszego zła. Kiedy jednak nadchodzi noc, a światła ulicznych lamp i wszechobecna elektronika przy akompaniamencie kapiącego kranu, trzeszczących schodów i szabrujących po kuchni gryzoni rozpoczynają swój upiorny teatr, w głowie uwikłanego w sidłach podwójnej moralności człowieka niczym demony zaczynają budzić się pierwsze lęki i refleksje, które bez pomocy farmakologii trudno jest w sobie zaakceptować. 

"Mam nadzieję, iż masz świadomość, że żyjemy w zakłamaniu i że tracimy każdą sekundę, by wszystko wokół zabić" - dyskretnie przypomina bohater niedawno prezentowanego przeze mnie albumu Czas/o/Przestrzeń cieszyńskiej grupy Rumore. "Liczę grzechy, tak jak ty owieczki przez zaśnięciem" - dodaje, jakby chciał przypomnieć, że za zabijaniem pierwotnej uczciwości oraz czystych intencji, jakie dostajemy u progu naszego życia, stoją między innymi twórcy pojęcia "mniejszego zła" czynionego w imię doraźnych korzyści. Czyż nie o tym śpiewa Klaudia Derda w otwierającym debiutancki album toruńskiej formacji Eklektik dynamicznym utworze zatytułowanym "Myszy"?

Kto usłyszy myszy w ciszy, kogo pająk złapie w sieć?
Komu głodne karaluchy nie dadzą spokojnie zjeść?
Czy we włosy nietoperze pięknej pani wplączą się?
Jakie nocą wredne stwory pod poduszką skryją się?

Czarny kot przebiegnie drogę, złota rybka szczecie da,
Ćma w płomieniach skończy życie, a odpowiedź będzie zła. 
 

Kiedy straszyć będą cienie, zimne dłonie musną twarz,
Wielkie będą oczy strachu, przerażenie sięgnie dna.

Czy sen zdoła krzyk uciszyć i bezpiecznie ukryć się,
Film wyłączyć i odlecieć, być szczęśliwym nowym dniem?
Może nocne paranoje to jest tylko taka gra
Moich małych śmiesznych fobii, w tym ekranie tylko ja!
"Myszy"

"Lęku jest pod dostatkiem. Każdy ma jakieś lęki, tylko żeby ten lęk nas nie zniewalał." - ostrzega w wywiadzie dla MuzykTomani Darek Malejonek. Czyż strach nie jest w istocie obronną reakcją organizmu spowodowaną długotrwałym życiem w zakłamaniu? Czy nie jest on także - o czym traktuje ostatnie zdanie "Myszy" - efektem zwycięstwa przeróżnych egoizmów nad uczuciami i empatią? "Czy sen zdoła krzyk uciszyć i bezpiecznie ukryć się? Może nocne paranoje to jest tylko taka gra moich małych śmiesznych fobii, w tym ekranie tylko... JA!" Medialnie napędzany hedonistyczny egocentryzm to dziś szczególnie niebezpieczna i często spotykana choroba cywilizacyjna, która niczym złośliwy nowotwór wyniszcza ludzkie szczęście i wpędza człowieka w SAMOTNOŚĆ...
 
"Alienacja to często spotykany substytut skradzionego spokoju i odpowiedź na brak ciepła. Na pewno nie jest to świat bezpieczny, ale doskonale niweluje wpływ otoczenia. Pink nie posiadał jeszcze wiedzy, która umożliwia odróżnianie dobra od zła. Instynktownie czuł tylko, że lepiej nie wpuszczać niczego, niż pozwolić przedostać się nieznanemu".

Maciej Felka
Tymi słowami przed ośmiu laty rozpocząłem rozważania na temat floydowskiej The Wall - płyty, która o wyobcowaniu powiedziała praktycznie wszystko, a szaleństwo, jakie dokonało się w głowie jej głównego bohatera długo jeszcze będzie niewyczerpaną inspiracją dla dociekliwych twórców naukowych rozpraw. Dlaczego temat alienacji tak często dotyka artystów rocka? Zagubienie człowieka w labiryntach otaczającej go rzeczywistości i wynikająca z tego stanu samotność to także temat znakomitego albumu Second Life Syndrom grupy Riverside. Odnoszę nieraz wrażenie, że przykładów "samotności wśród ludzi" jest wokół nas z każdym dniem coraz więcej. Drugi na albumie grupy Eklektik utwór zatytułowany "Wołanie" pokazuje to zjawisko w sposób wyjątkowo emocjonalny i nie dzieje się tak jedynie dzięki trafności tekstu Jerzego Czarnieckiego, lecz w równorzędnym stopniu za sprawą niezwykle ekspresyjnej aranżacji z niesamowitą improwizacją Waldemara Zaborowskiego na saksofonie. Utwór składa się z dwóch połączonych tytułowym wołaniem części. Pierwsza z nich przedstawia nudną, szarą codzienność samotnej, zgorzkniałej kobiety, dla której nieustanne zmaganie się z samotnością jawi się niczym bezlitosny wyrok pozbawienia wolności. Część druga niespodziewanie przenosi naszą utrudzoną życiem bohaterkę do bliżej nieokreślonej krainy szczęśliwości, która podobnie jak wymyślona przez Wergiliusza Arkadia niewiele ma wspólnego z realną rzeczywistością.

To był znowu ten zwykły, nudny dzień
Wstałam rano i rozejrzałam się.
Czarnej kawy smak, papierosa dym
W autobusie tłok, niedospane sny

Jeszcze ciemno jest, jakby trwała noc
Chciałabym bardzo nie rozbudzać się
Pomalować mój szary zimny świat
Milionami barw nowych ciepłych barw



To mój przystanek i wysiąść muszę już
Jest szaro, brudno, dzień dobry mówię snu
Zapinam szczelnie mój szary zimny płaszcz
W autobusie tłok, wołanie zza krat

Może tak będzie choć przez chwilę
Na pięknej wyspie znajdę się
Swoje marzenia rozkołyszę
Marnemu życiu powiem: Nie!
Ja powiem "Nie!"
 "Wołanie"

Umiejętność dyskretnego przedostania się twórczej wrażliwości Jerzego Czarnieckiego do hermetycznego i tajemniczego świata kobiecej intymności budzi mój nieskrywany szacunek i przywołuje na myśl najlepsze toruńskie skojarzenia. Trudno bowiem nie pomyśleć w tym momencie o geniuszu Grzegorza Ciechowskiego, który pisanymi niegdyś pod szyldem "Ewa Omernik" przesyconymi subtelną zmysłowością tekstami hipnotyzował głosem Justyny Steczkowskiej słuchaczy obu płci. Gdzie i kiedy Jerzy Czarniecki posiadł tę niezwykłą zdolność empatii? 

"Ciągle mam w głowie mnóstwo myśli, obserwacji - odpowiada klawiszowiec Eklektika. Odkąd pamiętam ciągle leci w mojej głowie taki swoisty stary szpulowy magnetofon, który cały czas rejestruje wszystko, co się dzieje wokół mnie i we mnie. Na początku mnie to męczyło. Po wielu latach przyzwyczaiłem się tak samo jak ktoś, kto mieszka obok stacji kolejowej, do stukotu pociągów".

Jerzy Czarniecki wczoraj...
Romans Jerzego Czarnieckiego z muzyką rozpoczął się już na początku lat 80-tych. Był on nie tylko świadkiem, ale i aktywnym uczestnikiem narodzin polskiej nowej fali. W 1981 roku Jerzy Czarniecki założył awangardową grupę Locus Solus, która po dwóch latach istnienia przekształciła się w nazwę Bon Ton, a następnie w The Name. Lata 90-te późniejszy lider Eklektika poświęcił dydaktyce. Założył i prowadził jedną z trzech pierwszych Szkół Muzycznych Yamaha w Polsce. Do rock'n'rolla wrócił w roku 2010 zakładając zespół Porananas, w którego składzie znalazł się m.in perkusista legendarnej Republiki - Sławek Ciesielski. W roku 2014 na fundamentach Porananas powołał do życia Eklektik, którego obecny skład to: Klaudia Derda - śpiew, Jerzy Czarniecki - klawisze, Kacper Katolik - gitara, Waldemar Zaborowski - saksofon, Piotr Warszewski - gitara basowa, Maciej Felka - perkusja. W przeszłości w grupie Eklektik występowali także: Mariusz Rumiński - gitara oraz Kamil Kuliński - śpiew.

Duch Republiki nie tylko nieustannie i wszechwładnie unosi się nad Grodem Kopernika, ale przede wszystkim sprawia, że wielu znanych i mniej znanych toruńskich muzyków - w moim subiektywnym odbiorze - odczuwa, poza szczególnym naznaczeniem tą środowiskową przynależnością, również pozytywne zobowiązanie - w sposób nieuchwytny, acz niezwykle wyczuwalny. Jeśli bowiem nawet nie nawiązują oni w swojej twórczości do geniuszu Grzegorza świadomie i bezpośrednio, jak czyni to choćby Half Light, to ukrytych i często niezamierzonych odniesień do republikańskiego sposobu ukazywania rzeczywistości można dopatrywać się nawet tam, gdzie nie dostrzegają tego sami twórcy.

Waldemar Zaborowski
Takim tematem na pewno jest wszechobecny konformizm i tak powszechne dziś sprzedawanie swoich poglądów i idei w zamian za korporacyjne awanse i doraźne korzyści materialne. Przed laty tę duchową prostytucję piętnował w "Białej fladze" Grzegorz Ciechowski, obecnie w utworze zatytułowanym "Królowa"  temat ten po swojemu poodejmuje toruński Eklektik.

Kiedy uświęca się morderstwa, zagładę stawia na ołtarzu,
A wszystkie winy i przekleństwa wręcza Stwórcy w geście wiary.
Kiedy samice dopuszczają samców, bo wstydzą się dziewictwa,
A seks bez uczuć - zwykła orgia pięknie nazywa się kochaniem.

Kiedy bezdomny tanim winem zapija w bramie swoje żale,
A wszelkie kłamstwa polityków, nie są skandalem a programem.
Kiedy na aukcji za miliony sprzedają suknię Marylin Monroe,
A milion dzieci głód zabija, albo pochłania je zaraza



Kiedy uświęca się morderstwa, zagładę stawia na ołtarzu
A wszystkie winy i przekleństwa wręcza Stwórcy w geście wiary.
Kiedy w świątyniach armie wiernych klepią bezmyślnie swe modlitwy,
Gdy płoną domy i żyrafy, czy jesteś winny!?

Po co obietnice, po co puste słowa,
Prostytucja rządzi światem - bezwzględna królowa!
"Królowa"

Dawny, totalitarny porządek zastąpiony dziś został precyzyjnie sterowanym chaosem, gdzie - parafrazując Ciechowskiego - nie ma już wiodących tłum wybawców, za to mamy ściśle kontrolowany układ wrogich sił, skutecznie wywołujący w nas poczuciu strachu i czającego się zewsząd zagrożenia. I tak, jak kiedyś wybuchały konflikty lokalne, dziś wybuchają maniakalni szaleńcy, a wszystko to dzieje się blisko 40 lat po tym, jak Grzegorz Ciechowski napisał następujące słowa: "fanatyczne mowy, opętany kociokwik, opętane łowy, czarownice idą w dym".

... i Jerzy Czarniecki dziś.
Na płytowym debiucie Eklektika Jerzy Czarniecki dopisuje do tej smutnej historii niezbyt optymistyczny ciąg dalszy: "Kiedy uświęca się morderstwa, zagładę stawia na ołtarzu, a wszystkie winy i przekleństwa wręcza Stwórcy w geście wiary. Kiedy w świątyniach armie wiernych klepią bezdusznie swe modlitwy, gdy płoną domy i żyrafy, czy jesteś winny!?" Jak wielu dawnych buntowników, którzy przed laty z dumą prowadzili lud na barykady sprzedało dziś swoje młodzieńcze ideały za posadę posła, prezesa spółki, albo za kluczyki do służbowego BMW? "Z posadami, podatkami i z białymi chorągwiami idą tłumy ich" - wołał przed laty Grzegorz Ciechowski, a dziś Jerzy Czarniecki nie pozostawia najmniejszych złudzeń: "Po co obietnice, po co puste słowa, prostytucja rządzi światem - bezwzględna królowa!"

Protest songi można pisać na różne sposoby. Można jak Bob Dylan w "Blowin' in the Wind" zadać serię retorycznych pytań na temat wojny, pokoju i wolności. Można też niczym Spięty z Lao Che realną rzeczywistość przystroić w baśniowe metafory, a potem szelmowsko mrugnąć okiem. Jerzy Czarniecki na tym wydawnictwie postanowił użyć obu tych form i obok drastycznego naturalizmu, jaki dominuje w "Królowej", podobnie jak Lao Che na płycie Dzieciom zaprezentował nam także swoją niewielką próbkę talentu rodem z Brzechwy:

Za górami, za lasami, gdzie monarcha rządzi zły,
Omamiony żyje naród, wierząc nadal w lepsze dni.
Jak w letargu, twardym śnie, daje za nos wodzić się.
Obietnice, zapewnienia, tak bez wstydu, bez zmrużenia,
Oszukać się zawsze uda, ludzie łatwo wierzą w cuda.


 
Jak się skończy? Kto to wie? Może dobrze,  może źle.
To jest prawda, to nie żarty, ludzie łatwo wierzą w bajki,
Wszystkie brednie łapią zgodnie, bez sprzeciwu, tak pokornie.
Król i jego wierna świta, przyklejeni do koryta,
Lud zarobi, lud wykarmi, pracuj dzielnie, umrzyj marnie.
"Bajka"
 
Album nie koncentruje się w warstwie tekstowej wyłącznie na nadużyciach władzy, lecz przede wszystkim dotyka problemu nietrwałości związków uczuciowych i szuka przyczyn coraz częściej spotykanej samotności. Krążek nie pozostawia też wątpliwości, że nieuczciwość polityków nie tylko przekłada się na globalną ekonomię, lecz w równym stopniu wyniszcza więzi rodzinne i relacje międzyludzkie oraz może być przyczyną licznych frustracji, uzależnień, kryzysów małżeńskich, a nawet prób samobójczych. Na płycie aż roi się od utworów, które po mistrzowsku odsłaniają mroczne zakamarki ludzkiej duszy i śmiało mogą uchodzić za retrospekcję wydarzeń poprzedzających psychiczne katusze bohaterki "Wołania". Nietrwałość relacji damsko-męskich to temat medialnie sponiewierany. Ludzie coraz rzadziej dziś czekają na pełne ludzkiego szczęścia kino familijne, lecz niczym żądni krwi bywalcy walk gladiatorów, z wypiekami na twarzach wypatrują zdrad, intryg i patologii.  


Piotr Warszewski
"Znów tak dziwnie patrzysz mi w oczy, nie mów tylko, że chcesz przepraszać. Nawet jeśli kiedyś zrozumiesz, zostaniesz sam i poczujesz, jak tętni w żyłach strach, jak samotność boli... Teraz zimna jak ścięty nagle kwiat, więdnę wolno. Umarł cały świat, nic już nic mnie nie cieszy" - z żalem i nutą rezygnacji śpiewa Klaudia Derda w "Czerwonym winie" tuż po nieudanej walce o szczęście pochodzącej z piosenki "Powrót": "Daj mi jeden oddech z życia, całą wieczność do przepicia, daj mi kłamstwa, w które wierze, czas i tak nam je zabierze" i definitywnie składa broń w kończących to wydawnictwo utworach "Zwątpienie": "Spala się świeca, kolejny dzień w samotności. Za oknem tłum… i znów nie patrzymy sobie w oczy. Ja siedzę, ja czekam, ja wątpię. Ja siedzę, ja wątpię, ja czekam!" oraz "Zapachy i kolory": "Wodospad moich pragnień chłodzi spokój nasz. Ja w oczach mam czekanie, a ty ciągły strach. Niewinne nasze lata gdzieś w albumie mam, zasypiam znowu sama, ty zasypiasz sam. Na bardzo cienkiej linii między nocą, a dniem z nów dziś się spotykamy, choć nie wiem czy chcę...".


Klaudia Derda
Na niedawno wydanej płycie Anny Mysłajek Pamięć psa słyszymy następujące słowa: "Jest we mnie pamięć psa dobra i zła, pamiętam wszystko. Jak mnie głaskano - raz, jak mnie kopano - dwa, kto nalał mi wody do miski, ochoczo kto przyjął pod dach, kto wabił, by kijem wlać, kaganiec zakładał mi kto, gdy chciałam bronić swych praw." Krążek grupy Eklektik jest oprawiony w bardzo wymowną okładkę przedstawiającą elegancko ubraną postać człowieka, który podobnie jak bohater książki Ludwika Jerzego Kerna "Ferdynand Wspaniały", posiada głowę psa. Po dokładnym wsłuchaniu się w teksty tej płyty, ta psia symbolika staje się doskonale czytelna, a zapożyczony od Anny Mysłajek cytat może zastąpić cały komentarz. Przypuszczam, że każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu został choć raz przez życie skopany, a rany na duszy bolą może nawet do dziś. Jednocześnie niejednokrotnie na pewno spotkaliśmy się także z uśmiechem i życzliwą gościnnością. Niestety, kiedy mówisz prawdę, to już nie jest tak fajnie. Nagle przestają cię lubić i to jest cena, którą się płaci - przypomina nam Darek Malejonek. Ileż to razy zakładano nam w życiu kaganiec, kiedy stawaliśmy po stronie prawdy, albo piętnowaliśmy wyrządzoną komuś krzywdę?

Kacper Katolik
Na szczęście pies pamięta wszystko i albo na nasz widok pomacha radośnie ogonem, albo najzwyczajniej w świecie wbije ostre kły. Muzycznie płyta jest bardzo eklektyczna (nazwa w końcu zobowiązuje) i znakomicie zaaranżowana. Eklektik jest wybuchową mieszanką młodości Klaudii Derdy, Kacpra Katolika i Macieja Felki oraz kilkudziesięcioletniego doświadczenia scenicznego lidera Jurka Czarnieckiego, znanego z gry w Kobranocce Waldemara Zaborowskiego i znakomitego basisty Piotra Warszewskiego. Album nie należy do lekkich, łatwych i przyjemnych i zdecydowanie wymaga od słuchacza minimum wyrobienia muzycznego i niemałej koncentracji, aby wychwycić wszystkie najdrobniejsze aranżacyjne smaczki oraz liczne tekstowe metafory Jurka Czarnieckiego (8 z 11 utworów zawartych na tym krążku) i Klaudii Derdy. Zespołem jestem oczarowany od pierwszych chwil jego istnienia i muszę uczciwie przyznać, że zawsze z radością i tęsknotą oczekiwałem na każde nowe nagranie, które regularnie zajmowało czołową lokatę na liście Polisz Czart.


Mimo, że tylko jeden raz utwór z repertuaru sympatycznych torunian wdrapał się na sam szczyt jednego z naszych notowań, a było to nagranie zatytułowane "Zwątpienie", to bezsprzecznie największym hitem grupy jest utrzymana w rytmie walca rewelacyjna piosenka "Inna" z tekstem napisanym przez Klaudię Derdę. Utwór ten nie tylko został uznany głosami słuchaczy przebojem roku 2017 na Liscie Przebojów Polisz Czart, ale ponadto w mojej opinii jest to jedno z najlepszych nagrań w całej historii polskiej muzyki rockowej. Ludzie rocka nieczęsto porywają się na rytm 3/4, ale jeśli już to uczynią, nie pozostawiają najmniejszych wątpliwości, że są wielkimi mistrzami. Do dziś jestem ogromnym fanem nagrania nieskrywanych ulubieńców Jerzego Czarnieckiego - grupy The Stranglers i ich nieśmiertelnego walca "Golden Brown". "Inna" to taka wisienka na torcie tego albumu i jednocześnie dowód na to, że Eklektik poza umiejętnością przekazywaniem głębokich treści, posiada też zdolność pisania wpadających w ucho, melodyjnych radiowych przebojów.

Szum nad miastem pośrodku ulicy słyszę,
Niechybnie rozmazany na poręczy szklanej.
Lekko za ściany bez wyraźnej postaci.
Nie chciałam być sama z ostatków zlepiana,
Na ludzkich odłamach egzystowana.
Obawa ze strachem, przejęty tym samym,
Nie dla nas, a dla was nieakceptowany,
Bez granic bezkarnie spisany na straty...



To ja poddałam się wam, nie chciałam, by on został sam.
Trochę inna, nie ta sama, pozlepiana trzynasta
Lecz obiecaj, że nigdy więcej nie będzie ciebie obok beze mnie
"Inna"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz