niedziela, 25 sierpnia 2019

Lista Przebojów Polisz Czart - NOTOWANIE 52 (UWAGA!!! Klikasz w tytuł pierwszej 20-ki i oglądasz teledysk!!!)






1 1 - 5 Nosowska - King
2 3 1 5 Kora - Nie jestem biała i nie jestem czarna
3 5 2 8 Strachy Na Lachy – Obłąkany obłok
4 6 2 17 Paweł Domagała - Opowiem Ci o mnie
5 2 -3 10 Lao Che – Nie raj
6 N - 1 Sweetie and the Boys - Zaczekanie
7 5 -2 5 Edyta Bartosiewicz - Lovesong
8 9 1 4 Szklane oczy - Łzy
9 27 9 4 Liliana Grzesiak - Don't Rain On My Parade
10 11 1 11 Sztywny Pal Azji – Iluminacje
11 14 3 5 Janusz Radek - Kiedy U-kochanie
12 17 5 5 Lombard – Mury
13 7 -4 5 Nocny Kochanek - Koń na białym rycerzu
14 23 9 7 Illusion – Kto jest winien
15 8 -7 2 Earthfall - The Drama of Suspended
16 N - 1 Matylda Jodda - Co się śni niewidomym
17 26 9 3 Roze Europy – Słonecznik (Podąża Za Słońcem)
18 13 -5 7 Kazik i Kwartet Proforma – Gdybym miał kogoś
19 12 -4 5 Kwiat Jabłoni - Dziś późno pójdę spać
20 30 10 17 Gaba Kulka – Niejasności
21 15 -6 2 Łukasz Łyczkowski & 5 RANO - To jest mój Rock & Roll
22 N - 1 Patrycja Kamola - Nadejdzie lepszy czas
23 16 -7 10 Waglewski Fisz Emade – Ojciec
24 22 -2 5 Kazik & Zdunek Ensemble - Wojny
25 18 -7 6 Turbo – Strażnik światła
26 N - 1 Agnieszka Chrzanowska - Budzę się
27 20 -7 3 Marek Andrzejewski - Ponieważ jesteś
28 21 -7 5 Farben Lehre - Stacja Wolność
29 N - 1 Łona i Webber - Ostatnia prosta
30 29 -1 4 Hunter - Figlarz Bugi
31 32 1 3 Olga Bonczyk - Więcej niż kochanek
32 19 -13 6 Lubelska Federacja Bardów - Autorski wieczór
33 34 1 2 Stereo Typ feat Łukasz Łyczkowski i Krzysztof Wydro – Pieśń autostrady
34 33 -1 2 Pokahontaz – Z innej bajki
35 N - 1 Karolina Chmiel - Respite
36 25 -11 4 Mortas - Dom
37 N - 1 Czarno Czarni - Stołówkowa Love
38 N - 1 Mazolewski & Porter - 1, 2, 3 and...
39 N - 1 ShataQS - Światło
40 N - 1 Albo Inaczej - Chwile Ulotne
41 N - 1 Wiesław Marcysiak - Będę młody
42 28 -14 3 Zoya - Światła dnia
43 N - 1 Krzysztof Gdaniec - Cant help fallin in love with You
44 N - 1 BAiKA - Nie pozwól mi
45 39 - 1 Katedra - Zwyciężymy!
46 47 1 3 Trzynasta W Samo Południe - Miasto
47 24 -23 3 Bartas Szymoniak - Na szczyt
48 N - 1 Daria Adamczewska - Kiedy nie ma miłości (Maria Sadowska)
49 42 -7 2 Kasia Marona - Zimno
50 N - 1 P.jak Imigrant - Relax

niedziela, 18 sierpnia 2019

Lista Przebojów Polisz Czart - NOTOWANIE 51 (UWAGA!!! Klikasz w tytuł pierwszej 20-ki i oglądasz teledysk!!!)





1 3 2 4 Nosowska - King

2 6 4 9 Lao Che – Nie raj

3 2 -1 4 Kora - Nie jestem biała i nie jestem czarna

4 4 - 7 Strachy Na Lachy – Obłąkany obłok

5 9 4 4 Edyta Bartosiewicz - Lovesong

6 7 1 16 Paweł Domagała - Opowiem Ci o mnie

7 27 20 5 Nocny Kochanek - Koń na białym rycerzu

8 N - 1 Earthfall - The Drama of Suspended

9 13 4 3 Szklane oczy - Łzy

10 N - 1 Paraluzja - Nie ma w ZUS-ie gitarzysty

11 1 -10 10 Sztywny Pal Azji – Iluminacje

12 26 14 4 Kwiat Jabłoni - Dziś późno pójdę spać

13 17 4 6 Kazik i Kwartet Proforma – Gdybym miał kogoś

14 10 -4 4 Janusz Radek - Kiedy U-kochanie

15 8 -7 4 Łukasz Łyczkowski & 5 RANO - To jest mój Rock & Roll

16 18 2 9 Waglewski Fisz Emade – Ojciec

17 5 -6 4 Lombard – Mury

18 20 2 5 Turbo – Strażnik światła

19 19 - 9 Lubelska Federacja Bardów - Autorski wieczór

20 11 -9 2 Marek Andrzejewski - Ponieważ jesteś

21 12 -9 4 Farben Lehre - Stacja Wolność

22 24 2 4 Kazik & Zdunek Ensemble - Wojny

23 23 - 6 Illusion – Kto jest winien

24 15 -9 2 Bartas Szymoniak - Na szczyt

25 30 5 3 Mortas - Dom

26 24 -2 2 Roze Europy – Słonecznik (Podąża Za Słońcem)

27 16 -11 3 Liliana Grzesiak - Don't Rain On My Parade

28 45 17 2 Zoya - Światła dnia

29 32 3 3 Hunter - Figlarz Bugi

30 29 -1 16 Gaba Kulka – Niejasno sci

31 22 -9 15 Gienek Loska Band - Pieśń emigranta

32 39 7 2 Olga Bonczyk - Więcej niż kochanek

33 N - 1 Pokahontaz – Z innej bajki

34 N - 1 Stereo Typ feat Łukasz Łyczkowski i Krzysztof Wydro – Pieśń autostrady

35 25 -10 6 Szymon Wydra & Carpe Diem – Płyń

36 35 -1 2 Agnieszka Chrzanowska - Cały świat płonie

37 N - 1 Mery Spolsky - Warszawa, Moja Wanna

38 N - 1 Łona i Webber - Ostatnia prosta

39 N - 1 Katedra - Zwyciężymy!

40 N - 1 Vixen – Melodio

41 36 -5 2 Szymon Zychowicz - Anna od cokołów

42 N - 1 Kasia Marona - Zimno

43 N - 1 Gorgonzolla – Konsumpcja

44 N - 1 N!C - KARMA

45 N - 1 Fellows Tale - Choice

46 N - 1 Stars Roxette Tribute Band - Fool

47 50 3 2 Trzynasta W Samo Południe - Miasto

48 N - 1 Jazzombie – Dziewiąta

49 N - 1 Trebunie-Tutki Quintet Urmuli - Moja dziewczyno Hey, My Girl

50 N - 1 Salvator Elvis - Sojusznik

środa, 14 sierpnia 2019

14 sierpnia w Mysłowicach z okazji 100-lecia wybuchu I Powstania Śląskiego zagrają min. Dżem, Pokahontaz, Czesław Śpiewa, Józef Skrzek, Stanisław Soyka, Grzegorz Płonka Trio i AbraDab

O tym co najważniejsze i najpiękniejsze... ze Sławkiem Orwatem rozmawia Anna Siudak

Poniższa rozmowa oryginalnie ukazała się na https://themostoflit.pl/


Sławek Orwat - Muzyki słuchał wcześniej niż potrafił mówić. W dojrzałość wprowadził go stan wojenny. Przez półtora roku był redaktorem muzycznym tygodnika Wizjer oraz współorganizował dwie edycje WOŚP w Luton, gdzie także prowadził polskie programy w internetowym radio Flash i brytyjskim Diverse FM. W roku 2010 założył kabaret 3 x P, który wystąpił m.in podczas imprezy poprzedzającej zawody strongmanów Polska - Anglia. Z londyńskim magazynem Nowy Czas współpracuje od marca 2011 a od roku 2015 z portalem Polski Wzrok z siedzibą w Bedford (UK). W latach 2012 - 2014 prowadził autorską audycję Polisz Czart na antenie brytyjskiego radia Verulam w położonym niedaleko Londynu St. Albans. 


Program ten był przez rok także emitowany na platformie radiowej Fala FM z siedzibą w kanadyjskim Toronto, a od czerwca 2015 jest nadawany na antenie Radia Near FM w Dublinie (Irlandia). W lipcu 2012 związał się z warszawskim magazynem JazzPRESS, a w październiku tego samego roku z wychodzącym w Sosnowcu kwartalnikiem Lizard. Tłumaczenie jego wywiadu z Leszkiem Możdżerem ukazało się w brytyjskim magazynie London Jazz. Poza działalnością dziennikarską można go także spotkać w roli konferansjera. Największą imprezą, jaką miał okazję zapowiadać dla blisko 2,5 tysięcznej widowni był zorganizowany przez Buch IP 8-go marca 2014 londyński koncert Nosowskiej, Brodki i Marii Peszek. W styczniu 2014 współorganizował Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy w Hull.
-
fot. Monika S. Jakubowska
-  Co cię inspiruje?

- Wszystko to, co artystycznie i ideowo nie powiela utartych schematów, nie trzyma się wydeptanych ścieżek, a przede wszystkim to, co wyprzedza epokę, w której powstało (patrz Niemen, Skrzek, Ciechowski), a jeśli już czerpie z zasobów światowego dziedzictwa, to nie profanuje go swoim niestety coraz częściej społecznie akceptowanym epigonizmem lub plugawieniem nie tylko artystycznego sacrum (patrz masturbacja figurką papieża podczas sztuki teatralnej) i nie nazywa z premedytacją tworzonych krypto-plagiatów samplowaniem, albo zamierzonymi cytatami, których twórcy szelmowsko zasłaniają swoje niecne czyny tak zwanym relatywizm kulturowym, który usiłuje nam wmówić, iż żadna praktyka sama w sobie nie jest dobra ani zła i może być oceniona tylko w tym kontekście w jakim funkcjonuje.

- Mieszkałeś za granicą, jak to wpłynęło na ciebie?

- Coraz częściej mam przemyślenie, że te 15 lat spędzone w Wielkiej Brytanii dało mi tyle samo dobrego i złego w myśl zasady głoszonej przez filmowego prezesa KS Tęcza Ryszarda Ochódzkiego "jedziecie do stolicy kraju kapitalistycznego, który to kraj ma być może nawet tam i swoje... plusy. Rozchodzi się jednak o to, żeby te plusy nie przesłoniły wam minusów!" (śmiech). I tak największy mój plus to na pewno radiowe i prasowe dziennikarstwo muzyczne, do którego wystartowałem notabene dopiero w... 45 roku życia, czyli w momencie, w którym bardzo wielu ludzi osiąga szczyt formy i podsumowuje swoje największe sukcesy.


Drugim niewątpliwym plusem wyniesionym z doświadczeń emigracji bezsprzecznie jest nabranie ogromnej wiary w siebie i w swoje możliwości, dzięki czemu np. nie uważam się dziś, jak czyni to spora grupa moich rówieśników, za pokolenie, które zgięte w pół, zdesperowane i wystraszone powinno stawiać się na z góry przegranej pozycji. Niestety emigracja to także minusy:

Dopiero w ponownym zderzeniu z polską rzeczywistością z ogromnym bólem i chyba częściej niż przed wyjazdem dostrzegam brak szacunku do drugiego człowieka, zwłaszcza pośród przedstawicieli takich zawodów jak urzędnicy, sprzedawcy czy kierowcy pojazdów komunikacji miejskiej, a jedyną nadzieją na poprawę tej sytuacji jest w moim odczuciu coraz liczniejszy powrót emigrantów polskich na łono ojczyzny i coraz bardziej widoczne wprowadzanie nabytych tam sprawdzonych od dziesięcioleci przyzwyczajeń i schematów.

- Poznajesz wielu ludzi dzięki swojej pracy, szczególnie muzyków, czego uczy cię każdy poznany człowiek?

- Muzycy - jak każda grupa społeczna - są wypadkową naszych cech narodowych. Jest w muzykach jednak to nieuchwytne coś, co cenię sobie najbardziej - ogromna życzliwość i bezinteresowność. Zastanawiam się czasami, jak wielu lekarzy pożycza sobie nawzajem drogi sprzęt diagnostyczny, który posiada w prywatnych gabinetach, albo ilu kierowców zawodowych potrafi udostępnić kolegom po fachu swoje stuningowane, wypieszczone cudeńka.


Wielokrotnie natomiast widziałem, jak warte kilka tysięcy lub przynajmniej kilkaset funtów gitary elektryczne, "piece" przestery i kable a nawet całe zestawy perkusyjne wędrują z rąk do rąk kolegów, którzy albo właśnie mieli nieszczęśliwy wypadek i nie są w stanie użyć swoich macierzystych "wioseł", albo zwyczajnie przylecieli z daleka i w celu uniknięcia ogromnych kosztów ubezpieczenia, świadomie nie zabrali ze sobą sprzętu.

Znalezione przypadkiem w pewnym industrialnym "zakątku" Albionu
Muzycy to w ogromnej większości życzliwi i serdeczni ludzie i nawet, jeśli czasem trafi im się gorszy dzień jak każdemu z nas, to wdzięczny jestem Bogu i ludziom, że właśnie w tym kręgu posiadam największą liczbę przyjaciół i że od 10 lat dane mi jest wspierać ich w nierównej walce z szarą codziennością, która charakteryzuje się głównie tym, że aby zagrać dwugodzinny koncert za zwrot kosztów i piwo, większość z tych znakomitych artystów pokonuje dziesiątki lub setki kilometrów od rana do rana, aby w ramach "podziękowania" usłyszeć swoje nagranie w jednej na 30 stacji radiowych, do których zostało ono wysłane w formacie wav lub mp3.

fot. Monika S. Jakubowska
- Czym jest dla Ciebie muzyka?

- Czymś metafizycznym, co zawsze ze mną było i co powodowało, że nawet w najcięższych chwilach czułem się człowiekiem. Jeśli dobrze wczytasz się Aniu w moje artykuły, to na pewno bez trudu zauważysz, że ja tak naprawdę wcale nie piszę o... muzyce. Muzyka w moich tekstach jest jedynie pretekstem do pokazania tego, co mnie gnębi, cieszy, złości, albo wkur... W ciągu moich ostatnich 10 lat życia miałem nieopisane szczęście spotkać ludzi, którzy swoimi działaniami i wrażliwością świadomie bądź nieświadomie ubogacali przeżywanie moich małych i dużych momentów szczęścia. Te ulotne chwile emigracyjnego człowieczeństwa niczym senna fatamorgana rozpływały się często wraz z mgłą kolejnego poranka, kiedy to wracałem z miejsca, które dawało mi wprawdzie finansową stabilność, ale zarazem zabierało okruchy ludzkiej godności. I gdyby nie muzyka, niejeden raz zostawałbym sam na sam z nieopisaną i głęboką jak Rów Mariański pustką samotności. Wielu z tych wspaniałych ludzi, którzy wprowadzali wówczas w mój krwiobieg niezliczone ilości endorfin jest ze mną na różne sposoby po dziś dzień. Są jednak i tacy, którzy przepłynęli przez moje życie niczym ulotna impresja.


Każdy z nich pozostawił mi w darze muzykę, która jest dziś dla mnie czymś więcej niż czystą formą sztuki. To dzięki Tobie Łukaszu z Dzierżoniowa. któryś nieświadomie otworzył tę moją od dzieciństwa skrzętnie skrywaną muzyczną "puszkę Pandory", to dlatego, że spotkałem ciebie Mirku z Londynu, który będąc 20 lat ode mnie młodszy, wielokrotnie byłeś dla mnie kimś więcej, niż ojcem, to dzięki tobie Piotrze z irokezem, który od lat sprawiasz, że ludzkość podczas Świąt zawsze jest zaopatrzona w choinkowe światełka i dzięki tobie Dziki, który otwarłeś przede mną wszystkie sale koncertowe Londynu... będąc sam na sam z sobą z dala od ojczyzny, zawsze czułem się... człowiekiem i nigdy wam tego nie zapomnę.

- Jakiej rady udzieliłbyś rozpoczynającym dziennikarzom/blogerom?


- Niech zostawią po sobie coś co zmieni myślenie innych, coś co sprawi, że ktoś właśnie na tych szpaltach znajdzie swoją przestrzeń wrażliwości i swój azyl bezpieczeństwa, który będzie go chronił przed zblazowanym celebryckim światem chorego PR-u i wyrafinowanym zakłamaniem medialnej socjotechniki. Nie dajcie kupić się wypranym z przyzwoitości korporacjom i tym, co mienią się twarzami establishmentu. Piszcie jak "ludzie za dużo myślący" (wtajemniczeni wiedzą o jaką płytę mi chodzi), a jeśli pojawi się w waszej głowie pierwszy strach, przypomnijcie sobie wówczas słowa Czesława Miłosza:

Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego

Choćby przed tobą wszyscy się skłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując,
Złote medale na twoją cześć kując,
Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,

Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
Możesz go zabić - narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.

Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.


Pandora otwierająca puszkę z nieszczęściami według obrazu Arthura Rackhama.
- Dlaczego warto iść swoją drogą?

- Wspomniałem w tej rozmowie o pewnym Łukaszu, który nieświadomie otworzył mi w lipcu 2009 roku w maleńkim Hatfield muzyczną puszkę pandory, która tak naprawdę w tej mitologicznej opowieści była... beczką. Jeśli zadasz dziś Aniu otaczającym cię ludziom pytanie, jaką posiadają wiedzę na temat tego antycznego terminu, to zdecydowana większość odpowie ci, że zamknięte tam były wszelkie nieszczęścia, które wskutek nieodpowiedzialnego zachowania Pandory rozeszły się po całym świecie. Mało kto natomiast wie, że na dnie owej beczki, zgodnie z wolą Zeusa została umieszczona również... nadzieja. Dlaczego zawsze warto iść swoją drogą? Bo nadzieja umiera ostatnia i dlatego nieustannie wierzę, że prawdziwa sztuka zwycięży, a Polska przestanie być miejscem zwaśnionych i podzielonych na pół rodzin i społeczności. To jest mój testament i moje największe dwa życzenia dla siebie i wszystkich, którzy zechcą tę rozmowę - katharsis przeczytać.


Anna Siudak urodziła się w 1986 roku. Wychowała się w Sosnowcu, ale od kilku lat mieszka w Anglii. Zaczęła w 2010 roku od pisania wierszy, szłam w kierunku bardzo lirycznym. Wtedy nawiązała współpracę z KAMPE, poznając Aleksego Wróbla. W 2010 roku brała udział w wieczorze poetyckim "Poezja z szuflady" w londyńskim POSK-u, który był organizowany wraz z grupą KAMPE. Debiutowała w 2011 roku tomikiem wierszy "Lekkość zmysłów". W międzyczasie próbowała swoich sił w konkursach. Była finalistką konkursu Poetry Rivals w Anglii, w którym nagrodą była publikacja w antologii "Between the Lines". W 2011 zaczęła studia na kierunku teoretyka krytyki literackiej na University of Derby. W 2014 roku organizowała wieczór poetycki "Poezja ponad granicami" w Burton upon Trent. Pisała bardzo sporadycznie, ale dzięki studiom literatury miała okazję się rozwinąć, spojrzeć w głąb samej siebie i odszukać swojej drogi, niszy, stylu. Powoli odchodziła od liryki. Pisze wiersze do dziś, ale mają zupełnie inną formę oraz content. Na drugim i trzecim roku wybrała Modernizm Postmodernizm i Egzystencjalizm. Tezy głównych teoretyków takie jak teoria symulacji zaczęły ją inspirować. Jeśli chodzi o formę najbardziej w tamtym okresie Annę Siudak zainspirowali S. Beckett oraz W.S. Borroughs. Pierwszy ze swoim dążeniem do minimalizmu, a drugi z techniką kolażu. W tym czasie zrodził się pomysł na książkę “Co piją krowy?”, którą skończyła w 2016, a której fragment ukazał się w Biurze Literackim.W tym samym roku ukazał się o niej reportaż pt: „Siedem pytań...” w Tygodniu Polskim. Od paru miesięcy prowadzi bloga www.peanutbutter.pl W ciągu tych kilku lat nie pisała, ale dojrzała i teraz na nowo odkrywa swoją drogę. Teraz pracuje nad kilkoma projektami. Cały czas się rozwija, ale już wie w którym kierunku chcę iść. Ma wiele planów na ten i kolejne lata.

niedziela, 11 sierpnia 2019

11 sierpnia w samo południe na antenie Radia WNET wybrzmiały wszystkie numery 1 w historii Listy Polisz Czart! W eter Warszawy i Krakowa oraz w internrtowy gąszcz popłynęły hity brytyjskiego Radia Verulam, kanadyjskiej Fali FM, brytyjskiego Alter-Ego, irlandziej NEAR FM oraz polskiego WNET FM!!!


Jedna z cudem zachowanych na YT
wczesnych audycji Polisz Czart



Not. Data Wykonawca Tytuł Siedziba


2012 Radio Verulam St. Albans (UK) 2012
1 25.09 Katedra Kim jestes? Wrocław
2 13.11 Atrament Nie jestem święty Nowy Sącz


2013 2013 2013
3 19.01 Highlanders Wspomnienie Limanowa
4 5.03 Zgiełk Spotkamy się Łódź
5 30.04 Kompleks Małego Miasteczka Moja Brodnica
6 23.07 Human Control Burried Londyn (UK)
7 18.09 Volumeyes Tick Tock Londyn (UK)
8 12.11 GoodWay Historyjka Lisewo k. Chełmna 


2014 2014 2014
9 22.03 Emoticase Stand Strong Toruń
10 20.05 LynchPyn Can You Speak Now Londyn (UK)
11 11.08 Less Something Police
12 29.11 Transparent Human Creatures Amnesia Bishops Stortford (UK) 

2015 2015 Radio NEAR FM Dublin (IRL) 2015
13 9.07 Złe Psy Wiara I Moc Opole
14 12.08 Twinpix Music To Watch Girls By Suwałki
15 11.09 Caroline Baran feat. Daniel Jonak Creep Chicago (USA)
16 18.10 Janusz “Raptus” Waściński Po tej stronie Poznań
17 16.11 BIGQueens I feel the same Ostrowiec Świętokrzyski
18 19.12 Pora Wiatru W tłumie Kraków


2016 2016 2016
19 26.05 Jaruś Mama Londyn (UK)
20 29.06 Szymon Pollak I Tomasz Olewnik World Without Lines Mogilno
21 27.07 Asia Lunarzewski Zbuntowany Anioł Sydney (Australia)
22 31.08 Theresy Lonely Limerick (IRL)
23 28.09 Thetragon Wings of Destiny Londyn (UK)
24 2.11 Naked Root Angel With Broken Wing Łódź
25 30.11 Adrian Szejka Nie chcę więcej Limerick (IRL)


2017 2017 2017
26 4.01 Setin Necessary Gdańsk
27 30.03 Eklektik Zwątpienie Toruń
28 26.04 Julia Nykiś Shy Boy Łódź
29 28.06 Julia Nykiś Don't Rain On My Parade Łódź
30 13.09 Fill W męskim gronie Katowice



Radio WNET Warszawa (PL)
31 28.10 Ola Idkowska Summertime Kórnik
32 3.11 November Project Optymista Warszawa
33 10.11 Ola Idkowska Summertime Kórnik
34 24.11 Hey 2015 Szczecin
35 1.12 Over The Under If you pay Bydgoszcz
36 8.12 Kult Opowiadam się za miłością Warszawa
37 22.12 Rahim Sekunda Katowice


2018 2018 2018
38 6.01 Skołowani Kolęda przemyślenia Ciechocinek
39 12.01 Klub zdesperowanych Romantyków Dopóki serce bije Płock
40 26.01 Organek Mississippi w ogniu Suwałki
41 9.02 Hey 2015 Szczecin
42 23.02 Strachy Na Lachy Co się z anmi stało Piła
43 9.03 Janusz Radek Manekin start Starachowice
44 16.03 Lubelska Federacja Bardów Autorski wieczór Lublin
45 23.03 Hey 2015 Szczecin
46 6.04 X-Projekt Mercado del Este Sztum
47 20.04 Hey 2015 Szczecin


2019 2019 2019
48 14.07 Nosowska King Szczecin
49 21.07 Liliana Grzesiak  Don't Rain On My Parade Piła
50 4.08 Sztywny Pal Azji Iluminacje Chrzanów

czwartek, 8 sierpnia 2019

Arkadiusz Frania - „Wszystko obróciło się w poezję”. O tomiku wierszy Marii Duszki Wolność chmur / Debesų laisvė


Ostatni zbiór wierszy Marii Duszki "Wolność chmur / Debesų laisvė" z 2016 roku posiada dwa niekwestionowane walory: stanowi korpus liryków prezentujących skalę możliwości poetki, a poprzez swoją dwujęzyczną (polsko-litewską) wersję znakomicie promuje literaturę polską u naszych sąsiadów, co jest zawsze rzeczą bezcenną. Zaznaczmy, że tłumaczenia wyszły spod pióra Birutė Jonuškaitė, książka zaś ukazała się nakładem wydawnictw: Leidykla „Homo liber”(Litwa) i Prof-Art (Polska).


Wspomniany tom jest dziewiątym w dorobku sieradzanki, czyniącej również bardzo wiele dla swojej małej ojczyzny; m.in. od blisko dwudziestu lat prowadzi ona Koło Literackie „Anima”, stymulując młodych ludzi do szukania ekspresji w słowie. Marii Duszce na pewno nie można zarzucić namolności pisarskiej czy hurtowej „wyprzedaży” własnej osobowości. Autorka co prawda konsekwentnie ogłasza kolejne książki, lecz z dość oszczędną liczbą liryków, zawsze są to jednak utwory najwyższej, złotej próby, pobudzające myśli czytelnika. Debiutancki zbiór artystki nosił, z perspektywy czasu, przekorny tytuł Poezja przypadków (1990), choć od samego początku otrzymywaliśmy poezję świadomości, wyrosłą na podglebiu serca.

Otwierający Wolność chmur wiersz ***(zatrzymaj się) to ars poetica, bezpretensjonalne określenie źródeł pisarstwa: „zatrzymaj się / popatrz w okno // (tam / prawie zawsze / jest jakiś / wiersz)” (s. 4) .Otwierający Wolność chmur wiersz ***(zatrzymaj się) to ars poetica, bezpretensjonalne określenie źródeł pisarstwa: „zatrzymaj się / popatrz w okno // (tam / prawie zawsze / jest jakiś / wiersz)” (s. 4).By zaistniał czyn twórczy, muszą zostać spełnione pewne warunki: wyciszenie, namysł i obserwacja, przy czym okno (patrzenie) powinno wychodzić nie tylko na zewnątrz podmiotu lirycznego, ale również (przede wszystkim?) należy je kierować do środka, w głąb mrowiska odczuć i przeczuć. Modelowym przykładem postępowania według tych zasad jest trójwers: „spojrzał w okno / w bardzo mglisty poranek: / »o, nie ma świata…«” (s. 66).


W powyższym tekście autorka wyraża swoją predylekcję do form najkrótszych – haiku – tych kilku wyrazów, objawiających (wszech)świat. Wyznaje również credo życiopisania, skoro każde zdarzenie potrafi przekształcić w literaturę; zwłaszcza to, co czarne i bolesne, podlega oswojeniu i zrozumieniu: „wszystko obróciło się / w poezję” (s. 88). W powyższym tekście autorka wyraża swoją predylekcję do form najkrótszych – haiku – tych kilku wyrazów, objawiających (wszech)świat. Wyznaje również credo życiopisania, skoro każde zdarzenie potrafi przekształcić w literaturę; zwłaszcza to, co czarne i bolesne, podlega oswojeniu i zrozumieniu: „wszystko obróciło się / w poezję” (s. 88).


Marię Duszkę zaliczam do poetek zmysłów, autorek-fetyszystek, niebojących się mówić o miłości poprzez opis „zachowań” przedmiotów. Świat doznań seksualnych aż kipi z niewinnej tekstylnej frazy: „powiesiłam w mojej szafie / twoją marynarkę // wszystkie moje ubrania / chcą być blisko niej” (s. 6). Podobną aurę odnajdziemy we fragmencie: „przytulić się / do myśli o tobie / i zasnąć” (s. 20). W ogóle nie tyle pocałunek, lecz dotyk staje się kwintesencją szczęścia. Relacje oblubienicy i oblubieńca przedstawiono, z wyczuwalną nutą charakterystyczną dla Pieśni nad pieśniami, w subtelnym zapatrzeniu się czy nawet zagubieniu w partnerze, stąd motyw tonięcia: „łagodnie tonę / w twoich oczach / w twoich dłoniach” (s. 12). Podmiot liryczny wikła się w relacje z mężczyznami. O tym, jak trudno uwolnić się z jednocześnie chcianej i niechcianej miłości, czytamy w urywku: „aby zmyć z siebie ciebie wykorzystuję / dłonie oczy usta innych mężczyzn / […] / żadnego postępu w zapominaniu” (s. 10). „Ja” przeżywa kobiece rozterki, nie tylko pragnie stłumić tęsknotę, ale chce zerwać więź toksyczną, osaczającą, wysysającą siłę, grabiącą niezależność i poczucie własnej wartości: „poetkom / Bóg plącze życiorysy / aby rodziły wiersze” (s. 56).


Bohaterka Marii Duszki poznała życie z obu stron, dlatego potrafi docenić każdą drobinkę szczęścia („twój pocałunek / – dowód na istnienie Boga”, s. 16), każdą chwilę bez bólu, rozczarowania, smuurtku („tych naszych kilka wspólnych dni”, s. 24). Zdaje sobie też sprawę z krótkości ludzkiego żywota trwającego tylko moment między dwiema wiecznościami: „jesteśmy tu / tylko na chwilę / złapani / w pułapkę życia” (s. 32), „coraz rzadziej płaczę / coraz rzadziej się śmieję // kamienieję” (s. 52). Gdy poetka mówi, że osoby opuszczające szpital (notabene Maria Duszka jest pracownikiem biblioteki szpitalnej) są naznaczone wyrokami (życia bądź śmierci), tkwi w tym twierdzeniu przekonanie o determinizmie, nawet fatalizmie czy też o iście egzystencjalnym obrazie rzeczywistości Niektóre bardzo delikatne i zwiewne liryki nie czynią z poetki marzycielki, wszak składową jej osobowości stał się głównie realizm, tropienie prawdy: „lubię wiedzieć / na czym stoję // nawet jeżeli to jest / dno” (s. 46).  Niekiedy powodem trwogi jest śmierć („i nigdzie już nie ma / twojego ciała / – kazałeś zamienić je w popiół”, s. 28), innym razem przemoc, pogróżki lub obojętność (najbardziej raniąca, gdy przychodzi od bliskich). Bohaterka, mimo wielu rozczarowań, wierzy jednak w sens miłości i życia, czuje wdzięczność dla Stwórcy za dar istnienia, gdyż każdy spotkany człowiek, nawet niegodziwy i zły, „wzbogaca”, formuje i sprawdza wrażliwość. Warto zauważyć, że „ja” liryczne pocieszenia szuka też w przyrodzie („spacer wśród pól / przenika mnie zimny wiatr // jestem w sobie”, s. 64), poddanej nie tylko antropomorfizacji, lecz wręcz sakralizacji: „leżę w lesie // brzozy błogosławią mnie / gałęziami” (s. 54).


Ten panteistyczny wątek powróci w passusie: „płatki śniegu / liście drzew / – żaden się nie powtórzy // Bóg jest perfekcyjnym artystą” (s. 74). Konsekwencją sentencji: „drzewa / – to co pozostało nam / z raju” (s. 68), jest „święta brzezina” (s. 78, 88). Kontakt z naturą ukształtował osobowość przyszłej poetki, nieraz ostro zamykając rzeczywistość (wersja pozytywna: „to podwórko / łąka / rzeka / na zawsze przesłonią mi świat”, s. 86) czy życie, jak we wspomnieniu siebie jako dwuletniej dziewczynki (wersja negatywna: „gubię się po raz pierwszy w życiu / – w zbożu”, s. 80). Zatrzymajmy się nad tekstem: „mam głowę w chmurach / mam wiersz w głowie / niekończący się wiersz o tobie” (s. 126). Pierwsza interpretacja kazałaby zadowolić się oznajmieniem, że podmiot liryczny „buja w obłokach”, czyli jest romantykiem i idealistą, ale proponowałbym nieco głębszą wiwisekcję „chmurowości”, bo zestawioną już z tytułową „wolnością chmur”. Wolność oznacza nieujarzmienie, wolną wolę, pewność siebie, ale zwróćmy uwagę, że chmury symbolizują przemijanie, a także opatrzność, świętość, tajemnicę oraz niebo i prawdę. Czyż te wszystkie obszary semantyczno-uczuciowe nie przenikają wierszy Marii Duszki? Ich siła polega bowiem na tym, że są najpiękniej proste, bezpośrednie, szczere, nie kłamią o poetce, jej świecie i wrażliwości.
Arkadiusz Frania
 
Maria Duszka, Wolność chmur / Debesų laisvė, edycja polsko-litewska, tłumaczenie Birutė Jonuškaitė, Leidykla „Homo liber” – Wilno (Litwa) i Prof-Art – Sieradz (Polska), 2016, 136 s. Sieradz (Polska), 2016, dodruk 2019, 136 s

środa, 7 sierpnia 2019

"Świat oferuje o wiele więcej niż zniszczenie, wystarczy sięgnąć głębiej" z polską artystką z UK Deborą "Deb" Siwak rozmawia Anna Piątkowska

Rozmowa ukazała się pierwotnie na muzyktomania.blogspot.com 


O naszej kolejnej rozmówczyni, Deborze DEB Siwak można powiedzieć na pewno to, że ma osobowość, jest utalentowana, odważna i nieprzeciętna. Nie brak jej też radości i entuzjazmu. Na pewno ma i zawsze miała wszystko to, co potrzebne, aby tworzyć i odnosić przy tym sukcesy. W lipcu tego roku dla przyjaciół i fanów wydała płytę zatytułowaną „Moja droga” będącą zapisem jej przemyśleń z okresu, kiedy wychodziła z najciemniejszych mroków swojego życia. Na początek swojej drogi muzycznej wybrała rap, choć, jak sama przyznaje, nie zamierza w przyszłości zamykać się na inne gatunki, bo „ma w sobie z każdego po trochę". Na jej debiutanckim krążku znajdziemy nie tylko do bólu szczere słowa i emocje, ale również prawdy, i przemyślenia oparte na własnych przeżyciach. Prawdy o doświadczeniu prawdziwej wolności, miłości i Boga — tego osobowego, bo człowiek to nie tylko rozum, emocje i materia, ale również Duch, który pozwala patrzeć głębiej i sięgać dalej — poza wszelkie ograniczenia i zniewolenia, poza własne słabości i upadki.


Anna Piątkowska: Jak to się stało, że zaczęłaś robić rap? To raczej nietypowa droga dla dziewczyny, bo wymaga nie tylko uporu, ale i charyzmy. Najczęściej kobiety i rap łączy jedynie to, że pojawiają się półnagie w teledyskach.

Deb: Jeśli chodzi o muzę, to zawsze starałam się być wszechstronna i nie zamykać się na jeden gatunek. Tworzyłam od dziecka i towarzyszyła mi w tym głównie gitara, na której najpierw nauczyłam się grać. Po czasie usiadłam za perkusją, a potem wzięłam bas do ręki. Rock idealnie pasował do mojego usposobienia, bo tłumiłam w sobie wiele emocji. Pogrywałam głównie "garażowo" z chłopakami w Gdańsku i trochę w moim rodzinnym mieście. Potrafiliśmy zamknąć się w garażu na parę dobrych godzin i non stop improwizować. Takich kapel w moim życiu było kilka, większość z nich nie miała żadnej nazwy oprócz jednej, z którą graliśmy u nas, w Nowej Soli i nazywaliśmy się Wyłączeni Awaryjnie. Jeśli chodzi o rap, to odkąd byłam małą dziewczynką w głośnikach w naszym domu leciał oldschool. Mój najstarszy brat opowiadał mi o rapie i skąd się wywodzi subkultura hiphop. Ten rodzaj muzyki był u mnie zawsze w głośnikach, natomiast „wyrzuciłam go” z siebie, dopiero kiedy moje życie przewróciło się o sto osiemdziesiąt stopni do góry nogami. To rap pozwolił mi w jakiś sposób przetrwać moją trudną drogę, choć wcale nie myślałam wtedy o tym, co będę tworzyć. W tamtym momencie to ze mnie po prostu wychodziło. Siedziałam godzinami sama w pokoju i pisałam teksty. Znalazłam swój prywatny azyl. Raperka jako nietypowa droga dla dziewczyny? Hmm… Szanuje kobiety z własnym stylem. Nie szanuje żadnego podtekstu seksualnego w teledyskach, czy gdziekolwiek indziej, poza własną sypialnią.

Dla mnie jest to po prostu słabe i smutne, że świat muzyczny przyjmuje takie normy. Wszechobecna seksualizacja i uprzedmiotowienie kobiet, nie tylko w muzyce, ma według mnie głębsze dno. Większość co prawda nie widzi w tym problemu, ale później się wszyscy dziwią, skąd jest tyle gwałtów, zdrad, rozwodów i ogólnego braku szacunku do siebie. Wierzymy w wyimaginowany świat, który nie ma żadnych fundamentów, a sprawa jest banalnie prosta — zbierasz zawsze to, co zasiałeś.

- Birmingham, to multikulturowa stolica Wielkiej Brytanii. Powiedz, jak się tutaj odnajdujesz. Skąd wzięłaś się w UK i dlaczego właśnie Birmingham?

- Uwielbiam tę "multikulturę"! Mam korzenie cygańsko – polskie. Mój tata jest Romem, a mama Polką, a więc wyrosłam właściwie tak trochę w kulturowej mieszance. Nieraz doświadczyłam pomocy od ludzi z różnych krajów i kultur, tutaj w Birmingham, a więc nie powiem na nikogo złego słowa. Wiadomo, że ludzie jak wszędzie  bywają różni. Boli mnie rasizm. Zawsze wtedy przypomina mi się film „Więzień nienawiści” - bardzo życiowy. Polecam ten stary dobry przekaz. Do Birmingham trafiłam w momencie, kiedy postanowiłam zmienić wszystko i zdecydowałam się szukać Boga, odciąć od życia, jakie prowadziłam przez dziesięć lat!.

Poprosiłam przyjaciółkę, która oferowała mi pomoc o to, czy mogę przyjechać i u niej zamieszkać. Tak się znalazłam tutaj i jestem od półtora roku. Czasem podjęcie jednej prostej decyzji może wszystko w nas zmienić. Jeśli chcemy coś zmienić w naszym życiu, trzeba zacząć od zmian (śmiech).


- Kilka tygodni temu po półtorarocznej pracy wydałaś album Moja Droga. Mówisz o nim: „Płyta pełna rozważań, metafor myśli, jak stawać się każdego dnia lepszym od samego siebie. Co pozwoliło - pomogło stanąć mi na nogi i wyjść po 10 latach z nałogu? Gdzie znajduje pokój, skąd czerpie nadzieję, gdzie szukam pytań i czy dostrzegam wdzięczność? Co się takiego stało w Twoim życiu, że się pogubiłaś na swojej drodze?

- Wiesz, ja chyba za dużo oczekiwałam od ludzi, a prawie w ogóle od siebie. Wiadomo, że zawodziłam się przy tym za każdym razem, jak i zawodziłam Ludzi wokół mnie. Miałam swoje słabości, którym ulegałam. Uciekałam do babci i prosiłam, żeby się o mnie modliła, jak miałam swoje, jak na tamtą chwilę, ogromne dylematy nastolatki. Wszystko zaczęło się we mnie komplikować, kiedy moja babcia zmarła. Płakałam godzinami nad jej grobem do takiego stopnia, że nad nim zasypiałam ze zmęczenia, a potem znowu budząc się, płakałam. Borykałam się długo i nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić. Uciekłam więc w coś, czego nie znałam, a chciałam bardzo poznać – używki. Tłumiłam w sobie ból i zamiast dać sobie pomóc, spróbowałam rzeczy, które mnie ciekawiły — byle się wyciszyć i uciec przed sobą. To mnie niestety pociągnęło w dół, przeczołgało przez dziesięć lat błądzenia i zatracania wszystkiego, co tak naprawdę było dla mnie ważne. Złamałam przy tym prawie wszystkie moralne zasady. Żyłam, udając, że wszystko jest ok. Dopiero teraz rozumiem ludzi, którzy mnie przed tym wszystkim ostrzegali. Szkoda, że tak mało się uczymy na cudzych błędach. Naiwnie myślimy, że jesteśmy inni i w naszym przypadku będzie inaczej.


Gdybym tylko mogła cofnąć czas, to bym to zrobiła, bo śmiało mogę stwierdzić, że straciłam dziesięć lat ze swojego życia. Do dziś, każdego dnia niosę jarzmo konsekwencji. To walka, którą jak podejrzewam, będę toczyć już całe życie. Przestrzegam ludzi, bo chce im powiedzieć, że zamiast się męczyć — można po prostu wybrać wolność. Świat oferuje o wiele więcej niż zniszczenie, wystarczy sięgnąć głębiej. Warto o siebie zawalczyć i zadać sobie pytanie, w co inwestujemy każdego dnia i dokąd to nas doprowadzi.

- W momencie, kiedy będziemy oddawać ten wywiad do publikacji polskim środowiskiem hiphopowym wstrząsnęła kolejna tragedia - nie żyje raper Raca. Wcześniej życie odebrał sobie Tomasz Chada. Teraz, po śmierci Racy, Bambo The Smuggler napisał na swoim profilu FB „Zdjęcia na Instagramie wyglądają ładnie. Wszystko jest w jak najlepszym porządku, wszyscy są piękni, młodzi, bogaci. Prawda jest zupełnie inna – samotni, szukający wrażeń w twardych narkotykach i przygodnym seksie przedstawiciele naszego arcypięknego kraju tworzą etos człowieka Zorro — to znaczy człowieka, który pod maską ukrywa swoje najgorsze demony. Mam myśli samobójcze, większość artystów ma. Czasem jest lepiej, czasem gorzej. Nie bójcie się otwarcie powiedzieć o tym, co was trapi i co wam leży na sercu. Zróbcie to, zanim będzie zbyt późno...”. Czytając tego posta przyszła mi natychmiast na myśl twoja piosenka Szumi Bal Czym są maski w tym utworze? Z kim rozliczasz się, wytykając: „zakładacie maski na pyski”?


- W stu procentach zgadzam się z tym, co powiedział Bambo The Smuggler. Smutne jest to, że dobro jest odbierane jako słabość. Czasem nie chcemy być asertywni tylko dlatego, by się przypodobać lub coś udowodnić. Pozostaje pytanie: gdzie w tym wszystkim jesteśmy my? Sprzedajemy się za czyjeś opinie. Potrafimy dla kogoś zrobić tak wiele, a sami ze sobą żyjemy byle jak.

Wszystko, co budujemy, to opinie w oczach innych. Nie kochamy się, nie spędzamy ze sobą czasu, nie robimy tego, co kochamy i nie otaczamy się właściwymi ludźmi, bo boimy się samotności. Często spychamy się na drugi plan, a przecież... jesteś, żyjesz, pragniesz, marzysz, myślisz! Jak mówi Quczaj: "ukochoj się" - to klucz do twojego i mojego prywatnego szczęścia. Szumi Bal to prywatne sytuacje kierowane bezpośrednio do takich ludzi, do których mówię: bądźmy szczerzy, prawda boli, prawda wymaga, ale i uwalnia. Wciąż się uczę kochać bliźnich. Widzę ten cały paraliż emocji dookoła. Ciężko jest iść pod prąd. W Łap prawdy track cytuję: „Patrzę ludziom w oczy — otępiałe, niezrozumiałe. Potrafisz w nie spojrzeć czy szukasz aprobaty? Świat jest zniszczony — nie ujrzysz pochwały” Powrót do punktu wyjścia, to jest to moje „ja” które buduje osobiście z Panem Bogiem, pomimo opinii innych ludzi. Choć czasem i ja muszę przyjąć prawdę na klatę i dać sobie ją czasem powiedzieć. Najważniejsze to żyć w prawdzie przed samym sobą. Dość już masek. Miałam ich wystarczająco dużo w życiu.


- Memoria” - jeden z moich ulubionych kawałków na płycie, to wspólny numer nagrany z czeskim raperem, który tworzy pod pseudonimem OneFrejm. Wspominasz, że od tego zaczęła się Twoja droga z rapem. Potem nagrałaś jeszcze duet z Arci Baroyan, ale oprócz tego dwa razy zdążyłaś być supportem TAU. Raz w grudniu i raz w styczniu, w Londynie przy okazji „Beats of Meci vol. 1”. Jak Ci udało doprowadzić do tych nagrań i występów?
- Support przed Tau?! Wow! Ktoś, kto mnie zna dłużej, wie, ile ten raper dla mnie znaczy i jak ważne było dla mnie móc przed nim zagrać. To niesamowite, bo gdy jeszcze żyłam w nałogu, jego przemiana z Medium na Tau strzeliła we mnie jak piorun. Każda wydana płyta od Restauratora po Egzegezę — coś niesamowitego! Wielki szacunek, bo to mentor jakich mało w dzisiejszym świecie, szanuję całym sercem.Pierwszy support wygrałam w konkursie. Szczerze mówiąc na odczepnego, wzięłam udział z pewną świadomością, że i tak nie mam szans (śmiech). Nie mogłam uwierzyć, kiedy dostałam wiadomość od jego DJ-a. Bilet na samolot kupowałam z dnia na dzień.


Następny support zagrałam już w Londynie i zaproponował mi go sam Tau, zgłosiłam się do organizatorów w  tej sprawi, zaraz po tym suporcie w Warszawie i się udało. Niesamowite przeżycie. Nie ukrywam, że mam cichą nadzieję co do wytwórni Bozon Records. Jeśli chodzi o pozostałe "featy", to co mogę powiedzieć? Arci - „megaotwarty” człowiek — polecam muzycznie! Dobre serduszko, zawsze mogę liczyć na jego wsparcie. Zgadaliśmy się, żeby razem coś nagrać. Ja miałam już zarys i poszło jak "z płatka". A czeskiego rapera OneFrejm — Pacia miałam tuż za ścianą, bo wynajmowaliśmy obok siebie pokoje. To był totalny spontan! Pozdrawiam Pacio!

Tau
- Twoja muzyka kręci się wokół jednoznacznego przekazu. Można ją nazwać rapem chrześcijańskim, choć nie wszyscy lubią to określenie. Jak Ty określasz to, co robisz?

- Cytuje rapera Anatoma: „Nie tworzę muzyki chrześcijańskiej. Jestem chrześcijaninem, który tworzy muzykę". Podpisuję się pod tym - "jakie życie taki rap”.

- Mówisz „płyta powstawała wraz z moim wstawaniem z kolan” wspominasz, ile zawdzięczasz swojej mamie, która wsparła cię modlitwami. Płytą oddajesz trochę to, co dostałaś od innych, czyli wiarę, że podniesiesz się z kolan?

- Wiesz, to piękne, kiedy najbliżsi w ciebie wierzą. Taką osobą zawsze była moja mama. Ona się nie poddawała. Pamiętam, był okres, kiedy „poleciałam” strasznie i zaczęłam brać dożylnie. Odcięłam się zupełnie i nie miałam z nią kontaktu, pomimo jej zabiegów. Ona miewała sny, jak leżę i umieram, ale „wymodliła” mnie. Gdyby nie jej modlitwy i innych, to podejrzewam, że by mnie tutaj nie było. Modlitwa ma moc. Dzisiaj to ja chcę być wsparciem dla każdego, kto być może nie ma takiego szczęścia jak ja, gdzie „człowiek człowiekowi człowiekiem” jak pisał Borszewic. Patrzę z perspektywy życia, bo dopóki żyjesz — nigdy nie trać nadziei. Śmieję się czasem, że moje własne piosenki dodają mi otuchy w gorszych dniach, lubię do nich wracać. Chciałabym, żeby Ludzie, odsłuchując tej płyty, znaleźli żywe świadectwo kogoś, kto zaufał Bogu i się nie zawiódł. Nasz progres wymaga wysiłku, a nie życia wydarzeniami. Wszystkiego dobrego życzę.

- Dzięki za wywiad. Wszystkiego dobrego.


Anna Piątkowska: Urodziłam się w ojczyźnie kierpców i oscypka, w stolicy Podhala słynącego z hokeja, w czasach, kiedy pod ladą można było dobić najlepszy deal. Moja młodość i dzieciństwo upłynęły mi dość błogo wśród łąk, pagórków i gór w pięknych Maniowach. Kiedy po pewnym czasie zmęczyło mnie ciągłe wchodzenie pod górę, postanowiłam troszkę pojeździć po świecie w poszukiwaniu czegoś bardziej przyziemnego. Po rocznej emigracji w UK wybór padł na piękny Wrocław, gdzie studiowałam resocjalizację. Zupełnie nieoczekiwanie, na trzecim roku studiów poznałam mojego przyszłego męża Tomasza, który stał się partnerem idealnym, gdyż swoim wzrostem zawsze rekompensował mi tęsknotę do rodzinnych stron. Mąż mój, miłośnik muzyki, w owym czasie słynny był z tego, że od kilku już lat edukował swoich sąsiadów z twórczości takich zespołów jak Vader, Slayer, Decapitaed oraz Cannibal Corpse. Od 2010 roku jednak zrezygnowany kompletnie porzucił tę działalność, przerzucając swoje wysiłki edukacyjne na dziewczynę pracującą w jednym z pobliskich zakonów jako wychowawca, a ponieważ muzyka i miłość łagodzi obyczaje, mąż mój zakochał się tym razem w heavy metalu! W 2013 roku emigrowaliśmy do UK, gdzie ja od niedawna staram się być wsparciem i tarczą dla dobrze zapowiadającego się według niektórych [to o mnie! - przyp.red] i stawiającego swe pierwsze kroki w dziennikarstwie Tomasza Piątkowskiego. Jeśli chodzi o moje powiązania z muzyką, to poruszam się głównie w obszarze odbiorców i jedynym, niezawinionym przeze mnie sukcesem związanym z tą dziedziną jest ta sama data urodzenia co niezwykle utalentowanej Amy Winehouse. Jeśli chodzi o gust muzyczny, to zupełnie nieprzypadkowy jest tutaj fakt łączących mnie bliskich relacji z fanem heavy metalu. Mnie również bardziej odpowiadają cięższe brzmienia. Ja jednak, w odróżnieniu od męża, nigdy nie byłam fanem czy fanatykiem jakiegoś bandu czy rodzaju muzyki. Jest kilka, ze szczególnym uwzględnieniem Luxtorpedy, którą lubię szczególniej, bo łączy w sobie to co najlepsze czyli dobre, mocne brzmienie i rewelacyjne teksty, które wydają się być wprost dostrojone do mojego myślenia o świecie, a do tej pory żadna z ich płyt mnie nie rozczarowała. Teksty Hansa lubiłam jeszcze z 52Dębiec i innych jego projektów, a kiedy usłyszałam go w 2010 roku w Luxtorpedzie wiedziałam, że ta kapela stanie się moją ulubioną. Nie pomyliłam się, bo połączono tutaj elementy rocka i hip hopu, czyli to, co lubię najbardziej. Bardzo żałuję, że do tej pory nie udało mi się ich usłyszeć na żywo. Mam jednak nadzieję, że Litza szczęśliwie pozbiera się zdrowotnie i zawita w nasze skromne emigracyjne progi. Mówiąc o moich gustach muzycznych mogę nie wspomnieć o Polisz Czarcie, który wprost zalewa różnorodnością gatunkową [Polisz Czart niniejszym dziękuje - przyp. red]. Mamy tu wszystko, od punka po poezję śpiewaną przez hip hop i legendy polskiego rocka jak Kult czy Hey. Metasoma jest jednym z zespołów, które można usłyszeć na Polisz Czart i ten band w Just breathe od razu trafił w mój gust. Tylko kwestia czasu, kiedy zrobi się głośno o tym zespole. Świetnie się zapowiadają. Jestem bardzo ciekawa ich nowej płyty. Życzę im sukcesów. Gdyby nie Polisz Czart nie miałabym szansy o nich usłyszeć. Gdzież indziej jeśli nie tutaj słuchacz, tak spragniony nowych twórców i twórca tak spragniony słuchaczy mogą się w końcu szczęśliwie spotkać? :

Autor bloga Muzyczna Podróż jest pod mega wrażeniem powyższej rozmowy obu znakomitych Pań i wyraża podziw dla odwagi i bezkompromisowości tej młodej Artystki w budowaniu tekstowego przekazu swoich jakże osobistych utworów oraz gratuluje tak rzadko spotykanej dziś dojrzałości w niełatwym w tym gatunku muzycznym procesie słowotwórczym. Debuś jesteś wielka!