
poniedziałek, 29 lutego 2016
29 lutego w toruńskim HRP Pamela wystąpi LeBurn Maddox

Antoni Malewski - Subiektywna historia Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim. Część 83 - Prima Aprilis w KORDEGARDZIE
![]() |
Autor z Markiem Karewiczem |

Bogato ilustrowane osobiste refleksje Antoniego Malewskiego na temat swojej życiowej drogi można przeczytać tutaj Cześć 1 "Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim" można przeczytać tutaj. Część 2 tutaj Część 3 tutaj Część 4 tutaj Część 5 tutaj Część 6 tutaj Część 7 tutaj Część 8 tutaj Część 9 tutaj Część 10 tutaj Część 11 tuta jCzęść 12 tutaj Część 13 tutaj Część 14 tutaj Część 15 tutaj Część 16 tutaj Część 17 tutaj Część 18 tutaj Część 19 tutaj Część 20 tutaj Część 21 tutaj Część 22 tutaj Część 23 tutaj Część 24 tutaj Część 25 tutaj Część 26 tutaj Część 27 tutaj Część 28 tutaj Część 29 tutaj Część 30 tutaj Część 31 tutaj Część 32 tutaj Część 33 tutaj Część 34 tutaj Część 35 tutaj Część 36 tutaj Część 37 tutaj Część 38 tutaj Część 39 tutaj Część 40 tutaj Część 41 tutaj Część 42 tutaj Część 43 tutaj Część 44 tutaj Część 45 tutaj Część 46 tutaj Część 47 tutaj Część 48 tutaj Część 49 tutaj Część 50 tutaj Część 51 tutaj Część 52 tutaj Część 53 tutaj Część 54 tutaj Część 55 tutaj Część 56 tutaj Część 57 tutaj Część 58 tutaj Część 59 tutaj, Część 60 tutaj Część 61 tutaj Część 62 tutaj Część 63 tutaj Część 64 tutaj Część 65 tutaj, Część 66 tutaj Część 67 tutaj Część 68 tutajCzęść 69 tutaj Część 70 tutaj Część 71 tuta Część 72 tutajCzęść 73 tutaj Część 74 tutaj Część 75 tutaj Część 76 tutaj Część 77 tutaj Część 78 tutaj Część 79 tutaj Część 80 tutaj Część 81 tutaj Część 82 tutaj
![]() |
Warszawa. Galeria KORDEGARDA przy Krakowskim Przedmieściu |
![]() |
Z Markiem Karewiczem na tle najważniejszego FOTO wykonane Krzysztofowi Komedzie |
![]() |
W Galerii KORDEGARDA |
![]() |
Z sędziwym Janem „Ptaszynem” Wróblewskim |
![]() | |||||||||
Ewa i Krzysztof Jochanowie w towarzystwie Marka Karewicza |
![]() |
W towarzystwie pasierba Komedy Tomasza Lacha syna Zofii |
![]() |
Od lewej Wiesław Śliwiński, Hania Erez, ja i koleżanka Hani, Elżbieta |
Krzysztof-KOMEDA-Trzciński
![]() |
Portret Krzysztofa Komedy autor: Zbigniew Kresowaty |
![]() |
Z Hanią Erez i jej warszawską koleżanką Elżbiuetą |
![]() |
W towarzystwie Karewicza po wyjściu z Galerii KORDEGARDA Od lewej - Krzysztof i Ewa Jochanowie, ja oraz fotograf, przyjaciel Marka Karewicza, Henryk Malesza |
Hanna Erez |
* * *
![]() |
Dodaj napis |
Bardzo ważny moment dla miasta Tomaszów Maz. W dniu 1 maja 2014, po dwuletniej przerwie w kulturalnej działalności, nastąpiło otwarcie po pożarze kultowej Galerii ARKADY. Jednym z honorowych gości otwierających lokal, obok prezydenta miasta Rafała Zagozdona był Marek Karewicz dla którego ten obiekt we wczesnej młodości (słynne końskie jatki) i później kiedy stał się artystą fotografikiem był szczególnie ważnym miejscem w jego karierze. Pięciokrotnie, będąc jeszcze sprawnym fizycznie i później, miały miejsce spotkania z nim, m.in. w cyklu spotkań „Tomaszowianie tomaszowianom”, w/g koncepcji, pomysłu siostry Bogusława Meca, pani Danuty Mec – Wypart.
sobota, 27 lutego 2016
27 lutego w gdańskim Starym Maneżu wystąpi Mela Koteluk
![]() |
fot. Honorata Karapuda |
Mela Koteluk - charyzmatyczna artystka znana z intrygującego głosu, subtelnych dźwięków i piosenek o poetyckim klimacie, wystąpi w Starym Maneżu. Koncert promujący album „Migracje” obędzie się 27 lutego 2016 roku.
Zadebiutowała w 2012 roku albumem “Spadochron”, który odniósł duży komercyjny sukces
i zyskał tytuł “Platynowej Płyty”. Album zawiera dwanaście autorskich kompozycji, które stanowią połączenie popu i brzmień o charakterze alternatywnym. Całość tworzy historię opowiedzianą w bezpretensjonalny sposób, łączący klimat liryczno-poetycki z przestrzenią rockową. Za debiutancką płytę Mela otrzymała dwa Fryderyki 2013 w kategoriach Album Roku i Debiut Roku. Album uzyskał również status Platynowej Płyty.
Najnowsza płyta „Migracje” to zbiór niezależnych brzmieniowo kompozycji i polskich, autorskich tekstów. Całość dowodzi konsekwencji Meli i jej zespołu w pielęgnowaniu charakterystycznego języka, którego nie sposób pomylić z żadnym innym. W warstwie brzmieniowej opiera się on na łączeniu akustycznych i syntetycznych brzmień, w warstwie słownej realizm ściera się z abstrakcją. Na płycie pojawiają się oryginalne, kojące dźwięki bardzo rzadkiego instrumentu w kształcie przypominającego UFO, o nazwie hang drum. Utwory ubarwia wiolonczela, a także flety, saksofony i klarnety. W ciągu miesiąca od premiery album „Migracje” stał się Platynową Płytą.
Moje piosenki adresowane są do słuchaczy o podobnej wrażliwości i sposobie widzenia świata. Nie mają ambicji misyjnych, nie są po to, by szokować. Powstawały z bieżących przeżyć, w sposób naturalny i pozbawiony kalkulacji. To, czego ja osobiście szukam
w muzyce, to identyfikacji, która przynosi swego rodzaju ulgę i pewność, że nie jest się samemu w pewnych kwestiach.
Mela Koteluk proponuje alternatywę dla muzyki popularnej, jest artystką której z sukcesem udaje się zaistnieć z ambitnym repertuarem. W Starym Maneżu oprócz utworów z płyty „Migracje” wokalistka zaprezentuje także kompozycje z albumu „Spadochron”.
Zadebiutowała w 2012 roku albumem “Spadochron”, który odniósł duży komercyjny sukces
i zyskał tytuł “Platynowej Płyty”. Album zawiera dwanaście autorskich kompozycji, które stanowią połączenie popu i brzmień o charakterze alternatywnym. Całość tworzy historię opowiedzianą w bezpretensjonalny sposób, łączący klimat liryczno-poetycki z przestrzenią rockową. Za debiutancką płytę Mela otrzymała dwa Fryderyki 2013 w kategoriach Album Roku i Debiut Roku. Album uzyskał również status Platynowej Płyty.
Najnowsza płyta „Migracje” to zbiór niezależnych brzmieniowo kompozycji i polskich, autorskich tekstów. Całość dowodzi konsekwencji Meli i jej zespołu w pielęgnowaniu charakterystycznego języka, którego nie sposób pomylić z żadnym innym. W warstwie brzmieniowej opiera się on na łączeniu akustycznych i syntetycznych brzmień, w warstwie słownej realizm ściera się z abstrakcją. Na płycie pojawiają się oryginalne, kojące dźwięki bardzo rzadkiego instrumentu w kształcie przypominającego UFO, o nazwie hang drum. Utwory ubarwia wiolonczela, a także flety, saksofony i klarnety. W ciągu miesiąca od premiery album „Migracje” stał się Platynową Płytą.
![]() |
fot. Marek Jamroz |
w muzyce, to identyfikacji, która przynosi swego rodzaju ulgę i pewność, że nie jest się samemu w pewnych kwestiach.
Mela Koteluk proponuje alternatywę dla muzyki popularnej, jest artystką której z sukcesem udaje się zaistnieć z ambitnym repertuarem. W Starym Maneżu oprócz utworów z płyty „Migracje” wokalistka zaprezentuje także kompozycje z albumu „Spadochron”.
BILETY:
50 zł – miejsca stojące, 60 zł w dniu koncertu
70 zł – miejsca siedzące, 80 zł w dniu koncertu
Sprzedaż on-line na www.starymanez.pl oraz w kasie Starego Maneżu.
27 luty 2016 (sobota) godz. 19:00
STARY MANEŻ, ul. Słowackiego 23, Gdańsk Garnizon
26 lutego w HRP Pamela w Toruniu wystąpi Dr Misio oraz odbędzie się wernisaż Toruński Tryptyk Fotografii Koncertowej - postscriptum
Już 26.02.2016 roku, trochę wyjątkowo, bo w piątek, Hard Rock Pub Pamela zaserwuje nam kolejną muzyczną ucztę. Na toruńskiej scenie wystąpi zespół Dr MISIO. Tym razem koncert uświetni otwarcie wystawy podsumowującej projekt : "TORUŃSKI TRYPTYK FOTOGRAFII KONCERTOWEJ". Swoje zdjęcia przedstawią: Agata Jankowska, Angelika Plich i Wojciech Zillmann. Będzie to postscript_um do poprzednich wystaw autorów i ich zdjęć, których wspólnym mianownikiem były koncerty w Hard Rock Pubie Pamela. Tak będzie i tym razem. Nie zabraknie również dobrych dźwięków, które tego wieczoru zapewni grupa Dr MISIO. Zespół powstał w czerwcu 2008 roku z inicjatywy aktora - Arkadiusza Jakubika, znanego z ról w takich filmach jak: "Drogówka" czy "Dom zły". W skład zespołu wchodzą także: Paweł Derentowicz(gitara), Mario Matysek(bas), Radek Kupis(klawisze) i Jan Prościński(perkusja). Grają ostrego rock & rolla, który na pewno spodoba się toruńskiej publiczności. Na swoim koncie mają dwa albumy. Pierwszy - "Młodzi", wydali w marcu 2013 roku. Teledysk do singla o tym samym tytule jest autorstwa cenionego reżysera - Wojciecha Smarzowskiego. W tym samym roku grupa otrzymała "Nagrodę dziennikarzy" podczas Sopot TOPtrendy Festiwal oraz wystąpiła na festiwalu w Jarocinie. Formacja Dr MISIO nie spoczęła na laurach. Już w październiku 2014 roku wydali kolejny album o nazwie: "Pogo". Zespół wciąż się rozwija i koncertuje w całej Polsce, tym razem można będzie ich usłyszeć w Hard Rock Pubie Pamela. Wydarzenie rozpocznie się o godzinie 19.00. Wstęp wolny. Więcej informacji na stronie wydarzenia:
KONCERTY, WERNISAŻE, WARSZTATY GITAROWE, PREMIERA PŁYTY - WYDARZENIA Z OKAZJI 18. URODZIN HARD ROCK PUBU PAMELA ( ZIMA / WIOSNA 2016)
26.02.2016 (piątek) Wernisaż: Toruński Tryptyk Fotografii Koncertowej - POSTSCRIPTUM (AGATA JANKOWSKA, ANGELIKA PLICH, WOJCIECH ZILLMANN). Koncert: Dr MISIO start godz. 19-ta WSTĘP WOLNY
29.02.2016 (poniedziałek) LeBurn Maddox Band i jako support Pierwsza Poznańska Niesymfoniczna Orkiestra Ukulele start godz. 19-ta Przed koncertem warsztaty gitarowe (CAMPUS HRP PAMELA). Prowadzący zajęcia: LeBurn Maddox oraz Krzysztof "pARTyzant" Toczko, start godz. 17-ta. WSTĘP WOLNY
07.03.2016 (poniedziałek) DANNY BRYANT BAND oraz jako support Pokój nr 3 z gościnnym udziałem Michała Kielaka start godz. 19-ta WSTĘP WOLNY
14.03.2016 (poniedziałek) THE GENERATORS start godz. 19-ta KONCERT BILETOWANY
21.03.2016 (poniedziałek) Piotr Nalepa Breakout Tour jako support zespół BLUESKA start godz 19-ta Przed koncertem warsztaty gitarowe (CAMPUS HRP PAMELA). Prowadzący: Krzysztof "pARTyzant" Toczko, Robert Lubera oraz Piotr Nalepa, start godz. 17-ta. WSTĘP WOLNY
30.03.2016 (środa) Daniel Payne Band i Hard Times start godz 19-ta WSTĘP WOLNY
04.04.2016 (poniedziałek) Premiera płyty "Gorczyca i Przyjaciele". Koncert: Rob Tognoni Band jako support Arek Zawiliński start godz. 19-ta. Przed koncertem warsztaty gitarowe (CAMPUS HRP PAMELA). Prowadzący: Krzysztof "pARTyzant" Toczko oraz Rob Tognoni, start godz. 17-ta. WSTĘP WOLNY
11.04.2016 (poniedziałek) Paweł Gumola solo oraz Tomasz Lipiński z zespołem start godz. 19-ta. WSTĘP WOLNY
KONCERTY, WERNISAŻE, WARSZTATY GITAROWE, PREMIERA PŁYTY - WYDARZENIA Z OKAZJI 18. URODZIN HARD ROCK PUBU PAMELA ( ZIMA / WIOSNA 2016)
26.02.2016 (piątek) Wernisaż: Toruński Tryptyk Fotografii Koncertowej - POSTSCRIPTUM (AGATA JANKOWSKA, ANGELIKA PLICH, WOJCIECH ZILLMANN). Koncert: Dr MISIO start godz. 19-ta WSTĘP WOLNY
29.02.2016 (poniedziałek) LeBurn Maddox Band i jako support Pierwsza Poznańska Niesymfoniczna Orkiestra Ukulele start godz. 19-ta Przed koncertem warsztaty gitarowe (CAMPUS HRP PAMELA). Prowadzący zajęcia: LeBurn Maddox oraz Krzysztof "pARTyzant" Toczko, start godz. 17-ta. WSTĘP WOLNY
07.03.2016 (poniedziałek) DANNY BRYANT BAND oraz jako support Pokój nr 3 z gościnnym udziałem Michała Kielaka start godz. 19-ta WSTĘP WOLNY
14.03.2016 (poniedziałek) THE GENERATORS start godz. 19-ta KONCERT BILETOWANY
21.03.2016 (poniedziałek) Piotr Nalepa Breakout Tour jako support zespół BLUESKA start godz 19-ta Przed koncertem warsztaty gitarowe (CAMPUS HRP PAMELA). Prowadzący: Krzysztof "pARTyzant" Toczko, Robert Lubera oraz Piotr Nalepa, start godz. 17-ta. WSTĘP WOLNY
30.03.2016 (środa) Daniel Payne Band i Hard Times start godz 19-ta WSTĘP WOLNY
04.04.2016 (poniedziałek) Premiera płyty "Gorczyca i Przyjaciele". Koncert: Rob Tognoni Band jako support Arek Zawiliński start godz. 19-ta. Przed koncertem warsztaty gitarowe (CAMPUS HRP PAMELA). Prowadzący: Krzysztof "pARTyzant" Toczko oraz Rob Tognoni, start godz. 17-ta. WSTĘP WOLNY
11.04.2016 (poniedziałek) Paweł Gumola solo oraz Tomasz Lipiński z zespołem start godz. 19-ta. WSTĘP WOLNY
piątek, 26 lutego 2016
Nocny Kochanek rusza na łowy. Pełen kalendarzyk małżeński poniżej. Bądź czujna... licho nie śpi!
Nocny Kochanek to jeden z nielicznych polskich zespołów metalowych który traktuje muzykę oraz teksty z ogromnym dystansem do samych siebie oraz do wizerunku kojarzonego zazwyczaj z klasycznym heavy metalem. Słychać tutaj wyraźne inspiracje takimi zespołami jak: Iron Maiden, Judas Priest, Helloween czy Black Sabbath. Teksty natomiast napisane są z dużym przymrużeniem oka, co nadaje całości niepowtarzalnego, wręcz groteskowego klimatu. Na debiutanckiej płycie Hewi Metal pojawiają się znakomici goście jak Joanna Kołaczkowska (kabaret Hrabi) czy Zenon Kupatasa - wokalista Kabanosa. Okładkę płyty zaprojektował znany rysownik komiksów Robert Adler – twórca m.in. serii kultowych „48 stron”. Natomiast w utworze „Karate”, promującym wydawnictwo, udział wziął Bartosz Walaszek (Bracia Figo Fagot), twórca Kapitana Bomby.
czwartek, 25 lutego 2016
Zagraj dla Julki!
Miesięczna terapia dziewczynki, u której wykryto raka mózgu, kosztuje ponad 60 tys. zł. Rodziny dłużej na nią nie stać.
Choć ma dopiero 7 lat, odwagi i siły do walki z chorobą mógłby jej pozazdrościć niejeden dorosły. Bo Julia Ożóg, u której raptem kilka miesięcy temu lekarze wykryli glejaka IV stopnia, czyli najostrzejszą postać guza mózgu, dzielnie walczy z chorobą. - Choć jest bardzo słaba i smuci się, że nie może robić tego, co najbardziej kocha, czyli czytać książek i wymyślać własnych opowiadań lub komiksów, nie słyszałam od niej ani słowa skargi - mówi Anetta Ożóg, mama dziewczynki. - Przyjmuje wszystkie leki, rehabilituje się, choć ją bardzo boli, a lekarze mówią, że to najdzielniejsze dziecko, jakie mieli na oddziale - dodaje. Wydali wszystko, co mieli Do tego Julcia jest nieprzeciętnie zdolna. Płynnie czytać zaczęła, mając 5 lat. Potrafi dodawać, zna ułamki i kocha tworzyć swoje własne mini książeczki z opowiadaniami i komiksami. Sama je wymyśla i ilustruje. Niestety, odkąd zaczęła chorować, nie może robić tego, co kocha. Uciskający mózg guz i jego nacieki sprawiają, że dziewczynka widzi podwójnie, drżą jej ręce i ma problemy z poruszaniem się. Dlatego jej rodzice wydają krocie na terapię, która może znacznie poprawić jej codzienne funkcjonowanie. - Guz jest nieoperacyjny, bo skutkiem takiej operacji mógłby być niemal całkowity paraliż ciała i utrata wzroku. Dlatego lekarze w Polsce sugerowali raczej leczenie paliatywne - przyznaje pani Anetta. - Ale nie mogliśmy siedzieć bezczynnie. Po pomoc polecieliśmy aż do Stanów, do ośrodka w Kalifornii, który zaproponował nam terapię lekami, które widocznie poprawiają stan zdrowia córki - dodaje. Niestety, miesięcznie kosztują one aż 60 tys. zł, bo sprowadzane są z zagranicy. Do tego dochodzą jeszcze leki chroniące żołądek i wątrobę oraz przeciwzapalne. Rodzina nie waha się jednak stosować takiej terapii, bo wyraźnie poprawia ona stan Julki. Po dwóch miesiącach ich przyjmowania nie ma też objawów podwójnego widzenia i drętwienia kończyn. Tyle że w przypadku tak dużego guza leczenie dziewczynki powinno trwać dwa lata, a rodziny nie stać na wyłożenie takiej kwoty. Już wydała wszystkie oszczędności, a teraz chce sprzedać mieszkanie. Bardzo zdolna i bardzo chora Do kosztów leków dochodzi jeszcze specjalistyczny sprzęt, również sprowadzany z zagranicy. To między innymi jonizator powietrza, urządzenie poprawiające jakość wody. Każde kosztuje co najmniej 10 tys. zł. Żeby zahamować rozwój komórek nowotworowych, dziewczynka ma specjalną dietę, a pije głównie wodę alkaliczną. Sam koszt podróży do Stanów wyniósł rodzinę 80 tys. zł. - Mamy bardzo zdolną i dzielną, ale bardzo chorą córcię. Tak naprawdę przyda nam się każda pomoc - mówi wzruszona pani Anetta. Pieniądze na leczenie Julii można wpłacać na konto parafii pw. Matki Bożej Różańcowej w Rzeszowie z dopiskiem „Julka”.
Nr konta to 35 1020 4391 0000 6202 0002 3572.
1 proc. podatku na rzecz Julki można przekazywać też na konto Caritasu Bliźni w Potrzebie z dopiskiem „Julka”. Nr KRS to 0000 251723.
środa, 24 lutego 2016
poniedziałek, 22 lutego 2016
Nowy singiel The Sixpounder
„True To Yourself” to pierwszy i jednocześnie tytułowy singiel promujący najnowszy album formacji The Sixpounder. The Sixpounder to obecnie jedna z najciekawszych formacji metalowych na polskim rynku muzycznym. Zespół ma na swoim koncie występ u boku takich sław jak Motorhead, Behemoth, Entombed, Bullet for My Valentine czy Soilwork, a także trasy koncertowe z Acid Drinkers, Vader oraz Decapitated. Grupa jakiś czas temu zakończyła pracę nad swoim trzecim studyjnym wydawnictwem, którego przedsmak możemy usłyszeć już teraz. Muzycy udostępnili bowiem zapowiedź płyty w postaci tytułowego singla „True To Yourself”. Jak o utworze mówi gitarzysta zespołu, Paul Shrill:
"True To Yourself" to pierwszy singiel, promujący trzeci nasz album o tym samym tytule. Celowo nie promujemy płyty teledyskiem. Chcemy najpierw zaprezentować muzykę, a później pokażemy pierwsze klipy."
Premiera albumu True To Yourself będzie miała miejsce 14 marca, natomiast przedsprzedaż krążka ruszyła już na oficjalnej stronie zespołu www.thesixpounder.com.
Jak zdradza gitarzysta The Sixpounder: "Chcieliśmy, aby ten album był jak najbardziej organiczny i surowy. Słuchacz ma mieć wrażenie, jakby zespół stał przed nim i grał dla niego. Długo myśleliśmy o producencie, który sprosta naszym założeniom. Wybór padł na znakomitego Daniela Bergstranda, współpracującego m.in. z In Flames, Meshuggah, Behemoth oraz Decapitated. Ta płyta nie jest ugłaskana, wygładzona. Jest szorstka i brudna. Takie rzeczy są ciekawsze, zmuszają do zastanowienia się nad nimi chwilę dłużej."
Tracklista albumu prezentuje się następująco:
01. Swan Song
02. True To Yourself
03. The Past
04. Forever Yours, Together ‘Till The End
05. Deep Down Below
06. Skeletons
07. Bipolar Disorder
08. Wrath
09. MVP
10. We All Die In The End
11. The 5th Horseman of Apocalipse
12. I’m Gone
13. Hate
W ślad za premierą „True To Yourself” ruszy także trasa koncertowa The Sixpounder, podczas której grupa odwiedzi następujące miasta:
11.03.2016 - Toruń / Dwa Światy
12.03.2016 - Jarocin / Spichlerz Polskiego Rocka
13.03.2016 - Lubin / Ave Cezar
18.03.2016 - Szczecin / Kosmos
19.03.2016 - Trzcianka / Azteka
20.03.2016 - Gorzów Wielkopolski / C60
01.04.2016 - Wrocław / Liverpool
02.04.2016 - Tychy / Underground
15.04.2016 - Warszawa / Club Rock
16.04.2016 - Białystok / Motopub
17.04.2016 - Łódź / Scenografia
22.04.2016 - Gdańsk / Metro
23.04.2016 - Koszalin / Jazzburgercafee
06.05.2016 - Chorzów / Tigers Rider
07.06.2016 - Oleśnica / Rockoteka
Wkrótce pojawią się kolejne daty!
Więcej informacji o zespole pod adresem:
Oficjalna strona zespołu:
Antoni Malewski apeluje o pomoc za pośrednictwem swojego przyjaciela Konrada
KONRAD, to mój przyjaciel, tomaszowianin z Poznania, który przygotowywał moje książki (był korektorem tekstów) do druku. Konrad posiada tytuł doktora UAM w Poznaniu, a na prawe zdjęcie przedstawia go właśnie podczas uroczystego nadania mu tego tytułu naukowego. W przeszłości Konrad był wieloletnim pracownikiem naukowym w/w uniwersytetu, ale co najważniejsze, mój przyjaciel pracuje do dziś, tłumacząc wiele dzieł literatury pięknej z języka angielskiego w poznańskim Domu Wydawniczym REBIS. Bardzo proszę o przychylność do jego prośby jaką skierował do mnie i dziękuję wszystkim ludziom dobrej woli w jego imieniu, Zenona, rodziny i przyjaciół. Na lewej fotografii Konrad z czasów młodzieńczych.
Antoni Malewski
Drogi Antku,
Piszę do Ciebie w związku z tragiczną sytuacją męża mojej siostrzenicy i chrześniaczki jednocześnie, imienniczki mojej małżonki, Marty Winogrodzkiej-Nowakowej (zamieszkałej w naszym rodzinnym Tomaszowie; pedagoga, zajmującego się dziećmi wymagającymi szczególnej troski). Otóż minęło już trzy tygodnie odkąd Zenek, który pojechał do Łodzi na rutynową, bo już drugą, operację kolana (był zawsze zagorzałym sportowcem amatorem, a z zawodu jest inżynierem, absolwentem Politechniki Łódzkiej) i po podaniu narkozy przestał oddychać i został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, podłączony do stosownych urządzeń i... sytuacja się niestety nie zmienia. Rokowania są niestety złe. W związku z powyższym proszę Cię, o ile jeszcze nie rozliczyłeś się z "fiskusem" o przekazanie wiadomego 1% na podany przeze mnie niniejszym KRS.
KRS 0000104323, Fundacja DAR SERC, hasło ZENON
Z góry Ci wszyscy dziękujemy. Proszę też, byś przekazał ten apel swoim przyjaciołom i znajomym.
Konrad i (oczywiście) Marta
niedziela, 21 lutego 2016
sobota, 20 lutego 2016
piątek, 19 lutego 2016
19 lutego oraz 4 marca o godz. 18.00 w Barze Tyskim (zbieg ulic Jerozolimska/Piekarska) w Tomaszowie Mazowieckim Antoni Malewski przypomni postać Paula Mc Cartneya
W swoim cyklu spotkań "Herosi Rock'n'Rolla" tym razem chciałbym poświęcić czas szczególnemu wydarzeniu, które retrospekcyjnie powraca do koncertu z 1965 roku. Otóż w lipcu 1965 roku na stadionie SHEA STADIUM w Nowym Jorku doszło do koncertu "czwórki z Liverpoolu" (zespół The BEATLES), który to koncert "rzucił na kolana" amerykański muzyczny show business. Po 44 latach po przebudowie starego stadionu (niczym nasz stadion DZIESIĘCIOLECIA na NARODOWY) na stadion CITY FIELDS. Na jego otwarcie zaproszono jednego z liverpoolskiej "czwórki" - jeszcze żyjącego Paula Mc CARTNEYA. Były eksbeatles na scenie nowojorskiej (2009 r) pozostawił niezapomniane, muzyczne wrażenia w filmie koncercie pt "Good Evening New York City" zapisane na płycie DVD, którymi chciałbym się podzielić z przychodzącymi na moje spotkania. Z racji ponad dwu godzinnego trwania (dwie i pół godziny godz) koncertu podzieliłem go na dwie części. Zapraszam wszystkich do Baru TYSKIEGO (zbieg ulic Jerozolimska/Piekarska) na część I w dniu - piątek 19 lutego 2016r godz. 18.00 oraz na część II koncertu "Good Evening New York City" - w piątek 4 marca 2016r godz.18.00. Jeszcze raz gorąco zapraszam do Baru TYSKIEGO na w/w dni.
Antoni Malewski
wtorek, 16 lutego 2016
Marek Andrzejewski - Ekologiczny bard z Lublina (Justyna Urbaniak - recenzja koncertu i Sławek Orwat - wywiad)
![]() |
Magda Karasek - Organizator koncertu (fot. Marek Jamroz) |
![]() |
Andre Gaj - Czasem Trzeba (fot. Artur Grzanka) |
![]() |
fot. Marek Jamroz |
![]() |
fot. Artur Grzanka |
![]() |
Czasem Trzeba (fot. Artur Grzanka) |
![]() |
fot. Marek Jamroz |
![]() |
Magda Karasek (fot Marek Jamroz) |
![]() |
Daniel Brodalka - gitara (Czasem Trzeba) fot. Artur Grzanka |
![]() |
Andre Gaj - gitara i wokal oraz Damian Kamiński - bas (czasem Trzeba) fot. Artur Grzanka |
![]() |
Agnieszka Truszczyńska - Czasem Trzeba (fot. Artur Grzanka) |
![]() |
fot. Marek Jamroz |
Justyna Urbaniak
![]() |
fot. Marek Jamroz |
![]() |
fot. Marek Jamroz |
- Nie wiem, czy jest ona oczyszczająca,
ale na pewno w jakiś sposób jest czysta. My najczęściej używamy
instrumentów akustycznych, przez co jesteśmy ekologiczni.
Ekologiczni w myśleniu oraz ekologiczni w sposobie pisania
piosenek i ich wykonywania. Jest w tym coś czystego przynajmniej w
zamyśle i nie chcemy, aby nasza muzyka była zafarbowana, zamotana
fotoshopem, wyretuszowana.
- Czystość waszej muzyki
opiera się też na szczerości przekazu.
- No tak! To jest w ogóle
podstawowa sprawa, że trzeba pokazać coś prawdziwego. Najczęściej
są to właśnie emocje, osobiste przemyślenia czy jakaś własna
obserwacja świata. Taka jest też rola barda, żeby komentować
rzeczywistość, a nie tylko śpiewać proste piosenki o miłości.
![]() |
fot. Marek Jamroz |
![]() |
fot. Marek Jamroz |
- ...na którym bohaterowie ballady
mieli zamiar się kochać, i na koniec ta zaskakująca puenta, kiedy
to okazuje się, że delikwent chciał całą "sprawę"
załatwić w tempie ekspresowym, gdyż... śpieszył się... na
zakładową wycieczkę.
- Mistrzowskie nawiązanie!
(śmiech)
![]() |
Bogdan Bracha - Orkiestra św. Mikołaja |
- Miałeś także swój udział
w kultowym Teatrze Gardzienice Włodzimierza Staniewskiego oraz w
Teatrze Grupa Chwilowa śp. Krzysztofa Borowca.
![]() |
Włodzimierz Staniewski - Teatr Gardzienice |
- Czym różnił się Teatr
Gardzienice od Teatru Grupa Chwilowa?
- To są dwa zupełnie różne
światy. Teatr Gardzienice to teatr, który wywodzi się z pieśni.
Dla nas, dla których pieśń i muzyka stanowiły pasję życia,
wszystko to było bardzo po drodze. W tym Teatrze zresztą cały ruch
sceniczny wywodzi się z pieśni. To jest trochę tak, jak
opowiadanie tańcem o architekturze, bo tak naprawdę trzeba ten
teatr zobaczyć, żeby wiedzieć, o co w nim chodzi. Jest to teatr
niezwykły, który wywarł na mnie olbrzymie wrażenie, teatr
niezwykle profesjonalny, w którym spotkałem się z bardzo wysoce
postawioną poprzeczką artystyczną. Był to też teatr reżyserski
i autorski Włodzimierza Staniewskiego. On miał w ogóle taki
pomysł, że przeniósł go na grunt - jakbyś ty to powiedział -
czysty, bo przeniósł go na grunt podlubelskiej wsi do Gardzienic, a
jest to miejsce, gdzie - uwierz mi - diabeł mówi dobranoc.
![]() |
fot. Artur Grzanka |
- Porównując Teatr Gardzienice
do Teatru Grupa Chwilowa, to w tym drugim przypadku teatru było
znacznie mniej. Robiliśmy tam coś, co właściwie należałoby
nazwać śpiewogrą. Otóż Krzysztof Borowiec nosił przez wiele lat
w swojej torbie "Album Rodzinny". Jest to poemat, który
napisał Michał Bronisław Jagiełło, a napisał go na podstawie
zdjęć z własnego albumu rodzinnego. Są to zdjęcia, które
przedstawiają jego rodzinę w momentach bardzo przełomowych dla
całej naszej polskiej tradycji, czyli tuż przed II Wojną Światową,
podczas II Wojny Światowej i zaraz po II Wojnie Światowej, kiedy -
jak to pokazane jest właśnie w tym albumie - jego rodzina
przejeżdżała pociągiem z Polski do Polski przez granicę, a
miejscem akcji była Wileńszczyzna, czyli Wilno i okolice Wilna, a
bohaterami były postacie, które występują na tych zdjęciach i
które opisane są za pomocą prostych, ale jednocześnie niezwykle
pięknych i wzruszających wierszyków. To, że mogłem brać udział
w tworzeniu "Albumu Rodzinnego", było dla mnie niezwykle
ważnym doświadczeniem. Wszystkie te wiersze składające się na
całość tego poematu opatrzyliśmy muzyką i wykonywaliśmy jako
pieśni siedząc przy stolikach między publicznością, a Krzysztof
Borowiec jako reżyser był... kelnerem, spektakl był osadzony w
przestrzeni kawiarnianej. Krzysztof miał też taką bardzo brzęczącą
tacę, którą w momentach najbardziej wzruszających niespodziewanie
upuszczał. Piosenki z "Albumu Rodzinnego" są bardzo
kameralne, spokojne i wydaje mi się, że piękne… Ten moment,
kiedy następowało upuszczenie tacy przez Krzysztofa Borowca, był
czymś, jakby nagle spadała bomba i było w tym coś tak potwornego,
coś tak nieludzkiego, jak ta wojna.
![]() |
Album Rodzinny |

- Wiesz co? Wtedy wcale mi się nie
wydawało, że dzieje się to tak szybko. Jak się ma... ile to ja
miałem wtedy lat? No... ileś tam. Byłem sobie małą dziewczynką
(śmiech) i wtedy rok to jest naprawdę dramatyczny i wielki okres
czasu. To dopiero teraz ten czas się dla nas zmienił i dopiero
teraz nam te lata biegną o wiele szybciej, niż wtedy. W roku 1993
to ja byłem zupełnie inną dziewczynką niż w roku 1994, kiedy
zostałem laureatem i był to długi i owocujący w wiele wydarzeń
rok i wtedy wcale mi się nie wydawało, że wszystko jest za szybko
i nagle, natomiast na pewno spowodowało to wtedy u mnie jedną ważną
rzecz. Kiedy na Studenckim Festiwalu Piosenki dostałem nagrodę im.
Wojtka Bellona dla śpiewających autorów, bardzo mnie to
zmobilizowało do dalszej pracy.
![]() |
Marek Andrzejewski i Grupa Niesfornych |
![]() |
fot. Artur Grzanka |
- To się też trochę wiąże z
opowieścią o Festiwalu w Krakowie i o roku 1994, bo kiedy dostaje
się takie nagrody, to trzeba też jakoś poważniej pomyśleć o
tym, żeby tego nie zmarnować.
- Skąd wzięła się Grupa
Niesfornych?
- Zespół powstał dlatego, że
chciałem swoje piosenki pokazać w trochę innym świetle. Chciałem
trochę odejść od poezji śpiewanej.
- I dlatego na moment związałeś
się z jazzem?
- Powiedziałbym, że chciałem
te moje piosenki ubogacić, dodając im troszeczkę koloru do formuły
poetyckiej. Nie zamierzam tu oceniać, że muzyka poetycka jest
niekolorowa, bo ona już wtedy miała wielu świetnych aranżerów i
dużo fajnych, kolorowych pomysłów, jak na przykład Wolna Grupa
Bukowina i przede wszystkim te ich świetne aranże wokalne. Ja w tym
wszystkim próbowałem znaleźć swoją własną drogę, żeby
pokazać swoją piosenkę w mniej oczywistym świetle, chciałem też,
żeby była ona rozpoznawalna i żeby była inna. W związku z tym
pojawili się muzycy z Akademii Jazzowej w Katowicach, czyli pojawił
się saksofon, trąbka, gitara basowa, bębny i granie bardziej
funkujące, albo tak, jak mówisz jazzujące. I tak powstała Grupa
Niesfornych i tak nagraliśmy płytę Trolejbusowy
batyskaf.
- Dokładnie w tym składzie tak,
natomiast następna moja płyta, która ukazała się kilka lat
później, też zawierała w sobie muzyków z Grupy Niesfornych,
chociaż już nie wszystkich.
- Niewątpliwie twoim
najważniejszym "dzieckiem" jest Lubelska Federacja Bardów.
Z formacją tą wiąże się o tyle ciekawa historia, że oprócz
tego, że jesteście zespołem stricte muzycznym, jesteście też dla
Lublina czymś podobnym, jak Piwnica Pod Baranami dla Krakowa.
- Bardzo ładnie to wychwyciłeś.
Tak, jest to rodzaj piwnicy artystycznej opartej na składce
repertuarowej. Składamy się bowiem swoim repertuarem na program, bo
jest wśród nas wielu piszących, wielu komponujących, wielu
wokalistów.
Taka zresztą była nasza idea od początku, kiedy to w
Lubelskiej Federacji Bardów było trochę więcej wokalistów i
trochę więcej piszących bardów niż obecnie i z różnych powodów
się to potem zmieniało. Odszedł z naszego świata Marcin Różycki,
wyemigrował w dalekie strony Igor Jaszczuk i tak to wszystko się
jakoś potoczyło, że w tej chwili zamiast wielu autorów, jest ich
paru, za to skład zespołu jest bardziej zelektryfikowany. W tej
chwili ze składu założycielskiego zostało tylko nas czworo: Jan
Kondrak, Piotr Selim, Jola Sip i ja.
![]() |
Marek Andrzejewski i Mateusz Augustyniak (Polski Wzrok) fot. Marek Jamroz |
![]() |
Jola Sip (fot. Dariusz Gontarz) |
- Jola Sip jest postacią
arcyciekawą w nurcie piosenki poetyckiej, ponieważ jak powszechnie
wiadomo wykonuje dwie - wydawałoby się - skrajnie różne
czynności: z jednej strony jej życie to Kraina Łagodności, z
drugiej natomiast jest...
- ...brązową medalistką Mistrzostw
Polski Tae-Kwon-Do (smiech).
![]() |
Jan Kondrak (fot. Ewa Piątek) |
- To jest piosenka ludowa, która
z pochodzenia tak naprawdę jest piosenką rosyjską i rzeczywiście
jest to utwór niezwykły, bo w tej chwili na Ukrainie, tam gdzie
jest wojna, śpiewa się tę piosenkę po jednej i po drugiej
stronie. Jan często o tym mówi i ja też podobnie czuję, że tak
naprawdę jest to piosenka o żołnierzu pozostawionym na śmierć
przez swojego dowódcę. W niechlubnej historii świata zdarza się
to nieustannie: dowódcy, wodzowie, politycy, wysyłają na śmierć
w swoim imieniu ludzi młodych, zaślepionych jakimiś bałamutnymi
hasłami, czy jakąś dziwną ideologią.
- "Wstań przyjaciółko moja"
z wyraźnymi odniesieniami do "Pieśni nad pieśniami" ze
Starego Testamentu utrzymana w hipnotycznym, tanecznym rytmie z
udziałem skrzypiec, przypomina mi trochę swoją strukturą
cohenowski "Dance me to the end of love" i jest drugą po
"Atamanie" moją ulubioną pieśnią Lubelskiej Federacji
Bardów.
![]() |
fot. Marek Jamroz |
![]() |
fot. Marek Jamroz |
- Ja jestem jakby prezesem tego
przedsięwzięcia, ale gram tam tylko na gitarze, natomiast na oud,
na bałałajce, na bandżo i na ukulele gra Jakub Niedoborek, który
jest mistrzem gitary flamenco. Jest on też u nas w Polsce jednym z
najbardziej utytułowanych i najbardziej cenionych pedagogów gitary
klasycznej.
- Wielokrotnie występowałeś na
Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu.
- Tak, a pierwszy raz miałem
wystąpić w Opolu jako ten, który przeszedł kwalifikacje Debiutów.
Tylko że w międzyczasie - i to znów jest ten słynny długi rok
pomiędzy 1993 a 1994 - dostałem te nagrody na Festiwalu Studenckim
w Krakowie, a jednym z jurorów opolskich Debiutów i Festiwalu w
Krakowie był ten sam człowiek - Jan Poprawa, który stwierdził, że
festiwal krakowski ma dłuższą tradycję, czyli jest festiwalem,
który jest starszy. I on nie bardzo by chciał, żeby laureat
Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie był weryfikowany jeszcze
przez inny festiwal. W związku z tym zaśpiewałem w Opolu już jako
laureat Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie, a w Debiutach już
nie brałem udziału. I bardzo dobrze, bo wtedy Debiuty wygrała
Justyna Steczkowska (śmiech).
![]() |
Rozmowa z Adamem Nowakiem w Poznaniu nie tylko o Opolu (fot. DeKaDeEs Kroniki Poznania) |
![]() |
Ewa Demarczyk (fot. Jan Popłoński) |
- I to też nie jest właściwe
określenie, bo w tym nurcie nie mówimy o gwiazdach. Jestem jednym z
reprezentantów tej sceny. A propos Festiwalu w Opolu, słowo gwiazda
kojarzy mi się niezbyt dobrze, ponieważ w tym świecie
pięciominutowym, w jakim przyszło nam żyć, określenie "gwiazda",
oznacza właściwie taki meteoryt, czyli... coś, co trafia na
szczyt, potem ma swoje "5 minut" i zaraz potem spada. Musi
być duży bum, dużo pieniędzy musi zostać zarobione, a potem
ciach i za chwilę będzie ktoś następny, bo teraz przyjdzie pora
na kogoś młodszego (śmiech).
- Często występowałeś za
granicą, między innymi w Wiedniu, Paryżu, Nowym Jorku, Lwowie i
wielokrotnie... w Londynie. Ile razy u nas gościłeś?
- Trzy, albo cztery razy, razem z
Lubelską Federacją Bardów.
- W którym roku byliście po raz
ostatni?
![]() |
fot. Marek Jamroz |
- Wiesz, były to zupełnie inne
czasy i to czasy kreowały te postaci. Co do poezji śpiewanej:
należałoby od razu postawić pewną definicję. Poezja śpiewana
jest wtedy, kiedy ktoś bierze wydrukowany uprzednio przez poetę
wiersz i opatruje go muzyką. W tej kategorii mieści się choćby
"Bema pamięci żałobny rapsod" Cypriana Kamila Norwida
zaśpiewany przez Czesława Niemena. Ponieważ jednak zwyczajowo
przylgnęło, że poezja śpiewana to jest piosenka kameralna, to
wszystkie podobnie wykonane piosenki wrzuca się do tego worka.
Wystarczy, że wykonawca podaje tekst ze zrozumieniem w odróżnieniu
na przykład od piosenkarza rockowego (to przykład - nie chcę wcale
uogólniać).
![]() |
fot. Marek Jamroz |
- Ja bym to jednak nazwał
piosenka autorską, bo to jest bardzo autorski teatr Adama Nowaka i
te utwory powstawały jednak jako piosenki, a nie jako wiersze, do
których ktoś napisał muzykę. Mam wrażenie, że poetyckie teksty
Adama - bo jest tam przecież pewne nagromadzenie metaforyki, że
śmiało można powiedzieć, iż są to utwory poetyckie - są to
jednak utwory pisane jako piosenki. Natomiast, jeśli ktoś waży się
skomponować coś do poezji Adama Mickiewicza czy Czesława Miłosza,
to wtedy mówimy, że jest to poezja śpiewana. A wracając do
twojego pytania o kondycję tej sceny, to wygląda to dziś bardzo
odmiennie od tego, co działo się w latach 60' i 70', bo w tej
chwili jest tak kolorowa młodzież i są oni aż tak różni od
siebie i w tak różnych stylistykach operują, że to wszystko aż
mieni się różnymi barwami. Nie ma dziś jednej określonej
stylistyki muzycznej, ani też stylistyki tekstowej. To wszystko się
w tak szerokie obszary rozlało, że wyszło poza wszelkie kategorie
i poza wszelkie szufladki. Dlatego nikt tego całego młodego nurtu
dziś już chyba nie nazwie poezją śpiewaną czy piosenka autorską,
Każdy z nich jest po prostu bytem osobnym.
- Jako przyjaciela.
- Co powiesz o jego poezji?
- Pytanie to nie padło z moich ust
tylko dlatego, że dobrze znasz się z Tomkiem z licznych wieczorków
poetyckich z czasów lubelskich. Ten napis Polisz Czart, który
widzisz na mim T-shircie, to nazwa programu radiowego, który od
miesięcy wspólnie realizujemy. Kiedy tak słucham jego i teraz
ciebie, to muszę powiedzieć, że wy - twórcy z Lublina
rzeczywiście macie bardzo specyficzny rodzaj wrażliwości, jaki
poza tym regionem nie występuje. Gdybyś miał w kilku zdaniach
określić tę waszą kulturową, specyfikę jakich słów byś użył?
- Lublin to nie tylko specyfika
kultury muzycznej. Wszystko tu wynika z samego miejsca. A miejsce to
jest spotkaniem Wschodu i Zachodu. Dawniej takim miastem był Lwów,
ale od momentu, kiedy historycznie się to wszystko przesunęło,
jest nim Lublin. W Lublinie krzyżowały się różne szlaki,
przechodzili tędy Węgrzy, przechodzili Cyganie...
- Przede wszystkim! Podczas wojny
właściwie pół miasta przestało istnieć i mówimy tu nie o
budynkach, tylko o ludziach, więc... tak, rzeczywiście te różne
kultury się tutaj stykały, nawzajem przenikały się i wspierały.
To był rodzaj takiego pokojowego współistnienia i jest to coś
takiego, co w Lublinie jest niezwykłe do dziś.
- W muzycznej sferze chyba również.
Z jednej strony wy, z drugiej Budka Suflera, a z trzeciej Bajm...
- Nie dzielimy się na strony!
Nie ma barykad i podziału na gatunki. Kiedy Budka Suflera grała
ostatni, pożegnalny koncert na Placu Zamkowym w Lublinie, było nam
niezwykle miło, że muzycy tego zespołu zaprosili nas do udziału
w tym koncercie. Wyszliśmy, zaśpiewaliśmy, wyraziliśmy im
olbrzymi szacunek i naszą wieloletnią przyjaźń. Kiedy zeszliśmy
ze sceny, dostaliśmy od nich wielką flaszkę whisky, czyli prezent,
którego kompletnie nie spodziewaliśmy się (śmiech). To było
niesamowite, a ich gest odebraliśmy tak, jakbyśmy dostali pałeczkę
w sztafecie. Od starszych kolegów z Lublina.
![]() |
fot. Marek Jamroz |
- ...i o muzyce folkowej Orkiestry św.
Mikołaja.
- Także Lublin jawi mi się takim
artystycznym konglomeratem wszystkiego tego, co w Polsce się dzieje.
Odnoszę nawet takie wrażenie, że u was spotkało się jakby
wszystko na raz.
- Ale nie można tego też
demonizować, bo jest to jednak miejsce, które jest zbyt blisko
Warszawy. Centrum wszechświata jest w Warszawie, a Lublin tę siłę
przebicia ma jednak o wiele, wiele mniejszą.
- Pocieszę cię... Suwałki i tak
mają gorzej.
Autorzy:
Justyna Urbaniak (Recenzja)
Jedyne co wie o sobie Justyna Urbaniak to
to, że sobie odpowiada. Nie bierze odpowiedzialności za to, jak
postrzegają ją inni. Bierze odpowiedzialność tylko za to, co sama
zrobiła i powiedziała. Zmienia swoje życie według tego, co ją
uszczęśliwią. Jej gust muzyczny.jest stały i bardzo szeroki.Muzykę jako
formę ekspresji samej siebie odkryła dość późno. Otaczała ją,
wypełniała, ale ona sama nie skupiała się na niej. Dopiero, gdy popadła w
stan całkowitej alienacji i została z nią "sam na sam", odkryła jej
moc. Podobno całkiem niezłe grała kiedyś na klawiszach. Instrument ten
jednak nie pozostał na długo w jej życiorysie. Podczas nabożeństw
śpiewała hymny w scholi kościelnej, dzieli czemu do dziś jej zostało
śpiewanie podczas prac domowych i zamiłowanie do imprez karaoke. Od
zawsze uwielbiała wieczory przy ognisku, kiedy ktoś brał gitarę i
zaczynał śpiewać. Czuła wówczas - jak sama mówi - przemożną chęć życia w
szczęściu.Muzyka ją uszczęśliwia i określa kim jest. Słucha prawie
wszystkiego. Nie rozumie zmiksowanych dźwięków, przypominających odgłos
upadających sztućców i puszczanych w radiu piosenek pop, które
bezlitośnie ja bombardują. Zawsze gdy zaczyna widzieć efekty celów
postawionych przed sobą lub gdy czuje się dobrze, słucha reggae. Punk
rock to dla Justyny te dźwięki, które dają jej siłę do walki z każdym
dniem i z wszystkimi przeciwnościami, jakie los jej zsyła. Rock
towarzyszy jej najczęściej i jest muzyka,jakiej słucha po przebudzeniu.
Słucha tez muzyki poważnej, rockowych i metalowych ballad, bluesa,
muzyki alternatywnej, skocznych melodii, ciężkiego brzmienia gitar i
poezji śpiewanej Wracając do kawałków sprzed lat odkrywa nowe ścieżki,
dostrzec coś, czego wcześniej nie widziała. Stara się nie ograniczać.
Ciągle odkrywa i poszukuje czegoś nowego. Muzyka ja określa i pomaga jej
dokonywać wyborów, często życiowych. Dużą rolę w życiu Justyny odegrała
tworczosc Renaty Przemyk i Comy. Bardzo dawno temu powiedziała, że
"byłaby najnieszczęśliwszą osobą na świecie, gdyby przestała słyszeć, bo
przestałaby słyszeć muzykę" i często wraca do tego stwierdzenia
Sławek Orwat (wywiad)
Z Markiem Andrzejewskim
rozmawiał Sławek Orwat
Autorzy:
Justyna Urbaniak (Recenzja)

Sławek Orwat (wywiad)
Muzyki słuchał wcześniej niż potrafił mówić. W dojrzałość wprowadził
go stan wojenny. Przez półtora roku był redaktorem muzycznym tygodnika
Wizjer oraz współorganizował dwie edycje WOŚP w Luton, gdzie także
prowadził polskie programy w internetowym radio Flash i brytyjskim
Diverse FM. W roku 2010 założył kabaret 3 x P, który wystąpił m.in w
imprezie poprzedzającej zawody strongmanów Polska - Anglia. Z londyńskim
magazynem Nowy Czas współpracuje od marca 2011. W latach 2012 - 2014
prowadził autorską audycję Polisz Czart na antenie brytyjskiego radia
Verulam w położonym niedaleko Londynu St. Albans. W roku 2013
program ten był emitowany również na nieistniejącej już platformie
radiowej Fala FM z siedzibą w kanadyjskim Toronto. Od lipca 2012 związał
się z warszawskim magazynem JazzPRESS, a od października tego samego
roku z wychodzącym w Sosnowcu muzycznym kwartalnikiem Lizard.
Tłumaczenie jego wywiadu z Leszkiem Możdżerem ukazało się w
brytyjskim magazynie LondonJazz. Pojedyncze publikacje jego tekstów
pojawiły się się m.in. w londyńskim magazynie Lejdiz, wychodzącym w
Edynburgu Pangea Magazine oraz na łamach
toruńskich Nowin. Poza działalnością dziennikarską, od czasu do czasu
można go także spotkać w roli konferansjera. Największą imprezą, jaką
miał okazję zapowiadać dla blisko 2,5 tysięcznej widowni, był
zorganizowany przez Buch IP w dniu 8-go marca 2014 londyński
koncert, na którym wystąpiły Nosowska, Brodka i Maria Peszek.. W czerwcu
2015 wraz z Tomaszem Wybranowskim reaktywował Listę Przebojów Polisz
Czart, która ukazuje się w każda drugą środę miesiąca na antenie NEAR FM
w irlandzkim Dublinie. Od roku 2014 dołączył do najbardziej muzycznego
polskojęzycznego portalu na Wyspach Brytyjskich - Polski Wzrok z
siedzibą w malowniczym Bedford.
Subskrybuj:
Posty (Atom)